Witam. Poradźcie cos. 7 lat po rozstaniu a ja nadal nie mogę zapomnieć. Byl dla mnie wszystkim, czułam się tak dobrze i bezpiecznie przy nim. Czuje ze to prawdziwe uczucie bo przecież po takim czasie chyba by mi przeszło a ja z każdym dniem kocham bardziej. Nie potrafię pogodzić się z jego odejściem, oddałabym wszystko żeby byl przy mnie
Pierwszy facet?
Od tego czasu posucha?
Chorujesz na depresję?
Nie ma nic gorszego niż żyć własną wyobraźnią i kreować wizerunek drugiej osoby na ideał, którym to zwykle nie jest.
Później miałam kilka nieudanych związków.
Poradźcie cos zamiast oceniac
ja poradzę- terapia
jesteś uzależniona od wyimaginowanego obrazu osoby, jakiej obecnie nawet nie znasz
Wiem ze on jest teraz sam wiec Moze łączyła nas prawdziwa milosc
To musi być milosc
Tak, strasznie cię kocha i dlatego się przez 7 lat nie odezwał.
Im więcej czasu mija tym trudniej się odezwać. Ja go kocham a jakoś nie potrafię się pierwsza odezwac
Łolaboga, to będziecie najwyżej patrzeć w księżyc myśląc o sobie nawzajem aż do śmierci.
Jak on zerwał z Tobą, to uwierz, że po 7 latach to nawet o Tobie nie myśli, jak mu się sama nawiniesz, to najwyżej Cię bzyknie i pożegna.
Jeśli go nie kocham to dlaczego mi z innymi nie wychodzi?
Bo tych innych nie kochasz
Bo naprawdę kocha się tylko raz
A może to dlatego, że tylko raz się zaangażowałaś na 100% i zostałaś odrzucona ;>
15 2016-09-12 08:38:13 Ostatnio edytowany przez verdad (2016-09-12 08:41:22)
Wiesz. ludzie umieraja, ich partnerzy rozpaczaja, ale w koncu godza sie ze strata,I zakochuja sie w kims innym,
I to w krotszym czasie, niz siedem lat.
T wez sie z nim spotakaj, zobacz, jakim jest czlowiekiem, staraj sie byc obiektywna.Zobaczysz, ze to nie jest Twoj ksiaze.Zyjesz wspomnieniami, urojeniami, idealizujesz go.
A to jest zwykly facet, ktory tez robi kupe.
Nic nie ryzykujesz, spotykajac sie.Tak i tak sie meczysz, cierpisz.A jest szansa, ze sie z niego wyleczysz.
Mozesz nawet pojsc z nim do lozka.I napisz nam, czy przezywalas orgazm za orgazmem.Tez same korzysci.Albo sie zaspokoisz seksualnie, albo zobaczysz, ze to nie jest Twoj ksiaze.
Dlaczego boisz sie pierwsza odezwac ?
W dobie roznych komuniktorow ? Mozesz cos ladnego napisac.
To nie te czasy, ze musisz dzwonic, glos Ci sie lamie i sie jakasz...
Spokojnie, cos napisz, wyslij.Najwyzej nie odpowie.Nic nie tracisz, nic nie ryzykujesz.
Mój ukochany zawsze mi powtarza: pamiętaj, jak facetowi bardzo zależy, to nie ma bata, zawsze znajdzie sposób.
Terapia.
Po 7 latach to już obsesja
Wybacz ale on może nie chcieć Cię nawet przelecieć
Dokładie jak napisała Neko jak facetowi zależy to znajdzie sposób.
Ten po 7 latach może uznać Cię za chorą
Moja siostra 7 lat temu skończyła związek z zaborczym 'prawie' socjopatą który trwał 4 lata.
Mówiła, że płakała 10 minut a później poczuła się szczęśliwa jak nigdy.
Nigdy tego nie żałowała, później była w nieudanym związku pół roku aż poznała swojego obecnego narzeczonego.
On a tamten ex to po prostu niebo a ziemia.
Przez te 7 lat systematycznie ex się do niej odzywał, opowiadał co tam u niego - nigdy jej to nie interesowało, za każdym razem uderzało ją to, że jest dokładnie w tym samym miejscu w którym był 7 lat temu.
Zawsze w końcu ex sprowadza rozmowę na temat ich związku. Roztrząsa to, próbuję nadal ją przekonać, że to jej wina, że była taka i taka, sugeruje spotkanie i powrót do siebie.
Myślę, że tak się stało, bo to była dziewczyna zupełnie nie z jego ligi i miał na jej punkcie obsesję. Od 7 lat jest sam i to na pewno nie pomaga w zapomnieniu, ale jest sam, bo szuka drugiej takiej jak ona. Kobiety z jego wykształceniem i zainteresowaniami go nie interesują.
Gdzieś zrobił błąd, ciągle się odzywał, przekonał sam siebie, że to ona była potworem, wiecznie czekał aż karma do niej wróci, aż zateskni i pożałuje. Szpiegował, pewnie myślał, zamiast się odciąć i ruszyć do przodu żył ich rozstaniem i czekał na 'sprawiedliwość', tak długo aż zdrowe podejście przestało być możliwe.
Nigdy się nie doczekał więc czeka dalej.
Tak naprawdę wie, że była dobra i zrobił jej piekło z życia, ale zamiast wyciągnąć wnioski i ruszyć naprzód on chce jej udowodnić, że jest inny, ale jak, skoro ONA GO NIE CHCE. Założę się, że nadal rozdziera go ból, że ona go już nie kocha.
Na tyle, żeby tym żyć.
Jak dla mnie zrobiłaś gdzieś błąd w przeżywaniu rozstania, bo to nie jest normalne tyle cierpieć. Może powinnaś w końcu sobie odpuścić i pozwolić na szczęście zamiast żyć tym co było 7 lat temu?