Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 117 z 117 ]

66 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-03-26 14:35:45)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

a propos tego urlopu: zawsze trzeba jechać razem wink chyba swiat sie nie skonczy jak sie czasem pojedzie osobno wink

I to jwst wlasnie najgorsza opcja kompromisu.


Rozmawiamy o wspolnym urlopie, o POGODZENIU dwoch roznych oczekiwan - spedzenoe urlopu osobno jest ucieczka od rozwiazania problemu, a nie jego rozwiazaniem.

Urlop osobno dla mnie oznacza brak seksu w najbardziej komfortowym czasie. Bez sensu.


Oczywiscie nic sie nie stanie jezeli czasem pojedzie sie osobno. Ale to oznacza, ze problem bedzie rozwiazany tylko CZASEM i nie da trwalego rozwiazania.

Zwiazek to zwiazek i jezeli ma on funkcjonowac to sytuacji, kiedy wybieramy opcje "osobno" musi byc jak najmniej.

I nie chodzi mi tu o to, ze wszystko trzeba robic razem, tylko o to, ze w sytuacjach, kiedy cos trzeba/chce sie zrobic razem opcja "osobno" jest opcja najgorsza bo dochodzi do podzialu a nie do porozumienia.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Iceni napisał/a:

a propos tego urlopu: zawsze trzeba jechać razem wink chyba swiat sie nie skonczy jak sie czasem pojedzie osobno wink

I to jwst wlasnie najgorsza opcja kompromisu.


Rozmawiamy o wspolnym urlopie, o POGODZENIU dwoch roznych oczekiwan - spedzenoe urlopu osobno jest ucieczka od rozwiazania problemu, a nie jego rozwiazaniem.

Urlop osobno dla mnie oznacza brak seksu w najbardziej komfortowym czasie. Bez sensu.


to tylko dla Ciebie moze byc najgorsza opcja
dla kogos innego niekoniecznie - przeciez ludzie sa rozni

po drugie skad wiesz, ze będziesz ten seks miala na urlopie? bo ja pamiętam takie moje urlopy, gdzie po calym dniu wycieczek, albo siedzeniu do pozna przy ognisku, z alkoholem,  jedyne o czym marzyłam to lozko - bez seksu wink

68 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-03-26 14:46:07)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

V prosze cie... nie obchodza mnie "inni ludzie" nie pytam o recepte dla wszystlich, kompromis w jednym zwiazku nie jest modelem dla wszystkich

Ja rozpatruje jeden konkretny przypadek ja chce w gory, on nad morze. Jakie znaczenie ma ze ludzie sa rozni? Rozwiazaniem dla nas ma byc urlop osbno bo inni tak robią? big_smile

Takich sytuacji w zwiazkach jest mnostwo, czasem da sie isc na ustepstwo, czasem nie. Czasem w zamian za A trzeba dac B bo A1 jest niemozliwe, zeby tę rownowage zachowac

Czasem sie nie da, czasem da. Kluczowa sprawa jest rownowaga.


Ustepstwa sa nieuniknione, bo zwiazek dotyczy dwoch osob, a nikt sie nie wiąże z wlasnym klonem.

69 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-03-26 15:51:40)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Iceni napisał/a:

No i dlatego ludzie są sami. Bo oprocz tego, czego pragnie kobieta wazne jest jeszcze to, czego pragnie mezczyzna.

Zwiazek to zwiazek, a nie jednostronne czerpanie korzysci.


Iceni, egoizm to jedna z cech, które najbardziej mnie od innych odstręczają. Oczywiście, że w związku liczą się obie strony.
Ale - może jestem na to przesadnie wyczulona - obserwuję, jak w społeczeństwie szkoli się kobiety niemal od kołyski do usługiwania, nadskakiwania i odgadywania cudych życzeń i chodzenia wokół pana i władcy na paluszkach.
A nasze życzenia i potrzeby? Jeśli w ogóle brane są pod uwagę, to na samym końcu.
Choćby na niniejszym forum roi się od skarg kobiet traktowanych przez mężów czy partnerów (?!) jak popychadła, a jednak rozpaczliwie zabiegających o względy kogoś, kogo najzdrowiej byłoby po prostu opuścić.
Co do kompromisu, to zawsze był dla mnie rodzajem porozumienia, w którym obie strony dążą do takiego rozwiązania, gdzie być może z czegoś się rezygnuje, ale po to, aby osiągnąć rozwiązanie, które zadowoli obie strony. I za takim kompromisem jestem jak najbardziej. Ale nie za takim, który godzi w moje najważniejsze wartości i potrzeby. To już nie jest żaden kompromis. Bo jeśli nim jest, to ja takich nie chcę.
Albo spotkam taką miłość, na jakiej mi zależy, albo nadal będę szczęśliwym singlem.
Nie pójdę na żaden kompromis np. w kwestii pójścia do łóżka nie czując się na to absolutnie gotowa. Natomiast nie jest dla mnie żadnym problemem ustąpić w kwestii miejsca spędzania wakacji.
Zresztą większość sytuacji da się rozwiązać bez niepotrzebnych kompromisów. Znacie anegdotkę o pomarańczy? Dwoje dzieci potrzebuje podzielić się owocem, kroją go na pół i okazuje się, że było to zupełnie niepotrzebne, bo jedno chciało soku, a drugie skórki.

70

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Piegowata'76 napisał/a:
Iceni napisał/a:

No i dlatego ludzie są sami. Bo oprocz tego, czego pragnie kobieta wazne jest jeszcze to, czego pragnie mezczyzna.

Zwiazek to zwiazek, a nie jednostronne czerpanie korzysci.


Iceni, egoizm to jedna z cech, które najbardziej mnie od innych odstręczają. Oczywiście, że w związku liczą się obie strony.
Ale - może jestem na to przesadnie wyczulona - obserwuję, jak w społeczeństwie szkoli się kobiety niemal od kołyski do usługiwania, nadskakiwania i odgadywania cudych życzeń i chodzenia wokół pana i władcy na paluszkach.
A nasze życzenia i potrzeby? Jeśli w ogóle brane są pod uwagę, to na samym końcu.
Choćby na niniejszym forum roi się od skarg kobiet traktowanych przez mężów czy partnerów (?!) jak popychadła, a jednak rozpaczliwie zabiegających o względy kogoś, kogo najzdrowiej byłoby po prostu opuścić.
Co do kompromisu, to zawsze był dla mnie rodzajem porozumienia, w którym obie strony dążą do takiego rozwiązania, gdzie być może z czegoś się rezygnuje, ale po to, aby osiągnąć rozwiązanie, które zadowoli obie strony. I za takim kompromisem jestem jak najbardziej. Ale nie za takim, który godzi w moje najważniejsze wartości i potrzeby. To już nie jest żaden kompromis. Bo jeśli nim jest, to ja takich nie chcę.
Albo spotkam taką miłość, na jakiej mi zależy, albo nadal będę szczęśliwym singlem.
Nie pójdę na żaden kompromis np. w kwestii pójścia do łóżka nie czując się na to absolutnie gotowa. Natomiast nie jest dla mnie żadnym problemem ustąpić w kwestii miejsca spędzania wakacji.
Zresztą większość sytuacji da się rozwiązać bez niepotrzebnych kompromisów. Znacie anegdotkę o pomarańczy? Dwoje dzieci potrzebuje podzielić się owocem, kroją go na pół i okazuje się, że było to zupełnie niepotrzebne, bo jedno chciało soku, a drugie skórki.


Piegowata, ale ja napisalan tam wyraznie "zwiazek to zwiazek, A NIE JEDNOSTRONNE CZERPANIE KORZYSCI"

Nie popadajmy zatem w skrajnosci podajac jako przyklady kompromisow wypaczonych od samego poczatku tongue

Bo takie kompromisami NIE SĄ

71

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Kompromis ma różne oblicza, jeśli kobieta chce A, facet chce B, to nie muszą spotykać się w połowie między A i B, albo jedno z nich rezygnować całkiem ze swojego na rzecz drugiego. Przecież zawsze mogą wybrać zadowalającą ich oboje opcję C, albo nawet, jeśli dojdzie do ustępstwa jednej strony na rzecz opcji drugiego, to innym razem w formie rewanżu może zostać wybrana opcja pierwszej. Różnie się to rozwiązuje, a sprawianie przyjemności drugiej osobie też jest cenne, oczywiście gdy odwzajemnione, ale osoby niepotrafiące wyjrzeć dalej niż poza koniec własnego nosa nigdy nie dostrzegą wartości w czymś takim, dla nich zawsze relacja będzie ograniczeniem, bo dla nich tylko własne JA się liczy...

