Tym razem to ja mam problem.
Rzecz dotyczy wirtualnej znajomości (może nawet początku przyjaźni) i mojej zwichrowanej psychiki Jak niektórzy wiedzą mam pewien rodzaj fobii społecznej oraz trudności z utrzymywaniem znajomości. Ma to oczywiście wpływ na moje zachowanie i kontakty międzyludzkie .
I tu pojawia się sedno problemu - w pewnych sytuacjach reaguję nieadekwatnie do sytuacji - wpadam w panikę i zachowuję się irracjonalnie. W tym wypadku konkretnie efekt ten wywołuje ignorowanie mnie (w moim, chwilowym, odczuciu). Zdarzyło się to raz jakieś dwa tygodnie temu i wtedy byłam na granicy zakończenia tej znajomości, zdarzyło się to dzisiaj, na szczęście skończyło się tylko niewielką histerią i krótkim nieporozumieniem.
Za pierwszym razem wytłumaczyłam co wzbudziło u mnie takie? a nie inne zachowanie i poprosiłam, żeby tego nie robił w przyszłości. Niestety dziś to zrobił znowu więc spodziewam się, że taka sytuacja może się powtarzać.
Dlatego chciałabym mu wyjaśnić dlaczego ja reaguję tak, a nie inaczej. Jest to dla mnie zbyt cenna znajomość by ją tak po prostu zakończyć bez żalu, a bez jakiegokolwiek wyjaśnienia koniec będzie kwestia czasu.
I teraz pytanie zasadnicze: na ile powinnam "wtajemniczyć" w zawiłości mojej psychiki tę osobę. Im powiem więcej, tym łatwiej będzie moje zachowanie zrozumieć. Ale czy ja mam prawo "zwalać" na kogoś kontrolowanie sytuacji by nie dopuszczać do nieporozumień i moich irracjonalnych reakcji? Czy powinnam wyjaśnić wszystko ( tzn. co mi jest i dlaczego żeby nie pozostawiać tego domysłom), czy ograniczyć się tylko do suchych faktów?
I jak to zrobić by tej osoby do siebie nie zarazić? Stopniowo, by miał czas przetrawić każdą nową "niespodziankę" czy od razu kawa na ławę?