Jestem 50 latką, rozwiedzioną 12 lat temu, ale spotykającą się z byłym mężem od 6 lat, ale nie mieszkamy razem. Dzieci są dorosłe, mieszkają ze mną. Rozwielismy się lata temu, oboje byliśmy w innych związkach- ja przez rok, ale nic z tego nie wyszło, a były mąż z tą, do której odszedł był 4 lata, potem przez rok był z inną i rok był sam- wtedy się pogodziliśmy. Małżeństwo mieliśmy bardzo nerwowe, bo były ciagłe kłotnie, niezgodności, a zwieńczeniem tego kryzysu był romans męża i odejście do kochanki- no i rozwód. Po latach, jako już dojrzali ludzie, którzy się spotykają po kilka razy w tygodniu stwierdziliśmy ostatnio, ze dobrze byłoby dać sobie szansę na naprawę tej zniszczonej kiedyś rodziny, jesteśmy sami, jesteśmy dojrzali już i zupełnie inni niż 12 lat temu- jako młodzi, nerwowi i wybuchowi małżonkowie. BYły mąż we wszystkim mi pomaga- o co go poproszę to zrobi, od tych 6 lat jak spotykamy się jest między nami bardzo fajnie, znamy się jak łyse konie i jesteśmy jak najlepsi kumple. Oczywiście mam trochę obaw, bo przywykłam do domu bez męża, od czasu rozwodu mąż nigdy nie był u mnie przez dłużej niż jeden dzień, mam jakieś wewnętrzne obawy mimo chęci spróbowania. Czy myślicie, ze takie powroty w dojrzałym wieku się udają? Znacie podobne przypadki?
Ja znam i owszem udają się, ale właśnie w takim , dojrzałym wieku, gdy już obydwoje dorosna i zrozumieją że trzeba oddzielać w życiu mrzonki, od realnych możliwości. Oczywiście musi istnieć pomiedzy Nimi jakieś uczucie, inaczej to wogule nie ma sensu.
Siebie w takiej sytuacji wprawdzie nie wyobrażam, za dużo mi zabrała bz, pozatym pewnych obrazów już nie wymarze z głowy, ale kibicuje Ci. Bo w sumie nie wiele ryzykujesz, a możesz zyskać sporo. Tak że głowa do góry i walcz o siebie.
3 2016-07-21 02:58:32 Ostatnio edytowany przez diana-1971 (2016-07-21 03:02:08)
Jak sama wiesz, czym innym jest bycie z kimś na stopie towarzysko - przyjacielskiej, a czym innym jest stały związek.
Zastanów się, co było źródłem nieporozumień w Waszym małżeństwie i jaka jest możliwość, że dawne problemy wrócą. Wiesz, człowiek z wiekiem dojrzewa, ma inne spojrzenie na problemy, ale pewne cechy charakteru się nie zmieniają.
Teraz gdy tylko się spotykacie może wydawać się że, przeszłość jest za Wami, ale w stałym związku mogą wrócić stare problemy lub pojawić się nowe.
Jak chcesz spróbować, pewnie spróbuj tylko przez jakiś czas, nie formalizuj ponownie związku, zostaw sobie otwartą furtkę.
Jestem 50 latką, rozwiedzioną 12 lat temu, ale spotykającą się z byłym mężem od 6 lat, ale nie mieszkamy razem. Dzieci są dorosłe, mieszkają ze mną. Rozwielismy się lata temu, oboje byliśmy w innych związkach- ja przez rok, ale nic z tego nie wyszło, a były mąż z tą, do której odszedł był 4 lata, potem przez rok był z inną i rok był sam- wtedy się pogodziliśmy. Małżeństwo mieliśmy bardzo nerwowe, bo były ciagłe kłotnie, niezgodności, a zwieńczeniem tego kryzysu był romans męża i odejście do kochanki- no i rozwód. Po latach, jako już dojrzali ludzie, którzy się spotykają po kilka razy w tygodniu stwierdziliśmy ostatnio, ze dobrze byłoby dać sobie szansę na naprawę tej zniszczonej kiedyś rodziny, jesteśmy sami, jesteśmy dojrzali już i zupełnie inni niż 12 lat temu- jako młodzi, nerwowi i wybuchowi małżonkowie. BYły mąż we wszystkim mi pomaga- o co go poproszę to zrobi, od tych 6 lat jak spotykamy się jest między nami bardzo fajnie, znamy się jak łyse konie i jesteśmy jak najlepsi kumple. Oczywiście mam trochę obaw, bo przywykłam do domu bez męża, od czasu rozwodu mąż nigdy nie był u mnie przez dłużej niż jeden dzień, mam jakieś wewnętrzne obawy mimo chęci spróbowania. Czy myślicie, ze takie powroty w dojrzałym wieku się udają? Znacie podobne przypadki?
A uprawialiście sex w przeciągu tych 6 lat?
Znasz DOKŁADNE przyczyny rozpadu waszego małżeństwa?
Myślisz, że je da się w 100% przepracować?
Jak sobie to życie wyobrażasz na nowo z nim?
Tu raczej nie chodzi o poskładanie na nowo rodziny, bo dzieci już wybyły - to nie powinien być priorytetem.
Jesteś samodzielna i niezależna finansowo?
Czy myślicie, ze takie powroty w dojrzałym wieku się udają? Znacie podobne przypadki?
Oczywiście, ze się udają Marzena. Nie wszystko można wyliczyć i wykalkulować. Próbuj :-)
Marzenko
Podjęłaś już decyzję więc zrób co czujesz..
Jak napisała Diana- wstrzymaj się z ponownym ślubem..
No zastanów się czy to chęć bycia z nim czy strach przed samotnością po 50-tce ;-)
Jedna znajoma miała podobną sytuację - gdy gość dojrzał, to we wszystkim mogła na niego liczyć, pomagał jej, liczył się z jej zdaniem, docenił to co sam zniszczył. Korzystaj z tego co masz - co wniesie w twoje życie formalny związek?
