Nie potrafię tego zakończyć - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Nie potrafię tego zakończyć

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 97 z 97 ]

66

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
SmutnaCoRobic napisał/a:

Nie wiem. Po prostu boję się tego jak będę się czuła. Może podświadomie bym chciała żeby zadzwonił zapytac a ja mogłabym wtedy go zignorować, może chciałabym choć raz nie poczuć się jak nic nie warte dla niego zero i chociaż raz mieć nad nim "przewagę". Wiem, że to nie brzmi racjonalnie, wiem co powinnam zrobić i zrobię to, ale nic nie poradzę na to, że boję się swoich reakcji juz po.

wiem, że się boisz,
ale już masz przewagę - zdajesz sobie sprawę z tego, że relacja jest chora  (a to duży krok naprzód) i wiesz, jak możesz zareagować (czyli znasz siebie - a to już bardzo dobrze),
myślę, że warto porozmawiać z kimś bliskim (na przykład rodzicielką), bo będziesz potrzebowała kogoś obok,

ja trzymam kciuki za Ciebie, bo wiem, że nie będzie Ci łatwo...ale poradzisz sobie

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
jaMajkaa napisał/a:

Kochana a teraz nie czujesz się do niczego?
Przecież on się nie ocknie.
Plus dla Ciebie,że Ty to zrobilas.
Moze jakiś mały krok na początek?
Gdy on wyjedzie na weekend..może wykonasz do swojej rodzicielki tel?
Nie bój się-...pewnie i tak czuje,że zToba coś nie tak.Przecież to Twoja matka.
Sama pisałaś,że się nie wtrąca w Twoje decyzje.
Uwierz mi,że ona będzie mieć więcej sił do walki o Ciebie niż Ty teraz.
Nie wstydź się jego wstydem.
Nie bój się nawet rozplakac przy matce.Ona jako pierwsza słyszała Twój płacz-i jakoś nie uciekła

Czuję się do niczego, chociaż od wczoraj jakoś mi lepiej.  Niby nic jeszcze nie zrobiłam ale pierwszy raz postanowiłam zrobić.  I jakoś mi z tym lżej.
Mamie powiem,  może nie wszystko ale powiem i wiem, że będę mogła na nią liczyć. Muszę powiedzieć bo chyba oszaleje. Najgorsze jest to, że obojętnie kogo spotykam z dalszej rodziny to kazdy zaraz pyta co u niego, pozdrów go, kiedy będziemy mogli się pobawić na weselu. Mam ochotę wtedy krzyknąć, że nigdy. Jest strasznym manipulatorem, on na innych ludziach robi naprawdę świetne wrażenie.  Czasami dzwoni do mnie ciocia zapyta jednym słowem co u mnie a cała reszta rozmowy to wypytwanie co u niego. No i oczywiście jak mi to się super trafiło...
Z mamą nie widuję się często ponieważ mieszkamy daleko od siebie. Za to rozmawiamy bardzo często przez telefon. I masz rację, ona czuje ze coś jest nie tak. Bo przez ostatnie chyba 3 miesiące nie wypowiedziała nawet jego imienia, ja w rozmowie z nią też nie.

68

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
inspirationlane napisał/a:
SmutnaCoRobic napisał/a:

Nie wiem. Po prostu boję się tego jak będę się czuła. Może podświadomie bym chciała żeby zadzwonił zapytac a ja mogłabym wtedy go zignorować, może chciałabym choć raz nie poczuć się jak nic nie warte dla niego zero i chociaż raz mieć nad nim "przewagę". Wiem, że to nie brzmi racjonalnie, wiem co powinnam zrobić i zrobię to, ale nic nie poradzę na to, że boję się swoich reakcji juz po.

wiem, że się boisz,
ale już masz przewagę - zdajesz sobie sprawę z tego, że relacja jest chora  (a to duży krok naprzód) i wiesz, jak możesz zareagować (czyli znasz siebie - a to już bardzo dobrze),
myślę, że warto porozmawiać z kimś bliskim (na przykład rodzicielką), bo będziesz potrzebowała kogoś obok,

ja trzymam kciuki za Ciebie, bo wiem, że nie będzie Ci łatwo...ale poradzisz sobie

Dziękuję Ci bardzo.
Chciałabym żeby to wszystko było już za mną.

