Wspaniałe najukochańsze dzieci !!!
Zdrowych i Wesołych !
Dzieci - tym argumentem to się wszystko utrąci - racja po Twojej stronie
Dzięki, wzajemnie
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Po 25 latach związku.
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Wspaniałe najukochańsze dzieci !!!
Zdrowych i Wesołych !
Dzieci - tym argumentem to się wszystko utrąci - racja po Twojej stronie
Dzięki, wzajemnie
mrd napisał/a:Lili - co Ty za bzdury piszesz?
W wieku 40 - 50 lat mało która para uprawia seks?
Raczej mało która go nie uprawia.
Przynajmniej ja nie znam żadnej takiej...Po 40-stce na ogół zaczynają się dość poważne problemy chorobowe, a wiadomo że cierpiący o seksie nie myśli. Poza tym - proszę tego nie odbierać jako złośliwość, ale jak patrzę na ludzi czterdziestokilkuletnich-pięćdziesiątletnich to większość (ok. 70%) nie wygląda zbyt dobrze, dlatego ja sobie nie wyobrażam że oni są w stanie rozebrać się przed drugą osobą.
---
Nie wiem czy Wy żyjecie w jakiejś bajce gdzie nie ma chorób, i ludzie ciągle mają ochotę, ale w świecie w których ja żyję tak nie ma.
Problemy chorobowe?
Jakie?
Chyba stwardnienie tyłka od siedzenia przed telewizorem i odmóżdżenie spowodowane oglądaniem seriali.
Albo ból kolan od klękania w kościele.
Strasznie ubogi i ograniczony ten twój świat...
lilly25 napisał/a:mrd napisał/a:Lili - co Ty za bzdury piszesz?
W wieku 40 - 50 lat mało która para uprawia seks?
Raczej mało która go nie uprawia.
Przynajmniej ja nie znam żadnej takiej...Po 40-stce na ogół zaczynają się dość poważne problemy chorobowe, a wiadomo że cierpiący o seksie nie myśli. Poza tym - proszę tego nie odbierać jako złośliwość, ale jak patrzę na ludzi czterdziestokilkuletnich-pięćdziesiątletnich to większość (ok. 70%) nie wygląda zbyt dobrze, dlatego ja sobie nie wyobrażam że oni są w stanie rozebrać się przed drugą osobą.
---
Nie wiem czy Wy żyjecie w jakiejś bajce gdzie nie ma chorób, i ludzie ciągle mają ochotę, ale w świecie w których ja żyję tak nie ma.
Problemy chorobowe?
Jakie?
Chyba stwardnienie tyłka od siedzenia przed telewizorem i odmóżdżenie spowodowane oglądaniem seriali.
Albo ból kolan od klękania w kościele.Strasznie ubogi i ograniczony ten twój świat...
Nie znam czterdziestolatków/pięćdziesięciolatków których głównym zajęciem byłoby przesiadywanie przed telewizorem, i odmóżdżanie się oglądaniem seriali. Ci których miałam na myśli ciężko pracują, i nie mają zbyt wiele wolnego czasu. Nie znam też żadych których pasją byłoby klęczenie w kościele.
Mój świat nie jest ubogi, ani ograniczony, tylko... to nie jest bajka. Dużo młodsi ludzie borykają się na co dzień z poważnymi chorobami (niezawinionymi).
Zdarzają się osoby, które mają zdrowie, ochotę, i czas, nie przeczę temu, ale większość (70%?) raczej ich nie ma (po czterdziestce/ok. pięćdziesiątki). Wydaje mi się też (tak wynika z moich obserwacji trzeźwym, chłodnym okiem) że większość (70%) nie ma już wtedy odpowiedniej urody aby seks uprawiać (zniszczenie m.in. stresem, chorobami, i toksycznymi relacjami robi swoje). W żadnym wypadku nie twierdzę że osoby takie nie powinny tego robić (to nie jest moją sprawą; jeśli ktoś potrafi zaakceptować swoje ciało, i stanąć nago przed drugą osobą - jego wybór), a jedynie wydaje mi się że tak jest. Są oczywiście osoby które wyjątkowo dobrze trzymają się nawet po pięćdziesiątce (należy do nich np. moja Mama) ale to naprawdę rzadkość.
Podejrzewam że zabolało Cię to co tutaj (wcześniej) napisałam o czterdziestolatkach, stąd przytyk do mojej osoby w innym temacie. Może nie było to zrobione w najsubtelniejszy sposób na jaki umiałabym się zdobyć, ale nie miałam złych intencji.
Napiszę jeszcze raz - ubogi i ograniczony masz świat.
Albo ja i wszyscy moi znajomi żyjemy w kosmosie...
Szkoda mi Ciebie - takim podejściem sama skazujesz się na to co masz wkoło siebie.
A przecież wcale nie musi tak być - tylko dopuść do siebie myśl, że możesz się mylić...
lily, podkładasz się... Bodziesz ale na ślepo. Mówimy o ludziach 40-50 lat.
'odpowiedniej urody aby seks uprawiać'? No tak, napisałem, podkładasz się... Myślisz, że biologia zatrzymuje się wcześniej? Kiedyś, co prawda żyliśmy krócej.
Tak, natura spowodowała, że zęby obliczone są do jakiegoś 40 roku życia, tylko zapomniała o libido
viki43, każdy z nas ma w sobie cechy kobiece i męskie. Cechy kobiece to czułość, miłość, opiekuńczość, współczucie, troska itp. Męskie cechy to rozwiązywanie problemów, dążenie do celu, wytrwałość, konkurencyjność, zadaniowość, twardość, dominacja itp. Kobiece cechy powinny dominować u kobiet, a męskie u mężczyzn. Kobieca kobieta jest bardzo seksualnie atrakcyjna dla męskiego mężczyzny i na odwrót.
Zacznijmy od twojego męża. Sądzisz że jest oziębły bo tak był wychowany. Ja myślę ze to nie w tym sęk. Sama opisałaś że on opiekuje się dziećmi i okazuje im wiele miłości i czułości. To wskazuje na to że jego kobieca strona ma się całkiem dobrze. On jest w stanie okazywać uczucia również tobie.
Z drugiej strony, jego męska strona kuleje. Nie radzi sobie z rozwiązywaniem problemów, ucieka od podejmowania decyzji. To są cechy które definiują męskość. Pewnie nie chciałabyś tego usłyszeć, ale niestety on nie jest męski. Czy zawsze taki był? Czy wyniósł taki model zachowań z domu - może jego ojciec jest podobny? A może to ty go tak zdominowałaś że jego męskość się rozpadła?
viki43, co do twojej kobiecości to za mało napisałaś o sobie żebym mógł cokolwiek stwierdzić. Czy twój mąż okazuje dzieciom więcej czułości niż ty?
Za to twoja męska strona! Dominujesz, rozwiązujesz problemy, załatwiasz sprawy, prowadzisz finanse, kupujesz części do samochodu, pracujesz w świecie mężczyzn i konkurujesz z nimi. Kiedy dochodzi do jakiejś kłótni, kobiety zwykle reagują płaczem. Ty pewnie widzisz to jako słabość i zaciskasz pieści jak facet. Kiedy ostatnim razem będąc sama w domu spontanicznie sobie tańczyłaś? Pewnie wolałabyś iść na polowanie z facetami niż wypiekać ciasto z dziećmi.
Nie ma się co dziwić że twój mąż nie szuka bliskości z tobą. Masz większe jaja niż on. To jest normalna konsekwencja takiego odwrócenia ról.
Skąd się u ciebie nagle wzięła potrzeba seksu? Czy nagle twój mąż zaczął cię pociągać seksualnie? Czy coś ci się zaczęło w nim tak podobać ze ci kolana miękną na jego widok? A może po prostu obudziła się w tobie potrzeba seksu dla samego seksu? Równie dobrze mógłby być to inny facet, tylko że ty masz zasady i seks pozamałżeński jest wykluczony? Która strona, kobieca czy męska, domaga się seksu? Jaki seks ci się marzy? Czy chcesz żeby mężczyzna (twój mąż) zerwał z ciebie majtki i dobrze cię zerżnął? Czy wolałabyś sama dominować i ujeżdżać?
viki43, każdy z nas ma w sobie cechy kobiece i męskie. Cechy kobiece to czułość, miłość, opiekuńczość, współczucie, troska itp. Męskie cechy to rozwiązywanie problemów, dążenie do celu, wytrwałość, konkurencyjność, zadaniowość, twardość, dominacja itp. Kobiece cechy powinny dominować u kobiet, a męskie u mężczyzn. Kobieca kobieta jest bardzo seksualnie atrakcyjna dla męskiego mężczyzny i na odwrót.
