Moja historiia jest bardzo długa i smutna... miłość... rostanie... ciąża... poronienie... Mineło 5 lat jak uporałam się z tym. Było bardzo ciężko smutek, żal, tęsknota, płacz i depresja...Każdego dnia uczyłam się jak wyperspadować sobie z głowy i serca miłość do niego i dziecka. A on zawsze był obok, choć nie raz powiedziałam koniec to on i tak zawsze był gdzieś obok. Był dla mnie kolegą/przyjacielem. Nie wiem jak to nazwać. Zawsze dzwonił, pisał interesował się tym co robię, pomagał. I choć wszystko sobie wyjaśniliśmy to on ożenił się z inną i mają już dziecko. A ja poszłam na studia poznałam faceta, którego pokochałam całym sercem.
Lecz pewnego dnia spotkałam się z moją dawną miłoscią z przedlat. Myślałam że to bedzie zwykłe towarzyskie spotkanie. Lecz jednak się pomyliłam. On powiedział mi że wciąż mnie kocha, że czuje się z mną wciąż związany, że myśli o mnie, że tęskni za mną, że czasami wieczorami leży koło niego żona a on by chciał żebym to ja tam leżała... Nawet podarował mi prezent w kształcie serduszka i prosił mnie żebym go przytuliła, pocałowała, ale ja się nie zgodziłam nie potrafię zdradzić mojego faceta. Choć gdy to mówił wszystko to moje serce, aż zabiło mocniej. I boję się że uczucia mogą wrócić. A może one zawsze były. A ja chciałam się nich wyleczyć inną miłościa????
Prosze poradzcie mi co mam zrobić....?