Macie jakieś skuteczne sposoby aby zmusić partnera do sprzątania? Moze to blahostka, ale nie wiem jak sobie z tym poradzić. Z moim chłopakiem mieszkam od 3 lat i na samym początku ( przyznaje się bez bicia ) to on prosił mnie abym tak nie bałaganiła, po prostu musiałam sie przyzwyczaić, ze teraz już nie mieszkam sama. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Ja zajmuje się wszystkimi obowiązkami w domu, sprzątam, odkurzam, myje, podlewam kwiatki i dbam o to aby niczego nie zabrakło ( np. pasty do zębów, żelu do mycia itp.). On natomiast przestał się tym interesować, a jak mowie aby posprzątał, to on twierdzi, że przecież jest czysto a widzę ze kłęby kurzu tarzają sie po podłodze. On nawet nie zauważy jak pod jego biurkiem leża jakieś papiery, albo nie wyrzuca pustych opakowań! Staram się nie denerwować i nie wywoływać kłótni, wiec mowie mu o tym na spokojnie. Przestałam nawet sprzątać na jakiś czas, ale było już tak brudno, że nie wytrzymałam.
Proszę doradźcie mi jak sobie z tym radzić. Nie chcę, aby jego niechęć do sprzątania pogłębiała się coraz bardziej .
Pozdrawiam
Ja bym próbowała póki co spokojnie. Czyli np jest sobota (albo inny dzień tygodnia i obydwoje macie wolne) i zabierasz się za sprzątanie. Idziesz do niego i mówisz: kotku, byłbyś tak kochany i pomógłbyś mi sprzątać? Jak zrobimy to we dwoje to pójdzie szybciej i sprawniej.
Myślę, że troszkę "winy" leży w tym, że właśnie przyzwyczaiłaś go, że to Ty o wszystko dbasz, a on nie musi. Facetom trzeba często jasno powiedzieć jakie ma zadania. Wiadomo, że super by było gdyby sam z siebie zabierał się za sprzątanie, ale od czegoś trzeba zacząć
Masza racje, troche go do tego przyzwyczaiłam, ale szczerze to nawet nie wiem kiedy to sie stało. On przynosi prace do domu i do godziny 18 jest zajety, wiec nie robiłam problemu i sprzatałam za niego, ale jak to teraz odkręcić? a w soboty zazwyczaj nie zmuszam go do sprzatania, bo wiem, że chce odpocząć po ciężkim tygodniu.
Po prostu powolutku i po troszkę musisz zachęcać go do tego. Zatrzepotać oczkami i ładnie poprosić o pomoc
Przekonaj go, że sprzątanie to przyjemna forma wspólnego spędzania wolnego czasu. Przebywacie w jednym pomieszczeniu, on w tym czasie np. wyciera kurze, a Ty robisz porządki na półkach. Wszystko na spokojnie i bez pośpiechu. Przy tym słuchacie ulubionej muzyki i sobie gaworzycie - czysty relaks;)
Albo Ty zacznij sprzątać... nago Gwarantuję, że zadziała
Ja zastosowałam terapię szokową (kiedy oczywiście inne sposoby perswazji nie pomagały). Dopóki sam nie posprzątasz po sobie, to będziesz siedział w chlewie. Ja po sobie sprzątałam wszystko i nie miałam problemu z bałaganem na "swoim terenie".
8 2010-05-28 16:15:42 Ostatnio edytowany przez Pella (2010-05-28 16:16:20)
P&P - to świetna rada.Niech zobaczy,że ty nie przejmujesz się faktem bajzlu na "jego terenie".Jak zabraknie mu talerza,albo wszystkie szklanki będą brudne,to ma dwie opcje - pozmywać,lub też pić z brudnych.Niech wybiera - to się nazywa demokracja !
A mam pytanie..czy ty mu pierzesz ?? Bo widzisz ja tez mialam taka sytuacje z moim facetem,ale go nauczylam sprzatac po sobie
Strasznie mnie denerwowalo to jego balaganiarstwo..ale pewnego dnia to juz przesadzil ! Otoz stwierdzil,ze z praniem nie ma zadnego klopotu...ze to zadna robota.. i ze pranie sie samo robi !! Zawsze ja pralam.
Po tym co mi powiedzial,kiedy robilam pranie,pralam tylko i wylacznie swoje rzeczy. I co sie okazalo ? Pewnego dnia braklo mu bielizny Przychodzi do mnie i pyta zszokowany: ,,Nie mam nic wypranego ? "" A ja tylko na niego spojrzalam i odpowiedzialam mu tak : ,, Jak to nie masz ? To twoje pranie sie samo nie zrobilo ?? " hahahahaah
Wtedy pojal,ze kazda praca w domu wymaga czasu..ktory to ja zawsze poswiecam...Wiec teraz jest inaczej.. Ma swoje obowiazki i koniec
Albo przyprowadz gosci do domu nagle i jak zobacza jego balagan..powiedz ostentacyjnie,oczywiscie w jego obecnosci,Przepraszam was..ale On jest takim brudasem... ciekawe jak zareaguje haha ?
Mój meżczyzna twierdzi, że to "pralka robi pranie". Po części ma rację, ale ciuszki same do pralki z kosza nie powędrują, same się nie wyprasują i nie złożą do szafki
No wlasnie !
Dzięki dziewczyny za rady!
Na szczęście nie musze prać jego rzeczy z tym jakos nie ma problemu, gorzej właśnie ze sprzątaniem. próbowałam nie sprzątać, ale on nawet po dluugim czasie nie zauważył centymetrowej warstwy kurzu lub plamy na podłodze, a ja juz nie wytrzymywałam. Najgorzej, że ostatnio mam strasznie duzo pracy i nie mam czasu na sen, a co dopiero na sprzątanie. Powiedziałam jemu, że na ten tydzien przejmuje obowiązki w domu, ale nadal nic się nie zmieniło.
Ale może nie jest z nim tak żle. Ostatnio umył okno w pokoju przy swoim biurku, bo stwierdził, że ma zły widok. No w szkoku byłam!
13 2010-06-01 16:32:54 Ostatnio edytowany przez Pella (2010-06-01 20:22:54)
powoli,ale widac postepy...Trudno zyje sie z brudaskiem,wiem.bo sama nim jestem,choc nie dopuszczam do zarastania mieszkania 20 cm brudem.Malymi kroczkami moze twoj luby nauczy sie porzadku.
To ja chyba jestem w związku z jakimś ewenementem, który zmywa, odkurza, myje okna, wynosi śmieci, układa moje porozrzucane rzeczy... Bo ja uważam, że są na świecie ważniejsze rzeczy niż sprzątanie...
To ja chyba jestem w związku z jakimś ewenementem, który zmywa, odkurza, myje okna, wynosi śmieci, układa moje porozrzucane rzeczy... Bo ja uważam, że są na świecie ważniejsze rzeczy niż sprzątanie...
Myślę, że gdyby u Ciebie było inaczej i musiałabyć sprzątać po swoim mężczyźnie, na pewno zmieniłabyś zdanie ( kiedyś by Ci się znudziło robić wszystko za niego). A może to on bedzie miał za jakiś czas dosyć twoich "porozrzucanych rzeczy".
