Koleżanka partnera - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: Koleżanka partnera

Mam problem, nie mam z kim sie tym podzielic wiec pisze tutaj... jestem w zwiazku z partnerem prawie 2 lata, raz bylo miedzy nami gorzej raz lepiej... teraz jest miedzy nami dobrze, a on czesto okazuje mi uczucia. Jednak ma kolezanke, wspolnie udzielaja sie politycznie przez co spedzaja razem duzo czasu... gdy spotykam sie z nim, kolezanka i innymi jego znajomymi rozmawiaja o sprawach organizacji w ktorej zdialaja, ja w niej nie jestem i nie chce byc, ale przez to najczesciej siedze z nimi i nawet sie nie odzywam, kiedy rozmawiaja o polityce czuje sie glupsza i tylko przytakuje albo sie usmiecham. Zawsze gdy moj partner pisze z ta dziewczyna usmiecha sie do telefonu, a jak rozmawiamy o niej podkresla jak dobrze sie dogaduja, jacy sa do siebie podobni i jak lubi spedzac z nia czas. Wiem ze ona jest inteligentniejsza ode mnie, dodatkowo swojego ostatniego partnera odbila innej dziewczynie, a teraz jest wolna... nie wiem co mam o tym wszystkim myslec, nei chce wyjsc na zazdrosna psychopatke czy ograniczac partnera dlatego nic mu nie mowie o swoich obawach... ona jest bardzo ladna, dowcipna i odwazna, potrafi kokietowac mezczyzn. Czuje sie przy niej jak szara myszka, nie jestem tak pewna siebie. Wiem ze to glupie ale od myslenia o tym placze po nocach, boje sie ze mi go odbierze... czasem wydaje mi sie ze przesadzam, sama nie wiem sad:(:(

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Koleżanka partnera
Wojciech Eichelberger napisał/a:

Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby.


Andrzej Wiśniewski napisał/a:

Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.
Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli.
Władza jest substytutem miłości, ale nie pozwala tak jak ona ludziom rosnąć.

Albo popracujesz nad tym (samodzielnie lub przy pomocy psychoterapeuty) zbudowaniem adekwatnej samooceny, albo zrobisz piekło na Ziemi sobie, i swym bliskim (w tym chłopakowi).
Wybór należy do Ciebie.

3

Odp: Koleżanka partnera

Dziekuje Ci za odpowiedz. Wiem, ze moja samoocena powinna byc wyzsza, jednak nie jest o to latwo podczas obracania sie w kregu ludzi inteligentniejszych, zdolniejszych. Mialam trudne dziecinstwo, wielokrotnie bylam ponizana przez rodzicow i mysle ze teraz odczuwam tego skutki. Nie jestem glupia, skonczylam studia z dobrymi wynikami, ale jednoczesnie nie dorownuje srodowisku w ktorym sie obracam. To prawda ze czuje, ze nie zasluguje na jego milosc, nie potrafie do konca zrozumiec dlaczego mnie kocha (tym bardziej ze wielokrotnie podczas klotni slyszalam od niego stwierdzenia ze jestem glupia, nie mysle, nie mam rozumu i tak dalej). Nie zamierzam kontrolowac swojego partnera, mimo ze mam dostep do jego telefonu nigdy go nie szpieguje, ufam mu i staram sie jak moge zeby bylo miedzy nami dobrze, po prostu odczuwam wewnetrzny lek. Chcialabym potrafic pokazac mu swoja wartosc, pewnosc siebie wsrod jego znajomych, w obecnosci tej kolezanki i udowodnic mu i sobie ze wcale nie jestem gorsza, jednak w takich sytuacjach zjada mnie stres, a efekt jest najczesciej odwrotny...

4

Odp: Koleżanka partnera

O rany... okropnie się poniżasz takimi słowami. Sama siebie.
Rozmawiałaś o tym wszystkim z chłopakiem?
Jak on widzi znajomość z tą koleżanką? Odczuwa ją w taki sam sposób, w jaki ty ją widzisz?

