Hej, podobno w pracyjest najwięcej romansów,
jak wy to postrzegacie- mieliście/miełyście, znacie takie przypadki ze swojego otoczenia?
2 2016-08-21 15:41:57 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-08-21 15:42:16)
Najwięcej romansów jest tam, gdzie kobiety i mężczyźni spotykają się regularnie przez dłuższy czas... Szkoła, studia, praca, kółka zainteresowań itp. I tyle. Nic więcej, ani mniej, co sprzyjające okoliczności do poznania.
Tak, kilka razy pracowałam w firmie, gdzie stworzyły się "tajemne" pary - cała firma ma ubaw po pachy, najbardziej radosny temat do plotek.
Myślę, że bardziej komplikuje to życie takiej parze - np. jak pokazać zdjęcia z wakacji, jak opowiedzieć co się robiło z zupełnym pominięciem partnera - oczywiście można, ale zaczyna to być bardzo karkołomne, trzeba trochę modyfikować wersję zdarzeń. Kilka lat temu pracowałam w firmie, gdzie ochroniarz zakochał się w asystentce prezesa i posyłał jej grafomańskie wierszyki, ona nie była zainteresowana nim, więc przesyłała jego "tfurczość" innym - ku uciesze gawiedzi.
Tak, znam taki przypadek osobiście. Mój mąż i jego koleżanka z pracy.
Nowa "miłość" (Miłość? ) mojego ślubnego umieściła podczas ich romansu na fejsie taki oto cytacik:
Czujecie tę głębię namiętności? ...
Zresztą ... często mu zapodawała w godzinach pracy "te myśli" i "te cytaty" na fejsie, które on lajkował.
Myśleli, że ich romans jest owiany wielką tajemnicą, co w ich mniemaniu dodawało pikanterii całej tej szopce.
Tak naprawdę była to tajemnica poliszynela, bo "baczne obserwatorki" życia na Facebooku od razu załapały, że coś się święci.
Ja ... dowiedziałam się standardowo przedostatnia. Ostatni był jej mąż.
Nie będę stać na drodze do szczęścia gołąbkom. Mężowi powiedziałam ... sajonara!
Te pseudmądrości ze srejsbuka są żenujące u 16 latków, a co dopiero u dorosłych ludzi.
Się powinnaś cieszyć, że takie pierdziela się pozbyłaś.
RavenKnight, ja się bardzo cieszę.
Zgadzam się, żenua.
No, dokładnie. A ja jestem przekonana, że jak już się "nacieszy" nową zdobyczą, to będzie chciał wrócić. Niech tylko proza życia zapuka do drzwi i odkryje, że nowa panienka też ma wady.
Często jest tak, jak rozpada się związek - partner myśli, że jak zmieni kobietę to problemy znikną... zapominamy jednak o tym, że problemy są w nas i dopóki ich nie rozwiążemy sami ze sobą to one zostaną, bez względu na to z kim dzielimy życie
Najgłupsze miejsce na skok w bok. Z punktu widzenia faceta no ok, zaliczy się koleżankę, a co potem? A jak ona będzie chciała coś więcej, to co? Albo ją trzeba wywalić z roboty albo samemu odejść... Same komplikacje :-) Dlatego zawsze irytowaly mnie podejrzenia, że ja coś mógłbym w pracy. Mówię wtedy - myślałem, że uważasz mnie za inteligentniejszego :-)
Przyjaciółka co pracowała w korporacjach powiedziała mi takie święte przysłowie: "Nie bierz d*py ze swojej grupy".
Dotyczy głównie "szkoleń" czy wyjazdów integracyjnych... ale chodzi właśnie o to, aby w pracy nie komplikować sobie życia.
Moja kuzynka będąc mężatką poznała w pracy zonatego. Nawiązał się romans, porozwodzili się. Teraz od paru lat są szczęśliwym małżeństwem, wychowują dzieci. I chociaż zdradą się brzydze (sama też zostałam zdradzona i powiedziałam jej co o tym myślę) to koniec końców cieszę się że są szczęśliwi, a są bardzo.