Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 147 ]

66

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Ja bym była za tym, żeby Olciępolcię słuchać połowicznie, widząc, jak w innym wątku opisuje, jak sama sabotuje swój związek.

Co do Ciebie, Autorko wątku, to życzę, żebyś szybko przemyślała ideę "perfekcyjnego rodzica", "idealnej mamy" bo osiągniecie takiego stanu jest niemożliwe. A gdyby było możliwe, prawdopodobnie byłoby niezdrowe, ponieważ dziecko potrzebuje żywych, autentycznych ludzi wokół siebie, takich, którzy pokażą, że błędy są ludzkie, że są spoko. Jak nauczysz dziecko, że jest ważna i wartościowa i godna miłości, nawet jak popełnia błędy, skoro o osobie tak nie myślisz?

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Monoceros napisał/a:

Ja bym była za tym, żeby Olciępolcię słuchać połowicznie, widząc, jak w innym wątku opisuje, jak sama sabotuje swój związek.

Co do Ciebie, Autorko wątku, to życzę, żebyś szybko przemyślała ideę "perfekcyjnego rodzica", "idealnej mamy" bo osiągniecie takiego stanu jest niemożliwe. A gdyby było możliwe, prawdopodobnie byłoby niezdrowe, ponieważ dziecko potrzebuje żywych, autentycznych ludzi wokół siebie, takich, którzy pokażą, że błędy są ludzkie, że są spoko. Jak nauczysz dziecko, że jest ważna i wartościowa i godna miłości, nawet jak popełnia błędy, skoro o osobie tak nie myślisz?

A co jest fajnego w poświęceniu się całkowicie mężowi ? Przecież ona jest jeszcze młodziutka. Na studia, dziecko na głowie i do tego trzęsie się nad mężem.

68

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Autorko, koleżanki dobrze radzą - spróbuj jakiejś terapii. Twoje dziecko ma dopiero niespełna półtora roku a Ciebie "problemy" z dzieckiem zaczynają przytłaczać. To powiem Ci, że wraz z wiekiem dziecka te problemy, ich ilość i rodzaj zaczyna wzrastać. Bo zaraz dziecko będzie chciało być coraz bardziej samodzielne, potem ponad rodziców postawi panią w szkole a potem kolegów. I wieku nastoletnim wykrzyczy Ci, że ma najgorszą matkę na świecie i tym podobne pierdoły. Nie da się być perfekcyjnym rodzicem. Chociażby tylko z tego powodu, że każdy z nas robi to po raz pierwszy, a każde dziecko jest inne i nie ma gotowej i jednej recepty na wychowanie. Nawet kolejne dziecko w rodzinie jest takim samym wyzwaniem jak pierwsze. Daj sobie więcej luzu i pozwól sobie na popełnianie błędów. Naprawdę córka wie, że ją kochasz.

69

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Zdążyło się nam pojechać na krótki 5 dniowy urlop bez małej. W sylwestra byliśmy w Dubaju bez niej. Taka ze mnie mama.
Nie rodziłam naturalnie, nie karmilam piersią.

70 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-04-19 07:32:29)

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Alex12 napisał/a:

Zdążyło się nam pojechać na krótki 5 dniowy urlop bez małej. (...)

Przytomni rodzice tak robią.


(...) W sylwestra byliśmy w Dubaju bez niej. (...)

Rodzice, wbrew opinii niektórych, są ludźmi i dobrze, by o tym nie zapomnieli.


(...) Taka ze mnie mama. (...)

Taka czyli ta, która wymaga specjalistycznej pomocy.


(...) Nie rodziłam naturalnie, nie karmilam piersią.

Jak spora część kobiet.



Terapia.
T e r a p i a.
TERAPIA.
T E R A P I A!

71

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Wielokropek napisał/a:
Alex12 napisał/a:

Zdążyło się nam pojechać na krótki 5 dniowy urlop bez małej. (...)

Przytomni rodzice tak robią.


(...) W sylwestra byliśmy w Dubaju bez niej. (...)

Rodzice, wbrew opinii niektórych, są ludźmi i dobrze, by o tym nie zapomnieli.


(...) Taka ze mnie mama. (...)

Taka czyli ta, która wymaga specjalistycznej pomocy.


(...) Nie rodziłam naturalnie, nie karmilam piersią.

Jak spora część kobiet.



Terapia.
T e r a p i a.
TERAPIA.
T E R A P I A!

A ja niestety nie zgodzę się z Tobą. W sylwestra dziecko mogło mieć z rok ? Przecież takiego malutkiego dziecka nie zostawia się od tak. Dziecko pewnie odczuło brak rodziców. Nie sądzisz ?
Autorko co Wam szkodzilo zabrać dziecko?  Mogliście ten czas spędzić w 3, ale wolałas oddać się facetowi.

72

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Olciapolcia, sztukę wbijania w poczucie winy opanowałaś do perfekcji. Współczuję tego osiągnięcia.

Napisałaś niedawno, że:

(...) Nie jestem mamą i dlatego ciężko mi wszystko ocenić. (...)

Proponuję zatem, byś tej wersji się trzymała. Ponieważ matką nie jesteś informuję Cię, iż matka jest człowiekiem i zaspokojenie jej potrzeb (w tym odpoczynku, relaksu i zabawy) jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania (w tym opiekowania się i wychowania dziecka).

73

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Wielokropek napisał/a:

Olciapolcia, sztukę wbijania w poczucie winy opanowałaś do perfekcji. Współczuję tego osiągnięcia.

Napisałaś niedawno, że:

(...) Nie jestem mamą i dlatego ciężko mi wszystko ocenić. (...)

Proponuję zatem, byś tej wersji się trzymała. Ponieważ matką nie jesteś informuję Cię, iż matka jest człowiekiem i zaspokojenie jej potrzeb (w tym odpoczynku, relaksu i zabawy) jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania (w tym opiekowania się i wychowania dziecka).

Z dzieckiem też można odpocząć. A skoro autorkę stać na wakacje w Dubaju to mogła na miejscu wynająć opiekunkę, ale dziecko było by z nimi.
Autorka wyżej postawiła męża niz dziecko.
Nie sądzę, żeby taka młoda kobieta sama zdecydowała się na dziecko. Nie sądzisz, że autorka jest za młoda ?
I nadal nie podoba mi się takie wysokie stanowisko Twojego męża w randze.

74

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:

Z dzieckiem też można odpocząć. A skoro autorkę stać na wakacje w Dubaju to mogła na miejscu wynająć opiekunkę, ale dziecko było by z nimi.
Autorka wyżej postawiła męża niz dziecko.
Nie sądzę, żeby taka młoda kobieta sama zdecydowała się na dziecko. Nie sądzisz, że autorka jest za młoda ?
I nadal nie podoba mi się takie wysokie stanowisko Twojego męża w randze.

