Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 117 ]

Temat: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Witajcie
Muszę się komuś wygadać w końcu.
Otóż mam 26 lat i jestem sama. Od kiedy pamiętam. Miałam przyjaciół owszem, ale nigdy kogoś bliższego. Jakoś ogarniam swoje życie, mam pracę, mieszkanie, ale trudno się z tego cieszyć jak się wraca do pustych 4 ścian. Nikt na mnie nie czeka, nie mam komu opowiedzieć jak mi minął dzień, ani kogo wysłuchać. Nie mam się do kogo przytulić...

Zawsze myślałam, że jestem brzydka. Ale z czasem zaczęłam o siebie bardziej dbać, ubierać się jak kobieta, a nie ciągle stare jeansy i t-shirt;) I mimo, że nie jestem pięknością to uważam, że można mnie uznać za atrakcyjną kobietę. Czasem zdarza mi sie usłyszeć komplement od obcego mężczyzny i to bardzo podnosi na duchu.

Nie wiem jednak co ze mną nie tak.
Ogólnie dogaduję się lepiej z mężczyznami troszkę starszymi ode mnie. Starszymi tak o 10-15 lat. Czuję się wtedy swobodnie w rozmowie. Nie chcę zarzucać niedojrzałości tym młodszym, absolutnie nie. Dojrzałość nie zależy tak prosto od wieku. Ale jednak odnoszę wrażenie, że ci starsi mają jakoś wszystko przemyślane i wiedzą czego chcą. Nie muszą już „stroszyć piórek“ przed kobietą. Ale ci starsi już zwykle są żonaci.

Kiedyś myślałam, że może ja jestem wybredna i czekam na księcia z bajki.
No i poznałam w pracy mężczyznę ok. 40 lat, łysawy, z brzuszkiem. Pierwsze co pomyślałam: “dobrze,  przynajmniej się nie zakocham“. Ale nie tak szybko... Okazało się, że czuję się przy nim tak wyjątkowo, że nie sposób było przestać o nim myśleć. Po prostu poczucie bezpieczeństwa, świadomość, że w razie czegoś on nad wszystkim czuwa i mogę na niego liczyć. I pożartować też z nim mogłam i w ogóle świetnie się przy nim czułam. Wszystko to oczywiście jedynie w pracy, bo prywatnie on ma rodzinę. Więc mogę o nim zapomnieć. No tak, tylko nie tak łatwo zapomnieć. Już od około 4 miesięcy go nie widuję i nadal go wspominam. Wiem, że to bez sensu, ale on tak po prostu sprawiał, że każdego dnia kiedy go widziałam miałam lepszy nastrój. No taką pozytywną aurę roztaczał;)

No tak że tego...seksu mi też potrzeba. Już ktoś mi radził, żebym sobie FWB znalazła, ale nie chcę.  Dlaczego? A no własnie dlatego, że mi bliskości i czułości potrzeba a nie tylko fizycznego aktu. Jak na razie w nagłych przypadkach radzę sobie sama big_smile. A poza tym (a co tam, najwyżej mnie wyśmiejecie) pierwszy raz ciągle przede mną. I nie, nie jest to podyktowanie żadną religią. Po prostu fanie by było, żeby to jakiś mężczyzna który zechce się ze mną związać, mógł mnie we wszystko sam wprowadzić;)

Staram się wychodzić do ludzi na tyle ile mogę, ale jakoś mi się nie udaje kogoś na poważnie poznać. Może jako że jestem samodzielna to sprawiam wrażenie, że nikogo do szczęścia nie potrzebuję?
Myślę, że problem musi tkwić gdzieś w moim zachowaniu.
Ogólnie ten stan wcale nie sprzyja byciu radosną i pełną życia. I czuje jak z miesiąca na miesiąc robię się coraz bardziej apatyczna. A to z kolei nie sprzyja poznawaniu ludzi. Kółko się zamyka.

Poruszyłam kilka tematów. Cóż, może usłyszę parę niemiłych słów, jestem na to gotowa. Jeśli ktoś ma coś do napisania to oczekuję na komentarze. Jeżeli ktoś to w ogóle przeczytał to dziękuję, bo musiałam się komuś wygadać i właśnie mi w tym pomogłaś/eś.
Pozdrawiam ciepło:)

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
tosiaa.janik1991 napisał/a:

Witajcie
Muszę się komuś wygadać w końcu.
Otóż mam 26 lat i jestem sama. Od kiedy pamiętam. Miałam przyjaciół owszem, ale nigdy kogoś bliższego. Jakoś ogarniam swoje życie, mam pracę, mieszkanie, ale trudno się z tego cieszyć jak się wraca do pustych 4 ścian. Nikt na mnie nie czeka, nie mam komu opowiedzieć jak mi minął dzień, ani kogo wysłuchać. Nie mam się do kogo przytulić...

Zawsze myślałam, że jestem brzydka. Ale z czasem zaczęłam o siebie bardziej dbać, ubierać się jak kobieta, a nie ciągle stare jeansy i t-shirt;) I mimo, że nie jestem pięknością to uważam, że można mnie uznać za atrakcyjną kobietę. Czasem zdarza mi sie usłyszeć komplement od obcego mężczyzny i to bardzo podnosi na duchu.

Nie wiem jednak co ze mną nie tak.
Ogólnie dogaduję się lepiej z mężczyznami troszkę starszymi ode mnie. Starszymi tak o 10-15 lat. Czuję się wtedy swobodnie w rozmowie. Nie chcę zarzucać niedojrzałości tym młodszym, absolutnie nie. Dojrzałość nie zależy tak prosto od wieku. Ale jednak odnoszę wrażenie, że ci starsi mają jakoś wszystko przemyślane i wiedzą czego chcą. Nie muszą już „stroszyć piórek“ przed kobietą. Ale ci starsi już zwykle są żonaci.

Kiedyś myślałam, że może ja jestem wybredna i czekam na księcia z bajki.
No i poznałam w pracy mężczyznę ok. 40 lat, łysawy, z brzuszkiem. Pierwsze co pomyślałam: “dobrze,  przynajmniej się nie zakocham“. Ale nie tak szybko... Okazało się, że czuję się przy nim tak wyjątkowo, że nie sposób było przestać o nim myśleć. Po prostu poczucie bezpieczeństwa, świadomość, że w razie czegoś on nad wszystkim czuwa i mogę na niego liczyć. I pożartować też z nim mogłam i w ogóle świetnie się przy nim czułam. Wszystko to oczywiście jedynie w pracy, bo prywatnie on ma rodzinę. Więc mogę o nim zapomnieć. No tak, tylko nie tak łatwo zapomnieć. Już od około 4 miesięcy go nie widuję i nadal go wspominam. Wiem, że to bez sensu, ale on tak po prostu sprawiał, że każdego dnia kiedy go widziałam miałam lepszy nastrój. No taką pozytywną aurę roztaczał;)

No tak że tego...seksu mi też potrzeba. Już ktoś mi radził, żebym sobie FWB znalazła, ale nie chcę.  Dlaczego? A no własnie dlatego, że mi bliskości i czułości potrzeba a nie tylko fizycznego aktu. Jak na razie w nagłych przypadkach radzę sobie sama big_smile. A poza tym (a co tam, najwyżej mnie wyśmiejecie) pierwszy raz ciągle przede mną. I nie, nie jest to podyktowanie żadną religią. Po prostu fanie by było, żeby to jakiś mężczyzna który zechce się ze mną związać, mógł mnie we wszystko sam wprowadzić;)

Staram się wychodzić do ludzi na tyle ile mogę, ale jakoś mi się nie udaje kogoś na poważnie poznać. Może jako że jestem samodzielna to sprawiam wrażenie, że nikogo do szczęścia nie potrzebuję?
Myślę, że problem musi tkwić gdzieś w moim zachowaniu.
Ogólnie ten stan wcale nie sprzyja byciu radosną i pełną życia. I czuje jak z miesiąca na miesiąc robię się coraz bardziej apatyczna. A to z kolei nie sprzyja poznawaniu ludzi. Kółko się zamyka.

Poruszyłam kilka tematów. Cóż, może usłyszę parę niemiłych słów, jestem na to gotowa. Jeśli ktoś ma coś do napisania to oczekuję na komentarze. Jeżeli ktoś to w ogóle przeczytał to dziękuję, bo musiałam się komuś wygadać i właśnie mi w tym pomogłaś/eś.
Pozdrawiam ciepło:)

Smutne.
Z Twego posta wynika, że potrzebujesz kogoś do używania: by ktoś na Ciebie czekał, zapewnił Ci bezpieczeństwo i szczęście, byś mogła się cieszyć, czuć wyjątkową. Rzadko kto, jeśli w ogóle ktoś, chce grać taką rolę.

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Cóż, z mojej perspektywy wygląda to nieco inaczej. Właśnie chciałabym być "dla kogoś". Ja też chciałbym sprawiać, żeby ktoś przy mnie był szczęśliwy. Bo przecież w związku chodzi o obustronnośc starań prawda?
Tak czy inaczej dzięki za odpowiedź:)

4

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

To "bycie dla kogoś" jest pułapką i sporym obciążeniem dla drugiej osoby.
Zachęcam, byś nauczyła się być szczęśliwa sama ze sobą.

5

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Wielokropek napisał/a:

To "bycie dla kogoś" jest pułapką i sporym obciążeniem dla drugiej osoby.
Zachęcam, byś nauczyła się być szczęśliwa sama ze sobą.

Wiesz co mi się wydaję, że autorka rozumie przez "bycie dla kogoś" spotkanie prawdziwej miłości i po prostu chce by była odwzajemniona, co wg mnie wcale nie jestem niczym złym. Gorzej jak rozumie prze daję to wymagam, jak ten koleś od starszej kobiety i naprawy laptopa, który stwierdził, że coś mu się należy za 5 godzin naprawiania laptopa, a sam zrezygnował z zapłaty.

Autorka jest mi bliska, bo jestem w podobnej sytuacji i wieku i również chciałbym poznać bratnią duszę, jednak dobrze czuję się sam ze sobą, tak naprawdę samotność odczuwam jedynie gdy mam więcej dni wolnego niż weekend, chce gdzieś pojechać lub wyjść albo zachoruję i jestem zdany tylko na siebie.

6

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Nie poddawaj się tej apatii. Pomyśl co możesz zrobić w swojej sytuacji żebyś była szczęśliwa. Dzięki samotności masz więcej czasu. Zawsze warto dbać o swój rozwój. Czy masz jakieś pasje? Pomyśl o jakimś kursie, na przykład językowym, czy fotografii. Nauczysz się czegoś nowego i poznasz ciekawych ludzi, z którymi na pewno łatwiej się dogadasz.
Piszesz, że "miałaś" przyjaciół, czy już ich nie masz? Czy zaniedbałaś kontakty?

