Witajcie. Mam 20 lat, nie miałam jeszcze partnera seksualnego, spotykałam się z mężczyznami starszymi o kilka lat, ale do niczego nie dochodziło.
Poznałam przypadkiem faceta przez internet, piszę z nim od paru dni, chce się spotkać.
Tym razem jednak czuję i czytam pomiędzy wierszami, że nie pragnie tylko związku dusz.
Droczymy się i flirtujemy dość odważnie, aczkolwiek mam pewne opory przed spotkaniem.
Z jednej strony mój wiek i hormony doprowadzają do tego, że taki rozwój sytuacji mnie lekko pociąga.
Jednakże w głowie dzwoni mi dzwonek, że to puszczalskie. Nigdy nie należałam do dziewczyn, które szlajały się i obcałowywały z chłopakami po ulicach.
Zastanawiam się czy brnąć w to dalej, czy odpuścić.
Nie chodzi o seks na pierwszym spotkaniu, wiem jednak, że jeśli w to zabrnę dalej może skończyć się w łóżku.
Tak to właśnie jest. Wiek, hormony, układ gwiazd na niebie i niekorzystny barometr... to wszystko wpływa na to, że chce Ci się seksu...
Chcesz seksu, to organizujesz sobie seks. Chcesz związku, to organizujesz sobie związek. I tyle.
Znajomość może się skończyć w łóżku? Pewnie, że może. Ale samo się tak nie stanie i hormony, wiek, znak zodiaku nie będą miały na to większego wpływu. Będzie to Twoja decyzja. Chcesz się na to zdecydować, to się decyduj. Nie chcesz, to nie. O co Ci właściwie chodzi?
To byłby mój pierwszy facet, pierwszy seks. Lekko się boję tego doświadczenia.
Więc skup się na tym: czy jest to właściwa osoba. Kiedy się spotkacie zobaczysz czy chcesz mieć z nim coś do czynienia. Pamiętaj, że to Ty decydujesz. W każdej chwili możesz się zgodzić na więcej i w każdej chwili możesz powiedzieć nie i żegnam. Twoje życie, Twoje ciało i Ty jesteś u sterów. Nie pozwól sobie na przejęcie tych sterów przez kogokolwiek, pod jakimkolwiek pozorem.
Pierwszy raz to chyba jednak powinien byc z kimś kogo zna się trochę lepiej....o kim sie wiece wie... Ale przecież możesz go poznać ciut lepiej zanim i przed, chyba ze chcesz miec ten pierwszy raz już za sobą
Tylko ze pierwszy raz jest tylko jeden i warto mieć dobre wspomnienie
Ale może ja sie nie znam, wciąż jestem idealistką, wciąż ważne jest dla mnie i to co PO i nie mam na myśli związku ( jedli sie go nie chce)
Sporkaj się z nim, skoro tak na siebie działacie, spotkaj sie i zobaczysz co dalej, czasami ludzie bardzo tracą przy bliższym poznaniu
Za małe masz doświadczenie aby umawiać się z obcymi na seks. Poznaj go lepiej, w realu poznaj, abyś potem nie płakała.
Nie umawiać na seks. Nie chodzi o to, że umówimy się na seks.
Najpierw kawa, spotkania.
Nie chodzi o sam seks jako taki.
Chcę go poznać i on mnie.
Jednak oboje wiemy, że związku z tego jako takiego nie będzie.
Wakacyjny romans.
Działamy na siebie, nie naciska i wydaje się fajnym facetem.
Chcę się z nim spotkać, poznać go i postanowić co dalej po spotkaniu i to nie jednym.
Jeśli jednak doszłoby do rozwinięcia sytuacji, zapewne po wakacjach się ona rozwieje i każdy pójdzie w swoją stronę.
Witajcie. Mam 20 lat, nie miałam jeszcze partnera seksualnego, spotykałam się z mężczyznami starszymi o kilka lat, ale do niczego nie dochodziło.
Poznałam przypadkiem faceta przez internet, piszę z nim od paru dni, chce się spotkać.
Tym razem jednak czuję i czytam pomiędzy wierszami, że nie pragnie tylko związku dusz.
Droczymy się i flirtujemy dość odważnie, aczkolwiek mam pewne opory przed spotkaniem.
