Na wstępie witam serdecznie wszystkie panie! Wiem, że to forum dla kobiet ale jestem w takim stanie, że każda opinia i pewna forma "terapii" będzie przydatna
Z dniem dzisiejszym kończę 24 lata, a przedwczoraj zawaliło się moje życie. Dzień po imprezie urodzinowej dowiedziałem się od mojej dziewczyny, że to koniec. Związek trwał prawie 2 lata. Z góry przepraszam jeśli historia będzie rozwleczona.
Jestem chłopakiem z "przeciętnego" domu w którym raz bywało lepiej raz gorzej. Biedy nie klepaliśmy ale milionami też nie dysponowaliśmy. W życiu przeszedłem dość sporo - zaczynając od choroby alkoholowej ojca(która na szczęście trwała krótko i przez następne prawie 15 lat tata nie zjadł nawet cukierka z alkoholem) - przechodząc przez jego chorobę i śmierć(rak trzustki). 2 lata przed jego śmiercią u mamy zdiagnozowano raka piersi. Wyszła z tego ale straciła jedną pierś wraz z węzłami chłonnymi.
Moja była dziewczyna jest 3 lata młodsza pochodzi z bogatego domu, nigdy niczego jej nie brakowało i nie zabraknie. Jest bardzo ambitną osobą, jednocześnie prestiż i luksus stawiając na bardzo wysokim miejscu w swojej hierarchii wartości. Studiuje jeden z medycznych kierunków, ja na studia nie poszedłem ponieważ nie było zupełnie niczego co mogłoby mnie skłonić bym się na nie wybrał. Obecnie pracuję w domu na nocki i dodatkowo dorabiam na siłowni jako trener personalny - taka moja pasja.
Poznaliśmy się na jednej z imprez, od razu wpadłem jej w oko. Wymieniliśmy się facebookiem i świetnie się razem bawiliśmy tego wieczoru. Spotkania na imprezach kilkukrotnie się powtarzały lecz ja miałem wątpliwości czy odzywać się do niej i próbować czegoś więcej. Była to praktycznie pierwsza kobieta w moim życiu co do której miałem takie myśli. Nigdy przedtem nie byłem w związku. Jednak przełamałem się, zaprosiłem na randkę i oczywiście zgodziła się bo była we mnie zapatrzona mimo - że jak to kobieta - pierwsza się nie odezwała chociaż gotowała się od środka.
Sprawy potoczyły się szybko, po miesiącu byliśmy w związku, naszym pierwszym prawdziwym. Żadne z nas nie miało wcześniej partnera - życiowo i seksualnie. Kochaliśmy się strasznie, były codzienne telefony, wyjścia na obiady, do kina, spacery, spędzanie sylwestra i świąt...ogólnie cały miłosny arsenał. Przez czas trwania związku każde z nas zmieniło się, ja dojrzałem i wyniosłem się z domu. Zrobiłem tez kurs trenerski, szkołę dietetyczną i zacząłem pracować jako instruktor by udowodnić jej, że także chcę się rozwijać. Ona wcześniej była bardzo imprezowa i nawet zdarzyło się, że z kolegą z roku tańczyła w nieodpowiedni sposób. Ja akurat tego nie widziałem ale 2 świadków przekazało mi, że tak się z kolegami nie tańczy. Strasznie mnie to zraniło jednak ona przepraszała i faktycznie podobna sytuacja już nigdy się nie powtórzyła. W tym roku na przełomie sierpnia/września byliśmy na cudownych wakacjach w Turcji. Było mnóstwo zdjęć, wyznań miłości - ogólnie sielanka. Ostatnimi czasy mieliśmy moment napięcia - chociaż nie była to kłótnia - właśnie jeśli chodzi o ten system wartości. Koniec końców ona przeprosiła mnie i przyznała rację, że nie każdy w przyszłości potrzebuje najnowszego Mercedesa do szczęścia. Nie odbierajcie jej też jako tępej materialistki bo zupełnie taka nie była, bardziej chodzi o ambicję. Czas mijał, zbliżały się moje urodziny. Niby nie kłóciliśmy się ostatnio bardziej niż kiedyś ale podświadomość to jednak potężna rzecz. Czułem podskórnie, że coś jest nie tak nie potrafiąc nawet wytłumaczyć dlaczego. Na urodziny dostałem od niej z 2 tygodnie temu piękną sportową torbę, którą kupiła mi w Rzymie. 