7 Ostatnio edytowany przez Fioł (2017-03-22 04:38:00)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Od dłuższej chwili zastanawiam się co Ci odpisać, jak sformułować to wszystko co kłębi się we mnie po przeczytaniu Twoich słów i tych kilku odpowiedzi. Może zacznę od końca.

Nie uważam, że powinnaś się poddawać pod taki "sąd" - bo oczekujesz krytyki; bo piszesz "może usłyszę parę niemiłych słów", "może będziecie się śmiać"... Wiesz dlaczego ludzie wyśmiewają innych? Przez zazdrość. To sposób na dowartościowanie się kosztem kogoś drugiego. Jeśli ktoś tak robi to znaczy, że czuje się gorszy od innych, może od Ciebie i próbuje Cię zawstydzić, zażenować - a robi to żeby "odwrócić bieguny". Więc jeśli ktoś Cię wyśmiewa - pomyśl sobie: "Dobrze jest!".

Nie uważam też, wbrew niektórym nowomodnym opiniom, że bycie samotnym ma być sposobem na szczęście. Owszem, człowiek musi siebie trochę psychicznie poukładać zanim się zwiąże z kimś na całe życie. Bo jak tu stworzyć zdrową relację, kiedy nawet siebie się nie zna i nie rozumie? Ale nie wyobrażam sobie udawać zadowolonego z życia singla, kiedy samotne serce boli. I jak ma się chcieć rozwijać pasje, kiedy po prostu samotność tak boli, że odechciewa się wszystkiego?
Przeszedłem trochę w swoim życiu i sporo w międzyczasie się nauczyłem o sobie, uczuciach, psychologii człowieka itp.. Jedną z rzeczy, których się nauczyłem to to, żeby nigdy nie kreować, nie zakłamywać swoich uczuć: "jest mi źle w samotności" - to fakt; nie dyskutuję z tym co się we mnie dzieje, nie próbuję sobie wmawiać, że jestem szczęśliwy gdy cierpię - samotność boli i tyle. Dziś jest taka dziwna moda na uszczęśliwianie poprzez dobrobyt, gadżety, pieniądze, doznania, słowem: zamienniki... A przecież człowiek jest istotą społeczną i płciową, ponad wszystko pragnącą bliskości, akceptacji, zrozumienia, ciepła i wzajemności. To wszystko spełnia się w miłosnej jedności. Proszę Cię nie daj sobie wmówić banialuk współczesnej cywilizacji. To tak w odpowiedzi na sugestie niektórych osób.

Miłość pragnie jedności i to jest zupełnie normalne. Bardzo piękne jest to, że nie chcesz pustego seksu ale bliskości, jak i to, że chcesz ją odkrywać z tym kimś jedynym. To tak piękna cecha i coraz rzadsza, niestety.
To dziwnie brzmi, ale to prawda, że normalność czyni Cię kimś wyjątkowym.

Co do twojego pociągu do starszych od siebie mężczyzn... Jako że jestem dociekliwy to ja bym tak skonfrontował to z atmosferą domu rodzinnego, relacją (albo jej brakiem) z ojcem. A potem, ponazywałbym swoje uczucia oraz braki jakich doznałem. A może to kompulsywna, bezwiedna próba "dosięgnięcia" taty, którego opieki, ciepła i wsparcia tak zawsze brakowało? Czy podążanie za tymi brakami w ramiona starszego mężczyzny rzeczywiście wypełni tę lukę? A jeśli nie to jak ukoić ten brak? Może się nie da? A może coś najpierw trzeba w sobie odnaleźć?
Nie mówię, że napewno tak jest u Ciebie, ale może warto się pozastanawiać?

Życzę żeby Ci się znalazł Twój książę - jednak pamiętaj, że w bajkach bywa i tak, że czasem książę dla niepoznaki jest przebrany za ubogiego świniarczyka (i nie - nie chodzi o zapach). wink

8

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

A ja tak sobie myślę, że każda z osób powyżej ma trochę racji. Uważam, że szukanie kogoś dlatego, że będąc samemu czuję się samotnym... to nie najlepsze wyjście. Dobrze najpierw nauczyć się być autonomiczną jednostką, potrafiącą cieszyć się z bycia sobą, a nie czekającą na kogoś, kto ją uzupełni, bo bez  tego obumiera... Trochę piszesz jakbyś była kwiatkiem, który bez faceta uschnie. Na szczęście jako ludzie mamy zdolność do dbania o siebie. Więc nie potrzebujesz nikogo do tego by żyć. A przynajmniej ja nie chciałabym być dla kogoś "niezbędnym" czynnikiem do przetrwania, bo jak pisze Wielokropek, to jest trudna rola, w którą niechętnie się wchodzi. To ogromna odpowiedzialność, którą chcesz zrzucić na jakiegoś partnera. Za chwilę z tego mamy sytuacje typu "zostawił mnie, nie chce mi się żyć" i inne dramaty.

Z drugiej strony całkiem zrozumiałe jest, że chcesz z kimś iść przez życie, z kimś je dzielić, spędzać czas, cieszyć się, chcesz mieć kogoś, kto cię pokocha i kogo ty obdarzysz uczuciem. To normalne. Ale część z tych potrzeb mogą spełnić również przyjaciele. A budowanie przyjaźni nie jest łatwiejsze niż budowanie związku, a przynosi również ogromne korzyści - te, o których mówisz. Chcesz, żeby ktoś się o ciebie troszczył, żeby było z kim pogadać - od tego też są przyjaciele.

Więc jak dla mnie nie szukaj koniecznie wybawienia od swojej samotności w jakimś mężczyźnie. Naucz się być szczęśliwa sama ze sobą, naucz się wychodzić do ludzi i dbać o relacje z przyjaciółmi. Wtedy nie będziesz czuła się samotna. Wtedy też, jeśli zjawi się w twoim życiu facet, on nie będzie czuł, że jest dla ciebie kołem ratunkowym, ale po prostu partnerem, z którym można iść przez życie.

9 Ostatnio edytowany przez Fioł (2017-03-23 16:13:15)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Monoceros napisał/a:

Uważam, że szukanie kogoś dlatego, że będąc samemu czuję się samotnym... to nie najlepsze wyjście.

Inaczej: "nie jest dobrze jeść na czczo!".

Oj, Kobiety drogie, do jakich absurdów doprowadzają Was dziś różne ideologie... A Wy biedne tak gorąco staracie się im ufać, wierzyć -  no bo komu?

Piszesz: naucz się to i tamto... Jak się nauczyć pragnąć czegoś innego niż pragniesz naprawdę? Zagłuszyć, ot co - tyle możesz.

Miłośc kobiety i mężczyzny to nie partnerstwo - to symbioza. I to jest problem tak wielu Kobiet - nigdy nie doznały takiej relacji z mężczyzną, takiego zaangażowania z jego strony i takiej uczuciowości (bo faceci uciekają przed uczuciami i to jest fakt), same też często boją się takiego zaangażowania.
A czy to nie dla tego, że nie spodziewają się od mężczyzn nic więcej, nic tak głębokiego o czym naprawdę skrycie marzą?
Myślisz, że jesteś niezależna, bo trzymasz faceta na dystans? A to tylko lęki rządzą twoim życiem.
Oczywiście lęki "nie lubią" być widoczne więc... lepiej brzmią jako fajne ideologie, mądrze brzmiące cytaty, terminy.

Jasne, że ciężko znaleźć takiego mężczyznę, z którym da się naprawdę dogadać i stworzyć głęboką relację, bez zahamowań, w całkowitej nagości duszy... Ale warto też zadać pytanie, czy ja umiem się na taką nagość otworzyć? Albo jak obnażyć SIEBIE w relacji - no bo gdzie jest to czym staram się być, z czym się ścigam; gdzie to w co wierzę, że jestem; a gdzie naprawdę jestem JA? Niestety nie ma dróg na skróty...

I jeszcze jedno pytanie:
Czy warto iść na kompromis ze swoimi marzeniami?

Pamiętam jak kiedyś nie znosiłem odwagi. Kojarzyła mi się z bezwzględnością, z oschłą twardością... Dziś wiem, że odwaga to nie twardość ani męstwo - ale dogłębna świadomość, że bez celu byłoby żyć, zabijając prawdę o swoich marzeniach. To dlatego prawdziwa odwaga często ma łzy w oczach i leży półżywa w pogorzelisku nadziei, a jednak nie umie udawać, że jest kimś innym...

10

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Dziewczyno ogarnij się! W wieku 24lat wcale nie jesteś przed 30 (tzn. jesteś przed ale ze sporym zapasem i proszę nie myśl o sobie w kategoriach styranej życiem kobiety:).

Żonatych facetów sobie odpuść, bo przede wszystkim są żonaci i nic dobrego z tego nie wyniknie i chyba nigdy dla nikogo nie wynikło. Co do tego Twojego adoratora z brzuszkiem i łysiną, o którym nie możesz zapomnieć... Każda kobieta chce czuć się wyjątkowa i bezpieczna a tacy faceci po latach związku maja tego świadomość i co najwyżej mogą wykorzystywać takie dziewczyny jak Ty (nawet jeśli Ty teraz tego tak nie postrzegasz). Nasuwa mi się pytanie jak Twoje relacje z ojcem? Niestety zainteresowanie straszymi panami i desperacka potrzeba bycia kochaną i docenianą wiąże się często z jakimiś problemami z ojcem lub jego brakiem w dzieciństwie czy okresie dojrzewania.

Chcę Ci tylko napisać, że to co czujesz jest całkowicie naturalne. Większość ludzi w pewnym momencie swojego życia potrzebuje partnera, stabilizacji, osoby z którą dzieli się świat. Ty jeszcze takiego nie znalazłaś ale na wszystko jest w życiu czas, MŁODA jesteś tyle Ci powiem:) życie przed Tobą.

Poszukaj kogoś w swoim wieku, może portal randkowy? Tylko błagam nie rzucaj się na wszystko byle tylko nie być sama.

Uwierz mi, wszystko się ułoży i kiedyś będziesz to ze śmiechem wspominać...

Jeżeli potrzebujesz z kimś pogadać to odezwij się na priv.

11

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Fioł napisał/a:
Monoceros napisał/a:

Uważam, że szukanie kogoś dlatego, że będąc samemu czuję się samotnym... to nie najlepsze wyjście.

Inaczej: "nie jest dobrze jeść na czczo!".

Oj, Kobiety drogie, do jakich absurdów doprowadzają Was dziś różne ideologie... A Wy biedne tak gorąco staracie się im ufać, wierzyć -  no bo komu?

Piszesz: naucz się to i tamto... Jak się nauczyć pragnąć czegoś innego niż pragniesz naprawdę? Zagłuszyć, ot co - tyle możesz.