Z jednej strony mój wiek i hormony doprowadzają do tego, że taki rozwój sytuacji mnie lekko pociąga.
Jednakże w głowie dzwoni mi dzwonek, że to puszczalskie. Nigdy nie należałam do dziewczyn, które szlajały się i obcałowywały z chłopakami po ulicach.
Zastanawiam się czy brnąć w to dalej, czy odpuścić.
Nie chodzi o seks na pierwszym spotkaniu, wiem jednak, że jeśli w to zabrnę dalej może skończyć się w łóżku.
Mam taką zasadę: jeśli nie jestem czegoś pewna, nie wiem, jak postąpić, to tego nie robię. Czekam aż mi się wyklaruje pogląd na sprawę i robię to czego JA chcę, a nie jakieś moralizujące ciocie. Co nie znaczy, że należę do szybkich i "wyzwolonych" kobiet - raczej nie, potrzebuję zaufania i ciepła.
To byłby mój pierwszy facet, pierwszy seks. Lekko się boję tego doświadczenia.
Od spotkania do łóżka daleko. Jeżeli będziesz miała ochotę na sex, zrobisz to z własnej woli i będziesz świadoma możliwych konsekwencji to w czym problem? Jeżeli czekasz na właściwego faceta, z którym będziesz miała pierwszy raz to poczekaj natomiast jeśli nie przykładasz do tego zbyt wielkiego przywiązania to inna bajka. Zresztą sama napisałaś, że odważnie flirtujecie więc dajesz mu do zrozumienia, że masz ochotę na niezobowiązujący sex skoro zakładasz, że to wakacyjny romans..
Skoro nie będzie z tego związku to po co pisać i myśleć o seksie? no chyba że tylko dla zabawy.
Skoro nie będzie z tego związku to po co pisać i myśleć o seksie?
Bo nie wszyscy łączą nierozerwalnie jedno z drugim.
Trochę to dziwne, że dotąd nawet się nie widzieliście, a Ty już roztrząsasz takie problemy Spotkacie się, okaże się że jest zupełnie nie w Twoim typie (choćby z powodów, których nie widać na zdjęciu, np. zachowanie, sposób mówienia, reakcje itd.) i będziesz się potem śmiała z tego tematu
No chyba, że tego seksu na siłę szukasz.
Weź pod uwagę że po wszystkim, może z Tobą ograniczyć kontakt albo całkowicie zerwać.
Nie masz żadnego doświadczenia, więc ryzykujesz dużo bo sama nie wiesz jak zareagujesz.
To nie Dirty Dancing .
Troche trudno pokapowac, co ty chcesz. Przeciez decyzja nalezy do ciebie. To twoje cialo i twoje TAK albo NIE.
Jakiej porady oczekujesz?
Jesteś pewna, że to bezpieczne? Nie chcę Cię straszyć, ale ludzi poznanych przez internet często praktycznie nie znamy wcale... Jeśli nie czujesz potrzeby stracenia dziewictwa z tym jedynym, z tym ukochanym, to okej, ale to powinna być osoba, której ufasz. Nie byłaś z mężczyzną, nie znasz jeszcze swojego ciała, możesz krwawić jak (za przeproszeniem) zarzynana świnia albo mogą wyniknąć inne fizyczne komplikacje. Skąd masz pewność, że przerwie gdy o to poprosisz bo będzie bolało albo że nie zemdleje na widok krwi? A może okaże się chamem, krew go obrzydzi i zrobi Ci traumę do końca życia, mówiąc, że jesteś taka siaka i owaka i w ogóle fuj (pierwszy raz wywiera ogromny wpływ na psychikę)? Ja bym radziła ostrożnie, pierwszy seks to nie zabawa
Ja jestem chyba starej daty, ale ciebie nie pojmuje. Faceta nie widzialas na oczy, a rozmyslasz o seksie i to ma byc toj pierwszy raz? i pytasz na Forum? to ma byc TWOJA decyzja.
Naogladalas sie dziwnych filmow. Nie jestem zacofana, czy pruderyjna. Ale moze najpierw umow sie na kawe i zobacz, czy on ci sie podoba, czy cie pociaga, czy ladnie pachnie, ma wszystkie zeby i wreszcie: czy jest normalnym, dojrzalym facetem?
