Witajcie ! Wiekszosc z nas powoli myśli o nadchodzących Świętach Bożego Narodzenia. Kilka dni temu byliśmy na imieninach teściowej, na których szwagierka próbowała za wszelką cenę upokarzać mnie swoją złośliwością. Od bardzo dawna wyczuwam rywalizację z jej strony, połączoną z zazdrością. Zawsze wychodziłam z założenia, że jeśli dana kwestia nas nie rusza, to nie porusza się jej docinkami itp. Aktualnie jestem na początku ciąży (9 tydzień). Po imieninach czułam się wypluta z całej energii i radości a nazajutrz pół dnia przepłakałam. Nie chcę spędzać tam Świąt (Wigilia), ale jestem świadoma z jakimi konsekwencjach będzie się to wiązać. Przede wszystkim teściowa się obrazi i zostaniemy po prostu "obgadani". Mąż zawsze staje po mojej stronie, jednak nakłania byśmy tam pojechali mimo wszystko, "odbębnili Wigilię" i reszta Świąt dla nas. Będąc w ciazy bardziej to wszystko przeżywam i nie chce tam jechać. Z drugiej strony to rodzina Męża, a ja nie chce go od nich izolować. Co myślicie na ten temat ?
Powiedz ze zle sie czujesz ze wymiotujesz czy cos i nie jedz :-D
Madziunia a ja z kolei uważam, że na max 2 h powinniście pojechać. Jaka by nie była to niestety rodzina Twojego męża.. odwróć sytuację w drugą stronę - byłoby Ci przykro gdyby do Twoich rodziców nie zajechać. Wiem, że pewnie są złośliwi, nie lubicie się, nie masz ochoty, ale pamiętaj że zawsze obgadają Ciebie i to Twoja wina będzie. Życz im wszystkiego dobrego, zjedz barszczyk ,podziękuj i zbierajcie się na Wigilię do siebie. Nie zniżaj się do ich poziomu, kilka razy w roku w Święta da się przeżyć "takie" towarzystwo, tym bardziej że masz w obronie męża. Jeśli by Ci zrobili przykrość to zawsze możesz wyjść
Hmm gdybym była w takiej sytuacji, to chyba wykręciłabym się ciążą, choć może to egoistyczne i mało szlachetne. Idealnym rozwiązaniem byłoby to, co proponuje Chomik9911, ale trochę nie wierzę, że będąc na miejscu mąż dotrzyma słowa i ograniczy się do 2 h. A przynajmniej trzeba liczyć się z tym, że może się tak zdarzyć.
Jeśli mąż jest po Twojej stronie, to jakim cudem pozwala Cię upokarzać? Coś mi tu nie gra. Co takiego konkretnie robi teściowa i szwagierka?
Madziunia a ja z kolei uważam, że na max 2 h powinniście pojechać. Jaka by nie była to niestety rodzina Twojego męża.. odwróć sytuację w drugą stronę - byłoby Ci przykro gdyby do Twoich rodziców nie zajechać. Wiem, że pewnie są złośliwi, nie lubicie się, nie masz ochoty, ale pamiętaj że zawsze obgadają Ciebie i to Twoja wina będzie. Życz im wszystkiego dobrego, zjedz barszczyk ,podziękuj i zbierajcie się na Wigilię do siebie. Nie zniżaj się do ich poziomu, kilka razy w roku w Święta da się przeżyć "takie" towarzystwo, tym bardziej że masz w obronie męża. Jeśli by Ci zrobili przykrość to zawsze możesz wyjść
Chomik9911 masz rację przemówił do mnie argument, ze jak nie pojde to bedzie moja wina.. da się przeżyć te 2 h ...
Hmm gdybym była w takiej sytuacji, to chyba wykręciłabym się ciążą, choć może to egoistyczne i mało szlachetne. Idealnym rozwiązaniem byłoby to, co proponuje Chomik9911, ale trochę nie wierzę, że będąc na miejscu mąż dotrzyma słowa i ograniczy się do 2 h. A przynajmniej trzeba liczyć się z tym, że może się tak zdarzyć.
Jeśli mąż jest po Twojej stronie, to jakim cudem pozwala Cię upokarzać? Coś mi tu nie gra. Co takiego konkretnie robi teściowa i szwagierka?
Pewnie te 2 godziny wydłuża sie do 4 conajmniej. Wyglada to tak ze trwa tam rywalizacja miedzy naszymi dziecmi (od strony szwagierki jest to ukochane dziecko a nasze które rozwija sie wzorowo jest troche spychane i deprecjonowane). Nasze małżeństwo jest udane szwagierki niekoniecznie i krążąc wokół tych tematów sa zawsze docinki zreszta czuje sie tam troche jak intruz. Szwagierka nie odwiedza nas praktycznie wcale tylko my jeździmy do teściów gdzie mieszka rowniez ona z mężem. Maz widzi lecz nie reaguje dopiero w domu komentujemy to co sie wydarzyło czy co zostało powiedziane. On jest nauczony ze jego siostra to numer 1 w rodzinie i jest zawsze tak ze cokolwiek powie czy zrobi to tak ma byc. Dlatego on nigdy sie z nią nie kłócąc nie odpowiada na jej Złośliwości. Jest po mojej stronie ale z jej złośliwościami zmagam sie sama w jej towarzystwie.
Hmm to co napisałaś nie brzmi groźnie i chyba jest do przeżycia. Inna sprawa jest taka, że nie wierzę w bycie po czyjejś stronie w gadce + brak reakcji, gdy faktycznie coś się dzieje. To bardzo wygodne. A dlaczego pozwalasz sobie na takie traktowanie? Cięta riposta i odechce się zaczepek. Może nie w stosunku do teściowej, bo to starsza osoba, ale ze szwagierką bym się nie cackała.
