Witajcie.
Temat być może sugeruje coś innego jednak mój problem dotyczy jednej osoby.
Ale od początku... Jestem osobą lekko przed 30, która ma mierne doświadczenie w kontaktach damsko-męskich. Nadarzyła się parę lat temu jednak okazja i trafiłem na swoją obecną żonę. Co prawda nie zakochaliśmy się od tak zwanego "pierwszego spojrzenia" tylko wszystko przyszło z czasem.
Jak to zwykle bywa, oklepana historia, było pięknie na początku. W zasadzie to do zaręczyn. Później zauważyłem mniejsze zainteresowanie moją osobą. Doszło do tego, że żona kompletnie o siebie nie dba, makijaż ? Zapomnijmy, ale to nie największa bolączka, ponieważ myje i goli się raz na tydzień... Wstyd mi nawet o tym pisać... W dodatku ma jakieś dziwne nawyki, których wcześniej nie zaobserwowałem typu: dłubie w nosie, w uchu, wącha pachy i to wszystko przy mnie bez żadnego skrępowania... Nie wspomnę już o tym jak się odżywia, nie ma żadnych zahamowań, je śmieci + gigantyczne ilości słodyczy, w sumie to na obiad wsuwa 2 czekolady + parę batonów co oczywiście zaczęło przekładać się na jej wagę. Obiad 2 razy w miesiącu, sprząta jeszcze rzadziej.
Wiedziałem od początku naszej znajomości że ma parę wad i je akceptowałem, jednak nie ma nawet żadnych zainteresowań, nie wychodzimy na spacer, na rower, do kina, nigdzie bo jej się zwyczajnie nie chce. Przychodzi z roboty w której pracuje o połowę mniej godzin ode mnie i jest wiecznie zmęczona.
Wszystko to oczywiście przekłada się na sprawy łóżkowe, o ile na początku było w miarę dobrze to od jakiegoś półtora roku sex jest 2, maksymalnie 3 razy w miesiącu - wszystko z mojej inicjatywy oczywiście, nie pomaga zakupiona bielizna (nie nosi jej), perfumy, nastrojowe filmy. Jak już do czegoś dochodzi to wygląda to zawsze tak samo - musi być ciemno (czyli późny wieczór, inna pora nie wchodzi w grę), zaczynam grę wstępną, która trwa ok. 5 min (nawet jak chcę dłużej to nie ma o tym mowy), pozycja klasyczna, boczna ew. od tyłu i koniec. Kompletnie żadnego przejęcia inicjatywy nawet na moment, po prostu leży jak kłoda i tylko wymienione pozycje jej odpowiadają... Sex oralny jak już to raz lub dwa razy na pół roku i tylko w jedną stronę (czyli ja jej a ona mi nie). Po wszystkim zamiast ze mną poleżeć, to szybko się ubiera, nawet nie mogę złapać ją za pierś bo ponoć tego nie lubi.
W dodatku nie raz mi wypomina że za mało się kochamy i że ja tego nie chcę... No ręce opadają.
Nie raz dochodzi do tego, że się jej po prostu wstydzę, tego jak się zachowuje, jak się ubiera (moje zdanie ma w nosie) i jak dba o siebie.
Temat dbania o siebie jest bardzo delikatny, szczególnie kiedy dotyczy kobiety, ale na litość Boską ja się męczę, nie z taką osobą się ożeniłem, zostałem poniekąd oszukany tą całą otoczką na pokaz. Jak rozmawiać ?