Opiekuję się doraźnie samotnie mieszkającą panią w sędziwym wieku - 90 lat, która ma złamaną kość udową. Nie została przyjęta na ortopedię, a lekarz tłumaczył się, że to złamanie "nie do końca" i nie kwalifikuje się na operację. W związku z tym nie widzi potrzeby zatrzymywania jej w szpitalu. Niestety chora czuje się coraz gorzej. Złamane miejsce nie zostało usztywnione ze względu na zaburzenia krążenia.Chora nie ma bliskiej rodziny. Nie rozumiem dlaczego pojęcie "człowiek" nie dotyczy staruszków. Może ktoś mi wyjaśni? Krzyczy się głośno o prawach dzieci poczętych, a nie szanuje się ludzi, którzy znaleźli się u schyłku życia.
1 2016-10-23 22:54:18 Ostatnio edytowany przez Summerka (2016-10-23 22:56:43)
Przykre jest to, co opisałaś, ale może ta pani rzeczywiście na tamten moment nie kwalifikowała się na operację i w takiej sytuacji pobyt w szpitalu nie był konieczny? Moim zdaniem teraz należałoby wezwać pogotowie lub zamówić domową wizytę lekarza rodzinnego, jeśli tak zdecyduje (ze względu na problemy, ktore się pojawiły), to wystawi skierowanie do szpitala lub zasugeruje inne rozwiązanie, na przykład pomoc pielęgniarską.
Niemniej ogólnie wiem o czym piszesz, bo niestety starszy pacjent zbyt często traktowany jest wyłącznie jak problem, tak jakby o jego zdrowie nie warto już było walczyć. Bezduszność w wydaniu tych, którzy powinni pomagać jest straszna. Straszna i okrutna.
Czasami słyszałam o takich przypadkach, ale niechęć do operacji starszych ludzi nie wynika z bezduszności, tylko z tego, że ryzyko takiego zabiegu jest zbyt duże. Nie wiem jak wygląda ten konkretny przypadek, ale może rzeczywiście nie było sensu trzymać tej pani w szpitalu? Może w jej przypadku da się już jedynie dbać o jej komfort życia, a nie ją leczyć? Tym natomiast nie zajmują się szpitale.
Przykre jest to, co opisałaś, ale może ta pani rzeczywiście na tamten moment nie kwalifikowała się na operację i w takiej sytuacji pobyt w szpitalu nie był konieczny? Moim zdaniem teraz należałoby wezwać pogotowie lub zamówić domową wizytę lekarza rodzinnego, jeśli tak zdecyduje (ze względu na problemy, ktore się pojawiły), to wystawi skierowanie do szpitala lub zasugeruje inne rozwiązanie, na przykład pomoc pielęgniarską.
Niemniej ogólnie wiem o czym piszesz, bo niestety starszy pacjent zbyt często traktowany jest wyłącznie jak problem, tak jakby o jego zdrowie nie warto już było walczyć. Bezduszność w wydaniu tych, którzy powinni pomagać jest straszna. Straszna i okrutna.
Olinko, pogotowie wzywane było dwa razy, a teraz lekarz pierwszego kontaktu wydał skierowanie do szpitala. Na razie chora zostaje tam, ale nie wiemy, na jak długo. Potrzebna jest opieka 24 godziny na dobę, bo ból się zwiększa, a stan chorej pogarsza.
Czasem wydaje mi się, że ludźmi przestajemy być po przekroczeniu określonego wieku. Jak nazwać kalkulacje, że leczenie się już opłaca albo nie opłaca. Przecież ci pacjenci to wieloletni płatnicy składek zdrowotnych.
Czasami słyszałam o takich przypadkach, ale niechęć do operacji starszych ludzi nie wynika z bezduszności, tylko z tego, że ryzyko takiego zabiegu jest zbyt duże. Nie wiem jak wygląda ten konkretny przypadek, ale może rzeczywiście nie było sensu trzymać tej pani w szpitalu? Może w jej przypadku da się już jedynie dbać o jej komfort życia, a nie ją leczyć? Tym natomiast nie zajmują się szpitale.
Nie mnie oceniać czy lekarza obchodziło cokolwiek, nie okazał żadnego zainteresowania losem pacjentki.
Nie mogę już edytować, a chciałam tylko dodać, że historia zakończyła się happy endem. Kolejny lekarz, skierowanie do szpitala i udana operacja.
Wychodzi więc na to, że poprzedni lekarz rzeczywiście wykazał się bezdusznością. Niemniej było minęło, czasu się nie odwróci, teraz trzeba cieszyć się, że starsza pani znalazła się pod właściwą opieką oraz oczywiście życzyć jej szybkiego powrotu do zdrowia .
Dziękuję w imieniu pacjentki za życzenia powrotu do zdrowia.Wkrótce seniorka opuści szpital, więc pozostanie problem umówienia rehabilitacji. ZOL-e są oblężone i pewnie będzie czekać na rehabilitację domową.