69

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
SmutnaCoRobic napisał/a:

Chciałabym żeby to wszystko było już za mną.

będzie, ale zapewne nie od razu,
myślę, że Twoja siła tkwi w tym, iż dobrze wiesz, jakiego typu jest ten człowiek (między innymi manipulator) i  dzięki temu będzie Ci łatwiej podjąć walkę (i to nie tylko z nim, ale przede wszystkim ze sobą),
i nie warto myśleć w kategoriach "odegrania się" na nim, skup się tylko i wyłącznie na sobie,
piszesz o rodzinie i znajomych, przed którymi ten emocjonalny szantażysta odgrywa ideał... nawet jeżeli oni tak o nim myślą, to nie ma to znaczenia...Ty masz prawo do własnych decyzji i jeżeli nie chcesz być z "ideałem" (w ich mniemaniu), to masz do tego prawo i nikomu nie musisz tego tłumaczyć

70

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

To obiecaj,ze zadzwonisz w weekend do mamy.
Co z tego,ze daleko mieszka.
Rusz ten kamyczek,żeby poszla lawina zmian.
Czemu Cię o to proszę?
Bo caly Twoj plan dzialania jest ukryty w słowach"Postanowiłam tak jak dziewczyny mi wcześniej radziły dać sobie czas - dwa tygodnie"
Wiesz... ja tez bylam w chorej relacji-tez czekalam na cud...nie nadszedł.
Tak samo jak spacery,wyjscia byly z Twojej inicjatywy...tak samo musi wyjsc rozstanie.
Boję się że ponarzekasz na niego zza ekranu..poczujesz namiastkę ulgi....i wrócisz do tego co wydaje się Tobie bezpieczne...bo znane od blisko 10lat.

71

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
jaMajkaa napisał/a:

To obiecaj,ze zadzwonisz w weekend do mamy.
Co z tego,ze daleko mieszka.
Rusz ten kamyczek,żeby poszla lawina zmian.
Czemu Cię o to proszę?
Bo caly Twoj plan dzialania jest ukryty w słowach"Postanowiłam tak jak dziewczyny mi wcześniej radziły dać sobie czas - dwa tygodnie"
Wiesz... ja tez bylam w chorej relacji-tez czekalam na cud...nie nadszedł.
Tak samo jak spacery,wyjscia byly z Twojej inicjatywy...tak samo musi wyjsc rozstanie.
Boję się że ponarzekasz na niego zza ekranu..poczujesz namiastkę ulgi....i wrócisz do tego co wydaje się Tobie bezpieczne...bo znane od blisko 10lat.

Szczerze też się tego boję. I masz rację, czuję ulgę, tylko nie wiem czy dlatego, że mogłam się wreszcie komuś wygadać czy dlatego, że zrobię coś co zmieni moje życie. Tylko został własnie ten strach przed nieznanym.
Tak i obiecuję, że zadzwonię do mamy. Muszę bo sama sobie z tym nie poradzę. Pogadam też z koleżanką, ona mniej więcej zna sytuacje więc na pewno bardzo ucieszy się z mojej decyzji.
A mogłabys mi troszkę opowiedziec jak to było u Ciebie ? I jak się skończyło?

72

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
inspirationlane napisał/a:
SmutnaCoRobic napisał/a:

Chciałabym żeby to wszystko było już za mną.

będzie, ale zapewne nie od razu,
myślę, że Twoja siła tkwi w tym, iż dobrze wiesz, jakiego typu jest ten człowiek (między innymi manipulator) i  dzięki temu będzie Ci łatwiej podjąć walkę (i to nie tylko z nim, ale przede wszystkim ze sobą),
i nie warto myśleć w kategoriach "odegrania się" na nim, skup się tylko i wyłącznie na sobie,
piszesz o rodzinie i znajomych, przed którymi ten emocjonalny szantażysta odgrywa ideał... nawet jeżeli oni tak o nim myślą, to nie ma to znaczenia...Ty masz prawo do własnych decyzji i jeżeli nie chcesz być z "ideałem" (w ich mniemaniu), to masz do tego prawo i nikomu nie musisz tego tłumaczyć

Wiem, że nie muszę się tłumaczyć. Tylko już widzę ten zdziwiony wzrok i pewnie jakieś słowa, że jak mogłam rozstać się z takim fajnym, zaradnym chłopakiem. A przecież nie będę każdemu opowiadać dlaczego. I dlatego się tego obawiam, bo będzie mnie to dobijać, że znowu to ja jestem niby ta zła.

73 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-03-29 13:31:06)

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Wiesz co?
Tym się nie przejmuj :-)
Ze Ty ta zła itp... to trudne.Prawda.
Próbowałem nakłonić aktualną ex do zmiany zachowania.
W pewnym momencie niemal stałem się agresorem.Niemal.