72

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

to znaczy, ze bede wolała wspolprace,czyli wypracowanie takiego rozwiazania, które bedzie akceptowalne przez wszystkie strony i zadna ze stron nie bedzie musiala rezygnowac z czegos co jest dla niej wazne

trudniejsze, ale mozliwe do wykonania

wiec podsumowujac: zamiast kompromisow (gdzie kazdy musi z czegos zrezygnować) wole współpracę (szukamy takiego rozwiazania, zeby nikt nie musial z niczego rezygnowac)

A to ja tak przewrotnie Cię, Fałko, zapytam, mogę? tongue

Ja chcę jechać z moim partnerem na miesiąc w góry. On chce jechać ze mną na miesiąc nad morze. Urlop mamy w tym samym terminie, bez możliwości przełożenia.
Przy czym od razu odrzucę Twój poprzedni sposób - można jechać osobno. Nie, my chcemy jechać razem, bo chcemy codziennie dwa razy dziennie uprawiać ze sobą seks tongue

Jakie proponujesz rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony, żebyś mogła nazwać to współpracą, a nie kompromisem - czyli żeby było bez uszczerbku dla żadnej ze stron? tongue
I nie, żadne z nas nie lubi przebywać nad jeziorami, więc tam nie pojedziemy big_smile

73 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-03-26 20:10:16)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Moo on

santapietruszka napisał/a:
_v_ napisał/a:

to znaczy, ze bede wolała wspolprace,czyli wypracowanie takiego rozwiazania, które bedzie akceptowalne przez wszystkie strony i zadna ze stron nie bedzie musiala rezygnowac z czegos co jest dla niej wazne

trudniejsze, ale mozliwe do wykonania

wiec podsumowujac: zamiast kompromisow (gdzie kazdy musi z czegos zrezygnować) wole współpracę (szukamy takiego rozwiazania, zeby nikt nie musial z niczego rezygnowac)

A to ja tak przewrotnie Cię, Fałko, zapytam, mogę? tongue

Ja chcę jechać z moim partnerem na miesiąc w góry. On chce jechać ze mną na miesiąc nad morze. Urlop mamy w tym samym terminie, bez możliwości przełożenia.
Przy czym od razu odrzucę Twój poprzedni sposób - można jechać osobno. Nie, my chcemy jechać razem, bo chcemy codziennie dwa razy dziennie uprawiać ze sobą seks tongue

Jakie proponujesz rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony, żebyś mogła nazwać to współpracą, a nie kompromisem - czyli żeby było bez uszczerbku dla żadnej ze stron? tongue
I nie, żadne z nas nie lubi przebywać nad jeziorami, więc tam nie pojedziemy big_smile

Gdyby to on chcial jechac w gory, to ja bym mogla zamiast ciebie tongue ale z toba to nie jade tongue seks z pietruszka to ja moge i w domu lol

74 Ostatnio edytowany przez Revenn (2017-03-26 20:15:21)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
adiaphora napisał/a:

V, zdajesz sobie sprawę, że skoro nie uznajesz kompromisów, to w zwiazku będziesz musiała mieć faceta bez własnego zdania, który we wszystkim będzie Ci ustępował i przytakiwał, czyli takiego bezjajecznego melepetę, albo takiego, który jest Twoją kopią w patrzeniu na świat, więc ma identyczne zdanie jak Ty we wszystkim, co również wydaje się nudne. Satysfakcjonuje Cię taki związek?

Po co jej związek ? Przecież jak sama pisała jest szczęśliwa sama ze sobą, seksu ma na pęczki, czasem po swinguje, no kurde żyć nie umierać.

Dla niektórych bycie w jakimkolwiek związku jest czymś nie do pomyślenia, ale nie przeszkadza im to mieć co tydzień nowego kochanka/ów. Dla autorki ważniejszym od samego aktu jest coś więcej, chce poznać osobę z którą będzie mogła po prostu po ludzku spędzić czas, przytulić się czy rozmawiać do białego rana. Przecież wiadomo że nie oczekujemy wielkiej miłości, bo taka zdarza się może raz na tysiąc przypadków. Nie oczekujemy że jak poznamy kogoś to nasze życie nagle się przestawi o 180 %, nie jesteśmy już młodzi więc takie myślenie było by dziecinne. Chcemy po prostu przynajmniej przez chwile spróbować tego, spróbować życia jak większość ludzi nawet jeśli ceną będzie złamane serce. Ale przynajmniej wtedy będziemy mogli wybrać uczciwie czy być sami czy nie. Wtedy można z czystym sumieniem powiedzieć że wole być singlem. A jeżeli chodzi o oczekiwania zawsze jakieś mamy, każdy jest po trochę egoistą i kiedy nie staje się to za bardzo chorobliwe to jest to ludzkie i normalne zachowanie. I akurat nie wydaje mi się żeby wymagania czy życzenia autorki były wygórowane, raczej są bardzo małe. Przyziemne, naturalne.

75 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-03-26 20:16:04)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Iceni napisał/a:

Gdyby to on chcial jechac w gory, to ja bym mogla zamiast ciebie tongue ale z toba to nie jade tongue seks z pietruszka to ja moge i w domu lol

Ja akurat nie muszę jechać w góry, możesz Ty przyjechać do mnie big_smile big_smile big_smile

Ale wiesz, seksu z Tobą nie będę uprawiać, zdecydowanie heteroseksualna jestem big_smile big_smile big_smile Ale mogę kupić Ci pietruszkę i nawet gulasz ugotować big_smile

76

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

"Nie jesteśmy już młodzi"(26 lat), ale poczułam się staro, chyba pora pomału żegnać się już z tym światem:):):D

77

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
lody miętowe napisał/a:

"Nie jesteśmy już młodzi"(26 lat), ale poczułam się staro, chyba pora pomału żegnać się już z tym światem:):):D

Prawda ? smile smile smile
Ale wiesz co ? Jeszcze w zielone gramy ...

Tyle tu napisano, tylko gdzie ta Autorka ?

78

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

A skąd jesteś Tosia? Może załóż sobie konto na Badoo albo idź na Speed Dating.

79

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
lody miętowe napisał/a:

"Nie jesteśmy już młodzi"(26 lat), ale poczułam się staro, chyba pora pomału żegnać się już z tym światem:):):D

Oj chodziło mi że nie jesteśmy już dziećmi czy gimbusami smile Młodzi to zawsze będziemy, duchem tongue

80

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

jeszcze tak a propos bo czytam rozne rzeczy w necie
czytam tez o wychowaniu dzieci, choc sama ich miec nie zamierzam - a czytam dlatego, ze informacje w takich artykulach sa warte wykorzystania w kontaktach z doroslymi

tutaj fragment jednego z artykułów, ktory mowi o tym, ze nie kompromisy, ale szukanie rozwiazania zaspokajajacego potrzeby wszystkich jest o wiele lepsze.
Czasami masz otwartość i przytulasz dziecko tyle, ile chce, bawicie się tyle, ile chce, zatrzymujecie się na spacerze tak często, jak chce. A czasami jesteś zmęczona i zastanawiasz się, czy może z tym wymuszaniem to nie jest jednak prawda… Może pozwalasz mu na zbyt dużo i naprawdę będzie tak, jak przestrzega ciocia – że da ci popalić?

"To normalne, że się martwisz i że czasami chcesz po prostu większej skuteczności, szybszej reakcji na twoje prośby albo zwykłego odpoczynku. I trudno ci wtedy znaleźć przestrzeń na sześćdziesiąty przystanek w drodze z przedszkola albo na kolejną godzinę noszenia dziecka na rękach. Możesz o tym rozmawiać z dzieckiem, nawet tym najmniejszym. Szukanie rozwiązań, które służą wszystkim, które zaspokajają jednocześnie potrzeby dziecka i twoje, jest na początku wyzwaniem, ale wkrótce wchodzi w krew i uczy dziecko równoważyć potrzeby swoje i innych.

Szukanie rozwiązań typu wygrana–wygrana to proces, w którym szukasz potrzeb zarówno twoich, jak i twojego dziecka. Odklejasz się od strategii (oglądanie kamienia oraz szybki powrót do domu) i zaglądasz głębiej, sprawdzając, jakie potrzeby się pod tymi strategiami kryją (ciekawość świata, doświadczanie, rozwój oraz potrzeba odpoczynku, efektywności, łatwości). Gdy znajdziesz potrzeby i nazwiesz je, możesz powiedzieć o tym dziecku: “Widzę, że chcesz się jeszcze bawić tym kamieniem, jest dla ciebie inspirujący, a ja chciałabym wrócić do domu, zrobić obiad i chwilkę odpocząć. Zastanawiam się, co możemy zrobić w tej sytuacji. Może chciałbyś wziąć ten kamień ze sobą do domu i pobawić się nim jeszcze, gdy ja będę gotować obiad?”.

Dziecko bardzo szybko uczy się znajdowania nowych rozwiązań. I jeśli tylko dasz mu przestrzeń, zaskoczy cię kreatywnością i strategiami, które biorą pod uwagę wszystkich. Ważne, by pamiętać o tłumaczeniu na język potrzeb tego, co dziecko mówi płaczem. Wtedy wszystko staje się prostsze!"

cytat ze strony dziecisawazne.pl

81 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-03-27 10:38:58)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

_v_, dzięki za ten cytat. Bardzo mi jest potrzebny w takie dni jak ostatnio, kiedy we znaki daje mi się ogromne zmęczenie. W takich chwilach bardzo łatwo zapomnieć o mądrych rozwiązaniach i wrócić do utartych, a nieskutecznych schematów.

82

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Przykład z dzieckiem jest bardzo trafny :-)
Niestety coraz mniej takich postaw jest w 'przyrodzie'...