Powodem rozpadu małżeństwa były nasz narastający kryzys. Czułam sie wtedy w małżeństwie nieszczęśliwa, nie miałam w mężu wsparcia, był typem zimnego faceta, który juz po kilku latach małżeństwa nawet nie przytulił sam od siebie. Życie seksualne jedynie mieliśmy udane. Mąż miał raczej wybuchowy charakter- lubił stawiać na swoim, krzyczeć w nerwach, udowadniać, ze tylko on ma rację. Potem było już tak źle, ze dochodziło do ogromnych awantur i interwencji policji w domu. On zmienił się zupełnie, czułam, ze kogoś ma, przejrzałam jego telefon i znalazłam masę czułych pięknych smsów, których mnie by nigdy nie wysłał, bo twierdził, ze to niemęskie. Wypierał się zdrady do końca. Zażądał rozwodu, ja chciałam separacji, on koniecznie rozwód. Dałam mu rozwód, płacił alimenty. No i poznałam wtedy wreszcie, kim jest ta jego kochanka, którą tak ukrywał- to była moja dalsza koleżanka, z którą sie zgadał na naszej klasie. MIeszkał wtedy z nią, potem się rozstali był z inną, gdy ją zostawił to zaczął żałować rozpadu rodziny, latać za mną, być na każde zawołanie- i tak jest do dziś. Wybaczyłam mu to wszystko. CO do spraw seksualnych, to nie mieliśmy od rozwodu seksualnych kontaktów. Kocham go, on mnie także, ale jakoś nie działamy już na siebie w tych sprawach. Największy kontakt, jaki mamy, to buziaki w policzek, przytulenie. Ale może i to dojdzie do normy po powrocie. Ważne, ze teraz się wreszcie nie kłócimy, że te relacje są wreszcie typowo rodzinne, stąd właśnie chęć powrotu, bo wiem, ze nie przestałam go kochać, on mnie także kocha, twierdzi, ze nikogo innego już nie chce, ze najwazniejsza jestem ja i dzieci, że czuje się pusty na starość bez rodziny. Ja jestem niezależna finansowo, ładnie zarabiam, on jest zależny, bo zarabia dosyć mało, więc mieszka u rodziców i oni go wspierają finansowo. W granicach 1000 zarabia- z tego, co mówił.
9 2016-07-21 15:02:27 Ostatnio edytowany przez Zorija (2016-07-21 15:04:50)
Marzena, no to znasz już powód, dla którego przypomniał sobie o Tobie i rodzinie.
Uważaj, błagam...
Zastanów się, czy gdyby zarabiał 10 000 to zachowywałby się tak samo jak zachowuje się teraz? Nie szukałby "wrażeń"... kobiet do towarzystwa i seksu... rozrywki wszelkiego innego rodzaju, a rodzinę i Ciebie miałby gdzieś... To powinna być odpowiedź na Twoje pytanie, czy wrócić.
ps. a może wystarczyłoby, gdybyś się z nim zwyczajnie przyjaźniła? przyjaźń jest także wartościową, cenną, bardzo ważną relacją, ale nie traci się jednak wówczas niezależności... kto w Waszym układzie bardziej nalega na formalny związek? nie on przypadkiem??
Marzena, no to znasz już powód, dla którego przypomniał sobie o Tobie i rodzinie.
Uważaj, błagam...
Zastanów się, czy gdyby zarabiał 10 000 to zachowywałby się tak samo jak zachowuje się teraz? Nie szukałby "wrażeń"... kobiet do towarzystwa i seksu... rozrywki wszelkiego innego rodzaju, a rodzinę i Ciebie miałby gdzieś... To powinna być odpowiedź na Twoje pytanie, czy wrócić.ps. a może wystarczyłoby, gdybyś się z nim zwyczajnie przyjaźniła? przyjaźń jest także wartościową, cenną, bardzo ważną relacją, ale nie traci się jednak wówczas niezależności... kto w Waszym układzie bardziej nalega na formalny związek? nie on przypadkiem??
Zorija, słuszna uwaga.
Jednak zauważ, ze to nie jest nagła, "cudowna" zmiana.
Ale jest taki już od 6 lat.
raczej wątpliwe, żeby udawał przez tyle czasu.
W granicach 1000 zarabia- z tego, co mówił.
6 lat bez seksu? Dziwne.
Mieszkanie z rodzicami i zarobki 1000 zł.
Brak pociągu do ex żony.
Nie wiem co cię w nim tak pociąga - to, że zreperuje półkę?
Uważaj na te Twoje "czuję jego miłość".
Nie wystarcza Ci tak jak jest?
Chcesz go utrzymywać?
marzena50 napisał/a:W granicach 1000 zarabia- z tego, co mówił.
6 lat bez seksu? Dziwne.
Mieszkanie z rodzicami i zarobki 1000 zł.
Tyle lat randkowania i wieczna abstynencja ?
co było powodem ?
Mieszkanie z rodzicami - czyli maniery jak stary kawaler :
- mamusia upierze, ugotuje, posprzata a dom w którym mieszka to bardziej hotel.
nie lepiej przyjąc go jako konkubenta ?
Kościelnie i tak jesteście małżeństwem a co do cywilnego masz wątpliwości.
Jak się sprawdzi jako konkubent, to wtedy możesz go awansować na męża
Prawdę mówiąc nie znam ani jednego małżeństwa, które po rozwodzie zeszło się na nowo. Niemniej niemal we wszystkich przypadkach, jakie mam w swoim otoczeniu i jakie miałam możliwość obserwować, mężczyzna odchodził do kochanki, po czym wcześniej czy później żałował swojej decyzji i usiłował wrócić, niestety drzwi były już przed nim zamknięte.
Jeśli, jak sama napisałaś, nie działacie na siebie na tyle mocno, żeby ze sobą sypiać, to czy nie lepiej zostawić to tak, jak jest teraz? Jeśli jednak czujesz, że to za mało i chcesz czegoś więcej niż przyjaźń, to mimo wszystko nie spiesz się. Sześć lat to bardzo długo, ale obecnie przebywacie ze sobą nie więcej niż jeden dzień, zapewne skupiając na sobie wzajemnie niemal 100% uwagi, a przy tym starając się robić jak najlepsze wrażenie. W takich okolicznościach nietrudno pokazać się z tej dobrej strony, ukrywając to, czego pokazać się nie chce. Wpuszczaj go więc do swojego życia i domu stopniowo. Pomieszkajcie ze sobą co któryś weekend, po jakimś czasie niech to będzie cały tydzień. Obserwuj jak to wówczas wygląda i bądź wyczulona na wszelkie sygnały, które mogą zwiastować powrót tego, co kiedyś doprowadziło do Waszego rozstania.