Totalnie nie rozumiem co piszesz, w ogóle nie łączy się to z tym, co ja napisałam. Dla mnie bycie samemu i samotność to dwie różne sprawy. Można być samemu i nie czuć się samotnie. Można być w gronie przyjaciół i z partnerem i czuć się samotnym.
Jeśli szukasz partnera tylko dlatego, że czujesz się "samotna_y" mi kojarzy się z zapychaniem dziury. Samotność można rozpracować na wiele różnych sposobów i to, co proponuję autorce postu, to poszukanie różnych metod na jej poczucie osamotnienia. Dlaczego tak? Bo wiesz, nie roszczę też sobie prawa do tego, żeby wiedzieć "czego naprawdę pragnie" autorka postu i nie idę w ideologie, co starasz się robić ty, Fioł. Nie wiem, czy ona pragnie po prostu bliskości, a może pragnie wielkiej miłości, a może namiętności, a może seksualnego spełnienia, a może czegoś zgoła jeszcze innego, nie mnie to oceniać. Natomiast moim zdaniem jeśli osoba, która jest wygłodniała kontaktu, emocjonalnej bliskości, bo nie zaspokaja tych potrzeb przez kontakt z przyjaciółmi, rodziną itd., wszystkie swoje potrzeby emocjonalne włoży na jedną osobę, to ta osoba może tego nie unieść.
Naprawdę uważasz to za zdrowe, jeżeli partner jest jedyną bliską osobą, jedyną osobą, która ma za zadanie spełnić wszelkie emocjonalne potrzeby drugiej osoby?

12

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Nie proponujesz autorce "różnych metod", ale swoją jedynie słuszną "metodę".

A ja mam propozycję dla wszystkich przeszczęśliwych singielek i singli żyjących bez zobowiązań...

Wyłącz telefon, telewizor, komputer, i przez chociaż przez kilka tygodni nie utrzymuj kontaktu ze znajomymi. Zero seksu, zero rozmów. Na ile to możliwe wyłącz sie z życia, zostaw swoje zajęcia, pasje.
No, najlepiej byłoby uciec gdzieś gdzie nie ma zupełnie nikogo... Może urlop? Chodzi o obcowanie ze sobą i tylko ze sobą, bez żadnych rozpraszaczy uwagi, na ile to tylko możliwe... Wtedy usłyszysz głos swojego prawdziwego ja. Polecam.

Tylko uwaga na kompulsywne odruchy. smile

13

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Polecam czytać ze zrozumieniem. To, że ty masz swój sposób na życie czy związki, nie znaczy, że każdemu będzie pasował. No i spoko. Ja też ma swój sposób, dzielę się nim, chyba po to jest to forum. Natomiast ty uderzasz w ton wszechwiedzący i protekcjonalny, a to, że te "biedne kobietki" czy ironicznie "przeszczęśliwi single"... Kiepsko się rozmawia z kimś, kto startuje z takiej pozycji.

A gdyby znalazło się trochę woli, to łatwo zauważyć, że mówimy o tym samym, ubranym w inne słowa, bo czym różni się moje "naucz się być szczęśliwa sama ze sobą" od "wtedy usłyszysz głos swojego prawdziwego ja"?

14 Ostatnio edytowany przez Fioł (2017-03-24 01:26:37)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Monoceros napisał/a:

czym różni się moje "naucz się być szczęśliwa sama ze sobą" od "wtedy usłyszysz głos swojego prawdziwego ja"?

Tym czym jest szukanie "metod" (twoje słowo) by uciszyć uczucie samotności - a podgłośnieniem go na maksa przez skonfrontowanie ze sobą w ciszy.

Kto powiedział, że to co wtedy usłyszysz będzie głosem szczęścia? Powiedziałem tylko, że to głos prawdy, może i bardzo trudnej, ale na czym człowiek ma zbudować swoje prawdziwe szczęście? Na kłamstwie?

Nie ma dróg na skróty.

15

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

No właśnie, to prawda, że trzeba najpierw nauczyć się być szczęśliwym samemu ze sobą, uświadomić sobie, że jest się kompletnym jako jednostka. I nie uzależniać się emocjonalnie ani swojego poczucia własnej wartości od drugiej osoby. Ale co, kiedy ktoś od lat jest skazany na siebie i tylko siebie, przecież to w końcu może znużyć. Każdy potrzebuje głębokiej relacji też z innymi, tylko ktoś okaleczony emocjonalnie i niezdolny do głębszych relacji z innymi byłby na taki fakt obojętny. A na dodatek autorka jest w takim wieku, że zew natury robi swoje wink

16

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Chomikowa napisał/a:

No właśnie, to prawda, że trzeba najpierw nauczyć się być szczęśliwym samemu ze sobą, uświadomić sobie, że jest się kompletnym jako jednostka. I nie uzależniać się emocjonalnie ani swojego poczucia własnej wartości od drugiej osoby.

Wydaje mi się że nie każdy jest w stanie być szczęśliwym będąc jednocześnie samotnym, to bardziej kwestia naszej osobowości.
Oczywiście są sposoby by zagłuszyć tą samotność ale nie nazywałbym tego sposobem na szczęście, w ostatecznym rozrachunku część z nas zawsze będzie czuć tą pustkę w środku, jakby nie było znalezienie partnera to jedna z pierwotnych i najważniejszych potrzeb człowieka, natury nie oszukasz wink

Ja nie dorabiałbym do tego żadnych ideologi, przyjmując że autorka tematu nie ma zbyt wygórowanych wymagań, to sporo tutaj zależy jednak od przypadku, od tego w jakim środowisku się obracamy i ile jest w tym środowisku potencjalnych (i wolnych) partnerów. Wiele już przeprowadzano sond na tych temat i większość znajduje partnerów w szkole/na studiach/pracy lub przez znajomych, jeśli w tym środowisku ciężko o potencjalnego partnera to tak na prawdę najwięcej zależy od tego ile stwarzamy sobie sytuacji by kogoś poznać.. czyli generalnie jak to w życiu bywa.. czasem trzeba się ostro napracować żeby była w ogóle jakaś szansa.
Najlepsze w tym są jakieś zajęcia grupowe w ramach naszych zainteresowań, pasje łączą ludzi smile, ale na ten temat to już chyba było sporo postów tutaj..

Ze swojej strony mogę tylko dodać że doskonale rozumiem Tosię, przekroczyłem już magiczną 30 i od zawsze jestem sam, choć w moim przypadku po części z własnej winy.. i niestety jest tak jak napisała autorka..

tosiaa.janik1991 napisał/a:

Ogólnie ten stan wcale nie sprzyja byciu radosną i pełną życia. I czuje jak z miesiąca na miesiąc robię się coraz bardziej apatyczna. A to z kolei nie sprzyja poznawaniu ludzi. Kółko się zamyka.

17

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Fioł napisał/a:
Monoceros napisał/a:

czym różni się moje "naucz się być szczęśliwa sama ze sobą" od "wtedy usłyszysz głos swojego prawdziwego ja"?

Tym czym jest szukanie "metod" (twoje słowo) by uciszyć uczucie samotności - a podgłośnieniem go na maksa przez skonfrontowanie ze sobą w ciszy.

Kto powiedział, że to co wtedy usłyszysz będzie głosem szczęścia? Powiedziałem tylko, że to głos prawdy, może i bardzo trudnej, ale na czym człowiek ma zbudować swoje prawdziwe szczęście? Na kłamstwie?

Nie ma dróg na skróty.

To rzeczywiście się w tym różnimy, bo jak dla mnie jeśli jestem głodna, to idę jeść, a jak jestem samotna to szukam osób, z którymi złapie bliższy emocjonalny kontakt. Na dietę może przejść osoba, która nie jest po długim okresie głodówki.

18 Ostatnio edytowany przez Chomikowa (2017-03-25 11:47:51)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
tooshy27 napisał/a:
Chomikowa napisał/a:

No właśnie, to prawda, że trzeba najpierw nauczyć się być szczęśliwym samemu ze sobą, uświadomić sobie, że jest się kompletnym jako jednostka. I nie uzależniać się emocjonalnie ani swojego poczucia własnej wartości od drugiej osoby.

Wydaje mi się że nie każdy jest w stanie być szczęśliwym będąc jednocześnie samotnym, to bardziej kwestia naszej osobowości.
Oczywiście są sposoby by zagłuszyć tą samotność ale nie nazywałbym tego sposobem na szczęście, w ostatecznym rozrachunku część z nas zawsze będzie czuć tą pustkę w środku, jakby nie było znalezienie partnera to jedna z pierwotnych i najważniejszych potrzeb człowieka, natury nie oszukasz wink

Trochę bez sensu, że czytasz fragmentarycznie i odnosisz się tylko do fragmentu mojej wypowiedzi, praktycznie powielając innymi słowami tę samą myśl, którą przecież wyraziłam w dalszej części mojego posta, ale spoko big_smile

19

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Chomikowa napisał/a:

Trochę bez sensu, że czytasz fragmentarycznie i odnosisz się tylko do fragmentu mojej wypowiedzi, praktycznie powielając innymi słowami tę samą myśl, którą przecież wyraziłam w dalszej części mojego posta, ale spoko big_smile

yyy właściwie to haniebnie wykorzystałem tylko fragment Twojego posta tongue bo w każdym takim temacie pojawia się zawsze ta sama rada smile, nie była to stricte polemika odnośnie Twojej wypowiedzi, a bardziej dorzucenie swoich 5 groszy w tym temacie, zresztą jak słusznie zauważyłaś podpisuje się pod pozostała częścią Twojego posta.

20

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Oki, bo tak to wyglądało, jakbyś zaczął czytać moją wypowiedź i zatrzymał się na tym zdaniu i odpowiadał do mnie smile a ja ten argument też właśnie przytoczyłam w celu polemiki z nim, bo jak zauważyłeś, jest regularnie przytaczany i warto było dorzucić, że choć jest słuszny w pewnym stopniu, to nie każdemu wiecznie wystarczy do szczęścia siedzenie samemu ze sobą big_smile

21

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Wielokropek napisał/a:
tosiaa.janik1991 napisał/a:

Witajcie
Muszę się komuś wygadać w końcu.
Otóż mam 26 lat i jestem sama. Od kiedy pamiętam. Miałam przyjaciół owszem, ale nigdy kogoś bliższego. Jakoś ogarniam swoje życie, mam pracę, mieszkanie, ale trudno się z tego cieszyć jak się wraca do pustych 4 ścian. Nikt na mnie nie czeka, nie mam komu opowiedzieć jak mi minął dzień, ani kogo wysłuchać. Nie mam się do kogo przytulić...

Zawsze myślałam, że jestem brzydka. Ale z czasem zaczęłam o siebie bardziej dbać, ubierać się jak kobieta, a nie ciągle stare jeansy i t-shirt;) I mimo, że nie jestem pięknością to uważam, że można mnie uznać za atrakcyjną kobietę. Czasem zdarza mi sie usłyszeć komplement od obcego mężczyzny i to bardzo podnosi na duchu.

