czas przed rozwodem a swieta... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » czas przed rozwodem a swieta...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 24 ]

Temat: czas przed rozwodem a swieta...

Czesc,

Potrzebuję rady, moze ktos byl w takiej sytuacji...

Jestem w przededniu rozwodu, jednak ze wzgledow finansowo- zawodowych nie zlozylam jeszcze pozwu - maz na rozwod sie "nie zgadza", bo podobno bardzo mnie kocha, a to, ze malzenstwo trwa 3 lata a psuje sie 2 to dla niego nic nie znaczy i ze wg niego-skoro staralam sie dwa lata, to i teraz mu wybacze.
Mamy 2 letnie dziecko.
Zlozenie papierow planuję w okolicach lutego/marca.powod:niezgodnosc charakterow, ten zwoazek to walka i ciche dni. nie kupuje wersji mojego meza o tym, ze jestem potworna egoistka i mimo ze jest zle, to powinnam z nim zyc dla dziecka

I do meritum- jak spedzic czas swiateczny? Jak to wygladalo u Was?  nie chcę pozbawiac syna swiat, moze warto zacisnac zeby i spedzic wigilie u tesciow a jeden dziwn swiat u mojej rodziny? nie mam na to ochoty bo maz wmieszal miedzy nas wszystkich...
jak to oceni sad?
byc moze ktos z forumowiczow mial podobna sytuację i się podzieli...?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

Przecież żeby był orzeczony rozwód musi zaistnieć ustanie więzi między małżonkami na wielu płaszczyznach, wspólne spędzanie świąt temu przeczy. Dlaczego nie pozwolisz mu, żeby sam z dzieckiem spędził jeden dzień świąt u swoich rodziców?

3

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

ja chcę mu na to pozwolic. to on mi robi presję ze odbieram dziecku radosc.
chce tez sam jechac do mojej rodziny,  nastawia wszystkich przeciwko mnie- on jest dobry, stara sie,a ja to egoistyczny potwor.
chcę chyba po prostu trzymać rekę na pulsie...

4

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

Tak to bywa, jeśli tylko jedna strona jest inicjatorem rozwodu.
Niestety, jeśli się rozwiedziesz, świeta raczej będziecie spędzali osobno, kiedyś nastąpi ten pierwszy raz.

5

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

wiem... i prawdę mówiąc  czekam na te samotne swieta, bez tej calej otoczki obludy.
boje sie tylko, ze sad powie: co z Pani za matka ze nie zacisnela zebow i nie spedzila swoat z synem?
maz mi sie odgraza, ze chce mi zabrac dziecko i ze rozwod bedzie z mojej winy, bo :"nie chce dac mu szansy"

6

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

Dla sądu będzie to jeden z dowodów, że ustały między wami więzi. Ty z synem możesz spędzić jeden dzien u swoich rodziców, on ze swoimi i z dzieckiem jeden. Moje dzieci tak od lat spędzają święta i uwierz mi, nie krzywdują sobie. Kwestia przyzwyczajenia do sytuacji. Dużo gorzej by było, gdybyś mu w ogóle nie chciała dac dziecka na świeta.

7

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

absolutnie, nie wyobrazam sobie zabrac dziecku radoche z prezentow z powodu mojego widzimisię...
najgorsze jest to, ze on nie slucha ze ja sobie nie zyczę zeby wizytowal moja rodzinę. wg niego : od zawsze tak bylo i teraz tak bedzie, a to, ze potrafi o kazdym piwiedziec rzeczy staraszne i pkropne to niewazne, bo tradycja jest tradycją...
zal mi tez trochę,  bo reszta jego rodziny lrocz matki nic mi nie zrobila...

8

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

To, że jego rodzina nie zrobiła Ci krzywdy nie tworzy po twojej stronie żadnego obowiązku, by spędzać z nimi święta. A co do Twojej rodziny, to porozmawiałabym z nimi, wyjaśniła sytuację, uprzedziła, że mąż może próbować "wtargnąć" na święta, a ty sobie jego obecności nie życzysz - na pewno w razie czego łatwiej będzie się go pozbyć, jak wszyscy zgodnie stwierdzą, że u Twojej rodziny nie jest mile widziany niż jak ktoś w dobrej wierze będzie próbował was godzić z okazji świąt.

Spędzania świąt oddzielnie sąd nie wykorzysta przeciw Tobie, wyrodnej matki to z Ciebie nie zrobi. Przeciwnie - choć pożycie między Tobą a mężem ustało, Ty umożliwiasz dziecku kontakty z całą jego rodziną. To działa na plus dla Ciebie, a pieniactwo męża mu szkodzi.

