Nie jestem matką i nie mam większego pojęcia o dzieciach, ale posłużę się przykładami ze swojego otoczenia. Mamy dwie matki:
Pierwsza - zaliczyła z chłopakiem "wpadkę", wzięli szybki ślub, zamieszkała u niego i w międzyczasie kończyła studia i pracowała za granicą. Rok po urodzeniu poszła do nowej pracy, dzieckiem opiekuje się teściowa. Szybko się okazało, że matka nie ma "drygu" do dzieci, a mąż spisuje się znakomicie w roli rodzica. Trochę brakuje jej cierpliwości, trochę "umiejętności obsługi", nie nadskakuje dziecku jak często robią to inne młode matki. On przeciwnie- rozpieszcza córkę, przewija, kąpie, dyżuruje w nocy, ma ogrom cierpliwości. Na szczęście oboje pamiętają, że są przede wszystkim ludźmi i często wyjeżdżają razem, zostawiając dziecku pod opieką teściów. Teraz, po kilku latach: ona spełnia się w pracy, małżeństwo fajnie funkcjonuje i widać, że tworzą dograną parę. Dziecko jest radosne, pewne siebie, rozwija się znakomicie i absolutnie nie wykazuje żadnych braków - lgnie do innych dzieci i marzy o rodzeństwie, a z matka ma bardzo dobry kontakt. Słowem - wszyscy są zadowoleni, mimo że matka nie poświęcała dziecku 100% uwagi i jak sama twierdzi - radzi sobie z rodzicielstwem gorzej niż mąż.
Druga - najpierw ślub, potem planowane macierzyństwo (dwójka dzieci w wieku szkolnym). Matka nie wróciła do pracy, tylko mąż utrzymuje rodzinę, ale finansowo stoją b. dobrze. Matka poświęca się w 100%, nie jeździ na wakacje, nie spotyka się ze znajomymi, siedzi 24 h w domu przy dzieciach. Traktuje macierzyństwo jak swój cel nadrzędny, zaniedbując przy tym męża i siebie. Jako matka spisała się bardzo dobrze - dzieci są grzeczne, dobrze wychowane, pewne siebie, rozwój przebiega bez większych zakłóceń. Ale mijają lata i matka staje się coraz bardziej sfrustrowana, zmęczona (w zasadzie wyczerpana) i marzy tylko o tym, żeby mąż wziął na chwilę dzieci, a ona mogła odpocząć w ciszy i spokoju. Często kłóci się z mężem o brak uwagi, jego nieobecność w domu, w końcu ląduje na pogotowiu z powodu krótkiej utraty przytomności. Psychiatra diagnozuje nerwicę lękową, ale kobieta wciąż wynajduje nowe objawy chorobowe i regularnie poddaje się badaniom. Teraz coraz częściej dzieci przebywają poza domem, mąż tak samo, a ona zostaje sama spędzając czas przed tv lub komputerem.
Powtarzam - nie jestem matką i mogę mówić tylko teoretycznie. Ale moim zdaniem, przesada w żadną stronę nie jest dobra, a syndrom Matki Polki to przekleństwo kobiet, które do dziś zbiera swoje żniwo. Z Twoich opisów nigdzie nie wyczytałam, abyśmy mieli do czynienia ze złą czy gorszą matką. Chwile zwątpienia, chęć wyrwania się bez dziecka czy nieopanowanie pewnych umiejętności - to wszystko jest całkowicie normalne, wręcz "zdrowe". Weź pod uwagę, że córki często lgną do ojców (ci lubią je rozpieszczać) i nie ma w tym nic nadzwyczajnego, a na pewno nie można w ten sposób deprecjonować swojej roli w życiu dziecka. Macierzyństwo to mega trudne wyzwanie, ale nie jedyne w Twoim życiu. Ważna jest również relacja z partnerem, praca, własny rozwój. W swoim otoczeniu obserwuję, że w ostatecznym rozrachunku matki, które zapominają o sobie i nieustannie walczą o tytuł Matki Roku, źle na tym wychodzą.