Nie wiem jednak co ze mną nie tak.
Ogólnie dogaduję się lepiej z mężczyznami troszkę starszymi ode mnie. Starszymi tak o 10-15 lat. Czuję się wtedy swobodnie w rozmowie. Nie chcę zarzucać niedojrzałości tym młodszym, absolutnie nie. Dojrzałość nie zależy tak prosto od wieku. Ale jednak odnoszę wrażenie, że ci starsi mają jakoś wszystko przemyślane i wiedzą czego chcą. Nie muszą już „stroszyć piórek“ przed kobietą. Ale ci starsi już zwykle są żonaci.

Kiedyś myślałam, że może ja jestem wybredna i czekam na księcia z bajki.
No i poznałam w pracy mężczyznę ok. 40 lat, łysawy, z brzuszkiem. Pierwsze co pomyślałam: “dobrze,  przynajmniej się nie zakocham“. Ale nie tak szybko... Okazało się, że czuję się przy nim tak wyjątkowo, że nie sposób było przestać o nim myśleć. Po prostu poczucie bezpieczeństwa, świadomość, że w razie czegoś on nad wszystkim czuwa i mogę na niego liczyć. I pożartować też z nim mogłam i w ogóle świetnie się przy nim czułam. Wszystko to oczywiście jedynie w pracy, bo prywatnie on ma rodzinę. Więc mogę o nim zapomnieć. No tak, tylko nie tak łatwo zapomnieć. Już od około 4 miesięcy go nie widuję i nadal go wspominam. Wiem, że to bez sensu, ale on tak po prostu sprawiał, że każdego dnia kiedy go widziałam miałam lepszy nastrój. No taką pozytywną aurę roztaczał;)

No tak że tego...seksu mi też potrzeba. Już ktoś mi radził, żebym sobie FWB znalazła, ale nie chcę.  Dlaczego? A no własnie dlatego, że mi bliskości i czułości potrzeba a nie tylko fizycznego aktu. Jak na razie w nagłych przypadkach radzę sobie sama big_smile. A poza tym (a co tam, najwyżej mnie wyśmiejecie) pierwszy raz ciągle przede mną. I nie, nie jest to podyktowanie żadną religią. Po prostu fanie by było, żeby to jakiś mężczyzna który zechce się ze mną związać, mógł mnie we wszystko sam wprowadzić;)

Staram się wychodzić do ludzi na tyle ile mogę, ale jakoś mi się nie udaje kogoś na poważnie poznać. Może jako że jestem samodzielna to sprawiam wrażenie, że nikogo do szczęścia nie potrzebuję?
Myślę, że problem musi tkwić gdzieś w moim zachowaniu.
Ogólnie ten stan wcale nie sprzyja byciu radosną i pełną życia. I czuje jak z miesiąca na miesiąc robię się coraz bardziej apatyczna. A to z kolei nie sprzyja poznawaniu ludzi. Kółko się zamyka.

Poruszyłam kilka tematów. Cóż, może usłyszę parę niemiłych słów, jestem na to gotowa. Jeśli ktoś ma coś do napisania to oczekuję na komentarze. Jeżeli ktoś to w ogóle przeczytał to dziękuję, bo musiałam się komuś wygadać i właśnie mi w tym pomogłaś/eś.
Pozdrawiam ciepło:)

Smutne.
Z Twego posta wynika, że potrzebujesz kogoś do używania: by ktoś na Ciebie czekał, zapewnił Ci bezpieczeństwo i szczęście, byś mogła się cieszyć, czuć wyjątkową. Rzadko kto, jeśli w ogóle ktoś, chce grać taką rolę.

Jesteś sama? Nie masz dzieci? Wracasz codziennie do pustego domu i czujesz że nic więcej do szczęścia tobie potrzebne ? Nie? No właśnie, syty nigdy głodnego nie zrozumie. Nie każdy jest szczęśliwy będąc samemu i nigdy nie będzie, człowiek to jednostka stadna, potrzebuje uczuć, rozmowy i seksu. Bo mu zaczyna odwalać. Można wytrzymać długo będąc samotnym, ale nie całe życie, bo według mnie jest to gorsze od śmierci, payrzyć jak czas przemija między palcami, ludzie układają sobie życie a my ciągle w jednym pieprzonym punkcie jesteśmy a ktoś kto sobie życie ułożył ma czelność mówić żeby zaakceptować to.

22 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-03-25 20:19:13)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Revenn napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

Smutne.
Z Twego posta wynika, że potrzebujesz kogoś do używania: by ktoś na Ciebie czekał, zapewnił Ci bezpieczeństwo i szczęście, byś mogła się cieszyć, czuć wyjątkową. Rzadko kto, jeśli w ogóle ktoś, chce grać taką rolę.

Jesteś sama? Nie masz dzieci? Wracasz codziennie do pustego domu i czujesz że nic więcej do szczęścia tobie potrzebne ? Nie? No właśnie, syty nigdy głodnego nie zrozumie. Nie każdy jest szczęśliwy będąc samemu i nigdy nie będzie, człowiek to jednostka stadna, potrzebuje uczuć, rozmowy i seksu. Bo mu zaczyna odwalać. Można wytrzymać długo będąc samotnym, ale nie całe życie, bo według mnie jest to gorsze od śmierci, payrzyć jak czas przemija między palcami, ludzie układają sobie życie a my ciągle w jednym pieprzonym punkcie jesteśmy a ktoś kto sobie życie ułożył ma czelność mówić żeby zaakceptować to.

A którz tobie (lub autorce) zabrania ułożyć sobie życie?...

23 Ostatnio edytowany przez X77 (2017-03-25 21:00:35)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Iceni napisał/a:
Revenn napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

Smutne.
Z Twego posta wynika, że potrzebujesz kogoś do używania: by ktoś na Ciebie czekał, zapewnił Ci bezpieczeństwo i szczęście, byś mogła się cieszyć, czuć wyjątkową. Rzadko kto, jeśli w ogóle ktoś, chce grać taką rolę.

Jesteś sama? Nie masz dzieci? Wracasz codziennie do pustego domu i czujesz że nic więcej do szczęścia tobie potrzebne ? Nie? No właśnie, syty nigdy głodnego nie zrozumie. Nie każdy jest szczęśliwy będąc samemu i nigdy nie będzie, człowiek to jednostka stadna, potrzebuje uczuć, rozmowy i seksu. Bo mu zaczyna odwalać. Można wytrzymać długo będąc samotnym, ale nie całe życie, bo według mnie jest to gorsze od śmierci, payrzyć jak czas przemija między palcami, ludzie układają sobie życie a my ciągle w jednym pieprzonym punkcie jesteśmy a ktoś kto sobie życie ułożył ma czelność mówić żeby zaakceptować to.

A którz tobie (lub autorce) zabrania ułożyć sobie życie?...

Tak bezpośrednio wprost nikt.
Ale wielokropek jasno sugeruje, iż autorka nie ma prawa do szczęścia, poczucia bezpieczeństwa, by móc się cieszyć bądź do bycia dla kogoś wyjątkową. Do tego próbuje wpędzić ją w poczucie winy bądź zażenowania. Przynajmniej ja tak z tego zrozumiałem.

Revenn ma tu bezdyskusyjną rację.

24

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
X77 napisał/a:
Iceni napisał/a:
Revenn napisał/a:

Jesteś sama? Nie masz dzieci? Wracasz codziennie do pustego domu i czujesz że nic więcej do szczęścia tobie potrzebne ? Nie? No właśnie, syty nigdy głodnego nie zrozumie. Nie każdy jest szczęśliwy będąc samemu i nigdy nie będzie, człowiek to jednostka stadna, potrzebuje uczuć, rozmowy i seksu. Bo mu zaczyna odwalać. Można wytrzymać długo będąc samotnym, ale nie całe życie, bo według mnie jest to gorsze od śmierci, payrzyć jak czas przemija między palcami, ludzie układają sobie życie a my ciągle w jednym pieprzonym punkcie jesteśmy a ktoś kto sobie życie ułożył ma czelność mówić żeby zaakceptować to.

A którz tobie (lub autorce) zabrania ułożyć sobie życie?...

Tak bezpośrednio wprost nikt.
Ale wielokropek jasno sugeruje, iż autorka nie ma prawa do szczęścia, poczucia bezpieczeństwa, by móc się cieszyć bądź do bycia dla kogoś wyjątkową. Do tego próbuje wpędzić ją w poczucie winy bądź zażenowania. Przynajmniej ja tak z tego zrozumiałem.

Revenn ma tu bezdyskusyjną rację.

A gdzie to wyczytałeś w tym, co napisała Wielokropek?

Traktowanie drugiej osoby jako protezy własnego szczęścia nie wychodzi nikpmu na dobre.

Revenn użył kluczowego słowa - ułożyła sobie życie - bo związek nie spada z nieba - to jest cały proces, a to "układanie" trzeba zacząć od siebie.Od swojej głowy. Od swoich priorytetów, kompleksów i skali oczekiwań.

Nasze życie to jest efekt naszych działań i albo trzeba to życie zacząć sobie układać, albo zaakceptować jeżeli się tego nie chce zrobić.

Nie ma takiej osoby, która uszczęśliwi osobę, która nie potrafi być szczęśliwa sama ze sobą.


Jest tutaj na forum calkiem sporo osób obu płci, które nigdy nie były w związku, które nie mają za sobą pierwszego razu, czują się samotne... dlaczego nie nawiążecie kontaktu, nie przyjrzycie się temu wspólnie co robicie nie tak, że się jednak nie udaje i wciąż jesteście sami...

Ciągle czytam "jestem miły/miła taka owaka ... kto tak twierdzi, skorlo nie macie nikogo bliskiego? A moze sprawdzcie sami siebie, zrewidujcie swoje wlasne opinie na samych sobie? Moze pora wyjsc z banki wlasnych wyobrazen o sobie i poznac realne oceny innych -podobmych, a wiec chyba znajacych sie na rzeczy?...

25

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Wielokropek czasem wysuwa daleko idące wnioski smile Albo nie potrafi zrozumieć, że czlowiek to istota z krwi i kości i ma potrzeby jak każde cieplokrwiste stworzenie a nie zimna ryba. Bo nie rozumiem, co złego jest w oczekiwaniu szczęścia i bezpieczeństwa w zwiazku? I cieszenia się oraz czucia się wyjątkową w spełnionej relacji z kochanym czlowiekiem? Tak wlaśnie powinno być smile

26

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Monoceros napisał/a:

Dla mnie bycie samemu i samotność to dwie różne sprawy. Można być samemu i nie czuć się samotnie. Można być w gronie przyjaciół i z partnerem i czuć się samotnym.

Tak, ale skad wynika poczucie samotnosci? Z bycia samemu, z braku tej bliskiej osoby...

Revenn napisał/a:

a ktoś kto sobie życie ułożył ma czelność mówić żeby zaakceptować to.