Sprzątanie nie jest najważniejszą rzeczą, ale ja nie lubię mieszkać w brudzie.
jestem w związku już kilka lat i wszystko robiłam sama, pewnego dnia przyszło pytanie, dlaczego mąż nie pomaga,na początku było ciężko,ale małymi kroczkami poskutkowało,byłam uparta nie odpuszczałam, trochę szantażu też skutkowało, dlatego dziewczyny nie bądzcie głupie, uczcie Waszych mężczyzn od początku wspólnego zamieszkania.
vinnga napisał/a:To ja chyba jestem w związku z jakimś ewenementem, który zmywa, odkurza, myje okna, wynosi śmieci, układa moje porozrzucane rzeczy... Bo ja uważam, że są na świecie ważniejsze rzeczy niż sprzątanie...
Myślę, że gdyby u Ciebie było inaczej i musiałabyć sprzątać po swoim mężczyźnie, na pewno zmieniłabyś zdanie ( kiedyś by Ci się znudziło robić wszystko za niego). A może to on bedzie miał za jakiś czas dosyć twoich "porozrzucanych rzeczy".
Sprzątanie nie jest najważniejszą rzeczą, ale ja nie lubię mieszkać w brudzie.
Mój ex był większym bałaganiarzem niż ja. Więc wiem jak to jest
Vanillia - sprzątanie to dla mnie masakryczna, bezsensowna praca. Może dlatego, że przy 4 letnim dziecku porządek to stan bardzo krótkotrwały...
Java - gratulacje! Dużo łatwiej jest od początku wyznaczyć jakiś sprawiedliwy podział obowiązków niż potem od podstaw mężczyznę współpracy uczyć
Przede wszystkim długotrwała tresura...;P dobrze jest jak jest się z chłopakiem od kiedy jest on jeszcze młody i nieukształtowany...wtedy można wpoić dobre przyzwyczajenia do porządku...
Oczywiście żartuję. Najlepiej jest się dogadać,a jak nie słucha to awantura:)
u mnie było gorzej mieszkamy ze sobą prawie rok na początku super chciałam pokazać, ze ze wszystkim dam rade, ale zwyczajnie miałam po jakims czasie dosyć ! teraz nie gotuje codziennie nie sprzątam codziennie i jest mi z tym dobrze,a co do K. to powiedziałam mu tak !! Pakuj walizeczki i wyprowadzaj się do mamusi niech ona po tobie sprząta ( jak go nauczyła) powiedziałam do tego kilka nie przyjemnych epitetów i od tego czasu ! sprząta prasuje nawet kurze i podłogę myje! Oj dziewczyny nie wolno popuszczać i co z tego że nie jest obiad zrobiony każdy ma rączki może sobie zrobić!. Moim zdaniem nic bardziej na nich nie działa jak terapia wstrząsowa oczywiście że nie przed każdym sprzątaniem, bo będzie robił na złość ale np. idziecie sprzątać on nie chce to mówisz mu co jest do zrobienia i czekasz na efekty np. prasowanie rzeczy są na suszarce nie posprzątasz tego dopóki on tego nie zrobi. J a zawsze po pracy mowie tak jest to i to do zrobienia co wybierasz ( jeśli on nie wybiera nic - to i ja nic nie robię) przychodzimy wieczorem do domu i mów dokładnie to samo patrz to samo się nie zrobi trzeba posprzątać co wybierasz....mój sposób.
zmusić faceta do sprzątania to trudne zadanie... powiem o tym co było kiedyś... z moim ówczesnym chlopakiem pomieszkiwaliśmy sobie w czasie studiów... i sprzatanie 3 razy w tyg wszystko i po polowie ja kuchnie on lazienkę, pokój po polowie... po studiach plan na wspólne mieszkanie itp.. on rok starszy wiec o rok szybciej skonczyl studia wiec powrócił na lono rodziny, po mojej obronie zamieszkaliśmy razem i szok... moj facet dotad taki samodzielny nagle jest zmeczony zeby poswiecic czas na uporzadkowanie kilku rzeczy na 40 m kwadratowych...
no bo się odzwyczaił bo mieszkał rok z mamusią... nic do niej nie mam bo była i jest wspaniała kobietą ale kurczę rozpuściła go i poszły na marne moje lata "wychowywania" go... dziś juz jesteśmy osobno... ale o dziwo od kiedy się wyprowadziłam to sam zaczal wszystko robic i nie chadza do mamusi...- no poza gotowaniem nie cierpi tego tak samo jak ja nie było generalnie źle ale on zawsze mial coś innego do zrobienia niż pomoc w sprzataniu... bywa...
a teraz... hmmm moj prawie obecny nie mieszka jeszcze ze mną i może to i dobrze... ale sam sprząta, gotuje, nawet pomógł mi okna myc po mojej przeprowadzce do mojego mieszkania:) nosi zakupy i sam je robi choć są dość ubogie bo tylko same konkrety nic ekstra nie wiem czy zmywa bo chwilowo jeszcze nie wypróbowałam go ale przynajmniej ma dobre chęci... mimo że mieszka z rodzicami to wiele rzeczy robi sam i to mnie podbudowuje ze nie wszyscy chcą mieć jak u mamusi... bo my nie jesteśmy matkami naszych facetów...
a dziewczyny miały naprawde swietne pomysły zeby zachęcic faceta do wspólnego sprzątania..
ja np czasem się przymilam aby uzyskać pomoc..
generalnie mówię posprzatajmy razem zeby potem wspólnie bałaganić^^
21 2012-04-16 18:36:06 Ostatnio edytowany przez Krzysztof1988 (2012-04-16 18:36:58)
Ja powiem tak. Każdy jest od czegoś w domu. Kobieta od sprzątania, facet od gotowania(bo są lepszymi kucharzami). I tyle. Nie zmuszajcie facetów do sprzątania. Zresztą. Posprzątanie 1 w tygodniu to nie taka tragedia.
Ja mojej K mówiłem że nie będę sprzątać i tyle. Koniec kropka. Ale gotować już mogę.
Zakochane lkobiety czasem przesadzają w rozpieszczaniu swoich mężczyzn. Ja tez trochę przesadziłam w przeszłosci. I powrót do podziału obowiązków był długi i trudny. Zwłaszcza gdy brakowało mi konsekwencji i w końcu sama brałam się za to, co on mial robić. Teraz jest w miarę ok (dokładałam mu po jednym obowiazku raz na jakis czas - ale nie za dużo:)
Ja powiem tak. Każdy jest od czegoś w domu. Kobieta od sprzątania, facet od gotowania(bo są lepszymi kucharzami). I tyle. Nie zmuszajcie facetów do sprzątania. Zresztą. Posprzątanie 1 w tygodniu to nie taka tragedia.
Ja mojej K mówiłem że nie będę sprzątać i tyle. Koniec kropka. Ale gotować już mogę.
Razem brudzisz razem sprzatasz i tyle. Dlaczego ktos ma sprzatac po tobie?
Udowodnij ze faceci sa lepszymi kucharzami
Ja powiem tak. Każdy jest od czegoś w domu. Kobieta od sprzątania, facet od gotowania(bo są lepszymi kucharzami). I tyle. Nie zmuszajcie facetów do sprzątania. Zresztą. Posprzątanie 1 w tygodniu to nie taka tragedia.
Ja mojej K mówiłem że nie będę sprzątać i tyle. Koniec kropka. Ale gotować już mogę.