Zacznijmy od twojego męża. Sądzisz że jest oziębły bo tak był wychowany. Ja myślę ze to nie w tym sęk. Sama opisałaś że on opiekuje się dziećmi i okazuje im wiele miłości i czułości. To wskazuje na to że jego kobieca strona ma się całkiem dobrze. On jest w stanie okazywać uczucia również tobie.
Z drugiej strony, jego męska strona kuleje. Nie radzi sobie z rozwiązywaniem problemów, ucieka od podejmowania decyzji. To są cechy które definiują męskość. Pewnie nie chciałabyś tego usłyszeć, ale niestety on nie jest męski. Czy zawsze taki był? Czy wyniósł taki model zachowań z domu - może jego ojciec jest podobny? A może to ty go tak zdominowałaś że jego męskość się rozpadła?
viki43, co do twojej kobiecości to za mało napisałaś o sobie żebym mógł cokolwiek stwierdzić. Czy twój mąż okazuje dzieciom więcej czułości niż ty?
Za to twoja męska strona! Dominujesz, rozwiązujesz problemy, załatwiasz sprawy, prowadzisz finanse, kupujesz części do samochodu, pracujesz w świecie mężczyzn i konkurujesz z nimi. Kiedy dochodzi do jakiejś kłótni, kobiety zwykle reagują płaczem. Ty pewnie widzisz to jako słabość i zaciskasz pieści jak facet. Kiedy ostatnim razem będąc sama w domu spontanicznie sobie tańczyłaś? Pewnie wolałabyś iść na polowanie z facetami niż wypiekać ciasto z dziećmi.
Nie ma się co dziwić że twój mąż nie szuka bliskości z tobą. Masz większe jaja niż on. To jest normalna konsekwencja takiego odwrócenia ról.
Skąd się u ciebie nagle wzięła potrzeba seksu? Czy nagle twój mąż zaczął cię pociągać seksualnie? Czy coś ci się zaczęło w nim tak podobać ze ci kolana miękną na jego widok? A może po prostu obudziła się w tobie potrzeba seksu dla samego seksu? Równie dobrze mógłby być to inny facet, tylko że ty masz zasady i seks pozamałżeński jest wykluczony? Która strona, kobieca czy męska, domaga się seksu? Jaki seks ci się marzy? Czy chcesz żeby mężczyzna (twój mąż) zerwał z ciebie majtki i dobrze cię zerżnął? Czy wolałabyś sama dominować i ujeżdżać?
ale bzdety
zgadzam sie z _v_ jakie to smieszne Męskie cechy to rozwiązywanie problemów. To znam dużo babo chłopów
Męskie cechy to rozwiązywanie problemów?
Co za bzdura.
Chyba raczej stwarzanie problemów.
Wymyślanie religii, niewolnictwa, sposobów zabijania, rozpętywanie wojen - to sprawki nas, facetów.
I dopiero gdy komar usiądzie nam na jajkach dochodzimy do wniosku, że nie wszystko da się rozwiązać przemocą...
Męskie cechy to rozwiązywanie problemów?
Co za bzdura.
Chyba raczej stwarzanie problemów.
Wymyślanie religii, niewolnictwa, sposobów zabijania, rozpętywanie wojen - to sprawki nas, facetów.I dopiero gdy komar usiądzie nam na jajkach dochodzimy do wniosku, że nie wszystko da się rozwiązać przemocą...
jesteś zajęty czy wolny?
Czy zawsze taki był? Czy wyniósł taki model zachowań z domu - może jego ojciec jest podobny? A może to ty go tak zdominowałaś że jego męskość się rozpadła?
Tak od zawsze - było to też przyczyną odejścia od niego pierwszej żony. Teściu też jest podobny- jednak jeżeli by miał inną żonę niż teściową, byłby nie tą samą osobą. Jak pisałam ona jest oschła, a teściu przy mniej stał się taki sam. Ona dominuje.
Czy twój mąż okazuje dzieciom więcej czułości niż ty?
Okazujemy jednakowo, tylko ja jestem konsekwentna swoich słów, a mąż już nie.
pracujesz w świecie mężczyzn i konkurujesz z nimi.
Nie - nie konkuruję. Pracuję w gronie mieszanym a mężczyzn tylko nadzoruję.
Ty pewnie widzisz to jako słabość i zaciskasz pieści jak facet.
Wolę je zacisnąć bo inaczej z nich mogłoby lecieć wszystko co w ich zasięgu się znajduje ;-)
Kiedy ostatnim razem będąc sama w domu spontanicznie sobie tańczyłaś?
Nigdy - bo nie lubię tańczyć.
Pewnie wolałabyś iść na polowanie z facetami niż wypiekać ciasto z dziećmi.
Bardzo lubię gotować i piec (piekę bardzo dużo i często), ale na ryby to ja jeżdżę bardzo często z synem - uwielbiam wyciszyć się nad wodą.
Skąd się u ciebie nagle wzięła potrzeba seksu?
Nie wiem, poprostu od dobrego roku mam na niego ochotę.
Czy nagle twój mąż zaczął cię pociągać seksualnie? Czy coś ci się zaczęło w nim tak podobać ze ci kolana miękną na jego widok?
Nie - raczej to poniżej.
A może po prostu obudziła się w tobie potrzeba seksu dla samego seksu?
Tak.
Równie dobrze mógłby być to inny facet, tylko że ty masz zasady i seks pozamałżeński jest wykluczony?
Zdecydowanie tak.
Czy chcesz żeby mężczyzna (twój mąż) zerwał z ciebie majtki i dobrze cię zerżnął?
Zdecydowanie tak.
Wydaje mi się też (tak wynika z moich obserwacji trzeźwym, chłodnym okiem) że większość (70%) nie ma już wtedy odpowiedniej urody aby seks uprawiać (zniszczenie m.in. stresem, chorobami, i toksycznymi relacjami robi swoje).
Strasznie popieprzone masz wyobrażenie o życiu. To trzeba mieć odpowiednią urodę, aby seks uprawiać ? Tzn. jaką urodę wg Ciebie trzeba mieć ? Ludzie pozbawieni cech modelowych, którzy mają różne defekty urody powinni sobie seks odpuścić ? No kalecy to już w ogóle nawet nie powinni o tym myśleć ?
Dziewczyno masz w głowie kompletny bajzel. Naprawdę. Żal mi Ciebie, bo tym bajzlem robisz sobie sama krzywdę. Komplikujesz wszystko w najbardziej możliwy sposób i wydaje Ci się, że tak powinno się robić.
Ale cóż... tak kobiety kobietom gotują ten los -- matki uczą córki, że seks jest zły
Serio?
A że seks "jest zły" to przypadkiem nie wymysł patriarchalnego, tradycyjnego, opartego o religię systemu, wedle którego jak facet się zaangażuje w związek bez zobowiązań to "coż, to w końcu facet", a jak kobieta to k...? Że powinna się cenić, żeby nie zostać jedną z tych, które "faceci chcą jako materac, ale nie jako żonę"? Zgadzam się, że kobiety też powielają te schematy - tak zostały wychowane i nauczone - ale na czyją korzyść działają takie schematy? Tak szczerze?
Gary napisał/a:Ale cóż... tak kobiety kobietom gotują ten los -- matki uczą córki, że seks jest zły
Serio?
A że seks "jest zły" to przypadkiem nie wymysł patriarchalnego, tradycyjnego, opartego o religię systemu, wedle którego jak facet się zaangażuje w związek bez zobowiązań to "coż, to w końcu facet", a jak kobieta to k...? Że powinna się cenić, żeby nie zostać jedną z tych, które "faceci chcą jako materac, ale nie jako żonę"? Zgadzam się, że kobiety też powielają te schematy - tak zostały wychowane i nauczone - ale na czyją korzyść działają takie schematy? Tak szczerze?
masz rację, że to patriarchat. ale jest wiele kobiet, które tak bardzo chca sobie zasluzyc na dobre slowo od mezczyzn i ich aprobate, ze beda dwa razy bardziej niż mezczyzni gnoili kobiety. przykre to, ale tak jest.
a co do tego na czyja korzysc to dziala - na niczyja. mezczyzni od wiekow tresowali kobiety, ze seks jest zly i najwazniejsze jest dziewictwo, to teraz zbieraja tego plon.
