Witam.
Jestem z facetem od 1,5 roku. Ja mam 28 lat, facet 34, ma 12 letniego syna. Ostatnimi czasy nie dzieje się najlepiej według mnie, ale on uważa że ja przesadzam i wyolbrzymiam. Niedawno pojechał z synem na 2 tygodnie nad morze. Uznał, że chce pobyć tylko i wyłącznie z nim a my pojedziemy sami w sierpniu gdzieś o ile załatwi urlop jeszcze. Przez te 2 tygodnie odzywał się sporadycznie, praktycznie w ogóle nie dzwonił. Jak zadzwoniłam rano to oddzwonił albo pod wieczór albo wysłał smsa. Nie chciałam mu zawracać głowy, po prostu miałam ochotę pogadać, zapytać jak się mają, jaka pogoda. No i się o to pokłóciliśmy jednego dnia, potem wysłał sms o takiej treści ''jestem na wakacjach z synem, chcę się zresetować i pogadamy jak wrócę''. Ok pomyślałam, że skoro tak to nie będę mu zawracać głowy a on przez ten ostatni tydzień napisał jedną wiadomość. Od momentu jak wrócił jest jakiś dziwny. Non stop siedzi na telefonie, pisze z kimś a na moje pytanie z kim odpowiada, że z kumplem. Mam wrażenie, że się za bardzo czai.
No i zapytałam co z naszym wyjazdem to odpowiedział, że nie wie, bo ciężko będzie załatwić mu urlop chyba i możemy pojedziemy gdzieś na weekend. Zrobił się jakiś taki opryskliwy. Nie da się z nim normalnie porozmawiać, bo odpowiada półsłówkami.
Przez ostatnie tygodnie były jakieś tam kłótnie, ale ogólnie on nie ma sobie nic do zarzucenia. Ja przesadzam, czepiam się i wyolbrzymiam, zrzędzę jak stara baba.
Dziewczyny czy faktycznie przesadzam? Bo już sama się w tym pogubiłam.