2 dni temu na imprezę urodzinową przyniosła mi fajną, śmieszną kartkę z cudownymi życzeniami. Upiekła również ciasto, a zaznaczam że ona nie wstawia nawet przysłowiowej wody na herbatę. To była druga rzecz którą mi ugotowała w przeciągu tych prawie 2 lat. Dzień po imprezie gdy do niej zadzwoniłem czułem, że coś jest nie tak. Więc zapytałem wprost - czy chce rozstania. Odpowiedziała, że nie wie... Wywiązała się dyskusja w której powiedziała, że jestem najcudowniejszym mężczyzną na świecie i to wszystko jej wina. Że potrzebuje przerwy, chce zająć się sobą i spełniać różne plany i marzenia(np Erasmus). Że jej uczucia do mnie na tę chwilę to 80% a ona chciałaby dać mi 100%. Mówiła też, że coś jej sie poprzestawiało w głowie i wie że jest głupia, nie wyklucza, że kiedyś zrozumie i wróci do mnie na kolanach. Próbowałem powiedzieć, że powinniśmy walczyć i się nie poddawać, że razem sobie poradzimy. On jednak zdecydowała. Wieczorem spotkaliśmy się jeszcze i powtórzyła wszystko mniej więcej w podobnej formie dodając jeszcze, że idelnie byłoby gdybyśmy poznali się za +/- 3 lata gdy każdy byłby już bardziej doświadczony itp. Wyznała też, że ma świadomość że 3 lata studiów które jej pozostały to jedyny okres do wyszalenia się gdyż potem przyjdzie dorosłe życie, praca obowiązki i potrzebuje tej wolnej ręki. Dodała, że jestem najważniejszą osobą w jej życiu i nie chce tracić kontaktu, chce go utrzymywać, chodzić czasem na spacer.
Całość dosłownie mnie zmiażdżyła, kocham ją całym sercem. Właśnie dlatego jedynym rozwiązaniem było pozbycie się wszystkiego co mi ją przypomina, odcięcie się grubą linią od jej osoby przynajmniej na jakiś czas. Odniosłem więc do jej domu wszystkie ramki ze zdjęciami, kartki z życzeniami i podobne rzeczy które od niej dostałem przez te prawie 2 lata. Odezwała się na drugi dzień pisząc, że było wiele cudownych chwil i nie rozumie dlaczego odniosłem zdjęcia. Że to wcale nie sprawi, że ona przestanie istnieć. Oczywiście ma rację ale ja darzę ją zbyt dużym uczuciem by sie otaczać tymi wspomnieniami. Poza tą wiadomością od 2 dni nie mamy żadnego kontaktu.
Teraz pytanie do Was kobietki. Jak na to wszystko patrzycie? Co myślicie, jak odbieracie całą tę sytuację? Czy wydaje Wam się, że jednak po czasie zechce wrócić i coś zrozumie? Co byście poradziły w tej sytuacji? Ja oczywiście nie opisałem wszystkiego z wiadomych względów - to by była książka a nie post - lecz proszę o jakieś słowa wsparcia. Bardzo Wam dziękuję i przepraszam jeśli coś zostało niejasno przekazane.
Szczerze nie o to chodzi czy ona zrozumie, bo teraz jej myślenie nie powinno Cię już interesować - zdaje sobie sprawę jak nierealnie to dla Ciebie brzmi. Teraz powinieneś się zastanowić nad tym co możesz Ty, więc:
- możesz płakać i użalać się nad tym co się stało a nie odstanie. Dzwonić do niej i błagać o powrót (ale tego będziesz bardzo żałował, wiem z doświadczenia)
- możesz skupić się na sobie i czekać na ewentualny kontakt "zagubionej" pannicy.
Podejrzewam że odezwie się, i to niedługo z prośbą o nie urywanie kontaktu... Pamiętaj jednak że szansę powinieneś dać jej dopiero wtedy kiedy będziesz w 100% pewien że ona chce powrotu że myśli o Tobie poważnie a nie po prostu tęskni i jakoś tak jej pusto bez Ciebie...
Pozwól się jej wyszaleć jak to mówią - puść coś wolno a jeśli kocha naprawdę wróci
Mysle, ze to z jej strony byla tylko chwilowa fascynacja. To nie bylo powazne uczucie, to nie byla milosc. Czasami nam sie wydaje, ze kogos kochamy,ale jak sie glebiej zastanowic, to nie jest prawda. Ona Ciebie nie kochala. To bylo przelotne zauroczenie. Wziela na siebie "wine" zebys Ty poczul sie troche lepiej w roli tego, ktory zostal odstawiony w odstawke. Kobiety tak czasami robia.