Że słucham? Ja jestem od sprzątania? A to niby z jakiej racji? Że mam cycki, a nie penisa? No te części ciała faktycznie pełnią kluczową rolę przy odkurzaniu lub zmywaniu naczyń. Biednemu facetowi się pewnie jaja między nogami bimbają i mu się niewygodnie z tym odkurzaczem chodzi... A tak na poważnie: dorośnij. Mieszkam z kimś razem, brudzę z kimś razem, to sprzątamy też razem. Nikomu brudnych skarpet prać nie będę i nie oczekuję, że ktoś wypierze moje.
Krzysztof1988 napisał/a:Ja powiem tak. Każdy jest od czegoś w domu. Kobieta od sprzątania, facet od gotowania(bo są lepszymi kucharzami). I tyle. Nie zmuszajcie facetów do sprzątania. Zresztą. Posprzątanie 1 w tygodniu to nie taka tragedia.
Ja mojej K mówiłem że nie będę sprzątać i tyle. Koniec kropka. Ale gotować już mogę.
Razem brudzisz razem sprzatasz i tyle. Dlaczego ktos ma sprzatac po tobie?
Udowodnij ze faceci sa lepszymi kucharzami
Że słucham? Ja jestem od sprzątania? A to niby z jakiej racji? Że mam cycki, a nie penisa? No te części ciała faktycznie pełnią kluczową rolę przy odkurzaniu lub zmywaniu naczyń. Biednemu facetowi się pewnie jaja między nogami bimbają i mu się niewygodnie z tym odkurzaczem chodzi... A tak na poważnie: dorośnij. Mieszkam z kimś razem, brudzę z kimś razem, to sprzątamy też razem. Nikomu brudnych skarpet prać nie będę i nie oczekuję, że ktoś wypierze moje.
Nic więcej dodawać nie muszę, napisałyście dokładnie to co ja chciałam w tym temacie
Krew mnie zalewa jak słyszę, że kobieta jest od sprzątania!!!
Minęły te czasy, kiedy główną rolą kobiety było posprzątać, ugotować, urodzić i wychować dziecko - widzę, że niektórym ciężko do tego przywyknąć.
Ja podzielam zdanie vinnga -sprzątnie to nie jest sens bycia razem ani mieszkania ze sobą Sprzatamy kiedy już źle się czujemy w syfie tak? Dla mnie osoba, która uważa, że nic nie musi bo ma partnera, nie nadaje sie do związku.
U nas: gotuje, sprzata, załatwia sprawy domowe, pierze, rozwiesza pranie, ściąga pranie, myje naczynia.....TEN, kto akurat ma czas
U nas: gotuje, sprzata, załatwia sprawy domowe, pierze, rozwiesza pranie, ściąga pranie, myje naczynia.....TEN, kto akurat ma czas
Najlepsze, najzdrowsze, najrozsądniejsze i najbardziej sprawiedliwe rozwiązanie
U nas w domu też staramy się zachować taki podział.
Ja podzielam zdanie vinnga -sprzątnie to nie jest sens bycia razem ani mieszkania ze sobą Sprzatamy kiedy już źle się czujemy w syfie tak? Dla mnie osoba, która uważa, że nic nie musi bo ma partnera, nie nadaje sie do związku.
U nas: gotuje, sprzata, załatwia sprawy domowe, pierze, rozwiesza pranie, ściąga pranie, myje naczynia.....TEN, kto akurat ma czas
Masz w pelni racje. Ja tez nie latam ze szmata i odkurzaczem 24/dobe. Zycie trzeba przezyc tez poza domem a nie tylko socjalizujac sie z Ludwikiem i Cillitem
Ale jak kaisa stwierdzila bo mam piersi i macice to automatycznie zdegradowano mnie do roli sprzataczki "przynies-wynies-pozamiataj"? A facetowi przysluguje ulga z racji posiadania jaj ktorych prawidlowe dzialanie tez nie zostalo udokumentowane? No sorry...
Ja powiem tak. Każdy jest od czegoś w domu. Kobieta od sprzątania, facet od gotowania(bo są lepszymi kucharzami). I tyle. Nie zmuszajcie facetów do sprzątania. Zresztą. Posprzątanie 1 w tygodniu to nie taka tragedia.
Ja mojej K mówiłem że nie będę sprzątać i tyle. Koniec kropka. Ale gotować już mogę.
Masz święte prawo do własnych poglądów, i jeśli Twojej partnerce taki układ odpowiada, to w porządku. Ale w kwestii tych poglądów też trzeba się dobrać. Np. ja sprzątać nienawidzę, ale nienawidzę też żyć w bałaganie i kurzu, a facetowi, który by mi powiedział "nie będę sprzątać i tyle", szybko wybiłabym z głowy pomysł wspólnego życia i mieszkania u mnie. Bo, no właśnie - co wtedy, kiedy oboje partnerzy uznają: "nie będę sprzątać i tyle"? Mają żyć i wychowywać dzieci w syfie i karaluchach tylko dlatego, że żadne z nich nie potrafi się zmusić do wykonywania codziennych obowiązków? Jak ktoś wcześniej zauważył - nie ja sama brudzę, więc nie ja sama będę sprzątać.
A to, że faceci są lepszymi kucharzami to już kompletna wyssana z palca bzdura.
A to, że faceci są lepszymi kucharzami to już kompletna wyssana z palca bzdura.
Thank u!!
Mogłabym tu przytoczyć żart o różnicy między mężczyzną a wibratorem, ale się powstrzymam.
Lepszym kucharzem jest ten, kto umie lepiej gotować, niestety dla niektórych od płci to nie zależy.
Krzysztof1988 napisał/a:Ja powiem tak. Każdy jest od czegoś w domu. Kobieta od sprzątania, facet od gotowania(bo są lepszymi kucharzami). I tyle. Nie zmuszajcie facetów do sprzątania. Zresztą. Posprzątanie 1 w tygodniu to nie taka tragedia.
Ja mojej K mówiłem że nie będę sprzątać i tyle. Koniec kropka. Ale gotować już mogę.
Masz święte prawo do własnych poglądów, i jeśli Twojej partnerce taki układ odpowiada, to w porządku. Ale w kwestii tych poglądów też trzeba się dobrać. Np. ja sprzątać nienawidzę, ale nienawidzę też żyć w bałaganie i kurzu, a facetowi, który by mi powiedział "nie będę sprzątać i tyle", szybko wybiłabym z głowy pomysł wspólnego życia i mieszkania u mnie. Bo, no właśnie - co wtedy, kiedy oboje partnerzy uznają: "nie będę sprzątać i tyle"? Mają żyć i wychowywać dzieci w syfie i karaluchach tylko dlatego, że żadne z nich nie potrafi się zmusić do wykonywania codziennych obowiązków? Jak ktoś wcześniej zauważył - nie ja sama brudzę, więc nie ja sama będę sprzątać.
A to, że faceci są lepszymi kucharzami to już kompletna wyssana z palca bzdura.
