Dziewczyny!
Jesteśmy z mężem od 14 lat, w tym po ślubie od 8. Mamy 13 - letnią córkę, burzliwy związek, który jednak ustabilizował się. Kocham męża. Chyba...Chyba jednak za mało. Trzy lata temu zakochał się w dziewczynie, która mogłaby być jego córką. Naszą, bo oboje mamy po 45 lat. Bardzo to przeżyłam. Szalałam okropnie. Gdzieś w zakamarku serca pozostał mi ten żal. Byłam mu wierna. Szczyciłam się tym. Niestety. W miejscu pracy poznałam chłopaka, mężczyznę młodszego o 11 lat od siebie. Przyjechał do nas do hotelu na montaż. Od pierwszego spotkania ... nie wiem. Coś zaiskrzyło. Tylko z jego strony. Chodził za mną, mamił, był zawsze tam gdzie ja w odpowiedniej chwili. Nasze oczy ciągle się spotykały. Po dwóch miesiącach ośmielił się i zaczął mnie obejmować, podszczypywać, próbował całować. Przychodził i dawał całusa na dzień dobry i na do widzenia. Z początku bardzo się broniłam. Nie chciałam, uciekałam, unikałam. Chyba byłam niezbyt stanowcza albo ( jak wolę myśleć ) on zdesperowany. Zdarzył się jeden dzień. Ciężki bardzo w pracy, wymówki jakieś, nieporozumienia. Rozumiecie. Są nieraz takie. Zwykle dawałam sobie radę, bo jestem silną kobietą. Ale wiedziałam też, że jest ktoś kto chętnie mnie pocieszy i przytuli. Jak zawsze był w odpowiednim momencie. Zawołałam do siebie. Kazałam przytulić. Staliśmy tak. Wtulona w niego ze łzami w oczach. Całował mnie. I pękło coś w głowie, nie wiem. Mój mąż mnie kocha prawdziwie. Komplementuje, przytula, całuje jak nastolatek. Nie brakuje mi niczego. Może odrobinkę seksu, bo zmęczony po pracy zasypia. No królową seksu to ja nie jestem, ani nimfomanką. Nie potrafię wytłumaczyć sama sobie. Nic się wtedy jeszcze nie stało. On mi niczego nie obiecywał. Ja jemu tym bardziej. Nie mówiliśmy sobie niczego, żeby nie było trudno. Tylko raz się wyłamałam i wyznałam jak tęsknie. Cieszył się. Ma dziewczynę. Jest z nią, bo kocha ich córkę. Zapytałam dlaczego ją zdradza. Widocznie mi czegoś brakuje. Seks bez zobowiązań. Ot tak. Po prostu. Wyjechał na weekend, a ja zaczęłam myśleć i tęsknić. Nikt nie wiedział i nie wie. Chciałam poczuć jego zapach, jego dotyk. Zanim pojechał powiedziałam, że mam męża i bardzo go kocham. Kiedy On wrócił wtuliłam się w niego jak małolata i wtedy się stało. Byle gdzie, byle jak, byle... Okropnie się z tym czułam tym bardziej, że nie było jakoś nadzwyczajnie. Tak sobie. Wyzywałam się od najgorszych. Po co to zrobiłam? Nie mam pojęcia ! Gryzło mnie sumienie. Powiedział, że przyjdzie po więcej. Jak go nie widziałam, wiłam się i męczyłam. Sprzeczne uczucia mną targały. Fascynacja? Nie mieliśmy kontaktu oprócz tego w pracy. Myślałam, że wykorzystał i koniec. Spotkaliśmy się na dłużej po pracy i wszystko wyjaśniliśmy. Kiedyś będziemy musieli TO skończyć, nie dziś nie teraz Padło. Nie miał czasu, goniły terminy. Powtórzyliśmy jeszcze dwa razy. Teraz wyjechał .Może będzie za kilka dni, może za dwa miesiące. Na pożegnanie wyszeptał, że trzeba przestać myśleć i wrócić do rzeczywistości. Staram się okazywać mężowi dużo ciepła. Rekompensować mu to co zrobiłam. Z głupoty własnej. Nie potrafię inaczej tego nazwać.
Nie mogę mu powiedzieć i nie powiem. Nie przeżyłby tego. Nie wybaczył.
Najgorsze jest to, że ja wciąż myślę o NIM. Tęsknię. Postawiłam, że nie będę wodzić oczami już za nim, czekać. Ciężko będzie, bo nie pierwszy raz to sobie obiecuję.
Pozostaje pytanie : Dlaczego? Czemu to zrobiłam. Nie wiem. Jestem złą kobietą, żoną. Zabawa w seks. Głupie to. W domu mam lepszy, bo z miłości. Co kieruje kobietami, które tak postępują? Co będzie dalej? Co gorsze będzie. Czy to, że po powrocie odpuści, czy wręcz przeciwnie? Że nadal będzie chciał. Nie dam rady się oprzeć.
Tylko nie zrób tej głupoty i nie wypaplaj mężowi, że go zdradziłaś. Nigdy.
Tylko nie zrób tej głupoty i nie wypaplaj mężowi, że go zdradziłaś. Nigdy.
BRON BOŻE nic nie mów
Raz to ok....sie stalo
Ale reszta to juz ....jednak cos więcej
A co to ogóle znaczy "Sex bez zobowiązań" ?
Bez obietnic ślubu obiadów obowiązków?
A twoje myślenie tęsknienie i czekanie?
To juz nie jest sex bez zobowiązań
Bo juz, sobie nim napchałaś głowę
sama widzisz....
Placzesz ze to zle ale myśleć nie przestajesz
Zwłaszcza ze zaczęłaś od czułości nie id dzikiego wyuzdanego sexu
Kazalas się przytulać ....wiec?
Jesli będziesz w to brnęła to pewnie sie zakochasz....
Może jakiś mądry pan psycholog dopatrzyłby się podświadomego odwetu ...
I po co brać ślub mieć żonę w dzisiejszym świecie? Przecież to śmieszne jest czytając wątki na forum, chodząc do klubów patrząc na mężatki, na dziewczyny zaręczone jak się zachowują.
5 2016-07-09 13:48:16 Ostatnio edytowany przez flowerbykenzo (2016-07-09 13:49:10)
Realisto....w tym poście powyżej jest również opisane zachowanie dwóch mężczyzn, tak? po co to mieć męża, narzeczonego w dzisiejszym świecie (?)
Po co mieć cokolwiek kiedykolwiek.....
Jak się nie ma nic i nikogo
nic i nikogo sie nie traci ....
a jednak Ci czegoś brakuje...