14 2016-07-21 18:53:47 Ostatnio edytowany przez Olinka (2016-07-21 20:17:53)
Tyle lat bez większej bliskości jesteśmy, ponieważ nie jestem z nim w związku, ja nie dążę do zbliżeń i on też nie, choć nie raz zostawaliśmy sami i nawet ami byliśmy na wakacjach. Ale my nie chcemy bliskości, póki ze sobą nie zamieszkamy, nie powiemy sobie, ze już jestesmy razem. Jeżeli chodzi o to, komu zależy bardziej na byciu razem to powiem tak: przez 2 lata początkowe to jemu zależało, ja nie robiłam nic. Po tych dwóch latach miłość do niego wróciła i zaczęliśmy wspólnie dbać o kontakt, czas razem spędzony itp. Dzwonimy do siebie codziennie i rozmawiamy po 2 godziny nawet.
-------------
marzena50 napisał/a:W granicach 1000 zarabia- z tego, co mówił.
6 lat bez seksu? Dziwne.
Mieszkanie z rodzicami i zarobki 1000 zł.
Brak pociągu do ex żony.Nie wiem co cię w nim tak pociąga - to, że zreperuje półkę?
Uważaj na te Twoje "czuję jego miłość".
Nie wystarcza Ci tak jak jest?
Chcesz go utrzymywać?
Ja nie wiem, czy go nie pociągam, bo nie wykazuje tego narazie, mówi- owszem, ze jestem piękna, że ładnie wyglądam. A pociąga mnie w nim to, ze nikogo już nie potrafię kochać jak jego. BYłam w innym związku, ale czułam się jak przy obcym facecie, nie wyszło nic z tego. On jest ojcem naszych dzieci, czuję się przy nim po prostu sobą. Z wiekiem nie mam już takich potrzeb, zeby on był czuły, przytulał, więc z tym problemu nie będzie, bo on jest typem chłodniejszego faceta. Mamy już swoje lata, bardzo chcielibyśmy to ustabilizować, cieszyć sie już dorosłymi dziećmi, zyć wreszcie jak prawdziwa, zgodna rodzina. On póki co nie moze ze mną zamieszkać, ponieważ nie chce sie wyprowadzić od rodziców, mówi, ze są starsi i jest im potrzebny. Ustaliliśmy, ze zamieszkamy razem, gdy rodziców już nie będzie. ja już w zeszłym roku chciałam go wziąć do siebie, ale powiedział, ze w domu rodzicom jest potrzebny, że wszystko poukładamy mieszkając razem, ale gdy rodziców już nie będzie, bo on nie moze ich opuścić, choć teściowa mówiła mi kiedyś, ze bardzo by chciała, by on już z nami mieszkał (ze mną i dziećmi). Tak więc narazie to niemożliwe, by wrócił na stałe. Zgodziłam się na taki układ, ponieważ rozumiem, ze to ludzie po 80 roku życia i on martwi się o rodziców, chce im pomagać na codzień. Ja nie mieszkam daleko, bo zaledwie 10 minut drogi piechotą do niego, ale on póki co woli się rodzicami zajmować. STąd te ustalenia. Prócz tego wszystko jest już obgadane, prosił mnie, bym czekała, bym nikogo nie szukała, on też odrzucił kobietę, która się nim zainteresowała, tak wiec nasze plany są poważne. MOże i to lepiej, bo lepiej sie na nowo poznamy nie mieszkając jeszcze ze sobą.
-------------
To właśnie ci rodzice starsi są głównym powodem tego, ze tyle lat sie spotykamy i jeszcze nie mieszkamy razem. Też jestem pewna tego, ze on nikogo nie ma, bo i z jego rodzicami mam dobry kontakt i dzieci często po kilka dni przebywają u ojca i dziadków. Ja też czasem wpadnę teściowej np. okna umyć. Co do ślubu, to nie rozmawiałam z nim nigdy o ponownym ślubie, kościelny mamy- a dla mnie to się liczy i dla niego też, przez co nigdy nie mówiliśmy o sobie do nikogo "ex mąż, ex żona", choć tutaj pisałam "były mąż"- ale to dla jasności, że rozwód mieliśmy cywilny.
--------------
Nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim - jest to sprzeczne z Regulaminem Forum. Jeśli chcesz coś dopisać, użyj funkcji "edytuj".
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Olinka
czuje się pusty na starość bez rodziny. Ja jestem niezależna finansowo, ładnie zarabiam, on jest zależny, bo zarabia dosyć mało, więc mieszka u rodziców i oni go wspierają finansowo.
Przepraszam za cynizm ale....
Na starość bez kasy....
Jesteś jeszcze młoda, przyjaźń z ex to fajna sprawa, ale dlaczego nie chcieć mieć faceta NA PRAWDĘ...nie tylko z cmokaniem w policzek....
Moje stanowcze NIE dla ślubu
16 2016-07-22 14:58:10 Ostatnio edytowany przez Lillka-15 (2016-07-22 14:58:30)
marzena50 napisał/a:czuje się pusty na starość bez rodziny. Ja jestem niezależna finansowo, ładnie zarabiam, on jest zależny, bo zarabia dosyć mało, więc mieszka u rodziców i oni go wspierają finansowo.
Przepraszam za cynizm ale....
Na starość bez kasy....Jesteś jeszcze młoda, przyjaźń z ex to fajna sprawa, ale dlaczego nie chcieć mieć faceta NA PRAWDĘ...nie tylko z cmokaniem w policzek....
Moje stanowcze NIE dla ślubu
Ja też nie rozumiem autorki?
Choć podejrzewam, co kryje się za chęcią powrotu do ex (także i jego motywacje).
Mam teraz na przykład w swojej rodzinie ciotkę z wujkiem.
Mają po 50 i dopiero życie im się zaczyna!
Dzieci właśnie pokończyły studia, wyprowadziły się nawet do innych części Polski.
Ciotka mi wczoraj pisze, że kupiła sobie nową furę .
Seksu im też nie brakuje .
Rowery, wycieczki, kijki.
Haj lajf, mimo iż w domu pozostają rodzice cioci do opieki.
Osobne konta.