Porozmawiaj z nim

5

Odp: Koleżanka partnera

O braku pewnosci siebie, niskiej samoocenie rozmawialam, on ma swiadomosc ze nie czuje sie ze soba do konca dobrze. Probuje pomoc mi uwierzyc w siebie i czesto prawi mi komplementy, jednak prawie zawsze dotycza one wygladu... Mowi ze nie chce zebym sie dla niego zmieniala i okazuje mi akceptacje, ale boje sie ze robi to dlatego ze jest dobrym czlowiekiem, a w rzeczywistosci jest mna troche zawiedziony. Co do kolezanki nigdy sama nie poruszalam jej tematu, nie chce zeby pomyslal ze jestem zazdrosna czy chce go ograniczac, wiec nigdy nie okazalam ze mam jakies obawy. Rozmawialismy o niej jedynie gdy sam zaczynal temat, na przyklad gdy kupowal dla niej prezenty, albo po jej wyzycie. Nie chcialabym tez mowic mu o tym jak sie przy niej czuje, bo zdaje sobie sprawe ze brzmi to jak uzalanie sie nad soba i mogloby tylko pogorszyc sytuacje.

6 Ostatnio edytowany przez josz (2016-08-13 18:53:27)

Odp: Koleżanka partnera

majamacierzak, czy masz swoje pasje, grono swoich znajomych z którymi spotykasz się i czujesz w ich towarzystwie  jak ryba w wodzie?
Wydaje mi się, że w Twojej sytuacji to podstawa. Chyba za bardzo skupiasz się na swoim partnerze. Fakt, że nie interesujesz się polityką nie świadczy o tym, że jesteś mniej inteligentna od jego przyjaciółki (czy w ogóle). Być może ona niewiele miałaby do powiedzenia w tematach w których Ty jesteś dobra.
Problem w tym, że Twój chłopak stawia Cię w trudnym położeniu, zabierając na spotkania znajomych, którzy w kółko wałkują jeden, obcy dla Ciebie temat.
Trudno się dziwić, że tamta dziewczyna jest pewna siebie, gdy jest wśród swoich i porusza się w tematach którymi żyje.
Postawa Twojego chłopaka jest dość niepokojąca (i nie mam tutaj na myśli jego układu z przyjaciółką). W złości mówi Ci, że jesteś głupia, a komplementy dotyczą Twojego wyglądu zewnętrznego, do tego nie liczy się z Tobą za bardzo, jeśli często doprowadza do sytuacji w których czujesz się mniej inteligentna, gdy tymczasem jesteś wyobcowana wśród jego znajomych.
" Nie jestem glupia, skonczylam studia z dobrymi wynikami, ale jednoczesnie nie dorownuje srodowisku w ktorym sie obracam."
Jakie środowisko masz na myśli, jego towarzystwo?
Zapraszaj go do swojego, gdzie wszyscy będą bezustannie rozmawiać o np. wpływie wojny secesyjnej na literaturę amerykańską, albo o migracjach ptaków, trasach ich przelotu i okresach wędrówek...itp.
majamacierzak, zamiast płakać po nocach z lęku o utratę chłopaka, zainwestuj w siebie, rób rzeczy, które będą sprawiały Ci satysfakcję, rozwijaj się, otocz życzliwymi ludźmi, dla siebie samej, a nie na pokaz, czy dla niego...i przestań się porównywać, ona też ma wady, tyle, że Ty o swoich mówisz, a nawet sama je tworzysz.
Zastanów się też nad Waszym związkiem, co tak naprawdę Was łączy, Twoja uroda, to chyba trochę mało, czy on spełnia Twoje oczekiwania (nie tylko Ty jego), czy czujesz się z nim szczęśliwa?

7

Odp: Koleżanka partnera

Chłopak nie jest terapeutą, Twoim tym bardziej.


Tak to jest z osobą, która kiepsko myśli o sobie. Niezależnie od tego, co sądzi jej partner, ona wie lepiej od niego. Wie, że partner nie mówi prawdy, że w skrytości ducha ma ją za nic, że zna dużo bardziej wartościowe osoby a z nią jest z jedynie litości. I żeby skały..., nic nie jest w stanie zmienić jej zdania. Ta postawa jest też niezłym batem na partnera. Od chwili, gdy dowiedział się o niskiej samoocenie partnerki, nie może jej skrytykować.
I jeszcze jedno. Nie można zbudować udanego związku bez zaufania. A Ty chłopakowi nie ufasz.