Wiem, ze to trudne po tak dlugim czasie (niepotrzebnie tyle z tym zwlekala). Ale nie bedzie juz zadnego happy endu.Ona do Ciebie nie wroci. Ma inne priorytety i Ty do nich nie nalezysz.
Wiem coś o takiej sytuacji
Niestety albo się odetniesz albo szybko zwiedniesz. Chcę sie wyszaleć? Dlaczego nie z Tobą? Miałam niemal identyczna sytuację, chłop uciekł .
Mieliśmy dziś rozmowę przez telefon. Wspominałem jej, że być może nigdy mnie nie kochała a jedynie była zauroczona, przywiązana, czułą się w tym dobrze etc. Zapewniła, że kochała mnie na pewno lecz z biegiem czasu różnice naszych temperamentów, charakterów i ideałów stały się granicą nie do przejścia. Do tego doszła kwestia tego, że ona w tym wieku nie potrafi stwierdzić, że ja będę jej jedynym mężczyzną do końca życia i po prostu musi skupić się na realizacji własnych celów, pragnień bez tych związkowych zobowiązań. Ze mnie wyszło wiele negatywnych emocji, z niej również lecz koniec końców ta dyskusja baaaardzo oczyściła atmosferę. Ze mnie jakby zeszło całe to ciśnienie, które wytworzyło się po samym rozstaniu. Irytacja i złość zostały zastąpione przez pewien rodzaj "zrozumienia". Kocham ją niesamowicie lecz powiedziałem, że rozumiem i akceptuję jej decyzję. Strasznie ją to wzruszyło, podziękowała mi. Wcześniej powiedziała też, że siłą rzeczy już na zawsze będziemy połączeni gdyż wiele różnych pierwszych razów przeżyliśmy wspólnie i nigdy już nie będziemy sobie obojętni.
Wszystko nadal cholernie boli i jeszcze długo będzie bolało ale mam nadzieję, że szczęście mnie w życiu nie ominie. Chociaż łatwo w to zwątpić patrząc na wszystko co się w tym życiu wydarzyło. Dziękuję za wszystkie opinie i każdemu życzę wiele radości na co dzień!
Sadzę, ze szuka wrazeń i po prostu miała z Toba za dobrze. Niektóre dziewczyny takie po prostu są , doceni jak straci.
Wiem, ze to trudne, ale najlepsze co mozesz zrobić to zająć się sobą i nie odzywac się pierwszy. Zobaczysz jak szybko zatęskni, jesli naprawde coś do Ciebie czuje:) Poza tym można szaleć razem , anie odcinac się w poszukiwaniu przygód. I co? moze jeszcze masz poczekac na nia ze 3 lata w tęknocie, a ona wróci z podkulonym ogonem?? daj sobie czas i poczekaj na rozwój wypadków:)
Pozdrawiam
Mam nadzieje, ze to nie Ty do niej zadzwoniles, tylko ona do Ciebie.
Jak sie kogos kocha, to sie chce z tym kims byc.Jak cos nie tak sie dzieje, to sie to naprawia.Ona chce sie wyszalec.Ale nie z Toba.
Napisz szczerze.Czy Ty bys tak potrafil ? Kochasz dziewczyne, ale bawisz sie w innym towarzystwie ?
Nie to jeszcze nie ona.Twoja ksiezniczka gdzies tam na Ciebie czeka.I im predzej odetniesz sie od bylej, tym predzej ja spotkasz.Nie marnuj czasu.
Ta nowa nie bedzie miala watpkiwosci.Bedzie chciala szalec z Toba.
Daj sobie szanse.
Po 2 tygodniach ciszy ze strony każdego napisała mi smsa "Cześć Wszystko dobrze u Ciebie?". Nie odpisałem i następnego dnia pojawiła się kolejna wiadomość, tym razem na facebooku "Hej, nie odpisałeś mi na SMSa. Jeżeli nie chcesz mieć ze mną kontaktu zrozumiem, ale mówiłeś że co jakiś czas mogę napisać czy możemy wyjść na spacer czy coś". Od razu przyznam się, że faktycznie - w trakcie ostatniej rozmowy powiedziałem, że może napisać czasem lecz teraz wiem, że to mnie po prostu będzie wyniszczać. Myślicie, że o co de facto może jej chodzić - jest najzwyczajniej w świecie ciekawska, chce uspokoić swoje sumienie? Co według Waszej opinii byłoby lepszym rozwiązaniem - konsekwentnie olewać wszelkie próby kontaktu czy może wdawać się w kolejną rozmowę i wyjaśniać to czy tamto?