Z dzieckiem, z tak małym dzieckiem, odpocząć się nie da. smile Nie da się na pewno tańczyć i szaleć podczas całonocnej zabawy.
Autorka, jak myślę, zadbała o to, by dziecko było pod dobrą, troskliwą opieką (to o niebo lepsze rozwiązanie niż wynajęcie 'na miejscu' obcej, nieznanej dziecku, opiekunki). Autorka jest dorosłą kobietą, nie byłą i nie jest zbyt młodą, by być matką.
O moim mężu napisałam niezbyt wiele, skąd więc Twe zastrzeżenia co do jego stanowiska?

75

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Wielokropek napisał/a:
Olciapolcia napisał/a:

Z dzieckiem też można odpocząć. A skoro autorkę stać na wakacje w Dubaju to mogła na miejscu wynająć opiekunkę, ale dziecko było by z nimi.
Autorka wyżej postawiła męża niz dziecko.
Nie sądzę, żeby taka młoda kobieta sama zdecydowała się na dziecko. Nie sądzisz, że autorka jest za młoda ?
I nadal nie podoba mi się takie wysokie stanowisko Twojego męża w randze.

Z dzieckiem, z tak małym dzieckiem, odpocząć się nie da. smile Nie da się na pewno tańczyć i szaleć podczas całonocnej zabawy.
Autorka, jak myślę, zadbała o to, by dziecko było pod dobrą, troskliwą opieką (to o niebo lepsze rozwiązanie niż wynajęcie 'na miejscu' obcej, nieznanej dziecku, opiekunki). Autorka jest dorosłą kobietą, nie byłą i nie jest zbyt młodą, by być matką.
O moim mężu napisałam niezbyt wiele, skąd więc Twe zastrzeżenia co do jego stanowiska?

Autorka napisała, ze najważniejsza jest dla niej córka i mąż. Zmieniła życie dziecku tylko dlatego, ze był w szpitalu. A mąż powinien ją wspierać, a nie zabierać córkę. Skoro to on ma u dziecka większy autorytet to powinien też dziecku pomóc pokochać mamę. Moim zdaniem to jednak autorka była nie przygotowana do swojej roli. Mogła spokojnie skończyć studia i wtedy myśleć o dziecku.
Pakowanie sie w dziecko w tak młodym wieku to niekoniecznie dobry wybór, mogła spokojnie nie jednego sylwestra spędzić.

76 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-04-19 17:10:03)

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Olcia, wybacz, ale wypisujesz straszne bzdury.
Przy dziecku nie da się odpocząć, mam w domu czterolatka, więc wiem, co mówię. Mama to, mama tamto wiecznie na tapecie.

To, że dziecko zostało pod troskliwą opieką w kraju, a rodzice pojechali na wakacje wcale mnie nie dziwi. Każdy ma prawo do odpoczynku. I to wcale nie znaczy, że Autorka woli męża od córki...

P.S. Nie Tobie oceniać, kto i w jakim wieku jest gotowy na dziecko. Zwłaszcza, że sama dzieci nie masz, ani doświadczenia w byciu matką.

77

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Cyngli napisał/a:

Olcia, wybacz, ale wypisujesz straszne bzdury.
Przy dziecku nie da się odpocząć, mam w domu czterolatka, więc wiem, co mówię. Mama to, mama tamto wiecznie na tapecie.

To, że dziecko zostało pod troskliwą opieką w kraju, a rodzice pojechali na wakacje wcale mnie nie dziwi. Każdy ma prawo do odpoczynku. I to wcale nie znaczy, że Autorka woli męża od córki...

P.S. Nie Tobie oceniać, kto i w jakim wieku jest gotowy na dziecko. Zwłaszcza, że sama dzieci nie masz, ani doświadczenia w byciu matką.

Naprawde wolałabym zostać w domu z dzieckiem niz lecieć gdzies na wakacje.
Po za tym nie rozumiem jeszcze jednego.
Autorko piszesz, że dziecko nie mowi nic po polsku, za to mówi po hiszpańsku i niemiecku. Po co dziecku tyle języków ? To tylko dziecko.

78

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Bo mąż jest Hiszpanem, a mieszkają w Niemczech...

79 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-04-19 17:23:27)

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:

Naprawde wolałabym zostać w domu z dzieckiem niz lecieć gdzies na wakacje. (...)

Rozumiem. To, na szczęście, nie jest jednak prawo obowiązujące wszystkich. Poza tym, to są Twoje wyobrażenia o tym co wolałabyś, gdybyś miała 15 miesięczne dziecko.


(...) Autorko piszesz, że dziecko nie mowi nic po polsku, za to mówi po hiszpańsku i niemiecku. Po co dziecku tyle języków ? To tylko dziecko.

Przeczytaj jej posty, znajdziesz w nich odpowiedź. Ojciec dziecka jest Hiszpanem, a dziadek Niemcem.


Edycja:
Na tym zakończyłam polemikę z Tobą, Olciupolciu.

80

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

W takim razie odrzuciłabym język polski i hiszpański. Dziecku dwujęzycznemu ciężko mówić a co dopiero trzyjezycznemu.
Jeśli dziecko ma obywatelstwo Niemieckie, wychowuje się tam to powinno mówić w tym języku.

81

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Wielokropek napisał/a:
Olciapolcia napisał/a:

Naprawde wolałabym zostać w domu z dzieckiem niz lecieć gdzies na wakacje. (...)

Rozumiem. To, na szczęście, nie jest jednak prawo obowiązujące wszystkich. Poza tym, to są Twoje wyobrażenia o tym co wolałabyś, gdybyś miała 15 miesięczne dziecko.


(...) Autorko piszesz, że dziecko nie mowi nic po polsku, za to mówi po hiszpańsku i niemiecku. Po co dziecku tyle języków ? To tylko dziecko.

Przeczytaj jej posty, znajdziesz w nich odpowiedź. Ojciec dziecka jest Hiszpanem, a dziadek Niemcem.


Edycja:
Na tym zakończyłam polemikę z Tobą, Olciupolciu.

Przecież dobrze radzę autorce.

82

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:

W takim razie odrzuciłabym język polski i hiszpański. Dziecku dwujęzycznemu ciężko mówić a co dopiero trzyjezycznemu.
Jeśli dziecko ma obywatelstwo Niemieckie, wychowuje się tam to powinno mówić w tym języku.

Ale dlaczego, bo Ty uważasz, że tak powinno być?

83

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Cyngli napisał/a:
Olciapolcia napisał/a:

W takim razie odrzuciłabym język polski i hiszpański. Dziecku dwujęzycznemu ciężko mówić a co dopiero trzyjezycznemu.
Jeśli dziecko ma obywatelstwo Niemieckie, wychowuje się tam to powinno mówić w tym języku.

Ale dlaczego, bo Ty uważasz, że tak powinno być?

Jednak dla dziecka to za dużo. Zacznie dużo później mówić.

