Cześć wszystkim.
Na początku wszystkich z Was pozdrawiam. Po drugie chciałabym prosić o radę, szczególnie mężczyzn z tego forum. Co mam sądzić o zachowaniu kolegi, któremu się podobam ale on według mnie wszystko chciał na szybko? Nie jesteśmy dziećmi, mamy ponad 25 lat. Jeszcze studiujemy, pracujemy. Poznałam jego grupę znajomych już rok temu, ale była to pobieżna znajomość- nie wkręciłam się za bardzo. Dopiero po roku, 2 miesiące temu odnowiliśmy kontakt przez wspólny projekt na uczelni. Od razu widziałam zainteresowanie z jego strony- ale chciałam wszystko 'po mału '. Natomiast widziałam, że on jest wkręcony we mnie bardzo.
Słyszałam o nim opinie, że jest szybki, energiczny, trochę nieogarnięty- że jego związki polegają na tym, że po miesiącu się kończą bo on nie ma cierpliwości.
Te dwa miesiące temu jego 'podchody', zabieganie o moją uwagę, były bardzo widoczne. Jednak tak jak powiedziałam, ja musiałam też go rozgryźć, bardziej poznać.
I w tym momencie jest problem, ponieważ mam wrażenie, że ze mnie zrezygnował.
W momencie kiedy ja czuję się trochę lepiej, mam spokój ( dostałam pracę, skończyłam sesję, nie robię nic po omacku) sądzę, czuję to, że on stracił zainteresowanie. Np tym, że wcześniej ja byłam bardzo zajęta, on wcześniej do mnie prawie codziennie pisał, nagabywał mnie wręcz. Co było dość dziwne, też chciałam zobaczyć o co chodzi.
Wcześniej miałam kolegów,którzy pisali do mnie bo tylko pisali a ja się wkręcałam- okazywało się że nic ode mnie nie chcą. Dlatego teraz chciałam być/ jestem ostrożna.
Ale tak jak powiedziałam, mam wrażenie, że to dla niego za długo. Że te dwa- 2.5 miesiąca to już za długo na poznanie mojej osoby. Teraz piszemy tylko czasami - jakieś półsłówka jak do znajomki, kumpla. Wcześniej się strasznie o mnie troszczył, aż za nadto, ludzie wypytywali, widzieli, że sobie mnie wkręcił.
Czy da radę pociągnąć tą znajomość tak aby nie wejść we friendzone? Nic między nami nie było, ale mam wrażenie, że płomień się już tli- jeśli mogę to tak zobrazować. Że jest zainteresowany teraz czymś innym, znowu pracują, że np ja nie podbiłam piłeczki, że byłam zybt wolna. Co o tym sądzicie?
Da się to jakoś uratować? Ja miałam problem z tym, że po prostu on mnie trochę nagabywał, po prostu wparował w moje życie, może też byłam zbyt ostrożna, ale miałam wrażenie, że on się miota- nie jest spokojny.
Pozdrawiam,
J