9

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

problem z moja rodzina, tzn matka polega na tym, ze ona jest po stronie meza. moim bledem bylo to, ze kiedy on przestal mnie szanowac,  typko wymagac i nic nie dawac od siebie,  traktowac mnie jak praczkę i sprzątaczkę ja sie nikomu nie zalilam bo myslalam,ze to przeksciowy kryzys.
Kiedy miarka sie przebrala i on nagle poczul, ze rozwod jest realny zaczal wyzdzwaniax do mojej matki i robic z siebie ofiare. a ona coz,jak wiekszosc kobiet tej generacji: jest jak jest, co z tego ze go noe kochasz, jest dziecko i musi tak byc...
ta sutuacja sprawia, ze jestem strzepkiem nerwow i wrakiem czlowieka i tracę czasem zdrowy osąd i stąd to pytanie o swieta- po prostu tyle czasu robilam wszystko wbrew sobie ze teraz, kiedy moge zrobic cos w zgodzie ze swoim sumieniem,  czuję ogromne poczucoe winy, a slowa meza i jego ogolna postawa tylko mnie w tym utwierdzają...

10

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

niestety większość ludzi wokol Ciebie bedzie wzbudzać w Tobie poczucie winy

malo kto lubi gdy posluszny robot nagle sie buntuje i zaczyna sam podejmowac decyzje.

ale jesli uda Ci sie wyjsc z tego, to bedziesz bardzo silna osoba, potrafiąca sprzeciwić sie tym, ktorzy chcieliby Cie wykorzystac.

nie rozumiem jak własna matka moze byc przeciwko córce...

11 Ostatnio edytowany przez wstazka (2016-12-18 13:28:01)

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

Ja tez nie potrafilam tego zrozumiec- jak moja wlasna matka moze byc przeciwko mnie. Tym bardziej, ze ja nie oczekuję ze bedzie slepo i bezgranicznie mnie popierac. ale wystarczyloby po prostu sie nie wtracac...
Bardzo mnie to boli i tak naprawde z tym najtrudniej mi sie pogodzic. Ale odkad siegam pamiecia to tak bylo- studiowalam dziennie i pracowalam na caly etat, po to zeby ja odciazyc bo w domu nie sie przelewalo? to bylo ok... ale to, ze pracę obronilam rok pozniej do dzis mi wypomina. moj brat nie zdal matury- to nie jest problem...i moglabym tak dalej i dalej...
moja matka mysli, ze skoro maz nie pije i nie bije to mam sie zamknac i byc zadowolona z tego co mam... moj sukces zawodowy, stanowisko kierownicze, awanse?  kwituje to tylko :" a skad Ty masz to przekonanie ze sobie sama poradzisz z dzieckiem, myslisz ze taka super jestes?"...
na swieta do niej tez nie chcialam jechac. nie po tym wszystkim, co od niej uslyszalam, mimo, ze ona zna tylko relacje mojego meza, bo mieszkamy dosc daleko i widujemy sie raz w miesiacu na 3-4 godziny...
ale nie chce aby moj maz sobie budowal super Pr moim kosztem, tym bardziej ze moja matka mi wykrzyczala ze skoro tak mi zle i niedobrze a moj maz tak bardzo chce walczyc to ona bedzie zeznawac w sadzie na jego kozysc, zeby syn zostal z nim...

12 Ostatnio edytowany przez ruda102 (2016-12-18 13:31:41)

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

Porozmawiaj w takim razie z mamą i powiedz jej jasno, że jesteś zdecydowana, to Twój wybór, Twóje konsekwencje i że według Ciebie wcale tak być nie musi, że masz tkwić przy niekochającym Cię facecie. I że dziecko dużo bardziej cierpi widząc rodziców zatruwających sobie wzajemnie życie, niż rodziców osobno. Nie tłumacz się tylko, nie przekonuj, po prostu postaw mamę przed faktem dokonanym - jest jak jest i ona to może wyłącznie zaakceptować, bo sytuacja się nie zmieni. Mało to przyjemne, ale cóż - rodziców, którzy "wiedzą swoje" czasem po prostu trzeba sprowadzić na ziemię, czyli uświadomić im, że to ich dorosłe dzieci podejmują pewne decyzje i rodzicom może się to nie podobać, ale swoje spojrzenia narzucać nie mogą.