Czasem jest tak, jak pisal Fioł, ze to wlasnie inni single probuja przekonac innych (i siebie), ze bycie samemu jest super. Kocham sie i to wystarczy. A moze naprawde sa takie osoby?

27 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-03-25 21:55:33)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Za Wielokropka wypowiadać się nie będę, choć ja Jej słowa odebrałam zupełnie inaczej.

Mnie osobiście zastanowiły te słowa:

tosiaa.janik1991 napisał/a:

No tak że tego...seksu mi też potrzeba. Już ktoś mi radził, żebym sobie FWB znalazła, ale nie chcę.  Dlaczego? A no własnie dlatego, że mi bliskości i czułości potrzeba a nie tylko fizycznego aktu. Jak na razie w nagłych przypadkach radzę sobie sama big_smile. A poza tym (a co tam, najwyżej mnie wyśmiejecie) pierwszy raz ciągle przede mną. I nie, nie jest to podyktowanie żadną religią. Po prostu fanie by było, żeby to jakiś mężczyzna który zechce się ze mną związać, mógł mnie we wszystko sam wprowadzić;)

I nie dlatego, żebym miała coś przeciwko dzoewictwu. Zastanawiam się tylko dlaczego autorka chciałaby, żeby jej partner ją w seks "wprowadził". Słowo wprowadził sugeruje, że będzie to mężczyzna już znający seks. A co, jeśli nie? Czy jest rowniez gotowa na to, ze bedzie to rowniez dla niego teren nieznany i zamiast ja wprowadzac bedzie sie na niej dopiero uczyl i eksperymentowal? Co jesli na poczatku zamiast frajdy będzie ból i niedopasowanie?

Czy po prostu tak sobie wyidealizowala ten pierwszy raz, ze oczekuje, ze stan dziewictwa będzie wystarczajaca "nagrodą" za fakt, że w seksie jest zupelnie zielona?

W co autorka moze "wprowadzic" swojego partnera w zamian?

(I nie hodzi mi o to, ze zwiazek to jakis handel wymienny, ale nie zawsze wizja zwiazku jaka mamy w glowie jest realna.

Tego cytatu uzylam jako pewnego symbolu. Czesto się zdarza, że osoby samotne mają w glowie bardzo wyidealizowaną wizję zwiazkow (i nie chodzi tu o oczekiwania, ale o sama wizje caloksztaltu - w zyciu niestety jest tak, że udany zwiazek trzeba sobie wypracowac. Nauczyc sie z soba zyc. I tego wlasnie w tych wizjach nie ma - drogi do celu - jest jedynie sama wizja efektu...

28 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-03-25 22:43:02)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Iceni, to oczywiste raczej, że mamy jakieś wyobrażenia na temat związku, często wyidelizowane, gdy ma to być pierwszy związek. Ja też miałam, każdy chyba przez to przechodził. A dlaczego skupiłas się na tym seksie, Iceni? Czy to takie istotne, co autorka miała na myśli? Czy jej pierwszy raz miałby być z kimś doświadczonym czy po prostu chodziło jej o to, aby przeżyć go z kimś, komu w pełni zaufa i kogo obdarzy uczuciem. Tu chyba nie będzie tak ważne jego doświadczenie. To wprowadzenie do seksu bardziej odczytuje, jako inicjację, piękne przeżycie tego z kimś wyjątkowym, nawet, gdy będzie bolesne. To jest tylko marzenie. Rzeczywistość może okazać się inna, co nie oznacza, że jakaś gorsza. Może będzie inaczej, nie tak, jak autorka sobie wyobraziła, ale też dobrze. Jako osoba niedoświadczona, ma prawo sobie wyobrażać jak to będzie. Byłabym zdziwiona, gdyby tego nie robiła :-)
A związek to jest poniekąd handel wymienny. Ona nie musi go w nic wprowadzać, ale może zaoferować mu wiele, uwagę, czułość, oparcie, namiętność, miłość...A może to własnie będzie wprowadzenie? bo on wczesniej takich uczuć i emocji nie doświadczył? smile Nie wiem, jakie potrzeby i oczekiwania będzie mieć jej facet. Może idealnie się dobiorą i będą czerpać od siebie wzajemnie, uzupełniając się i będą po prostu szczęśliwi, budując i umacniając związek. To jest przecież też wypracowywanie chyba? Droga do celu złożona ze wspólnej codzienności. Uczenie się życia i bycia razem.
A jeśli już tak skupiajac się tylko na tym dziewictwie... To i ono może być wartością dla kogoś. Przecież mamy tu panów, którzy cenią sobie właśnie dziewictwo, więc poczuliby się przeszczęśliwi, gdyby ich wybranka "podarowała" je im. Także wiesz... smile

29

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Adiaphora, zgadzam się z Tobą w 100%, odebrałam słowa autorki tak jak Ty i już miałam napisać....ale mnie ubiegłaś:)

30

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Uuuuuu.... Ile tu o mnie! Ile słów o mym niezrozumieniu! Zdziwiona, przeczytałam raz jeszcze post autorki i me odpowiedzi, w których nieopatrznie, jak się okazało, napisałam obrazoburcze życzenia dla autorki, by ta zanim stworzy związek była szczęśliwa sama ze sobą. Jak mogłam się tak pomylić; wszak uzależnienie własnego szczęścia od drugiej osoby jest receptą na udany związek.
Jak zwykle w takich przypadkach, zmykam. Nic tu po mnie.

31 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-03-26 01:15:15)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

nie dramatyzuj z tą obrazoburczością smile Po prostu proponujesz komuś, kto ma wielki apetyt na czekoladę, aby jadł śledzie...


Lody, pisz, pisz, nie idź na łatwiznę wink

32

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Chomikowa napisał/a:

Ale co, kiedy ktoś od lat jest skazany na siebie i tylko siebie, przecież to w końcu może sie znuzyc

ze soba jestesmy przez cale Zycie, nie mamy od siebie samych ucieczki. ale skoro moze nas znuzyc zycie z samym soba,to jak chcemy stworzyc monogamiczny zwiazek az do śmierci - czyli np. od 26 roku zycia do 86 roku zycia - 60!? a co jesli partner nam sie tez znuzy po 5 latach?


adiaphora napisał/a:

Bo nie rozumiem, co złego jest w oczekiwaniu szczęścia i bezpieczeństwa w zwiazku? I cieszenia się oraz czucia się wyjątkową w spełnionej relacji z kochanym czlowiekiem? Tak wlaśnie powinno być


oczekiwanie wobec kogos oznacza, ze ten ktos ma OBOWIAZEK nam coś dac. a to jest nieprawda. nikt nie ma obowiazku byc z nami,kochac nas czy spelniac wlasnie naszych oczekiwan.
ludzie tez zapominaja o jednej rzeczy - moze to dlatego, ze zewszad - z gazet, ksiazek,telewizji plyna slowa "kazdy ma swoja druga polowke"

a prawda jest taka, ze tak moze sie nie zdarzyc. tak samo jak nie kazdy w zyciu bedzie prezesem wielkiej firmy, nie kazdy bedzie obrzydliwie bogaty, nie bedzie mial idealnych dzieci, nie kazdy spelni swoje marzenia, tak i nie kazdego spotka wielka milosc. ba! moze nawet nie spotka ich mala milosc. ani przyjaźń.
przykre pewnie to jest dla wielu, ale tak wlasnie jest.
jedyne na co mamy wplyw to nasze podejscie do tego. mozemy do konca zycia siedzieć i plakac, ze nie spotkamy tej "prawdziwej milosci" (nie cierpie tego powiedzenia)
a propos to mi sie przypomnialo cos, co pisalam w innym wątku: o pożądaniu. rozwine to troszke. kiedy mialam 19lat spotkalam mezczyzne,którego pragnelam nad zycie. ktory wyzwalal we mnie orgazmy samym nawet nie dotykiem, bo to by bylo zbyt proste, ale samym spojrzeniem. gdy mnie dotykal,czulam dosłownie przeskakujace iskry. takiego pozadania nie przezylam już później nigdy,choc minęło od tamtego czasu 15 lat. i moze juz nie przezyje. ale nie siedze i nie placze z tego powodu. nie oczekuje, ze ma sie pojawić ktos, kogo bede tak pozadac.
a jesli ktos sie fiksuje tylko na tym,zeby osiagnac szczescie przez zwiazek, druga osobę, to przykro mi, moge z cala pewnoscia powiedziec, ze na koncu wcale nie bedzie szczesliwy. bo to nie druga osoba daje nam szczescie.
i na koniec jeszcze dwa cytaty:

ludzie myślą, ze jest tak: "jak wszystko sie ulozy, to będę szczesliwa" (w domysle: jak znajdę partnera,jak zwolnie sie z korpo,jak wybuduje wymarzony dom, jak sie rozwiode itp )

a jest tak "jak będę szczesliwa, to wszystko sie ulozy"

i drugi - choć nie jestem buddystka, to jednak buddyzm jest madry pod tym względem:

"nie ma drogi do szczęścia. to szczęście jest drogą"

33

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

_v_, przybijam piątkę!
Miłość to nie tylko bycie z facetem (kobietą). Miłość to pojęcie bardzo szerokie i od kiedy sobie to uświadomiłam, jest mi znacznie lepiej na świecie. Kocham życie.
Co do relacji z facetami, to jestem niestety bardzo wybredna.
Obserwuję, jak wiele związków trwa za cenę rezygnacji, niezadowolenia i ustępstw, które ze zdrowym kompromisem niewiele mają wspólnego. Nie mam ochoty na takie życie, przysięgam, że lepiej czuję się sama niż w związku, gdzie co chwila trzeba gdzieś w kącie przełykać łzy (byłam w takim).
Samo pożądanie, bez więzi, miłości, przyjaźni, nie jest dla mnie wystarczające, żeby iść z kimś do łóżka. Jeśli chodzi o czystą fizjologię, to uważam, że można sobie świetnie radzić bez faceta. Lepiej niż z takim, co w łóżku jest brutalem i egoistą (co niestety, przerobiłam i jeszcze dałam sobie wmówić, że to ze mną coś nie tak).
Tak, że jeśli mam być w związku, to w takim, który naprawdę będzie cieszył. Nie spieszy mi się, żeby koniecznie, już z kimś być.

34 Ostatnio edytowany przez random.further (2017-03-26 11:33:55)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

A ja dziękuję za to : nie ma drogi do szczęścia. to szczęście jest drogą smile
Chyba muszę przyswoić i się przestawić - ale chwytliwe, choć niełatwe w realizacji pewnie smile.

A jesli chodzi o spełnianie oczekiwań wobec partnera - no cóż, tak to jakoś jest chyba, że niektóre to lepiej spełnić a co reszty to sie jakoś dogadać smile.

35

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Zamiast komentarza:

Andrzej Wiśniewski napisał/a:

Jak długo człowiek szuka akceptacji, miłości, samooceny czy szacunku na zewnątrz, u innych - tak długo jest od nich uzależniony.