Wg. mnie postąpiła uczciwie mówiąc tobie, że kończy z tobą "bo chce się wyszaleć". Jest to lepsze rozwiązanie aniżeli miała by "szaleć" będąc z tobą w związku.
Co do tego, że nie chce tracić kontaktu to wg. mnie jest to takie "koło ratunkowe" dla niej. Jak nie ma co robić to akurat się odezwie a ty zawsze chętny pójdziesz z nią na ten spacer itp.
Na sms-a jakiegoś od czasu do czasu bym pewnie normalnie odpisał ale spotkać to raczej na pewno nie spotykał bym się z nią na stopie kumpelskiej aby nie czuć się jako zapychacz/umilacz jej wolnego czasu.
Chce mieć w Tobie zapewniony bezpieczny port, do którego będzie mogła wrócić, jeśli jej się noga powinie.
Dlatego będzie Cię utrzymywać w stanie emocjonalnej gotowości na to.
Nie da Ci się oddalić zbyt daleko, bo wie, że w takim wypadku trudniej jej będzie o powrót ...
11 2016-10-15 23:24:21 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2016-10-15 23:24:56)
Nie daje psu za bardzo odejść od nogi, dlatego napina smyczke żeby sprawdzić czy gdzieś tam jesteś w gotowości żeby służyć .
Czuje się lepsza od ciebie - może na starego kapcia, ojca jej dzieci się nadasz za kilka lat jak ją bzyknie każdy kolo z dyski, ale teraz to masz grzecznie czekać z wywalonym jezorem, na wypadek jakby księżna chciała iść na spacer ze sługą. Chce podsycac twoje zainteresowanie
Moja rada - nigdy nie wiąż się z osobą która sama nie zarobiła na swoje bogactwo. Praca i nauka sprawiają że człowiek jest wartościowy, dotowanie przez starych jakoś powoduje zanik szarych komórek.
12 2016-10-16 15:24:16 Ostatnio edytowany przez anderstud (2016-10-16 15:32:07)
Co według Waszej opinii byłoby lepszym rozwiązaniem - konsekwentnie olewać wszelkie próby kontaktu czy może wdawać się w kolejną rozmowę i wyjaśniać to czy tamto?
Nie olewać, ale i też nic nie wyjaśniać.
Kontrolować emocje i panować nad chęcią pisania czy mówienia tego co naprawdę chcesz napisać czy powiedzieć.
Ona pisze - "Cześć smile Wszystko dobrze u Ciebie?"
Ty po dwóch 2/3 godzinach odpisujesz - "Cześć. Wszystko w porządku. Dziękuję."
I tyle. Ani słowa więcej. Teraz Ty kontrolujesz sytuację i spokojnie czekasz na rozwój wypadków.
Ona proponuje spacer, Ty nie masz dzisiaj czasu i nie wiesz kiedy będziesz go dla niej miał.
Ona rzuca focha i przestaje się odzywać, Ty masz to w dupie i też się nie odzywasz. Czekasz...
To jedyna metoda, żeby wzbudzić w niej niepewność i zainteresowanie... lub całkowite olanie.
No niestety z tym ostatnim musisz się liczyć, ale tutaj nie ma mientkiej gry cytując klasyka
Musisz jej pokazać, że przyjąłeś do wiadomości zakończenie waszego związku i żyjesz dalej własnym życiem.
Oczywiście to wszystko musi mieć ręce i nogi, a więc przede wszystkim musisz zachować zdrowy umiar
w okazywaniu tego jak Ci się cudownie bez niej żyje, bo jak będziesz jej o tym mówił wprost albo "dawał do zrozumienia",
to od razu się połapie, że to ściema grubymi nićmi szyta i tak naprawdę przyczołgasz się jak tylko pstryknie palcami.
Nie możesz do tego dopuścić, bo wtedy jesteś już przegrany i w jej oczach jako mężczyzna skończony.
Po prostu teraz musisz zrobić wszystko, żeby odwrócić role i to ona ma zacząć latać za Tobą jak czegoś chce.
Żadnych spacerów na każde jej skinienie czy przysług z dobrego serca. Zdrowy dystans i wyczekiwanie.
Jak laska myśli o Tobie poważnie, to na rzęsach stanie, żeby Cię odzyskać. A jeśli tylko się Tobą bawi, to...
chyba nie muszę kończyć. Z dużą dozą prawdopodobieństwa jest tak jak inni już Ci wyżej napisali.
Panna po prostu sprawdza co u jej pieseczka słychać i jak szybko pobiegnie za piłeczką, którą Pani mu rzuci.