Proszę Pań, staram się nie przesadzać i środkować swoje opinie zgodnie za zasadą 'co za dużo to niezdrowo' (sorki, teraz o grillu pomyślałem ). Więc powiedzmy sobie szczerze, że jednak w sprawach seksu nie będzie jeszcze takiej równości. Pewne aspekty są nie tyle wypracowane przez nas co przez naturę. Czy my piszemy o potrzebie? Tak samo może być i dla kobiet i dla facetów. Czy my piszemy o dostępie? No cóż... Coś mi Viki pisała o reglamentacji
Pewnie, że są przeświadczenia, że seks jest zły. Coraz tego mniej i ja bym tutaj nie narzekał. Idzie chyba znowu przegięcie w drugą stronę. Znowu WYDAJE MI SIĘ, że zaczynamy jakąś epokę hedonizmu - nie chodzi o seks partnerski ale podejście bardzo swobodne, z kim popadnie i aby ciut alkoholu było. (nie wiem, czy troll ale gdzieś tutaj młodziutka dziewczyna pisała, że na imprezie było 'parno', popiła, siostra cioteczna dała jej prezerwatywy i wypchnęła do sypialni z jakimś gościem i ona się bała tego gościa więc mu zrobiła kilka razy dobrze i nie wie czy swojemu chlopakowi powiedzieć, WTF??!!). A sęk w tym, że wynikiem seksu może być dziecko, za które trzeba wziąć odpowiedzialność. Seksem też trzeba umieć się cieszyć. Wiele razy, zbyt wiele jest stwierdzeń, że kobieta nie ma przyjemności.... Z innej strony, dla mnie kobieta która sypiała ze zbyt dużą liczbą facetów (nie będę liczbą szafował, choć sobie coś zdefiniowałem i czaję się jak to wyciągać z nowopoznanych Pań aby na świra nie wyjść - inaczej ta teoria może zostać tylko teorią
i nie jest to 1 czy 2) jest czystym zagrożeniem dla mojego ego, że mnie zdradzi, że jej nie zadowolę, że seks jest dla niej zabawką, że wiele innych...
Partnerów 'przed' może mieć aby znowu nie przeginać. Nie nazwę takiej kobiety w brzydki sposób jeśli lubi ten sport i nie zrobiła nikomu krzywdy (nie rozwaliła jakiegoś związku, który miał się dobrze). Nie napiszę też, że przykro mi z powodu takiego podejścia do życia. To jest taka moja bajka. Myślę, że inni podobnie mają. Jakby mi się partnerka rozkręcała i do tego nie była 'krępacyjna' to bym się starał 'równać'. W rzeczywistości trochę pewnie by musiała odpuścić, bo demonem seksu nie jestem ale też nie, żebym się nie starał. I dalczego 40 lat, na koniec? Ano dlatego, że właśnie jest to moment, gdy kobieta (znowu gdzieś to wyczytałem) nie ma już zwykle obowiązków matki, dzieci przygotowane do życia, czas na powrót do przyjemności. Sporo tematów, jak na jedną wypowiedź, więc sobie wybierajcie - abyście mi o grillu 'nie przypiekały'
PS. jest jeden człowiek, który pisze, że dziewictwo jest ważne w poważnym związku z obu stron - że pierwszy raz 'imprintuje' w nas całe podejście potem do seksu (na youtubie gada i ma jakąś widownię, to ten od sławnego skeczu o różnicach w mózgu kobiety i mężczyzny). No cóż, jakaś też teoria ale już nie dla mnie bo dla mnie za późno. Może komuś się przyda
EDIT: Mark Gungor
o związkach, bardziej serio: https://www.youtube.com/watch?v=1Z9FXmjx5K8
o różnicach, śmiech i sama prawda : https://www.youtube.com/watch?v=aZBhyPiyeOs
Zdarzają się osoby, które mają zdrowie, ochotę, i czas, nie przeczę temu, ale większość (70%?) raczej ich nie ma (po czterdziestce/ok. pięćdziesiątki). Wydaje mi się też (tak wynika z moich obserwacji trzeźwym, chłodnym okiem) że większość (70%) nie ma już wtedy odpowiedniej urody aby seks uprawiać (zniszczenie m.in. stresem, chorobami, i toksycznymi relacjami robi swoje). W żadnym wypadku nie twierdzę że osoby takie nie powinny tego robić (to nie jest moją sprawą; jeśli ktoś potrafi zaakceptować swoje ciało, i stanąć nago przed drugą osobą - jego wybór), a jedynie wydaje mi się że tak jest. Są oczywiście osoby które wyjątkowo dobrze trzymają się nawet po pięćdziesiątce (należy do nich np. moja Mama) ale to naprawdę rzadkość.
Podejrzewam że zabolało Cię to co tutaj (wcześniej) napisałam o czterdziestolatkach, stąd przytyk do mojej osoby w innym temacie. Może nie było to zrobione w najsubtelniejszy sposób na jaki umiałabym się zdobyć, ale nie miałam złych intencji.
Tak z ciekawości, to w jaki sposób zbierasz swoje dane statystyczne? Wypytujesz znajomych 40+ czy uprawiają seks, ile razy, itp.?
Reszty o wyglądzie itd. nie ma co komentować, bo dolega ci jakieś przykre schorzenie. Trzeba to więc leczyć, a nie komentować.
A że seks "jest zły" to przypadkiem nie wymysł patriarchalnego, tradycyjnego, opartego o religię systemu, wedle którego jak facet się zaangażuje w związek bez zobowiązań to "coż, to w końcu facet", a jak kobieta to k...? Że powinna się cenić, żeby nie zostać jedną z tych, które "faceci chcą jako materac, ale nie jako żonę"? Zgadzam się, że kobiety też powielają te schematy - tak zostały wychowane i nauczone - ale na czyją korzyść działają takie schematy? Tak szczerze?
Często po przedstawieniu takiej spiskowej teorii dziejów, pada stwierdzenie - to mówiłam ja światła feministka. No pięknie. Jest potrzeba, jest cel, mamy z czym walczyć, Marks zza grobu zaciera ręce. No ale XX wiek minął. No i co? XXI wiek a ten zły patriarchat dalej się panoszy i czyni tyle zła. Autorka tekstu mówi nam, kobiety też powielają te schematy. Dlaczego tak się dzieje, dlaczego ciągle kobiety chcą być tymi gorszymi. Nasza Autorka nam dopowiada tak zostały wychowane i nauczone. No ale kto w partriarchalnym świecie siedzi w domu i zajmuje się wychowaniem dzieci? Na koniec pada pytanie retoryczne. Na czyją korzyść działają te złe schematy? No to wiadomo. Ale dlaczego te kobiety są takie głupiutkie? Dlaczego światłe feministki i te mniej światłe siedzące w domu, nie pójdą po rozum do głowy i nie zaczną, wychowywać tak, żeby nowe pokolenia nie były jedno po drugim stracone? A kobiety nie zacznąwreszcie działać na swoją korzyść? Na to już w wypowiedzi Autorki nie znajdujemy odpowiedzi.
Każdy kto jako tako logicznie rozumuje i nawet same te mnie światłe feministki początkiem XXI w. do tego doszły. Takie rozumowanie jakie nam przedstawia Autorka, to zjadanie własnego kobiecego (natury kobiecej) ogona. No ale dla światłych feministek, wróg potrzebny jak deszcz na Saharze, więc idą w równym marszu ku znanemu celowi, nie bacząc na to że to kompletne oderwanie od człeczej natury. Gonią tego złego króliczka.
Wesołych Świąt przede wszystkim naszym kochanym kobietom życzę
Autorka tekstu mówi nam, kobiety też powielają te schematy. Dlaczego tak się dzieje, dlaczego ciągle kobiety chcą być tymi gorszymi. Nasza Autorka nam dopowiada tak zostały wychowane i nauczone. No ale kto w partriarchalnym świecie siedzi w domu i zajmuje się wychowaniem dzieci?
Ale dlaczego od razu gorszymi? Fakt - może chciałabym aby mąż mnie odciążył z pewnych obowiązków - ale to było kiedyś- najgorsze czasy mam już za sobą. W tej chwili mam bardzo dużo więcej czasu dla siebie. Na opiekę nad dziećmi przez męża nigdy nie mogłam narzekać (nawet jak dzieci były malutkie) - wtedy miałam czas dla siebie, mogłam robić co chciałam. Tutaj akurat podział był i jest po równo !!! Teraz dzieci są większe, samodzielne, odeszły obowiązki stricte z nimi związane, odciążają mnie w wielu sprawach głównie domowych. A że mąż, jest jaki jest to wiem od wielu lat - i zdążyłam się do tego przyzwyczaić. A dzieci uczę cały czas, że obowiązkami trzeba się dzielić - choć przecież widzą na co dzień jak to w domu wygląda.