Kiedyś usłyszałem że nie istotne ile czasu się razem spędza(zgadzam się w całej rozciągłości), ale ważna jest wysoka jakość.
Zapytałem co przez to rozumie. - Stęsknić się za sobą, nie kłócić -Tylko idylla?-tak.
Wtedy z jednej strony rozumiałem ,takie miała podejście. Z drugiej - współczułem ubogiego pojmowania stanu rzeczy.
Broń Boże nie krytykuję. Każdy inaczej widzi relacje z drugą osobą. Natomiast w ten sposób samookalecza się życiowo.
Konflikt będzie od razu oznaczał utratę bezpieczeństwa,nie nabędzie się umiejętności rozwiązywania konfliktów.
Z praktyki powiem że to oznacza poświęcanie się jednej strony.


Autorko, tak trochę to co przedstawiłaś widze jako poszukiwanie "ojca" nie mężczyzny :-)
Dziewczyny moim zdaniem mają rację.Póki nie będziesz szczęśliwa sama ze sobą, to nie znajdziesz szczęścia w drugiej osobie.
Będziesz tylko brać.Nie dawać. :-)

83

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Piegowata'76 napisał/a:

_v_, dzięki za ten cytat. Bardzo mi jest potrzebny w takie dni jak ostatnio, kiedy we znaki daje mi się ogromne zmęczenie. W takich chwilach bardzo łatwo zapomnieć o mądrych rozwiązaniach i wrócić do utartych, a nieskutecznych schematów.


niestety to prawda
ja też to ćwiczę w pracy - wiem jak trudno jest w moim zachowaniu wprowadzić coś nowego, bo odruchowo wracam do starych schematów - niedziałających przecież, ale "ćwiczonych" od lat - ciężko od razu z tego wyjść.
Ale się da - wierzę w to. I rzeczywiście poprawia to jakość kontaktów z innymi ludźmi - przy jednoczesnym braku odczucia, że się poświęcam, albo że coś muszę, czy z czegoś muszę zrezygnować.

84

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Pirx napisał/a:

(...) Autorko, tak trochę to co przedstawiłaś widze jako poszukiwanie "ojca" nie mężczyzny :-)
Dziewczyny moim zdaniem mają rację.Póki nie będziesz szczęśliwa sama ze sobą, to nie znajdziesz szczęścia w drugiej osobie.
Będziesz tylko brać.Nie dawać. :-)

Miód na moje serce. smile

85 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-03-27 13:49:04)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Pozwolę sobie na dodatkową dygresję. :-)
Idąc taką drogą ,doprowadzisz do sytuacji że ten "partner" zauważy to z czasem.
I keidy wysunie jakieś żądania zmiany, zapędzisz się w zaułek "Jesteś ze mną nieszczęśliwy, źle się z tym czuję".
Jakikolwiek zgrzyt spowoduje że będziesz miala wrażenie że wszystko runie jak domek z kart.
Zrobisz krzywdę sobie (takimi myslami), i jemu - bo odejdziesz w tym własnym"nieszczęściu" :-)
Dlatego zachęcam- zacznij Cieszyć się sobą, a nie szukać radości w partnerze ;-)
Rozumiem że Ci brakuje, mnie także, ale szukając w ten sposób tylko i wyłącznie się na dłuższą metę unieszczęśliwisz.
Będzie narastał lęk, obawy, każdy wybój będzie stresem.Zapętlisz się.
Widzialem to na wlasne oczy. :-)

ps.Dziś kończę 37 lat.Dostaję właśnie serie życzeń itp. A jestem 'sam' i to nie jest złe :-)
Nie spiesz i nie uzależniaj tego bycia wartościową,szczęśliwą od ... faceta :-)
Inaczej zapłoniesz nagłą, nierealistyczną 'miłością' ;-)

Obejrzyj sobie film Don Jon.
Dość prosto wyjaśnia to co tu piszemy.
Spójrz na relację główny bohater - Barbara  oraz on - Ester. Ona mu pięknie pokazała o co chodzi. ;-)

86

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

W takim razie wszystkiego najlepszego pilocie Pirxie, życzę Ci, abyś znalazł w życiu to czego Ci najbardziej brakuje(jeśli coś takiego w ogóle jest) i aby dało Ci to prawdziwe szczęście. Sorki za osobistą wycieczkę, nie na temat, ale nie mogłam się powstrzymać:)

87 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-03-27 15:51:49)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Haha... big_smile

Byłem kiedyś osobą którą dawała - tylko dawała. I to nie tajemnica :-) Takim "ojcem".
Miałem okres w którym byłem egoistą.Nie pytałem czego ktoś potrzebuje.Brak odmowy traktowałem jak zgodę :-)
Kiedyś także uzasadniałem swoją pomoc zadośćuczynieniem - sam się oszukiwałem .Robiłem to tylko aby zagłuszyć własne sumienie i lepiej się poczuć ;-)

Poważnie mówiąc, byłem po obydwu stronach barykady :-)

Zobaczymy co czeka za rogiem :-),dziękuję :-)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Pirx- pomyślności w każdym aspekcie życia:)

Dzięki wszystkim za wypowiedzi.
Cóż wydawało mi się, że umiem żyć sama ze sobą. Brak towarzysza nie powoduje u mnie rezygnacji z czegokolwiek i potrafię się cieszyć tym co robię. Gdzieś w poprzednich postach pojawiły się sugestie o jakimś wręcz lęku przed byciem samemu. Ja się nie boję być sama, ja to już umiem, po prostu odczuwam tęsknotę. (Tak w ogóle dzięki Fioł za post o szczerości wobec samego siebie, cenne kilka zdań.)

I tak, zdaję sobie sprawę, że druga osoba nie jest gwarancją szczęścia. Widziałam to nie raz.
To co napisałam w pierwszym poście było pisane pod wpływem emocji w danej chwili. Nie jest tak, że obsesyjnie się na tym skupiam. Z resztą jak widać, nie było mnie tu trochę:)

Co do tematu relacji z ojcem to na pewno ma to wpływ, choć nie chcę tu o tym pisać.

A i mówienie "potrzebuję poczucia bezpieczeństwa, radości itd." to moim zdaniem nie przerzucenie odpowiedzialności na drugą osobę tylko jasne sformułowanie swoich potrzeb. A w jaki sposób będą one spełnione- to zależy ode mnie czyż nie? To, że ich spełnienie znajdujesz akurat w drugiej osobie jest złe?

Ok, pytanie do tych, którzy radzą by nauczyć się żyć samemu. Jak wygląda u Was to niepotrzebowanie drugiej osoby?

89

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Ja napiszę prosto bo jestem prostym facetem w Twoim wieku. Uczucie to dopiero wtedy zniknie, kiedy znajdziesz swojego mężczyznę. Nie ma co ukrywać. Nie zastąpi tego nawet najlepsza impreza z przyjaciółmi czy uczęszczanie na siłownie, bieganie czy podróże po świecie. Single o tym dobrze wiedzą, ale przecież to naturalne, że ludziom duma i honor ( zwłaszcza mojej płci ) nie pozwala aby przyznać przed innymi , że jest się nieszczęśliwym z powodu bycia samotnym i nie raz zachciało by się płakać. Ale gdzie tam. Owszem - życie samemu jest ważne, ale jesteśmy istotami społecznymi. Ktoś zastanawiał się kiedyś, dlaczego w więzieniach najgorszą karą jest izolatka? Ale nie wolno zapominać, że przeważnie jest tak, że 95 % czasu dziennie nie mamy czasu aby myśleć o samotności, te 5 % to czasami pojawiające się myśli, emocje gdy mijamy jakąś parę na ulicy, słyszymy miłosną piosenkę itd. To normalne.
Ale do rzeczy. Jest tylko jeden sposób aby się tego pozbyć - działać. Samo nie spadnie z nieba.  Jak się chce kogoś poznać, to trzeba wyjść do ludzi, podejmować jakieś działania, niezależnie czy jest się facetem czy kobietą. A przy tym nie okazywać desperacji. Działanie + szczypta wiary = gwarancja sukcesu. Pozdrawiam

90 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-03-27 22:53:22)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
tosiaa.janik1991 napisał/a:

Pirx- pomyślności w każdym aspekcie życia:)

Dzięki wszystkim za wypowiedzi.
Cóż wydawało mi się, że umiem żyć sama ze sobą. Brak towarzysza nie powoduje u mnie rezygnacji z czegokolwiek i potrafię się cieszyć tym co robię. Gdzieś w poprzednich postach pojawiły się sugestie o jakimś wręcz lęku przed byciem samemu. Ja się nie boję być sama, ja to już umiem, po prostu odczuwam tęsknotę. (Tak w ogóle dzięki Fioł za post o szczerości wobec samego siebie, cenne kilka zdań.)

I tak, zdaję sobie sprawę, że druga osoba nie jest gwarancją szczęścia. Widziałam to nie raz.
To co napisałam w pierwszym poście było pisane pod wpływem emocji w danej chwili. Nie jest tak, że obsesyjnie się na tym skupiam. Z resztą jak widać, nie było mnie tu trochę:)

Co do tematu relacji z ojcem to na pewno ma to wpływ, choć nie chcę tu o tym pisać.

A i mówienie "potrzebuję poczucia bezpieczeństwa, radości itd." to moim zdaniem nie przerzucenie odpowiedzialności na drugą osobę tylko jasne sformułowanie swoich potrzeb. A w jaki sposób będą one spełnione- to zależy ode mnie czyż nie? To, że ich spełnienie znajdujesz akurat w drugiej osobie jest złe?