8

Odp: Koleżanka partnera

josz, tak, wsrod swoich znajomych czuje sie pewna siebie i nie mam zadnego problemu z samopoczuciem wsrod nich, jednak nie mam tak szczegolowo zakreslonych zainteresowan jak partner i interesuje sie wszystkim po trochu, dlatego nie ma dyscypliny w ktorej bylabym naprawde dobra. Ze swoimi znajomymi widuje sie jednak najczesciej bez partnera. Ze wzgledu na prace on nie ma duzo czasu i gdy juz sie z kims spotyka sa to jego znajomi. Wiem ze kiedy on zabiera mnie na swoje spotkania nie chce dla mnie zle, wrecz przeciwnie, chce zebysmy spedzali czas razem i zebym nie czula sie zepchnieta na bok. Ma bardzo silna psychike i mysle ze gdy negatywnie komentuje moja inteligencje w jego przekonaniu te slowa nie maja az takiej mocy jak ja to odczuwam, jako osoba wrazliwa. Zdarzalo sie ze tlumaczyl mi, ze naprawde tak nie mysli, tylko mowiac tak chcial mi uswiadomic ze zle postapilam w danej sytuacji...
W zwiazku jakis czas temu przechodzilismy kryzys i myslalam ze nie uda sie nam juz tego naprawic, wygladalo na to ze wszystko nas dzieli, jednak jakos to przetrwalismy i jest miedzy nami dobrze. On bardzo sie o mnie troszczy i widze ze chce dla mnie jak najlepiej. Mimo obaw o kolezanke i swojej niskiej samooceny jestem szczesliwa, poza dzialalnoscia polityczna mam podobne zainteresowania jak partner. Rozni nas kwestia podejscia, bo on we wszystko bardzo mocno sie angazuje, gdy rozmawiamy na jakis temat spedza potem wiele godzin czytajac i konczy sie tak ze ja wiem o wszystkim mniej, to chyba kwestia ambicji. Nie chce jednak traktowac zwiazku jako rywalizacji wiedzy i na sile probowac mu dorownac.
Piszac o srodowisku, ktoremu nie dorownuje myslalam o jego srodowisku, to sa naprawde blyskotliwi ludzie, ktorzy maja sprecyzowane zdanie na niemal kazdy temat. Myslac o nich czuje presje by im dorownac, jednak jednoczesnie wiem ze jestem inna i nie chce robic czegos na sile, zmuszac sie do interesowania rzeczami ktore nie sa dla mnie ciekawe. Z poczuciem bycia gorsza od innych zawsze mialam problem i staram sie z tym walczyc, ostatnio coraz wiecej czasu spedzam ze swoimi przyjaciolmi badz doksztalcajac sie.

Wielokropek dziekuje Ci za ten komentarz, sklania do myslenia. Mysle ze moim problemem nie jest jednak brak zaufania, a strach przed porzuceniem... Szukalam kiedys pomocy psychologicznej by poprawic samoakceptacje, niestety terapeuta z nfz jedynie pogarszal sytuacje, a na odplatna terapie mnie nie stac. Tak jak moge probuje robic wszystko by czuc sie wartosciowa osoba, staram sie rozwijac, podejmowac nowe wyzwania i pokonywac swoje bariery. Na co dzien raczej nie mam z tym problemow, niestety czasem wystarczy jedna sytuacja czy nawet komentarz rzucony w moja strone bym cala sie rozsypala i miala ochote schowac sie przed ludzmi ze wstydu.

9 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-08-14 13:53:51)

Odp: Koleżanka partnera
majamacierzak napisał/a:

(...) Mowi ze nie chce zebym sie dla niego zmieniala i okazuje mi akceptacje, ale boje sie ze robi to dlatego ze jest dobrym czlowiekiem, a w rzeczywistosci jest mna troche zawiedziony. (...)

Ten fragment o Twym zaufaniu do niego i pobudek, dla których mówi to co mówi, nie świadczy. O jego braku - bardzo.

Moja kolejna rada.
Nie próbuj zmieniać swego myślenia o sobie, tylko zmień. To różnica. Kiedyś próbowałam wyprasować ubrania, tylko nie brałam żelazka do ręki. Owo próbowanie jest niezłym wykrętem, służy uspokojeniu swego sumienia i niezmienianiu niczego. A ile razy tym kiepskim myśleniem o sobie można innymi manipulować... .
Niektórzy do końca swego życia nie porzucają roli ofiary, tak bardzo jest dla nich korzystna.


