Witam.
Jestem po 40, a mąż przed 50-tką, jesteśmy razem od 25lat. Jak to w życiu bywa, raz z górki a raz pod ale ogólnie wszystko jest ok.
Na początku związku jak to zwykle bywa było bardzo dobrze, ale inicjatywa zawsze wychodziła od strony męża. Próbowaliśmy pomalutku wszystkiego ale na tym się kończyło.
Z biegiem czasu przestałam całkowicie potrzebować seksu, Wielokrotnie zastanawiałam się nad sobą - czy ze mną jest wszystko ok ? Teraz po latach doszłam do wniosku, że przyczyny tego stanu rzeczy były dwie:
1- od początku pragnęłam dziecka - niestety nigdy się nie udało zajść w ciążę - godziłam się na "rutynowy stosunek" tylko z powodu "a może się uda" - potem stwierdziłam, że skoro się nie da to: "kochać się nie ma potrzeby"
2- rutyna męża przez całe powiedzmy 24 lata : masaż pleców (owszem dawał mi przyjemność, odprężenie ale nie podnietę) , od razu penetracja i bardzo szybkie jego zaspokojenie, a moje udawanie do czego przez te wszystkie lata weszłam w dużą wprawę, a mąż uważał to za standard, że tak ma być.
Mąż zawsze chciał być aktywny, zawsze to on chciał - a ja nie - odpychałam go od siebie. Nasze zbliżenia były coraz rzadsze. Najpierw 1x na miesiąc, później raz na pół roku, aż mąż przestał się wogóle do mnie zbliżać, ok. 4 lat temu przeniósł się ze spaniem do innego pokoju. "Dorwał mnie" dosłownie raz na pół roku - ale to wyglądało j/w.
Z tą potrzebą też to wyglądało różnie - inni mężczyźni mnie bardzo podniecali , i gdyby nie to, że nie chciałam zdradzić męża, z nimi bym się bardzo chętnie kochała - podejrzewam, że "rutyna męża" nie dawała mi dodatkowych, nowych bodźców, a ja też nigdy mężowi nie umiałam (nie odważyłam się) o tym powiedzieć. Nie rozmawialiśmy nigdy na ten temat . Dla męża zawsze był to temat tabu - tak był w domu tego nauczony - cóż dawne czasy. "Robić ale nie rozmawiać" ;-)
Teraz, nasze życie się w miarę ustabilizowało, 3 adoptowanych dzieci już sporo odrosła, ok roku gdy stuknęła mi magiczna 40 zaczęłam odczuwać wreszcie tą potrzebę. Gdy mąż już raz na te pół roku chciał - godziłam się bez problemów, jednak przez męża rutynę nadal bez satysfakcji z mojej strony.
Przez ten rok, coraz bardziej odczuwam potrzebę seksu. Postanowiłam ostatnio, urozmaicić w końcu nasze życie erotyczne - stwierdziłam, że dość milczenia. Wzięłam sprawy w swoje ręce. Zakupiłam kilka nowych rzeczy typu żel (jak już tak lubi robić ten masaż - niech robi nie tyłu a z przodu ) , żel stymulujący - przy nakładaniu może troszkę w końcu mnie tam w końcu popieści , prezerwatywy z prążkami. Ale cóż z tego, jak zakupione gadżety musiały czekać aż do wczoraj, kiedy to mąż dostał długo oczekiwany przez siebie prezent w postaci nowego sprzętu RTV - podeszłam do niego, zabrałam mu pilota z ręki i stwierdziłam, że ma mi teraz ślicznie za niego podziękować. On stwierdził, że co - jedynie może (jak to od wielu lat nazywał) "zgwałcić swoją żonę" - więc ja mu na to, że nie wiem nad czym się jeszcze zastanawia. Całe pół wieku nie widziałam na jego twarzy takiego zdziwienia ;-). No ale cóż - zaczął od rutyny - powiedziałam dość - w czasie trwania - zaczęłam stopniowo wyciągać i podawać mu stopniowo, co chwilę nową rzecz. Powiedziałam wprost, że skoro on nic nie umie urozmaicić to wzięłam sprawy w swoje ręce (zresztą jemu jest to na rękę, bo zawsze cały dom był i jest tylko na mojej głowie). Mówiłam i grzecznie tłumaczyłam co kiedy ma robić, czego potrzebuje w danej chwili. W końcu po 24 latach po raz pierwszy przeżyłam swoje spełnienie. Mężowi także się bardzo podobało - stwierdził, że wreszcie żona po 40-sce stała się demonem seksu - ale zastanawia mnie jedna rzecz - po wszystkim wzięłam się zwyczajnie obróciłam i uśmiechnęłam - po czym stwierdził "o nie ja już stary jestem - nawet nie myśl o powtórce". Nie ukrywam, że dzisiaj chciałabym powtórzyć, jednak obawiam się, że zaś będę musiała czekać długo. Nie ukrywam, że teraz jakby mąż chciał, to mogłabym i kilka razy dziennie - chyba mój organizm chce nadrobić te wszystkie stracone lata - ale teraz już mąż nie daje lub nie chce dać rady. Oczywiście, ostatnio dość dużo przeglądałam nowinek, postanowiłam nawet zakupić swój pierwszy w życiu wibrator i w chwilach kiedy mąż nie jest zainteresowany korzystam z niego z wielką ale inną przyjemnością. Nie chcę z niego sama korzystać - jeżeli on nie daje rady- chciałabym aby on nim pokierował, dał mi spełnienie w inny sposób - ale on a nie ja sama. Nie wiem czy męża problemy są spowodowane, dość rzadkimi w ostatnich latach zbliżeniami i tu nagle szok - nie daje rady - czy innymi sprawami.
Napisałam tego posta nie tylko z tego powodu, abyście doradzili co dalej - bo wiem co napiszecie : "masz babo oddane za pożyczane"- "sama sobie jesteś winna" itp. ale po to by nowym budującym się związkom doradzić, by byli otwarci wobec siebie od początku, rozmawiali o swoich bolączkach, problemach, co chcieliby albo nie - a w razie potrzeby zwrócili się do odpowiednich specjalistów. Ja teraz bardzo żałuję tych straconych lat, nie jestem już młodą osobą i nie wiem co będzie dalej - ale wiem, że jakbym poszła z problemem psychicznym do choćby psychologa to byłoby napewno dużo lepiej.