Dlatego nie masz innego wyjścia jak być twardym niczym Tomy Lee Jones w Ściganym
i czekać aż ona pierwsza nawiąże rozmowę na temat reanimowania waszego związku.
Do tego czasu masz być doskonale obojętny na jej podrygi i wdzięczenie się do Ciebie.
Jestem ciekawy jak by ona zareagowała w wypadku sytuacji "w drugą stronę". Że to ty jej mówisz, że jest cudowną dziewczyną ale masz w sumie dużo planów życiowych, siłownie itd i chcesz mieć szansę na ich realizację a ona z powodu swojego systemu wartości, który koliduje z twoim trochę ci w tym przeszkadza. Do tego fajnie by było, gdybyście poznali się trochę później bo do tej pory nie znałeś innych dziewczyn, a w życiu trzeba trochę poszaleć zanim zdecydujesz się na coś poważniejszego. Że bardzo doceniasz to, że ona ciebie kocha i wzrusza ciebie to, że ona rozumie i akceptuje zaistniałą sytuację. Ze będziesz się do niej odzywać co jakiś czas, bo przecież dużo was łączyło i może kiedyś znów was połączy. Nie powinna odnosić ci do domu wspólnych zdjęć bo przecież to wcale nie sprawi że ty znikniesz. Że jeżeli będzie chciała zerwać kontakt to ty oczywiście zrozumiesz ale przecież macie wiele wspomnień, które zostaną już na zawsze, więc po co to robić.
Jeżeli ona przełknęła by to wszystko, ze zrozumieniem kiwając głową, to wszystko ok. Wydaje mi się jednak, że nie tędy droga a ona wtedy raczej kopnęłaby cię mocno w siedzenie bo na przyjęcie tych warunków nie pozwoliłaby jej kobieca ambicja i parę innych priorytetów. Ale może się mylę. Co ty byś zrobił w sytuacji w której chcesz "sprawdzić" parę innych dziewczyn i na przeszkodzie stoi ci dziewczyna, z którą łączą cię sentymenty pięknych przeżytych chwil, bardzo wyjątkowych. Czy widząc w jej oczach miłość do ciebie, widząc jak się stara zaproponowałbyś jej rozciągnięcie tego wszystkiego w czasie? Że być może ona okaże się tą kobietą z którą wygodnie spędzisz życie i być może nie warto jej tak po prostu skreślać? Czy dałbyś jej w takiej sytuacji nadzieję na cdn?
Z innej beczki. Zrób wszystko, żeby doprowadzić siebie do pionu. Kontakt z nią spowoduje, że będziesz cierpiał i tracił energię, za którą kupisz jej dobre samopoczucie i poczucie bezpieczeństwa. No i oczywiście stracisz czas. To normalne, że ludzie usuwają ze swojej drogi przeciwności losu, które stoją im na drodze aby się wybić w kierunku powierzchni. Przeciwnością losu nie jest ta dziewczyna ale stan, w którym się obecnie znajdujesz. Jeżeli miną emocje, wtedy możecie być nawet najlepszymi kumplami. Kiedyś
14 2016-11-17 22:50:38 Ostatnio edytowany przez Przyszly_maz (2016-11-17 22:51:14)
MaEn, rób tak jak piszą państwo powyżej, bardzo Ci kibicuję ! Współczuję sytuacji, mam trochę podobną sytuację, może bardziej dramatyczną, ale w odróżnieniu do Ciebie kilka razy się popłaszczyłem i poprosiłem o powrót - to nie działa. Potem prosiła mnie o pomoc, więc pomogłem, a teraz się nie odzywamy do siebie. Musisz obserwować sytuację i mieć spokój w sobie. Wiem, że to graniczy z cudem, ale dobrą masz postawę
Odzywaj się jak z sytuacją co jakiś czas.
15 2016-11-20 16:47:42 Ostatnio edytowany przez MaEn (2016-11-20 18:14:25)
Witam wszystkich ponownie! Trochę czasu minęło, parę rzeczy się wydarzyło. Co do pierwszej części posta uzytkownika chimp to sam nie potrafię odpowiedzieć jak by zareagowała na coś takiego. A dlaczego? Bo wydawało mi się, że ją znam a jednak to jak nasz związek się zakończył i to co mówiła potem uświadomiło mi, że nie jestem w stanie przewidzieć jej reakcji na podobną sytuację. Co do drugiej części - czy ja mając ukochaną dziewczynę u boku potrafiłbym zachować się podobnie? Myślę, że nigdy bym tak nie postąpił. Raz bywało lepiej, raz gorzej ale nigdy nie ciągnęło mnie do skoku w bok, czy do podążania za myślą - młody jesteś, na pierwszej babie się życie nie kończy. Testuj! Byłem świadom zarówno jej wad jak i swoich, zależało mi na ich eliminacji/łagodzeniu a nie odpuszczaniu by spróbować gdzieś indziej.