Oszczędności.
.
Z wiekiem nie mam już takich potrzeb, zeby on był czuły, przytulał, więc z tym problemu nie będzie, bo on jest typem chłodniejszego faceta. Mamy już swoje lata, ]
Pisałaś, że przed laty też był typem chłodnego faceta (dla Ciebie), co nie przeszkadzało mu zdradzać i traktować w czuły sposób innej kobiety. Wspominasz też o Waszym wieku, ale przecież 50 lat, to jeszcze nie jest starość.
Ty nie masz już takich potrzeb, ok, ale czy on także nie ma, hmm...wątpię.
Zastanawiające jest też to, że nawet będąc razem na wczasach, on nie próbował się do Ciebie zbliżyć.
Masz w nim przyjaciela (załóżmy, że szczerego), masz z kim wyjechać, spotkać się, porozmawiać, to dobrze, jednak odradzałabym ponowne formalizowanie związku. Ty nie będziesz miała z tego żadnej korzyści w przeciwieństwie do niego. Macie z pewnością ślub kościelny, więc przed Bogiem małżeństwem jesteście nadal.
Co ryzykujesz? Ponowny zawód i złamane serce.
Mam teraz na przykład w swojej rodzinie ciotkę z wujkiem.
Mają po 50 i dopiero życie im się zaczyna!
Twoim zdaniem coś z nimi nie tak?
marzena50 napisał/a:czuje się pusty na starość bez rodziny. Ja jestem niezależna finansowo, ładnie zarabiam, on jest zależny, bo zarabia dosyć mało, więc mieszka u rodziców i oni go wspierają finansowo.
Przepraszam za cynizm ale....
Na starość bez kasy....Jesteś jeszcze młoda, przyjaźń z ex to fajna sprawa, ale dlaczego nie chcieć mieć faceta NA PRAWDĘ...nie tylko z cmokaniem w policzek....
Moje stanowcze NIE dla ślubu
Nie wszyscy wyznają te same wartosci w życiu :
- Kasa i seks
Facet udowodnił przez 6ostatnich lat, że się zmienił i można na nim polegać. Jest przy Marzenie, rodzicach, dzieciach.
Nie można go wiecznie karać za to co zrobił 12 lat temu.
Marzena z nim czuje się najlepiej a w związku z innym facetem brakowało jej jego.
Dla wielu osób wystarczy obecność drugiej osoby która się kocha i która kocha, na której można polegać.
Nie kasa, nie super seks.
Po co ma szukać kasiastego Adonisa skoro ma już faceta z którym czuje się dobrze?
Secondo, Marzena zrobi co będzie chciała. Ja bym jednak na jej miejscu została przy przyjaźni.
Bo cóż innego ich łączy?
Gdyby się pożądali, to nie wytrzymaliby sześciu lat; żadne umowy i ustalenia nic by nie dały. Oni się nie pożądają. Próbowanie, czy coś wróci gdy zamieszkają razem jest pomyłką. Jak nie ma nic, to nie da się tego od tak sobie wykrzesać.
Chodzi o to Secondo, że Marzena teraz mówi, że jej czułość (!) i przytulanie (!) nie jest potrzebne. Nie, nie seks... ale nawet takie PODSTAWOWE GESTY łączące ludzi w związku. Ale za rok czy za dwa, może pozna kogoś innego i poczuje, że jednak jest jej to potrzebne. Jak każdemu człowiekowi. Sorry, ale taka prawda. Nie wierzę w to, że ktoś tego nie potrzebuje.
A przecież przyjaźń z byłym mężem niczego nie narzuca. Można dalej się przyjaźnić.
Chodzi o "przynależność" i "zawłaszczenie" tak? No, to już inna bajka. I tu wg mnie kryje się pułapka. Bo mąż, jak mógł to hulał i biegał na boki. Jak nie może, bo stary i biedny, to trzyma Marzenę, nie dając jej tego, co naprawdę powinno łączyć prawdziwą parę (nie przyjaciół a partnerów w związku). I nie, nie chodzi tu o dziki seks co noc. Chodzi o kontakt fizyczny, jego potrzebę...
I zastanawiałabym się jeszcze nad tym, że on tak bardzo broni się przed zamieszkaniem z Marzeną. Owszem, "zaklepał" ją sobie. Ale zamieszkać razem nie chce. Rodzice to tylko wymówka, skoro mieszkaliby 10 min pieszo. To nie jest dla Ciebie dziwne??
Nie dotykają się, on nie chce z nią zamieszkać, być może nigdy u niej nawet nie nocuje...
Coś mi tu pachnie facetem, który boi się utraty swojej swobody.... takiej na co dzień, wolności... a z jakiego powodu się boi? na to też warto by było odpowiedzieć.