Edycja:
Ciekawa jestem bardzo, jak wyglądasz będąc rozsypaną. tongue Masz wyobraźnię. smile

10

Odp: Koleżanka partnera

Mysle, ze rozsypanie nie jest zbyt wyszukana metafora i nie swiadczy o wyobrazni:-)
Dziekuje za motywacje, jednak dla mnie nie jest to takie proste jak piszesz. Nie jest tak, ze powiem sobie "jestem taka i owaka" i zaraz w to uwierze. Staram sie, ale tak jak pisalam czesto wystarczy drobnostka i trace cala wiare w siebie i musze zaczynac od nowa... Nawet jesli powtarzam sobie, ze cos co sie stalo nie ma znaczenia i nikt zaraz o tym nie bedzie pamietal podswiadomie to analizuje, mysle jak powinnam sie zachowac, zadreczam sie i krytykuje, nawet gdy chce cos wyrzucic z pamieci to do mnie wraca. Co do roli ofiary, mysle ze fakt iz moj partner ma twarda psychike i sklonnosci do narzucania swojego zdania sprawia ze latwo w nia wpadam. Walcze z tym, za co partner mnie kilkakrotnie chwalil, dawniej gdy sie sprzeczalismy czy mial do mnie pretensje nie potrafilam mu sie postawic i reagowalam placzem, nie powiem teraz tez mi sie to zdarza ale mam o wiele wiecej sily do rozmowy, nawet jesli przybiera postac klotni i zawsze probuje bronic swojego zdania gdy czuje, ze on nie ma racji lub tlumacze sytuacje i szczerze przyznaje sie do bledu gdy jego uwagi sa sluszne.

11

Odp: Koleżanka partnera

Zaraz, zaraz. Gdzieś napisałam, że jest to proste? yikes
Wiem, że jest możliwe. Tak samo, jak możliwe jest pozostanie w roli biednej ofiary. Wybór zależy od nas.


Przeczytaj, ze zrozumieniem, zdania z mej sygnatury.
Wielu osobom one pomogły. Niektórym pomogły osiągnąć to, co wcześniej wydawało im się niemożliwe.

12 Ostatnio edytowany przez josz (2016-08-14 17:52:21)

Odp: Koleżanka partnera

majamacierzak, Twoja niska samoocena z pewnością jest dla Ciebie problemem i możesz nad nią popracować.
Twoje kompleksy, to jedno, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to właśnie Twój partner jest ich siłą napędową. Sama napisałaś, że w towarzystwie swoich znajomych czujesz się dobrze i nie masz problemów z samooceną. Dziwnym trafem, Twój chłopak nie chce (nie może?) w nich uczestniczyć, jednak...

majamacierzak napisał/a:

Wiem ze kiedy on zabiera mnie na swoje spotkania nie chce dla mnie zle, wrecz przeciwnie, chce zebysmy spedzali czas razem i zebym nie czula sie zepchnieta na bok.

Przecież on doskonale wie, że nie czujesz się dobrze w towarzystwie jego znajomych, że właśnie jesteś zepchnięta na bok, po za tym, tak naprawdę nie spędza z Tobą czasu, tylko z nimi, bo przecież Ty na tych spotkaniach jesteś obecna tylko ciałem. Jesteś miłym, milczącym dodatkiem do niego, kwiatkiem do kożucha?
On chce dla Ciebie dobrze? A co w tym dobrego? Być może ma nadzieję, że wreszcie "staniesz na wysokości zadania" i zaczniesz interesować się polityką włączając aktywnie w rozmowę, a wtedy będzie mógł Cię pochwalić.
W ogóle odnoszę wrażenie, że jest on dla Ciebie bardziej mentorem niż partnerem.

majamacierzak napisał/a:

Ma bardzo silna psychike i mysle ze gdy negatywnie komentuje moja inteligencje w jego przekonaniu te slowa nie maja az takiej mocy jak ja to odczuwam, jako osoba wrazliwa. Zdarzalo sie ze tlumaczyl mi, ze naprawde tak nie mysli, tylko mowiac tak chcial mi uswiadomic ze zle postapilam w danej sytuacji...

