Cześć dziewczyny.
Mam pewien problem który chciałbym rozwiązać i Wasze rady myślę że by mi pomogły;)
Na początku chciałem założyć temat w którym bym sie wyżalił jakim to nieudacznikiem jestem itp. a łatwo nie miałem w życiu i pomimo starań nie mam, ale wtedy przypomniałem sobie że dziś jest dzień bez narzekania.
W tym roku skończę 28lat i 0 (słownie - zero) bliższego doświadczenia z kobietami, niestety wszystkie próby kończyły się fiaskiem (z mojego powodu oczywiście!)
Od dwóch lat staram sie to zmienić tylko słabo mi to idzie przez lekko skrzywioną psychikę... Nie będe tutaj wylewał żali i opisywał swojego życia, tylko jeśli mogę, chciałbym Was prosić o radę co mam zrobić i czy coś z tym konkretnym przypadkiem który opiszę robić
Otóż jakiś czas temu poznałem pewną kobietę, starsza ode mnie o rok, po rozwodzie...
Po pierwszym spotkaniu byłem zachwycony jej osobą, mądra, wygadana, sympatyczna, ogarnięta i do tego w moim guście jeśli chodzi o wygląd. Ale głowa(moja) mówiła że ona szuka kogoś innego, że nie jestem dla niej odpowiednio dobry!
Chciałem spróbować, do odważnych świat należy prawda?
Słabo mi to wychodziło, spotykaliśmy sie ale ja jestem bardzo nieśmiały... Do teraz mam problem z przytuleniem najlepszej koleżanki(która jakby nie było mnie o to opieprza!!)
Od listopada do walentynek spotykaliśmy sie w miare regularnie, ale spieprzyłem to... (szkoda że czasu cofnąc nie moge)
Wydaje mi sie że ona chciała czegoś wiecej ale nie mam jaj chyba...
Mam mega dużo kompleksów, choć wydawać by sie mogło że jest inaczej
Podobno jestem przystojny nawet...
Ale problemem jest moja psychika... Mam problem z kontaktem fizycznym z drugą osobą, najwygodniej dla mnie to zwykły "żółwik" na przywitanie
Znam przyczyny swoich problemów z kontaktem fizycznym z drugim człowiekiem...
Wydaje mi się że definitywnie spieprzyłem wszystko w walentynki, chyba wtedy ona uświadomiła sobie że lepiej sobie mnie odpuścić... Mógłbym pisać poradniki chyba "Jak zniszczyć sobie życie na własne życzenie"
Od walentynek widziałem sie z nią kilka razy (ciężko się z nią ugadać na spotkanie) ale na czysto przyjacielskiej stopie.
Powiedzcie mi czy jeśli facet podczas randkowania z Wami cos spieprzy to jest skreślany na dobre? Czy spotkanie z nią i wyjaśnienie wszystkiego co, jak i dlaczego coś zmieni na lepsze? Odpuścić? Spotkać sie i zapytać czy kiedykolwiek miałem szanse i jeśli tak to w którym momencie to spieprzyłem coś da?
Jest to jedna z dosłownie 3 osób z którymi spędzam czas nie patrząc na zegarek, nie zastanawiając się ile czasu mógłbym robić coś innego!
Ona posiada wady o których wiem, ale nie są to wady które mi przeszkadzają...
Od listopada myślę o niej prawie 24/7
Jeśli macie jakieś pytanie to pytajcie;)