21 2016-07-22 21:01:45 Ostatnio edytowany przez marzena50 (2016-07-22 21:08:30)
na poczatku tego wszystkiego, on próbowal się do mnie zbliźyć seksualnie, ale mu wtedy powiedziałam, ze jak będziemy razem to będzie seks i od tamtej pory nie nalegał już, nie wykazywał chęci. To była moja decyzja, która on zaakceptował. Co do miłości z innym, to raczecz watpie, by ktoś sie znalazł, a z reszta ja nie potrafiłabym z kimś innym związku stworzyć- próbowałam juz, wszystko było obce- dzieci były tylko moje, moja rodzina także ze skrepoaniem traktowała partnera, z którym byłam kiedyś po rozwodzie. \\mojego ex męża traktują swojsko, nazywają synem, ja także czuję, ze warto to naprawic wszystko, ze nie musi to być związek oparty na motylkach w brzuchu, na super seksie a po prostu naprawienie rodziny- my jako małzeństwo żyjace w przyjaźni pod jednym dachem- to naprawdę wystarczy dla osób w tym wieku, co my. Nie warto byłoby niszczyć tego wszystkiego, co się przez te 6 lat zbudowało, by przezyć jakąs kolejna miłość i pakować sie w nieznane z kimś nieznanym, a my już jesteśmy sprawdzeni i sobie bardzo bliscy. Wielu znjomych mówiło mi, by pozostać z ex męzem po prostu w przyjaźni- czyli tak jak jest, a nie brac go kiedys pod swój dach, ale mnie nie zależy na przyjaźni, a na pełnej rodzinie właśnie, a on po smierci rodziców także pozostanie sam, gdyż jego siostra zmarła kilka lat temu na świecie zostali mu tylko rodzice oraz ja i nasze dzieci. \nie wyobrażam sobie pozostawić go samego, on też bardzo boi się samotności, nawet, gdy brał ze mną rozwód to spytał nieśmiało, czy jakby coś mu sie w zyciu nie powiodło, to czy może na mnie liczyć i sam nie zostanie. \powiedziałam wtedy, ze tak, on odparł, ze i ja na niego mogę liczyć, mimo, ze odchodzi do innej kobiety. Czyli nawet biorac ze mną rozwód najwidoczniej kochał mnie. \w sumie mysmy byli swoimi pierwszymi miłościami. \\ja z tym człowiekiem, z którym wtedy żyłam nawet nie próbowałam seksu- tez przez to było rozstanie, bo ja nie potrafiłam z innym męzczyzną niż mój mąż. \także mąż był i jest jedynym moim mężczyzna w tych sprawach, choć teraz i tak seksu nie ma i nie będzie, dopóki nie mieszkamy razem. Ale wiem jedno, ze zwyczajnie z nikim innym życia sobie nie dam rady ułożyć. A bez czułości i przytulania w tym wieku da sie żyć normalnie, bo z wiekiem wszelkie takie potrzeby zanikają i kobieta nie potrzebuje już się obściskiwać z mężem. \też ja i mąż jestesmy o siebie bardzo zazdrośni, ja np. gdy on z jakąś koleżanką rozmawia jestem zła, boję sie, ze mi go odbije, jestem zazdrosna. \mój maz także jest o mnie zazdrosny. On jest przystojny, wiele kobiet w pracy go podrywa mysląc, ze jest całkowicie wolny, ale on tez odmawia, mówi, ze nawet jak mu się jakaś kobieta spodoba z charakteru i wizualnie, to natychmiast urywa kontakt, by się właśnie w innej nie zakochać, bo chce wrócić do mnie.
Marzenka - odejście do innej kobiety nie jest dowodem miłości.
Marzenka - odejście do innej kobiety nie jest dowodem miłości.
\Tylko, ze mysmy wtedy mieli kryzys, kłócilismy się strasznie, było okropnie między nami, stad pojawienie się tej kobiety, ten romans i jego odejście. \mówił, ze cały czas mnie kochał będac nawet z tymi innymi w związkach. Ja przeciez tez go kochałam, choć byłam jakiś czas z innym.
24 2016-07-22 21:14:41 Ostatnio edytowany przez marzena50 (2016-07-22 21:18:14)
On tak naprawdę teraz nie ma juz powodu, by grać, by mieć ze zwiąku z emna jakieś korzysci, więc stwierdzam, zę to z pobudek uczuciowych i rodzinnych. \bo gdyby np. chodziło mu o utrzymanie po śmierci rodziców, o przystań zyciowa, bo zarabia mało, to przecież jest super przystojny i nie jedną mógłby mieć, u niejednej zamieszkać, a wybrał mnie po tych wszystkich przejściach. On na brak powodzenia nie moze narzekać- choć dla mnie to zawsze było przekleństwo, zę baby tak za nim latały. Mimo swego wieku jest nadal bardzo przystojny, wysoki brunek, nawet nie zesiwiał. \jest zadbany, nie wygląda na swój wiek, powodzenie miał zawsze i ponoć nadal ma, bo moja koleżanka, gdy go raz zobaczyła to az mi wprost powiedziała, ze jakby nie ja, to by za nim goniła, bo strasznie jej sie spodobał. On ma w sobie to coś, w dodatku jego ton głosu, gesty- przez lata potrafi mnie to w nim pociągać.
-----------
Prosiłam już, żebyś nie pisała postów jeden pod drugim. Jeśli chcesz coś dopisać, użyj funkcji "edytuj". Dziękuję i pozdrawiam, Olinka
A bez czułości i przytulania w tym wieku da sie żyć normalnie, bo z wiekiem wszelkie takie potrzeby zanikają i kobieta nie potrzebuje już się obściskiwać z mężem.
Bardzo generalizujesz. Sądzę, że zanikają, jeśli wymuszają to okoliczności i właściwie nie mamy innego wyjścia, jak nauczyć się w ten sposób żyć. Nasza psychika jest tak skonstruowana, że potrzebujemy dotyku, bliskości, czułości ze strony drugiego człowieka. Osobiście nie wyobrażam sobie dobrego związku, w którym tych czynników brakuje.
26 2016-07-22 22:26:35 Ostatnio edytowany przez flowerbykenzo (2016-07-22 23:25:17)
flowerbykenzo napisał/a:marzena50 napisał/a:czuje się pusty na starość bez rodziny. Ja jestem niezależna finansowo, ładnie zarabiam, on jest zależny, bo zarabia dosyć mało, więc mieszka u rodziców i oni go wspierają finansowo.
Przepraszam za cynizm ale....
Na starość bez kasy....Jesteś jeszcze młoda, przyjaźń z ex to fajna sprawa, ale dlaczego nie chcieć mieć faceta NA PRAWDĘ...nie tylko z cmokaniem w policzek....
Moje stanowcze NIE dla ślubu
Nie wszyscy wyznają te same wartosci w życiu :
- Kasa i seksFacet udowodnił przez 6ostatnich lat, że się zmienił i można na nim polegać. Jest przy Marzenie, rodzicach, dzieciach.
Nie można go wiecznie karać za to co zrobił 12 lat temu.
Marzena z nim czuje się najlepiej a w związku z innym facetem brakowało jej jego.Dla wielu osób wystarczy obecność drugiej osoby która się kocha i która kocha, na której można polegać.