Dobrze, że walczysz ze swoimi słabościami, ale on Ci tego nie ułatwia. Nie odnosisz wrażenia, że jego "troska" o Ciebie wyrządza Ci więcej szkody niż pożytku?

majamacierzak napisał/a:

On bardzo sie o mnie troszczy i widze ze chce dla mnie jak najlepiej.

To tak jakbyś pisała o swoich rodzicach, to na ogół rodzic chce dla dziecka jak najlepiej, a Twój partner próbuje Cię urabiać, bo po prostu nie akceptuje Cię taką jaka jesteś.
Krytykuje Cię, strofuje, poddaje w wątpliwość poziom Twojej inteligencji (okropne), sprytnie dozuje pochwały, żeby za chwile znowu Cię pogrążyć, choćby "wspólnym" spędzaniem czasu z jego znajomymi.
On Cię wychowuje prawie jak rodzic, do tego toksyczny.
majamacierzak, są na tym forum, a nawet w tym dziele, wątki o osobowościach narcystycznych. Poczytaj, myślę, że zdziwisz się ile znajdziesz podobieństw do swojej sytuacji. Piszesz, że mimo wszystko jesteś (może raczej; bywasz) szczęśliwa, ale tak to właśnie bywa w związkach  z narcyzem; raz szczęście, raz totalny dół. Nawet silne kobiety padają ofiarą tych "wspaniałych mężczyzn", a potem długo dochodzą do siebie.
Nie sugeruję, że sprawcą Twoich kompleksów jest Twój partner, jednak jako osoba wrażliwa, niepewna siebie, jesteś szczególnie narażona stresogenne sytuacje.
Nie oszukuj się, on Ci nie pomaga, on Cię kształtuje wedle własnego wyobrażenia, a jeśli faktycznie jest narcyzem (nie stawiam diagnozy), to nigdy nie będziesz wystarczająco dobra.
Poczytaj, przemyśl i może zrezygnuj tymczasem z tych "wspólnych" spotkań z jego rozpolitykowanym towarzystwem, na rzecz spędzania czasu we dwoje, lub z Twoimi znajomymi.

13

Odp: Koleżanka partnera

Poczytalam troche o osobowosciach narcystycznych i mam mieszane uczucia. Nie wydaje mi sie, by moj partner za wszelka cene szukal uznania, jest tak pewny siebie i przekonany o swoich zaletach ze nie potrzebuje ich potwierdzania. Okazuje mi rowniez empatie i robi dla mnie wiele, mysli o tym czego potrzebuje i gdy mam jakis problem stara sie pomoc, poswieca mi czas.
Z drugiej strony gdy czytalam sformulowania takie, jak " Ci, których te związki nie satysfakcjonują odchodzą, zrywają, inni albo sa już tak ...wyzuci z poczucia własnej wartości i godności, że psychiczne kopanie od partnera traktują jako coś oczywistego i normalnego, albo ...zasłużonego." mialam wrazenie ze to w pewnym sensie ja. Przed chwila poklocilam sie z partnerem a podczas klotni odzywal sie do mnie w bardzo ironiczny, chamski sposob i bez skrupulow mnie obrazal, pierwszy raz zdarzylo mu sie to az tak bezposrednio. A ja caly czas staralam sie lagodzic sytuacje, przepraszalam go... wlasnie tak, jakby te ciosy to bylo cos normalnego.

"Wydaje Ci się (jest Ci skutecznie wmawiane), że to Ty ciągle popełniasz błędy – niedowidzisz, niedosłyszysz, nadinterpretujesz, czepiasz się. Włącza się program wpędzania siebie w poczucie winy. Zaczynasz nierówny wyścig z jego oczekiwaniami wobec Ciebie. Próbujesz „wynagrodzić” mu swoje rzekome przewiny. Nadskakujesz. Chcesz sobie zasłużyć na jego miłość mimo Twoich „ułomności”, których on odnajduje coraz więcej."