Dokładnie zgadzam się co do ''kucharzenia facetów'' (mój chłopak jest po szkołach kucharskich i barmańskich... jak zrobił kluski śląskie to myślałam, że walne hehehe )
co do zmuszenia partnera do sprzatania... hmmm... mojego ciężko nauczyć... czasami jak wchodze do jego pokoju to nie wiem gdzie stanąć ale nie ukrywam jak ma wolne to zabiera sie za sprzatanie :)w tym tygodniu sie do niego wprowadzam i mam zamiar przedyskutować ta kwestie ale wiem, że on za to potrafi dużo naprawić i zrobić przy domku jakoś sie napewno dogadamy
Wystarczy odpowiednio podzielić wszystkie domowe obowiązki (bo ja np. mogę sprzatać w sumie nawet to lubię,a sama nie naprawie szafki i nie napale w piecu )
Jeszcze jedno: bardzo nie lubie określenia "facet mi nie pomaga w domu", "przekonaj faceta by ci pomagał.." -to z góry stawia kobietę na pozycji osoby, która wszystko musi ogarnąć i przy odrobinie szczęścia i łaski, facet jej pomoże! Sorry: dom, to nie hotel. Mieszkamy razem, żyjemy razem i dbamy i niego razem .
34 2012-04-17 22:19:11 Ostatnio edytowany przez Krzysztof1988 (2012-04-17 22:27:26)
Dzielenie obowiązków nie polega na tym że ja sprzątam pół mieszkania, a ty drugie pół potem jedną połówkę prania ja robię drugą ty, ja myję swoje naczynia po obiedzie ty soje. Po prostu robi się tak że pranie i sprzątanie ty robisz a ja gotuje i zmywam naczynia, chodzę na zakupy.
Ja mówiłem swojej K że sprzątać nie lubię i nie będę sprzątać i robić prania. Mogę za to robić zakupy, zmywać naczynia, gotować obiad.
Moja opinia może wychodzi z tego że moja mama jak i mój tata uważają że to kobieta powinna robić domowe sprawy. I to wszystkie. A facet to tylko powinien przynosić kasę do domu.
Oczywiście ja nie jestem aż tak radykalny. Mogę się pewnymi sprawami domowymi zająć. Ale nie sprzątaniem i praniem.
Choć dla mnie ideał to jak kobieta robi wszystko ale wiem że to nie możliwe. Więc nie wymagam tego.
Ja mówiłem swojej K że sprzątać nie lubię i nie będę sprzątać i robić prania. Mogę za to robić zakupy, zmywać naczynia, gotować obiad.
Chciałabym zauważyć, ze gotowanie i robienie zakupów to nie jest jakiś wielki wysiłek, a od zmywania jest zmywarka. Co by się stało, gdyby Twoja partnerka oznajmiła, ze też sprzątać nie lubi, ale może gotować i chodzić na zakupy?
kobieta powinna robić domowe sprawy. I to wszystkie.
Co to są "domowe sprawy" bo nie bardzo rozumiem... I czym one są, że tylko kobieta winna je wykonywać?
Oczywiście ja nie jestem aż tak radykalny. Mogę się pewnymi sprawami domowymi zająć.
Jakiś Ty łaskawy... Czy Twoja przyszła żona będzie pracować? Jeśli tak to Twoja teoria o "domowych obowiązkach kobiety" legnie w gruzach bo jak i Ty tak i ona będzie zarabiać na domowy budżet, a co za tym idzie oboje jesteście na równi i co za tym idzie macie taki sam obowiązek sprzątać jak i nie sprzątać.
Choć dla mnie ideał to jak kobieta robi wszystko ale wiem że to nie możliwe. Więc nie wymagam tego.
Jednym słowem marzysz o sprzątaczce-prostytutce. Brawo, bardzo ambitnie.
36 2012-04-18 00:53:44 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2012-04-18 00:56:57)
Krzysztof, ja się boję myśleć co by było w Twoim mieszkaniu, gdybyś mieszkał sam. Ja też nie cierpię sprzątać, lecz gdy trzeba, to to robię. Częściej mam bałagan, ale jednak na swoim na pewno moje podejście ulegnie zmianie (wiadomo, pokój młodej dziewczyny , artystyczny nieład ^^). A przede wszystkim nie mogłabym spokojnie spać, wiedząc, że w domu sprząta tylko facet, a ja wtedy nic nie robię. Co to w sumie trudnego np raz w tygodniu poświęcić czas na sprzątanie. Jak się nie lubi, to włącza się muzykę i lepiej idzie ;-).
Kurczę, teraz się cieszę, że mam takiego faceta. Mieszka jeszcze z rodzicami, tak samo ja, ale raz w tygodniu sprząta. Wiadomo, że nie jest to gruntowne sprzątanie, ale robi to. Jednak tu jest sumienniejszy niż ja, bo ja to robię rzadziej ^^. Fakt czasem też przesadza, np przed świętami parę dni potrafił sprzątać aż by się zamęczył, no ale generalnie lepiej niż ktoś, kto nawet odkurzacza nie ruszy. Choć fakt, na pewno gonią go do tego, zwłaszcza przed świętami, ale w każdym razie ma dobre nawyki wszczepione .
37 2012-04-18 00:53:52 Ostatnio edytowany przez sweil (2012-04-18 01:04:11)
Choć dla mnie ideał to jak kobieta robi wszystko ale wiem że to nie możliwe. Więc nie wymagam tego.
Oj, Twoja narzeczona powinna być Ci wdzięczna, że tego nie wymagasz, naprawdę jesteś bardzo wyrozumiały haha
Czyli w Twoich oczach ideał to kobieta: sprzątająca, gotująca, piorąca, robiąca zakupy, wychowująca dzieci, może jeszcze pracująca ? Czy coś pominęłam? Może Ty potrzebujesz jakiegoś robota?
Bez jaj, jak czytam Twoje posty (nie tylko tutaj) to, aż mi się gorąco robi, Twoja kobieta musi mieć nerwy ze stali, albo być bardzo uległa skoro jest przychylna wszystkim tym przekonaniom.
Krzysztof, ja się boję myśleć co by było w Twoim mieszkaniu, gdybyś mieszkał sam. Ja też nie cierpię sprzątać, lecz gdy trzeba, to to robię.
A dodam jeszcze, że taki facet, przy którym wszystko zrobi żona, w momencie, gdy jej zabraknie chociażby na parę dni, a są różne sytuacje choroby, wyjazdy itp. jest jak sierota, nie potrafi nic koło siebie zrobić, bo niestety całe życie ktoś go we wszystkim wyręczał.
Podejrzewam, że do tej pory "skakała" koło Ciebie mama,pewnie nie miałeś zbyt dużo obowiązków w domu, dlatego będziesz oczekiwał tego samego od Twojej narzeczonej.
Zgadza się, choć przyznam, że u nas w domu to też trochę było tak, że mama wyręczała mnie i siostrę w wielu rzeczach, dlatego ja tak naprawdę nauczyłam się sprzątać jako nastolatka, jako małe dziecko to dwie lewe ręce, nawet byłam wtedy jako mała u babci na wsi, kazała mi sprzątać i tylko wyśmiewała jak niezdarnie to robię. Ale mimo wszystko, jak widze, że jest dużo kurzu czy brudno to sprzątam, czasem moje rzeczy się walają, ale i tak potem jednak się reflektuje i następnego dnia posprzątam, ogarnę. No i moja siostra mieszka ze swoim facetem i wszystko ładnie ogarniają, mimo że ona w domu była wyręczana jak ja ^^. No, ale pewnie to kwestia chęci również, jak Krzysztof ich nie ma, to kaplica. Też uważam, że facet, który nie sprzątanie, to facet niezdarny, taki, który zatrzymał się na pewnym etapie. I nikt nie mówi, że trzeba być mistrzem sprzątania, tu liczą się chęci. Tak samo z gotowaniem, ja mistrzynią kuchni nie jestem, ale jak trzeba, to jeść zrobię. Fakt, często coś przypalę albo schrzanię, ale ćwiczę, staram się. No i nawet jeżeli nie zrobię wykwintnego dania, lecz zwykłe spaghetti z sosem z puszki, to i tak ważne, że się staram iz głodu nie umrę ^^.
