Od prawie roku znam kolesia, z którym bardzo fajnie się dogaduję i miło spędzam z nim czas. Po jakimś czasie naszej znajomości jednak przeniósł się do innego miasta. Twierdząc, że tam dostał ciekawszą propozycję pracy. Co jakiś czas przyjeżdża do mnie i spotykamy się. Na co dzień również ze sobą rozmawiamy telefonicznie i piszemy smsy. Odnieść można wrażenie, że nawet rozwija się nasza znajomość.
Jednak problem tkwi w tym, że nie dopuszcza mnie do kręgu swoich znajomych. Nawet jak przyjeżdża leci na imprezę do znajomych i nie zabiera mnie ze sobą. W prawdzie nie naciskam na niego, ale dziwnie się z tym czuję, bo mam wrażenie jakby się mnie wstydził albo przynajmniej ukrywał mnie przed światem.
Na dodatek tego wszystkiego ostatnio zwróciłam uwagę na dość dziwną sytuację. Mianowicie jego koleżanka z pracy na fb ma w znajomych kilka osób z jego kręgu. Czuje się z tym na tyle dziwnie, że mam wrażenie ze on musiał ją im przedstawić. Bo nie możliwe, żeby panna znała te same osoby co on, zwłaszcza że one są z miasta z którego się przeprowadził.
Czuję zazdrość i jestem na mojego kolegę zła. Bo odnoszę wrażenie, że panna stoi wyżej w hierarchii niż ja... Co ja mam z tym dalej zrobić?! Nie będę ukrywać, że koleś mi się podoba. O czym on też dobrze wie (
Wygląda na to, że jest to ten sam mężczyzna, co w poprzednich Twoich wątkach. Od dawna trzyma Cię na odległość, a Ty zadowalasz się ochłapami jego uwagi. Nie sądzisz, że czas na to, żeby odwrócić swoją uwagę od niego i poświęcić ją komuś, kto jest jej warty?
Wygląda na to, że jest to ten sam mężczyzna, co w poprzednich Twoich wątkach. Od dawna trzyma Cię na odległość, a Ty zadowalasz się ochłapami jego uwagi. Nie sądzisz, że czas na to, żeby odwrócić swoją uwagę od niego i poświęcić ją komuś, kto jest jej warty?
Może i masz rację. Jedynie coś takiego ma w sobie, że mnie cholernie ciągnie. Nie wiem jak to określić, ale po prostu ma w sobie coś co sprawia, że nie mogę odstawić go na dalszy tor
Ty nie potrafisz odstawić go na dalszy tor i on doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego nie musi się wysilać, bo wie, że nie musi
On potrafi odstawić Cię na dalszy tor i nie niesie to ze sobą żadnych konsekwencji. Dlaczego miałby cokolwiek zmieniać?
Układ się już nie zmieni, bo za daleko to poszło, za długo trwa i być może nigdy podstaw do zmiany nie było. Albo godzisz się z sytuacją i rozsiadasz się wygodnie na dalszym torze, albo znajdujesz kogoś, dla kogo będziesz na pierwszym. Na siłę nic nie zrobisz. Nie wymusisz zmiany. Zazdrosna możesz być, pewnie. Nikt Ci nie zabroni. Po nim jednakże spłynie Twoja zazdrość jak po kaczce, a być może odsunie się od kłopotliwej znajomości...
Ty nie potrafisz odstawić go na dalszy tor i on doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego nie musi się wysilać, bo wie, że nie musi
![]()
On potrafi odstawić Cię na dalszy tor i nie niesie to ze sobą żadnych konsekwencji. Dlaczego miałby cokolwiek zmieniać?
Układ się już nie zmieni, bo za daleko to poszło, za długo trwa i być może nigdy podstaw do zmiany nie było. Albo godzisz się z sytuacją i rozsiadasz się wygodnie na dalszym torze, albo znajdujesz kogoś, dla kogo będziesz na pierwszym. Na siłę nic nie zrobisz. Nie wymusisz zmiany. Zazdrosna możesz być, pewnie. Nikt Ci nie zabroni. Po nim jednakże spłynie Twoja zazdrość jak po kaczce, a być może odsunie się od kłopotliwej znajomości...
Masz rację. Od dziś postaram się być silna i zmienię postawę wobec niego. Będzie to dla mnie bolesne, ale muszę dać radę. Zwłaszcza, że masz rację za długo ta sytuacja trwa i pewnie nic się nie zmieni
Powodzenia i nie dawaj się już wpychać na dalsze tory. Twoje miejsce jest tylko i wyłącznie na pierwszym
Powodzenia i nie dawaj się już wpychać na dalsze tory. Twoje miejsce jest tylko i wyłącznie na pierwszym
Dzięki za miłe słowa.
Zgodnie z Regulaminem Forum na Netkobietach obowiązuje zasada, że problemy jednego związku opisujemy w jednym wątku - mając więcej danych łatwiej jest udzielić właściwej odpowiedzi. Z tego samego powodu ten temat zamykam, a Ciebie proszę o kontynuowanie dyskusji w poprzednim, zapoznanie się z regulaminem i stosowanie do jego zapisów.
Z pozdrowieniami, Olinka