Jestem z Nim prawie 4 lata. Mieszkamy oddzielnie, każde u swoich rodziców. Ja zarabiam od niego troche mniej, a mam dużo wydatków - dokładam sie w domu do rachunków, opłacam sama studia, które dość dużo mnie kosztują, itp. Bardzo oszczedzam, ponieważ wiem że moge liczyć jedynie na siebie jeśli chodzi o kwestie finansowe, a myśle poważnie o przyszłości, o tym by sie wyprowadzić oraz założyć rodzine, wiec chciałabym mieć "coś" na start. Nie licze na pomoc rodziców. Robiąc zakupy zwracam uwage co ile kosztuje, itp, a mój facet sie wkurza powtarzając, że przecież to tylko 10 zł, to tylko 20 zł. Nie chce zgodzić sie na zagraniczne wakacje, ponieważ mam na głowie inne wydatki to On sie oburza, że przecież jeszcze bedzie czas, żeby oszczedzić.
On nie patrzy na to co ile kosztuje.. Cała wypłate wyda do końca miesiąca, nie ma nigdy żadnych oszczedności. A kiedy rozmawiamy na ten temat to sie denerwuje. Nie wyniósł tego z domu, ponieważ Jego rodzice są bardzo oszczedni, liczą każdy grosz.
Oboje chcielibyśmy zamieszkać razem, wyprowadzić sie i coś wynająć, ale narazie nie robimy nic w tym kierunku, bo problemem są pieniądze.......
Jeśli użyć czystej analizy i logiki to odpowiedź brzmi: NIE.
Pytanie - dlaczego Ty musisz się konsultować na forum w takich kwestiach? Pamiętaj o prostej zasadzie - facet z którym będziesz będzie Cie traktował tylko ciut lepiej niz Ty sama siebie taktujesz (i postrzegasz) i to przy dobrych wiatrach.
Jeśli jesteś niepewna siebie boisz się decydować, wiec unikasz odpowiedzialności za swoje życie - takich partnerów przyciągniesz. Odwagi...
- CatLady
- Przyjaciółka Forum
- Nieaktywny
Raczej przemyśl sobie to wspólne mieszkanie. MAcie zbyt różne podejście do kwestii finansowych, musicie pewne sprawy ustalić: jak się dzielicie wydatkami na mieszkanie, na wyżywienie, itd. Żeby się potem nie okazało, że Twój partner przehula kasę i wszystko na Twojej głowie zostanie. Dwa - nawet jeśli nie przehula, to wszelkie planowanie wydatków będzie i tak na Twojej głowie, zdajesz sobie z tego sprawę?
Nie ma oszczędności... A co jeśli coś się stanie? Utrata pracy, wypadek, itp? Z czego będziecie żyć? Nie można tak. To jak stanie na dywanie, który ktoś próbuje spod nas wyciągnąć, grozi nieustannie, że to zrobi. Nie umiałabym tak. Myśl praktycznie.
- zabpth
- Net-facet
- Nieaktywny
Ja też miałem spore problemy z oszczędzaniem, u mnie było tak że dochód na tyle atrakcyjny, że nie martwiłem się o wydatki, najwyżej w razie co następna wypłata pójdzie na jakieś niezbędne wydatki. Długo nie mogłem nic odłożyć, odkładałem gdzieś na innym koncie, ale mając dostęp do kasy to kaprys i zachciewajki jakie miewałem rosły do rangi czegoś niezbędnego.
Dopiero jak zacząłem odkładać zaraz po wypłacie część kwoty tak aby nie mieć dostępu. NA początku nie starczało na miesiąc i się wściekałem że odłożyłem kasę a brakuje mi siana. Nie mniej po czasie zacząłem zapobiegać, racjonalnie planować, i jakoś się ruszyło, dalej odkładałem, pieniędzy starczało, i nawet zostawało, więc mogłem coś odłożyć dodatkowo i w razie co miałem dostęp do jakiś środków.
Może gość nauczyć się musi, jak nie brakuje pieniędzy, to łatwiej się wydaje zawsze w razie jakiś problemów następna wypłata pokryje.
Nie skreślaj jeszcze gościa. Zmuś go do odkładania, tak aby nie miał na bieżąco dostępu. Jak zabraknie mu raz, drugi zacznie racjonalnie zarządzać budżetem, później wejdzie w krew i stanie się to normalną częścią życia. Może jakiś wydatek na kredyt, coś fajnego ale obciążające budżet, nie mając wyjścia nauczy się oszczędzania. PO jakimś czasie jak spłaci będzie więcej środków ale nawyki zostaną. Pewne zachowania trzeba w sobie wyuczyć, przyzwyczaić, życie to ciągła praca nad sobą.