Jak bedzie wszystko na tak, to pytaj dalej. My ci podpowiemy.
Ale zeby tak faceta nie widziec, nie miec zadnego doswiadczenia, i od razu myslec o seksie?
Jeny, troche mnie to przerasta.
Masz potrzeby seksualne, a nie masz faceta? zrob sobie sama dobrze. Bo cos mi sie zdaje, ze leziesz po kruchym lodzie.
chciałabyś a boisz się. Normalne, zważywszy na Twoj brak doświadczeń z seksem. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Nie będziesz chyba rzucała monetą. Ty decydujesz, świadomie. Masz wątpliwości, nie czujesz, że to jest ten czas, ten facet, nie robisz tego. Wlaściwie Klio napisała wszystko w temacie.
Jesteś pewna, że to bezpieczne?
Nie chcę Cię straszyć, ale ludzi poznanych przez internet często praktycznie nie znamy wcale... Jeśli nie czujesz potrzeby stracenia dziewictwa z tym jedynym, z tym ukochanym, to okej, ale to powinna być osoba, której ufasz. Nie byłaś z mężczyzną, nie znasz jeszcze swojego ciała, możesz krwawić jak (za przeproszeniem) zarzynana świnia albo mogą wyniknąć inne fizyczne komplikacje. Skąd masz pewność, że przerwie gdy o to poprosisz bo będzie bolało albo że nie zemdleje na widok krwi? A może okaże się chamem, krew go obrzydzi i zrobi Ci traumę do końca życia, mówiąc, że jesteś taka siaka i owaka i w ogóle fuj (pierwszy raz wywiera ogromny wpływ na psychikę)? Ja bym radziła ostrożnie, pierwszy seks to nie zabawa
Nie strasz dziewczyny nierealnym scenariuszem. Musiałaby mieć niespotykanego pecha.
byłam na Twoim miejscu i nie żałuję, że się zdecydowałam.
byłam na Twoim miejscu i nie żałuję, że się zdecydowałam.
No i? To ma być rada czy coś w tym stylu?
Autorko, nie czujesz przypadkiem jakiejś presji aby stracić już dziewictwo?
nie, podzielenie się doświadczeniem, że może być też raczej pozytywne, nawet jak ten pierwszy raz nie jest z ukochaną osobą.
Presję seksualną miałam i byłam ciekawa 'o co tyle szumu'. Myślę, że dzięki temu potem miałam mniejsze ciśnienie na szukanie sobie faceta na siłę, po to, by przeżyć niezapomniany pierwszy raz z ukochanym, zamiast po prostu zdać się na los i widzieć bardziej w facetach ludzi, a nie potencjalnych partnerów.
Nie umawiać na seks. Nie chodzi o to, że umówimy się na seks.
Najpierw kawa, spotkania.
Nie chodzi o sam seks jako taki.
Chcę go poznać i on mnie.
Jednak oboje wiemy, że związku z tego jako takiego nie będzie.
Wakacyjny romans.
Działamy na siebie, nie naciska i wydaje się fajnym facetem.
Chcę się z nim spotkać, poznać go i postanowić co dalej po spotkaniu i to nie jednym.
Jeśli jednak doszłoby do rozwinięcia sytuacji, zapewne po wakacjach się ona rozwieje i każdy pójdzie w swoją stronę.
A czemu związku nie będzie?
Bo facet zajęty??.....
No tak, tacy często trafiają się na portalach randkowych... i fakt, potrafią "działać"
do melonka: serio się spotkalas z obcym mężczyzna na sex? ja bym się nigdy nie odwazyla:-)
Raczej nie bałbym się pierwszego razu tylko tego co może być później. Spotkaj się z nim, pogadaj, poznaj i oceń czy to partner który szuka prawdziwego związku czy tylko seksu. Radziłbym ci uważać na gości którzy chcą tylko seksu, i wykorzystują do tego internet. Zresztą sama zobaczysz, jego oczy ci wszystko powiedzą czego on tak na prawdę chce.
Nie dawałbym za bardzo wiary temu co przeczytasz z prostych powodów powiedziałbym prozaicznych.
