Witajcie. Nie wiem już gdzie się z tym udać. Pisałam tu już wcześniej o chłopaku którego pokochałam, a który okazał się socjopatą. Tak przynajmniej wywnioskowałam z tego co sama zauważyłam.
Aktualnie jestem na "odwyku" od niego, ale nie radze sobie z tym najlepiej. Staram się wytrwać za wszelką cenę. Ale wizja przyszłości w której go nie ma, doprowadza mnie niemal do depresji. Wcześniej każda moja próba odejścia od niego kończyła się szukaniem kontaktu z nim za wszelką cenę. Na razie się hamuję, ale nie wiem jak długo to potrwa. Zastanawiam się jak długo trwa taki odwyk? Kiedy przychodzi ten moment, ze nie myśli się już tak często? Czy wizja przyszłości z kimś innym "normalnym" wywołuję w końcu uśmiech zamiast smutku? Problem leży w tym, że jestem osobą ogromnej wiary i nadziei. Gdzies w środku kurczowo trzymam się myśli, że może się mylę co do niego. A jeżeli nie, to że może kiedyś się zmieni. Choć rozum wie, ze oni się nie zmieniają. Łapię się też na tym, że najbardziej brakuję mi chyba tego jak traktował mnie na początku. Tyle uwagi ile mi poświęcał, zainteresowania. Nikt tego przed nim ani po nim nie robił. I choć pod koniec miał na mnie "wywalone", że tak powiem i wiem, że to by się nie zmieniło. To uparcie wciąż przychodzą te momenty gdy chce wrócić, chce kontaktu z nim. Ile czasu musi minąć żeby ten koszmar się skończył? Czuję się jak przypadek nieuleczalny.
Czytając to co w grudniu napisałaś, i dziś,
brzmi troche jak bajka, w każdym bądź razie
to silne uczucie z obu stron które was łączy...
Mam wrażenie, że to uczucie było wyłącznie z jednej strony. Z jego to była jakaś manipulacja lub powrót był spowodowany brakiem nikogo lepszego na horyzoncie.
Co masz na myśli pisząc, że brzmi to jak bajka? Niedorzeczność całej historii? Tak, sama patrząc na te kilka lat wstecz widzę to. Podejrzewam, że ze mną też nie jest najlepiej skoro siedzi to we mnie tyle czasu.
4 2017-03-27 01:06:11 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-27 01:06:19)
A ile siedzi?
Mam wrażenie, że to uczucie było wyłącznie z jednej strony. Z jego to była jakaś manipulacja lub powrót był spowodowany brakiem nikogo lepszego na horyzoncie.
Co masz na myśli pisząc, że brzmi to jak bajka? Niedorzeczność całej historii? Tak, sama patrząc na te kilka lat wstecz widzę to. Podejrzewam, że ze mną też nie jest najlepiej skoro siedzi to we mnie tyle czasu.
Zapewniam Cię że z jego strony było i jest nadal uczucie na 100procent!
To był dla mnie trudny okres, byłam po przejściach. On jeden wiedział jak do mnie podejść i jak wyciągnąć mnie ze skorupy. Być może dlatego, że był po podobnych przejściach i miał trudne dzieciństwo. Od początku naszej znajomości powtarzał, że mnie kocha. Nie dałam mu szansy, chciałam byśmy byli przyjaciółmi. Po 2 miesiącach znajomości, okazało się, że jest nałogowym kłamca. Wiedzieli o tym wszyscy z wyjątkiem mnie. 99% tego co wypowiadał było kłamstwem na temat swój lub kogoś.
Zakochał się w Tobie od samego początku, pomógł wyciągnąć ze skorupy i w nagrodę nie dałaś mu szansy, w 2 miesiące trudno kogoś zdąrzyć poznać.
Wypisz wymaluj moja historia........K. starsza 6lat, zmieniając cyfry i scenariusz bajki. A wywalone na Ciebie nie miał i nie ma !!! Proszę..
Napisz czy dasz mu szansę....
elkag1189 napisał/a:Mam wrażenie, że to uczucie było wyłącznie z jednej strony. Z jego to była jakaś manipulacja lub powrót był spowodowany brakiem nikogo lepszego na horyzoncie.
Co masz na myśli pisząc, że brzmi to jak bajka? Niedorzeczność całej historii? Tak, sama patrząc na te kilka lat wstecz widzę to. Podejrzewam, że ze mną też nie jest najlepiej skoro siedzi to we mnie tyle czasu.Zapewniam Cię że z jego strony było i jest nadal uczucie na 100procent!
To był dla mnie trudny okres, byłam po przejściach. On jeden wiedział jak do mnie podejść i jak wyciągnąć mnie ze skorupy. Być może dlatego, że był po podobnych przejściach i miał trudne dzieciństwo. Od początku naszej znajomości powtarzał, że mnie kocha. Nie dałam mu szansy, chciałam byśmy byli przyjaciółmi. Po 2 miesiącach znajomości, okazało się, że jest nałogowym kłamca. Wiedzieli o tym wszyscy z wyjątkiem mnie. 99% tego co wypowiadał było kłamstwem na temat swój lub kogoś.
Zakochał się w Tobie od samego początku, pomógł wyciągnąć ze skorupy i w nagrodę nie dałaś mu szansy, w 2 miesiące trudno kogoś zdąrzyć poznać.
Wypisz wymaluj moja historia........K. starsza 6lat, zmieniając cyfry i scenariusz bajki. A wywalone na Ciebie nie miał i nie ma !!! Proszę..
Napisz czy dasz mu szansę....
allied64 - albo wypisujesz bzdury albo ja czegoś nie zrozumiałam... Facet jest kłamcą i dlatego wie co powiedzieć żeby kobieta zaufała i "wyszła ze skorupy" ,niby kocha ale zaręcza sie i robi dziecko innej , a Ty piszesz że kochał na 100% -Co ZA BZDURA!!!!!
Nie kochał i nie pokocha tylko boi się samotności i lubi manipulować uczuciami innych.
Siedzi od 2012 r. Za długo. Najgorsze jest to, że kiedy mieliśmy 3 letnią przerwę to powinno minąć. Tak myślę. Mimo iż mieszkaliśmy od siebie na 10 metrów. W tamtym okresie dostałam szanse na wyjazd, na lepsze życie, że tak to określę. I nawet będąc tak daleko od niego to nie pomogło. W ciągu dnia myślałam, a nocami płakałam. Boję się, że i tym razem będzie to samo. Niezależnie od tego jak dużo czasu minie. Stąd mój post tutaj. Ktoś z bliskich osób powiedział mi, że po prostu się od niego uzależniłam. Pewnie ma rację, tylko ten odwyk..nie chce tak żyć latami. Non stop myśląc o nim. Nie wiem nawet gdzie pomocy szukać
allied64 Nie, nie dam mu szansy. Dawałam mu ją więcej razy niż mogę zliczyć. Jak to ujął "Inna już dawno kopnęła by mnie w dupę, aż bym do Krakowa doleciał." Chciałam mu podarować lepsze życie kosztem własnego, a on mnie zbywał. Nadal kłamie i to się niestety nie zmieni. Wiem o tym
Cześć jestem tu nowa, potrzebuje z kimś pogadac, wydaje mi się że kocham za bardzo, panicznie boję się samotności