Poczucie winy pewnie jeszcze długo będzie Ci towarzyszyć, bo nie łatwo jest przestawić swoje myślenie. W tej sytuacji możesz jednak być pewna, że absolutnie nie ma do niego powodu.

EDYCJA: Dopiero teraz doczytałam najnowszy post, Autorko. Sytuacja wygląda paskudnie i mogę Ci tylko współczuć.

13 Ostatnio edytowany przez wstazka (2016-12-18 14:18:00)

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

wiem, ze jest paskudnie. boje sie okrutnie,  bo wiem, ze nie bede mogla prosic o pomoc nikogo, za wyjatkiem dwojga przyjaciol, jednak z tym tez nigdy nie bede przesadzac, kazdy ma przeciez swoje zycie i swoje problemy...
   moj maz mowi, ze to, ze przestalam go kochac to jest moj problem, i ze mam cos z glowa jesli uwazam ze ciche dni, awantury i coraz wieksza niechec do niego to powod do rozwodu.
jego zdaniem jestem skrajna egoistka, krzuwdze wszystkich bo widze tylko czubek wlasnego nosa. i ze: na pewno nam kochanka/ktos mnie nastawia/naogladalam sie seriali/naczytalam ksiazek bo przeciez niemozliwym jest, ze kobieta sama moze wpasc na pomysl, ze nie chce takiego zycia...
u nas w domu jest po prostu identyczny schemat jak w jego domu rodzinnym- kobieta to taka troche podrasa...
kiedy go prosze, zeby ze wzgledu na dziecko nie walczyc, zeby uznal to co do niego mowie i zebysmy to rozwiazali jak ludzie na poziomie, po to, zeby sie nie nienawidzic,  to on zaczyna w kolko to samo...
Ja sie zwyczajnie boje,  i chce w te swieta wybrac mniejsze zlo. bo co prawda chyba ciezko o wieksze bagno niz teraz, ale wolalabym tego nie sprawdzac...

14 Ostatnio edytowany przez Czerepach (2016-12-18 14:15:13)

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

Ja miałem podobne wahania co do świąt gdy juz złożyłem pozew. I rozwoazalem to w taki sposób, ze zarówno moja zona jak i ja oddzielnie robilismy wigilię( mieszkaliśmy w iednym domu ale w oddzielnych pokojach). Dzieci były część wigili raz u mamy raz u mnie. Żona wtedy dużo wypiła alkoholu co wzmocnilo jej chęć do nawiazania relacji ze mną. Jednak nie bylem tym zainteresowany. A później wykorzystałem, to w sądzie. Praktycznie małe szanse ma mąż by dziecko zostało powierzone jego osobie. Sąd bedzie brał pod uwagę dobro dziecka a nie widzimisie męża . Ja na miejscu autorki pojechałbym do swojej mamy z synem lecz bez udziału męża jezeli do tej pory było to tradycja. Starałbym się by synowi nie rujnować tego okresu. Miałem podobnie z rodzinną, która chciała mi ustawiać życie. Więc zerwałem całkowicie kontakt z rodzenstwem bo rodzicow już nieialem. Od tamtej pory nie otrzymuje z nimi kontraktu. Nie tworzyłbym na miejscu autorki zadnej fikcji. A co do kosztów to mozna wnosić o zwolnienie kosztów.

15

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

my tez mieszkamy razem- w moim mieszkaniu, maz nie chce sie wyprowadzic. mowi, ze bedzie "walczyl" o ten zwiazek... generalnie, wydaje mi sie ze dopoki nie zloze pozwu i po prostu nie zmienię zamkow on nie spelni mojej prosby- ale nie powinno mnie to dziwic, skoro przez wiekszosc czasu nie liczyl sie z moim zdaniem to skad mialby nagle potraktowac to co mowie jakos powazniej...?
sytuacja jest naprawde chora i skomplikowana, najgorsze jest to ze ja jednak troche pozwalam wpedzac sie w poczucie, ze to moja wina... kiedy widzę syna i o tym myslę to bardzo mi go zal i od razu placzę...ale pozniej mysle, ze jeszcze bardziej zal mi siebie i twgo, co sie ze mną stanie, i co sie stanie z synem jesli bedzie wyrastal w takiej chorej atmosferze...
czy to jest moja wina ze nie potrafię i nie chcę juz wybaczac i znow chowac moich potrzeb do kieszeni...?