84

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Olciapolcia napisał/a:

W takim razie odrzuciłabym język polski i hiszpański. Dziecku dwujęzycznemu ciężko mówić a co dopiero trzyjezycznemu.
Jeśli dziecko ma obywatelstwo Niemieckie, wychowuje się tam to powinno mówić w tym języku.

Ale dlaczego, bo Ty uważasz, że tak powinno być?

Jednak dla dziecka to za dużo. Zacznie dużo później mówić.

zacznie dużo mówić? o borze zielony, to musi być troll big_smile
posikalam sie ze smiechu

85

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
_v_ napisał/a:
Olciapolcia napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Ale dlaczego, bo Ty uważasz, że tak powinno być?

Jednak dla dziecka to za dużo. Zacznie dużo później mówić.

zacznie dużo mówić? o borze zielony, to musi być troll big_smile
posikalam sie ze smiechu

Chciałam napisać że późno zacznie mówić.
A autorka jako mama nie jest tego świadoma.

86

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

no i cos sie stanie jak zacznie pozno mówić?
bedzie wiecej spokoju

u mnie w pracy wszyscy znają min. dwa jezyki, wiekszosc trzy, a niektórzy cztery i posluguja sie wszystkimi w ciagu dnia.
w czym problem?

87

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
_v_ napisał/a:

no i cos sie stanie jak zacznie pozno mówić?
bedzie wiecej spokoju

u mnie w pracy wszyscy znają min. dwa jezyki, wiekszosc trzy, a niektórzy cztery i posluguja sie wszystkimi w ciagu dnia.
w czym problem?

Co innego dorosły człowiek a co innego dziecko.
Autorko a Ty jakimi językami się posługujesz ? Jak poznałaś Hiszpana, jak długo jesteście razem ?

88

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Po za tym jak widać autorce nie zależy. Założyła temat i mało co się wypowiada.

89

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Było mi ciężko bez małej na urlopie. Brakowało mi jej, ale była w Hiszpanii z dziadkami.
Co do jej języków - mój mąż jest Hiszpanem, mój tata Niemcem, a mamą Polką. Moja córka urodziła się w Hiszpanii. Chce, żeby potrafiła języki, którymi mówimy w rodzinie.
Co do mojego męża i córki - oboje są dla mnie ważni, kocham ich.
Przy chodzącym dziecku ciężko usiąść na chwilę, a co dopiero odpocząć.
Chcieliśmy mieć dziecko. Nasza córeczka jest wyczekana.

90

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:

Po za tym jak widać autorce nie zależy. Założyła temat i mało co się wypowiada.

Mój dzień zaczyna się ok 7, kończy o 23-24. Jestem żoną, mamą, studentką. Łatwo nie jest.
Co prawda nie mam co narzekać, bo malutka jest spokoja od początku.

91

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

No i dobrze mówiłam. Za szybko sie to podziało. 4 lata i juz duże dziecko.
Dlatego właśnie powinnaś na spokojnie skończyć dziecko i dopiero później myśleć o ślubie i dziecku.

92

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:

Dlatego właśnie powinnaś na spokojnie skończyć dziecko i dopiero później myśleć o ślubie i dziecku.

Jak się "kończy dziecko"? wink

93 Ostatnio edytowany przez Alex12 (2017-04-19 20:26:27)

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
bbasia napisał/a:
Olciapolcia napisał/a:

Dlatego właśnie powinnaś na spokojnie skończyć dziecko i dopiero później myśleć o ślubie i dziecku.

Jak się "kończy dziecko"? wink

Studia pewnie miały być. Dziewczynie słownik szaleje.

94 Ostatnio edytowany przez Alex12 (2017-04-19 20:37:57)

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

To był nasz plan na życie i nasza decyzja.
Kochamy się i jesteśmy szczęśliwą rodziną.
Mój mąż przez najbliższe 4 tygodnie będzie w domu i będzie córkę pilnować. Dzisiaj pierwszy dzień - córka zadowolona, ubrana, ,,uczesana", kilka razy zaliczyła nocnik, zero bajek przez cały dzień, był spacer.
Z nocnikiem to mi nie wychodzi, bajkę czasami jej włączę.
Dziewczyny ja Was bardzo przepraszam za mój język, ale tak jak pisałam Polskiego uczyła mnie mama. Nigdy nie miałam Polskiego w szkole.

95 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-04-19 20:47:36)

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Żałuję, że dopiero teraz przejrzałam założony przez Olciępolcię wątek "Nie chce odchodzić od męża. Mąż ściągnął obrączkę." - zignorowałbym jej posty.





Alex12, rozumiem, że Ci ciężko i trudno: masz sporo obowiązków, a wychowanie dziecka nie jest - wbrew opiniom niektórych - ciągłym i niezmiennym pasmem radości. To także, o czym rzadko kto uprzedza rodziców, ból kręgosłupa, niewyspanie, złość, frustracja, niepokój. Jeśli rodzice zamykają się w czterech ścianach, jeśli nie dopuszczają innych osób (babć, dziadków, przyjaciół, sąsiadów, koleżanek, znajomych, it.d.) do dziecka i nie wciągają ich w wychowanie, jeśli nie dbają o siebie wzajemnie, jeśli nie dbają o własne BHP (odpoczynek od własnego, nawet najkochańszego, dziecka jest niezbędny, by zachować rozum), to stają się zgorzkniali, mający 'zazłe' do wszystkich i o wszystko.

Z Twych postów wynika, że tworzycie udaną rodzinę; to, czego brakuje to Twej wiary w siebie samą - nie wnikam w przyczyny, znasz je dobrze. Jesteś dorosłą kobietą, sama możesz wybrać z zasad Ci przekazanych to, co jest dla Ciebie i dla Twych bliskich dobre. Przed nikim nie musisz się spowiadać ze swych wyborów, nie musisz zasługiwać na niczyją miłość; rozepnij gorset 'debeściaka'.
Zacznij (i nie przestawaj) zauważać swe zalety i cenić je.

96

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Wielokropek napisał/a:

Żałuję, że dopiero teraz przejrzałam założony przez Olciępolcię wątek "Nie chce odchodzić od męża. Mąż ściągnął obrączkę." - zignorowałbym jej posty.





Alex12, rozumiem, że Ci ciężko i trudno: masz sporo obowiązków, a wychowanie dziecka nie jest - wbrew opiniom niektórych - ciągłym i niezmiennym pasmem radości. To także, o czym rzadko kto uprzedza rodziców, ból kręgosłupa, niewyspanie, złość, frustracja, niepokój. Jeśli rodzice zamykają się w czterech ścianach, jeśli nie dopuszczają innych osób (babć, dziadków, przyjaciół, sąsiadów, koleżanek, znajomych, it.d.) do dziecka i nie wciągają ich w wychowanie, jeśli nie dbają o siebie wzajemnie, jeśli nie dbają o własne BHP (odpoczynek od własnego, nawet najkochańszego, dziecka jest niezbędny, by zachować rozum), to stają się zgorzkniali, mający 'zazłe' do wszystkich i o wszystko.