Ale dlaczego te kobiety są takie głupiutkie? Dlaczego światłe feministki i te mniej światłe siedzące w domu, nie pójdą po rozum do głowy i nie zaczną, wychowywać tak, żeby nowe pokolenia nie były jedno po drugim stracone? A kobiety nie zacznąwreszcie działać na swoją korzyść? Na to już w wypowiedzi Autorki nie znajdujemy odpowiedzi.
A było jakieś pytanie co do wychowywania nowego pokolenia ? Więc gdzie niby miałeś znaleźć odpowiedź?
Co do wychowywania, to j/w pisałam. Rozmawiamy z dziećmi na wszelkie tematy. Te o podziałach tak obowiązków jak i seksu. I dzieci także otwarcie mówią, co ich boli, jeśli mają jakieś pytania - nie szukają odpowiedzi w necie tylko przychodzą z tym do nas.
A to, że wielka przepaść dzieli te nasze dwa, a właściwie trzy pokolenia to już raczej wina cywilizacji i pogoni za nowościami. Moje pokolenie było wychowywane, gdzie temat seksu był tabu. Nie rozmawiano o tym, wszelka edukacja w tym temacie była bardzo skąpa. Człowiek uczył się samodzielnie - poprzez głównie praktykę. Osoby będące teraz w wieku 20-25lat już w dobie internetu pół na pół. Połowę informacji czerpało od rodziców, resztę doczytało, dooglądalo - tylko szlag mnie za przeproszeniem trafia jak czytam posty właśnie takich 20-25 latek z zapytaniem np. czy po tym, czy po tamtym mogę być w ciąży?
Powiem szczerze, że najbardziej przeraża mnie teraz pokolenie nastolatków, gdzie rodzice w pogoni za pieniądzem, nie mają dla dzieci czasu. A dzieci robią co chcą, od najmłodszych lat. Ci wiedzę czerpią głównie z internetu a wiadomo jakie trendy tam panują. " 16- latka i jeszcze dziewica?" Już nie mówiąc o imprezach suto zakraplanych tak alkoholem jak i innymi środkami, gdzie dochodzi do zachowań dzieci nie mających żadnych zahamowań. Ja tylko pytam - gdzie są tam rodzice i co wiedzą o swoich dzieciach?
Staramy się z mężem wpoić naszym dzieciom pewne zasady, ale nie ma tematów tabu. Nie trzymamy pod kloszem, ale też stosujemy zasadę "ograniczonego zaufania" więc delikatnie mówiąc są kontrolowani nie wiedząc o tym.
Takie rozumowanie jakie nam przedstawia Autorka, to zjadanie własnego kobiecego (natury kobiecej) ogona. No ale dla światłych feministek, wróg potrzebny jak deszcz na Saharze, więc idą w równym marszu ku znanemu celowi, nie bacząc na to że to kompletne oderwanie od człeczej natury. Gonią tego złego króliczka.
No a te złe króliczki strasznie przed nami uciekają!!! Ciekawa jestem dlaczego ? My złe wampirzyce - chcemy z nich całą krew wypić, a oni biedactwa tak się nas boją ;-) Nic tylko im współczuć.
Wesołych Świąt przede wszystkim naszym kochanym kobietom życzę
I wzajemnie ;-)
BTW. Święta się kończą!
Czarna Kotka napisał/a:A że seks "jest zły" to przypadkiem nie wymysł patriarchalnego, tradycyjnego, opartego o religię systemu, wedle którego jak facet się zaangażuje w związek bez zobowiązań to "coż, to w końcu facet", a jak kobieta to k...? Że powinna się cenić, żeby nie zostać jedną z tych, które "faceci chcą jako materac, ale nie jako żonę"? Zgadzam się, że kobiety też powielają te schematy - tak zostały wychowane i nauczone - ale na czyją korzyść działają takie schematy? Tak szczerze?
Często po przedstawieniu takiej spiskowej teorii dziejów, pada stwierdzenie - to mówiłam ja światła feministka. No pięknie. Jest potrzeba, jest cel, mamy z czym walczyć, Marks zza grobu zaciera ręce. No ale XX wiek minął. No i co? XXI wiek a ten zły patriarchat dalej się panoszy i czyni tyle zła. Autorka tekstu mówi nam, kobiety też powielają te schematy. Dlaczego tak się dzieje, dlaczego ciągle kobiety chcą być tymi gorszymi. Nasza Autorka nam dopowiada tak zostały wychowane i nauczone. No ale kto w partriarchalnym świecie siedzi w domu i zajmuje się wychowaniem dzieci? Na koniec pada pytanie retoryczne. Na czyją korzyść działają te złe schematy? No to wiadomo. Ale dlaczego te kobiety są takie głupiutkie? Dlaczego światłe feministki i te mniej światłe siedzące w domu, nie pójdą po rozum do głowy i nie zaczną, wychowywać tak, żeby nowe pokolenia nie były jedno po drugim stracone? A kobiety nie zacznąwreszcie działać na swoją korzyść? Na to już w wypowiedzi Autorki nie znajdujemy odpowiedzi.
Każdy kto jako tako logicznie rozumuje i nawet same te mnie światłe feministki początkiem XXI w. do tego doszły. Takie rozumowanie jakie nam przedstawia Autorka, to zjadanie własnego kobiecego (natury kobiecej) ogona. No ale dla światłych feministek, wróg potrzebny jak deszcz na Saharze, więc idą w równym marszu ku znanemu celowi, nie bacząc na to że to kompletne oderwanie od człeczej natury. Gonią tego złego króliczka.Wesołych Świąt przede wszystkim naszym kochanym kobietom życzę
aby wychować WOLNE od zgniłego stereotypu Kobiety najpierw samemu trzeba takimi być. wystarczy poczytać nawet samą Viki by zobaczyć jak mocno patriachalny sposób widzenia związku z mężczyzną odcisnął się na jej życiu. nie wiem czy jest trolem czy też nie. jednak nawet odczytując jej historię jako pewną hipotetyczną opowieść jestem porażona w jakim zdrętwiałym i emocjonalnym chłodzie żyła przez tyle lat. ja bym zamarzła albo właśnie spaliła się, by po czasie odrodzić się w zupełnie innej rzeczywistości. zupełnie, absolutnie nie przekonuje mnie "świętość" jej męża wobec dzieci. być może dlatego, że i ja sama takiego męża miałam jednak nigdy nie było to wystarczające by móc z nim żyć. dlatego też po latach moich prób i wymagania od niego czegoś więcej uwolnił mnie od siebie i wiecznego "nie można mieć wszystkiego". paradoksalnie obecnie mam o wiele mniej niż jak byłam z nim i o niebo więcej zarazem. stąd też wiem, że można mieć wszystko. tylko, że dla każdego z nas "wszystko" oznacza zupełnie coś innego. kiedyś jak Viki wierzyłam w pierdoły typu "mężczyźni nie rozmawiają", "mężczyźni nie mówią o uczuciach", "mężczyźni zdradzają częściej", "mężczyźni lubią seks bardziej od kobiet" i wiele wiele innych bzdur, które w krzywdzący sposób przekładały się na moje relacje z mężem. nawet mąż viki o dziwo potrafi obdarzać czułością dzieci i jakoś dziwnym trafem nigdy/rzadko żonę. ciekawe. ale viki solidarnie wyciąga historię półowy życia jego rodziny robiąc przy tym psychoanalizę ich stosunków i bliskości albo jej brak nie widząc, że jej mąż cierpi na WYBIÓRCZY BRAK BLISKOŚCI. no cóż tak właśnie działa patrialchalny stereotyp myślania o mężczyznach. więc jak viki ma wychować własne dzieci jak nie w jego oparach. musiałaby porządnie przewietrzyć się by oczyścić umysł i zobaczyć rzeczy takimi jakie są. bez względu na to jakich dokonywała wyborów w przeszłości.
Jasne - pokusić i uciec - a ty mnie szukaj !!! ;-)
nie ma potrzeby dwa razy tego samego przytaczać ;-)
Karolcia_38 - nie w pełni zgodzę się z Tobą.
Tutaj pragnę przypomnieć, że nie mamy dzieci biologicznych a adoptowane.