Pomijając patologiczne przypadki osobowościowe, spełniona emocjonalnie i fizycznie kobieta nigdy nie zdradza, nigdy. Po prostu nie ma takiej potrzeby. Z mężczyznami jest trochę inaczej. Większość nie traktuje zdrady w kategorii zdrady, ale to temat na inny wątek. Dlatego uważam, że w Twoim małżeństwie nie jest tak kolorowo, jak opisałaś. Zawiodłaś się na mężu i do końca nie wybaczyłaś mu zdrady emocjonalnej. Kobiety dużo łatwiej wybaczają zdrade fizyczną niż emocjonalną. Boli mniej gdy ich facet w chwili słabości przeleci jakąś chętną pannę na boku i o niej zapomni, niż gdy się zaangażuje uczuciowo i będzie inwestował emocje w tę relację.
Wasza więź się rozluźniła, bliskość została nadszarpnięta, Twoje serce zranione... Zamiast próbować to odbudować, wolisz szukać bliskości u innych, bo łatwiej i bez obciążeń. Z mężem chyba łączy Cię znacznie wiecej? Kochasz go? Szczerze sobie odpowiedz czy to jest facet z którym chcesz spędzić resztę życia i dlaczego. Jeśli argumentami za będzie coś wiecej niż wspólne dziecko i kredyt to widzę światełko w tunelu :-)
Do zdrady nie przyznawaj się, nie ma sensu. Jak Ci będzie ciężko to wyrzygaj wszystko na spowiedzi u księdza, zamiast zrzucać balast na barki człowieka, ktorego kochasz. Jedno świństwo nie usprawiedliwia drugiego. Pewne tajemnice warto zachować dla siebie. Sama zresztą wiesz na przykładzie męża. Czy żyje Ci się lepiej ze świadomością, że zostałaś zdradzona? Napisalaś, że gdzieś w zakamarku serca pozostał Ci ten żal...
Bo zawsze pozostaje. Można wybaczyć, ale zapomnieć się nie da.
Trzymam kciuki, abyście poukładali bałagan w swoim życiu i odnaleźli się na nowo.
Męża kocham naprawdę. Łączy nas wiele. Trochę się pogubiłam, jak pisałam już. Wstyd mi, że posunęłam się do zdrady. Do tej pory nie żałowałam, ale z upływem czasu..... Nie warto było. Wiem, że nigdy to się nie powtórzy, ani z nim, ani z żadnym innym.
Seks bez zobowiązań. Istnieje tylko w umysłach mężczyzn. Teraz widzę, że inaczej to wszystko wygląda.
Jeśli nie chcesz krzywdzić, nie zaczynaj....
I po co brać ślub mieć żonę w dzisiejszym świecie? Przecież to śmieszne jest czytając wątki na forum, chodząc do klubów patrząc na mężatki, na dziewczyny zaręczone jak się zachowują.
Kobiety ZAWSZE zdradzały. Tak samo jak mężczyźni. To nie jest wytwór naszych czasów.
A dlaczego? Może dlatego że człowiek nie jest monogamiczny, choć bardzo chciałby być.
Męża kocham naprawdę. Łączy nas wiele. Trochę się pogubiłam, jak pisałam już. Wstyd mi, że posunęłam się do zdrady. Do tej pory nie żałowałam, ale z upływem czasu..... Nie warto było. Wiem, że nigdy to się nie powtórzy, ani z nim, ani z żadnym innym.
Seks bez zobowiązań. Istnieje tylko w umysłach mężczyzn. Teraz widzę, że inaczej to wszystko wygląda.
Jeśli nie chcesz krzywdzić, nie zaczynaj....
Wyciągnęłaś wnioski i jest dobrze.
Paradoksalnie silniej dotarło do ciebie jak ważny jest twój mąż, jak bardzo go kochasz i ja bardzo nie chcesz nikogo innego, to ten plus
Pewnie będzie cie to jednak męczyć jeszcze długo, moze zawsze i to jest ten minus
Ale mąż skrzywdzony nie jest bo nic nie wie, nie krzywdź go tą niepotrzebna wiedzą podwójnie
Do faceta nie dotrze ze to pomyłka i ze żałujesz, będzie wył jak ranny zwierz. Mężczyźni dobrze wiedzą, ze traktują,zdradę inaczej niz kobiety, ze u nas to głębszy poważniejszy problem. Sama napisalas ze sex bez zobowiązań zarezerwowali sobie tylko dla siebie.
Przyznajemy sie do zdrad tylko po to żeby sobie ulżyć, bo zdradzana strona wolałaby tego nie wiedzieć, jeśli to naprawdę pomyłka i nic się zmienia. Jesli się przyznamy zmieni się wszystko....szczerość nie zawsze jest dobra.... Chyba wiesz to po sobie
JA WOLALABYM WIEDZIEC. I mam, i zawsze będę o to miala zal do wczesniejszego partnera, ze nie mial odwagi cywilnej i byl tchorzem, ze sie nie przyznal i ze klamal w zywe oczy. bo
bo wtedy ja mialabym wybor. i odeszlabym. nie mialabym dzieki temu dlugow na kilkadziesiat tysiecy, ktorymi ten czlowiek rzucil mi w twarz. i ktore musze splacac do tej pory.
NIE PRZYZNAJESZ SIE DO ZDRADY - JESTES TCHORZEM JAKICH MALO
zabierasz drugiemu czlowiekowi prawo do decydowania o tym, czy z takich tchorzem i zdrakca chce nadal byc.
11 2016-07-10 12:56:39 Ostatnio edytowany przez flowerbykenzo (2016-07-10 12:57:37)
_v_
Zdrada zdradzie nierówna
Każdy chciałby WIEDZIEC ze jest notorycznie oszukiwany
I żyje w nieprawdziwym związku
Co innego jeden raz i jedna pomyłka
Piszesz ze wolałabyś wiedzieć bo sie dowiedziałaś
Wiec w twoim wypadku jest inaczej
Wolałabyś wiedzieć wcześnie a,dowiedziałaś,się później
Tez wolałabym wiedziec ze np moj mąż żyje z kimś od roku i mnie oszukuje i ze od roku żyje w mstrixie bo mogłabym sama zdecydować s nie czeka aż on mnie zostawi
Ale ze coś tam mu się trafiło RAZ
I tylko go to utwierdziło w miłości do mnie to by nie musiała wiedzieć, absolutnie
A to nie jest wcale żadna odwaga
Tylko zrzucanie na kogoś swoich wyrzutów sumienia żeby mieć odpuszczone i nie musieć sie z tym mierzyć samemu dzień po dniu.
Rzecz dotyczy JEDNIRAZOWEJ POMYŁKI
JA WOLALABYM WIEDZIEC. I mam, i zawsze będę o to miala zal do wczesniejszego partnera, ze nie mial odwagi cywilnej i byl tchorzem, ze sie nie przyznal i ze klamal w zywe oczy. bo
bo wtedy ja mialabym wybor. i odeszlabym. nie mialabym dzieki temu dlugow na kilkadziesiat tysiecy, ktorymi ten czlowiek rzucil mi w twarz. i ktore musze splacac do tej pory.
NIE PRZYZNAJESZ SIE DO ZDRADY - JESTES TCHORZEM JAKICH MALO
zabierasz drugiemu czlowiekowi prawo do decydowania o tym, czy z takich tchorzem i zdrakca chce nadal byc.