Z Twych postów wynika, że tworzycie udaną rodzinę; to, czego brakuje to Twej wiary w siebie samą - nie wnikam w przyczyny, znasz je dobrze. Jesteś dorosłą kobietą, sama możesz wybrać z zasad Ci przekazanych to, co jest dla Ciebie i dla Twych bliskich dobre. Przed nikim nie musisz się spowiadać ze swych wyborów, nie musisz zasługiwać na niczyją miłość; rozepnij gorset 'debeściaka'.
Zacznij (i nie przestawaj) zauważać swe zalety i cenić je.

Trafiłaś w samo setno. Brakuje mi wiary w siebie. Udam się na terapię.
Kocham mojego męża i córeczkę. Do Hiszpanii wyjechałam na wakacje po rozstaniu z chłopakiem, a poznałam mężczyznę bez którego  teraz nie wyobrażam sobie życia. Może i znamy się krótko, ale nigdy nikogo tak nie kochałam i nigdy nikt mnie tak nie kochał.
Wiedziałam na co się piszę kiedy decydowaliśmy się na dziecko. Ale nie wiedziałam, że tak ciężko będzie być dobrą mamą.

97

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Kochana, być dobrą mamą, a idealną mamą, to taka przepaść jak między zobaczyć księdza, a zobaczyć boga big_smile ktoś podobno kiedyś widział, takie krążą plotki i każdy o tym gada, ale umieć to nikt nie umie, bo... się nie da! smile

poluzuj kucyk i dbaj o siebie

98

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Monoceros napisał/a:

Kochana, być dobrą mamą, a idealną mamą, to taka przepaść jak między zobaczyć księdza, a zobaczyć boga big_smile ktoś podobno kiedyś widział, takie krążą plotki i każdy o tym gada, ale umieć to nikt nie umie, bo... się nie da! smile

poluzuj kucyk i dbaj o siebie

Chciałabym, żeby moja córka miała najlepsze dziecinstwo. To jest nasza mała królewna, póki co jedyna. Mała kopia taty. Do mnie nie jest kompletnie podobna. Jedynie oczy ma po mnie niebieskie.

99

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Odszukałam to, co dawno temu napisałam o dzieciach i ich wychowaniu:

Nikt, albo bardzo mało osób przedstawia macierzyństwo i wychowywanie dzieci realnie. Realnie, to znaczy, uprzedza o nieprzespanych nocach, o lękach, niepokojach i obawach, o zmęczeniu, o chęci, by dziecko zniknęło z tego świata.
Nikt, albo bardzo mało osób mówi o tym, że to, co czują matki, tj.: zmęczenie, zniechęcenie, brak sił, zniecierpliwienie, złość to norma.
Rzadko kto przypomina mamom, że są ludźmi, że mają swoje potrzeby, że mają te swoje potrzeby zaspokajać, że mają zostawić swoje dziecko pod opieką innego dorosłego i zająć się SOBĄ. To jest pierwsza zasada BHP.
W większości przekaz jest podobny do tego z przepięknej książki (ale bajki) "Ania z Zielonego Wzgórza".

Dlatego proszę, nie miej wyrzutów sumienia. To, co przeżywasz jest normalne, a Ty wystarczająco dobrą mamą.

Powtarzam to pytanie wielokrotnie. I powtórzę tutaj raz jeszcze:
Co jest dziecku potrzebne do szczęścia? Matka.
A co jest dziecku potrzebne jeszcze bardziej? Szczęśliwa matka. (...)





Powtarzam wielokrotnie różnym osobom: dziecku potrzebny jest szczęśliwy, spokojny dom, w którym dużo jest miłości, wsparcia, dobrej atmosfery. A niczego bardziej dzieci później nie żałują, jak tego, że mamusia poświęciła swoje szczęście dla niego. Oj, nie są za to wdzięczne.

100

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Może nie jestem mamą, ale mam pojęcie o dzieciach.

101

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Wielokropek napisał/a:

Odszukałam to, co dawno temu napisałam o dzieciach i ich wychowaniu:

Nikt, albo bardzo mało osób przedstawia macierzyństwo i wychowywanie dzieci realnie. Realnie, to znaczy, uprzedza o nieprzespanych nocach, o lękach, niepokojach i obawach, o zmęczeniu, o chęci, by dziecko zniknęło z tego świata.
Nikt, albo bardzo mało osób mówi o tym, że to, co czują matki, tj.: zmęczenie, zniechęcenie, brak sił, zniecierpliwienie, złość to norma.
Rzadko kto przypomina mamom, że są ludźmi, że mają swoje potrzeby, że mają te swoje potrzeby zaspokajać, że mają zostawić swoje dziecko pod opieką innego dorosłego i zająć się SOBĄ. To jest pierwsza zasada BHP.
W większości przekaz jest podobny do tego z przepięknej książki (ale bajki) "Ania z Zielonego Wzgórza".

Dlatego proszę, nie miej wyrzutów sumienia. To, co przeżywasz jest normalne, a Ty wystarczająco dobrą mamą.

Powtarzam to pytanie wielokrotnie. I powtórzę tutaj raz jeszcze:
Co jest dziecku potrzebne do szczęścia? Matka.
A co jest dziecku potrzebne jeszcze bardziej? Szczęśliwa matka. (...)





Powtarzam wielokrotnie różnym osobom: dziecku potrzebny jest szczęśliwy, spokojny dom, w którym dużo jest miłości, wsparcia, dobrej atmosfery. A niczego bardziej dzieci później nie żałują, jak tego, że mamusia poświęciła swoje szczęście dla niego. Oj, nie są za to wdzięczne.

Masz coś wspólnego z psychologią ? Mówisz bardzo mądrze.
W niektórych Twoich postach odnajduję podobieństwo do wypowiedzi mojej mamy, która jest psychologiem.
W naszym wypadku mała do szczęścia potrzebuje bardziej taty.
Nigdy nie żałowałam naszej decyzji.
Udało nam się spokojne, przekochane dziecko. Ale czasami po całym dniu czuję się wykończona, padam z nóg. Mimo wszystko cieszę się, że ich mam.
Jednak brakowało mi jej na urlopie, czułam ogromne wyrzuty sumienia, to było nasze pierwsze dłuższe rozstanie.

102

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Jestem Wielokropkiem. smile

103

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Autorko masz rację że nie powinnaś wyjeżdzać bez dziecka. Zostawiłaś ją od tak.
A po za tym dziecko woli tego rodzica którego bardziej kocha, a kocha tego ktory jest lepszym rodzicem.

104

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Olciapolcia, przestań piep..... głupoty.