Ale jak widzisz w tym kompromis to w sumie co za różnica.
do melonka: serio się spotkalas z obcym mężczyzna na sex? ja bym się nigdy nie odwazyla:-)
Najpierw trochę popisaliśmy (parę tygodni, ale się nie nakręcałam, pisaliśmy od niechcenia), pytał, co sądzę o spotkaniu, pytał jak zapatruję się na spotkanie bez zobowiązań. Co do spotkania, to byłam na tak, dalej powiedziałam, że nie wiem i bym musiała go poznać.
Spotkaliśmy się na kawę, trochę pogadaliśmy, był miły, kulturalny, przede wszystkim inteligentny, sprawiał dobre wrażenie, też przystojny i nie bał się kobiety (co często było przypadkiem, kiedy się spotykałam z ludźmi z netu). Mówił, że związku nie szuka, chociaż nigdy nic nie wiadomo, ale póki co nie nastawia się na to, ale mu się podobam i czy nie chciałabym się spotkać potem u mnie w domu (mieszkał pod miastem, 70 km od miasta). Nie wykluczałby, że to by mogłoby się zdarzać częściej, zależy jak by wychodziło. Ja mówiłam, że bym musiała go lepiej poznać, stwierdził, że ok. Powiedziałam też, że byłby to 1. raz.
Potem się rozeszliśmy, chyba było buzi w usta na pożegnanie (nie pamiętam).
Potem trochę czasu (tydzień, dwa) się nie widzieliśmy, tylko trochę bardziej pisaliśmy niż wcześniej, zapytał znów, co myślę o jego propozycji - moja odp. dalej - nie wiem, musiałabym poznać. Umówiliśmy się znowu - moja koleżanka miała iść kręcić ogniem ze znajomymi, zaproponowałam, że możemy pójść tam razem z tym ziomkiem. Pytał wcześniej, czy mogłabym go przenocować, tak po prostu, nawet jakbym nic nie chciała, bo nie ma potem żadnych połączeń do siebie. Powiedziałam, że ok (miałam dmuchany materac dla gości, co prawda w tym samym pokoju), ufałam mu na tyle, że mi nic nie zrobi czy coś, bo był szczery od początku a poza tym miałam współlokatorów. Najpierw mieliśmy pójść do mnie na wino i żeby zostawił swoje rzeczy, a potem pojechać do tej koleżanki pokręcić. No ale w sumie jak tak zaczęliśmy pić to wino, to zorientowałam się, że to wyjście do koleżanki jest asekuracyjne i i tak myślałabym o czym innym i że wcale nie mam ochoty tam iść i bardziej się 'poznawać'. I że w sumie skoro w miarę mu już zaufałam, że będzie delikatny i nic mi nie zrobi i w sumie mi się podobał i ja mu też, to czemu nie. Co do uczuć - wiem, że musiałoby potrwać, żeby się rozwinęły, więc może i miałam jakąś tam nadzieję, ale nie zależało mi na tym tak bardzo. Więc napisałam do koleżanki, że jednak nie przyjdziemy i poszliśmy w tango.
I jak mówiłam - nie żałuję, bo był naprawdę w porządku, delikatny, z kondomem oczywiście. Bardzo się kontrolował, żeby mnie nie bolało, bo z penetracją był trochę problem, patrzył, żeby u mnie wszystko było ok. Nie krwawiłam w czasie, ale 2 dni po tym, czym się trochę przejęłam, poszłam do ginekologa po raz pierwszy, pisałam mu, on się pytał, czy wszystko ok itd. (wcześniej nie miał żadnej dziewicy). Potem jakoś 2 tygodnie się nie widzieliśmy (on nie chciał), a potem się znowu widzieliśmy, znowu było miło, chociaż powoli mnie irytował jego charakter, a jego mój. Potem byłam chora dość mocno, nie widzieliśmy się i wtedy też stwierdziłam, że tak nie chcę i że nie żałuję, bo wiem co mnie omija, ale wolałabym jednak z kimś, z kim będę się dobrze dogadywać, a wiem, że jak teraz kogoś spotkam, to mi będzie głupio z kimś kręcić, a z innym sypiać, ew. potem się przyznać komuś, że na początku znajomości z kimś innym sypiałam. Więc stwierdziłam, że urwę to zawczasu, on to uszanował. Parę razy potem jeszcze pisaliśmy, tak czysto koleżeńsko, w znajomych na fb mam go dalej.