Znalazlam taki fragment ksiazki "Moje dwie glowy", rowniez mam wrazenie ze jest to opis mojej sytuacji. Przyznaje, potrafie podejmowac pochopne decyzje czy czegos nie dopilnowac, przez co czesto partner jest na mnie zly i ma do tego prawo, jednak czesto ta zlosc przyjmuje absurdalne wymiary w stosunku do przewinienia. Nawet jesli chce mi cos uswiadomic i robi to w dobrej wierze, sposob jaki obiera sprawia ze czuje sie ze soba tylko gorzej. Wiem tez ze wynika to z tego ze jest perfekcjonista, bardzo wiele wymaga od siebie i takie samo podejscie ma do innych, w tym do mnie. Zawsze musi byc tak jak chce on, a ja mam sie dostosowac.

Co do spotkan z jego znajomymi to troche konflikt tragiczny, mimo wszystko mysle ze on nie ma zlych zamiarow, nie chce bym siedziala sama w domu wiec mnie do nich zabiera. Nie chce probowac ograniczac jego kontaktow z nimi, bo ma do nich pelne prawo. Ale chyba naprawde sprobuje sie wycofac z tych spotkan, nawet kosztem zmniejszenia ilosci czasu, ktory spedzam wspolnie z nim. Czuje sie na nich dokladnie jak ladny, pusty dodatek do chlopaka.

Najbardziej meczy mnie ciagla niepewnosc, jeden dzien jest miedzy nami cudownie i mam wrazenie ze tak bedzie zawsze, a nastepnego przychodzi cios, najczesciej ze strony z ktorej w zyciu bym sie go nie spodziewala. Potem sie godzimy i znow jest dobrze, ciagla hustawka... Skutkuje to tym, ze zanim cos powiem dwa razy mysle jaka moze byc jego reakcja. Najgorsze jest to, ze mam sklonnosci do unikania konfliktow i gdy on cos zrobi zle czesto przemilczam sprawe w obawie przed konfrontacja.

Czuje, ze potrzebuje nabrac troche dystansu, postanowilam na jakis czas ograniczyc spotkania z partnerem by wszystko sobie przemyslec, poniewaz dzis gdy na mnie krzyczal poczulam ze mnie zwyczajnie nie szanuje. Zamierzam zajac sie soba i odbudowac troche swoje zdrowie psychiczne.

14

Odp: Koleżanka partnera
majamacierzak napisał/a:

Czuje, ze potrzebuje nabrac troche dystansu, postanowilam na jakis czas ograniczyc spotkania z partnerem by wszystko sobie przemyslec, poniewaz dzis gdy na mnie krzyczal poczulam ze mnie zwyczajnie nie szanuje. Zamierzam zajac sie soba i odbudowac troche swoje zdrowie psychiczne.

Masz rację, nabierz dystansu i przestań drżeć o ten związek, bo zawsze będziesz na przegranej pozycji. Nie przepraszaj go też w sytuacjach, gdy on Cię obraża.
W którymś momencie napisałaś o nim, że jest dobrym człowiekiem. Mam wątpliwości czytając wszystko to, co o nim napisałaś.
...i jeszcze jedno; miłość i brak szacunku nijak do siebie nie pasują.

15

Odp: Koleżanka partnera

Wczoraj opisalam te zle strony, a jest rowniez masa dobrych, dlatego tak to wyglada. On naprawde jest uczynny, mam od jakiegos czasu problemy zdrowotne i placi za wszystkie leki, abym nie musiala oszczedzac na codziennych wydatkach. Mysli o mnie i o moich potrzebach, jak ma czas zabiera mnie w rozne miejsca. Wie o moich problemach z samoakceptacja, o tym ze jestem niesmiala i zamknieta w sobie, nigdy nie naciskal na mnie w zadnej kwestii (w tym kwestii naszego zwiazku) i dawal mi czas na przelamanie, wieksze otwarcie (mimo ze widzialam, ze dawniej gdy mialam problem by otwarcie z nim rozmawiac bylo mu przykro, jednak cierpliwie czekal az do tego dojrzeje). Stara sie mnie rozumiec i jesli widzi ze ja nie jestem do czegos przekonana rozmawia ze mna, lub wcale tego nie robi. Gdy sie poklocimy, po czasie gdy opadna emocje ma chec do rozmowy i wyjasnienia sytuacji, najczesciej szybko sie godzimy. To troche tak jakbym miala dwoch partnerow - jeden niemalze ideal przy ktorym czuje sie wyjatkowo, a drugi o zapedach despotycznych, krytykujacy mnie i sprawiajacy, ze czuje sie gorsza.