A ja nie chciałabym wiedzieć o jednorazowym skoku który niczego nie zmienia.
Nie wszyscy więc są tacy jak Ty.
zdrada to zdrada - koniec, kropka.
niezależnie od tego, czy partner chciałby wiedzieć, czy nie , osoba zdradzająca i tak jest tchórzem i kłamcą.
można mówić: nie chcę obarczać partnera moją zdradą, nie chcę zrzucać na niego odpowiedzialności.
A prawda jest taka, że po prostu taki ktoś dba jak może o własną du** i tyle.
Gdyby dbał o partnera to przede wszystkim by NIE ZDRADZIŁ.
Sformułowanie "tchórz jakich mało" odczytuję jako coś bliskiego "szczytowi tchórzostwa" a nie jako nawiązanie do liczby osób popełniających podobne tchórzostwo. Możemy zatem założyć, że cudzołożnik zatajający swój czyn nie potrafi stanąć w obronie żony w sytuacji zagrożenia, nie potrafi inwestować w tworzenie wspólnego dobra bo inwestycje obarczone są ryzykiem, nie zdobędzie się na inne zachowania wymagające mniejszej czy większej odwagi? A może tylko jest tchórzem w porównaniu do odwagi osoby, która dowiedziawszy się o przyjemności jakiej z kimś obcym dopuścił się partner potrafi zakończyć związek, mimo, iż negatywne skutki czynu partnera są nieoczywiste, niejasne, dyskusyjne?
Nie wszystko w życiu jest czarne lub białe ani tym bardziej wzorcowe czy idealne.... ludzie popełniają błędy które nie muszą oznaczać konca związku. Bo jeszcze jest cos takiego jak okoliczności....
A ktos kto formułuje tak kategoryczne i bezwzględne sądy to tez jeszcze musi więcej zycia zobaczyć, czasem bez względu na wiek....
Mówienie prawdy (wszelakiej) osobie która o nią nie prosi i jej nie chce, to dość kontrowersyjne zachowanie.....mnóstwa rzeczy ludziom nie mówimy żeby ich nie ranić niepotrzebnie
Nie wszystko w życiu jest czarne lub białe ani tym bardziej wzorcowe czy idealne.... ludzie popełniają błędy które nie muszą oznaczać konca związku. Bo jeszcze jest cos takiego jak okoliczności....
A ktos kto formułuje tak kategoryczne i bezwzględne sądy to tez jeszcze musi więcej zycia zobaczyć, czasem bez względu na wiek....
Mówienie prawdy (wszelakiej) osobie która o nią nie prosi i jej nie chce, to dość kontrowersyjne zachowanie.....mnóstwa rzeczy ludziom nie mówimy żeby ich nie ranić niepotrzebnie
mowie tak właśnie dlatego, ze juz sporo w zyciu przezylam. zatoczylam kolo i wrocilam do swoich mlodzienczych zasad.
i tak - zdrada partnera bedzie dla mnie oznaczala koniec zwiazku. tego bede sie trzymac.
a blad to jest wtedy, jak sie napisze "ogurek" zamiast "ogórek". zdrada to zawsze swiadomy wybór, ktorego sie dokonuje.
Tylko pamiętaj, ze jak to gówno wybije na wierzch, to będzie nieporównywalnie gorzej niż jakby się tego dowiedział wprost od Ciebie.
Jak dowie się od gacha, albo plotek, to masz po "małżeństwie".
Dobrze....moze macie racje....
,,Jeśli nie chcesz krzywdzić, nie zaczynaj....''
Podpisuję się pod Twoją wypowiedzią obiema łapkami
I wszystko w temacie.
Wyście chyba tylko wszyscy zapomnieli ze on ja zdradził pierwszy.....ale juz sie tu nie mądrze
Seks bez zobowiązań? Oczywiście ze tak. Pod warunkiem że dyskretnie i było warto.
Z tym, że o ile my, szowinistyczne świnie, jesteśmy do tego stworzeni, to wy -nie.
Wy sie zaraz zakochujecie i sa same kłopoty.
Do skoków o tyczce potrzebni są wytrawni zawodnicy, bo można dupę poobijać. Pójść w górę to jedna sprawa, a bezpiecznie wylądować to druga.
Hej!
Wyście chyba tylko wszyscy zapomnieli ze on ja zdradził pierwszy.....ale juz sie tu nie mądrze
--to powinien dostac po pysku że sprawa sie rypła tak na początek. Co za fujara.
Hej!
Seks bez zobowiązań? Oczywiście ze tak. Pod warunkiem że dyskretnie i było warto.
Z tym, że o ile my, szowinistyczne świnie, jesteśmy do tego stworzeni, to wy -nie.
Wy sie zaraz zakochujecie i sa same kłopoty.Do skoków o tyczce potrzebni są wytrawni zawodnicy, bo można dupę poobijać. Pójść w górę to jedna sprawa, a bezpiecznie wylądować to druga.
Hej!
To z kim wy chcecie ten sex bez zobowiązań czynić skoro z nami tak trudno bo się zakochujemy i są same kłopoty?
No chyba sami ze sobą, wytrawni tyczkarze
Ja w sex bez zobowiązań nie wierze
Znaczy w Sex bez zaangażowania emocjonalnego, a ono przeważnie prowadzi na manowce w takich układach....
...o mialam nic juz tu nie mówić...
Wyście chyba tylko wszyscy zapomnieli ze on ja zdradził pierwszy.....ale juz sie tu nie mądrze
Bez urazy
to tutaj tylko dodam ,,Jak Kuba Bogu,to Bóg Kubie''????
i ,,Ząb za ząb'' ???
Tak ???
baca350 napisał/a:Seks bez zobowiązań? Oczywiście ze tak. Pod warunkiem że dyskretnie i było warto.
Z tym, że o ile my, szowinistyczne świnie, jesteśmy do tego stworzeni, to wy -nie.
Wy sie zaraz zakochujecie i sa same kłopoty.Do skoków o tyczce potrzebni są wytrawni zawodnicy, bo można dupę poobijać. Pójść w górę to jedna sprawa, a bezpiecznie wylądować to druga.
Hej!
To z kim wy chcecie ten sex bez zobowiązań czynić skoro z nami tak trudno bo się zakochujemy i są same kłopoty?
No chyba sami ze sobą, wytrawni tyczkarzeJa w sex bez zobowiązań nie wierze
Znaczy w Sex bez zaangażowania emocjonalnego, a ono przeważnie prowadzi na manowce w takich układach.......o mialam nic juz tu nie mówić...
ale nie wytrzymałas
No bo mnie tyczkarze bacy rozśmieszyli
Nie, nie ząb za ząb
Nie tak cynicznie
Nie jestem typem odwetowca
Bardziej mi chodziło o jej podświadomość
Tylko pamiętaj, ze jak to gówno wybije na wierzch, to będzie nieporównywalnie gorzej niż jakby się tego dowiedział wprost od Ciebie.