Ok, pytanie do tych, którzy radzą by nauczyć się żyć samemu. Jak wygląda u Was to niepotrzebowanie drugiej osoby?


nie jest złe, jest jak najbardziej naturalne i normalne i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Nie skupiasz sie obsesyjnie, po prostu tęsknisz i pragniesz drugiego bliskości drugiego człowieka. Jak większość smile
Ja też jestem z tych, co nie wyobrażam sobie życia w pojedynkę i szczęśliwości sama ze sobą. Nie i już. I kto mi zabroni? big_smile

91 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-27 22:58:31)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
adiaphora napisał/a:

Ja też jestem z tych, co nie wyobrażam sobie życia w pojedynkę i szczęśliwości sama ze sobą.

A co jesli rozstaniesz sie z partnerem, a na Twojej drodze nie pojawi sie ktos sensowny? Bedziesz brala co Ci wpadnie w rece, czy raczej poczekasz i sie pomeczysz w pojedynke? Czasem wyobrazenia a rzeczywistosc to dwie rozne sprawy.

92

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Tu koleżance raczej nie chodzi o to aby brać co wpadnie w ręce, ale też aby nie czekać, że sie pojawi książe na białym rumaku. Nie można popadać w skrajności.

93

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

bardzo dziękuję kolego smile tak właśnie.   Jest tyle miliardów ludzi na świecie, zawsze się ktoś sensowny znajdzie.

94 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-03-28 00:36:51)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

I widzicie, ja się (wbrew pozorom) z Wami zgadzam :-)
Sam nie chcę żyć w pojedynkę.Lubię się opiekować, lubię wiedzieć że ktoś czeka w domu,lub przyjdzie :-)
Zapytać "Czemu mas nos na kwintę?", podać herbatę, pójść po leki, wymasować plecy :-) "Za uśmiech" - lecz nie za cenę poniewierania :-)

Uważam po prostu że punkt wyjścia jest istotny.Inaczej czekają nas skrajności.
A po drodze , człowiek jest (że zacytuję za czyjąś wypowiedzią z forum) jak Koziołek Matołek.Chodzi szuka swego Pacanowa a ile istnień stratuje po drodze to nie patrzy :-)

Ja też nie wyobrażam sobie życia ciągle w pojedynkę.Różnica jest taka że nie przeraża mnie bycie samemu.Nie szukam królewny (never f****ng no more) big_smile
Znam skrajności.Pochodzę (coming out) z burzliwego domu.Z chłodną ,gwałtowną,surową i nieempatyczną matką. Moja EX-żona była totalnym przeciwieństwem.Przez 13 lat łącznie w tym 7 małżeństwa,ani jednej kłótni,sporu ....nic. Dobraliśmy się idealnie.Ja nadopiekuńczy, decyzyjny,z pomysłami które od ręki realizowałem.Ona uśmiechnięta, przytakująca,bierna itp .A to że wbrew sobie? Nawet jeśli coś mi nie pasowało, nie mówiłem - nie chciałem być 'potworem',sprawić przykrości.
Ona - cóż... też unikała ,bo tak ją nauczono.Po co sobie robić kłopoty, po co odpowiadać za coś? Skoro jest ktoś inny.W razie wpadki - ja nie chciałam.To Twoja decyzja. ;-)

Tosiu, relacje z ojcem są ważne.Nie bez powodu to poruszyłem.
Moja córka regularnie mi o tym przypomina."Tata,nie śpij ;-), tata pójdę z Tobą, Tatusiek nie wychodź..." :-) Nigdy nie ignoruję córki :-)

Powiem wprost.Byłem z osobą której ojciec był "niedostępny".Był ale nie go nie było.Matka na wyjazdach ciągle.
Założył potem druga rodzinę.Wychowywał,zapewniał utrzymanie ale... nie interesował się. :-) Do dziś myli daty, imiona itp.
Zgadnij, skąd znam słowa "być dla kogoś"? Hmm? ;-)  Z jej ust. Skąd znam syndrom "paniki" i poczucia odrzucenia po kłótni? Widziałem na własne oczy. Wystarczyło że powiedziałem że wychodzę na 5 min odparować.Albo że byłem zły z jakieś zachowanie wobec mnie.

Cieszy mnie Twoja postawa,po prostu- nie zagub się w tym. :-) Nie dostosowuj do tego co wydaje Ci się aby on chciał .Nie zgaduj,nie rób rzeczy i nie zachowuj się aby zasłużyć na jego akceptację :-) Poczucie bezpieczeństwa nie może (wg mnie) być okupione tylko i wyłącznie akceptacją przez drugą osobę ani za 'kupowane" :-)

95 Ostatnio edytowany przez Revenn (2017-03-28 00:50:36)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
marcin.z1802 napisał/a:

Ja napiszę prosto bo jestem prostym facetem w Twoim wieku. Uczucie to dopiero wtedy zniknie, kiedy znajdziesz swojego mężczyznę. Nie ma co ukrywać. Nie zastąpi tego nawet najlepsza impreza z przyjaciółmi czy uczęszczanie na siłownie, bieganie czy podróże po świecie. Single o tym dobrze wiedzą, ale przecież to naturalne, że ludziom duma i honor ( zwłaszcza mojej płci ) nie pozwala aby przyznać przed innymi , że jest się nieszczęśliwym z powodu bycia samotnym i nie raz zachciało by się płakać. Ale gdzie tam. Owszem - życie samemu jest ważne, ale jesteśmy istotami społecznymi. Ktoś zastanawiał się kiedyś, dlaczego w więzieniach najgorszą karą jest izolatka? Ale nie wolno zapominać, że przeważnie jest tak, że 95 % czasu dziennie nie mamy czasu aby myśleć o samotności, te 5 % to czasami pojawiające się myśli, emocje gdy mijamy jakąś parę na ulicy, słyszymy miłosną piosenkę itd. To normalne.
Ale do rzeczy. Jest tylko jeden sposób aby się tego pozbyć - działać. Samo nie spadnie z nieba.  Jak się chce kogoś poznać, to trzeba wyjść do ludzi, podejmować jakieś działania, niezależnie czy jest się facetem czy kobietą. A przy tym nie okazywać desperacji. Działanie + szczypta wiary = gwarancja sukcesu. Pozdrawiam

Zgadzam się z tobą w 100 %. Dodał bym do tej wiary i działania jeszcze nie zrażanie się po jednej czy drugiej porażce, i wytrwałość. Nawet jak sie nie uda to przynajmniej człowiek będzie wiedział próbował i nic nie może sobie zarzucić.

96

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Revenn napisał/a:
marcin.z1802 napisał/a:

Ja napiszę prosto bo jestem prostym facetem w Twoim wieku. Uczucie to dopiero wtedy zniknie, kiedy znajdziesz swojego mężczyznę. Nie ma co ukrywać. Nie zastąpi tego nawet najlepsza impreza z przyjaciółmi czy uczęszczanie na siłownie, bieganie czy podróże po świecie. Single o tym dobrze wiedzą, ale przecież to naturalne, że ludziom duma i honor ( zwłaszcza mojej płci ) nie pozwala aby przyznać przed innymi , że jest się nieszczęśliwym z powodu bycia samotnym i nie raz zachciało by się płakać. Ale gdzie tam. Owszem - życie samemu jest ważne, ale jesteśmy istotami społecznymi. Ktoś zastanawiał się kiedyś, dlaczego w więzieniach najgorszą karą jest izolatka? Ale nie wolno zapominać, że przeważnie jest tak, że 95 % czasu dziennie nie mamy czasu aby myśleć o samotności, te 5 % to czasami pojawiające się myśli, emocje gdy mijamy jakąś parę na ulicy, słyszymy miłosną piosenkę itd. To normalne.
Ale do rzeczy. Jest tylko jeden sposób aby się tego pozbyć - działać. Samo nie spadnie z nieba.  Jak się chce kogoś poznać, to trzeba wyjść do ludzi, podejmować jakieś działania, niezależnie czy jest się facetem czy kobietą. A przy tym nie okazywać desperacji. Działanie + szczypta wiary = gwarancja sukcesu. Pozdrawiam

Zgadzam się z tobą w 100 %. Dodał bym do tej wiary i działania jeszcze nie zrażanie się po jednej czy drugiej porażce, i wytrwałość. Nawet jak sie nie uda to przynajmniej człowiek będzie wiedział próbował i nic nie może sobie zarzucić.

To że człowiek nie będzie miał sobie czego zarzucić nie oznacza niestety tego że będzie łatwiej, jakieś poczucie klęski zawsze będzie temu towarzyszyć.

97

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

Szukanie rozwiązań typu wygrana–wygrana to proces

Mnie na zajęciach z technik negocjacji dla prawników bardzo mądry i doświadczony pan profesor uczył dokładnie tego i nazywał to kompromisem. Mówił, że nie "moje za wszelką cenę" a "moje w zgodzie z twoim", win-win właśnie. No ale możliwe, że on się jednak nie znał i kompromis jest czymś innym wink Ja kompromis rozumiem właśnie w ten sposób, nie jako rezygnację z potrzeb, a jako dążenie do ich zaspokojenia w zgodzie z potrzebami drugiej strony (czyli np. to zabranie kamienia do domu, skoro można się nim bawić nie tylko na podwórku).

tosiaa.janik1991 napisał/a:

Ok, pytanie do tych, którzy radzą by nauczyć się żyć samemu. Jak wygląda u Was to niepotrzebowanie drugiej osoby?

