Hej. Czuję w sobie mnóstwo poskromionych pragnień, ktorych nie mam jak uwolnić. Czuję jakbym się dusiła.
Chce mi się śpiewać. Gdybym była sama w mieszkaniu to po prostu otworzyłabym usta i zaczęła się bawić piosenkami! (miałam kiedyś w gimnazjum i liceum epizod ze śpiewaniem, nauką itd ale to taaakie tam nieistotne)
Ale dziewczyny ! Nie moge. Wynajmuje mieszkanie z dwoma laskami, niby mam swój pokój, ale bez przesady, nie będę im się drzeć zza ściany. Nie mam kasy na to żeby chodzić gdzieś na lekcje... Przeszukałam już cały internet żeby znaleźć coś taniego ale niestety nauka jest dla bogaczy ! Poza tym studiuje medycyne na II roku to i tak jakoś dużo czasu nie mam. Ale totalnie bym chciała.
No i kurcze. Nie mam chłopa, a seksu mi sie chce ( prawie 22 lata no nazbierało mi się pragnień.
Poza tym jest wiele rzeczy które bym chciała. Mam wrażanie że chce tak ŻYĆ PEŁNIĄ ŻYCIA: biegać na bosaka, pić wino, tańczyć, całować, śpiewać, kochać się !
no i gówno - zaczął sie rok szkolny - znowu do książek. Po pierwszym roku medycyny gdzie non stop zakuwałam obudzily się we mnie potrzeby życia tak, że nie potrafie ich poskromić, nie mogę sie na niczym skupić.
Zapisałam się na fitnesy jedynie bo już mnie zad bolał od tego siedzenia w książkach
Pomóżcie, może jakoś psychologicznie. Jak sie skupić na nauce ? jak wyjść z tego ? wiadomo że w ciągu roku nie urządze sobie wakacji