Teraz kwestia tego co wydarzyło się przez ostatni czas po rozstaniu. Na wspomnianą wcześniej wiadomość, którą wysłała mi na facebooku odpisałem jej po kilku dniach mówiąc, że dziękuję, u mnie wszystko gra a jeśli chodzi o nasz kontakt, to z perspektywy czasu stwierdzam, że żadnej ze stron nie jest on potrzebny. Byłem święcie przekonany, że tak jak napisała wcześniej - "jeśli nie będziesz chciał kontaktu zrozumiem" - przyjmie to do wiadomości i sytuacja będzie wyjaśniona. Ku mojemu zdziwieniu oburzyła się pytając, czy to moja decyzja czy może kolegów. Ze spokojem odpisałem, że decyzja jest tylko i wyłącznie moja lecz ona nie odpuszczała ciągnąc tę rozmowę. Była wyraźnie zdziwiona tym wszystkim, do tego zaczęła mi wypominać dosłownie wszystko co zrobiłem po rozstaniu - że na snapchacie miałem fotkę z pubu z kolegami, że na facebooku udostępniłem jakieś stare zdjęcie, że to, że tamto... Zaznaczam, że żadne z tych zdjęć nie nosiło znamion "zemsty". Najzwyklejsze na świecie bzdety, którymi się człowiek czasem dzieli na mediach społecznościowych. Na moją propozycję by usunęła mnie ze snapchata czy instagrama jeśli tak jej to przeszkadza odpowiedziała, że nie będzie robić czegoś takiego jak ja bo to jest dziecinne(zaznaczam, że nasze wspólne zdjęcia - nawet takie "sweet" - nadal ma na swoim profilu. po co? nie wiem). Ja ogólnie prowadziłem tę rozmowę bardzo zdawkowo, bez emocji a ona non stop te swoje chamskie przytyki na każde moje słowo. Zapytałem wprost - dlaczego jest tak złośliwa, że przecież nic złego jej nie zrobiłem i chciałbym najzwyczajniej w świecie zakończyć to wszystko jak człowiek, bez rzucania mięsem. Na to odpowiedziała również bardzo bezpośrednio - że NIE TAK SIĘ UMAWIALIŚMY(!!!), że mówiłem że kocham, że miałem poczekać, że miały być spacery itd. Koniec końców chyba wszystko do niej doszło bo podsumowując napisała, że rozumie to, że chcę iść do przodu a ona mi w tym nie pomoże i postara się uszanować moją prośbę. Rozmowa miała miejsce 19 października i od tego czasu nie było absolutnie żadnego kontaktu po obu stronach. Z tego co wiem to wcale jakoś wielce nie imprezuje, nie szaleje tak jak powiedziała. Nikogo też chyba wokół siebie nie ma ale pewności oczywiście mieć nie mogę.
Jeśli chodzi o mnie to przeżywałem prawdziwą sinusoidę. Moje emocje względem niej zmieniały się od zwierzęcej nienawiści, przez chęć by wróciła, po obojętność. Potem znów nienawiść, potem jeszcze coś innego i tak to trwało przez mniej więcej miesiąc. Ale już powoli wychodzę na prostą. Oczywiście nadal o niej myślę ale nie jest to tak bolesne jak jakiś czas temu. Podchodzę do całej sprawy zdecydowanie bardziej na chłodno. Ona w grudniu ma urodziny i myślę, że wtedy już zupełnie na tyle ochłonę, że nawet życzenia urodzinowe nie będą dla mnie problemem. Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i pozdrawiam każdego!
Zdaję sobie sprawę, że trochę niepotrzebnie namotałem z moim postem. Chodziło mi bardziej o sytuację hipotetyczną i próbę odpowiedzenia sobie na pytanie o własne zachowanie w analogicznej sytuacji oraz poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o kwestie etyczne dawania drugiej osobie nadziei w ww sytuacji. Mi czasem to pomaga, gdy mam pewne wątpliwości na temat akceptowania zachowań innych ludzi wobec siebie. Nie zamierzałem oczywiście Ciebie autorze zachęcać do szeroko pojętej zabawy czy "testowania lasek". Sam wiesz czego chcesz i co jest dla ciebie dobre.
Bardzo fajnie, że dowiedziałeś się o swojej byłej czegoś nowego. To bardzo wartościowa wiedza.