Gloria Steinem napisał/a:

Kobieta tak potrzebuje mężczyzny, jak ryba potrzebuje roweru.



Wiesław Myśliwski, Kamień na kamieniu napisał/a:

O szczęściu mówiłem.
Że szczęścia trzeba szukać w sobie, a nie naokoło.
Że nikt go człowiekowi nie da, jak sam sobie go nie da.
Że szczęście jest nieraz bliziutko, może w tej ubogiej izbie, gdzie się całe życie żyje, a ludzie Bóg wie gdzie go szukają.
Że niektórzy w sławie i bogactwie go szukają, ale na sławę i bogactwo nie każdego stać, a szczęście jest jak woda i każdemu chce się pić.
Że nieraz jest go więcej w jednym dobrym słowie niż w całym długim życiu.

36 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-26 12:25:31)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Piegowata'76 napisał/a:

  Tak, że jeśli mam być w związku, to w takim, który naprawdę będzie cieszył. Nie spieszy mi się, żeby koniecznie, już z kimś być.

O to, to!

Gdzies czytalam zarzuty, ze kobiety po 30.- tce dzis sa zbyt wybredne, dlatego sa same i nie moga znalezc partnera. Wydaje mi sie, ze mlodsze (czyli 15+) jeszcze probuja, poznaja, z kolei te mlode (30+ hihi) nawet jesli nie wiedza czego dokladnie chca, to wiedza czego na pewno NIE chca. Nie nazwalabym tego  wybrednoscia, raczej wieksza swiadomoscia.

Gloria Steinem napisał/a:

Kobieta tak potrzebuje mężczyzny, jak ryba potrzebuje roweru.

Mam wrazenie, ze autorka probuje tym (nietrafionym) porownaniem pokazac, ze mezczyzna, to element wrecz zbedny w zyciu kobiety (bo po co rybie rower?). A to nieprawda. Odpowiednia kobieta z odpowiednim mezczyzna moga stworzyc naprawde udany zwiazek.

37

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Cougarzyca napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

  Tak, że jeśli mam być w związku, to w takim, który naprawdę będzie cieszył. Nie spieszy mi się, żeby koniecznie, już z kimś być.

O to, to!

Gdzies czytalam zarzuty, ze kobiety po 30.- tce dzis sa zbyt wybredne, dlatego sa same i nie moga znalezc partnera. Wydaje mi sie, ze mlodsze (czyli 15+) jeszcze probuja, poznaja, z kolei te mlode (30+ hihi) nawet jesli nie wiedza czego dokladnie chca, to wiedza czego na pewno NIE chca. Nie nazwalabym tego  wybrednoscia, raczej wieksza swiadomoscia.

uwazam tak samo
nawet jesli do konca nie wiem czego chce (choc wydaje mi sie, ze już właściwie wiem) to na pewno wiem czego nie chce

i obnizac swoich standardow nie zamierzam
nawet za cene bycia sama z kotem smile

38 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-03-26 12:26:28)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

No i dlatego ludzie są sami. Bo oprocz tego, czego pragnie kobieta wazne jest jeszcze to, czego pragnie mezczyzna.

Zwiazek to zwiazek, a nie jednostronne czerpanie korzysci.

39 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-26 12:31:59)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

nawet jesli do konca nie wiem czego chce (choc wydaje mi sie, ze już właściwie wiem)

Zycie lubi zaskakiwac, pewnie zaskoczy i Ciebie jeszcze nie raz wink

Iceni napisał/a:

No i dlatego ludzie są sami. Bo oprocz tego, czego pragnie kobieta wazne jest jeszcze to, czego pragnie mezczyzna.

Jak najbardziej. Dlatego napisalam o zwiazku odpowiedniej kobiety z odpowiednim mezczyzna.

Mysle, ze dojrzalej kobiecie nie trzeba tlumaczyc, czym sa kompromisy i dopasowywanie sie do siebie - to jest naturalny (czasem niekonczacy sie) etap kazdego zwiazku. Natomiast moze ona nie miec juz wiecej ochoty na poswiecanie sie dla mezczyzny. Dla mnie to jednak ogromna roznica.

40

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

koniec z kompromisami
jak slysze o kompromisach to mi sie niedobrze robie

związek naprawdę moze istniec BEZ kompromisów

41

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Cougarzyca napisał/a:

Mam wrazenie, ze autorka probuje tym (nietrafionym) porownaniem pokazac, ze mezczyzna, to element wrecz zbedny w zyciu kobiety (bo po co rybie rower?). A to nieprawda. Odpowiednia kobieta z odpowiednim mezczyzna moga stworzyc naprawde udany zwiazek.

Diabeł tkwi w szczególe. smile

Sedno tkwi w słowie "potrzebuje". Bo nikt (ze mną włącznie) ani w tym, ani w innych wątkach nie twierdzi, że życie w związku jest czymś 'be', że życie singla jest lepsze. Czym innym jest życie z kimś, bo tego się chce, czymś innym życie z kimś, bo tego potrzebuje. W tym drugim chodzi o przerzucenie odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo, szczęście, radość, it.p. na drugą osobę, to zaś prowadzi do stworzenie toksycznego związku. I znowu, takich toksycznych związków jest mnóstwo, przykładów na to, jakie konsekwencje niesie życie w nich jest, także na Netkobietach, multum, w sam raz, by podjąć decyzję o tym, czy chcę tak żyć - czy decyduję się być osobą uzależnioną (tak, to słowo przed którym sporo osób się broni, wobec tego wymienić je można na 'zależną psychicznie'), czy też wybieram psychiczną niezależność.

Diabeł tkwi w szczególe. smile

42 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-26 12:56:47)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

koniec z kompromisami
jak slysze o kompromisach to mi sie niedobrze robie
związek naprawdę moze istniec BEZ kompromisów

Mi jeszcze sie zle nie robi smile

Sa kompromisy i kompromisy. Nie mowie o problemach typu on chce mieszkac w Gdyni, ja w Zakopanem. Ale da sie chyba cos wypracowac, gdy on woli isc do kina, a Ty do teatru? Chyba ze wolisz szukac takiego, ktory uznaje wylacznie teatry?

Wielokropek napisał/a:

W tym drugim chodzi o przerzucenie odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo, szczęście, radość, it.p. na drugą osobę, to zaś prowadzi do stworzenie toksycznego związku.

Ja z kolei mysle, ze takie przywiazanie do szczegolow tez nie jest dobre. smile Niekoniecznie "potrzeba" musi od razu prowadzic do patologii. Ludzie potrzebuja towarzystwa, potrzebuja bycia z kims.

43

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

nie ma kompromisów i kompromisów

kompromisy oznaczaja, ze KAZDA ze stron z czegos REZYGNUJE. gdy sa dwie strony to obie z czegoś rezygnuja,a wiec zadna nie dostaje tego,czego chce. wiec w przypadku kina i teatru jedno rezygnuje z jednego,drugie z drugiego (zeby bylo sprawiedliwie) i ida do cyrku, choc zadne tego nie lubi.

jezeli tylko jedna ze stron z czegos rezygnuje, a druga nie, to jest to nie kompromis,a poświęcenie sie  - w nadmiarze nie wychodzi na zdrowie

dlatego sorry, ale nie zamierzam juz nigdy w zyciu zawierac kompromisow.

44

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

koniec z kompromisami
jak slysze o kompromisach to mi sie niedobrze robie

związek naprawdę moze istniec BEZ kompromisów

Wiesz, to akurat zalezy jak kto rozumie kompromis.

Jeżeli jedna osoba lubi spędzać wakacje w górach, a druga nad morzem, to wybranie kompromisu na zasadzie "spedzimy wakacje w polowie drogi" na pewno dobrym rozwiazaniem nie będzie, ale już opcja jedne wakacje tu, drugie tam sprawią, że układ może funkcjonowac.

Ja sobie na przyklad nie wyobrazam udanego zwiazku bez jakichs ustepstw. To jest niejako wpisane w fundament zwiazku.

45 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-26 13:10:29)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

dlatego sorry, ale nie zamierzam juz nigdy w zyciu zawierac kompromisow.

Serio da sie? Tak, ze absolutnie we wszystkim bedziecie sie zgadzac i z niczego nie rezygnowac?

Iceni napisał/a:

Ja sobie na przyklad nie wyobrazam udanego zwiazku bez jakichs ustepstw. To jest niejako wpisane w fundament zwiazku.

Dla mnie tez jest to naturalne. Wielkich roznic nie da sie pogodzic, ale roznice typu ja wole teatr, a on kino?
Ciekawi mnie jak wyglada zwiazek bez kompromisow i czy jest mozliwy.

46

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

nie ma kompromisów i kompromisów

kompromisy oznaczaja, ze KAZDA ze stron z czegos REZYGNUJE. gdy sa dwie strony to obie z czegoś rezygnuja,a wiec zadna nie dostaje tego,czego chce. wiec w przypadku kina i teatru jedno rezygnuje z jednego,drugie z drugiego (zeby bylo sprawiedliwie) i ida do cyrku, choc zadne tego nie lubi.

jezeli tylko jedna ze stron z czegos rezygnuje, a druga nie, to jest to nie kompromis,a poświęcenie sie  - w nadmiarze nie wychodzi na zdrowie

dlatego sorry, ale nie zamierzam juz nigdy w zyciu zawierac kompromisow.

Ale chyba tak jest : że są kompromisy i kompromisy, bo to kwestia skali - jak dużego ustępstwa się wymaga lub jak często sie czegoś wymaga.
Mi się wydaje, że bez kompromisów (etapu docierania) nie da się obejść, tyle, że to wymaga wiele zrozumienia i akceptacji raczej równej (i ta równosc raczej nie powinna podlegać kompromisom - czyli oboje się staraja na maxa smile a nie po pół i nie tyle ile drugi potrzebuje).

47

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

nie, nie ma kompromisow i kompromisów
pp to wlasnie sa definicje slow - radze zaczac uzywac.

za wikipedia:
"Kompromis – metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących.

Wbrew obiegowej opinii kompromis nie jest optymalnym rozwiązaniem konfliktu, ponieważ oznacza konieczność rezygnacji z części interesów każdej ze stron. Taki idealny sposób radzenia sobie z konfliktem stanowi współpraca."

czyli jesli ktos z was mówi o optymalnym rozwiazanii konfliktu, to mówi o wspolpracy, a nie o kompromisach

dlatego wlasnie nie ma kompromisów i kompromisow. sa kompromisy,poswiecenie, współpraca - warto umiec je rozpoznawac i odpowiednio nazywac

48 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-03-26 13:24:08)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

V, ale gdzie tam jest napisane, że te to jest metoda polśrodkow? Ze wzajemne ustepstwa musza sie odbywac w tym samym czasie? To jest jedynie twoja wlasna interpretacja tej definicji.

