Witam Was wszystkich!
Jestem w związku partnerskim od 12 lat . Mój facet jest impulsywnym cholerykiem , do tego wszystko i wszystkich wiecznie krytykuje. Mnie ,że np. źle rozwieszam pranie , że logistycznie nie układam rzeczy na suszarce do naczyń tak jak on,że on lepiej sprząta w łazience . Po tym jak przestałam jeść mięso i gotować sobie oddzielnie, mówi ,że moje jedzenie śmierdzi gównem etc.. nawet jak robię coś co on kiedyś zjadała z ochotą( np. makaron z warzywami czy risotto) też potrafi kręcić nosem. Zaznaczę , że w domu on sprząta więcej niż ja , bo ma obsesję na tym punkcie, rano przed pracą np. pucuje krany w łazience.. nie jestem jednak bałaganiara , choć nie mam takiej obsesji jak on z porządkiem
Ostatnio obraził się , że kupiłam buty zimowe , które wg niego są brzydkie i z plastiku ( kosztowały mnie 630 PLN) . Ostatnio mówił tez jaki płaszcz mam ubrać bo wg niego czerwony źle wygląda do niebieskiego kostiumu( jednak czarny był zbyt gruby na +11 stopni jak dla mnie, a innego nie miałam) . Ciągle mówi ,że nie słucham jego dobrych rad - np. jak się ubrać czy bym założyła kartę Multisport i chodziła np. na jogę czy siłownię( waże 43kg więc raczej dozuję wysiłek - wolę spacery po parku , choć teraz jak jest zimno ciężko mi się zmobilizować ) Mój luby jednak twierdzi ,że lepiej wie co uczyni mnie szczęśliwą , zaznaczę ,że lubię uczyć się języków obcych , czytać książki , gotować , więc to nie jest tak ,że zimą leżę na kanapie..
Jest drugi bazowy problem , on krzyczy na mnie o byle co.. razem pracujemy w jednym biurze , tylko we dwoje- jak jest jakiś problem w pracy jest darcie mordy , nawet jeśli to nie moja wina. Były też rozwalone pięścią klawiatury, zbita szyba w oknie czy wgniecenie w drzwiach bo kopnął je z całej siły. To było kilka lat wstecz , teraz co do takich czynów się bardziej uspokoił i z reguły " tylko " drze mordę czy uderzy pięścią w stół czy trzaśnie drzwiami. Ostatnio jednak np. rzucił taperem do śniadań plastikowych z całej siły o podłogę( a ja zamarłam) bo nie napisałam email do informatyków o wymianę mojego tlf służbowego , który zaczął szwankować. Darł się ,że nie umiem prosić , owszem mam z tym problem , ale to nie powód do takich jego zachowań wg mnie. Innym razem wszedł do domu i zaczął wrzeszczeć ( mimo że robiłam dla niego pizzę) że włączyłam pralkę a on akurat chciał wyprać swoje rzeczy z siłowni( wcześniej mi nic nie mówił o tym) .Kolejnym razem koleżanka z pracy z innego działu poprosiła bym jej wysłała pewne zestawienie ( teoret jej dział mógł też to zrobić ) jednak ja mogłam to zrobić szybciej i mając te 30 min co mi to zajęło powiedziałam ,że następnego dnia to wyślę. Wieczór partner wiedząc o tym już o 16h , o 21h wybuchnął jak szalony darł się ,że ona jest idiotką , że nic jej nie wyślę , że nigdy nic nie osiągnę , gdy pozwolę się tak wykorzystywać i deptać po sobie ..darł się z 30 min , a ja ryczałam..Jak się usokoiłam on podszedł i się uśmiecha jakby nigdy nic. a ja wciąż się trzęsę w środku i mówię.. co myślisz , że ja teraz udam że nic się nie stało? Obraził się zaraz . Od roku chodzę na terapię , bo mam problem z nerwami ,które wynikają z nerwowej pracy i zachowań mojego partnera. Moja nerwica jednak nie wraża się agresja w stosunku do innych , lecz jest skierowana do wewnątrz mnie tj cierpię na różne bóle np. brzucha , mam problemy z oddychaniem , od ponad roku moje ciało drży - byłam u wielu lekarzy , nic poważnego nie znaleźli. Nieraz milczę by nie sprowokować kłotni o byle co.. a on mówi ,że jak nie wytrzymuję to wiem co mam zrobić-czytaj wyprowadzić się.