Wiem że teraz w jej oczach i w tym co powie znajomym, rodzinie - będe tym złym.Niestabilnym etc...
Z tym że jej znajomi sami mnie uprzedzali że ona ma... trudny charakter.
I wiesz co? Znam jej historię i wiem że nie ja pierwszy. Każdy niemal, poza tym który się od niej odciął, byl tym złym.

Tym samym, jak widzisz, odsunięcie się od niego  JUŻ sprawia Ci ulgę. Pomyśl co będzie później,jak odżyjesz

74

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
Pirx napisał/a:


Tym samym, jak widzisz, odsunięcie się od niego  JUŻ sprawia Ci ulgę. Pomyśl co będzie później,jak odżyjesz

Nawet się uśmiechnęłam wink bardzo bym chciała żeby tak było

75 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-03-29 13:56:36)

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Krok po kroku...:-)
Będzie ulga, będzie dołek, będzie uśmiech, bedzie dolek, będzie lekka euforia, będą myśli i nawroty emocji,chęć powrotu... ale cykl będzie coraz mniej intensywny :-)

Będzie dobrze i coraz lepiej... ;-)

76

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
Pirx napisał/a:

Krok po kroku...:-)
Będzie ulga, będzie dołek, będzie uśmiech, bedzie dolek, będzie lekka euforia, będą myśli i nawroty emocji,chęć powrotu... ale cykl będzie coraz mniej intensywny :-)

Będzie dobrze i coraz lepiej... ;-)

Dziękuję smile

77 Ostatnio edytowany przez jaMajkaa (2017-03-29 17:58:34)

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

W telegraficznym skrócie...o końcu mojego zwiazku.Tak jak u Ciebie- dochodzilo do mnie,ze moje zycie nie zmierza tam gdzie bym chciała.
Któregoś dnia...kiedy po kolejnej sytuacji czułam się źle.on z uśmiechem łaził po mieszkaniu...w zasadzie śmiał się z tego,że płaczę i  proszę by było dobrze...
Pomyślałam ,, Majka co ty robisz?o co?kogo?prosisz by cie szanował.ktoś kto powinien chronić cie przed złem-sam ci je wyrządza.
Gdzie ja zmierzam i z kim?Nie tak miało wyglądać moje życie.Mam blisko trzydziestke na karku...i to tyle.Reszta jest zlem...Kto mu dał prawo mnie tak traktować? I doszło do mnie,że to ja mu pozwalam na to...Tak siedzialam i gapiłam się na niego-analizujac to co mi robil.Na co ja się godziłam...łzy zaczeły wysychać...i pojawiła się złość Dałam mu dzień na wyniesienie się.Nie wierzył.Uśmiech mu nie schodził z maski. I się zdziwił pewnie (tego nie widziałam)gdy zabierał swoje rzeczy w workach na śmieci.
Ja się po prostu obudziłam.Tak mialam dość tamtego życia.
Ponoć świadomość to klucz-wystarczy ją dopuścić do siebie.Szczypta logiki.I wtedy zrozumiesz i przestaniesz się bać.
Strach to zły doradca.Ty się lepiej bój o siebie -tą z dzisaj.Bo to ona cierpi i jest niszczona jako człowiek.Nie bądź tchórzem i odejdź.Skoro do dziś dnia nie zdarzył się cud -uwierz mi-nie zdarzy się.
Nie będę Tobie opisywać tego co się czuje po odejsciu z takiego "związku" bo tego nie da się opisać.Mozna to porównać do zrzucenia zbędnych kilogramów z duszy- kazdy to odczuwa inaczej.Towarzyszy temu masa pozytywnych emocji.
Ale niezaprzeczalnie kazdy czuje się lepiej.
Ja dałam sobie szansę.Wybierając siebie.
Nie żałuję!Bo wygrałam!
Dzieki temu mam życie o jakim nie mogłam przy tamtym kacie marzyć.
Dobrego męża.Piekny dom.Prowadzę swoja firmę.Jej przy tamtym marzyłam by mnie po ludzku traktowano.To były moje"szczyty"
Smutna ile byś tu słów nie przeczytała-dzialanie musisz podjąć Ty.
Proszę Cię nie zawracaj z tej drogi,skoro dotarłaś na to forum.
Czytaj tu opinie i historie ludzi,ktorzy pomagają z czystego serca.Którzy opierając się na swoim doświadczeniu i mądrości.
Oni nie życzą Tobie źle.Są bezinteresowni.
Pisz tutaj.Zawsze ktoś doradzi,pocieszy sprowadzi do pionu

78

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
jaMajkaa napisał/a:

W telegraficznym skrócie...o końcu mojego zwiazku.Tak jak u Ciebie- dochodzilo do mnie,ze moje zycie nie zmierza tam gdzie bym chciała.
Któregoś dnia...kiedy po kolejnej sytuacji czułam się źle.on z uśmiechem łaził po mieszkaniu...w zasadzie śmiał się z tego,że płaczę i  proszę by było dobrze...
Pomyślałam ,, Majka co ty robisz?o co?kogo?prosisz by cie szanował.ktoś kto powinien chronić cie przed złem-sam ci je wyrządza.
Gdzie ja zmierzam i z kim?Nie tak miało wyglądać moje życie.Mam blisko trzydziestke na karku...i to tyle.Reszta jest zlem...Kto mu dał prawo mnie tak traktować? I doszło do mnie,że to ja mu pozwalam na to...Tak siedzialam i gapiłam się na niego-analizujac to co mi robil.Na co ja się godziłam...łzy zaczeły wysychać...i pojawiła się złość Dałam mu dzień na wyniesienie się.Nie wierzył.Uśmiech mu nie schodził z maski. I się zdziwił pewnie (tego nie widziałam)gdy zabierał swoje rzeczy w workach na śmieci.
Ja się po prostu obudziłam.Tak mialam dość tamtego życia.
Ponoć świadomość to klucz-wystarczy ją dopuścić do siebie.Szczypta logiki.I wtedy zrozumiesz i przestaniesz się bać.
Strach to zły doradca.Ty się lepiej bój o siebie -tą z dzisaj.Bo to ona cierpi i jest niszczona jako człowiek.Nie bądź tchórzem i odejdź.Skoro do dziś dnia nie zdarzył się cud -uwierz mi-nie zdarzy się.
Nie będę Tobie opisywać tego co się czuje po odejsciu z takiego "związku" bo tego nie da się opisać.Mozna to porównać do zrzucenia zbędnych kilogramów z duszy- kazdy to odczuwa inaczej.Towarzyszy temu masa pozytywnych emocji.
Ale niezaprzeczalnie kazdy czuje się lepiej.
Ja dałam sobie szansę.Wybierając siebie.
Nie żałuję!Bo wygrałam!
Dzieki temu mam życie o jakim nie mogłam przy tamtym kacie marzyć.
Dobrego męża.Piekny dom.Prowadzę swoja firmę.Jej przy tamtym marzyłam by mnie po ludzku traktowano.To były moje"szczyty"
Smutna ile byś tu słów nie przeczytała-dzialanie musisz podjąć Ty.
Proszę Cię nie zawracaj z tej drogi,skoro dotarłaś na to forum.
Czytaj tu opinie i historie ludzi,ktorzy pomagają z czystego serca.Którzy opierając się na swoim doświadczeniu i mądrości.
Oni nie życzą Tobie źle.Są bezinteresowni.
Pisz tutaj.Zawsze ktoś doradzi,pocieszy sprowadzi do pionu

Pogrubienie - u mnie jest identycznie. Tyle razy rozrywało mi to serce gdy płakałam bo wczesnej mnie zwzywał lub prosiłam o rozmowę po kłótni a on chodził po mieszkaniu uśmiechnięty, pogwizdywał sobie itp.
Nigdy tego nie potrafiłam zrozumieć, bo ja bym nie mogła koło obcego płaczącego człowieka przejść obojętnie a on traktował mnie w ten sposób.
Uświadomiłaś mi jedną rzecz - ja przy nim też już niczego nie oczekuje, byleby nie poniżał i po ludzku traktował.To jest straszne.
Cieszę się, że tak Ci się poukładało życie smile gratuluję mądrych decyzji i Twojej siły, że zakończyłaś ten koszmar.

Dzisiaj jest trochę gorzej niż wczoraj - nie wiem po co ale postanowiłam sprawdzić czy i o czym rozmawia z koleżanką. To pewnie błąd bo miałam żyć tak jakbym z nim już nie była. Nie wiem, może kolejny raz chciałam dostać kopa jakbym za mało ich już dostała.  I dostałam.  Mają kontakt codzienni e, pisze jej co robi, ona jemu, jakieś głupie "śmieszne" aluzje dotyczące seksu - to akurat ona mu wysyła ale on nie ucina tematu. Zabolało. Te ich rozmowy takie radosne i on nagle nie jest wiecznie zmęczony i z  nią ochotę pisać ma. Nic, zero słowa o mnie. Zawsze uważałam, że to facet jest tylko winny w takich sytuacjach bo to on jest ze mną w związku, i dalej oczywiście uważam ze jest winny. Ale na prawdę na myśl o tej dziewczynie robi mi się źle. Ona mnie poznała, wie ile lat ze sobą jestemy - jeszcze, od niego juz wie, że tego nie toleruje a mimo wszystko tak perfidnie z nim rozmawia.
No cóż, widać są siebie warci. Ale kolejny raz zabolało sad Mogę się jedynie Wam pochwalic, że nie zrobiłam tak jak zawsze - czyli nie zapytalam dlaczego znowu tak robisz, przecież obiecałeś itp. Nic kompletnie nic. On nawet nie przypuszcza, że to czytam bo zalozyl sobie hasło na telefonie.
Źle się z tym czuję i mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała komuś czytac prywatnych wiadomości.  Bo mimo tego, że to on robi źle to ja czytając czuję się upokorzona, że to robię.