Nie kasa, nie super seks.Po co ma szukać kasiastego Adonisa skoro ma już faceta z którym czuje się dobrze?
przykre to jak potrafilas wypaczyc moja wypowiedz....
ciekawe w jakim celum spłaszczyłas i spłyciłaś...
i odebralas sens slowom cytowanym,
ja tez nie wyznaję takich wartości w zyciu
i tez nie ganiam kasiastych adonisów
uwazam tylko ze nalezy odrożnic przyjażn od milości
odszedł od niej raz dawno temu
to nie błedy mlodosci tylko moze cos sie jednak skończyło
bo ludzie byli dojrzali, mieli po 40 lat prawie
i o zadnym karaniu nie pisałam
byc moze Marzenia ceni sobie spokój nie mnie to oceniac
zrobi jak uwaza
ale męzczyzni bardzo czesto wracaja do zon z wygody
a zony przypisuja im rózne uczucia ktorych czesto nie ma...
bo są generalnie bardziej wrazliwe na emocje
On jest przystojny, wiele kobiet w pracy go podrywa mysląc, ze jest całkowicie wolny, ale on tez odmawia, mówi, ze nawet jak mu się jakaś kobieta spodoba z charakteru i wizualnie, to natychmiast urywa kontakt, by się właśnie w innej nie zakochać, bo chce wrócić do mnie.
i tez nie wyobrazam sobie miec ukochanego faceta kolo siebie przez 6 lat i nie chciec nic więcej
piszesz troche jak mała dziewczynka ....powtarzasz jego słowa jakby były twoimi myslami
jakos sie w tym wszytskim gubie....
ciagle mu sie jakies kobiety podobają wizualnie i z charakteru....?
a jak mu sie w koncu ktoras spodoba az tak ze nie urwie kontaktu?
A bez czułości i przytulania w tym wieku da sie żyć normalnie, bo z wiekiem wszelkie takie potrzeby zanikają i kobieta nie potrzebuje już się obściskiwać z mężem
skoro uwazasz ze warto, to idz w to....
ja poowtarzam, ze zostalabym przy przyjazni
bo tym wlasnie ty sie różni przyjażń od miłosci!
potrzeba przytulania i czułęgo dotyku konczy sie wraz z miłościa...
a on tej czulości potrzebuje
pamietasz te piękne czule smsy które znalazlas w jego telefonie?
do innej kobiety.....do kobiety ktorej okazywal czulość
nie sex tylko ale wlasnie piękną czułość
nie wierz w to ze ktos nie potrzebuje czułosci....ze ty nie potrzebujesz
piszesz troche jak mała dziewczynka ....powtarzasz jego słowa jakby były twoimi myslami
Bardzo trafna diagnoza.
Autorka to nie jest kobieta samodzielna.
ciagle mu sie jakies kobiety podobają wizualnie i z charakteru....?
a jak mu sie w koncu ktoras spodoba az tak ze nie urwie kontaktu?
Bardzo to naiwne, co opisuje autorka.
Facet nawet po rozwodzie, zaklepał sobie miejsce na starość - pytając się, czy się nim zaopiekuje .
Ona oczywiście biorąc to za dowód miłości, ślubowała "tak".
Potem poleciał hulać .
Pobawił się, pokozaczył, a potem zmiękł, bo z tysiakiem na rękę i mieszkaniem u rodziców, marny jego los.
On dobrze czuje, że u ex żonki będzie wygodnie.
Najwyżej przymknie oko na to, że go ex żona nie pociąga.
W pracy się dowartościuje (w sumie, czy mogę zapytać co on robi, że zarabia w swoim wieku 1 tys zł??).
Najlepsze w tym wszystkim, że hrabia każe czekać autorce aż rodzice wymrą, i trzymać dla niego wygody.
Na litość boską!
Jeszcze tak naiwnej kobiety nie widziałam .
marzena50, spytałaś "Czy myślicie, ze takie powroty w dojrzałym wieku się udają? Znacie podobne przypadki?" Ja nie znam (co nie znaczy, że takowe nie zdarzają się).
"Łatwo przychodzi wiara w to, czego się pragnie." - Owidiusz
I tak też jest z Tobą.
Trudno uwierzyć, że 44-letni, zdrowy, przystojny mężczyzna, mający branie u kobiet zrezygnował z seksu i tak to trwa do dziś.
Twój mąż zgodził się na biały związek z Tobą, bo Ty tak chciałaś, ale też dlatego, że Cię nie pożąda, co nie wyklucza tego, że raz na jakiś czas ulży sobie w tajemnicy.
Fakt, że ma nędzne dochody, jak widać nie dyskwalifikuje go w oczach kobiet. W pewnym wieku na bezrybiu i rak ryba, mam na myśli jego dochody, bo jako mężczyzna ciągle jest atrakcyjny, tymczasem Ty założyłaś już ciepłe papcie.
Biorąc pod uwagę Wasze przejścia i aktualną relację, wszystko jest tak dziwne, że aż nierealne, stąd tyle komentarzy wątpiących w jego szczerość. Twoi znajomi, też mają wątpliwości, ale to Twoje życie, Ty już zdecydowałaś. Korzystaj więc i ciesz się póki możesz, oby na zawsze.
Nie dziwię się, ze wszyscy watpią w powodzenie tego związku. ja tez bardzo długo wątpiłam w jego szczere intencje, nie potrafiłam tak w pełni zaufać, uwierzyć mu, ale przyszło to z czasem, gdy widziałam, jak mijają lata, a on nadal walczy o powrót na łono rodziny i odzyskanie żony. Gdyby to nie było szczere, już dawno na moim miejscu byłaby inna, w innym domu, a nie latałby za ex żona. Myslę, ze nawet z jego lichym zarobkiem znalazłaby się jakaś, która by go przygarnęła. To byłoby niemozliwe, by tak wiele lat udawał, grał, prosił, bym czekała aż rodzice odejdą, bym nikogo nie szukała. Co do jego pracy, to pracuje jako ochroniarz. Siedzi sobie w budce, spisuje samochody jadace z fabryki z towarem. Zarabia coś ok. 5 zł za godzine, bo ochrona daje bardzo małe zarobki, nie ma tam umowy o pracę, więc i minimalnego wynagrodzenia. To umowa zlecenie, dlatego ma tak nisko płatna pracę. On bardzo lubi swoja pracę z tego, co wiem, choć jest tak mało płatna. Kiedyś zarabiał o wiele więcej, miał inna pracę, był kurierem w dwóch firmach. Od 8 lat jest własnie ochroniarzem i zarabie te grosze. Mój dochód jest lepszy, ponieważ zarabiam ok. 3 tys. jestem więc niezależna finansowo od nikogo.