Dziecko, zwłaszcza małe, zawsze kocha rodziców. Obu, jeżeli tylko ich zna. Nawet takich całkiem do d.... Nawet takich, którzy piją i biją.

105

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
bbasia napisał/a:

Olciapolcia, przestań piep..... głupoty.

Dziecko, zwłaszcza małe, zawsze kocha rodziców. Obu, jeżeli tylko ich zna. Nawet takich całkiem do d.... Nawet takich, którzy piją i biją.

No to dlaczego dziecko tak podchodzi do matki ? Nawet autorka przyznaje się że dziecko woli tatę.
Jeśli zostawiła dziecko bez mniejszego problemu i pojechała na wakcje to co będzie następnym razem?

106

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:

(...) mam pojęcie o dzieciach.

Wyprowadzam Cię z błędu.
Nie masz najmniejszego pojęcia ani o dzieciach, ani o ich potrzebach, ani o ich wychowaniu, ani o empatii, ani o pomaganiu.





Olciapolcia napisał/a:

No to dlaczego dziecko tak podchodzi do matki ? Nawet autorka przyznaje się że dziecko woli tatę.
Jeśli zostawiła dziecko bez mniejszego problemu i pojechała na wakcje to co będzie następnym razem?

Mark Twain napisał/a:

Lepiej się zamknąć i pozwolić innym podejrzewać, że jest się głupcem, niż się odezwać i nie pozostawić co do tego cienia wątpliwości.

107

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Mam pewne marzenie - zostać mamą i jeśli mi by się udało to byłabym najlepszą mamą. Jestem dojrzalsza od autorki, maleństwo miało by wszystko i uwierz mi jakbym byla na miejscu autorki to po
1. Slub i dziecko po ślubie
2. Dziecko sie kocha, a nie tylko wychowuje
3. Dałabym dziecku wszystko co najlepsze.
4. Co to jest ,,podobna do taty" a to źle???

108

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:

Autorko masz rację że nie powinnaś wyjeżdzać bez dziecka. Zostawiłaś ją od tak.
A po za tym dziecko woli tego rodzica którego bardziej kocha, a kocha tego ktory jest lepszym rodzicem.

Masz ZEROWE pojęcie o dzieciach.

109

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Cyngli napisał/a:
Olciapolcia napisał/a:

Autorko masz rację że nie powinnaś wyjeżdzać bez dziecka. Zostawiłaś ją od tak.
A po za tym dziecko woli tego rodzica którego bardziej kocha, a kocha tego ktory jest lepszym rodzicem.

Masz ZEROWE pojęcie o dzieciach.

Tak jak napisałam dziecko woli tatę z jakiegoś powody, a skoro szaleje za nim to też go kocha.
Autorka nad dziecko przekłada swoj związek

110

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Olciapolcia napisał/a:

Autorko masz rację że nie powinnaś wyjeżdzać bez dziecka. Zostawiłaś ją od tak.
A po za tym dziecko woli tego rodzica którego bardziej kocha, a kocha tego ktory jest lepszym rodzicem.

Masz ZEROWE pojęcie o dzieciach.

Tak jak napisałam dziecko woli tatę z jakiegoś powody, a skoro szaleje za nim to też go kocha.
Autorka nad dziecko przekłada swoj związek

Bzdura.

111 Ostatnio edytowany przez mobydick (2017-04-20 23:04:53)

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Nie jestem matką i nie mam większego pojęcia o dzieciach, ale posłużę się przykładami ze swojego otoczenia. Mamy dwie matki:

Pierwsza - zaliczyła z chłopakiem "wpadkę", wzięli szybki ślub, zamieszkała u niego i w międzyczasie kończyła studia i pracowała za granicą. Rok po urodzeniu poszła do nowej pracy, dzieckiem opiekuje się teściowa. Szybko się okazało, że matka nie ma "drygu" do dzieci, a mąż spisuje się znakomicie w roli rodzica. Trochę brakuje jej cierpliwości, trochę "umiejętności obsługi", nie nadskakuje dziecku jak często robią to inne młode matki. On przeciwnie- rozpieszcza córkę, przewija, kąpie, dyżuruje w nocy, ma ogrom cierpliwości. Na szczęście oboje pamiętają, że są przede wszystkim ludźmi i często wyjeżdżają razem, zostawiając dziecku pod opieką teściów. Teraz, po kilku latach: ona spełnia się w pracy, małżeństwo fajnie funkcjonuje i widać, że tworzą dograną parę. Dziecko jest radosne, pewne siebie, rozwija się znakomicie i absolutnie nie wykazuje żadnych braków - lgnie do innych dzieci i marzy o rodzeństwie, a z matka ma bardzo dobry kontakt. Słowem - wszyscy są zadowoleni, mimo że matka nie poświęcała dziecku 100% uwagi i jak sama twierdzi - radzi sobie z rodzicielstwem gorzej niż mąż.

Druga - najpierw ślub, potem planowane macierzyństwo (dwójka dzieci w wieku szkolnym). Matka nie wróciła do pracy, tylko mąż utrzymuje rodzinę, ale finansowo stoją b. dobrze. Matka poświęca się w 100%, nie jeździ na wakacje, nie spotyka się ze znajomymi, siedzi 24 h w domu przy dzieciach. Traktuje macierzyństwo jak swój cel nadrzędny, zaniedbując przy tym męża i siebie. Jako matka spisała się bardzo dobrze - dzieci są grzeczne, dobrze wychowane, pewne siebie, rozwój przebiega bez większych zakłóceń. Ale mijają lata i matka staje się coraz bardziej sfrustrowana, zmęczona (w zasadzie wyczerpana) i marzy tylko o tym, żeby mąż wziął na chwilę dzieci, a ona mogła odpocząć w ciszy i spokoju. Często kłóci się z mężem o brak uwagi, jego nieobecność w domu, w końcu ląduje na pogotowiu z powodu krótkiej utraty przytomności. Psychiatra diagnozuje nerwicę lękową, ale kobieta wciąż wynajduje nowe objawy chorobowe i regularnie poddaje się badaniom. Teraz coraz częściej dzieci przebywają poza domem, mąż tak samo, a ona zostaje sama spędzając czas przed tv lub komputerem.

Powtarzam  - nie jestem matką i mogę mówić tylko teoretycznie. Ale moim zdaniem, przesada w żadną stronę nie jest dobra, a syndrom Matki Polki to przekleństwo kobiet, które do dziś zbiera swoje żniwo. Z Twoich opisów nigdzie nie wyczytałam, abyśmy mieli do czynienia ze złą czy gorszą matką. Chwile zwątpienia, chęć wyrwania się bez dziecka czy nieopanowanie pewnych umiejętności - to wszystko jest całkowicie normalne, wręcz "zdrowe". Weź pod uwagę, że córki często lgną do ojców (ci lubią je rozpieszczać) i nie ma w tym nic nadzwyczajnego, a na pewno nie można w ten sposób deprecjonować swojej roli w życiu dziecka. Macierzyństwo to mega trudne wyzwanie, ale nie jedyne w Twoim życiu. Ważna jest również relacja z partnerem, praca, własny rozwój. W swoim otoczeniu obserwuję, że w ostatecznym rozrachunku matki, które zapominają o sobie i nieustannie walczą o tytuł Matki Roku, źle na tym wychodzą.

