lilly25 napisał/a:Ale na poziomie myśli (nie odczuć) chyba zdajesz sobię sprawę że to jak on Cię potraktował nie miało nic wspólnego z żadnymi Twoimi błędami czy defektami? To po prostu był zwykły cham, i/lub człowiek który prawdopodobnie mścił się za rany jakie poniósł z poprzednich relacji z kobietami (tak by wynikało z rzeczy które napisałaś gdzieś na pierwszej stronie).
Rozsądek podpowiada mi to, co napisałaś. Ale ten chłopak nie powiedział mi tego bez powodu. Mógł zachować się przyzwoicie i zachować dla siebie te spostrzeżenia o mojej intymnej urodzie, ale przecież to nie był jego obowiązek. Nie musiał być miły. Takie słabe, naiwne dziewczyny tacy jak on zjadają na śniadanie.
lilly25 napisał/a:Polecam zamienić słowo "wina" na - "przyczyna", bo czasami słowa potrafią namieszać człowiekowi w głowie (np. tutaj wpędzając go w nieadekwatwne poczucie że robi coś złego poprzez skojarzenia: "wina" z "wina moralna", a to nie tak bo chodzi jedynie o winę jako powód).
Nie znam dokładnie Twojej sytuacji, ale sama powiedziałabym raczej że to raczej z winy losu, który postawił tamtego kolesia na Twojej drodze. Na pocieszenie mogę dodać ze uraz można wyleczyć, ponieważ sama miałam o wiele gorszy z dzieciństwa, i udało się w dużym stopniu.
Dla mnie ''wina'' i ''przyczyna'' to synonimy. Sytuacja z tym chłopakiem uświadomiła mi, że jestem bezwartościowa jako kobieta, a nawet jako człowiek. Nasza wcześniejsza relacja(zanim rozmawialiśmy o seksie) była bardzo przyjacielska. Dużo rozmawialiśmy, on też mi się zwierzał z bardzo osobistych tematów i umiałam z nim rozmawiać, pocieszać go. Kiedyś powiedział, że jestem dla niego ważna, bo umiem go wysłuchać. To mi dało do myślenia, że jestem coś warta, i ktoś dostrzega moją wartość. Zwłaszcza, że ten chłopak ma bardzo duże powodzenie u dziewczyn i naprawdę może mieć każdą. W swojej wielkiej głupocie i naiwności dostrzegłam, że mam szczęście, że taki ktoś rozmawia z taką mną. Później, po naszym ''stosunku'' powiedział, że mam okropne wargi sromowe, że on jakoś się przemógł, ale wątpi, że znajdę jeszcze adoratorów, jak ''tak wyglądam'' i zachowuję się ''jak dziwka'', i że powinnam się bardziej szanować, bo to był mój pierwszy raz(pisałam już o tym kiedyś). Najpierw poczułam się oszukana. Później uświadomiłam sobie, że on nie byl mi nic winien, nie miał wobec mnie żadnych obowiązków. Sama jestem winna tej sytuacji, oraz moja głupota, brak charakteru i asertywności. Gdybym była bardziej atrakcyjna fizycznie i charakterem, na pewno tak by sobie ze mną nie pozwolił.