16 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-12-18 16:04:03)

Odp: czas przed rozwodem a swieta...
wstazka napisał/a:

- maz na rozwod sie "nie zgadza", bo podobno bardzo mnie kocha, a to, ze malzenstwo trwa 3 lata a psuje sie 2 to dla niego nic nie znaczy i ze wg niego-skoro staralam sie dwa lata, to i teraz mu wybacze.
........ nie kupuje wersji mojego meza o tym, ze jestem potworna egoistka i mimo ze jest zle, to powinnam z nim zyc dla dziecka

On psuje to 2 lata a Ty jesteś święta ....
Ty się tylko starałaś a on tylko psuł ?

Wybacz, ale za kryzys zawsze winne są dwie strony.
Niby jak Ty się starałaś ?
- proponowałaś terapię ?
- proponowałaś naukę dialogu ?
- proponowałaś rozpoznanie sposobu w jaki każde z Was przejawia miłośc ?
A on wszystko torpedował ?

Zauważ, że masz wpływ na jego zachowania, jego "psucie" mogło być reakcją na Twoje zachowanie.

Co do egoizmu... cóz święta, idealna na pewno nie jest egoistką.
Ale czy idelaną, święta nie zgodziłaby się dla swojego dziecka na chocby wspólną wigilię ?

Nie chcesz żeby kontaktowął się z Twoją rodziną, bo bedzie opowadał o swoich próbach ratowania małżeństwa, czy też raczej chcesz mieć monopol na kształtowanie ich poglądów.

Wiesz, z Twoich postów wynika, ze masz wiele do przepracowania.
Zrzucanie winy na drugą osobę to ucieczka od problemów która sama stwarzasz sobie i rodzinie.

17

Odp: czas przed rozwodem a swieta...
Secondo1 napisał/a:

Zauważ, że masz wpływ na jego zachowania, jego "psucie" mogło być reakcją na Twoje zachowanie.

najwyraźniej przez tyle lat go prowokowala, ze on tak sie zachowywal.:)

18 Ostatnio edytowany przez wstazka (2016-12-18 16:23:11)

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

tak, terapie proponowalam nieraz... slyszalam tylko, ze ja mam problem, a nie on
ja decyzje juz podjelam, towarzyszylo temu wiele wylanych lez i nieprzespanych nocy,ale jest ona w 100% moja bo nikt za mnie zycia noe przezyje i odpowiedzialnosci za nie trz nie wezmie.
wiem ze wina lezy po dwoch stronach,to oczywiste - nie chcę się wybielac.ale nie chce tez, zeby rpbiono ze mnie najgorszą...
i tak jak napisales - idealna wlasnie pyta, w jednym z pierwszych postow wlasnie,czy czasem nie pochylic lba, schowac dumy do kieszeni i sie na wigilie do tesciow udac, wlasnie dla dziecka

czy cos w tym zlego,ze nie chce aby o tym, co miedzy nami wiedziala cala rodzina...? czy oni siedza pod lozkiem i wiedza w kazdym aspekcie jak tu jest ze potrzebuja takiej wiedzy? podobno jestesmy dorosli...?

19 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2016-12-18 21:28:26)

Odp: czas przed rozwodem a swieta...
wstazka napisał/a:

my tez mieszkamy razem- w moim mieszkaniu, maz nie chce sie wyprowadzic. mowi, ze bedzie "walczyl" o ten zwiazek... generalnie, wydaje mi sie ze dopoki nie zloze pozwu i po prostu nie zmienię zamkow on nie spelni mojej prosby-

Dopóki nie ma rozwodu, on ma prawo stałego przebywania, korzystania z Twojego mieszkania i jego wyposażenia. Mało tego, sąd może mu przyznać to prawo także po rozwodzie. A nawet jeśli nie przyzna, to musisz przeprowadzić sprawę o eksmisję.

I trochę nie rozumiem skąd te żale do męża. Sama podjęłaś decyzję o rozwodzie, on się na to nie zgadza, ale ma się podporządkować Twoim wymogom...

20

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

Była taka piosenka:
"Jest taki dzień,
Jeden jedyny, raz do roku,
Dzień w którym milkną wszystkie spory "

Hipokryzją byłaby wigillia I łamanie się opłatkiem chowając w sobie urazy.
Masz silna kartę przetargowa, skoro masz świadomość, że kryzys jest dziełem wspólnym, może znajdziesz w sobie siłę by dać WAM szansę stawiając warunki mężowi I sobie których spełnienie warunkowalyby zawieszenie wniosku.