Ogółem - szału nie było, ale katastrofy też nie, a dało mi to pewne doświadczenie. Jakiś rok (pół roku?) później spotkałam mojego obecnego faceta. I jestem całkiem pewna, że nie byłabym z nim, gdybym wcześniej nie straciła dziewictwa. Więc ogółem wyszło mi na dobre.
27 2016-07-24 20:09:54 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-07-24 20:10:19)
Anet19 napisał/a:do melonka: serio się spotkalas z obcym mężczyzna na sex? ja bym się nigdy nie odwazyla:-)
Najpierw trochę popisaliśmy (parę tygodni, ale się nie nakręcałam, pisaliśmy od niechcenia), pytał, co sądzę o spotkaniu, pytał jak zapatruję się na spotkanie bez zobowiązań. Co do spotkania, to byłam na tak, dalej powiedziałam, że nie wiem i bym musiała go poznać.
Spotkaliśmy się na kawę, trochę pogadaliśmy, był miły, kulturalny, przede wszystkim inteligentny, sprawiał dobre wrażenie, też przystojny i nie bał się kobiety (co często było przypadkiem, kiedy się spotykałam z ludźmi z netu). Mówił, że związku nie szuka, chociaż nigdy nic nie wiadomo, ale póki co nie nastawia się na to, ale mu się podobam i czy nie chciałabym się spotkać potem u mnie w domu (mieszkał pod miastem, 70 km od miasta). Nie wykluczałby, że to by mogłoby się zdarzać częściej, zależy jak by wychodziło. Ja mówiłam, że bym musiała go lepiej poznać, stwierdził, że ok. Powiedziałam też, że byłby to 1. raz.
Potem się rozeszliśmy, chyba było buzi w usta na pożegnanie (nie pamiętam).
Potem trochę czasu (tydzień, dwa) się nie widzieliśmy, tylko trochę bardziej pisaliśmy niż wcześniej, zapytał znów, co myślę o jego propozycji - moja odp. dalej - nie wiem, musiałabym poznać. Umówiliśmy się znowu - moja koleżanka miała iść kręcić ogniem ze znajomymi, zaproponowałam, że możemy pójść tam razem z tym ziomkiem. Pytał wcześniej, czy mogłabym go przenocować, tak po prostu, nawet jakbym nic nie chciała, bo nie ma potem żadnych połączeń do siebie. Powiedziałam, że ok (miałam dmuchany materac dla gości, co prawda w tym samym pokoju), ufałam mu na tyle, że mi nic nie zrobi czy coś, bo był szczery od początku a poza tym miałam współlokatorów. Najpierw mieliśmy pójść do mnie na wino i żeby zostawił swoje rzeczy, a potem pojechać do tej koleżanki pokręcić. No ale w sumie jak tak zaczęliśmy pić to wino, to zorientowałam się, że to wyjście do koleżanki jest asekuracyjne i i tak myślałabym o czym innym i że wcale nie mam ochoty tam iść i bardziej się 'poznawać'. I że w sumie skoro w miarę mu już zaufałam, że będzie delikatny i nic mi nie zrobi i w sumie mi się podobał i ja mu też, to czemu nie. Co do uczuć - wiem, że musiałoby potrwać, żeby się rozwinęły, więc może i miałam jakąś tam nadzieję, ale nie zależało mi na tym tak bardzo. Więc napisałam do koleżanki, że jednak nie przyjdziemy i poszliśmy w tango.