Jak dowie się od gacha, albo plotek, to masz po "małżeństwie".
Pracuję w hotelu. Mąż wie, że z różnymi osobami rozmawiam, prowadzę na pokoje itd. O tym, że spaliśmy ze sobą lub mieliśmy jakikolwiek kontakt fizyczny wiemy tylko my. Może brzmi to naiwnie, ale On przyjechał i wyjedzie. Właśnie jutro będzie, jak się dowiedziałam i potem już ... koniec z montażem. Nie sądzę, by się dowiedział.
28 2016-07-11 07:25:15 Ostatnio edytowany przez wyrzutsumienia (2016-07-11 07:28:05)
-
-to powinien dostac po pysku że sprawa sie rypła tak na początek. Co za fujara.
Hej!
Fujara, fujara. Od początku go wyczułam. Intuicja. Kobieca.
-
-to powinien dostac po pysku że sprawa sie rypła tak na początek. Co za fujara.
Hej!Fujara, fujara. Od początku go wyczułam. Intuicja. Kobieca.
Już się pogubiłam Autorko
,,Fujarą'' nazywasz swojego męża czy kochanka ?????
No bo mnie tyczkarze bacy rozśmieszyli
Nie, nie ząb za ząb
Nie tak cynicznie
Nie jestem typem odwetowca
Bardziej mi chodziło o jej podświadomość
Mnie też:D
Ja kiedyś byłam, ale po przemysleniu i ochłonieciu załowałam swojej reakcji
Podswiadomośc Autorki ??? tzn kobieca intuicja się tutaj kłania tak ??
Myslę,ze Autorka tematu wiedziała co robi i chciała tego, ale co ja tam wiem
Wiecie. Nie wiem czy chciałam. Nie wiem nawet czy żałuję. Jest mi wstyd. To pewne. Fujara to mąż, bo dał się złapać na kłamstwie. Cholernie mnie zranił. Taka wiedza nie była mi potrzebna. Wolałabym się nie wiedzieć nigdy. Teraz z Nim to sytuacja jakaś..... Potrzebowałam chyba adoracji, zauważenia. Nie wiem. Myślę jeszcze o tym. O Nim. Jutro wjeżdża. Nie wiem jak zareaguje my na siebie. I co za boli bardziej. W tym przypadku jestem słaba. Boję się obojętności z jego strony, ale równocześnie tych Jego Oczu. Oszalałam chyba. Muszę być silna. Na pewno seks nie wchodzi w grę.
Cholernie mnie zranił. Taka wiedza nie była mi potrzebna. Wolałabym się nie wiedzieć nigdy. ..
I tak wlasnie jest ....w większości nie chcemy wiedzieć takich rzeczy....
Wiec właściwie pozostaję przy swojej pierwszej wypowiedzi ....
Pzdr autorkę i wszystkich
No właśnie, z kim zdradzać nasze zony.
Te fajne sztuki jak na złość sa wierne!! Co za rozpacz.
A te chętne z netu?? To jak polowanie na zająca w klatce.
Musze wyjść z nory, ruszyć na łowy, i zahaczyć jaką nierozważną i zamotaną.
Uważajcie, w ta sobotę wychodzę na łowy , Wrocław -Plac Solny i okolice. Lepiej zostańcie w chałupach i cerujcie skarpety!
Hej!
34 2016-07-11 12:02:56 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-07-11 12:04:11)
Seks bez zobowiązań? Oczywiście ze tak. Pod warunkiem że dyskretnie i było warto.
Z tym, że o ile my, szowinistyczne świnie, jesteśmy do tego stworzeni, to wy -nie.
Wy sie zaraz zakochujecie i sa same kłopoty.Do skoków o tyczce potrzebni są wytrawni zawodnicy, bo można dupę poobijać. Pójść w górę to jedna sprawa, a bezpiecznie wylądować to druga.
Hej!
Idealizujesz kobiety.
Zapewniam Cię że kobiety także potrafią zdradzać nie zakochując się. Sama znam wiele takich przypadków. I co ciekawe - w tej sytuacji bardzo często zakochują się ci faceci-kochankowie.
A do tego kobiety także potrafią zdradzać choć w domu im NICZEGO nie brakuje, wierz mi. Po prostu, żeby poczuć nowe motylki i ekscytację.
Nimfomanki sa poza dyskusją.
Oczywiście na 100 kobiet znajda sie -3-5 takie co lubią motylki, ale to mniejszość trzeba się nieco naganiać by je trafić.
A faceci zniewieściali i kochliwi- to inna bajka.
Trzeba pamiętać iż pleć fizyczna i psychiczna nie zawsze sie pokrywają, czasem sie kompletnie rozmijają.
Dlatego sa baby generałowie, i sa faceci kochliwi jak licealistki.
Ale jakoś uogólnić trzeba bo jak wejdziemy w niuanse to dyskusja stanie w miejscu .
Hej!
Niby swoje lata masz a zachowałaś się jak zwykła gówniara, oko za oko co nie?
Jeśli masz w sobie odrobinę honoru to powinnaś się przyznać i przyjąć do wiadomości ewentualne konsekwencje.
A co do reszty to ja jestem jedną z tych osób która wolałaby wiedzieć, lepsza brutalna prawda niż słodkie kłamstwo i życie w oszustwie i zakłamaniu.
Tak czy siak takich historii jest bardzo dużo, aż za dużo i to też pokazuje jakie wartości mają ludzie i co to znaczy dla innych szacunek wobec drugiej osoby, chyba nie pozostaje nic innego jak traktować ze sporym dystansem znajomości zwanymi związkami.
37 2016-07-11 15:50:55 Ostatnio edytowany przez wyrzutsumienia (2016-07-11 15:58:15)
Niby swoje lata masz a zachowałaś się jak zwykła gówniara, oko za oko co nie?
Jeśli masz w sobie odrobinę honoru to powinnaś się przyznać i przyjąć do wiadomości ewentualne konsekwencje.A co do reszty to ja jestem jedną z tych osób która wolałaby wiedzieć, lepsza brutalna prawda niż słodkie kłamstwo i życie w oszustwie i zakłamaniu.
Tak czy siak takich historii jest bardzo dużo, aż za dużo i to też pokazuje jakie wartości mają ludzie i co to znaczy dla innych szacunek wobec drugiej osoby, chyba nie pozostaje nic innego jak traktować ze sporym dystansem znajomości zwanymi związkami.
Co nam to da? Ta wiedza. Wiem jak ja się czułam. Zdarzyło się i już. Więcej się nie zdarzy. Dowaliłeś ostro.
To nie oko za oko. Mąż przyprowadził swoją kochanicę do mnie, by udowodnić, że nic ich nie łączy. Po czym zaczął całować na moich oczach. Minęły trzy lata, a on nadal twierdzi, że to tylko koleżanka była. I wygłup.