I niestety tutaj jest całkiem inny sposób podejścia do nich. Wybór nasz był świadomy - a co za czym idzie - świadomie podjęłam decyzję o tym wiedząc jakiego mam męża i co mnie czeka. On, mógł też za przeproszeniem kopnąć mnie w 4 litery gdy okazało się, że wina leży po mojej stronie. On mógł spłodzić swoich biologicznych ile by chciał. Ja chciałam ponownie próbować in vitro - on zaproponował adopcję. Fakt jak pisałam - dużo lat można powiedzieć żyliśmy obok siebie - ale łączyła nas jedna idea - dzieci. I tu nie dziwi mnie jego okazywanie uczuć dzieciom, a nie mnie.
I co miałam zaś ponownie zafundować dzieciom traumę - bo mam dość męża ?
Dodam jeszcze tutaj, że to były 3 osobne adopcje - byliśmy "prześwietleni"na wszystkie możliwe sposoby, przeszliśmy dziesiątki wszelkich testów, rozmów z różnymi psychologami itp. I skoro na nich za każdym razem wyszło wszystko ok - chyba ogólnie nie ma między nami źle ?
no to po co ten wątek?
skoro podjęłas decyzje i chcesz sie jej trzymac?
zyj sobie swoim zyciem w takim razie, skoro takiego meza świadomie wybrakas
po co tu piszesz? jaki masz cel?
no to po co ten wątek?
skoro podjęłas decyzje i chcesz sie jej trzymac?
zyj sobie swoim zyciem w takim razie, skoro takiego meza świadomie wybrakaspo co tu piszesz? jaki masz cel?
Zaś się mam powtarzać ? Pisze na końcu w pierwszym poście.
masz rację, że to patriarchat. ale jest wiele kobiet, które tak bardzo chca sobie zasluzyc na dobre slowo od mezczyzn i ich aprobate, ze beda dwa razy bardziej niż mezczyzni gnoili kobiety. przykre to, ale tak jest.
a co do tego na czyja korzysc to dziala - na niczyja. mezczyzni od wiekow tresowali kobiety, ze seks jest zly i najwazniejsze jest dziewictwo, to teraz zbieraja tego plon.
Oj raczej sie nie zgodze z toba, co prawda sa takie kobiety ktore tak mowia ale w wiekszosci to jakies hipokrytki pseudo dziewice, ona moze a reszta to szmaty.
Najlepiej jak sie jeszcze o tym chlopak albo maz nie dowie no bo przeciez ja taka swieta. Ten sam ty o facetach ktorzy czy to wyrywaja laski czy korzystaja z uslug pan lub co kolwiek innego nazywaja ich dziwkarzami.
Co mnie najbardziej irytuje to wlasnie ta hipokryzja, oraz szukanie pieniedzy zauwarzam ze coraz wiecej kobiet sie nie wstydzi powiedziec nawet w prost ze zalezy im na pieniadzach i ze oczekuja utrzymywania ich(cos ala zwiazkowa prostytucja).
To nie prawda to co piszesz jest wiele kobiet ktore zgrywaja takie nie dostepne np. przy jakims jej znajomym tak sie zachowuja a przy mnie juz trosze alkoholu i juz wiedza czego chca... Czy tez na odwrot.
Raczej jak dla mnie malo spotykane jest fakt ze kobieta nie chce seksu, ona go nie chce z danym facetem ale z innym bedzie chciala. A fakt ze sa takie ktore beda klamac zmyslac zeby pozostac w zwiazku jak autorka, to inna bajka.
no to po co ten wątek?
skoro podjęłas decyzje i chcesz sie jej trzymac?
zyj sobie swoim zyciem w takim razie, skoro takiego meza świadomie wybrakaspo co tu piszesz? jaki masz cel?
Nie widzisz ze dla niej to przedmiot, srodek do osiagniecia celu... Przeciez wyraznie pisala ze z innymi miala seks tylko z mezem nie chcial zmuszala sie, jak myslisz jak on sie czul widzac to on widocznie nie jest glupi i widzial co sie dzieje z tego powodu jest pewnie taki obojetny, jego wina ze nie odszedl...
Karolcia_38 - nie w pełni zgodzę się z Tobą.
Tutaj pragnę przypomnieć, że nie mamy dzieci biologicznych a adoptowane.
I niestety tutaj jest całkiem inny sposób podejścia do nich. Wybór nasz był świadomy - a co za czym idzie - świadomie podjęłam decyzję o tym wiedząc jakiego mam męża i co mnie czeka. On, mógł też za przeproszeniem kopnąć mnie w 4 litery gdy okazało się, że wina leży po mojej stronie. On mógł spłodzić swoich biologicznych ile by chciał. Ja chciałam ponownie próbować in vitro - on zaproponował adopcję. Fakt jak pisałam - dużo lat można powiedzieć żyliśmy obok siebie - ale łączyła nas jedna idea - dzieci. I tu nie dziwi mnie jego okazywanie uczuć dzieciom, a nie mnie.I co miałam zaś ponownie zafundować dzieciom traumę - bo mam dość męża ?
Dodam jeszcze tutaj, że to były 3 osobne adopcje - byliśmy "prześwietleni"na wszystkie możliwe sposoby, przeszliśmy dziesiątki wszelkich testów, rozmów z różnymi psychologami itp. I skoro na nich za każdym razem wyszło wszystko ok - chyba ogólnie nie ma między nami źle ?
viki jak jest między Wami ocenić możesz tylko i wyłącznie Ty. opis Twojej historii i panujących stosunków w niej zapewne nie oddaje tego co rzeczywiście między Wami się dzieje jednak są zdania czy krótkie opisy które dla mnie już obecnie są niedopuszczalne. poza tym wciąż odnoszę wrażenie, że kręcisz się nieco w kółko znajdując powody dla których możesz nadal obstawiać przy swoim nieco skrzywionym obrazie "partnerstwa". jedno zdanie, które napisalaś tłumaczy mi dlaczego ja nie potrafię właściwie zobrazować Tobie tego co myślę.
" Fakt jak pisałam - dużo lat można powiedzieć żyliśmy obok siebie - ale łączyła nas jedna idea - dzieci. I tu nie dziwi mnie jego okazywanie uczuć dzieciom, a nie mnie."
- i właśnie to oddala nas o lata świetlne. nigdy dzieci nie były, nie sa i nie będą żadną ideą dla mnie, przesłaniającą mi bliskość z człowiekiem, którego chcę kochać, pożądać, być najbliżej niego jak się da. gdybym spotkała faceta dla którego dzieci są ważniejsze ode mnie pogoniłabym go w 3 sekundy nie mając absolutnie żadnej krzywdy ani poczucia jakielkolwiek straty a wręcz czułabym się wygrana o własne życie. być może Wasza idea była dla Was tak ważna i pierwszoplanowa, że pogrzebaliście żywcem to co miało być jej podstawą i fundamentem. ja nie wierzę w związki "na odległość", w związki z poprawną politycznie otoczką mieszczącą się w ramkach, punktach, regułkach. jestem raptem prawdopodobnie kilka miesięcy młodsza od Ciebie i życie mnie nauczyło czego w myśleniu mam się wystrzegać by nie dać się wkręcić w miernotę i zniewalające stereotypy. jeśli Tobie odpowiada takie partnerstwo to nikomu z nas do tego. Twój obraz partnerstwa jednak jest o lata świetlne odległy od mojego ale przecież właśnie na tym wolność polega. ja mam szczeście i zaspokojenie kiedy tylko tego zapragnę a miłość i sex stawiam na równi i tego w życiu się trzymam a Ty masz satysfakcję, że mąż jest cudownym ojcem Twoich/Waszych dzieci. co do czułości ja Cię proszę zastanów się jaka to jest różnica czy adoptowane czy własne? ta CZYNNOŚĆ jest DOKŁADNIE taka sama i WYPŁYWA Z NATURALNYCH POTRZEB. bo chyba nie chcesz napisać, że Twój mąż dzieci tuli/tulił z przymusu. choć przy zadaniowym podejściu jest to możliwe ale w moim odczuciu bardziej szkodliwe niż nicnierobienie.
poza tym mój mąż powtarzał mi od lat "mężczyźni nie rozmawiają" nie przeszakadzało mu to jednak na długie polaków rozmowy z kolegami, czy też zabawy w terapeutę żon swoich kolegów, czy nawet bardzo dziwną i bliską przyjaźń z niejakim Marcinem poznanym przez przypadek jako kolega po fachu. dokładnie tak samo było z przytulaniem. dzieci tulił i głaskał godzinami, bawiąc się z nimi i rozmawiając. zajęło mi 12 lat na odkrycie druzgocącej prawdy. że nie MĘŻCZYŹNI..... a mnie mój mąż po prostu NIE CHCIAŁ stąd te PRWADY OBJOWIONE które głównie miały mnie odpied....ć od niego i bym dała mu już święty spokój. dziś jestem mu wdzęczna. on nadal tkwi w stereotypach bo mężczyźni.... a ja mam swoje prywatne niebo każdego dnia.