30 2016-07-23 01:26:55 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-07-23 01:28:57)
Marzenko, ja się zgodzę ze zdaniem dziewczyn powyżej. Ty go może i kochasz, a może to przyzwyczajenie w pewnym sensie... ale nie widzę tu przyszłości w formie związku... bo przyjaźń, czemu nie...
Szczerze powiem, że ubodło mnie jego "ubezpieczenie" w momencie rozwodu... żeby zawsze miał gdzie wrócić... dla Ciebie dowód miłości, a ostatecznie on może robić, co chce, a Ty czekasz...
A kasa kasą swoją drogą. Jak rodziców już nie będzie, to on się za tego tysiaka nie utrzyma, a Ty obiadek ugotujesz...
Po co szukać kogoś nowego, jak jest stare, dobre, znane i niewymagające wielkiego wysiłku...
I wiesz? Nie kłam, że potrzeba bliskości z kimś z wiekiem mija... uważam, że tak się zakręciłaś, że sama sobie kłamiesz. Jesteś bardzo wierząca? Może ten ślub kościelny Cię aż tak w tej relacji trzyma...
Nie myślałaś o rozmowie z psychologiem na ten temat?
Tak, jestem bardzo wierzaca i w zasadzie rozwód cywilny nie miał dla mnie znaczenia. Rozmawiałam nie raz z księżmi z naszej parafi- szukałam własnie tam razdy i wszyscy zawsze mówili jednostronnie, ze trzeba dać mu szansę, ze to jest nadal mój mąż, który się zagubił, że to najlepsza droga, by trzymac się jego i wytrwać w naprawianiu rodziny, która jest najwazniejsza.
32 2016-07-23 10:54:14 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-07-23 10:59:08)
@flowerbykenzo,
nie zżymaj się.
Poczytaj jeszcze raz na spokojnie swój post,
Moze chciałaś przekazać coś innego,
ale wydżwiek jest rownież taki :
- mało kasy ? zero seku ? - beee
- NIE ! szukaj lepsiejszego !
Wcale nie uważam, że Marzena zachowuje się jak dziewczynka i to naiwna.
Wprost przeciwnie.
Jest dojrzałą kobietą, która wiele w życiu doświadczyła, przeżyła i zrozumiała.
Jej postawa to prawdziwa, dojrzała miłość.
Często tutaj na forum propaguje się postawę wiecznego niezadowolenia, pogoni za "lepsiejczym".
Miłośc Marzeny nie jest oparta na motylkach w brzuchu, amoku zauroczenia, swoixstej ślepocie w pomroczności jasnej.
Ale na świadomym wyborze, ze świadomością wad i zalet drugiego, akceptacją faceta takim jakim jest.
Z jego ograniczeniami, przeszlością.
Dla mnie jest rzadko spotykania, piękna historia.
Kibicuję Wam Marzeno !
PS.
jedyne co pragnęłabym Ci podsunąc pod rozwagę,
to kwesti Waszej fizyczności.
A może raczej Twojego podejścia do kontaktów fizycznych.
Seks ma rownież rolę zwiększenia intymności, zbliżenia, wzmocnienia więzi.
W wieku w którym nie myśli się już o prokreacji, ta rola seksu jest ciągle ważna.
Proponuję, rozważ to.
Marzena, wysłałam Ci maila.
33 2016-07-23 11:18:03 Ostatnio edytowany przez zojaanna (2016-07-23 11:49:21)
Zarabia mało , pewnie i emerytura nie będzie wysoka.Latka lecą, potrzebna będzie pomoc drugiej osoby i żona pomoże. Facet potrafi się ustawić. Znalazł bezpieczną przystań. Chcesz z nim zamieszkać ,to spróbuj . Tylko po co chcesz brać ślub cywilny jak nie ma on dla Ciebie znaczenia? I przepraszam ,że zapytam ale dlaczego z nim nie sypiasz ? Przecież jesteście nadal małżeństwem .A może sex wcale Cie nie interesuje i rezygnacja z niego jest Twoją świadomą decyzją?.Potrzebujesz przyjaciela a nie męża? I dlatego jeszcze raz zapytam - po co Ci ślub?
Wcale nie uważam, że Marzena zachowuje się jak dziewczynka i to naiwna.
Nikt tutaj nie określił Marzeny w taki sposób
Wprost przeciwnie.
Jest dojrzałą kobietą, która wiele w życiu doświadczyła, przeżyła i zrozumiała.Jej postawa to prawdziwa, dojrzała miłość.
Często tutaj na forum propaguje się postawę wiecznego niezadowolenia, pogoni za "lepsiejczym".Miłośc Marzeny nie jest oparta na motylkach w brzuchu, amoku zauroczenia, swoixstej ślepocie w pomroczności jasnej.
Ale na świadomym wyborze, ze świadomością wad i zalet drugiego, akceptacją faceta takim jakim jest.
Z jego ograniczeniami, przeszlością.Dla mnie jest rzadko spotykania, piękna historia.
Kibicuję Wam Marzeno !PS.
jedyne co pragnęłabym Ci podsunąc pod rozwagę,
to kwesti Waszej fizyczności.
A może raczej Twojego podejścia do kontaktów fizycznych.Seks ma rownież rolę zwiększenia intymności, zbliżenia, wzmocnienia więzi.
W wieku w którym nie myśli się już o prokreacji, ta rola seksu jest ciągle ważna.
Proponuję, rozważ to.
Ładnie napisałaś, opisując postawę i uczucia Marzeny. Nikt nie ma wątpliwości, że tak właśnie jest z jej strony. Czytając jej historię, większość osób komentujących ma obawy, czy jej mąż kieruje się dokładnie takimi samymi uczuciami, czy może rozsądkiem. Zresztą on nawet nie ukrywa, że właśnie rozsądek i lęk o samotną starość jest głównym motywem ponownego zbliżenia się do żony.
"gdy brał ze mną rozwód to spytał nieśmiało, czy jakby coś mu sie w zyciu nie powiodło, to czy może na mnie liczyć i sam nie zostanie. \powiedziałam wtedy, ze tak, on odparł, ze i ja na niego mogę liczyć, mimo, ze odchodzi do innej kobiety. Czyli nawet biorac ze mną rozwód najwidoczniej kochał mnie." ...i z tej miłości odszedł do kochanki z którą żył 4 lata, potem poszedł jeszcze do innej?