39 2012-04-18 08:28:23 Ostatnio edytowany przez Catwoman (2012-04-18 08:29:13)
No właśnie: jeśli żona wyjedzie na np.3 tygodnie gdzieś (chociaż w tym związku taka sytuacja się raczej nie zdarzy) to zarośniesz brudem Cóż..... taka sytuacja miała miejsce w kręgu znajomych: facet nie umie włączyć pralki, nie jest przyzwyczajony do tego że sam sobie gotuje. Żona musiała iść do szpitala. Efekt? Dzwonił po dorosłych synow, którzy byli bardziej przystosowani życiowo niż ojciec i pokazali mu RAZ jak włączyć pralkę i RAZ mu przynieśli obiad. Po czym wesoło skwitowali: Jesteś głodny?-ugotuj sobie
I ten macho , który miał tylko zarabiać na rodzinę (ps.żona też pracuje) poległby na tym, co bezpośrednio wiąże się z jestestwem w domu
Niestety też mam taki problem. Choć często mówi 'to Ci pomogę'... ale nic z tych rzeczy, bardzo rzadko coś zrobi i to oczywiście nie z własnej chęci.
41 2012-04-18 10:40:03 Ostatnio edytowany przez sweil (2012-04-18 10:42:54)
Zgadza się, choć przyznam, że u nas w domu to też trochę było tak, że mama wyręczała mnie i siostrę w wielu rzeczach, dlatego ja tak naprawdę nauczyłam się sprzątać jako nastolatka, jako małe dziecko to dwie lewe ręce, nawet byłam wtedy jako mała u babci na wsi, kazała mi sprzątać i tylko wyśmiewała jak niezdarnie to robię.
Jakbym powiedziała, że moja mama nie wyręczała mnie w codziennych obowiązkach to bym skłamała, u mnie zawsze był podobny schemat W zasadzie nie miałam stałych zajęć, a w dodatku moja mamuśka uważa, że wszystko sama zrobi najlepiej Kiedy chciałam pomagać zawsze mówiła: "idź zajmij się sobą", a kiedy dopuściła mnie do jakiś prac domowych to i tak zawsze wtrącała swoje trzy grosze. Też mam babcię na wsi i jeżdżąc tam czułam się jak niezdara, bo byłam daleko do tyłu w wykonywaniu wszystkich czynności w porównaniu do reszty Wiele razy dogryzano mi, nazywając mnie damą i miastową (tamtejsze dziewczyny umiały wszystko, a ja nie paliłam się do roboty - wolałam posiedzieć z laptopem ) - jednak wszystko przybierało raczej formę żartu, a ja potrafię śmiać się z siebie i bywało naprawdę zabawnie
Radykalne zmiany zaszły u mnie kiedy wyjechałam zagranicę, daleko od domu, pozostawiona sama sobie - mamy blisko nie było, musiałam sobie radzić. I co? Nawet nie wiedziałam, że potrafię ugotować, upiec i tak dobrze zająć się domem. Oczywiście zaliczyłam parę wpadek, przypaliłam kilka garnków . Potrafiłam dzwonić do mamy po 4 razy w trakcie przygotowania obiadu z wołaniem o pomoc, ale wcale się tego nie wstydzę.
Chodzi o to, że wyprowadzając się domu, wiedziałam, że muszę zacząć robić pewne rzeczy sama, nie zakładałam z góry, że nie będę gotować, sprzątać, bo tego nie lubię (taki argument jest dla mnie śmieszny) . Nie przerzucałam odpowiedzialności za te codzienne czynności na osobę, z którą ówcześnie mieszkałam, ale wymagałam od niej też pewnego zaangażowania. Zawsze myślałam, że mam dwie lewe ręce, jednak okazało się, że jest inaczej
Ja bym chciał by kobieta prała, sprzątała, robiła zakupy itd. Ale że w dzisiejszych czasach kobiety zmieniły się i chcą być równo uprawnione więc moja wizja kobiety pozostanie w swerze marzeń. Będę dążył żeby moja K sprzątała i robiła pranie ale jak uparcie nie będzie chciała. To trudno. Będę musiał się z tym pogodzić. Ale wtedy remontować mieszkanie będzie ze mną (malować, tapetować, szpachlować) czy palić w piecu w zimę czy inne typowo męskie czynności. Jak równo uprawnienie to we wszystkim.
moja wizja kobiety pozostanie w swerze marzeń.
A w SFERZE moich marzeń pozostaje wciąż Krzysztof1988, który potrafi pisać po polsku i nie ignoruje moich maili... Czy kiedyś się doczekam?
Będę dążył żeby moja K sprzątała i robiła pranie ale jak uparcie nie będzie chciała. To trudno. Będę musiał się z tym pogodzić. Ale wtedy remontować mieszkanie będzie ze mną (malować, tapetować, szpachlować) czy palić w piecu w zimę czy inne typowo męskie czynności. Jak równo uprawnienie to we wszystkim.
Malowanie czy szpachlowanie nie jest typowo męską czynnością - ostatnio robiłam to w swoim mieszkaniu i nie powiem, żeby było to zajęcie ponad moje siły. Natomiast sprzątanie czy pranie nie jest na pewno czynnością typowo kobiecą - obie płcie świetnie sobie z tym radzą. Za to np. noszenie drewna na opał może być już typowo męską czynnością z jednej, prostej przyczyny - kobieta, ze względu na swoją anatomiczną budowę, nie powinna nosić ciężkich rzeczy. Oczywiście może to robić jeśli chce, ale musi się liczyć z poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi.
44 2012-04-18 11:44:18 Ostatnio edytowany przez sweil (2012-04-18 11:46:55)
Ja bym chciał by kobieta prała, sprzątała, robiła zakupy itd. Ale że w dzisiejszych czasach kobiety zmieniły się i chcą być równo uprawnione więc moja wizja kobiety pozostanie w swerze marzeń.
Dobrze, że przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawę.
Będę dążył żeby moja K sprzątała i robiła pranie ale jak uparcie nie będzie chciała. To trudno. Będę musiał się z tym pogodzić. Ale wtedy remontować mieszkanie będzie ze mną (malować, tapetować, szpachlować) czy palić w piecu w zimę czy inne typowo męskie czynności. Jak równo uprawnienie to we wszystkim.
Ja mogę w remoncie pomagać i wcale bym tego nie traktowała jako jakieś szczególne wyzwanie, a jeżeli chodzi o palenie w piecu - owszem mogę się tym zająć, ale facet najpierw musi mi przytargać drzewo albo węgiel, bo na pewno nie dźwigałabym sama. Tutaj nawet nie chodzi o podział obowiązków, ale o dobre wychowanie, bo który mężczyzna mógłby patrzeć spokojnie jak jego kobieta nosi tak ciężkie rzeczy?
Krzysztof1988 napisał/a:Ja bym chciał by kobieta prała, sprzątała, robiła zakupy itd. Ale że w dzisiejszych czasach kobiety zmieniły się i chcą być równo uprawnione więc moja wizja kobiety pozostanie w swerze marzeń.