112

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Wnoszę o ignorowanie Olcipolci.


Autorko, słuchaj Wielokropka. Jak mi kiedyś znajoma psycholożka powiedziała: "głodna matka nie nakarmi". Jeśli nie będziesz szczęśliwa, nie pokażesz dziecku, co znaczy szczęście. Jeśli nie będziesz dbać o siebie, nauczysz córkę, że jako matka musi porzucić swoje ja i być tylko dla dziecka. Jeśli między tobą, a facetem będzie beznadziejnie, to ona nauczy się, że tak wyglądają wszystkie relacje z mężczyznami.


Pytam serio: myślisz, że za 10 lat dziecko podziękuje za to, że traktujecie je jak królewnę?

113

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

smile




Miłość nie polega na licytowaniu się kto dla kogo jest ważniejszy.
Miłość to nie stopniowanie przymiotników: ważny, ważniejszy, najważniejszy.

114

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Monoceros napisał/a:

Wnoszę o ignorowanie Olcipolci.

W samą porę, dzięki czemu mocno ugryzę się w język wink.

Nie będę specjalnie odkrywcza, jeśli napiszę, że starasz się Autorko 'za bardzo', przez co relacja z Twoją córką tak naprawdę traci, bo - pomijając kwestię rywalizacji z mężem - jesteś skupiona na jej odbiorze Twojej osoby, a nie na tym, aby po prostu z nią być, cieszyć się tym czasem i wykorzystać go najlepiej, jak jest to możliwe. To nie jest żaden wyścig, a Twoja rola NIE JEST w żaden sposób zagrożona, tym bardziej, że Twój mąż po prostu dobrze spełnia swoją. No właśnie - swoją, Twoja jest Twoją i jest nieco inna. Nie daj się nikomu wpędzić w poczucie winy, ale samej siebie też w nią nie wpędzaj.

Pamiętam doskonale, że kiedy mój syn zdobywał kolejne umiejętności, to udział w tym miało co najmniej kilka osób, każda z tych osób spełniła określoną - mniejszą lub większą - rolę, ale każda była dla dziecka w jakiś sposób ważna. Dziś już nie mam pojęcia kto był przy tym, kiedy maluch postawił pierwszy krok, pamiętam tylko, że to przy mnie po raz pierwszy przewrócił się na brzuch i przy mnie po raz pierwszy usiadł. Mało tego, ja nawet nie pamiętam, jakie było jego pierwsze słowo, bo... nie miało to żadnego znaczenia, ważne, że to słowo się pojawiło. Ja z synem rysowałam, piekłam babeczki, zbierałam liście w parku i budowałam wieże z klocków, ja po raz pierwszy odprowadzałlam go do przedszkola, ale to mąż nauczył go jeździć na rowerze czy pływać. I ta radość, kiedy dzieciak wpadał do domu pochwalić się czymś nowym była bezcenna, ale ona sama w sobie wystarczyła, bo zapewniam, że nie poczułam ukłucia, że to mąż, nie ja, był przy tym i miał w tym swój największy udział. Bo czy naprawdę ma to jakieś znaczenie? Ważne, że dziecko zdobyło nową umiejętność.

Nie podchodź do macierzyństwa tak ambicjonalnie, bo zamiast cieszyć się nim - coś cennego tracisz. Naprawdę. Z drugiej strony miłość też może być niezdrowa, tą zrobisz dziecku krzywdę.

115

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
mobydick napisał/a:

Nie jestem matką i nie mam większego pojęcia o dzieciach, ale posłużę się przykładami ze swojego otoczenia. Mamy dwie matki:

Pierwsza - zaliczyła z chłopakiem "wpadkę", wzięli szybki ślub, zamieszkała u niego i w międzyczasie kończyła studia i pracowała za granicą. Rok po urodzeniu poszła do nowej pracy, dzieckiem opiekuje się teściowa. Szybko się okazało, że matka nie ma "drygu" do dzieci, a mąż spisuje się znakomicie w roli rodzica. Trochę brakuje jej cierpliwości, trochę "umiejętności obsługi", nie nadskakuje dziecku jak często robią to inne młode matki. On przeciwnie- rozpieszcza córkę, przewija, kąpie, dyżuruje w nocy, ma ogrom cierpliwości. Na szczęście oboje pamiętają, że są przede wszystkim ludźmi i często wyjeżdżają razem, zostawiając dziecku pod opieką teściów. Teraz, po kilku latach: ona spełnia się w pracy, małżeństwo fajnie funkcjonuje i widać, że tworzą dograną parę. Dziecko jest radosne, pewne siebie, rozwija się znakomicie i absolutnie nie wykazuje żadnych braków - lgnie do innych dzieci i marzy o rodzeństwie, a z matka ma bardzo dobry kontakt. Słowem - wszyscy są zadowoleni, mimo że matka nie poświęcała dziecku 100% uwagi i jak sama twierdzi - radzi sobie z rodzicielstwem gorzej niż.

Czyli zgadzasz się ze mną. Autorka za wcześnie została mamą i nie dojrzała do swojej roli.

116 Ostatnio edytowany przez mobydick (2017-04-21 09:10:09)

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:

Czyli zgadzasz się ze mną. Autorka za wcześnie została mamą i nie dojrzała do swojej roli.

Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem albo prowokujesz. Osoba, która pozornie "nie dojrzała" do bycia matką tak naprawdę świetnie sobie poradziła, bo dziecko potrzebuje przede wszystkim ZDROWEJ, SZCZĘŚLIWEJ I SPEŁNIONEJ matki. Ta kobieta z nikim nie konkurowała, nie dążyła do perfekcji, działała instynktownie, ale to się sprawdziło - tworzą fajną rodzinkę, a i sama matka jest w pełni szczęśliwa.

Osoba, która pozornie przygotowała się do roli matki i dała 100% siebie, teraz jest znerwicowana, sfrustrowana i najchętniej nie wychodziłaby z domu. Uważasz, że to zdrowe i dojrzałe? Znam też inną nadopiekuńczą matkę, która z syna zrobiła społeczną kalekę - 16 latek nie spotyka się kumplami, stale towarzyszy matce (zakupy, pranie, sprzątanie, prace w ogródku), ciągle chodzi ze zwieszoną głową, nie potrafi się odezwać i praktycznie nigdy nie słyszałam, żeby bronił własnego zdania. Na przestrzeni lat zaobserwowałam jego regres, jako kilkulatek był bardziej rozwinięty niż teraz i moim zdaniem, przydałaby mu się terapia, bo ewidentnie jest pod bardzo silnym wpływem matki. Uważam, że nadopiekuńcze matki mogą zrobić krzywdę dziecku, bo zwyczajnie "hodują" je dla siebie i tłamszą jego osobowość.