Z tym Moim nie łączy mnie nic. Nieźle się musiał nagimnastykować bym go zauważyła. Po prostu był wtedy kiedy trzeba. Polubiłam go, motylki, fascynacja... seks. Gdyby mąż spytał mnie: Dlaczego ? Nie wiedziała bym co powiedzieć. Zawrócił mi w głowie i wiek nie tu nic do rzeczy.
Jest mi wstyd i mam wyrzuty. Dzięki Wam wiem, że nie powinnam dodatkowo ranić męża.
Nie zapomniałam mu tego, ale przyjęłam do domu. To nie zniknęło. Wypominam mu to przy każdej głębszej kłótni. Już tego nie zrobię. Jestem taka sama. Zdradziłam.
Tom94 napisał/a:Niby swoje lata masz a zachowałaś się jak zwykła gówniara, oko za oko co nie?
Jeśli masz w sobie odrobinę honoru to powinnaś się przyznać i przyjąć do wiadomości ewentualne konsekwencje.A co do reszty to ja jestem jedną z tych osób która wolałaby wiedzieć, lepsza brutalna prawda niż słodkie kłamstwo i życie w oszustwie i zakłamaniu.
Tak czy siak takich historii jest bardzo dużo, aż za dużo i to też pokazuje jakie wartości mają ludzie i co to znaczy dla innych szacunek wobec drugiej osoby, chyba nie pozostaje nic innego jak traktować ze sporym dystansem znajomości zwanymi związkami.Co nam to da? Ta wiedza. Wiem jak ja się czułam. Zdarzyło się i już. Więcej się nie zdarzy. Dowaliłeś ostro.
To nie oko za oko. Mąż przyprowadził swoją kochanicę do mnie, by udowodnić, że nic ich nie łączy. Po czym zaczął całować na moich oczach. Minęły trzy lata, a on nadal twierdzi, że to tylko koleżanka była. I wygłup.
Z tym Moim nie łączy mnie nic. Nieźle się musiał nagimnastykować bym go zauważyła. Po prostu był wtedy kiedy trzeba. Polubiłam go, motylki, fascynacja... seks. Gdyby mąż spytał mnie: Dlaczego ? Nie wiedziała bym co powiedzieć. Zawrócił mi w głowie i wiek nie tu nic do rzeczy.
Jest mi wstyd i mam wyrzuty. Dzięki Wam wiem, że nie powinnam dodatkowo ranić męża.
Nie zapomniałam mu tego, ale przyjęłam do domu. To nie zniknęło. Wypominam mu to przy każdej głębszej kłótni. Już tego nie zrobię. Jestem taka sama. Zdradziłam.
Co nam da ta wiedza?
Chociażby możliwość dokonania wyboru,czy tkwimy nadal w tym quasi związku,czy też nie.
Oprócz tego,sprawdzenie własnego stanu zdrowia,co chyba nawet jest ważniejsze,bo przecież nie wiemy z kim...komuś przytrafiło się to upss.
39 2016-07-11 16:09:51 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-07-11 16:10:16)
Co nam da ta wiedza?
Chociażby możliwość dokonania wyboru,czy tkwimy nadal w tym quasi związku,czy też nie.
Oprócz tego,sprawdzenie własnego stanu zdrowia,co chyba nawet jest ważniejsze,bo przecież nie wiemy z kim...komuś przytrafiło się to upss.
Akurat w tym przypadku mąż autorki wątku wie doskonale, że jest w pseudozwiązku. Sam zdradził, potem przyprowadził do niej kochankę, żeby mogła sobie popatrzeć jak bardzo mu na niej nie zależy (w tym momencie nie chce nawet wnikać już do czego sprowadził obie kobiety), potem jeszcze tamtą wycałował (WTF?). Jemu wiedza ta do niczego nie jest potrzebna. Autorce wątku wiedza o tamtej jak widać też potrzebna nie była... Obydwoje wiedzą w czym są.
majkaszpilka napisał/a:Co nam da ta wiedza?
Chociażby możliwość dokonania wyboru,czy tkwimy nadal w tym quasi związku,czy też nie.
Oprócz tego,sprawdzenie własnego stanu zdrowia,co chyba nawet jest ważniejsze,bo przecież nie wiemy z kim...komuś przytrafiło się to upss.Akurat w tym przypadku mąż autorki wątku wie doskonale, że jest w pseudozwiązku. Sam zdradził, potem przyprowadził do niej kochankę, żeby mogła sobie popatrzeć jak bardzo mu na niej nie zależy (w tym momencie nie chce nawet wnikać już do czego sprowadził obie kobiety), potem jeszcze tamtą wycałował (WTF?). Jemu wiedza ta do niczego nie jest potrzebna. Autorce wątku wiedza o tamtej jak widać też potrzebna nie była... Obydwoje wiedzą w czym są.
Skoro tak...to po co dorabiać filozofię do wszystkiego.Miłość,przywiązanie i inne pierdy...odstawmy to miedzy bajki.Bawmy się.Zawsze można się zapomnieć i wleźć do łóżka przypadkowo...tak samo,jak w gówno.
Ale jak im pasuje,to już nie moja brocha
Skoro tak...to po co dorabiać filozofię do wszystkiego.Miłość,przywiązanie i inne pierdy...odstawmy to miedzy bajki.
Inaczej się umawiali. Inaczej to miało wyglądać. Umowa została złamana i nowe zasady nie zostały ustalone, a powrót do starych jak widać był niemożliwy. Stąd narracja nie przystaje do rzeczywistości. Na rzeczywistość trudno jest spojrzeć jasno, bo znacząco odbiega od wyobrażeń i pragnień.
Może należy zrobić aneks do tej umowy?Tylko wtedy okazać się może,że zbyt dużo jest do stracenia.
Może należy zrobić aneks do tej umowy?Tylko wtedy okazać się może,że zbyt dużo jest do stracenia.
I to jest to: zbyt dużo do stracenia. Mimo, że zdrada bolała i wywróciła zasady związku do góry nogami, to zbyt wiele było do stracenia (i nie chodzi tu tylko o sprawy materialne). W bilansie strat i zysków obojgu wyszło, że kontynuacja związku jest lepszym rozwiązaniem. Nie zmienia to faktu, że zadra pozostała, a umowę złamano. Związek na zewnątrz (również na zewnątrz między sobą) funkcjonuje tak jak wcześniej, a nawet autorka dostrzega większe starania, ale jest to na zewnątrz. To co wewnątrz nie zostało przepracowane i oparte zostało na teatrzyku: on jej pokazał, używając do tego kochanki, że to było nic. Ustalili więc, że to było nic. Ostatecznie jednak to nie było nic i teraz to się mści.
Jest dużo do stracenia. Bardzo wiele. Kochamy się. Tamto się mści faktycznie. Gdybym zdradziła z kimś kogo pokochałam, powiedziałbym mu znaczy mężowi. On usprawiedliwił się stanem upojenia. Pił trzy miesiące, nie był sobą blablabla.....
Prawdę mówiąc nie myślałam o tym jak o rewanżu. W ogóle nie myślałam.
