Kocham go. Wiem to, choć nigdy nie byliśmy tak naprawdę razem. Najpierw nieczęste spotkania ale codzienne rozmowy od rana do wieczora przez smsy czy komunikatory (trwały dwa lata), potem coraz częstsze spotkania, bo rzuciłam dotychczasowe zajęcia, które nie pozwalały mi na prywatne życie. Mieliśmy się ku sobie. Spędziliśmy razem kilka, dla mnie cudownych dni, a potem coś mu się nie spodobało, coś pękło. Powiedział, że zawaliłam (wciąż nie wiem co, bo nie chce mi powiedzieć), odrzucił mnie. Ale spotykaliśmy się nadal, jako kumple. Poświęcałam mu dosłownie każdą wolną chwilę, byłam na każde zawołanie. Chciałam mu zrekompensować brak wcześniejszego czasu. Boli mnie to strasznie. Troszczy się o mnie, czuję się przy nim dobrze, ale brak czułości z jego strony mnie kompletnie dobija. Od dwóch miesięcy nie mam ochoty na nic. Najchętniej każdą wolną chwilę leżałabym w łóżku i patrzyła w ścianę, z przerwami na spotkania z nim. Od seksu mnie odrzuca, a widok przystojnych mężczyzn przyprawia mnie o mdłości. Znam jego wady i zalety, bo w ciągu tych kilku lat poznaliśmy się dość blisko. Chciałabym tylko, by był przy mnie. Nie musi nic robić. Czuję się przy nim bezpiecznie, nie potrzebuję niczego więcej. Kiedyś miałam wielkie ambicje, a dziś chcę tylko spokoju i czułości. Nie radze sobie. Czuję się kompletnie osamotniona, bezbronna. Nigdy wcześniej nie darzyłam nikogo czymś tak silnym. Paradoksalnie, wyznajemy nieco inne poglądy, ale wydaje mi się to wszystko nieważne w obliczu tego co do niego czuję. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Podejmowałam próby rzucenia tego, ale działa na mnie jak powietrze i lepiej, żeby był jaki jest niż żeby go w ogóle nie było i zależy mi choćby na jego przyjaźni. Nie wiem tylko jak mam zacząć układać sobie życie u boku kogoś innego, skoro kogo bym nie poznała, to to nie jest on...
Albo w jedną stronę albo w drugą. Wiem, łatwo mówić. Zapytaj go prosto z mostu co z tego będzie? Jeśli nic to uciekaj, będziesz kolo niego tak poltrwac, a i tak nic z tego nie będzie i uwierz, prawdziwa miłość przejdzie Ci koło nosa. No chyba, że nie wie to wtedy daj mu czas, nie narzucaj sie absolutnie.niech ma wolną chwilę by pomyśleć co dla niego znaczysz.