117

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Ja jednak uważam, że z jakiegos powodu woli ojca od matki.

118

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
mobydick napisał/a:

Uważam, że nadopiekuńcze matki mogą zrobić krzywdę dziecku, bo zwyczajnie "hodują" je dla siebie i tłamszą jego osobowość.

Oczywiście, że tak, pomimo że ich nadopiekuńczość wynika z miłości do dziecka i potrzeby otoczenia go opieką oraz obdarowania wszystkim, co najlepsze.
To zresztą dlatego poprzednio napisałam:

Z drugiej strony miłość też może być niezdrowa, tą zrobisz dziecku krzywdę.

119 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-04-21 11:59:40)

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

W nadopiekuńczości nie ma ani grama miłości skierowanej do dziecka. Nadopiekuńczość to kiepsko pojęta chęć dbania o... siebie. Jasne, ubrana w białe rękawiczki, bo jakże przyznać się przed światem i... samej/samym sobą, że nie ma się żadnego celu w życiu. Wówczas z dumą ogłasza się wszem i wobec, że to właśnie dziecko i jego szczęście jest jej/ich celem (faktycznie kontrola i uzależnienie dziecka od siebie). By to osiągnąć uwiesza/uwieszają się na swym dziecku i żyją jego życiem.
Taka matka/ojciec/dorosły jest potwornym obciążeniem dla dziecka (niezależnie od jego wieku); aby pozbyć się przyssanego dorosłego, będzie musiało znienawidzić, odrzucić, wyjechać daleko i/lub podjąć własną terapię. Część ofiar tych przyssawek jest tak skutecznie upupiona (Gombrowicz się kłania smile), że do końca swych dni żyją jako istoty bezwolne, zalęknione, potrzebujące wskazówek do tego, jak żyć, bo myśl, że mogą być samodzielnymi psychicznie osobami, nie przyjdzie im do głowy - na Forum sporo wątków założonych przez tak traktowane osoby.

Pamiętajmy też, że:

przysłowie nigeryjskie napisał/a:

Jeśli dzieciom i prosiętom dasz wszystko, czego pragną, to będziesz miał dobre prosięta, ale złe dzieci.

120

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Wielokropek napisał/a:

Część ofiar tych przyssawek jest tak skutecznie upupiona (Gombrowicz się kłania smile), że do końca swych dni żyją jako istoty bezwolne, zalęknione, potrzebujące wskazówek do tego, jak żyć, bo myśl, że mogą być samodzielnymi psychicznie osobami, nie przyjdzie im do głowy - na Forum sporo wątków założonych przez tak traktowane osoby.

Zgadzam się z Tobą, Wielokropku. Mam w swoim otoczeniu ofiarę takiego kazirodztwa emocjonalnego i chłopak doskonale pasuje do Twojego opisu - nie ma kolegów, z którymi spotykałby się po szkole, matka nie pozwala mu nikogo zapraszać (już teraz mówi, że nie wyobraża sobie, żeby syn miał przyprowadzić do domu dziewczynę i sama twierdzi, że będzie wredną teściową), a syn chodzi za nią krok w krok (nawet do kościoła czy do sklepu). Z boku wygląda to strasznie - chłopaka żal, a ona jest częstym tematem kpin w swojej pracy. Co gorsza, w jej rodzinie wszyscy z jednej strony zachwycają się wychowaniem chłopaka (bo taki grzeczny, usłużny i spokojny), ale gdy zapomni czegoś zrobić (np. obrać ziemniaków na obiad) jadą po nim jak po łysej kobyle. Nic dziwnego, że chodzi skołowany i boi się odezwać. 

Moim zdaniem przez te matki przemawia głównie egoizm, w skrajnych przypadkach dziecko ma zastąpić partnera życiowego i zostać z rodzicielką na dobre i na złe.

121 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-04-21 13:29:23)

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
mobydick napisał/a:

(...) Moim zdaniem przez te matki przemawia głównie egoizm, w skrajnych przypadkach dziecko ma zastąpić partnera życiowego i zostać z rodzicielką na dobre i na złe.

Kiedyś też myślałam, że podstawą zachowań takich matek/ojców jest egoizm, teraz wycofałam się z tego. To osoby o mocno zaburzonym myśleniu (skądś się wziął) o sobie, którego przyczyną jest brak poczucia własnej wartości: "tylko jako matka jestem wartościowym człowiekiem", "zginę, gdy nie będę miała podpory", o relacjach międzyludzkich: "muszę być potrzebna, bo tylko wtedy jestem kochana". W sumie to bardzo nieszczęśliwe osoby, takim współczuję.


Stąd moja, zwykle gwałtowna, reakcja na opinie o tym, iż dziecku należy się poświęcić, nie odstępować go ani na krok, zapomnieć o swoich potrzebach, o rywalizacji wśród rodziców o miłość dziecka. Znając konsekwencje (i dla dziecka, i dla dorosłych), namawiam do błyskawicznego zawrócenia z tak obranej drogi.

122

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Wielokropek napisał/a:

W nadopiekuńczości nie ma ani grama miłości skierowanej do dziecka.

Masz rację, słowo "miłość" powinnam była wziąć w cudzysłów. To nadopiekuńcze matki wmawiają sobie samym i otoczeniu, że wszystko, co robią, robią w imię miłości do dziecka. Problem w tym, że to miłość dziwnie pojęta i niestety w pewien sposób chora.

123

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Wydaje mi się, że nie jestem nadopiekunczą mamą. Chyba, że tego nie zauważam.
Jak byłam z nią w domu to częściej zostawała z dziadkami, a teraz chce spędzać z mężem i córką jak najwiecej czasu.
Oczywiście, że cieszę się z nowych umiejętności córki, ale czasami mam takie ukłucie w sercu, że wszystko co najlepsze dzieje się przy mężu a nie przy nas razem. Ok. Pierwsze samodzielne kroki zrobiła przy nas, ale w strone taty.
Mąż po prostu zwariował kiedy mała się urodziła, myślałam że to dla niego będzie takie zwykłe zdarzenie, a ona był i nadal jest w nią zapatrzony. Mała przy nim nigdy nie zapłakała.