Opisałam sytuację. Chciałam wyżalić się po ludzku. Nie szukam usprawiedliwienia, bo go nie ma. Stało się. Wiem, że mąż bardzo mnie kocha, a ja nie chcę tego psuć. Żałuję, że się dałam uwieść. Mimo wszystko taka prawda by go zabiła. Posłucham większości.
Jest dużo do stracenia. Bardzo wiele. Kochamy się. Tamto się mści faktycznie. Gdybym zdradziła z kimś kogo pokochałam, powiedziałbym mu znaczy mężowi. On usprawiedliwił się stanem upojenia. Pił trzy miesiące, nie był sobą blablabla.....
Prawdę mówiąc nie myślałam o tym jak o rewanżu. W ogóle nie myślałam.
Opisałam sytuację. Chciałam wyżalić się po ludzku. Nie szukam usprawiedliwienia, bo go nie ma. Stało się. Wiem, że mąż bardzo mnie kocha, a ja nie chcę tego psuć. Żałuję, że się dałam uwieść. Mimo wszystko taka prawda by go zabiła. Posłucham większości.
no tak...jedzmy gówno, miliardy much nie mogą się mylić to tak a propos słuchania większości. Kurcze, posłuchaj siebie a nie większosći. Czy większosć ma rację, monopol na prawdę? Nie myl prawdy z opinią większości. Większosć nie zna Twojego męża, tylko Ty go znasz i wiesz, co by go zabiło a co nie. Ja oczywiście jestem w tej większosci, ktora Ci radzi nie mówić, żeby sobie i mężowi życia nie komplikować, ale wolałabym, abyś tak bezkrytycznie nie sluchała innych tylko sama wyciągała wnioski z własnych doświadczeń i je analizowała. A doświadczenia w tej materii masz. Doświadczylas prawdy, więc wiesz, że nic dobrego ona nie wniosła w Twoje życie ani małżeństwo, przeciwnie, zostawiła w sercu bliznę. Posłuchaj swego serca a nie większosci...
Stop, prawiczki!
O czym gadamy?? Jaka zdrada, fizyczna, psychiczna , czy wszystko w kupie?
Bo o ile zdrada fizyczna jest przez normalnych ludzi do zaakceptowania w rozsądnych ilościach, to zdrada psychiczna do zaakceptowania nie jest w każdej ilości.
Moja dała mi to do zrozumienia dawno bo wiedziała z jakim typem sie wiąże.
A więc, jak to widzicie?? Hej!
Jest dużo do stracenia. Bardzo wiele. Kochamy się. Tamto się mści faktycznie. Gdybym zdradziła z kimś kogo pokochałam, powiedziałbym mu znaczy mężowi. On usprawiedliwił się stanem upojenia. Pił trzy miesiące, nie był sobą blablabla.....
Prawdę mówiąc nie myślałam o tym jak o rewanżu. W ogóle nie myślałam .
Opisałam sytuację. Chciałam wyżalić się po ludzku. Nie szukam usprawiedliwienia, bo go nie ma. Stało się. Wiem, że mąż bardzo mnie kocha, a ja nie chcę tego psuć. Żałuję, że się dałam uwieść. Mimo wszystko taka prawda by go zabiła.
A no właśnie. Nie myślałaś. Ciekawy macie układ.
Dla mnie to rzeczywiście "niesamowita historia."
Może być i taka odmiana "miłości".
Twój nick wiele mówi o tym, jak się czujesz.
Jak myślisz, jaki nick wybrałby Twój mąż?
Prawda czasami najpierw zabija, potem wyzwala.
wyrzutsumienia napisał/a:Jest dużo do stracenia. Bardzo wiele. Kochamy się. Tamto się mści faktycznie. Gdybym zdradziła z kimś kogo pokochałam, powiedziałbym mu znaczy mężowi. On usprawiedliwił się stanem upojenia. Pił trzy miesiące, nie był sobą blablabla.....
Prawdę mówiąc nie myślałam o tym jak o rewanżu. W ogóle nie myślałam.
Opisałam sytuację. Chciałam wyżalić się po ludzku. Nie szukam usprawiedliwienia, bo go nie ma. Stało się. Wiem, że mąż bardzo mnie kocha, a ja nie chcę tego psuć. Żałuję, że się dałam uwieść. Mimo wszystko taka prawda by go zabiła. Posłucham większości.no tak...jedzmy gówno, miliardy much nie mogą się mylić
to tak a propos słuchania większości. Kurcze, posłuchaj siebie a nie większosći. Czy większosć ma rację, monopol na prawdę? Nie myl prawdy z opinią większości. Większosć nie zna Twojego męża, tylko Ty go znasz i wiesz, co by go zabiło a co nie. Ja oczywiście jestem w tej większosci, ktora Ci radzi nie mówić, żeby sobie i mężowi życia nie komplikować, ale wolałabym, abyś tak bezkrytycznie nie sluchała innych tylko sama wyciągała wnioski z własnych doświadczeń i je analizowała. A doświadczenia w tej materii masz. Doświadczylas prawdy, więc wiesz, że nic dobrego ona nie wniosła w Twoje życie ani małżeństwo, przeciwnie, zostawiła w sercu bliznę. Posłuchaj swego serca a nie większosci...
Słucham. Właśnie słucham. Słuchałam serca także wtedy, gdy On trzymał mnie w ramionach i całował, a nie był to mąż. Serce to nie zawsze dobry doradca.
Chciałam rady. Dostałam. Teraz słucham rozumu. On mówi, by nie komplikować sobie życia nawet wtedy, kiedy to oznacza tchórzostwo i życie w quasi związku.
Paradoksalnie ten romans utwierdził mnie w przekonaniu, że z mężem chcę iść dalej przez życie.
Współwinny przyjeżdża jutro. Zobaczymy się we środę. Taka praca.
wyrzutsumienia napisał/a:Jest dużo do stracenia. Bardzo wiele. Kochamy się. Tamto się mści faktycznie. Gdybym zdradziła z kimś kogo pokochałam, powiedziałbym mu znaczy mężowi. On usprawiedliwił się stanem upojenia. Pił trzy miesiące, nie był sobą blablabla.....
Prawdę mówiąc nie myślałam o tym jak o rewanżu. W ogóle nie myślałam .
Opisałam sytuację. Chciałam wyżalić się po ludzku. Nie szukam usprawiedliwienia, bo go nie ma. Stało się. Wiem, że mąż bardzo mnie kocha, a ja nie chcę tego psuć. Żałuję, że się dałam uwieść. Mimo wszystko taka prawda by go zabiła.A no właśnie. Nie myślałaś.
Ciekawy macie układ.
Dla mnie to rzeczywiście "niesamowita historia."
Może być i taka odmiana "miłości".
Twój nick wiele mówi o tym, jak się czujesz.
Jak myślisz, jaki nick wybrałby Twój mąż?
Prawda czasami najpierw zabija, potem wyzwala.