Ja co prawda nie radziłam. Więcej nawet, byłam długo sama, teraz jestem w super związku i jakościowo nawet nie potrafię tych stanów porównać. Jak się rano budzę koło mojego lubego, to mam poczucie, że wszystko jest na miejscu w moim życiu. I nie wierzę, że miłość, związek, da się zastąpić przyjaźnią, nawet najlepszą - bo związek to jest dla mnie wspólne życie, a przyjaźń jednak aż tak głęboko nie sięga. Mam fantastyczną przyjaciółkę, ale ten poziom szczerości, otwartości i wspólnoty, jaki mam w związku, w przyjaźni jest dla mnie nieosiągalny.

A jednak uważam, że dopiero umiejąc żyć samemu, mając również emocjonalną samodzielność, można naprawdę związek docenić i można go porządnie zbudować. I intelektualnie wiem, że nie potrzebuję mojego faceta - kocham go, chcę z nim dzielić życie, ale dałabym radę bez niego. I dawałam radę bez niego - w każdym aspekcie. "Niepotrzebowanie" rozumiem jako "nie bycie bezradną, bez drugiej osoby", "brak uzależnienia, zarówno emocjonalnego jak i praktycznego". Jak czytam na forum wypowiedzi dziewczyn i kobiet, które piszą "ja sobie bez niego nie poradzę, nie mogę go zostawić/pozwolić mu odejść" - to dążę w przeciwnym kierunku. Pielęgnuję w sobie poczucie, że owszem, gdybym była zmuszona, to bym sobie poradziła, bolałoby, ale uwieszenie się na facecie, złożenie swojego życia i odpowiedzialności za nie w jego ręce byłoby dużo gorsze - choć mu ufam absolutnie.

To trochę jak z jajecznicą - uwielbiam z kurkami, zajadam się jak mam możliwość. Ale jak nie mam, to jem bez i nie czuję, że dzieje mi się krzywda, że umrę z głodu po takim posiłku. Tak samo z miłością, gdy się umie żyć samodzielnie - jak nie ma tej miłości, to świat i życie się nie kończą, nie ma bezbrzeżnej rozpaczy, poczucia beznadziei i rozglądania się za pierwszym lepszym facetem. Nie szuka się wtedy związku, szuka się swojego mężczyzny. Można czuć jakiś brak (pewnie nie wszyscy się zgodzą, ale ja czułam, więc Tobie nie odmawiam), ale nie jest to brak kładący się cieniem na całej egzystencji. I na pewno nie ma poczucia, że jak się facet znajdzie, to "wszystko będzie inaczej", "wszystko się ułoży", "wreszcie będę szczęśliwa".

Natomiast to "niepotrzebowanie" i "samodzielność" absolutnie nie wykluczają chęci bycia z kimś i czerpania radości z takiego związku. Raczej chodzi o optykę, pewne rozłożenie ciężaru - jeśli związek ma być sensem egzystencji, to nie jest moim zdaniem dobrze; jeśli bycie z kimś jest drogą do celu, do wspólnego przeżywania i doświadczania życia, bo fajnie jest się tym dzielić z drugą osobą, to moim zdaniem zupełnie naturalna ludzka potrzeba.

98

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Mam fantastyczną przyjaciółkę, ale ten poziom szczerości, otwartości i wspólnoty, jaki mam w związku, w przyjaźni jest dla mnie nieosiągalny.

A dla mnie na odwrót. Związek to związek, ale takiego poziomu szczerości, otwartości, zaufania jaką mam z przyjaciółką to nigdy nie przeżyłam i to jest najgłębsza relacja, jaką potrafię sobie wyobrazić, tylko w przyjaźni osiągnęłam poczucie totalnej akceptacji i wolności. Prawdziwej przyjaźni nie zastąpi żaden związek.

99

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Monoceros napisał/a:

Mam fantastyczną przyjaciółkę, ale ten poziom szczerości, otwartości i wspólnoty, jaki mam w związku, w przyjaźni jest dla mnie nieosiągalny.

A dla mnie na odwrót. Związek to związek, ale takiego poziomu szczerości, otwartości, zaufania jaką mam z przyjaciółką to nigdy nie przeżyłam i to jest najgłębsza relacja, jaką potrafię sobie wyobrazić, tylko w przyjaźni osiągnęłam poczucie totalnej akceptacji i wolności. Prawdziwej przyjaźni nie zastąpi żaden związek.

No widzisz, a ja jestem w związku zbudowanym na prawdziwej przyjaźni, emocjonalnej szczerości i otwartości od samego początku, jeszcze zanim to oficjalnie stało się związkiem. Swoje szkielety w szafach pokazaliśmy sobie na drugim spotkaniu. I w sumie nie wyobrażam sobie innego sposobu budowania relacji, więc póki nie znalazłam nikogo, kto by dzielił moje podejście, to w związki długo nie wchodziłam. Taki "związek to tylko związek" faktycznie nigdy nie był dla mnie wart zachodu.

100 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-03-29 09:29:12)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Ruda, niech Cię uściskam!!! smile

Mam podobne zapatrywania na związek. Bez przyjaźni co mi po nim?
Takich związków znam niewiele, bo ludzie przeważnie się spieszą, by zerwać z samotnością i pakują się w "lepszy rydz niż nic". Jednak znam. Pierwszym byli moi rodzice. W drugim jest pewna znajoma, która po długiej samotności spotkała kogoś, o kim mówi, że to jej najlepszy przyjaciel (a są już razem dlugo). W trzecim jesteś Ty smile
Przywracacie mi wiarę w miłość smile Ja tylko takiej chcę: z przyjaźnią, bliskością i szczerością.

101 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-03-29 10:43:43)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Ruda, czytuję tu i ówdzie Twoje posty i podoba mi się ich treść. Mądrze i rozsądnie!

A na temat "samotności" (nie bez powodu ujmuję to słowo w cudzysłów) opinię mam identyczną.

102

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
ruda102 napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Mam fantastyczną przyjaciółkę, ale ten poziom szczerości, otwartości i wspólnoty, jaki mam w związku, w przyjaźni jest dla mnie nieosiągalny.

A dla mnie na odwrót. Związek to związek, ale takiego poziomu szczerości, otwartości, zaufania jaką mam z przyjaciółką to nigdy nie przeżyłam i to jest najgłębsza relacja, jaką potrafię sobie wyobrazić, tylko w przyjaźni osiągnęłam poczucie totalnej akceptacji i wolności. Prawdziwej przyjaźni nie zastąpi żaden związek.

No widzisz, a ja jestem w związku zbudowanym na prawdziwej przyjaźni, emocjonalnej szczerości i otwartości od samego początku, jeszcze zanim to oficjalnie stało się związkiem. Swoje szkielety w szafach pokazaliśmy sobie na drugim spotkaniu. I w sumie nie wyobrażam sobie innego sposobu budowania relacji, więc póki nie znalazłam nikogo, kto by dzielił moje podejście, to w związki długo nie wchodziłam. Taki "związek to tylko związek" faktycznie nigdy nie był dla mnie wart zachodu.

Też się z tym zgadzam. Co to za związek bez przyjaźni i zaufania. Kiedy szuka się przyjaźni i zrozumienia w przyjaciółkach to znaczy że w związku jest coś nie tak, są jakieś blokady żeby otwarcie mówić o swoich problemach. Tak się zastanawiam jeżeli związek nie jest budowany na przyjaźni to na czym ? Zależności, seksie czy dzieciach które go spajają ?

103

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Monoceros napisał/a:

Mam fantastyczną przyjaciółkę, ale ten poziom szczerości, otwartości i wspólnoty, jaki mam w związku, w przyjaźni jest dla mnie nieosiągalny.

A dla mnie na odwrót. Związek to związek, ale takiego poziomu szczerości, otwartości, zaufania jaką mam z przyjaciółką to nigdy nie przeżyłam i to jest najgłębsza relacja, jaką potrafię sobie wyobrazić, tylko w przyjaźni osiągnęłam poczucie totalnej akceptacji i wolności. Prawdziwej przyjaźni nie zastąpi żaden związek.

Zazdroszczę udanej przyjaźni smile mam dość podobne poglądy, miłość owszem powinna być oparta na przyjaźni i bliskości emocjonalnej, mój partner jest mi również i przyjacielem, ale jednak brakuje mi osobnej relacji przyjacielskiej, bo ona jest tak jakby bardziej bezwarunkowa mimo wszystko. Ale tak trudno jest znaleźć dziewczynę, która podziela te poglądy. To się też spotyka z niezrozumieniem, bo kiedy zdarza mi się wśród bliskich o tym wspomnieć, że czuję się samotna (w sferze przyjaźni), to wszyscy się dziwią, mówiąc, że przecież mam świetny związek, to czego chcieć więcej...

104

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Chomikowa napisał/a:

kiedy zdarza mi się wśród bliskich o tym wspomnieć, że czuję się samotna (w sferze przyjaźni), to wszyscy się dziwią, mówiąc, że przecież mam świetny związek, to czego chcieć więcej...

Związek bez przyjaźni mnie nie interesuje, ale sprzeciwiam się bardzo, gdy słyszę takie twierdzenia. Nie, nie wystarczy sam damsko-męski związek. Takie podejście grozi uwieszeniem się na partnerze i uduszeniem go swoją miłością.
Zresztą pewne klimaty to tylko między kobietami. Najwspanialszy facet tego nie zastąpi. I oczywiście najwspanialsza przyjaciółka nie zastąpi faceta. Inna jakośc po prostu, ale każda równie cenna.
Bardzo nie lubię, gdy kobieta oznajmia: "Ja to wolę facetów, bo baby..." - i tu następuje litania, jakie to baby nie są. A moim zdaniem baba wygłaszająca takie mądrości ustawia się z opisywanymi w jednym rzędzie.