79

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Co jeszcze musi się zdarzyć,żebyś nie bała się odejść?
Nikt nie powiedział, że nie będzie boleć.
Ba!napiszę ,że będzie.
Może posprawdzaj ceny najmu mieszkania/pokoju.Sprawdź na co Cię stać.Moze cosś bliżej pracy?Zajmij się przygotowaniami do odejścia.Ułóż plan dzialania.Nie bój się.

80

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Smutna, niech ta Twoja ostatnia refleksja stanie się motorem napędowym Twojego działania. Myśl czego nie będziesz musiała: przeglądać telefonu ze ściśniętym sercem, znosić upokorzeń, zastanawiać się co mu się spodoba a co nie, czy się odezwie czy nie... Boszsze... Tyle radosnych chwil przed Tobą, nie obciążonych myślami o psychopacie. Wiem co mówię

81

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

SmutnaCoRobić,
Przechodzisz właśnie obojętnie obok płaczącego człowieka - przechodzisz obojętnie obok SIEBIE.
Jesteś takim samym człowiekiem jak JaMajkaa, jak Unisa, jak Pirx, jak inspirationlane,..., tylko etap (znany im lub nam wszystkim) dla Ciebie jest jeszcze przez Ciebie nieoswojony.
Po prostu musisz przeskoczyć, podskoczyć, obrócić na piecie... cokolwiek co spowoduje, że znajdziesz sie za drzwiami wspólnej z Nim codzienności i dasz się poznać jako ten człowiek, który pochylił się nad SmutnaCoRobić.

82

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Naprawdę otwieracie mi oczy. Niby wiem, niby rozumiem. A prawda jest taka, że ktoś napisał daj sobie dwa tygodnie i tego się złapałam. To nie juz, teraz muszę coś zrobić tylko jeszcze mam czas. A czasu już tyle straciłam. 

Ja mam dokąd się wyprowadzic. Mam o tyle dobrą sytuację, że nie muszę szukać pokoju, mieszkania, nie pogorszy mi się sytuacja finansowa bo będę musiała coś wynająć.  Mam mieszkanie, które i tak opłacam. Więc nic pod tym względem się nie zmieni. Tylko zrobić ten krok. Nastawiłam się już na te dwa tygodnie i teraz sobie uświadomiłam, i muszę się do tego przyznać przed sobą - może myślałam,  że jak zmienię swoje zachowanie, będę obojętna to on to zauważy i...
Naprawdę nie wiem co się dzieje ze mną. Z jednej strony myślę racjonalnie a za chwilę zupełnie co innego. Zaczyna mnie to przerażać. Tak jak napisałaś random.further - chyba czas pochylić się nad sobą.

83

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Od razu wyczułam,że te dwa tygodnie to tylko... powód by trwać w tym.
Nim się nie przejmuj.On się Tobą nie przejmuje.W zasadzie to on nawet nie słyszy Twojej ciszy.
Jego zajmuje nowa koleżanka.A ta cisza mu na rękę.
OK mieszkania nie musisz szukac.Jakies rachunki/umowy was łączą?
Krótko i długo pisząc-RATUJ SIĘ DZIEWCZYNO

84 Ostatnio edytowany przez Unisa (2017-03-29 21:16:35)

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

To ja napisałam o dwóch tygodniach w znaczeniu, że jeśli boisz się gwałtownej zmiany to się z nią spróbuj oswoić. Tylko ze każdy człowiek jest inny. Ty mam wrażenie podchodzisz do tego okresu nieco inaczej. Mam wrażenie, że liczysz że coś się wydarzy co pozwoli Ci na odrzucenie myśli o odejściu, ale tak się nie stanie. W przypadku tych ludzi nie ma zmian, a jeśli już to na bardzo krótko, bo więcej nie są w stanie udawać. Będzie gorzej. Nie ma się co łudzić. Zniknie ta koleżanka (o ile),pojawi się następna. Więc jeśli uważasz, że dziś jesteś gotowa - zrób to dzisiaj. Jesli myślisz że potrzebujesz tych "moich" dwóch tygodni - to zrób to za dwa tygodnie. Tylko już się nie cofaj. To jak uporczywy ból zęba. Jak go usuniesz wróci radość życia, choć dziura po zębie jeszcze będzie czasem dawać znaki, że jeszcze się nie całkiem zagoiła. Stomatologiczna metafora