124

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Wybrałam niektóre fragmenty:

Alex12 napisał/a:

(…) poczulam jakby to moj mąż był dla niej ważniejszym rodzicem. (…)
Wydaje mi się, że mój mąż radzi sobie lepiej w robi taty. (…)
Pierwsze słowo wypowiedziała po hiszpańsku, dużo po niemiecku, ale nic po polsku. Rozumiem, ze jest jeszcze za mała, ale skoro juz coś tam mówi to też powonna mówić cos po polsku.
To przy nim nauczyla się stawiać pierwsze kroki, to jego słucha.(…)
Ja od zawsze mam wrażenie, że nie jestem idealną mamą. Mój mąż lepiej ją usypia, uspokaja, zabawia.
Staram się być najlepszą mamą, ale mam wrażenie, że mi nie wychodzi. (…)
zdałam sobie sprawę, że mąż w swojej roli lepiej sobie radzi. (…)
moja córka nie chciała opuścić taty na krok, cały dzień nawet chciała iść do mnie, wszystko musiał robić mąż.
Teraz będzie z nią w domu juz się boję co to będzie.(…)
Chciałabym żeby moja córka byla szczęśliwa i czuła, że ją kocham i chociaż trochę pokazała, że również jestem dla niej ważna. (…)
Oduczamy jej pieluchy - mi to nie wychodzi mimo iz tłumacze a jestem pewna, że po spedzeniu z tatą najbliższych 4 tyg pozbędziemy się pieluchy. To tak samo jak z językiem - po polsku nie powtórzy żadnego słówka.  Jak była mała i miała kolke to też mąż ją lepiej uspokajał. To przy nim postawila pierwsze kroki. (…)
jestem trochę zazdrosna, ale poza tatą świąt nie istnieje. Czasami czuję, że mnie nie potrzebuje. (…)
nie chce być zazdrosna o ich reakcje, ale boli mnie, że nie potrafię niczego nauczyć córki, że nie potrafię jej uspokoić. Kiedyś uwielbiała jak jej śpiewałam, teraz już nie jest zainteresowana. (…)
Chciałabym, żeby miała fajną mame. (…)
od zawsze zalamuje się jeśli coś jest nie po mojej myśli, lubię byc perfekcyjna. (…)
płakała tylko jak miała kolke, ale wtedy zaczęły się dla mnie pierwsze niepowodzenia. Zaczęłam płakać razem z nią. To był dla mnie koszmar. (…)
mam takie ukłucie w sercu, że wszystko co najlepsze dzieje się przy mężu a nie przy nas razem. Ok. Pierwsze samodzielne kroki zrobiła przy nas, ale w strone taty. (…)
Mała przy nim nigdy nie zapłakała.

Co poradziłabyś autorce albo o niej pomyślała, gdybyś nią nie była?

125

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Wielokropek napisał/a:

Wybrałam niektóre fragmenty:

Alex12 napisał/a:

(…) poczulam jakby to moj mąż był dla niej ważniejszym rodzicem. (…)
Wydaje mi się, że mój mąż radzi sobie lepiej w robi taty. (…)
Pierwsze słowo wypowiedziała po hiszpańsku, dużo po niemiecku, ale nic po polsku. Rozumiem, ze jest jeszcze za mała, ale skoro juz coś tam mówi to też powonna mówić cos po polsku.
To przy nim nauczyla się stawiać pierwsze kroki, to jego słucha.(…)
Ja od zawsze mam wrażenie, że nie jestem idealną mamą. Mój mąż lepiej ją usypia, uspokaja, zabawia.
Staram się być najlepszą mamą, ale mam wrażenie, że mi nie wychodzi. (…)
zdałam sobie sprawę, że mąż w swojej roli lepiej sobie radzi. (…)
moja córka nie chciała opuścić taty na krok, cały dzień nawet chciała iść do mnie, wszystko musiał robić mąż.
Teraz będzie z nią w domu juz się boję co to będzie.(…)
Chciałabym żeby moja córka byla szczęśliwa i czuła, że ją kocham i chociaż trochę pokazała, że również jestem dla niej ważna. (…)
Oduczamy jej pieluchy - mi to nie wychodzi mimo iz tłumacze a jestem pewna, że po spedzeniu z tatą najbliższych 4 tyg pozbędziemy się pieluchy. To tak samo jak z językiem - po polsku nie powtórzy żadnego słówka.  Jak była mała i miała kolke to też mąż ją lepiej uspokajał. To przy nim postawila pierwsze kroki. (…)
jestem trochę zazdrosna, ale poza tatą świąt nie istnieje. Czasami czuję, że mnie nie potrzebuje. (…)
nie chce być zazdrosna o ich reakcje, ale boli mnie, że nie potrafię niczego nauczyć córki, że nie potrafię jej uspokoić. Kiedyś uwielbiała jak jej śpiewałam, teraz już nie jest zainteresowana. (…)
Chciałabym, żeby miała fajną mame. (…)
od zawsze zalamuje się jeśli coś jest nie po mojej myśli, lubię byc perfekcyjna. (…)
płakała tylko jak miała kolke, ale wtedy zaczęły się dla mnie pierwsze niepowodzenia. Zaczęłam płakać razem z nią. To był dla mnie koszmar. (…)
mam takie ukłucie w sercu, że wszystko co najlepsze dzieje się przy mężu a nie przy nas razem. Ok. Pierwsze samodzielne kroki zrobiła przy nas, ale w strone taty. (…)
Mała przy nim nigdy nie zapłakała.

Co poradziłabyś autorce albo o niej pomyślała, gdybyś nią nie była?

Co bym pomyślała ? Jest nie pewna tego co robi. Co bym poradziła ? Jak to moja mama mówi ,,Kochaj, bądź i rób to co czujesz".

126

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Alex a Ty dalej o tym swoim mężu. Jakby bez niego świąt nie ostatniał.

127

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:

Alex a Ty dalej o tym swoim mężu. Jakby bez niego świąt nie ostatniał.

I kto to mówi.

128

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Cyngli napisał/a:
Olciapolcia napisał/a:

Alex a Ty dalej o tym swoim mężu. Jakby bez niego świąt nie ostatniał.

I kto to mówi.

Autorka jest nie zdrowo zapatrzona w męża. Dla niej ważniejszy jest mąż niż dziecko.

129

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Olciapolcia napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Olciapolcia napisał/a:

Alex a Ty dalej o tym swoim mężu. Jakby bez niego świąt nie ostatniał.

I kto to mówi.

Autorka jest nie zdrowo zapatrzona w męża. Dla niej ważniejszy jest mąż niż dziecko.

Nic takiego nie wywnioskowałam z jej postów.

130

Odp: Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.
Cyngli napisał/a:
Olciapolcia napisał/a:
Cyngli napisał/a:

I kto to mówi.

Autorka jest nie zdrowo zapatrzona w męża. Dla niej ważniejszy jest mąż niż dziecko.

Nic takiego nie wywnioskowałam z jej postów.

Pojechała na wakacje tylko z mężem, chce spędzać czas z mężem i córką. A nie z córką. Wszędzie najpierw pisze o mężu a nie o dziecku.
Zmieniła dziecku życie, bo ojciec mial wypadek.

Posty [ 66 do 130 z 147 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Jestem gorszym rodzicem, nie radzę sobie.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024