Idąc za moim przykladem - jezeli lubie spedzac czas w gorach a moj (hipotetyczny tongue) partnwr nad morzem to godzac sie spedzac wakacje co dwa lata w tym, lub w tamtym miejscu definicja zostaje zachowana - REZYGNUJĘ z czesci moich interesów (polowy wakacji w ulubionym miejscu) na rzecz partnera. To samo robi on. Rownowaga jest zachowana, nikt nie jest poszkodowany.

I ja tu nie widze zadnej sprzecznosci z podana w Wiki definicją.

49

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Cougarzyca napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

W tym drugim chodzi o przerzucenie odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo, szczęście, radość, it.p. na drugą osobę, to zaś prowadzi do stworzenie toksycznego związku.

Ja z kolei mysle, ze takie przywiazanie do szczegolow tez nie jest dobre. smile Niekoniecznie "potrzeba" musi od razu prowadzic do patologii. Ludzie potrzebuja towarzystwa, potrzebuja bycia z kims.

o właśnie. W tym rzecz. Ta potrzeba nie oznacza  zaraz wiszenia na drugim człowieku i uzależnianie swojego szczęścia od jego istnienia. Nie można brać tak dosłownie każdego słowa. Ludzie, jako istoty społeczne w ogóle potrzebują do życia innych ludzi i nie ma w tym żadnej patologii smile

50

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

ale przecież nie tylko związek, ale w ogóle życie składa się z kompromisów. Jak Ci się, V, udaje funkcjonować bez kompromisów? Jakoś trudno mi w to uwierzyć. To jest po prostu nierealne.

51

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

nie, nie ma kompromisow i kompromisów
pp to wlasnie sa definicje slow - radze zaczac uzywac.

za wikipedia:
"Kompromis – metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących.

Wbrew obiegowej opinii kompromis nie jest optymalnym rozwiązaniem konfliktu, ponieważ oznacza konieczność rezygnacji z części interesów każdej ze stron. Taki idealny sposób radzenia sobie z konfliktem stanowi współpraca."

czyli jesli ktos z was mówi o optymalnym rozwiazanii konfliktu, to mówi o wspolpracy, a nie o kompromisach

dlatego wlasnie nie ma kompromisów i kompromisow. sa kompromisy,poswiecenie, współpraca - warto umiec je rozpoznawac i odpowiednio nazywac

Semantyka nie z wiki smile
kompromis
1. «porozumienie osiągnięte w wyniku wzajemnych ustępstw»
2. «odstępstwo od zasad, założeń lub poglądów w imię ważnych celów lub dla praktycznych korzyści»

52

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

kiedys nierealne bylo wylądowanie na ksiezycu, albo prawa dla kobiet smile

jeszcze raz powiem: nauczcie sie rozpoznawac co jest kompromisem,a co nim nie jest - bo w tym momencie wszystko nazywacie kompromisem.

jeśli obie strony dochodza do porozumienia I NIE CZUJA SIE POSZKODOWANE lub pominiete, to to nie jest kompromis.

a kiedy mowicie ze zwiazek to ciagle kompromisy, to ja slysze: zwiazek to ciągle rezygnowanie obu stron z tego czego chcą i potrzebuja i ciagly brak satysfakcji - bo taka jest definicja kompromisu

ja bym tylko chciala zeby ludzie zaczeli uzywac slow zgodnie z ich znaczeniem, a nie ich widzimisie. bo poki co to sobie wymyslacie jakieś dziwne,wlasne definicje kompromisu i sie denerwujecie, ze ktos sie nie zgadza wink

53

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
random.further napisał/a:
_v_ napisał/a:

nie, nie ma kompromisow i kompromisów
pp to wlasnie sa definicje slow - radze zaczac uzywac.

za wikipedia:
"Kompromis – metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących.

Wbrew obiegowej opinii kompromis nie jest optymalnym rozwiązaniem konfliktu, ponieważ oznacza konieczność rezygnacji z części interesów każdej ze stron. Taki idealny sposób radzenia sobie z konfliktem stanowi współpraca."

czyli jesli ktos z was mówi o optymalnym rozwiazanii konfliktu, to mówi o wspolpracy, a nie o kompromisach

dlatego wlasnie nie ma kompromisów i kompromisow. sa kompromisy,poswiecenie, współpraca - warto umiec je rozpoznawac i odpowiednio nazywac

Semantyka nie z wiki smile
kompromis
1. «porozumienie osiągnięte w wyniku wzajemnych ustępstw»
2. «odstępstwo od zasad, założeń lub poglądów w imię ważnych celów lub dla praktycznych korzyści»


wzajemnych ustepst - czyli kazdy musi z czegos zrezygnowac  - co w tym satysfakcjonujacego?

54 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-03-26 13:37:43)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

ja tam bardzo cenię w ludziach zdolność do kompromisu. To oznacza dojrzałość. Ustępstwa nie są ujmą na honorze a jak łatwiej się żyje, gdy ludzie potrafią wzajemnie iść na ustępstwa zamiast trwać w dziwnym uporze. Kompromis nie tylko jest nieunikniony w zwiazku, ale w ogóle w grupie, życiu. Tam, gdzie nikt nie jest skłonny do kompromisu, tam sa kłotnie i kwasy, bo każdy chce postawić na swoim. To jest trochę dziecinne podejscie.

55

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:
random.further napisał/a:
_v_ napisał/a:

nie, nie ma kompromisow i kompromisów
pp to wlasnie sa definicje slow - radze zaczac uzywac.

za wikipedia:
"Kompromis – metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących.

Wbrew obiegowej opinii kompromis nie jest optymalnym rozwiązaniem konfliktu, ponieważ oznacza konieczność rezygnacji z części interesów każdej ze stron. Taki idealny sposób radzenia sobie z konfliktem stanowi współpraca."

czyli jesli ktos z was mówi o optymalnym rozwiazanii konfliktu, to mówi o wspolpracy, a nie o kompromisach

dlatego wlasnie nie ma kompromisów i kompromisow. sa kompromisy,poswiecenie, współpraca - warto umiec je rozpoznawac i odpowiednio nazywac

Semantyka nie z wiki smile
kompromis
1. «porozumienie osiągnięte w wyniku wzajemnych ustępstw»
2. «odstępstwo od zasad, założeń lub poglądów w imię ważnych celów lub dla praktycznych korzyści»


wzajemnych ustepst - czyli kazdy musi z czegos zrezygnowac  - co w tym satysfakcjonujacego?

Nie chodzi mi o satysfakcję doraźną z czegokolwiek ale o budowę związku - w tym sensie satysfakcjonujące jest to że NAWET poprzez kompromisy (bądź może MIMO kompromisom) uda się związek stworzyć takim jakiego potrzebuję i chcę.
Nie wiem czy to możliwe aby pominąć ustępstwa, mi się nigdy tak nie złożyło, tyle dobrego, że raczej o nic newralgicznego nie chodziło przy ustępowaniu, łut szczęścia smile

56 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-03-26 13:49:52)

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

kiedys nierealne bylo wylądowanie na ksiezycu, albo prawa dla kobiet smile

jeszcze raz powiem: nauczcie sie rozpoznawac co jest kompromisem,a co nim nie jest - bo w tym momencie wszystko nazywacie kompromisem.

jeśli obie strony dochodza do porozumienia I NIE CZUJA SIE POSZKODOWANE lub pominiete, to to nie jest kompromis.

a kiedy mowicie ze zwiazek to ciagle kompromisy, to ja slysze: zwiazek to ciągle rezygnowanie obu stron z tego czego chcą i potrzebuja i ciagly brak satysfakcji - bo taka jest definicja kompromisu

ja bym tylko chciala zeby ludzie zaczeli uzywac slow zgodnie z ich znaczeniem, a nie ich widzimisie. bo poki co to sobie wymyslacie jakieś dziwne,wlasne definicje kompromisu i sie denerwujecie, ze ktos sie nie zgadza wink

To znow jest twoja wlasna (nad?)interpretacja tego slowa - w zadnej z podanych definicji (nawet w cytowanej przez ciebie) nie ma wyszczegolnione, ze zasadą kompromisu jest poczucie poszkodowania.

Dalej podaje moj przyklad - rezygnujac z polowy czasu w ulubionym miejscu czuje sie troche poszkodowana, bo jednak trace 50% .

57

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

V, zdajesz sobie sprawę, że skoro nie uznajesz kompromisów, to w zwiazku będziesz musiała mieć faceta bez własnego zdania, który we wszystkim będzie Ci ustępował i przytakiwał, czyli takiego bezjajecznego melepetę, albo takiego, który jest Twoją kopią w patrzeniu na świat, więc ma identyczne zdanie jak Ty we wszystkim, co również wydaje się nudne. Satysfakcjonuje Cię taki związek?

58

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
adiaphora napisał/a:

V, zdajesz sobie sprawę, że skoro nie uznajesz kompromisów, to w zwiazku będziesz musiała mieć faceta bez własnego zdania, który we wszystkim będzie Ci ustępował i przytakiwał, czyli takiego bezjajecznego melepetę, albo takiego, który jest Twoją kopią w patrzeniu na świat, więc ma identyczne zdanie jak Ty we wszystkim, co również wydaje się nudne. Satysfakcjonuje Cię taki związek?

nie smile
to znaczy, ze bede wolała wspolprace,czyli wypracowanie takiego rozwiazania, które bedzie akceptowalne przez wszystkie strony i zadna ze stron nie bedzie musiala rezygnowac z czegos co jest dla niej wazne

trudniejsze, ale mozliwe do wykonania

wiec podsumowujac: zamiast kompromisow (gdzie kazdy musi z czegos zrezygnować) wole współpracę (szukamy takiego rozwiazania, zeby nikt nie musial z niczego rezygnowac)

59

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Iceni napisał/a:
_v_ napisał/a:

kiedys nierealne bylo wylądowanie na ksiezycu, albo prawa dla kobiet smile

jeszcze raz powiem: nauczcie sie rozpoznawac co jest kompromisem,a co nim nie jest - bo w tym momencie wszystko nazywacie kompromisem.

jeśli obie strony dochodza do porozumienia I NIE CZUJA SIE POSZKODOWANE lub pominiete, to to nie jest kompromis.

a kiedy mowicie ze zwiazek to ciagle kompromisy, to ja slysze: zwiazek to ciągle rezygnowanie obu stron z tego czego chcą i potrzebuja i ciagly brak satysfakcji - bo taka jest definicja kompromisu

ja bym tylko chciala zeby ludzie zaczeli uzywac slow zgodnie z ich znaczeniem, a nie ich widzimisie. bo poki co to sobie wymyslacie jakieś dziwne,wlasne definicje kompromisu i sie denerwujecie, ze ktos sie nie zgadza wink

To znow jest twoja wlasna (nad?)interpretacja tego slowa - w zadnej z podanych definicji (nawet w cytowanej przez ciebie) nie ma wyszczegolnione, ze zasadą kompromisu jest poczucie poszkodowania.