105

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Chomikowa napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Mam fantastyczną przyjaciółkę, ale ten poziom szczerości, otwartości i wspólnoty, jaki mam w związku, w przyjaźni jest dla mnie nieosiągalny.

A dla mnie na odwrót. Związek to związek, ale takiego poziomu szczerości, otwartości, zaufania jaką mam z przyjaciółką to nigdy nie przeżyłam i to jest najgłębsza relacja, jaką potrafię sobie wyobrazić, tylko w przyjaźni osiągnęłam poczucie totalnej akceptacji i wolności. Prawdziwej przyjaźni nie zastąpi żaden związek.

Zazdroszczę udanej przyjaźni smile mam dość podobne poglądy, miłość owszem powinna być oparta na przyjaźni i bliskości emocjonalnej, mój partner jest mi również i przyjacielem, ale jednak brakuje mi osobnej relacji przyjacielskiej, bo ona jest tak jakby bardziej bezwarunkowa mimo wszystko. Ale tak trudno jest znaleźć dziewczynę, która podziela te poglądy. To się też spotyka z niezrozumieniem, bo kiedy zdarza mi się wśród bliskich o tym wspomnieć, że czuję się samotna (w sferze przyjaźni), to wszyscy się dziwią, mówiąc, że przecież mam świetny związek, to czego chcieć więcej...

Revenn, ruda102 - nigdzie nie napisałam, że "związek to tylko związek" i że się obejdzie bez przyjaźni i zaufania. Przecież to podstawa. Ale tak jak można mieć różnych przyjaciół, tak można też mieć różne związki. Kombinacja mega cudownego faceta i wspaniałego przyjaciela to oczywiście super sprawa. Natomiast mam różnych przyjaciół, z którymi mogę pogadać na różne tematy i mam z nimi różną bliskość; nie każdy jest mi "najbliższy", bo mamy różne potrzeby czy poglądy. Podobnie w związku. Mogę być z kimś blisko, ale zdarza się, że z przyjacielem mogę być bliżej. Co w tym dziwnego? I zgadzam się, że sam związek z mężczyzną nie wystarczy do zaspokojenia potrzeb kontaktu, tak jak pisze Piegowata. Jakość jest inna, więc zdecydowanie związek nie zastąpi przyjaźni. Ale gdybym miała wybierać, to wybrałabym przyjaźń.

106 Ostatnio edytowany przez genialna (2017-03-30 09:06:30)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

hmm wg mnie zamiast się użalać - zacznij żyć

107 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-03-30 12:27:16)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

ruda102, chapeau bas!








Ponownie wywołana do tablicy przytaczam fragment swego starego, ciągle aktualnego, posta:

Co Wielokropek o tym sądzi?

Wielokropek opowiada się za niezależnością.

Wielokropek twierdzi, że niezależność nie polega na byciu i życiu samotnie, bez partnera.

Wielokropek powtarza, że osoba niezależna żyje z partnerem, bo tak zdecydowała, a nie dlatego, że tego potrzebuje, bo bez partnera zginie.

Wielokropek sądzi, że opłaca się uświadomić sobie, że jest się osobą samodzielną i decyzyjną.

Wielokropek myśli, że nie warto uwieszać się na kimkolwiek, nawet na bliskich osobach. (...)

108

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Iceni napisał/a:
X77 napisał/a:
Iceni napisał/a:

A którz tobie (lub autorce) zabrania ułożyć sobie życie?...

Tak bezpośrednio wprost nikt.
Ale wielokropek jasno sugeruje, iż autorka nie ma prawa do szczęścia, poczucia bezpieczeństwa, by móc się cieszyć bądź do bycia dla kogoś wyjątkową. Do tego próbuje wpędzić ją w poczucie winy bądź zażenowania. Przynajmniej ja tak z tego zrozumiałem.

Revenn ma tu bezdyskusyjną rację.

A gdzie to wyczytałeś w tym, co napisała Wielokropek?

Traktowanie drugiej osoby jako protezy własnego szczęścia nie wychodzi nikpmu na dobre.

Revenn użył kluczowego słowa - ułożyła sobie życie - bo związek nie spada z nieba - to jest cały proces, a to "układanie" trzeba zacząć od siebie.Od swojej głowy. Od swoich priorytetów, kompleksów i skali oczekiwań.

Nasze życie to jest efekt naszych działań i albo trzeba to życie zacząć sobie układać, albo zaakceptować jeżeli się tego nie chce zrobić.



"Nie ma takiej osoby, która uszczęśliwi osobę, która nie potrafi być szczęśliwa sama ze sobą."

ŻE CO? PIERDZIELENIE!!!


Jest tutaj na forum calkiem sporo osób obu płci, które nigdy nie były w związku, które nie mają za sobą pierwszego razu, czują się samotne... dlaczego nie nawiążecie kontaktu, nie przyjrzycie się temu wspólnie co robicie nie tak, że się jednak nie udaje i wciąż jesteście sami...

Ciągle czytam "jestem miły/miła taka owaka ... kto tak twierdzi, skorlo nie macie nikogo bliskiego? A moze sprawdzcie sami siebie, zrewidujcie swoje wlasne opinie na samych sobie? Moze pora wyjsc z banki wlasnych wyobrazen o sobie i poznac realne oceny innych -podobmych, a wiec chyba znajacych sie na rzeczy?...

109

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Trochę dziwna dyskusja. Koleżanka z tematu czuje się samotna, chce faceta. Taką ma potrzebę. I musi się zrealizować. Tyle.

To że ktoś uważa że lepiej jednak być mniej zdeterminowanym bo będąc singlem można się cieszyć z tego czy innego powodu to tylko odzwierciedla jego potrzeby.

Są różni ludzie. Są tacy co wybierają samotność,  najbardziej znane przypadki to duchowni. Dla nich ważna jest wiara, ważniejsza niż założenie rodziny. Są tacy dla których przyjaźń jest na cene złota, być może nawet więcej ona znaczy niż partner. Są pracoholicy, pasjonaci czy tacy co wolą się po prostu bawić. Są w końcu i ludzie którzy silnie potrzebują własnej rodziny.

Nie sądzę by ksiądz mógł doradzić tej co czuje się sama bo brakuje faceta, tak też nie sądze że ta która czuje że przyjaciel i coś tam łagodzą w dużym stopniu samotność nie zrozumie tej która ma inne potrzeby.

110

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
niktnone napisał/a:

Trochę dziwna dyskusja. Koleżanka z tematu czuje się samotna, chce faceta. Taką ma potrzebę. I musi się zrealizować. Tyle.

To że ktoś uważa że lepiej jednak być mniej zdeterminowanym bo będąc singlem można się cieszyć z tego czy innego powodu to tylko odzwierciedla jego potrzeby.

Są różni ludzie. Są tacy co wybierają samotność,  najbardziej znane przypadki to duchowni. Dla nich ważna jest wiara, ważniejsza niż założenie rodziny. Są tacy dla których przyjaźń jest na cene złota, być może nawet więcej ona znaczy niż partner. Są pracoholicy, pasjonaci czy tacy co wolą się po prostu bawić. Są w końcu i ludzie którzy silnie potrzebują własnej rodziny.

Nie sądzę by ksiądz mógł doradzić tej co czuje się sama bo brakuje faceta, tak też nie sądze że ta która czuje że przyjaciel i coś tam łagodzą w dużym stopniu samotność nie zrozumie tej która ma inne potrzeby.

Zgadzam się chociaż z księdzmi jest różnie, jak nie geje to mają kochanki i nawet dzieci na boku. Ale owszem jest jakiś odsetek duchownych którzy są czysto z powołania, może dlatego wybrali taką drogę bo byli aseksualni lub mieli małe libido ?

111

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Monoceros napisał/a:
Chomikowa napisał/a:
Monoceros napisał/a:

A dla mnie na odwrót. Związek to związek, ale takiego poziomu szczerości, otwartości, zaufania jaką mam z przyjaciółką to nigdy nie przeżyłam i to jest najgłębsza relacja, jaką potrafię sobie wyobrazić, tylko w przyjaźni osiągnęłam poczucie totalnej akceptacji i wolności. Prawdziwej przyjaźni nie zastąpi żaden związek.

Zazdroszczę udanej przyjaźni smile mam dość podobne poglądy, miłość owszem powinna być oparta na przyjaźni i bliskości emocjonalnej, mój partner jest mi również i przyjacielem, ale jednak brakuje mi osobnej relacji przyjacielskiej, bo ona jest tak jakby bardziej bezwarunkowa mimo wszystko. Ale tak trudno jest znaleźć dziewczynę, która podziela te poglądy. To się też spotyka z niezrozumieniem, bo kiedy zdarza mi się wśród bliskich o tym wspomnieć, że czuję się samotna (w sferze przyjaźni), to wszyscy się dziwią, mówiąc, że przecież mam świetny związek, to czego chcieć więcej...