Cholerka, Kobieta ma chęć na seks i nawet napisać jej nie wolno, że musi swojego męża rozbudzić bo są zaniedbania do nadrobienia i aby inni błędu nie powielali.
Ja to tak zrozumiałem, a że przestrogi nie każdy przyjmuje, co ktoś to inna interpretacja, co ktoś, żeby człowiek się swojego nosa trzymał? Ależ pewnie...
Ona chce TERAZ, wcześniej widać mniej przeszkadzało, facet chyba 'normalny' tylko zachowania w łóżku kobiecie nie odpowiadają, zdradzać nie chce, gościu się jej podoba...
Nie wiem, naprawdę, dlaczego Ona taka winna? Po co zaraz wchodzić w jakieś skomplikowane analizy, błąd był, zamierza teraz 'króliczka' gonić. Cool
Przecież mają jeszcze kawałek życia do nadrobienia. Z drugiej strony partner i dzieci powinny iść 'w parze', nikt nikogo nie powinien przeganiać. Chociaż piszą, że dobro dziecka najważniejsze. Tylko właśnie czasami nie trzeba wybierać i to jest najfajniejsze.
EDIT: no cóż, mądry po szkodzie... jednak prawda jest, że Sztuka Kochania Wisłockiej była wtedy jakimś rarytasem i internetu nie było i rodzice nie chcieli tak gadać o seksie, więc było i fajnie (bo było co i jak odkrywać) i kiepsko (bo podpowiedzieć nie miał czasami kto)
Cholerka, Kobieta ma chęć na seks i nawet napisać jej nie wolno, że musi swojego męża rozbudzić bo są zaniedbania do nadrobienia i aby inni błędu nie powielali.
Ja to tak zrozumiałem, a że przestrogi nie każdy przyjmuje, co ktoś to inna interpretacja, co ktoś, żeby człowiek się swojego nosa trzymał? Ależ pewnie...
Ona chce TERAZ, wcześniej widać mniej przeszkadzało, facet chyba 'normalny' tylko zachowania w łóżku kobiecie nie odpowiadają, zdradzać nie chce, gościu się jej podoba...
Nie wiem, naprawdę, dlaczego Ona taka winna? Po co zaraz wchodzić w jakieś skomplikowane analizy, błąd był, zamierza teraz 'króliczka' gonić. Cool
Przecież mają jeszcze kawałek życia do nadrobienia. Z drugiej strony partner i dzieci powinny iść 'w parze', nikt nikogo nie powinien przeganiać. Chociaż piszą, że dobro dziecka najważniejsze. Tylko właśnie czasami nie trzeba wybierać i to jest najfajniejsze.EDIT: no cóż, mądry po szkodzie... jednak prawda jest, że Sztuka Kochania Wisłockiej była wtedy jakimś rarytasem i internetu nie było i rodzice nie chcieli tak gadać o seksie, więc było i fajnie (bo było co i jak odkrywać) i kiepsko (bo podpowiedzieć nie miał czasami kto)
dżizas jaka "sztuka kochania" ja mam 42 lata i nigdy seks nie był mniej ważny niż miłość dla mnie. bez przesady nie mamy po 60 lat. "sztukę kochania" czytali moi rodzice. a internet zaczął się w latach 90 - tych. później już było tylko lepiej. poza tym widać na załączonym obrazku, że nie o zaniedbania tu się rozchodzi a o "idee". poza tym nie rozumiem dlaczego miało się viki nie odmienić. ależ jej w życiu WOLNO WSZYSTKO tylko kłopot polega na tym, że jeśli zamknięcie męża na TE sprawy kiedyś jej odpowiadało to obecnie ciężko będzie zmienić to. a ZAMKNIĘCIE to brak rozmów, brak porozumienia w zaspokajaniu potrzeb i nie tylko tych fizycznych ale także emocjonalnych. tak naprawdę ja się wcale viki nie dziwię, że mąż nie był w stanie jej rozbudzić. bo on zamiast zaczynać od najseksowniejszego organu jakim jest mózg kobiety zaczynał od ... du.py strony czyli od waginy. (nie wiem czy muszę przytaczać konkretne przykłady o co chodzi?) teraz Ona odnalazła swoją waginę ale za nic nie zdoła przestawić męża by zrozumiał, że seks zaczyna się w głowie. przykro mi według mnie jest na to za stary. ale próbować zawsze można. takie obserwajce mam ja z mojego życia. oczywiście każdy może mieć inne.
dżizas jaka "sztuka kochania" ja mam 42 lata i nigdy seks nie był mniej ważny niż miłość dla mnie. bez przesady nie mamy po 60 lat. "sztukę kochania" czytali moi rodzice.
Ja też rodzicom 'podbierałem' tą książkę... Innych wtedy nie znałem, a szkoda intenet szybko zacząłem używać, już na studiach nawet, ale informacji o seksie (seks był) w nim tak nie było od razu.
karolcia_38 napisał/a:dżizas jaka "sztuka kochania" ja mam 42 lata i nigdy seks nie był mniej ważny niż miłość dla mnie. bez przesady nie mamy po 60 lat. "sztukę kochania" czytali moi rodzice.
Ja też rodzicom 'podbierałem' tą książkę... Innych wtedy nie znałem, a szkoda
intenet szybko zacząłem używać, już na studiach nawet, ale informacji o seksie (seks był) w nim tak nie było od razu.
Ja wolałam oglądać obrazki w Camasutrze głęboko schowanej w szafce taty, na czytanie 'Sztuki kochania" nie było czasu i był strach, że się zostanie przyłapanym na grzebaniu w niedozwolonych miejscach. Ale 1 prezerwatywę - jak pamiętam w białym kwadratowym papierku ukradłam tacie - ale tylko z czystej ciekawości co to jest - miałam wtedy może 7-8 lat.
Ja pierwszy internet jeszcze z mocno piszczącym modemem miałam w Amidze 600 w 1992r. ale wiadomo - abonament wykupiony na minimalna ilość danych , więc się nawet nie szukało w tych tematach - już szybciej się wymieniało kasetami VHS z ciekawymi filmami.
karolcia_38 napisał/a:dżizas jaka "sztuka kochania" ja mam 42 lata i nigdy seks nie był mniej ważny niż miłość dla mnie. bez przesady nie mamy po 60 lat. "sztukę kochania" czytali moi rodzice.
Ja też rodzicom 'podbierałem' tą książkę... Innych wtedy nie znałem, a szkoda
intenet szybko zacząłem używać, już na studiach nawet, ale informacji o seksie (seks był) w nim tak nie było od razu.
otóż to witaj w klubie :-) . ja jeszcze pamiętam właśnie kamasutrę i coś Lwa Starowicza. no i podstawa to obrazki :-D .
A ja miałam starsze rodzeństwo i znalazłam skrytki przetarte szlaki, znaczny zbiór
.
A ja miałam starsze rodzeństwo i znalazłam skrytkiprzetarte szlaki, znaczny zbiór
.
Hahaha! nie miałem rodzeństwa...
Ale te skrytki brzmią ciekawie?
Skomplikowane, czy raczej: szafa lub łóżko?
Ciekawe, czy któreś było mocno pomysłowe? Ciebie wyobrażam sobie, jako dziecko, gdzie sekretów to nie było jak utrzymać...
Hahaha - z jednej strony nie ukrywam, że ta alternatywa nie raz przeszła mi przez głowę - ale trzymam się swojej zasady : "lepszy swój wróg - niż obcy" :-)
A może czas zmienić zasady, jeśli dotychczasowe działania nie przynoszą efektów?
A rozważałaś w ogóle odejście od męża? Bo na dłuższą metę Twoja frustracja będzie tylko rosła, jeśli nic się nie zmieni.
mrd napisał/a:Męskie cechy to rozwiązywanie problemów?
Co za bzdura.
Chyba raczej stwarzanie problemów.
Wymyślanie religii, niewolnictwa, sposobów zabijania, rozpętywanie wojen - to sprawki nas, facetów.I dopiero gdy komar usiądzie nam na jajkach dochodzimy do wniosku, że nie wszystko da się rozwiązać przemocą...
jesteś zajęty czy wolny?
Eee... W jakim sensie?