Inaczej, wspólna wigillia nie ma sensu.
Lepiej dać dziecku prezenty i rozejsc się bez udawania.

Jeżeli masz ochotę, to wrzuć w Google hasło "dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców " może perspektywa która czego wasze dziecko, skłoni Cie do rozważań.
Warunek : mąż musi przejść od deklaracji do pracy nad sobą.
Ty też masz coś do przepracowania.

W nowym związku też się przyda.

21 Ostatnio edytowany przez wstazka (2016-12-19 12:35:15)

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

EeeTam, całe szczęscie nic nie będę musiała przeprowadzać- raz, że maż ma swoje mieszkanie z majątku osobistego, dwa, że nie jest u mnie zameldowany.
     Ja już żali żadnych nie mam - oboje jesteśmy jacy jesteśmy, mimo wielu prób ani mi,ani jemu nie udało się zmienić w takim stopniu, żeby problemy nie narastały ale były na bieżąco rozwiązywane. A dziecko patrzy...

Secondo1 u nas tych szans było tak wiele...na palcach dwóch rąk nie zliczę. Ani ja nie wpasowuję się w wizję mojego męża dotyczącą małżenstwa, ani on w moją - i uprzedzając pytania - tak, przed slubem o tym rozmawialismy i wydawało sie, że jednak jest w tym wspolny mianownik -ale, cytując klasyka, tu chyba nastąpiło :"jak się ożeni,to się odmieni"... coż, nie jestem kobietą tak domową jak oczekiwałby maż, mąż nie jest meżczyzną tak samodzielnym, jak oczekiwałabym ja...
Lęk o przyszlośc jest we mnie potworny, ale jeszcze większy o to,że syn będzie wyrastał w krzykach, cichych dniach, braku miłości i szacunku.

Co z tego, ze maz deklaruje,ze mnie kocha? Skoro na terapię pojsc nie chce bo to ja mam problem a nie on...?a jego jedyną receptą na poprawę atmosfery w domu jest rada: musisz się postarać, nie dajesz mi szansy, jesteś egoistką?
A kiedy ja chcę rozmawiac o konkretach: co jak zrobimy, żeby u nas bylo lepiej,jaka jest jego wizja, co powinnam zrobić ja,a co on żeby choć trochę się w tym odnalesc to maż mi mowi, ze nie będzie teraz wybiegał w przyszlosc i myslal o abstrakcjach...?

22

Odp: czas przed rozwodem a swieta...
wstazka napisał/a:

EeeTam, całe szczęscie nic nie będę musiała przeprowadzać- raz, że maż ma swoje mieszkanie z majątku osobistego, dwa, że nie jest u mnie zameldowany.

Dopóki jesteście małżeństwem, to nie ma znaczenia. W małżeństwie jedna strona ma prawo stałego pobytu w mieszkaniu należącym do drugiej strony. Tako rzecze prawo smile

23

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

Autorko,  myślę że Tobie przydałaby się porada u psychologa. Skoro płaczesz i tak łatwo dajesz się wpedzic w poczucie winy, to jak sobie wyobrażasz walczyć z mężem w sądzie? Serdecznie Ci współczuję układów z matką. Mąż z Twojego opisu jawi mi się jako osoba, która boi się zostać sama. Nikt jednak nie może zmusić Cię do życia z kimś, kto Cię nie szanuje. Urządzanie cichych dni, brak gotowości do pracy nad związkiem (odmowa terapii par) to rodzaj agresji. Secondo sam ma jakiś nieprzepracowany problem. Stąd jego krytyczne nastawienie do tego co piszesz.

24

Odp: czas przed rozwodem a swieta...

Mogę się mylić, ale autorka wydaje się być osobą sztywną i egocentryczną, a przy tym niepewną siebie. Chciałaby mieć wszystko zaplanowane i poukładane, nie czuje sie pewnie przy mężu, który "nie jest wystarczająco samodzielny i konkretny dla niej. Nie bierze pod uwagę, że mąż ma prawo mieć relacje również z jej rodziną. Jakoś nie wierzę, że mąż nie chciał terapii, w obliczu rozwodu ktoś kto deklaruje że kocha zawsze się zgodzi. Coś mi tu nie gra. Chyba, że terapia miała dotyczyć tylko jego. Autorka poszukuje poukładanego i zaplanowanego życia, a ono takie nigdy nie jest...

Posty [ 24 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » czas przed rozwodem a swieta...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024