Revenn, ruda102 - nigdzie nie napisałam, że "związek to tylko związek" i że się obejdzie bez przyjaźni i zaufania. Przecież to podstawa. Ale tak jak można mieć różnych przyjaciół, tak można też mieć różne związki. Kombinacja mega cudownego faceta i wspaniałego przyjaciela to oczywiście super sprawa. Natomiast mam różnych przyjaciół, z którymi mogę pogadać na różne tematy i mam z nimi różną bliskość; nie każdy jest mi "najbliższy", bo mamy różne potrzeby czy poglądy. Podobnie w związku. Mogę być z kimś blisko, ale zdarza się, że z przyjacielem mogę być bliżej. Co w tym dziwnego? I zgadzam się, że sam związek z mężczyzną nie wystarczy do zaspokojenia potrzeb kontaktu, tak jak pisze Piegowata. Jakość jest inna, więc zdecydowanie związek nie zastąpi przyjaźni. Ale gdybym miała wybierać, to wybrałabym przyjaźń.

I potrafisz powiedzieć z ręką na sercu że wszyscy są prawdziwymi przyjaciółmi? Piszesz że "Mogę być z kimś blisko, ale zdarza się, że z przyjacielem mogę być bliżej." wiesz że będąc w związku ktoś może to dwuznacznie zrozumieć?:)

112 Ostatnio edytowany przez niktnone (2017-04-09 00:06:16)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Revenn napisał/a:
niktnone napisał/a:

Trochę dziwna dyskusja. Koleżanka z tematu czuje się samotna, chce faceta. Taką ma potrzebę. I musi się zrealizować. Tyle.

To że ktoś uważa że lepiej jednak być mniej zdeterminowanym bo będąc singlem można się cieszyć z tego czy innego powodu to tylko odzwierciedla jego potrzeby.

Są różni ludzie. Są tacy co wybierają samotność,  najbardziej znane przypadki to duchowni. Dla nich ważna jest wiara, ważniejsza niż założenie rodziny. Są tacy dla których przyjaźń jest na cene złota, być może nawet więcej ona znaczy niż partner. Są pracoholicy, pasjonaci czy tacy co wolą się po prostu bawić. Są w końcu i ludzie którzy silnie potrzebują własnej rodziny.

Nie sądzę by ksiądz mógł doradzić tej co czuje się sama bo brakuje faceta, tak też nie sądze że ta która czuje że przyjaciel i coś tam łagodzą w dużym stopniu samotność nie zrozumie tej która ma inne potrzeby.

Zgadzam się chociaż z księdzmi jest różnie, jak nie geje to mają kochanki i nawet dzieci na boku. Ale owszem jest jakiś odsetek duchownych którzy są czysto z powołania, może dlatego wybrali taką drogę bo byli aseksualni lub mieli małe libido ?

To są takie "ludowe" prawdy, ile tych ksieży ma kochanki albo jest gejami-konkretny procent, jesteś w stanie podać? NIe widzę powodu dla którego nie uznać że dokonują świadomego wyboru mimo swoich "ludzkich" potrzeb. Historia, którą bardzo lubię, dowodzi jak wiele różnych organizacji, grup spoleczenych, czasem po prostu społeczeństw z danej epoki, promowała mniej lub bardziej wstrzemięźliwy, ascetyczny wręcz tryb życia. Widocznie to też część człowieczeństwa. Tak jak mówiłem ludzie są różni, i myślę że warto to czasem uszanować i zrozumieć.

Po za tym to przykład tylko. Są tacy samotnicy jak, nie obchodzi mnie teraz polityka, ale to po prostu znany przykład, jak prezes PIS. Wynikający z jakiegio dalekiego dystansu wobec kobiet, można jedynie pytać skąd się to wzięło, tak psychologicznie, ale zasadniczo są różnego rodzaju samotnicy.

113

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Revenn napisał/a:
Monoceros napisał/a:
Chomikowa napisał/a:

Zazdroszczę udanej przyjaźni smile mam dość podobne poglądy, miłość owszem powinna być oparta na przyjaźni i bliskości emocjonalnej, mój partner jest mi również i przyjacielem, ale jednak brakuje mi osobnej relacji przyjacielskiej, bo ona jest tak jakby bardziej bezwarunkowa mimo wszystko. Ale tak trudno jest znaleźć dziewczynę, która podziela te poglądy. To się też spotyka z niezrozumieniem, bo kiedy zdarza mi się wśród bliskich o tym wspomnieć, że czuję się samotna (w sferze przyjaźni), to wszyscy się dziwią, mówiąc, że przecież mam świetny związek, to czego chcieć więcej...

Revenn, ruda102 - nigdzie nie napisałam, że "związek to tylko związek" i że się obejdzie bez przyjaźni i zaufania. Przecież to podstawa. Ale tak jak można mieć różnych przyjaciół, tak można też mieć różne związki. Kombinacja mega cudownego faceta i wspaniałego przyjaciela to oczywiście super sprawa. Natomiast mam różnych przyjaciół, z którymi mogę pogadać na różne tematy i mam z nimi różną bliskość; nie każdy jest mi "najbliższy", bo mamy różne potrzeby czy poglądy. Podobnie w związku. Mogę być z kimś blisko, ale zdarza się, że z przyjacielem mogę być bliżej. Co w tym dziwnego? I zgadzam się, że sam związek z mężczyzną nie wystarczy do zaspokojenia potrzeb kontaktu, tak jak pisze Piegowata. Jakość jest inna, więc zdecydowanie związek nie zastąpi przyjaźni. Ale gdybym miała wybierać, to wybrałabym przyjaźń.

I potrafisz powiedzieć z ręką na sercu że wszyscy są prawdziwymi przyjaciółmi? Piszesz że "Mogę być z kimś blisko, ale zdarza się, że z przyjacielem mogę być bliżej." wiesz że będąc w związku ktoś może to dwuznacznie zrozumieć?:)

Pytasz ogólnie, czy pytasz, czy mogę powiedzieć z ręką na sercu, że wszyscy MOI przyjaciele są prawdziwymi przyjaciółmi? Ale zanim odpowiem, to zdefiniuj prawdziwego przyjaciela, bo nie wiem jakie kryterium przyjąć.

niktnone Nikt nie mówi autorce, że ma przyjąć, że bycie singlem to ścieżka dla niej. A niech szuka faceta, niech go znajdzie, niech będzie szczęśliwa! Tylko... czy na pewno będzie? Czy jeśli znajdzie sobie mężczyznę, to zniknie jej cała samotność? Ile czasu musiałby spędzać z nią partner, żeby ona nie czuła się samotna i nieszczęśliwa sama  ze sobą -- czy partner by to uniósł? Ale racja, rozmowa zboczyła z toru, bo ludzie sugerują, że póki każdy nie znajdzie partnera, to NIE MOŻE być szczęśliwy.

114

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
niktnone napisał/a:
Revenn napisał/a:
niktnone napisał/a:

Trochę dziwna dyskusja. Koleżanka z tematu czuje się samotna, chce faceta. Taką ma potrzebę. I musi się zrealizować. Tyle.

To że ktoś uważa że lepiej jednak być mniej zdeterminowanym bo będąc singlem można się cieszyć z tego czy innego powodu to tylko odzwierciedla jego potrzeby.

Są różni ludzie. Są tacy co wybierają samotność,  najbardziej znane przypadki to duchowni. Dla nich ważna jest wiara, ważniejsza niż założenie rodziny. Są tacy dla których przyjaźń jest na cene złota, być może nawet więcej ona znaczy niż partner. Są pracoholicy, pasjonaci czy tacy co wolą się po prostu bawić. Są w końcu i ludzie którzy silnie potrzebują własnej rodziny.

Nie sądzę by ksiądz mógł doradzić tej co czuje się sama bo brakuje faceta, tak też nie sądze że ta która czuje że przyjaciel i coś tam łagodzą w dużym stopniu samotność nie zrozumie tej która ma inne potrzeby.

Zgadzam się chociaż z księdzmi jest różnie, jak nie geje to mają kochanki i nawet dzieci na boku. Ale owszem jest jakiś odsetek duchownych którzy są czysto z powołania, może dlatego wybrali taką drogę bo byli aseksualni lub mieli małe libido ?

To są takie "ludowe" prawdy, ile tych ksieży ma kochanki albo jest gejami-konkretny procent, jesteś w stanie podać? NIe widzę powodu dla którego nie uznać że dokonują świadomego wyboru mimo swoich "ludzkich" potrzeb. Historia, którą bardzo lubię, dowodzi jak wiele różnych organizacji, grup spoleczenych, czasem po prostu społeczeństw z danej epoki, promowała mniej lub bardziej wstrzemięźliwy, ascetyczny wręcz tryb życia. Widocznie to też część człowieczeństwa. Tak jak mówiłem ludzie są różni, i myślę że warto to czasem uszanować i zrozumieć.

Po za tym to przykład tylko. Są tacy samotnicy jak, nie obchodzi mnie teraz polityka, ale to po prostu znany przykład, jak prezes PIS. Wynikający z jakiegio dalekiego dystansu wobec kobiet, można jedynie pytać skąd się to wzięło, tak psychologicznie, ale zasadniczo są różnego rodzaju samotnicy.