Przyznam się, że im więcej o tym piszesz, tym bardziej odnoszę wrażenie że masz dużo szczęścia, że sytuacja potoczyła się własnie tak jak się potoczyła. Teraz a nie za parę lat.
Negatywne emocje i te inne oczywiście będą przez jakiś czas. Na początku potwornie mocne i zmienne. Potem rozrzedza się, skurczą i po jakimś czasie zorientujesz się, że przestają ci przeszkadzać jak będą już rozmiarów małej piłeczki ping-pongowej. Po drodze pewnie pojawią się znienacka fale powrotu silnej nienawiści i rozżalenia pomiędzy okresami względnego spokoju. Piszę z jakiejś swojej perspektywy, każdy może mieć w sumie inaczej i każdy radzi sobie jak może.
Dobrze, że spuszczasz parę na siłowni. Sądzę, że im mniej będziesz teraz powracał myślami do byłej i wizualizował to szybciej z tego wyjdziesz.
Gratuluję konsekwencji i stanowczości i trzymam kciuki.
Spokojna głowa, domyśliłem się że chodzi tylko o hipotezę lecz postanowiłem się do tego ustosunkować Jestem świadom procesu, który po prostu muszę przejść po tym wszystkim. Nie jest to przyjemne ale jeśli w przyszłości ma mi wyjść na dobre... Chciałbym mieć nadzieję, że tak właśnie będzie. Szczerze mówiąc to sam nie wiem co mam na jej temat myśleć po tej ostatniej rozmowie. Nie wiem też czego mogę się spodziewać z jej strony w przyszłości, może ktoś miał podobne doświadczenia i jest w stanie to ocenić. Jednak to już chyba nie powinno znajdować się w obszarze moich priorytetów. Cytując Romka Kostrzewskiego "okręt mój płynie dalej, serce choć popękane chce bić". Trzeba iść do przodu!
To przecież oczywiste, że poznała kogoś.
To, że kogoś poznała jest prawdopodobne. To, że i tak miała ochotę kogoś poznać, pewne. Propozycja, żeby autor zaczekał na nią w obecnej sytuacji jest nieetyczna. Metody jakimi się posługuje są logiczne za to bardzo nieromantyczne. Przypominają kontrakt handlowy niekorzystny dla jednej ze stron. Obietnica, że postara się uszanować prośbę, mało wiarygodna. Dziwne jest to, że trzyma "stare" zdjęcia na profilu. Prawdopodobne jest, że chce puścić starą gałąź dopiero wtedy jak pewnie chwyci się następnej.
Tak jak napisał Chimp - Kobiety rzadko zrywają po to, by być same, bo tak samo jak my, boją się samotności. Jeśli ma już pewnego faceta na boku, "puszcza gałąź". A jeśli nie ma innej alternatywy - Prawdopodobnie będzie tkwiła w związku, który nie będzie się jej podobał, mimo wszystko. Oczywiście, nie sprawdza się to w każdym przypadku, ale w większości. Sam swego czasu miałem podobną sytuację.
Co do samego rozstania - Cieszę się, że już doszedłeś do siebie, aczkolwiek, aby całe doświadczenie Cię czegoś nauczyło - Zastanów się, jakie błędy popełniałeś. Ja osobiście nie wierzę, że decyzja o rozstaniu przyszła jej do głowy tego samego dnia w którym z Tobą zerwała, tym bardziej, że byliście razem dwa lata
Oczywiście niczego nie wykluczam, możliwe że ktoś tam wokół jest, jeśli tak to ona mocno się z tym kryje. Jestem coraz bardziej pewny, że "muszę się wyszaleć" było prosta wymówka a tak naprawdę zobaczyła, że ja nie przystaje i nigdy nie będę przystawal do jej poziomu - życia, ambicji, oczekiwań itd. Została wychowana w taki a nie inny sposob, w takich a nie innych warunkach i ja nie mogę mieć o to pretensji. Szkoda tylko, że nie powiedziała prawdy. Nie wiem czy ma to jakiekolwiek znaczenie ale w dzień rozstania wyraźnie zaznaczyła - "Właśnie nie! Nie ma nikogo innego. Ją chce być sama! Sama się opalac, sama czytać książkę. Zając się sobą!". Na ile to może być zgodne z prawdą wie tylko ona Teraz ma chyba etap "faceci są do d..." bo czas spędza głowie z przyjaciółką ze studiów wszem i wobec oznajmiajac jak bardzo się kochają, jak nie mogą bez siebie żyć etc. Czas pokaże co z tego wszystkiego wyjdzie. Jeśli znajdzie kogoś kto na nią zasłuży, z kim będzie szczęśliwa to - chociaż nie będzie to łatwe - postaram się trzymać za nich kciuki wierząc, że stworzą udany związek. Jakby nie było każdy ma prawo do szczęścia:)
jak ktoś chce się "wyszaleć", to zwykle oznacza to, że partner nie dostarcza mu odpowiednich emocji.