Dalej podaje moj przyklad - rezygnujac z polowy czasu w ulubionym miejscu czuje sie troche poszkodowana, bo jednak trace 50% .

Iceni,blagam,pomysl...
skoro musisz zrezygnowac z czegos lub czesci czegos czego chcesz, pragniesz -co czujesz?
szczescie? satysfakcje? radosc?

a moze zal? zawiedzone nadzieje? rozczarowanie? wydaje mi sie, ze jezeli ustepujesz po to, zeby osiagnac kompromis,bo w zwiazku TRZEBA ISC NA KOMPROMIS, to nigdy nie bedziesz zadowolona z takiej decyzji.

a to co ja tutaj slysze, to ze nie ma zwiazku bez kompromisow -czyli kompromis jest obligatoryjny - czy ktos chce czy nie. musi isc na kompromis, bo tak na być.

60

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:
Iceni napisał/a:
_v_ napisał/a:

kiedys nierealne bylo wylądowanie na ksiezycu, albo prawa dla kobiet smile

jeszcze raz powiem: nauczcie sie rozpoznawac co jest kompromisem,a co nim nie jest - bo w tym momencie wszystko nazywacie kompromisem.

jeśli obie strony dochodza do porozumienia I NIE CZUJA SIE POSZKODOWANE lub pominiete, to to nie jest kompromis.

a kiedy mowicie ze zwiazek to ciagle kompromisy, to ja slysze: zwiazek to ciągle rezygnowanie obu stron z tego czego chcą i potrzebuja i ciagly brak satysfakcji - bo taka jest definicja kompromisu

ja bym tylko chciala zeby ludzie zaczeli uzywac slow zgodnie z ich znaczeniem, a nie ich widzimisie. bo poki co to sobie wymyslacie jakieś dziwne,wlasne definicje kompromisu i sie denerwujecie, ze ktos sie nie zgadza wink

To znow jest twoja wlasna (nad?)interpretacja tego slowa - w zadnej z podanych definicji (nawet w cytowanej przez ciebie) nie ma wyszczegolnione, ze zasadą kompromisu jest poczucie poszkodowania.

Dalej podaje moj przyklad - rezygnujac z polowy czasu w ulubionym miejscu czuje sie troche poszkodowana, bo jednak trace 50% .

Iceni,blagam,pomysl...
skoro musisz zrezygnowac z czegos lub czesci czegos czego chcesz, pragniesz -co czujesz?
szczescie? satysfakcje? radosc?

a moze zal? zawiedzone nadzieje? rozczarowanie? wydaje mi sie, ze jezeli ustepujesz po to, zeby osiagnac kompromis,bo w zwiazku TRZEBA ISC NA KOMPROMIS, to nigdy nie bedziesz zadowolona z takiej decyzji.

a to co ja tutaj slysze, to ze nie ma zwiazku bez kompromisow -czyli kompromis jest obligatoryjny - czy ktos chce czy nie. musi isc na kompromis, bo tak na być.


V, ale ja nie MUSZE rezygnowac z czesci wlasnych oczekiwan, ja MOGE z nich zrezygnowac. Wykazuje taka wole by osiagnac wlasnie ten kompromis  - by obie strony mogly zrealizowac czesc wlasnych oczekiwan.

Jak chces

61

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

to znaczy, ze bede wolała wspolprace,czyli wypracowanie takiego rozwiazania, które bedzie akceptowalne przez wszystkie strony i zadna ze stron nie bedzie musiala rezygnowac z czegos co jest dla niej wazne

trudniejsze, ale mozliwe do wykonania

wiec podsumowujac: zamiast kompromisow (gdzie kazdy musi z czegos zrezygnować) wole współpracę (szukamy takiego rozwiazania, zeby nikt nie musial z niczego rezygnowac)

Dla mnie to nierealny scenariusz - gdy w grę nie wchodzi ustępstwo. Nie spotkałam się z sytuacją docelowo satysfakcjonująca, która nie wymagała wczesniejszych rezygnacji (raczej niedużych).
Chyba że będziemy spierać się o semantykę : ile kompromisu jest w wypracowanej współpracy smile

62

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:
Iceni napisał/a:
_v_ napisał/a:

kiedys nierealne bylo wylądowanie na ksiezycu, albo prawa dla kobiet smile

jeszcze raz powiem: nauczcie sie rozpoznawac co jest kompromisem,a co nim nie jest - bo w tym momencie wszystko nazywacie kompromisem.

jeśli obie strony dochodza do porozumienia I NIE CZUJA SIE POSZKODOWANE lub pominiete, to to nie jest kompromis.

a kiedy mowicie ze zwiazek to ciagle kompromisy, to ja slysze: zwiazek to ciągle rezygnowanie obu stron z tego czego chcą i potrzebuja i ciagly brak satysfakcji - bo taka jest definicja kompromisu

ja bym tylko chciala zeby ludzie zaczeli uzywac slow zgodnie z ich znaczeniem, a nie ich widzimisie. bo poki co to sobie wymyslacie jakieś dziwne,wlasne definicje kompromisu i sie denerwujecie, ze ktos sie nie zgadza wink

To znow jest twoja wlasna (nad?)interpretacja tego slowa - w zadnej z podanych definicji (nawet w cytowanej przez ciebie) nie ma wyszczegolnione, ze zasadą kompromisu jest poczucie poszkodowania.

Dalej podaje moj przyklad - rezygnujac z polowy czasu w ulubionym miejscu czuje sie troche poszkodowana, bo jednak trace 50% .

Iceni,blagam,pomysl...
skoro musisz zrezygnowac z czegos lub czesci czegos czego chcesz, pragniesz -co czujesz?
szczescie? satysfakcje? radosc?

a moze zal? zawiedzone nadzieje? rozczarowanie? wydaje mi sie, ze jezeli ustepujesz po to, zeby osiagnac kompromis,bo w zwiazku TRZEBA ISC NA KOMPROMIS, to nigdy nie bedziesz zadowolona z takiej decyzji.

a to co ja tutaj slysze, to ze nie ma zwiazku bez kompromisow -czyli kompromis jest obligatoryjny - czy ktos chce czy nie. musi isc na kompromis, bo tak na być.


V, ale ja nie MUSZE rezygnowac z czesci wlasnych oczekiwan, ja MOGE z nich zrezygnowac. Wykazuje taka wole by osiagnac wlasnie ten kompromis  - by obie strony mogly zrealizowac czesc wlasnych oczekiwan. Poniewaz realizacja 100% oczekiwan jest NIEMOŻLIWA.

Jak chcesz pogodzic mozliwosc spedzania wakacji tam, gdzie lubisz jezeli oczekiwania partnera i twoje sa rozne?

Jak chcesz to nazwac, by "kompromis" nie ranil twoich uszu?

Ja widze, że masz uraz do samego slowa, a nie do idei w szerszym ujęciu, tyle, że z powodu tego urazu zawężasz znaczenie tego slowa tak, by pasowalo do twojej wersji kompromisu tongue

63

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

to znaczy, ze bede wolała wspolprace,czyli wypracowanie takiego rozwiazania, które bedzie akceptowalne przez wszystkie strony i zadna ze stron nie bedzie musiala rezygnowac z czegos co jest dla niej wazne

Spotykasz sie z przyjaciolmi. Oni chca isc na piwo do baru A, ty do swojego ulubionego B. Normalne jest, ze mniejszosc dostosuje sie do wiekszosci (w tym przypadku Ty zrezygnujesz z pojscia do swojego ulubionego miejsca na rzecz ich). Czy to wspolpraca, czy kompromis? Czy rezygnacja w tym wypadku naprawde spowoduje jakies powazne uszczerbki na Twoim humorze / nastroju?

Ja nie widze problemu rezygnacji z malych rzeczy, natomiast sa sprawy, w ktorych kompromisow sobie nie wyobrazam. Mysle, ze najwazniejsze to znalezc zloty srodek i najzwyczajniej w swiecie nie przesadzac.

_v_ napisał/a:

skoro musisz zrezygnowac z czegos lub czesci czegos czego chcesz, pragniesz -co czujesz? szczescie? satysfakcje? radosc?

Iceni podala przyklad, ona nie rezygnuje, a odklada swoja przyjemnosc w czasie.

64

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
Iceni napisał/a:
_v_ napisał/a:
Iceni napisał/a:

To znow jest twoja wlasna (nad?)interpretacja tego slowa - w zadnej z podanych definicji (nawet w cytowanej przez ciebie) nie ma wyszczegolnione, ze zasadą kompromisu jest poczucie poszkodowania.

Dalej podaje moj przyklad - rezygnujac z polowy czasu w ulubionym miejscu czuje sie troche poszkodowana, bo jednak trace 50% .

Iceni,blagam,pomysl...
skoro musisz zrezygnowac z czegos lub czesci czegos czego chcesz, pragniesz -co czujesz?
szczescie? satysfakcje? radosc?

a moze zal? zawiedzone nadzieje? rozczarowanie? wydaje mi sie, ze jezeli ustepujesz po to, zeby osiagnac kompromis,bo w zwiazku TRZEBA ISC NA KOMPROMIS, to nigdy nie bedziesz zadowolona z takiej decyzji.

a to co ja tutaj slysze, to ze nie ma zwiazku bez kompromisow -czyli kompromis jest obligatoryjny - czy ktos chce czy nie. musi isc na kompromis, bo tak na być.


V, ale ja nie MUSZE rezygnowac z czesci wlasnych oczekiwan, ja MOGE z nich zrezygnowac. Wykazuje taka wole by osiagnac wlasnie ten kompromis  - by obie strony mogly zrealizowac czesc wlasnych oczekiwan. Poniewaz realizacja 100% oczekiwan jest NIEMOŻLIWA.

Jak chcesz pogodzic mozliwosc spedzania wakacji tam, gdzie lubisz jezeli oczekiwania partnera i twoje sa rozne?

Jak chcesz to nazwac, by "kompromis" nie ranil twoich uszu?

Ja widze, że masz uraz do samego slowa, a nie do idei w szerszym ujęciu, tyle, że z powodu tego urazu zawężasz znaczenie tego slowa tak, by pasowalo do twojej wersji kompromisu tongue


a propos tego urlopu: zawsze trzeba jechać razem wink chyba swiat sie nie skonczy jak sie czasem pojedzie osobno wink

65

Odp: Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele
_v_ napisał/a:

a to co ja tutaj slysze, to ze nie ma zwiazku bez kompromisow -czyli kompromis jest obligatoryjny - czy ktos chce czy nie. musi isc na kompromis, bo tak na być.

Dokładnie, kompromis jest immanentną cechą związku smile

Posty [ 1 do 65 z 117 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Żale samotnej dziewczyny przed 30stką jakich wiele

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024