Na temat Jarka krąży wiele legend w tym taka że jest gejem. Trudno powiedzieć dlaczego jest sam, można tylko snuć domysły, ale nie zmienia to faktu że jest szalenie inteligentnym człowiekiem który potrafi bardzo dobrze stawiać szachy na szachownicy. Co do księży ja też chce wierzyć że większość z nich idzie z powołania, ale życie jest jakie jest, jesteśmy ludźmi, grzesznymi i słabymi istotami. Zresztą nie miałbym nic przeciwko żeby ksiądz miał żonę i dzieci tak jak kiedyś. Pod warunkiem że postępował by według PŚ, byłby wzorowym ojcem i mężem i wzorem dla innych.

115

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Monoceros napisał/a:
Revenn napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Revenn, ruda102 - nigdzie nie napisałam, że "związek to tylko związek" i że się obejdzie bez przyjaźni i zaufania. Przecież to podstawa. Ale tak jak można mieć różnych przyjaciół, tak można też mieć różne związki. Kombinacja mega cudownego faceta i wspaniałego przyjaciela to oczywiście super sprawa. Natomiast mam różnych przyjaciół, z którymi mogę pogadać na różne tematy i mam z nimi różną bliskość; nie każdy jest mi "najbliższy", bo mamy różne potrzeby czy poglądy. Podobnie w związku. Mogę być z kimś blisko, ale zdarza się, że z przyjacielem mogę być bliżej. Co w tym dziwnego? I zgadzam się, że sam związek z mężczyzną nie wystarczy do zaspokojenia potrzeb kontaktu, tak jak pisze Piegowata. Jakość jest inna, więc zdecydowanie związek nie zastąpi przyjaźni. Ale gdybym miała wybierać, to wybrałabym przyjaźń.

I potrafisz powiedzieć z ręką na sercu że wszyscy są prawdziwymi przyjaciółmi? Piszesz że "Mogę być z kimś blisko, ale zdarza się, że z przyjacielem mogę być bliżej." wiesz że będąc w związku ktoś może to dwuznacznie zrozumieć?:)

Pytasz ogólnie, czy pytasz, czy mogę powiedzieć z ręką na sercu, że wszyscy MOI przyjaciele są prawdziwymi przyjaciółmi? Ale zanim odpowiem, to zdefiniuj prawdziwego przyjaciela, bo nie wiem jakie kryterium przyjąć.

niktnone Nikt nie mówi autorce, że ma przyjąć, że bycie singlem to ścieżka dla niej. A niech szuka faceta, niech go znajdzie, niech będzie szczęśliwa! Tylko... czy na pewno będzie? Czy jeśli znajdzie sobie mężczyznę, to zniknie jej cała samotność? Ile czasu musiałby spędzać z nią partner, żeby ona nie czuła się samotna i nieszczęśliwa sama  ze sobą -- czy partner by to uniósł? Ale racja, rozmowa zboczyła z toru, bo ludzie sugerują, że póki każdy nie znajdzie partnera, to NIE MOŻE być szczęśliwy.

Widzisz na twoje pytanie jest mi bardzo trudno odpowiedzieć ze względu na to że każdy człowiek inaczej pojmuje słowo przyjaciel jak i miłość. Dla mnie przyjaciel to osoba która nigdy nas nie zdradzi, będzie z nami na dobre i złe, zawsze wyciągnie rękę w potrzebie, będzie można na niej polegać jak na Zawiszy. przyjaciel to ktoś komu zostawiasz żonę i masz pewność że jej nie uwiedzie. To rodzaj braterstwa.

116

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Revenn napisał/a:
niktnone napisał/a:
Revenn napisał/a:

Zgadzam się chociaż z księdzmi jest różnie, jak nie geje to mają kochanki i nawet dzieci na boku. Ale owszem jest jakiś odsetek duchownych którzy są czysto z powołania, może dlatego wybrali taką drogę bo byli aseksualni lub mieli małe libido ?

To są takie "ludowe" prawdy, ile tych ksieży ma kochanki albo jest gejami-konkretny procent, jesteś w stanie podać? NIe widzę powodu dla którego nie uznać że dokonują świadomego wyboru mimo swoich "ludzkich" potrzeb. Historia, którą bardzo lubię, dowodzi jak wiele różnych organizacji, grup spoleczenych, czasem po prostu społeczeństw z danej epoki, promowała mniej lub bardziej wstrzemięźliwy, ascetyczny wręcz tryb życia. Widocznie to też część człowieczeństwa. Tak jak mówiłem ludzie są różni, i myślę że warto to czasem uszanować i zrozumieć.

Po za tym to przykład tylko. Są tacy samotnicy jak, nie obchodzi mnie teraz polityka, ale to po prostu znany przykład, jak prezes PIS. Wynikający z jakiegio dalekiego dystansu wobec kobiet, można jedynie pytać skąd się to wzięło, tak psychologicznie, ale zasadniczo są różnego rodzaju samotnicy.

Na temat Jarka krąży wiele legend w tym taka że jest gejem. Trudno powiedzieć dlaczego jest sam, można tylko snuć domysły, ale nie zmienia to faktu że jest szalenie inteligentnym człowiekiem który potrafi bardzo dobrze stawiać szachy na szachownicy. Co do księży ja też chce wierzyć że większość z nich idzie z powołania, ale życie jest jakie jest, jesteśmy ludźmi, grzesznymi i słabymi istotami. Zresztą nie miałbym nic przeciwko żeby ksiądz miał żonę i dzieci tak jak kiedyś. Pod warunkiem że postępował by według PŚ, byłby wzorowym ojcem i mężem i wzorem dla innych.

Zamiast wierzyć legendom poczytaj jakieś jego biografie, np. tą ostatnią, "niepolityczną", gdzie wzmiankowana jest jakaś historia z młodości że starał się o jakąś kobietę ale bez powodzenia. Widać wyraźnie w jego biografi że nie prowadził przez większość życia żadnego życia towarzyskiego, a uczucia wrzucał na matke, brata, wiare. Można rozważać. Ale to nie jest jedyny przykład. Są znane postacie historyczne, Hitler, Newton, które podobnie nie zaiwerały przyjaźni i tym bardziej relacji z kobietami.
Ludzie są grzeszni i słabi, ale jak pokazuje historia cholernie religijni. Niektórzy wysadzają się w powietrze dla swojego Boga, wobec czego częścią człowieczeństwa są wyrzeczenia dla religii, a nie sprzecznością z nią.


niktnone Nikt nie mówi autorce, że ma przyjąć, że bycie singlem to ścieżka dla niej. A niech szuka faceta, niech go znajdzie, niech będzie szczęśliwa! Tylko... czy na pewno będzie? Czy jeśli znajdzie sobie mężczyznę, to zniknie jej cała samotność? Ile czasu musiałby spędzać z nią partner, żeby ona nie czuła się samotna i nieszczęśliwa sama  ze sobą -- czy partner by to uniósł? Ale racja, rozmowa zboczyła z toru, bo ludzie sugerują, że póki każdy nie znajdzie partnera, to NIE MOŻE być szczęśliwy.

Ja jedynie odniosłem wrażenie że próbuje się tutaj własne potrzeby i własną postawę utożsmaiać z uniwersalnymi potrzebami wszystkimi ludzi i z właściwą postawą dla wszystkich ludzi.

117 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2017-04-09 00:43:45)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
revenn napisał/a:

Widzisz na twoje pytanie jest mi bardzo trudno odpowiedzieć ze względu na to że każdy człowiek inaczej pojmuje słowo przyjaciel jak i miłość. Dla mnie przyjaciel to osoba która nigdy nas nie zdradzi, będzie z nami na dobre i złe, zawsze wyciągnie rękę w potrzebie, będzie można na niej polegać jak na Zawiszy. przyjaciel to ktoś komu zostawiasz żonę i masz pewność że jej nie uwiedzie. To rodzaj braterstwa.

<facepalm>

Ja przepraszam bardzo, ale nie jestem w stanie poważnie potraktować tej wypowiedzi.
"Zostawisz żonę, a on jej nie uwiedzie". Dobry przyjaciel nie uwiedzie, fałszywy - uwiedzie. Kobietę się "zostawia" komuś i liczy na to, że ten ktoś nie "wykorzysta". Jak przedmiot. A facet jak jest "porządny" to nie uwiedzie, choćby chciał (oprze się), a jak fałszywy przyjaciel, a no to skorzysta, skoro jest...

Mój borze.

EDIT. Ochłonęłam. Jezus. Mam nadzieję, że to był OGROMNY skrót myślowy. xD

Pomijając to zdanie, to nie wiem, czy tak samo rozumiem "prawdziwy przyjaciel". Dla mnie to ktoś, kto do tej  pory nie zawiódł mojego zaufania, nie wykorzystał moich słabości, stara się rozumieć mój sposób myślenia, nie osądza, tylko słucha, nie rani celowo moich uczuć. Nie zakładam, że prawdziwy przyjaciel nigdy się nie zmieni pod tym względem. TO, że kiedyś pod wpływem jakichś wydarzeń nie będzie mnie wspierał w moim "złym" nie znaczy, że nie jest prawdziwym przyjacielem. W mojej potrzebie nie zostawi mnie - ale nie musi mi pomagać, może też mi pokazać, że sorry, ale są konsekwencje zachowań, i po raz piąty nie będzie mi udzielać pożyczki.
I tak rozumiejąc to pojęcie to tak, kilka ze znanych mi osób mogę w tej definicji określić "prawdziwymi przyjaciółmi". Nie ma to nic wspólnego z "przyjacielem na zawsze".

Posty [ 66 do 117 z 117 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024