Dobrze, że przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawę.
Będę dążył żeby moja K sprzątała i robiła pranie ale jak uparcie nie będzie chciała. To trudno. Będę musiał się z tym pogodzić. Ale wtedy remontować mieszkanie będzie ze mną (malować, tapetować, szpachlować) czy palić w piecu w zimę czy inne typowo męskie czynności. Jak równo uprawnienie to we wszystkim.
Ja mogę w remoncie pomagać i wcale bym tego nie traktowała jako jakieś szczególne wyzwanie, a jeżeli chodzi o palenie w piecu - owszem mogę się tym zająć, ale facet najpierw musi mi przytargać drzewo albo węgiel, bo na pewno nie dźwigałabym sama. Tutaj nawet nie chodzi o podział obowiązków, ale o dobre wychowanie.
I ja rozumie że kobieta nie przytacha węgla czy drewna. Dlatego ja osobiście zwolnię ją z tych obowiązków. Nawet jak by chciała (nawet nie wyobrażam sobie by to robiła i paliła w piecu nie od tego są kobiety). Nawet tym remontem mogę się zająć sam nie ma problemu. Mogę Robić wiele innych rzeczy za nią. Nawet jak by mogła by to robić. Ale w zamian chciałbym by sprzątała i prała.
Zapewniam że więcej zyska niż straci jak sama zajmie się praniem czy sprzątaniem.
Bo to nie jest tak że moja K będzie sprzątać czy prać a ja będę leżał do góry wentylem. Nie. Będę robił inne rzeczy które ona nie będzie chciała robić lub nie będzie mogła robić.
Kompromis. Ja nie sprzątam i nie piorę ale za to robię wiele innych rzeczy. Czy to takie złe.
Kompromis. Ja nie sprzątam i nie piorę ale za to robię wiele innych rzeczy. Czy to takie złe.
To nie jest złe. Każdy kompromis jest dobry, jeżeli nie jest wymuszony na drugiej stronie i przynosi ludziom równomierne zadowolenie. Jeżeli Twoja K zgadza się na życie z takimi zasadami, to w prządku, bądźcie szczęśliwi.
Tylko mi nie chodzi o kompromisy, a Twoje podejście, które zwyczajnie mnie irytuje, bo nie lubię, kiedy ktoś mówi, że kobieta jest od sprzątania, gotowania, prania itp. Ona i tak zazwyczaj zrobi to sama, ale uwierz mi, że dużo przyjemniej się gotuje i sprząta kiedy nie jest się do tego zmuszonym i nie trzeba traktować tego jako obowiązku, konieczności, a jeszcze lepiej jest, jeżeli się wie, że w razie "w" można na kogoś liczyć.
Wybacz Krzystofie, ale muszę się wtrącić w Twoje, jakże ciekawe, spojrzenie na podział obowiązków. Ty - facet: zmywasz (pewnie za pomocą zmywarki), robisz zakupy i gotujesz, dodatkowo palisz w piecu (przy ostrych mrozach niech będzie, że to 5 - 6 miesięcy w ciągu roku), przeprowadzasz remont w domu/mieszkaniu (nie czarujmy się - remontu nie robi się co roku, a i nie co dwa lata). Kobieta: pierze, prasuje układa w szafie, odkurza, zmywa podłogi, ściera kurze, układa porozwalane rzeczy na swoje miejsce, wynosi śmieci, myje okna, sprząta łazienkę, szoruje wannę/prysznic, myje kibelek. Sprawiedliwe jak diabli. Część Twojej kobiety to robota codzienna lub wykonywana co parę dni (no dobra okna raz na miesiąc, dwa). Jeśli ona na to idzie, to gratuluję. Tylko zobaczymy czy nie zmieni zdania jak zamieszkacie razem (z Twoich wszystkich postów na tym forum nie wyłowiłam czy mieszkacie razem, a na pytanie postawione wprost nie odpowiedziałeś), będziecie oboje pracować, pojawi się dziecko. Tak wiem, to pewnie daleka przyszłość, ale musisz wiedzieć (może wiesz?) - ludzie się zmieniają. To, że taki układ odpowiada jej teraz, nie oznacza, że będzie odpowiadał za 5 lat.
48 2012-04-18 12:22:20 Ostatnio edytowany przez Krzysztof1988 (2012-04-18 12:33:18)
A ja jej do tego nie zmuszam. Raczej chcę to wynegocjować.
Ty - facet: zmywasz (pewnie za pomocą zmywarki), robisz zakupy i gotujesz, dodatkowo palisz w piecu (przy ostrych mrozach niech będzie, że to 5 - 6 miesięcy w ciągu roku), przeprowadzasz remont w domu/mieszkaniu (nie czarujmy się - remontu nie robi się co roku, a i nie co dwa lata). Kobieta: pierze, prasuje układa w szafie, odkurza, zmywa podłogi, ściera kurze, układa porozwalane rzeczy na swoje miejsce, wynosi śmieci, myje okna, sprząta łazienkę, szoruje wannę/prysznic, myje kibelek.
Wymieniłem tylko niektóre czynności co ja bym robił.
A sprzątanie chodziło mi: pierze, prasuje układa w szafie, odkurza, zmywa podłogi, ściera kurze.
Oczywiście jeśli będzie chciała bym też to robił to ok. Nie ma problemu. Ale niech tacha węgiel do pieca bo w końcu jak po równo to po równo obowiązki.
A ja jej do tego nie zmuszam. Raczej chcę to wynegocjować.
To byłoby pewno sensowne, gdyby nie formuła Twoich poprzednich wynurzeń:
I ja rozumie że kobieta nie przytacha węgla czy drewna. Dlatego ja osobiście zwolnię ją z tych obowiązków. Nawet jak by chciała (nawet nie wyobrażam sobie by to robiła i paliła w piecu nie od tego są kobiety). Nawet tym remontem mogę się zająć sam nie ma problemu. Mogę Robić wiele innych rzeczy za nią. Nawet jak by mogła by to robić. Ale w zamian chciałbym by sprzątała i prała.
Ja ją zwolnię, ja sobie nie wyobrażam, ja chciałbym. Negocjacje powiadasz?
Bo to nie jest tak że moja K będzie sprzątać czy prać a ja będę leżał do góry wentylem. Nie. Będę robił inne rzeczy które ona nie będzie chciała robić lub nie będzie mogła robić.
Ciekawe, co jeszcze można robić spośród codziennych obowiązków, oprócz tych związanych z fizycznymi robotami typu sprzątanie, pranie, gotowanie...
Bo mam nadzieję, że nie mówisz tutaj np. o ciężkim obowiązku oglądania TV...
A ja jej do tego nie zmuszam. Raczej chcę to wynegocjować.
a co nazywasz negocjowaniem? Ja mówiłem swojej K że sprzątać nie lubię i nie będę sprzątać i robić prania chyba nie takie podejście do sprawy
chociaż w większości przypadków się z Tobą nie zgadzam, to akurat w tym konkretnym uważam, że to Wasza sprawa, jak się dogadacie odnośnie do dzielenia obowiązków domowych...mnie akurat pasowałoby mieć faceta, który gotuje (ja nie bardzo umiem) i robi zakupy (dostaję białej gorączki przy przekroczeniu jakiegokolwiek marketu)...tylko zastanawiam się co z prasowaniem? bierzesz to na siebie? to Wy będziecie mieszkać razem i Wy musicie stworzyć taki układ, w którym będziecie się dobrze czuć oboje..w trakcie już wspólnego pożycia można zawsze pewne rzeczy modyfikować...tylko trzeba dobrych chęci i umiejętności rozmowy..
