Od prawie roku jestem w wydawałoby się szczęśliwym związku. Od samego początku wszystko układało się super, bez kłótni i większych problemów. Kochaliśmy się i mieliśmy mnóstwo planów na przyszłość. Zamieszkaliśmy razem po trzech miesiącach znajomości- na co raczej nalegał mój partner.
Dwa tygodnie temu otrzymałam wypowiedzenie z pracy i od tego czasu wszystko bardzo się zmieniło. Mój partner posiada dobrą pracę i zajmuje ważną rolę w firmie. Jest bardzo samodzielny i zdecydowany. Widzę i czuję, że ma teraz do mnie zupełnie inne podejście. Wcześniej rozmawialiśmy i planowaliśmy wspólną przyszłość a teraz wszystko kwituje zdaniem"mamy teraz ważniejsze rzeczy na głowie".
Przestaliśmy razem spędzać czas, wspólnie wychodzić, czuję, że partner mnie unika. Przesiaduje w pracy do późna a kiedy wraca to również nie jest skory do rozmowy. Nie chce mu się narzucać i roztrząsać swoich problemów. Szukam pracy i zaczynam myśleć, że w jego oczach jestem teraz życiowym nieudacznikiem...
Jest to jeden z wielu egzaminów dla związku, z którego trzeba wyciągnąć wnioski.
A jak on to widzi, wyjaśnia, tłumaczy?
3 2016-07-27 13:36:37 Ostatnio edytowany przez Kareena (2016-07-27 13:37:56)
A nie jest tak, że źle się czujesz w obecnej sytuacji i nadinterpretujesz zachowania partnera? Może np. jest niezadowolony, bo zmęczony stresami w pracy, a Ty jesteś teraz wyczulona i bierzesz to personalnie do siebie. Masz więcej czasu, to i pewne rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałaś, zaczęły ci przeszkadzać.
Są dwie drogi:
1. rozmowa z nim na temat Twej sytuacji (finansowej i psychicznej) oraz tego, jak postrzegasz jego zachowanie wobec Ciebie
2. tworzenie w wyobraźni równoległej rzeczywistości.
Wybór zależy od Twego celu.
Są dwie drogi:
1. rozmowa z nim na temat Twej sytuacji (finansowej i psychicznej) oraz tego, jak postrzegasz jego zachowanie wobec Ciebie
2. tworzenie w wyobraźni równoległej rzeczywistości.
Wybór zależy od Twego celu.
Kilka razy próbowałam o tym z nim rozmawiać, co jest ostatnio trudne ponieważ dużo pracuje i nawet kiedy jest już w domu- siedzi przed firmowym komputerem.
Ignoruje wtedy moją obecności godzinami. Nie narzucam się i nie przeszkadzam. Większość nawiązań do jego zachowania kwituje krótko- jest wszystko ok, nic się nie dzieje, nie dostrzega problemu. Mówi, że nie mam się martwić tylko szukać pracy i nie dzieje się żaden dramat.
Z dnia na dzień czuję się coraz bardziej zmęczona jego zachowaniem i nie inicjuję już rozmów. Wczoraj po 4 godzinach przed komputerem nawet nie przyszedł do sypialni- tylko położył się spać w salonie. Na takie zachowania brakuje mi już siły. Czy to ja jestem przewrażliwiona?