A tak serio - szczęśliwie zakochany. Już jakieś siedemnaście lat...
viki43 napisał/a:Hahaha - z jednej strony nie ukrywam, że ta alternatywa nie raz przeszła mi przez głowę - ale trzymam się swojej zasady : "lepszy swój wróg - niż obcy" :-)
A może czas zmienić zasady, jeśli dotychczasowe działania nie przynoszą efektów?
A rozważałaś w ogóle odejście od męża? Bo na dłuższą metę Twoja frustracja będzie tylko rosła, jeśli nic się nie zmieni.
Czemu Ty tak namawiasz każdego do rozwodu? Mnie namawiasz. Tutaj Viki też o to pytasz. Nie zawsze rozwód jest rozwiązaniem. Rozumiem, że w Twoim przypadku to zadziałało
nimfa_błotna napisał/a:viki43 napisał/a:Hahaha - z jednej strony nie ukrywam, że ta alternatywa nie raz przeszła mi przez głowę - ale trzymam się swojej zasady : "lepszy swój wróg - niż obcy" :-)
A może czas zmienić zasady, jeśli dotychczasowe działania nie przynoszą efektów?
A rozważałaś w ogóle odejście od męża? Bo na dłuższą metę Twoja frustracja będzie tylko rosła, jeśli nic się nie zmieni.Czemu Ty tak namawiasz każdego do rozwodu? Mnie namawiasz. Tutaj Viki też o to pytasz. Nie zawsze rozwód jest rozwiązaniem. Rozumiem, że w Twoim przypadku to zadziałało
W moim przypadku to zadziałało (i w kilku innych, które znam też). To jedyne wyjście, kiedy nic nie działa (a przeważnie kiedy już jest tak źle, że nie ma seksu, to nic już nie zadziała, bo związku już dawno nie ma).
Ale i tak nikt sobie tego do serca nie weźmie, bo ludzie wprost uwielbiają marnować sobie życie
viki43, poszukaj na YouTube takich prezentacji:
- "Masculine Women Feminine Men - What Men Want", Ray Doktor
- "Why Do I Turn Off Men - Am I A Masculine Woman?", Ray Doktor
- "3 Signs Your Energy Is Too Masculine For Men", Joe Amoia
Pomyśl sobie tak szczerze, czy to się ma w jakikolwiek sposób do twojego związku z twoim mężem.
W moim przypadku to zadziałało (i w kilku innych, które znam też). To jedyne wyjście, kiedy nic nie działa (a przeważnie kiedy już jest tak źle, że nie ma seksu, to nic już nie zadziała, bo związku już dawno nie ma).
Ale i tak nikt sobie tego do serca nie weźmie, bo ludzie wprost uwielbiają marnować sobie życie
Jasne - już składam pozew rozwodowy - przyczyna: mój prawie 50letni mąż nie chce ze mna uprawiać seksu częściej niż 3x w tygodniu i dba tylko o to aby siebie zaspokoić.
Żyłam bez seksu prawie 20 lat, mąż wytrzymał, ja wytrzymałam.
Teraz jest seks - wprawdzie może nie taki jakbym chciała aby był - ale jest i są inne sposoby na zaspokojenie swoich potrzeb. Na pewno nie jest to powodem do rozwodu.
To ja po to z dziećmi latałam 15 lat po specjalistach, aby im na nowo traumę darować ?
Kocham męża, mąż też mnie kocha - kochamy dzieci i one nas kochają. Ja jestem jaka jestem, mąż też jest jaki jest - czasami ponarzekamy na siebie nawzajem ale kiedy trzeba także się wspieramy.
Powiem szczerze, że może czasami kolorowo nie było - ale przez myśl ani mi nie przeszedł temat rozwodu.
Tym bardziej, że jeden już w życiu przeszłam. Ale to z całkiem innego powodu (alkohol, znęcanie, brak pracy itp.)
Znaczy - wylazł na dobre z tej łazienki ?
random.further napisał/a:
A ja miałam starsze rodzeństwo i znalazłam skrytkiprzetarte szlaki, znaczny zbiór
.
Hahaha!
nie miałem rodzeństwa...
Ale te skrytki brzmią ciekawie?
Skomplikowane, czy raczej: szafa lub łóżko?
Ciekawe, czy któreś było mocno pomysłowe? Ciebie wyobrażam sobie, jako dziecko, gdzie sekretów to nie było jak utrzymać...
Mało skomplikowane a dostępne.
W pudełakch po modelach samolotów i w szufladzie pod papierzyskami.
Odpowiedzi:
a) czy facet wyszedł na dobre z łazienki? - bez znaczenia, kobieta przecież 'chce'
b) czyli rodzeństwo to pasjonaci lotnictwa i pisarze - hobby trza mieć!
c) viki, tylko spokojnie - facet też powinien chcieć, choleka, facet jestem i muszę bronić.. ma swoje prawa! (to już bardziej serio)
I ktoś tu wymaga ideałów? Idealnego związku? A tak btw. (zasłyszane) idealny facet nie pije, nie pali, po prostu nie istnieje.
Wiadomo że ona chce ale co z Nim - ucieka czy się przystosował ?
bałaganiarze po prostu w pudełkach miały pozostać przydatne instrukcje a szuflada to zbiorowisko wszystkiego tego, pod czym tylko niektórym było wiadomo, że coś ciekawego być może
Jakoś nie martwię się związkiem Viki. Od kilku postów. Wygląda na to, jak ludzie piszą, iż nie ma jakiejś ważnej kwestii. Ależ dla mnie jest! Wiedzą, co chcą, jak mi się wydaje. Wiedzą, co mogą zaakcetować, czyli jakie braki mogą być a 'staranie się' jednak będzie. Może nawet nie z jednej stony. Po prostu ... good times, bad times, give me some of that... to dla tych 'co wiedzą'... https://www.youtube.com/watch?time_cont … qL1BLzn3qc Na dobranoc!
Fajne bujanie do posłuchania
Wiadomo że ona chce ale co z Nim - ucieka czy się przystosował ?
bałaganiarze po prostuw pudełkach miały pozostać przydatne instrukcje a szuflada to zbiorowisko wszystkiego tego, pod czym tylko niektórym było wiadomo, że coś ciekawego być może
Eeeeeee... to z definicji wiedziałaś gdzie szukać, przydatne instrukcje / wiadomo co. Albo tak specjalnie się wiedzą dzielili albo... nieświadomi bałamuciaże raczej
Fajne bujanie do posłuchania
Ha! Wczuję się teraz w 'podrywa'... Bo bujać to my...
random.further napisał/a:Wiadomo że ona chce ale co z Nim - ucieka czy się przystosował ?
bałaganiarze po prostuw pudełkach miały pozostać przydatne instrukcje a szuflada to zbiorowisko wszystkiego tego, pod czym tylko niektórym było wiadomo, że coś ciekawego być może
Eeeeeee... to z definicji wiedziałaś gdzie szukać, przydatne instrukcje / wiadomo co. Albo tak specjalnie się wiedzą dzielili albo... nieświadomi bałamuciaże raczej
Specjalnie to nie raczej, zawsze się bali, że cos niechcący chlapnę (młode i głupie) i sie wyda
Pudełka na wierzchu leżały i nikt prócz mnie się nie domyslił, że zawierają coś więcej
a ja nadal nie wiem, o co chodzi w tym wątku
random.further napisał/a:Fajne bujanie do posłuchania
Ha! Wczuję się teraz w 'podrywa'... Bo bujać to my...
Hm ?
ups, off-top zaraz będzie
a ja nadal nie wiem, o co chodzi w tym wątku
viki opisywała problem - pierwszy post mówi najwiecej, ale wychodzi na to, że życie płynie w nienajgorszym kierunku i z nienajgorszym samopoczuciem Autorki i off-top wylazł po drodze
przepraszam
a ja nadal nie wiem, o co chodzi w tym wątku
Że się zabawię w profesora... Ależ WIESZ! Podpuszczalska! Cała wiedza wyłożona. Upraszczam: kobieta ma chcieć seksu, kupować zabawki i prezerwatywy, dbać o samozadowolenie, zdążyć w czasie, który macie razem na seks (to znaczy kto szybszy ten lepszy) i jakieś mniejsze drobiazgi, do pominięcia... już zapomniałem
Dobrze zuch zrozumiał?!
rh72 napisał/a:random.further napisał/a:Fajne bujanie do posłuchania
Ha! Wczuję się teraz w 'podrywa'... Bo bujać to my...