A ja jej do tego nie zmuszam. Raczej chcę to wynegocjować.
Teraz możesz negocjować, ustalać jak zamieszkacie razem, wtedy zacznie się prawdziwe życie. Twojej narzeczonej może się nie podobać bycie zwyczajną kuchtą i zaczną się zgrzyty. Nie ma możliwości pięknego i szablonowego poukładania sobie życia wcześniej, po prostu niczego idealnie nie zaplanujesz.
Jednak, co do tego negocjowania i tak mam wątpliwości - zapoznaj się z dokładnie z tym pojęciem. Bo trochę sobie przeczysz.
Kobiety są różne, może akurat Twojej K. to odpowiada i będzie szczęśliwa, nie mówię, że nie. Moja mama, chociaż nie pracuje, wstaje codziennie o 5 rano (od ponad 30 lat), żeby przygotować tacie śniadanie do pracy i napić się z nim kawy, wszyscy jej się pytają po co tak robi, skoro ojciec poradziłby sobie sam. Twierdzi, że prawie cały dzień się nie widzą i wtedy mają okazję, żeby spokojnie porozmawiać i pobyć ze sobą i sprawia jej to radość, nie wyobraża sobie innego początku dnia, nikt od niej tego nie wymaga, robi tak, bo chce - takie coś rozumiem, chociaż sama chyba nie byłabym w stanie zwlec się z łóżka, jakbym wiedziała, że mogę pospać dłużej.
truskaweczka19 napisał/a:Zgadza się, choć przyznam, że u nas w domu to też trochę było tak, że mama wyręczała mnie i siostrę w wielu rzeczach, dlatego ja tak naprawdę nauczyłam się sprzątać jako nastolatka, jako małe dziecko to dwie lewe ręce, nawet byłam wtedy jako mała u babci na wsi, kazała mi sprzątać i tylko wyśmiewała jak niezdarnie to robię.
Jakbym powiedziała, że moja mama nie wyręczała mnie w codziennych obowiązkach to bym skłamała, u mnie zawsze był podobny schemat W zasadzie nie miałam stałych zajęć, a w dodatku moja mamuśka uważa, że wszystko sama zrobi najlepiej Kiedy chciałam pomagać zawsze mówiła: "idź zajmij się sobą", a kiedy dopuściła mnie do jakiś prac domowych to i tak zawsze wtrącała swoje trzy grosze. Też mam babcię na wsi i jeżdżąc tam czułam się jak niezdara, bo byłam daleko do tyłu w wykonywaniu wszystkich czynności w porównaniu do reszty Wiele razy dogryzano mi, nazywając mnie damą i miastową (tamtejsze dziewczyny umiały wszystko, a ja nie paliłam się do roboty - wolałam posiedzieć z laptopem ) - jednak wszystko przybierało raczej formę żartu, a ja potrafię śmiać się z siebie i bywało naprawdę zabawnie
Radykalne zmiany zaszły u mnie kiedy wyjechałam zagranicę, daleko od domu, pozostawiona sama sobie - mamy blisko nie było, musiałam sobie radzić. I co? Nawet nie wiedziałam, że potrafię ugotować, upiec i tak dobrze zająć się domem. Oczywiście zaliczyłam parę wpadek, przypaliłam kilka garnków . Potrafiłam dzwonić do mamy po 4 razy w trakcie przygotowania obiadu z wołaniem o pomoc, ale wcale się tego nie wstydzę.
Chodzi o to, że wyprowadzając się domu, wiedziałam, że muszę zacząć robić pewne rzeczy sama, nie zakładałam z góry, że nie będę gotować, sprzątać, bo tego nie lubię (taki argument jest dla mnie śmieszny) . Nie przerzucałam odpowiedzialności za te codzienne czynności na osobę, z którą ówcześnie mieszkałam, ale wymagałam od niej też pewnego zaangażowania. Zawsze myślałam, że mam dwie lewe ręce, jednak okazało się, że jest inaczej
No właśnie i o to chodzi. Liczą się chęci. Wiadomo, że my mamy gorzej, skoro byłyśmy długo wyręczane, mogłyśmy długo nie potrafić różnych czynności, lecz jak się chce, to stopniowo się nauczy . A tu u Krzysztofa brak chęci, tylko stereotypowe myślenie.
Może i na początku źle się wyraziłem. Mogłem napisać że chciał bym by moja K sprzątała i robiła pranie(co mam na myśli pod słowem pranie i sprzątanie napisałem wcześniej). Moim zdaniem i tu nie musicie się zgodzić, są to typowo kobiece zajęcia.
Ale jeśli będzie chciała bym ja to też sprzątał i prał to nich ona ona też robi typowo męskie zajęcia takie jak palenie w piecu i noszenie węgla do tego pieca, rąbanie drewna, wszelkie naprawy w domu itd. Bo jak ma być po równo to po równo.
Nie lepiej by kobiety zajęły się sprawami kobiecymi, a faceci sprawami męskimi.
Więc ja jestem jak najbardziej za kompromisem.
Zdefiniuj pojecie sprawy kobiece i sprawy meskie?
Bo jak dla mnie sprawy typowo kobiece to rodzenie dzieci a sprawy typowo meskie to ich nie rodzenie. Cala reszta do rownego podzialu.
Od posprzatania czy pozmywania organ ci nie odpadnie a mi od pomalowania sciany nic miedzy nogami nie wyrosnie.
No ale skoro taki wspanialy i meski mezczyzna jak ty nie umie pozmywac czy posprzatac to moze jednak nie jestes taki wspanialy i sklonny do kompromisow
typowo męskie zajęcia takie jak palenie w piecu i noszenie węgla do tego pieca, rąbanie drewna, wszelkie naprawy w domu itd. Bo jak ma być po równo to po równo.
Nie lepiej by kobiety zajęły się sprawami kobiecymi, a faceci sprawami męskimi.
Czy Ty kiedykoliwek mieszkałeś sam? Tak żeby zobaczyć na czym polega sprzątanie, jak nie to zapytaj mamy. Jasne może Twoja dziewczyna sprzątać raz w tygodniu, tylko wtedy będzie to zajmowało większość dnia (wnioskuję po tym, że macie dom skoro pisałeś o paleniu w piecu). Są miejsca i rzeczy do posprzątania, które się same nie zrobią. Widziałam już jak faceci traktują sprzątanie, np. po co myć wannę/prysznic, przecież jak się kąpie to się czyści. No comment.
Wyobraź sobie takie standardowy dzień, kiedy oboje wracacie do domu po pracy. Ile wtedy napraw w domu przeprowadzasz? Tylko mi nie wyskakuj z paleniem w piecu, bo to się robi raz dziennie w zimie i spokój.
Mieszkam samodzielnie już 10 lat i wiem, że rura zapcha się raz na rok, to i sama potrafię ją udrożnić. Żarówkę wymienię. I drewno i węgiel nosiłam. I w piecu paliłam. A jak elektryka siądzie, bo coś tam się przepali to wezwę elektryka, bo się na tym PO PROSTU NIE ZNAM! I nie istotne jest tutaj kwalifikacja czy zajęcie jest męskie czy damskie. Nauczenie się podstaw elektryki, podłączania kabelków i innych pierdołek jest dla mnie trudne i może nawet prowadzić do mojej śmierci po bliskim spotkaniu z Panem Prądem. Jednak w zgodzie z Twoim rozumowaniem jest równouprawnienie i niech w myśl tego kobieta się zabije.
