Witam. Piszę tego posta w sumie chyba po to żeby się wyżalić...
6 lutego, pierwszego dnia miesiączki zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne Sylvie30. Jako, że wiem, że tabletki muszą mieć trochę czasu na zadziałanie to na pierwszy stosunek bez dodatkowego zabezpieczenia zdecydowałam się po zażyciu 13 tabletek (regularnie, +-20 minut). Miało to miejsce 19 lutego z samego rana (ok. 6:00). Już po południu tego pożałowałam, bo zaczęłam odczuwać ból prawego jajnika, jak zawsze podczas owulacji, która wystąpiłaby dokładnie tego dnia gdybym nie brała tabletek. Nie mogę sobie wybaczyć, że o tym nie pomyślałam i nie zaczekałam żeby sprawdzić czy owulacja faktycznie zniknie...
Następnego dnia poszłam do ginekologa, pani doktor mnie zbadała, powiedziała, że nie widzi śladów owulacji i jej zdaniem wszystko jest ok, ale jeśli chcę być spokojniejsza to przepisze mi tabletkę Escapelle (72h po) i pozostawia jej zażycie do mojej decyzji, bo jej zdaniem nie ma takiej potrzeby. Zastanawiam się jednak czy była ze mną całkiem szczera skoro nie widziała wskazań, a tabletkę przepisała...
Zażyłam tabletkę 20 lutego w 30 godzinie po stosunku. Jeśli jednak miałam owulację, której pani doktor nie zauważyła bądź udała, że jej nie było to zażyłam ją już po więc nadzieja była w tym, że wraz ze zwykłymi tabletkami antykoncepcyjnymi (dalej je brałam, bo pani doktor tak kazała i czekałam na 7-dniową przerwę) nie dopuści do zagnieżdżenia. Nie odczuwałam żadnych dolegliwości związanych z jej zazyciem. 4 dnia przerwy pojawiło się krwawienie, całkiem normalne, razem z tradycyjnym jak przy okresie bólem. Z tym, że znowu czuję jajniki. Krwawienie trwało dobę i zniknęło, a dolegliwości ze strony jajników (właściwie głównie prawego znowu) pozostały.
Do tego, 23 lutego bolała mnie głowa i zmierzyłam sobie temperaturę, która wynosiła 36,9. Taką podwyższoną temperaturę (36,8-36,9) mam cały czas, nie wiem czy wcześniej też taka była, bo nie mierzyłam. Wiem, że podczas brania tabletek często tak się właśnie dzieje, do tego ta gigantyczna dawka hormonów z Escapelle..
Dzisiaj rano zrobiłam test Quixx, 13 dni od stosunku i wyszedł negatywny, jednak nie wierzę testom.. pozostaje mi tylko badanie krwi, którego nie mam kiedy zrobić
Bardzo się boję, że jednak jakimś cudem, mimo takich starań ochronnych zaszłam w ciążę co byłoby naprawdę ogromnym pechem chyba.. 13 tabletek (do momentu próby zagnieżdżenia to już z 16-18 tabletek), tabletka 'po', opinia ginekologa... powinnam być spokojna, a nie jestem, bo objawy mnie wykańczają.. to delikatne kłucie jajnika i ta podwyższona minimalnie temperatura plus senność (towarzyszy mi w sumie od momentu wzięcia Escapelle).
Wiem, że początki brania tabletek to zawirowania hormonalne i jeszcze ta Escapelle.. to wszystko mogło narobić zamieszania, ale te objawy są takie.. specyficzne Ból jajnika podczas brania tabletek? Jajniki powinny chyba "nie działać"...
Chciałam być rozsądna i załatwić wszystko "z głową", a wyszło na to, że wszystko mogło się schrzanić... jestem strzępkiem nerwów od 2 tygodni