Witajcie,
Człowiek znużony życiem, stwierdził, że pora by nadszedł najszczęśliwszy dzień jego życia. Dzień, w którym pożegna się z tym światem. Praktycznie z dnia na dzień zlikwidował swoją firmę. Zaczął podatkować swoje życie. Odpowiednie osoby (dzieci) uposażył do odszkodowania na wypadek swej śmierci. Wszak jedna z najukochańszych jego córek od kąt zamieszkała z mamą zaczęły dla niej liczyć się tylko pieniądze. Spisał testament by przypadkiem jego rodzeństwo nie dziedziczyło po nim. Wszak to oni doprowadzili do rozpadu jego małżeństwa. To jego siostra podjudzali jego żonę by ta żądała od niego coraz to wyższych alimentów wszak „ ma firmę przecież go stać” mówiła nie mając najmniejszej wiedzy na temat tego, że firma stoi nad przepaścią bankructwa.
Wszystkie wartościowe rzeczy są zapisane dzieciom. Mimo, że do 2012r. nie miał ojciec kontaktu z nimi. Wszak ex na to się nie godziła a starsza córka twierdziła, że ojciec spotykając się z nią robi jej siarę. Odkąd ex wyszła ponownie za mąż dzieci a tym bardziej najstarsza córka odżyła. Gdyż konkubent zapewnia im wszystkie atrakcje z zagranicznymi wycieczkami włączcie. Ojciec też postanowił nie być gorszy i ubezpieczył się na maksymalna kwotę ubezpieczenia na życie. Teraz, gdy minęły od tego momentu już ponad 2 lata i ubezpieczenie obejmuje nawet wypadek śmierci samobójczej zwinął on wszystko i postanowił podarować swoim dzieciom to, co według nich najważniejsze w tym marnym życiu.
Zastanawiające jest jak obecnie 17-letnia córka będzie prowadzić dalsze swe życie wiedząc z pozostawionego listu pożegnalnego, że jej ojciec, z którym zerwała kontakt od ponad 5 lat popełnił samobójstwo by nasycić jej zachłanność posiadania pieniędzy. Wszak nie miał możliwości zarobkowych by zgromadzić kwotę, na jaką mógł się ubezpieczyć.
Nie jest to historia zmyślona, lecz autentyczna. Poddająca pod zastanowienie, co w dzisiejszym czasie jest tak naprawdę ważne, istotne
1 2016-07-19 19:36:41 Ostatnio edytowany przez VECTRA (2016-07-19 21:05:19)
Ludzie są najważniejsi. Najsmutniejsze jest w tej historii to, że ten człowiek mimo że mysli podobnie jak ja, dał sobie narzucić narrację osób, które myslą inaczej.
Ba, nawet jest w stanie się zabić, żeby tą obcą sobie narrację ostatecznie potwierdzić. To juz nie jest smutne, tylko żałosne.
Z wszystkiego można sie podnieść, tylko trzeba naprawdę wierzyć w wartości, które się wyznaje. Nawet ludzie po pobycie w obozach koncentracyjnych i łagrach wracali do życia. Ale oni w te wartości wierzyli, a ten gość tylko zwątpił a uznał, że one nie istnieją. Zamiast sie zabijać powinien poszukać ludzi, którzy mu uświadomią tą pomyłkę.
VECTRA, żarty sobie stroisz z samobójstwa, że wycinasz i wstawiasz od nowa swój tekst?
Czy jakieś znaki morsem przesyłasz?
Przepraszam, to nie moje działanie.
To po co przepraszasz? A historia Twoja?