Ehh... powodów może być milion, a prawda może leżeć po jednej, dwóch lub kilku stronach. Może życie tak się potoczy, że w przyszłości będziemy mogli o tym swobodnie rozmawiać z neutralnej pozycji i wtedy wiele się wyjaśni. Teraz można sobie gdybać.
Obietnica, że postara się uszanować prośbę, mało wiarygodna.
Myślę, że jednak dotrzyma tej obietnicy i już się więcej nie odezwie. Gdyby miała to zrobić to pewnie już by się to stało.
Mała aktualizacja.
Zdanie niektórych osób okazało się prawdą, była dziewczyna z kimś się spotyka. Parą jeszcze chyba nie są ale to na pewno kwestia czasu Jeśli o mnie chodzi to czy ta informacja mnie zabolała? Oczywiście, że tak ale z drugiej strony wychodzę z założenia, że i tak do siebie nie pasowaliśmy pod względem systemu wartości i charakterów. Chyba tak bardzo "chuchałem i dmuchałem" na nasz związek dlatego, że był tym pierwszym to raz, a dwa że nigdy nie miałem jakiejś wybujałej samooceny i może zwyczajnie cieszyłem się że ktoś tak atrakcyjny mnie zechciał. Do tego ona potraktowała mnie jak idiotę kończąc związek w taki a nie inny sposób, więc dlaczego miałaby być warta mojego żalu? Mam nauczkę na przyszłość by lepiej dobierać partnerkę, tyle dobrego
Jeszcze tylko małe pytanie, jestem ciekaw Waszego zdania. 11.12 ona ma urodziny i generalnie chciałem jej złożyć życzenia bo nie zamierzam wyjść na chama. Myślicie, że to dobry pomysł czy jednak sobie to odpuścić?
Smsa z życzeniami możesz wysłać i tyle.
Chopie
Panna poszła w tango i tyle, nie zerwała bez powodu przecież, mówi się że kobiety są ciągle w związku, no i generalnie często maja taka łatwość gładkiego przechodzenia.
Ten gość z którym się spotyka z choinki tez się nie urwał, skoro zakończyła związek z tobą to znaczy że była pewna nowego, znaczy się testowała znacznie znacznie wcześniej. Na tyle wcześniej że zakończyła zwiazek, przeważnie na czas ostatecznych testów nowego to chcą przerwe sobie zrobić, a tu nawet przerwy nie ma.
Powinieneś olewać dla własnego zdrowia, niech cię nie obchodzi jak ona to będzie widzieć albo co pomyśli, Ty jej nie obchodzisz. Raz na jakiś czas sprawdzi swój status u Ciebie właśnie poprzez jakiś głupi sms czy facebook, jak tylko łykniesz to ma radochę i dalej Cie w dupie.
W ogóle nie analizuj tego co napisała albo powiedziała albo ch*j wie co, generalnie najmniejsze ma to znaczenie co gada czy pisze, w końcu nic to nie zmienia, a jest jak jest.
Ile masz 24 lata chyba?, coś tam jeszcze przeleciało że byliście 2 lata razem, czego Ty lamentujesz. Wiesz ile tych jedynych mijasz gdzieś tam po drodze.
A wiesz czemu odeszła?
No bo właśnie zrobiłeś ją ta jedyną, postawiłeś na piedestale obok pamiątkowej flaszki z 18.
Gdybyś miał swoje życie, coś więcej niż tylko ona kiedy jeszcze byliście razem, to pewnie by dalej biegała za tobą.
Olej nie odzywaj nie odpisuj wal to. Porób coś fajnego sobie, pewnie że kiedyś może chcieć wrócić, np. jak tamten podamy i pójdzie dalej, albo jak gość będzie większym frajerem niż Ty, ale chciałbyś żeby wróciła do Ciebie z takich powodów.
Daj spokój. Nie bądź cipa, przestań się mazać, ogarnij i zacznij żyć tak jak ona wyszumiej się wyszalej, poznawaj laski. Przecież to fajne jest, masz tyle nowych opcji.
ehh
Pozdrawiam
Olej jej urodziny i olej ją.
W jej mniemaniu każdy kontakt z twojej strony to będzie próba zbliżenia się i będzie to łechtać jej ego.