I jak mówiłam - nie żałuję, bo był naprawdę w porządku, delikatny, z kondomem oczywiście. Bardzo się kontrolował, żeby mnie nie bolało, bo z penetracją był trochę problem, patrzył, żeby u mnie wszystko było ok. Nie krwawiłam w czasie, ale 2 dni po tym, czym się trochę przejęłam, poszłam do ginekologa po raz pierwszy, pisałam mu, on się pytał, czy wszystko ok itd. (wcześniej nie miał żadnej dziewicy). Potem jakoś 2 tygodnie się nie widzieliśmy (on nie chciał), a potem się znowu widzieliśmy, znowu było miło, chociaż powoli mnie irytował jego charakter, a jego mój. Potem byłam chora dość mocno, nie widzieliśmy się i wtedy też stwierdziłam, że tak nie chcę i że nie żałuję, bo wiem co mnie omija, ale wolałabym jednak z kimś, z kim będę się dobrze dogadywać, a wiem, że jak teraz kogoś spotkam, to mi będzie głupio z kimś kręcić, a z innym sypiać, ew. potem się przyznać komuś, że na początku znajomości z kimś innym sypiałam. Więc stwierdziłam, że urwę to zawczasu, on to uszanował. Parę razy potem jeszcze pisaliśmy, tak czysto koleżeńsko, w znajomych na fb mam go dalej.Ogółem - szału nie było, ale katastrofy też nie, a dało mi to pewne doświadczenie. Jakiś rok (pół roku?) później spotkałam mojego obecnego faceta. I jestem całkiem pewna, że nie byłabym z nim, gdybym wcześniej nie straciła dziewictwa. Więc ogółem wyszło mi na dobre.
Bardzo interesując zdanie: "I jestem całkiem pewna, że nie byłabym z nim, gdybym wcześniej nie straciła dziewictwa." -czy mogłabyś napisać dlaczego tak sądzisz?
poznaliśmy się na Woodstocku. Komórka mu się tam zepsuła. Przyjechał ze znajomymi i nocował dużo dalej niż normalni Woodstockowicze na płatnym polu namiotowym.
Generalnie poszło też u nas szybko i bez myślenia o związku, czy czymkolwiek innym. Gdybyśmy po całowaniu nie obrali kierunku namiotu jednego, tylko ja swój, on swój, to nie ma żadnych szans spotkać się znowu bez komórki na Woodstocku. Z resztą nie zależało mi też na tym, więc bym się nie starała. Gdybyśmy tylko siedzieli w namiocie, to hm... spłoszyłabym się w pewnym momencie. Generalnie w trakcie okazało się, że namiot nie jest jego, tylko jego koleżanki i jej męża, którzy stwierdzili, że mają duży namiot, to on może i nocować w tym, po co rozstawiać kolejny i płacić za kolejny namiot. Więc jesteśmy w środku zabawiania się, do namiotu puka jego koleżanka i się pyta czy on tam jest. Na co odpowiedział, że właśnie ma wizytę i żeby nie otwierała namiotu (XDDDD). Nie wiedziałam, czy mam umrzeć z beki czy ze wstydu xd Gdyby to było w trakcie siedzenia i gadania, to pewnie by się dosiadła do nas ta koleżanka, albo byśmy wyszli na zewnątrz i bym się wtedy domagała odprowadzenia do mojego namiotu/poszłabym sama, atmosfera jakoś by prysła, bo mówię znów - ja nikogo nie szukałam, więc mi nie zależało na bliskiej relacji, zwłaszcza z kimś mieszkającym miliard kilometrów dalej. Tak czy siak, potem musieliśmy wyjść z tego namiotu, rozstawić jego namiot (do mojego namiotu 2,5 km). Wyjście było też tragiczne, bo jak się okazało, ta znajoma chyba chciała iść spać, a jej mąż pił z kumplami 20 m od namiotu. Żona zdążyła mu opowiedzieć już ploty dalej, więc oni tylko czekali, aż się wygramolimy i ogarniemy i powitali nas oklaskami. Przeszliśmy czerwoni ze wstydu bokiem, rozstawiliśmy ten kolejny namiot i w nim zostaliśmy, a skoro tam już byłam, na tym płatnym polu, to z ochotą skorzystałam z opcji ciepłego prysznica i poszliśmy szukać śniadania, a potem udało się nam dokładnie umówić, gdzie dokładnie się spotkamy o której dokładnie godzinie (bez pokazania miejsca bym go nie znalazła).
Tak czy siak przez to było więcej czasu na to, by zwrócić na siebie wzajemnie uwagę, co by nie nastąpiło, gdyby nie szereg związanych z tym sytuacji. A gdybym była dziewicą, miałabym opory przed pójściem na całość na Woodzie.
To w sumie mialas 2 obcych mezczyzn na pierwszym razie.? Tzn raz jednego i potem drugiego?