Witam, chciałabym zasięgnąć opinii innych w takiej sprawie. Otóż od około 8 miesięcy spotykam się z chłopakiem, jest dobrze między nami. Spotykam się z nim głównie w weekendy, w tygodniu każdy z nas pracuje i ma swoje domowe obowiązki. Oprócz chłopaka mam 2 przyjaciółki, z którymi się dość często widuję. Odkąd zaczęłam mieć chłopaka starałam się, aby nie zaniedbywać także przyjaciółek (spotykałam się z nimi średnio raz na tydzień, tak jak za czasów, kiedy chłopaka nie było) ale po prawdzie czuję się już zmęczona taką "uganiaczką" ...brakuje mi czasu dla siebie, jestem zmęczona po prostu, w tygodniu pracuję i też chciałabym odpocząć po pracy a nie wiecznie gdzieś jeździć... więc chciałabym ograniczyć trochę te kontakty, np. żeby spotykać się 1-2 razy w miesiącu.
O ile jedna z przyjaciółek sądzę, że bez problemu zrozumie i zaakceptuje to, tak boję się reakcji drugiej. Ona nie ma chłopaka, mieszka sama. Spotykałyśmy się średnio raz w tygodniu. Zazwyczaj ja do niej jeździłam ok. 20 km. Dodam, że boję się jej reakcji, bo była kilka miesięcy temu sytuacja, że ofochała się na mnie, za to że powiedziałam jej prawdę o pewnym mężczyźnie, w którym była zakochana. Na spotkaniu nic nie dała poznać, pożegnała się jakby nigdy nic, a potem nie odzywała się parę dni, aż powiedziała w końcu o co się obraziła... od tej pory wolałam pewne rzeczy przemilczeć, bojąc się że zrobi mi znowu takiego focha... a znamy się prawie 9 lat, i to pierwszy raz takie coś było. Ubodło mnie to mocno, że mnie tak potraktowała, tym bardziej że jak tylko mogłam pomagałam jej, jeździłam z nią do różnych miejsc jeśli potrzebowała...
Ona ma taki charakter, że ma wysokie poczucie swojej godności i dumy, i często się obraża na innych, jeśli w jej mniemaniu ją "zawiodą" albo zrobią coś nie tak. Mimo wszystko bardzo dobrze mi się z nią rozmawia, czuję że się dobrze rozumiemy. No i głównie z nią bym chciała trochę te kontakty ograniczyć, ale boję się reakcji. To nie jest tak, że teraz chce "olać" przyjaciółki, ale doszłam do wniosku że nie dam rady tego wszystkiego pogodzić. Jeżdżę potem do chłopaka albo on do mnie, ja jestem zmęczona, bo w tygodniu "uganiam", a też tak nie powinno być, w końcu się nie widzimy w tygodniu to też chcę być radosna, zadowolona na spotkaniu. Co uważacie? Ja mam 29 lat, koleżanka jedna też 29, druga 28.
Czy powinnam to wogóle tak analizować? Raczej jestem taką osobą, która nie chce sprawić przykrości innym... Czy patrząc na to z drugiej strony, poczułybyście się dotknięte, gdyby koleżanka chciała ograniczyć kontakt?