Marzena pisze "ale mnie nie zależy na przyjaźni, a na pełnej rodzinie właśnie", czyli uważa, że pełną rodziną będą wtedy, gdy zamieszkają razem. Jednak ktoś już tu wcześniej zauważył, że przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak się stało. Jego rodzice mieszkają 10 min drogi od nich. Nie ma żadnych przeszkód, żeby mąż codziennie bywał u swoich rodziców i troszczył się o nich, a i autorka z pewnością chętnie pomoże (no, chyba, że rodzice są już w takim stanie, ze trzeba prowadzić ich do toalety, kąpać itd. tylko jak radzą sobie sami, gdy on jest w pracy?).
Marzena pisze dalej " choć teraz i tak seksu nie ma i nie będzie, dopóki nie mieszkamy razem.", hmm, to już zupełnie niezrozumiała postawa, obawiam się że nie ma (między nimi) i już nie będzie. Może już wtedy on naprawdę nie będzie potrzebował?
Myślę, że mają szansę na wspólną przyszłość, czy szczęśliwą, tego nie wie nikt. Każde z nich znajdzie swoją niszę w której zabezpieczy swoje potrzeby, Marzena emocjonalne, a mąż bytowe. Oby nie zmienił zdania, lub nie okazało się, że on ma jeszcze inna niszę w której się realizuje.
35 2016-07-23 14:26:26 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2016-07-23 14:30:25)
Jeżeli zdrada i jego odejście nie były dla Autorki tak bardzo ciężkie, jak dla większości kobiet, i była w stanie zapewnić go o możliwości liczenia na nią mimo wszystko, znaczy to, że ewentualna powtórka teraz też być może traumą nie będzie.
Zgadzam się z Secondo, myślę, że to bardzo dojrzała i świadoma decyzja. I nie tak niemądra, jak się niektórym wydaje. Piszecie, że ona ma jeszcze możliwość spotkania kogoś lepszego, ale jak widać w temacie "Samotność ", nie jest to takie proste i częste. Nawet jeśli, będzie to raczej mężczyzna po przejściach, może dzieciaty, nie wiadomo, jak ułożyłyby się stosunki z dziećmi. W związku z byłym mężem jest ten ogromny plus, że dzieci, wnuki są ich wspólne, nie ma problemu z wzajemną akceptacją. Ona go zna, przerobiła wszystkie wady, zalety, ewentualności. Ciężko w tym wieku przyzwyczaić się do obcego człowieka. To może i nie starość, ale upodobanie do spokoju, stabilizacji jest. To właśnie byłoby tu - wszystko swojskie, może lepsze niż kiedyś. A może i nie. Ale może lepsze, niż to nieznane nowe, które nawet nie wiadomo, czy by się trafiło. Dla Autorki ważna jest też wiara i dawna przysięga. To też argument za.
Ja bym ryzykowała i nie bawiłabym się nawet w szpiegowanie i podejrzliwosc, bo to przekreśla sens związku. Co jest do stracenia? Kilka groszy ewentualnie na jego utrzymanie, czy odrobinę zawiedzionego zaufania? Wystarczy realnie oceniać. A zysk - spora szansa na niesamotną, miłą drugą młodość.
36 2016-07-23 19:15:43 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-07-23 19:17:21)
Secondo1 napisał/a:Wcale nie uważam, że Marzena zachowuje się jak dziewczynka i to naiwna.
Nikt tutaj nie określił Marzeny w taki sposób
Josz,
Poczytaj posty nr 26 i 27.
Padły w nich słowa pod adresem autorki : mała dziewczynka, naiwne myślenie, niesamodzielna kobieta.
josz napisał/a:Secondo1 napisał/a:Wcale nie uważam, że Marzena zachowuje się jak dziewczynka i to naiwna.
Nikt tutaj nie określił Marzeny w taki sposób
Josz,
Poczytaj posty nr 26 i 27.
Padły w nich słowa pod adresem autorki : mała dziewczynka, naiwne myślenie, niesamodzielna kobieta.
Masz rację, chociaż przeczytałam wszystkie posty, jednak przeoczyłam. Czy zachowuje się jak mała dziewczynka? Może ie ujęłabym tego w taki sposób, ale naiwna???
Niestety, tak.
Secondo teraz nagle piszesz zupełnie o tym samym co ja, jak wazna jest bliskość cielesna w związku, piszesz ze ważny jest seks.... Ja tak samo pisalam to dostalam po uszach....
A niestety co do intencji męża Marzeny większość ma takie same wątpliwości....
Wyrywasz wyrazy bez sensu
To takie obraźliwe ze napisalam mówi jak " mala dziewczynka", tak, bo naiwnie i idealistycznie nierealnie ....bo miłość człowieka trochę ogłupia....
Co do sprawy jego zdrady i odejscia, to był to chyba mój najgorszy okres w życiu. Ja to przeżyłam koszmarnie! Sama sie ponizyłam i poczatkowo błagałam go na kolanach, by nie odchodził, by mnie z dziećmi nie zostawiał, ale on wtedy cynicznie się zachowywał, w sadzie śmiał mi się w twarz, gdy płakałam na rozprawie, był po prostu jak nie ten sam człowiek co teraz. Cały czas mi wtedy wmawiał, ze rozwód i zdrada to moja wina, bo się kłócilismy, kryzys był, ze zdradził, by mi na złość zrobić. Zranił mnie wtedy okropnie i z premedytacją, ale wybaczyłam mu. Teraz jest nie tym samym człowiekiem, jest pokorny, potulny. Co prawda nigdy nie usłyszałam od niego, zę za tamto mnie przeprasza, nie poruszył nigdy tematu zdrady, ani tamtej kobiety odkąd sie spotykamy- jakby tamto nie miało nigdy miejsca. Widocznie był młody i miał taki charakter, który z wiekiem ukształtował w dobry sposób, wyzbył się złych cech.
Secoddo1:
Dziękuję za zrozumienie i miłego maila :-)
Po latach wiem, ze zawsze warto walczyć o miłośc, szczególnie własnie o taką, która tyle bólu wyrzadziła, bo dzięki temu bólowi wiem, ile ten człowiek dla mnie znaczył i znaczy, a teraz karty sie odwróciły i on się odmienił zupełnie, spokorniał, dojrzał, przewartościował.