85

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
Unisa napisał/a:

To ja napisałam o dwóch tygodniach w znaczeniu, że jeśli boisz się gwałtownej zmiany to się z nią spróbuj oswoić. Tylko ze każdy człowiek jest inny. Ty mam wrażenie podchodzisz do tego okresu nieco inaczej. Mam wrażenie, że liczysz że coś się wydarzy co pozwoli Ci na odrzucenie myśli o odejściu, ale tak się nie stanie. W przypadku tych ludzi nie ma zmian, a jeśli już to na bardzo krótko, bo więcej nie są w stanie udawać. Będzie gorzej. Nie ma się co łudzić. Zniknie ta koleżanka (o ile),pojawi się następna. Więc jeśli uważasz, że dziś jesteś gotowa - zrób to dzisiaj. Jesli mylisz że potrzebujesz tych "moich" dwóch tygodni - to zrób to za dwa tygodnie. Tylko już się nie cofaj. To jak uporczywy ból zęba. Jak go usuniesz wróci radość życia, choć dziura po zębie jeszcze będzie czasem dawać znaki, że jeszcze się nie nie całkiem zagoiła. Stomatologiczna metafora

Wiem co miałaś na myśli bo dokładnie to wtedy wytłumaczyłaś ale ja podświadomie chyba przyjęłam to inaczej. Nie wiem co zrobię, czy dam sobie te dwa tygodnie, czy wyprowadzę się w szybciej.  Ale zrobię to bo o ile ja mogę mieć zakrzywiony obraz sytuacji tak Wy wszyscy chyba nie możecie się mylić. 

jaMajkaa - bolesne ale prawdziwe - widać, że ta cisza mu na rękę. Łączy nas tylko kredyt na mój samochód, który on wziął na siebie. Kredyt jest na niego, samochód na mnie. Ale z tym myślę, że nie będzie problemu. Będę spłacać dalej tak jak do tej pory i chyba nawet nie muszę z nim na ten temat rozmawiać dłużej niż 3 minuty.  A właściwie to ja nie chcę z nim wcale rozmawiać. 

Pomyslalam, że wyprowadzę się nie informując go o tym - kiedy go nie będzie. I wcześniej myślałam,  że nic nie powiem itp. Teraz chyba bym chciała zostawić list. I napisać w nim wszystko to co mnie bolało i dlaczego. Ale nie wiem czy jest sens.

86

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Hmm. List możesz napisać, jeśli czujesz taką potrzebę, ale tak żeby nie rozpoczęła się regularna wymiana korespondencji. Kilka razy pisałam do mojego Narcyza, mając nadzieję, że to coś zmieni, ale ton w jakim odpisywał łamał mi serce i nie potrafiłam wrócić do rzeczywistości. Brałam psychotropy żeby normalnie egzystować i nie mieć myśli o samounicestwieniu. Teraz samej nie chce mi się w to wierzyć. Tak więc zrób to szybko i nie pozwól mu na słowne potyczki, bo zapewniam Cię, że każde słowo wbije Ci się jak cierń i długo nie będziesz mogła o tym zapomnieć.

87

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Napisz ten list.. i nie dawaj go mu.Napisz go dla siebie.
Przejdziesz tą żałobę po zwiazku...to pewne.
Warto chwilę pocierpiec...niz pozwolić sobie trwac w tym dalej.
On się nie spodziewa-tak jest pewny Ciebie.
Cokolwiek by nie zrobil,nie powiedzial... Ty będziesz,bo zniesiesz wszystko.Tylko w imię czego to znosisz?
Gdy będzie Tobie ciężko-wchodź tutaj..pisz...tylko nie poddawaj się.Nie teraz ☺

88 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2017-03-29 22:56:43)

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

.