16

Odp: Koleżanka partnera

majamacierzak, cóż jeszcze można Ci doradzić ? Może zacznij od tego, żeby nie zwierzać się chłopakowi ze swoich kompleksów, lęków, zrezygnuj z jego porad, opieki itd.
Jesteś dorosła, musisz radzić sobie sama, w ostateczności, szukaj wsparcia gdzie indziej.
Rozumiem, że tego wszystkiego szuka się u bliskiej osoby, że kochający się ludzie powinni się wspierać, ale być może on jest zmęczony Twoimi problemami, a być może wykorzystuje je, żeby Cię zdominować. Nie daj mu więc okazji ku temu.
Jednak wyzwiska i poniżanie w żaden sposób go nie usprawiedliwiają i rzucają się ogromnym cieniem na te przejawy "dobroci" jakie od niego otrzymujesz.

17

Odp: Koleżanka partnera

Raczej nigdy nie zwierzalam sie wprost, czesciej rozmawialismy o tym po jakiejs sytuacji w ktorej widac bylo moj brak pewnosci siebie. Dzis dlugo ze soba rozmawialismy i szczerze powiedzialam mu co mi nie odpowiada, wspolnie ustalilismy ze bedziemy walczyc i sie starac by nasza relacja wygladala lepiej... zobaczymy co z tego wyjdzie. Dziekuje za wszystkie porady, wazne bylo dla mnie by komus sie z tego zwierzyc, poniewaz nie mialam z kim o tym porozmawiac. Teraz jakos mi lzej smile

18

Odp: Koleżanka partnera
majamacierzak napisał/a:

Wczoraj opisalam te zle strony, a jest rowniez masa dobrych, dlatego tak to wyglada. On naprawde jest uczynny, mam od jakiegos czasu problemy zdrowotne i placi za wszystkie leki, abym nie musiala oszczedzac na codziennych wydatkach. Mysli o mnie i o moich potrzebach, jak ma czas zabiera mnie w rozne miejsca. Wie o moich problemach z samoakceptacja, o tym ze jestem niesmiala i zamknieta w sobie, nigdy nie naciskal na mnie w zadnej kwestii (w tym kwestii naszego zwiazku) i dawal mi czas na przelamanie, wieksze otwarcie (mimo ze widzialam, ze dawniej gdy mialam problem by otwarcie z nim rozmawiac bylo mu przykro, jednak cierpliwie czekal az do tego dojrzeje). Stara sie mnie rozumiec i jesli widzi ze ja nie jestem do czegos przekonana rozmawia ze mna, lub wcale tego nie robi. Gdy sie poklocimy, po czasie gdy opadna emocje ma chec do rozmowy i wyjasnienia sytuacji, najczesciej szybko sie godzimy. To troche tak jakbym miala dwoch partnerow - jeden niemalze ideal przy ktorym czuje sie wyjatkowo, a drugi o zapedach despotycznych, krytykujacy mnie i sprawiajacy, ze czuje sie gorsza.

Wow, kupuje cię żebyś była bardziej zależna.  Gratulacje dla ciebie - bardzo jesteś samodzielną jak widać.
A więc jesteś małą,  niesamodzielnią i zakompleksioną dziewczynką,  która sama sobie by nie dała rady.
Gdyby zdradził albo zdradzał cię z tą imponującą mu prawdziwa kobietą to ci byś zrobiła?  Popłakała się w poduszkę?  big_smile

19

Odp: Koleżanka partnera

Pannapanna, przyznam ze czasem czuje sie tak jak to opisalas, jednak to nie jest tak ze on mnie kupuje, po prostu ma bardzo dominujacy charakter, ale widze ze mu bardzo zalezy. Mimo ze jest moim pierwszym partnerem "na powaznie" nei jestem juz najmlodsza i zawsze dawalam sobie rade sama, to nie jest tak ze jestem od niego zalezna. Zdrada jest dla mnie czyms nieakceptowalnym i nie wyobrazam sobie bym byla w stanie ponownie zaufac i pozostac w zwiazku po zdradzie.

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024