A do wycierania kurzy nie trzeba specjalnych kursów czy uprawnień.
Aha i nie trzeba, jak ktoś już napisał, mieć do tej czynności cycków, a penis nie przeszkadza.
Niemniej jednak cieszę się, że udało Ci się trafić na taką dziewczynę, która akceptuje ten fakt (albo jak pisałeś w innym wątku kocha Ciebie Miłością Prawdziwą, więc się dostosowała), że ona ma na głowie bajzel dnia codziennego, a Ty zrobisz coś w domu jak odpływ w wannie odmówi posłuszeństwa.
chyba uwzięłyście się trochę na tego biednego Krzycha..też nie podoba mi się myślenie kategoriami męskich i kobiecych obowiązków, ale to nie ja z nim będę mieszkać, a póki co on na jakieś konflikty z tego tytułu w swoim związku nie narzeka..ja osobiście nigdy nie oczekiwałabym od partnera reperowania instalacji jakichkolwiek, malowania ścian itp. (stereotypowo myśląc męska rzecz), gdyby tego nie umiał robić...i liczyłabym na to, że on nie będzie wymagał ode mnie codziennego gotowania obiadków (stereotypowo myśląc kobieca rzecz)..
57 2012-04-18 16:00:15 Ostatnio edytowany przez Krzysztof1988 (2012-04-18 16:06:07)
Tak żeby zobaczyć na czym polega sprzątanie, jak nie to zapytaj mamy. Jasne może Twoja dziewczyna sprzątać raz w tygodniu, tylko wtedy będzie to zajmowało większość dnia
Wiem na czym polega. Moja mama odkurza podłogi 1 w tygodniu, z kurzu ściera 1 w tygodniu, myje podłogi 1 w tygodniu itd. i nie zajmuje jej całego dnia i jest czysto w domu.
Wyobraź sobie takie standardowy dzień, kiedy oboje wracacie do domu po pracy. Ile wtedy napraw w domu przeprowadzasz? Tylko mi nie wyskakuj z paleniem w piecu, bo to się robi raz dziennie w zimie i spokój.
Wcale nie ma napraw ale sprzątania będzie na 20 min. I też się robi to raz dziennie i spokój. No chyba że ktoś odkurza dywany i myje codziennie podłogi. To już inna para kaloszy.
A do wycierania kurzy nie trzeba specjalnych kursów czy uprawnień.
Tak ale z tego wychodzi że wszystkie czynności co nie wymagają specjalnych zdolności ma się robić wspólnie a te co wymagają pewnej znajomości czy zwykłej siły fizycznej to ma robić facet. Czyli facet ma więcej obowiązków od kobiety. Bo nie ma zajęć które facet w domu by nie zrobił ale za to są zajęcia które kobieta by nie zrobiła.
Niemniej jednak cieszę się, że udało Ci się trafić na taką dziewczynę, która akceptuje ten fakt (albo jak pisałeś w innym wątku kocha Ciebie Miłością Prawdziwą, więc się dostosowała), że ona ma na głowie bajzel dnia codziennego, a Ty zrobisz coś w domu jak odpływ w wannie odmówi posłuszeństwa.
A gdzie ja napisałem że ma bajzel dnia codziennego. Ja ograniczyłem się tylko do sprzątania i robienia prania gdzie nie robi się tego codziennie. Ale za to chętnie będę gotował co robi się codziennie.
chyba uwzięłyście się trochę na tego biednego Krzycha..też nie podoba mi się myślenie kategoriami męskich i kobiecych obowiązków, ale to nie ja z nim będę mieszkać, a póki co on na jakieś konflikty z tego tytułu w swoim związku nie narzeka..ja osobiście nigdy nie oczekiwałabym od partnera reperowania instalacji jakichkolwiek, malowania ścian itp. (stereotypowo myśląc męska rzecz), gdyby tego nie umiał robić...i liczyłabym na to, że on nie będzie wymagał ode mnie codziennego gotowania obiadków (stereotypowo myśląc kobieca rzecz)..
Dlatego ja mówię że mogę gotować obiady. A że potrafię "majsterkować" to głupotą by było wzywać fachowca. Czyli ja oprócz spraw życia codziennego miał bym sprawy "majsterkowe" na głowie jako obowiązek. Czyli jest 1 do 2 ze stratą dla mnie.
58 2012-04-18 19:05:34 Ostatnio edytowany przez Krzysztof1988 (2012-04-18 19:11:17)
Oczywiście może być taka sytuacja żeby się nie kłócić z moją K bo wolę tego uniknąć mogę robić wszystko. A ona by odpoczywała. Albo dogadamy się albo ja robię wszystko a ona ma wolne.
ps. Sorry że piszę post pod postem ale zapomniało mi się.
Krzysztof1988, a wszystko już obgadaliście? Np. kiedy dzieci i ile planujecie, jak chcecie spędzać wolny czas, jakie macie ambicje zawodowe.....? To zdecydowanie ważniejsze od obowiązków domowych i może poróznić.
Krzysztof1988, a wszystko już obgadaliście? Np. kiedy dzieci i ile planujecie, jak chcecie spędzać wolny czas, jakie macie ambicje zawodowe.....? To zdecydowanie ważniejsze od obowiązków domowych i może poróznić.
ktoś tu się lubi czepiać Cat, ale wątek dotyczy obowiązków domowych, głównie sprzątania..
Widzę, czego wątek dotyczy. Byłam jednak ciekawa jak ma się to do innych obowiązków partnerskich tak to nazwijmy żeby pasowało
Krzysztof1988, a wszystko już obgadaliście? Np. kiedy dzieci i ile planujecie, jak chcecie spędzać wolny czas, jakie macie ambicje zawodowe.....? To zdecydowanie ważniejsze od obowiązków domowych i może poróznić.
Tak kiedy dzieci mamy już obgadane. Stanęło że dzieci dopiero za 6-8 lat. Ilość to 2 o ile fundusze pozwolą, a jak nie to 1.
Jak spędzać czas wolny. Nie rozmawialiśmy o tym bo to wywiązuje się w trakcie kto jak czas wolny wykorzystuje. Ambicje zawodowe to zarabiać więcej niż teraz. A moja K chce znaleźć jaką kol wiek pracę.
Ok
Tak po za tematem. Nie wiem czy są słuszne ale mam odczucia że w naszym związku osobą która będzie ustępować w konfliktach będę ja. Nie wiem czemu takie mam odczucie.
Podział musi być i nie chodzi tu wcale o wyrzuty potem, że ja sprzątam/gotuję/zajmuję się dzieckiem... tylko o fakt, że skoro dwoje ludzi jest razem to jedną z części związku jest po prostu najnormalniej w świecie - wzajemne pomaganie sobie. Nie lubię jak ktoś w związku sztucznie dzieli - ty pierzesz, ja odkurzam ... chore. Bierzemy się za sprzątanie i robimy to razem. Jeśli źle się czuję, facet posprząta za mnie (no dobra, odkurzy kurzu ścierać nie lubi) i odwrotnie.