8 2016-10-31 14:15:57 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2016-10-31 14:18:28)
Madziunia to co opisałaś, w moim odczucia a nie mam na celu źle Ci doradzić, jest jak najbardziej do przeżycia. Nie pozwól żeby czas się bardzo wydłużył. Ja jak jestem u teściów (a też mam problem z teściem) to patrzę porozumiewawczo na męża i mówię wstając "dziękuję bardzo za gościnę, obiad pyszny, no ale trzeba się zbierać" a Ty masz małe dziecko więc tym bardziej więcej wymówek Wiesz jeśli Ci szwagierka dotnie, a widać że jest zazdrosna dodatkowo wychowana w poczucia takim że jej wszystko wolno, to jej powiedz wprost, że dosyć masz takich docinek i niech się zachowuje jak osoba dorosła. Mąż zapewne nauczony od małego, że się ulega i siedzi cicho a baby rządzą w domu. Na szczęście Wy macie swój dom, gdzie są inne zasady i nie mieszkacie z nimi. Z mężem ustal do której maksymalnie jesteście na wizycie, wystrój się ładnie, nie wiem czy bierzecie prezenty czy jakieś jedzenie, pouśmiechaj się 2 godzinki niech je szlag trafi i wracasz do swojego ciepłego domu
Takie jest moje zdanie, bo nie jestem za tym żeby podsycać konflikty, ze względu na szacunek do męża i dziecka (w końcu to dziadkowie), a tym bardziej jak się razem nie mieszka. Co innego gdyby jawnie działa Ci się krzywda - ale tu taka zazdrość i zawiść - bądź ponad to i pokaż klasę i dobre wychowanie
A ja zapytam - czy nie możesz czegoś zrobić, żeby tę atmosferę zmienić. Widzisz dwa rozwiązania: 1. uciec, 2. zacisnąć zęby i znieść. A gdyby tak spróbować drogi nr 3. zmienić? Pogadaj ze szwagierką. Powiedz, że widzisz jej złośliwości, że widzisz, że coś ją boli i zapytaj, jaki ma problem. Dlaczego masz znosić takie traktowanie? Zawsze też możesz być złośliwa (ale w sumie nie rozwiąże to sytuacji, tylko ją zaogni, ale może będzie ci lepiej, jak się nawzajem poobrażacie i powrzucacie sobie?).
Ja bym była za tym, żebyś albo zadzwoniła do niej, poprosiła o spotkanie i spróbowała ot obgadać, albo chociaż osiągnąć jakiś kompromis (w stylu: "wiem, że mnie nie znosisz, ale nie zgadzam się, żebyś upokarzała mnie takimi tekstami przy rodzinie, umówmy się na coś..."), albo nawet się dogadać, może jej się wydaje, że coś jej zrobiłaś... Jeśli się na coś umówicie, np. ona zgodzi się, że przestanie cię atakować, a na spotkaniu i tak to zrobi, to nazwij jej zachowanie po imieniu PRZY ŚWIADKACH. Przy mężu, teściach, znajomych - "widzę, że jesteś wobec mnie celowo złośliwa, o co ci chodzi?" Możliwe, że wystraszy się bezpośredniej konfrontacji.
Możesz też poprosić męża o wsparcie, jeśli sama nie wiesz, czy dasz radę zareagować, niech się odezwie w trakcie sytuacji - "hej, widzę, że mówisz bardzo niemiłe rzeczy mojej żonie, co się dzieje?"
Chcę Ci powiedzieć, że istnieje inna droga, i że możesz z niej skorzystać.
Monoceros ma rację - unikanie tematu oraz konfrontacji powoduje tylko tyle, że szwagierka czuje się bezkarna. Jeśli ona jest tam świętą krową, której nikt nie zwróci uwagi, to sama musisz postawić wyraźną granicę. Jej nieprzyjemne zachowanie świadczy wyłącznie o jej poziomie ogłady i kultury, a raczej ich braku, ale Ty absolutnie nie musisz, a nawet nie powinnaś, się na to zgadzać. Nikt nie ma prawa przelewać na Ciebie własnych frustracji, upokarzać Cię czy choćby wprawiać w zakłopotanie. Brak reakcji jest jak danie przyzwolenia, z kolei stanowczo wypowiedziane "nie życzę sobie" powinno wywołać jakąś reakcję, to może być zresztą punkt wyjścia do dalszej rozmowy.
Dziewczyny jesteście kochane i niezawodne. Nie wzięłam pod uwagi opcji nr 3, ktora proponuje Monoceros. Postawiłam się w roli ofiary. Czasem jej odpowiadam na jej złośliwości, ale nigdy w asertywny sposób. Każde spotkanie u teściów (i jednocześnie z nią) kończy sie u mnie okropnym uczuciem. Kilka dni "po" przy prawie kazdej czynności dnia codziennego mysle i analizuje sytuacje i jej złośliwości i ganię sie za to ze jej nie odpiwiedzialam tak jak przyszło mi to do głowy po spotkaniu. Macie racje - zapytanie wprost zdaniem typu "widzę ze jestes wobec mnie złośliwa, o co ci chodzi " jest proste i genialne w tej wlasnie prostocie. Liczę ze poskutkuje. Dziekuje Wam dziewczyny ! )))
Musisz bronic siebie i gdy sie sprzeciwisz to odzyskasz szacunek do siebie. Sama do siebie.
Musisz bronic siebie i gdy sie sprzeciwisz to odzyskasz szacunek do siebie. Sama do siebie.
Masz rację, dziękuję :*