89 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2017-03-29 23:14:39)

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Och, ja również pisałam list smile
Całą duszę wypisałam z siebie wtedy ...
A on, najpierw przez dwa, czy try tygodnie po mojej wyprowadzce - nawet do niego nie zajrzał.
Później gdzieś ten list zapodział, zgubił zwyczajnie.
Jeszcze później odnalazł go i jednak przeczytał. I nie skomentował tego wszystkiego co napisałam choćby jednym słowem !
Nic z tego co przeczytał nie zrobiło na nim żadnego wrażenia.
Niczego w związku z tym co napisałam nie chciał omawiać czy wyjaśniać.
Potem dowiedziałam się, że ten mój list, z głębi duszy i serca pisany ... czytały inne kobiety (oczywiście to TYLKO przyjaciółki, czy koleżanki były) - bo poniewierał się gdzieś na stole w kuchni, zupełnie na wierzchu. Dostępny dla wszystkich i tylko trochę upaćkany marmoladą.

Później wprosiłam się do niego pod byle jakim pretekstem i podczas tej krótkiej wizyty namierzyłam list i po prostu go zabrałam.
Oczywiście on przez cały ten czas, przez tych kilka tygodni powtarzał mi, że mam przestać się wreszcie wygłupiać, popisywać i że mam wracać do domu ...

A w tym wszystkim, ja ciągle miałam głęboką nadzieję, na to samo czego i Ty teraz pragniesz Autorko.
Że kiedy on przeczyta ten mój list, to wreszcie zrozumie jak wiele zrobił źle. Pojmie jak bardzo mnie ranił i krzywdził, a skrucha sprawi, że jego serce pęknie.
Że dotrze do niego, jak bardzo mnie kocha. Zerwie te jakże bliskie kontakty z koleżankami, sympatiami i przyjaciółkami.
Padnie na kolana, zaleje się łzami, a później ... później to już będziemy żyli długo i szczęśliwie, ament.
Wiem, że właśnie na taki efekt masz nadzieję Autorko, i że w głębi ducha wyobrażasz sobie scenariusze jak to się wszystko odbędzie.
Przepowiadasz sobie role którą odegrasz wtedy, może odpowiesz mu tak, a może siak ...

No cóż. Być może jest jakaś szansa na to, że tak właśnie się stanie. Coś jak jedna ... na miliard.
Mnie jednak tylko żal czasu, który zmarnowałam.
Toksyk nie był wart nawet atramentu który zużyłam pisząc do niego.
Nie zasłużył sobie ani na ten list, ani na żadne wyjaśnienia - że odchodzę, i dlaczego to robię.
Z resztą, powiedzmy sobie szczerze - przecież żaden z nich nie jest jakimś debilem skończonym.
Przecież facet widzi, że kobieta od miesięcy płacze. W ukryciu, później już oficjalnie - przy nim.
Mieliśmy za sobą pierdylion rozmów, dokładnie takich samych jakie Ty uskuteczniasz Autorko.
Więc z pewnością moja wyprowadzka nie była żadnym zaskoczeniem, tak jak i Twoja wyprowadzka nim nie będzie - o ile się na nią zdecydujesz.
I żadne tłumaczenia dlaczego, co z czego wynika, jakie są powody - są zupełnie zbędne.

90

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
Unisa napisał/a:

Daj sobie tydzień lub dwa na wizualizacje swojego świata bez niego ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Odszukaj czynności, które robiłaś przed nim. Poukładaj to sobie jak biznes plan. Zacznij się tym cieszyć. Książki, spacery, polowanie na ciuchy, spacery z psem i zero upokorzeń. Wszystko z pozycji zwycięzcy, nie przegranego. A potem po prostu zerwij te znajomość bez oglądania się za siebie. I nigdy (to jest ważne!) nie dawaj mu drugiej szansy. Ja dałam i dostałam słoną nauczkę. Upokorzył mnie tak, ze przez dwa miesiące nie umiałam się pozbierać. Bo tylko o to chodziło, że decyzja musiała być jego.


U mnie taka sama sutuacja. Dalam szanse. Zaszlam a on mnie upokorzyl jeszcze i zostawil. Wiec ratuj sie poki mozesz.

91 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-03-30 12:29:58)

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
Eiko napisał/a:
Unisa napisał/a:

Daj sobie tydzień lub dwa na wizualizacje swojego świata bez niego ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Odszukaj czynności, które robiłaś przed nim. Poukładaj to sobie jak biznes plan. Zacznij się tym cieszyć. Książki, spacery, polowanie na ciuchy, spacery z psem i zero upokorzeń. Wszystko z pozycji zwycięzcy, nie przegranego. A potem po prostu zerwij te znajomość bez oglądania się za siebie. I nigdy (to jest ważne!) nie dawaj mu drugiej szansy. Ja dałam i dostałam słoną nauczkę. Upokorzył mnie tak, ze przez dwa miesiące nie umiałam się pozbierać. Bo tylko o to chodziło, że decyzja musiała być jego.