Hm ?
ups, off-top zaraz będzie
Nie doceniasz mnie kobieto. 'Podryw' ma jedno wiodące hasło. Jak kobieta nie poda prawidłowego odzewu (jest ich kilka) to on czeka i milczy... Jakby się odezwał to znowu byłby to tekst, który by wymagał odzewu i kółko zamknięte. Więc doświadczony wcześniejszymi eksperymentami milczy już po pierwszym tekście. Więc najlepiej mu nie odpowiadać. Na pewne 'spławienia' posiada szerokie spektrum odpowiedzi kontrujących i zaczepiającym zarazem, dalej w duchu, coś powiedziała - będzie moja, bo gada ze mną! Ciekawe, czy ktoś teraz zamilczy?
PS. jak Ty mnie już znasz? Straszne!
random.further napisał/a:rh72 napisał/a:Ha! Wczuję się teraz w 'podrywa'... Bo bujać to my...
Hm ?
ups, off-top zaraz będzie
Nie doceniasz mnie kobieto. 'Podryw' ma jedno wiodące hasło. Jak kobieta nie poda prawidłowego odzewu (jest ich kilka) to on czeka i milczy... Jakby się odezwał to znowu byłby to tekst, który by wymagał odzewu i kółko zamknięte. Więc doświadczony wcześniejszymi eksperymentami milczy już po pierwszym tekście. Więc najlepiej mu nie odpowiadać. Na pewne 'spławienia' posiada szerokie spektrum odpowiedzi kontrujących i zaczepiającym zarazem, dalej w duchu, coś powiedziała - będzie moja, bo gada ze mną!Ciekawe, czy ktoś teraz zamilczy?
PS. jak Ty mnie już znasz? Straszne!
Hm ?
Przysłów wiele jest o milczeniu, eh, gaduła, gaduła
Nie znam zupełnie , miło poczytać
Hm ?
Przysłów wiele jest o milczeniu, eh, gaduła, gaduła
Nie znam zupełnie, miło poczytać
Random! Please... bo ja mam tyle ważnego do powiedzenia! JAK MILCZEĆ?! JAK!?
Mam zamilknąć? Wtedy zniknę z tego forum... rozpłynę się
Przyjmuję, że czasami trzeba bo innym na nerwach gram...
a ja nadal nie wiem, o co chodzi w tym wątku
A no chyba po to aby random.further z rh72 mieli gdzie się lepiej poznać i przekomarzać się
P.S.
rh72 - nie wiem czy jeszcze aktualne - nie zapominaj o kącie 90 - Meganki nie polecam bo za niska - będzie Ci ciężko wsiadać i wysiadać - polecam coś wyższego np. Zochę
_v_ napisał/a:a ja nadal nie wiem, o co chodzi w tym wątku
A no chyba po to aby random.further z rh72 mieli gdzie się lepiej poznać i przekomarzać się
![]()
P.S.
rh72 - nie wiem czy jeszcze aktualne - nie zapominaj o kącie 90 - Meganki nie polecam bo za niska - będzie Ci ciężko wsiadać i wysiadać - polecam coś wyższego np. Zochę
A się dopatrzyła? Jutro albo pojutrze jadę kupować... Zobaczymy... już muszę, bo taksówki po mieście są za drogie a ja z tą nogą jeszcze przez jakieś 3 mce raczej transportem publicznym nie powinienem ryzykować...
Random ma miejsce przekomarzania ze mną ale się silnie nudzi i ponowne jej zamieszanie w dialog musi być podyktowane silnym motywem typu... ale nuda większa wszędzie indziej - idę do sąsiada... zawsze wracają, ale będzie czas, że mnie nie będzie to pożałują
PS Megane mi pasi bo mały przebieg, coupe, więc większe drzwi, automat więc lewa noga niepotrzebna i samochód nieduży, więc w podziemnym garażu będzie łatwiej... ale zobaczymy...
PS Megane mi pasi bo mały przebieg, coupe, więc większe drzwi, automat więc lewa noga niepotrzebna i samochód nieduży, więc w podziemnym garażu będzie łatwiej... ale zobaczymy...
Przebieg , przebiegiem (jak widzę -wolisz mniejszy ) ale będziesz umiał wsiadać - raczej to widzę przenoszenie (lub przynajmniej) pomoc lewej nóżce rączkami. Ja jak mam gdzieś jechać "małą"(zwykle mojemu zatankować) to mnie coś trafia na samą myśl. Wolę Zochą w kanistrze przywieźć. Tam przynajmniej komfort wchodzenia i wychodzenia - fotelik na wysokości 4 literek i lepiej się nóżki podnosi
rh72 napisał/a:PS Megane mi pasi bo mały przebieg, coupe, więc większe drzwi, automat więc lewa noga niepotrzebna i samochód nieduży, więc w podziemnym garażu będzie łatwiej... ale zobaczymy...
Przebieg , przebiegiem (jak widzę -wolisz mniejszy
) ale będziesz umiał wsiadać - raczej to widzę przenoszenie (lub przynajmniej) pomoc lewej nóżce rączkami. Ja jak mam gdzieś jechać "małą"(zwykle mojemu zatankować) to mnie coś trafia na samą myśl. Wolę Zochą w kanistrze przywieźć. Tam przynajmniej komfort wchodzenia i wychodzenia - fotelik na wysokości 4 literek i lepiej się nóżki podnosi
Byndziem testować...
PS Megane mi pasi bo mały przebieg, coupe, więc większe drzwi, automat więc lewa noga niepotrzebna i samochód nieduży, więc w podziemnym garażu będzie łatwiej... ale zobaczymy...
Byndziem testować...
No to życzę powodzenia, ale uwierz ja już mam dokładnie przetestowane i piszę z autopsji.
Próbowałeś wsiąść i wysiąść kilka razy? Tu nie chodzi o wielkość drzwi (chociaż też to ważne) ale o wysokość fotela od ziemi.
a ja nadal nie wiem, o co chodzi w tym wątku
;D;);p ;D!
off-top to malo powiedziane,p ale zabawnie, wiec nie zaluje czasu przeznaczonego na poczytanie;)
Minął prawie rok.......
Do końca czerwca było nawet ok. Był seks w różnych odstępach czasowych, raz 1x tydzień innym 3x w tygodniu.
I czar prysł........Mój mężuś przeniósł się zaś ze spaniem na piętro..... i tak do połowy lutego......nic- zero seksu........
Nauczyłam się z tym żyć - sama siebie zaspakajałam i nawet nie było mi z tym źle - z czasem się do tego przyzwyczaiłam - z tego przynajmniej miałam przyjemność ;-)
Wielokrotnie próbowałam rozmawiać - zawsze słyszałam jakieś burknięcie pod nosem i na tym się kończyło ......, aż do czasu kiedy to po wypitemu wielce mu się zachciało. Na pytanie - "gdzie byłeś przez 7 m-cy?" dowiedziałam się, że biedny nie wiedział jak do mnie podejść - hihihi biedny nastoletni chłopczyk ...... .
Od 2-ch tygodni postanowił spać w sypialni. Tak - ale tylko spać ..... Stwierdził, że tam się wreszcie wysypia .... Przyjdzie, położy się i tak zasypia - bardzo często w ubraniach, tak jak chodzi po domu i wyjściowo.
Mam go serdecznie dość - pies ogrodnika sam nie zje i drugiemu nie da ;-(
Minął prawie rok.......
Do końca czerwca było nawet ok. Był seks w różnych odstępach czasowych, raz 1x tydzień innym 3x w tygodniu.
I czar prysł........Mój mężuś przeniósł się zaś ze spaniem na piętro..... i tak do połowy lutego......nic- zero seksu........
Nauczyłam się z tym żyć - sama siebie zaspakajałam i nawet nie było mi z tym źle - z czasem się do tego przyzwyczaiłam - z tego przynajmniej miałam przyjemność ;-)
Wielokrotnie próbowałam rozmawiać - zawsze słyszałam jakieś burknięcie pod nosem i na tym się kończyło ......, aż do czasu kiedy to po wypitemu wielce mu się zachciało. Na pytanie - "gdzie byłeś przez 7 m-cy?" dowiedziałam się, że biedny nie wiedział jak do mnie podejść - hihihi biedny nastoletni chłopczyk ...... .
Od 2-ch tygodni postanowił spać w sypialni. Tak - ale tylko spać ..... Stwierdził, że tam się wreszcie wysypia .... Przyjdzie, położy się i tak zasypia - bardzo często w ubraniach, tak jak chodzi po domu i wyjściowo.
Mam go serdecznie dość - pies ogrodnika sam nie zje i drugiemu nie da ;-(
ale jakiej Ty porady oczekujesz Viki? zakładam, że mąż nie zamyka Cię w domu na klucz...
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Po 25 latach związku.
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024