Ostatnio podczas nieobecności narzeczonej poszedłem na małą popijawę z kumplami.Najpierw grill a potem uderzyliśmy w miasto na imprezę.Oczywiście o wszystkim powiedziałem swojej kobiecie,nawet zadzwoniłem do niej jak zmierzaliśmy do klubu.Jeszcze zażartowała bym nie podrywał żadnych kobiet co skwitowałem tekstem,że dla mnie inne kobiety poza nią mogłyby nie istnieć.
No a w klubie jak to w klubie,jakieś piwko,wódka no i na parkiet.Tam zacząłem tańczyć z jakąś laską,po kilku kawałkach zaprosiłem ją na drinka i wyszliśmy sobie usiąść na zewnątrz.Potem jeszcze się pobawiliśmy i pod koniec imprezy zapytała mnie czy odprowadzę ją kawałek na taksówkę,bo koleżanki już się zmyły.Zaprowadziłem ją i w sumie powiedziałem że też sobie wrócę taksówką także najpierw ją odwiezie a potem mnie.Zapytała czy puszczę jej sygnał bo nie wie gdzie telefon ma.Z taksówki odprowadziłem ją kawałeczek pod bramę,chciałem jej dać buziaka w policzek ale zbliżyła się ustami zaczęliśmy się całować i trwało to jakąś chwilę.Zapytała czy nie wejdę do niej,bo jest sama.Powiedziałem,że nie i niech najlepiej zapomni o mnie bo mam kobietę i swoje zasady.Jadąc do domu sms,że dawno się tak świetnie nie bawiła i szkoda,że jestem zajęty.Napisałem dzięki za miły wieczór i tyle.
Na drugi dzień rano sms czy wszystko pamiętam,bo ona tak i czy się spotkamy na kawę.Myślę sobie a co mi tam,jest niedziela to można wyskoczyć.No i spędziliśmy razem praktycznie całą niedzielę.W sumie w tygodniu też spotkaliśmy się 3 razy i choć do niczego nie doszło to naprawdę było widać,że coś iskrzy.
Moja wróciła przedwczoraj a ja jestem jakiś nieobecny.Myślami trochę przy tamtej bo coś mi się jednak w niej spodobało.Mam jednak ogromne wyrzuty sumienia za ten pocałunek za to,że dałem się namówić na te spotkania.Niby nic nie znaczące,ale robiłem to za plecami dziewczyny.Za nią jestem pewny.
Jak myślicie?Porozmawiać szczerze z narzeczoną?Dla niej to na pewno nie będzie łatwe,ale z drugiej strony chcę być po prostu w porządku.