U mnie taka sama sutuacja. Dalam szanse. Zaszlam a on mnie upokorzyl jeszcze i zostawil. Wiec ratuj sie poki mozesz.

Podpisuję się pod tym.
"Oni" tak mają.
Następnej osobie, powiedzą że to ich porzucono.Zostawiono,whatever- a te wszystkie exy poprostu żałują błędu.
Ewentualnie że to nie był dobry związek (swoją rolę przemilczą) i rozstaliście w zgodzie...

92

Odp: Nie potrafię tego zakończyć
Pirx napisał/a:

Podpisuję się pod tym.
"Oni" tak mają.
Następnej osobie, powiedzą że to ich porzucono.Zostawiono,whatever- a te wszystkie exy poprostu żałują błędu.
Ewentualnie że to nie był dobry związek (swoją rolę przemilczą) i rozstaliście w zgodzie...

a niech sobie mówią, co chcą :-)
nie trzeba i nie można zawracać sobie tym głowy, bo będzie to rodzić kolejne wertepy emocjonalne,

tak jak pisałam - trzymam za Autorkę kciuki,
i bardzo chcę wierzyć, że Jej się to uda,
i tak sobie myślę, że nawet to zatrzymanie mieszkania o czymś świadczy...może takie podświadome przekonanie, że jednak nie wszystko jest ok i że nie warto zamykać sobie drogi przed ewentualnym odejściem,

ogromnym plusem Autorki jest to, że - nie licząc uzależnienia emocjonalnego (okropnego, wiem) - jest osobą niezależną, ma pracę, mieszkanie, rodzinę... to dużo ułatwi

93

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Zgadzam się :-)
Widać po niej zmianę :-)
Przynajmniej moim okiem

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Hej dziewczyno przeczytalam caly watek i bardzo ci kibicuje.
Wyprowadz sie jak najszybciej i nie zostawiaj zadnego listu dla matola, przynajmniej bedziesz miec poczucie ze odchodzisz z uniesiona glowa, choc wiem ze masz nadzieje ze ten list moglby cos zmienic!!!!
Ale nie zmieni uwierz mi.

Pakuj sie i bez slowa wyprowadz.

Trzymam kciuki, a kanalia i tak dostanie kiedys na co zasluguje moze nawet szybciej niz myslisz.

Powodzenia

95

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Odejdź i nie wracaj do niego, choćby Cię skręcało.
Może chcieć abyś wróciła ale tylko po to aby Cię upokorzyć i porzucić - tylko wtedy będzie czuł się Panem sytuacji.
Listu bym nie pisała, bo może go wykorzystać przeciwko Tobie.

96 Ostatnio edytowany przez kasiks (2017-04-02 17:16:47)

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Droga Autorko, jeśli masz ochotę przeczytaj mój temat sprzed paru lat. Piszę tam pod innym nickiem- nie pamiętam hasła do tamtego profilu, zresztą nieważne. Ważne, że pisałam wtedy będąc w Twoim wieku i w bardzo zbliżonej sytuacji. Wiem, jakie obawy trzymają Cię jeszcze w obecnym związku i z perspektywy osoby, która ma juz to za sobą powiem Ci, że to tylko Twój strach. Obawiałam się życia w pojedynkę, poprzedni facet też wmawiał mi, że jestem złym człowiekiem, że unieszczęśliwię każdego faceta. Zostawienie go było milowym krokiem w drodze do lepszego życia. Ważne, abyś miała swoje życie, nie zaniedbuj znajomych, rodziny, miej własne rozrywki i ulubione sposoby spędzania wolnego czasu. Myślę, że jeszcze troszkę przed Tobą, może Wasz związek musi osiągnąć jakieś głębsze dno, żebyś dotrzymała postanowienia odejścia, ale już samo zalogowanie się tutaj jest dobrym sygnałem, bo czujesz, że Ci to nie pasuje, że chcesz to zmienić, chcesz może żeby inni Cię w tym utwierdzili...

Oto link do mojego tematu: http://www.netkobiety.pl/t43063.html

97 Ostatnio edytowany przez MrSpock (2017-04-03 07:01:51)

Odp: Nie potrafię tego zakończyć

Możliwe że twój ojciec był taki. Dziecko nie potrafi powiedzieć sobie że ojciec jest zły, więc próbuje go zmienić.

Wydaje mi się że on od początku był taki, widziałaś to i mimo wszystko zgodziłaś się na to.

A gdybyś poznała spokojnego chłopaka o dobrym sercu? Założę się że nie chciałabyś z nim być.

Posty [ 66 do 97 z 97 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Nie potrafię tego zakończyć

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024