I_see_beyond napisał/a:wyrzutsumienia napisał/a:Jest dużo do stracenia. Bardzo wiele. Kochamy się. Tamto się mści faktycznie. Gdybym zdradziła z kimś kogo pokochałam, powiedziałbym mu znaczy mężowi. On usprawiedliwił się stanem upojenia. Pił trzy miesiące, nie był sobą blablabla.....
Prawdę mówiąc nie myślałam o tym jak o rewanżu. W ogóle nie myślałam .
Opisałam sytuację. Chciałam wyżalić się po ludzku. Nie szukam usprawiedliwienia, bo go nie ma. Stało się. Wiem, że mąż bardzo mnie kocha, a ja nie chcę tego psuć. Żałuję, że się dałam uwieść. Mimo wszystko taka prawda by go zabiła.A no właśnie. Nie myślałaś.
Ciekawy macie układ.
Dla mnie to rzeczywiście "niesamowita historia."
Może być i taka odmiana "miłości".
Twój nick wiele mówi o tym, jak się czujesz.
Jak myślisz, jaki nick wybrałby Twój mąż?
Prawda czasami najpierw zabija, potem wyzwala.
Tak się właśnie czuję. Mam wyrzuty sumienia, bo zdradziłam i To tak sobie. Bez miłości.
Mąż ? On ich nie miał i nie ma. A prawda by go nie wyzwoliła. Mnie też nie.
wyrzutsumienia napisał/a:I_see_beyond napisał/a:A no właśnie. Nie myślałaś.
Ciekawy macie układ.
Dla mnie to rzeczywiście "niesamowita historia."
Może być i taka odmiana "miłości".
Twój nick wiele mówi o tym, jak się czujesz.
Jak myślisz, jaki nick wybrałby Twój mąż?
Prawda czasami najpierw zabija, potem wyzwala.
Tak się właśnie czuję. Mam wyrzuty sumienia, bo zdradziłam i To tak sobie. Bez miłości.
Mąż ? On ich nie miał i nie ma. A prawda by go nie wyzwoliła. Mnie też nie.
To konkretne podsumowanie. Jakie wyciągasz z tego doświadczenia wnioski dla siebie na przyszłość?
52 2016-07-12 00:27:49 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-07-12 00:29:16)
Wiecie. (...)W tym przypadku jestem słaba. Boję się obojętności z jego strony, ale równocześnie tych Jego Oczu. Oszalałam chyba. Muszę być silna. Na pewno seks nie wchodzi w grę.
oj tam oj tam seksik na "do wiedzenia" tudzież "żegnaj" dla takiej puszczalskiej to pryszcz. Jeżu właśnie takiej zony" bym chciała dla tych wszystkich "syfów" których znam
53 2016-07-12 00:33:34 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-07-12 00:53:18)
Z tym Moim nie łączy mnie nic. Nieźle się musiał nagimnastykować bym go zauważyła. Po prostu był wtedy kiedy trzeba. Polubiłam go, motylki, fascynacja... seks. Gdyby mąż spytał mnie: Dlaczego ? Nie wiedziała bym co powiedzieć. Zawrócił mi w głowie i wiek nie tu nic do rzeczy.
Jest mi wstyd i mam wyrzuty. Dzięki Wam wiem, że nie powinnam dodatkowo ranić męża.
Nie zapomniałam mu tego, ale przyjęłam do domu. To nie zniknęło. Wypominam mu to przy każdej głębszej kłótni. Już tego nie zrobię. Jestem taka sama. Zdradziłam.
oj tam wstyd, co se poru... to twoje buahahaha. ta kobita to tak zwana karma na ch...
a badania na syfilisa itp po tym oblatywaczu hotelowym juz sobie zrobiłaś? czy przenosisz bezpośrednio na biedne dziecko i mężusia?
Jezus cóż za NIESAMOWITA STORY!!!
Ok ok. Wiem, że nie napisałam na tym forum co trzeba. Zmieszajcie z błotem, wyzwijcie, bo to najłatwiej. Człowiek popełnił błąd, a gromy się ciskają jakby wszyscy święci byli.
Nie oczekiwałam tu głaskania po głowie. Wysłuchania.
Wnioski? Wina jest zawsze po obydwu stronach. Gdyby były w domu bułki, nie poszedłby nikt szukać chleba.
Ok ok. Wiem, że nie napisałam na tym forum co trzeba. Zmieszajcie z błotem, wyzwijcie, bo to najłatwiej. Człowiek popełnił błąd, a gromy się ciskają jakby wszyscy święci byli.
Nie oczekiwałam tu głaskania po głowie. Wysłuchania.
Wnioski? Wina jest zawsze po obydwu stronach. Gdyby były w domu bułki, nie poszedłby nikt szukać chleba.
Wyrzucie sumienia , nie ma czegoś takiego na tym forum jak "nie napisałam co trzeba."
Wtedy istnienie jakichkolwiek anonimowych forów nie miałoby sensu.
Wszyscy popełniamy błędy. Ja też. I się do tego w życiu i na forum przyznaję.
Pisz. My wysłuchujemy. Naprawdę. I jeśli ktoś się wyżali, a potem jeszcze coś dobrego z tym zrobi, to warto takiej osobie poświecić czas.
To prawda. Głaskania po głowie czasem nie ma.
W przypadku Twojej konkretnej sytuacji wnioski dla siebie i swojego małżeństwa wysnułaś słuszne.
Co zasługuje na pochwałę.
Natomiast nie zgodzę się z tym zawsze .
Powiem Ci, że jak nie mam w domu bułek, to nie zawsze chce mi się iść po chleb do sklepu.
Wolę jeść wtedy to, co mam w domu pod ręką. Na przykład sezonowe pyszne owoce. I popijam sokiem lub wodą. Dla urody.
Piszę o sobie .
Pierwszy raz ZATRZYMAM SIĘ POD WŁASNYM POSTEM. Tobie też radzę. I przeczytać go jeszcze raz.
56 2016-07-12 23:02:51 Ostatnio edytowany przez creajoud (2016-07-12 23:03:48)
"Wiem, że nie napisałam na tym forum co trzeba. Zmieszajcie z błotem, wyzwijcie, bo to najłatwiej. Człowiek popełnił błąd, a gromy się ciskają jakby wszyscy święci byli"
Pani wyrzutsumienia - problem w tym,że Pani nie ma żadnych wyrzutów sumienia ; )
a to marne porównanie o chlebie i bułkach, rozbawiło mnie.. obyś kobieto nie musiała jeść sucharów jak chleba i bułki zabraknie
57 2016-07-13 00:05:11 Ostatnio edytowany przez dżdżownick (2016-07-13 00:16:18)
Człowiek popełnił błąd, a gromy się ciskają jakby wszyscy święci byli.
Nie oczekiwałam tu głaskania po głowie. Wysłuchania.
Wnioski? Wina jest zawsze po obydwu stronach. Gdyby były w domu bułki, nie poszedłby nikt szukać chleba.