On nieraz mówi ,że się nie zmieni ,że już taki jest a ja wciąż szukam drogi jak poprawić tą sytuację , czytam też książki-wczoraj kupiłam KOCHAJĄC GNIEWNEGO CZŁOWIEKA- co on skwitował , pewno kolejna książka co mi w głowie pomiesza. Ja jednak szukam ratunku dla siebie bo na tą chwilę nie potrafię odejść , choć nieraz o tym myślę. Mieszkam w jego mieszkaniu , w pracy w dużej mierze jestem od niego zależna, nie mamy dzieci .On na terpie nie pójdzie , sam wyzywa mojego terapeutę od szarlatanów. Próbuję z nim rozmawiać , a on mówi ,że on też musi znosić rózne moje wady.. jak pytam jakie , nie mówi wprost. Na pewno mam wady , ale nie tak poważne jak agresja słowna czy picie co wieczór kilku piw.. Jak widzicie tą sytuację? Jakaś nadzieja jest w ogóle ,że będzie lepiej?
2 2016-11-04 11:27:20 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-04 11:45:12)
ja napiszę tylko tyle,
masz nie okrzesanego pajaca za partnera, który nie potrafi sobie poradzić z czubkiem własnego nosa
stąd agresja, ukierunkowana na zewnątrz
pewnie gdybyś nie trzymała się biernej pozycji, eksplodowało by to mocniej
zajeżdza Twoje poczucie wartości, wpycha w rolę poddanej, uległej, na każdy rozkaz, bezpłciowej osoby
czy to jest przemoc psychiczna, że jedna osoba drugiej, nie pozwala się wyrażać, być sobą, stawiając się wyżej od niej
zastanawiasz się nad tym jeszcze??
jedyna nadzieja że Ty się zmienisz, to sobie pomożesz,
póki co umożliwiasz jemu, jego rozwój "wewnętrznego idioty" do potęgi N
nie będzie lepiej niestety
Czy to ten sam facet ?? http://www.netkobiety.pl/t98094.html
Tak to ten sam facet.troche zmniejszyl picie a ja jestem w trakcie procesu przydzielenia do grupy dla wspoluzaleznionych z Nfz. Problem w tym ze gdyby byl caly czas zly to nie byloby nad czym myslec ,ale tez bywaja mile chwile.na swojej terapii prywatnej ucze sie stawiac granice i oponuje gdy on mi mowi co mam ubrac a ja sie nie zgadzam.dzis jednak stwierdzil ze jesli tak mocno bede walczyc o swoje to taki zwiazek nie przetrwa.poki co moim celem jest wyciszenie sie i wzmocnienie swojej samooceny bym umiala podjac sluszne decyzje
6 2016-11-04 18:11:49 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-04 18:16:46)
Póki co to go wybielasz, postaraj się nie wchodzić w to co on, nie żyj jego życiem, zachowaniem, emocjami
Szkoda energii, na przepychanki, ubierasz się w to w czym się dobrze czujesz, a nie on stanowi o tym czy Ty się tak masz czuć,
Poczytaj o współuzależnieniu, coś zdrowego żeby nie potrzebnej sieczki z glowy nie zrobiło
nie przejmuj się tym straszeniem, chodź to już szantaż emocjonalny jest,
Wytrzyma, albo nie wytrzyma, i nie Ty za to odpowiadasz czy tak będzie, a już na pewno ciężaru tego na siebie w takiej formie brać nie powinnaś
Regulamin Forum wyraźnie mówi, że problemy jednego związku opisujemy w jednym wątku - dzięki posiadaniu większej ilości informacji, łatwiej jest udzielić właściwej odpowiedzi. Z tego samego powodu ten wątek zostaje zamknięty, a Ciebie bardzo proszę o kontynuowanie poprzedniego, zapoznanie się z naszymi zasadami oraz stosowanie do ich zapisów.
Z pozdrowieniami, Olinka