Autorko, nie byłem w Twojej sytuacji więc mogę tylko teoretyzować, ale może moja porada na coś Ci się przyda. Spróbuj na spokojnie zastanowić się na czym polegała Twoja krzywda, gdy zdradził Ciebie Twój mąż. Porównaj to ze swoją zdradą i jej skutkami (czy Twoje uczucie do męża uległo zmianie, może uległ zmianie Twój wkład we wspólne dobro? Sama znajdziesz odpowiedź. Nie kieruj się opinią większości.
Można by powiedzieć, że sprawiedliwe byłoby, gdybyś umożliwiła mężowi to samo, co Ty fundowałaś jemu, czyli wykorzystywanie błędu(?) jako oręża w kłótni. Ale czy to przyniesie coś dobrego? Sama oceń, co możesz zrobić i co będzie dla Was najlepsze.
Powodzenia...
wyrzutsumienia napisał/a:Tom94 napisał/a:Niby swoje lata masz a zachowałaś się jak zwykła gówniara, oko za oko co nie?
Jeśli masz w sobie odrobinę honoru to powinnaś się przyznać i przyjąć do wiadomości ewentualne konsekwencje.A co do reszty to ja jestem jedną z tych osób która wolałaby wiedzieć, lepsza brutalna prawda niż słodkie kłamstwo i życie w oszustwie i zakłamaniu.
Tak czy siak takich historii jest bardzo dużo, aż za dużo i to też pokazuje jakie wartości mają ludzie i co to znaczy dla innych szacunek wobec drugiej osoby, chyba nie pozostaje nic innego jak traktować ze sporym dystansem znajomości zwanymi związkami.Co nam to da? Ta wiedza. Wiem jak ja się czułam. Zdarzyło się i już. Więcej się nie zdarzy. Dowaliłeś ostro.
To nie oko za oko. Mąż przyprowadził swoją kochanicę do mnie, by udowodnić, że nic ich nie łączy. Po czym zaczął całować na moich oczach. Minęły trzy lata, a on nadal twierdzi, że to tylko koleżanka była. I wygłup.
Z tym Moim nie łączy mnie nic. Nieźle się musiał nagimnastykować bym go zauważyła. Po prostu był wtedy kiedy trzeba. Polubiłam go, motylki, fascynacja... seks. Gdyby mąż spytał mnie: Dlaczego ? Nie wiedziała bym co powiedzieć. Zawrócił mi w głowie i wiek nie tu nic do rzeczy.
Jest mi wstyd i mam wyrzuty. Dzięki Wam wiem, że nie powinnam dodatkowo ranić męża.
Nie zapomniałam mu tego, ale przyjęłam do domu. To nie zniknęło. Wypominam mu to przy każdej głębszej kłótni. Już tego nie zrobię. Jestem taka sama. Zdradziłam.Co nam da ta wiedza?
Chociażby możliwość dokonania wyboru,czy tkwimy nadal w tym quasi związku,czy też nie.
Oprócz tego,sprawdzenie własnego stanu zdrowia,co chyba nawet jest ważniejsze,bo przecież nie wiemy z kim...komuś przytrafiło się to upss.
hm, to nie był jednorazowy, przypadkowy 'skok w bok"....
ale kilkukrotny seks, decyzja podjęta z pelną świadomoscią.
U Ciebie seks spowodował przywiąznie, zrębki uczucia do faceta, co jemu widocznie baaardzo przeszkadzało w tym zeby kontynuowac te seks-spotkania.
Za jakiś czas, kiedy miną Twoje wyrzuty sumienia, bo miną,
zaczniesz dostrzegać coraz więcej wad męża, ktorych nie miał kochanek...
albo przynajmniej ich u niego nie dostrzegłaś.
Dlaczego nie chcesz przyznać się do romansu ?
( bo to nie był jednorazowy, przypadkowy seks )
Zrobiłaś badania ?
Z tym Moim nie łączy mnie nic. Nieźle się musiał nagimnastykować bym go zauważyła. Po prostu był wtedy kiedy trzeba. Polubiłam go, motylki, fascynacja... seks. Gdyby mąż spytał mnie: Dlaczego ? Nie wiedziała bym co powiedzieć. Zawrócił mi w głowie i wiek nie tu nic do rzeczy.
Jest mi wstyd i mam wyrzuty.
.
Dlaczego jest Ci wstyd i masz wyrzuty?
Mąż Cię zdradził,czujesz się małowartościową kobietą,zadajesz sobie pytanie,dlaczego?czy ja Go już nie kręcę?
Poznajesz faceta,iskrzy między Wami i czujesz się znowu seksowna.
Zamknij za tą historią drzwi i żyj dalej i
60 2016-07-20 12:47:23 Ostatnio edytowany przez Marajka (2016-07-20 12:50:00)
Wypominam mu to przy każdej głębszej kłótni. Już tego nie zrobię. Jestem taka sama. Zdradziłam.
Autorko, i chyba to jest esencja tego, o co tu w tej historii naprawde chodzi.
Zweryfikowac swoje wyobrazenia o sobie samej, o tym, co sie powinno a co nie w stosunku do innych czy siebie samej.
Mysle, ze jesli chcecie byc razem, to ta Twoja zdrada byla potrzebna i uzdrawiajaca, inaczej nigdy bys mu tamtego nie odpuscila.
Nie osadzaj teraz z kolei siebie samej, jak dotad meza, tym tez niczego dobrego nikomu nie robisz, przenoszac to tylko w innym kierunku.
Jest jak jest, rachunek jest wyrownany - bo czesto w glebokiej podswiadomosci wlasnie o to chodzi, i nie jest to zadnym odwetem, tylko wlasnie mozliwoscia dalszego dobrego zycia razem.
Wyrzuty sumienia masz dlatego, ze nie pasuje to do Twoich dotychczasowych przekonan o sobie samej. Zacznij na to inaczej patrzec, to i wyrzuty sumienia znikna. Te nie sa Ci w tej sytuacji do niczego potrzebne, tylko szkodza. Nikomu nic zlego nie zrobilas.
A czy bedziecie sie teraz przed soba spowiadac czy nie, to inna sprawa.
Ty najlepiej wiesz, co jest teraz potrzebne czy niepotrzebne. Ja na podstawie tego, co tu czytam, nie robilabym tego, przynajmniej nie teraz. W zadnym wypadku nie rob tego tak dlugo, jak dlugo byloby to z powodu Twoich wyrzutow sumienia. To niczego nie poprawi, tylko pogorszy.
Nie zawsze ta tak zwana prawda jest potrzebna, czasem jest ona czyms duzo gorszym, niz jej zatajenie.
Obstawanie przy mowieniu wszystkiego to zazwyczaj egoizm i fanatyzm, czesto rujnujacy wiele. To moje osobiste zdanie.
61 2016-07-20 22:30:22 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-07-20 22:31:26)
A czy bedziecie sie teraz przed soba spowiadac czy nie, to inna sprawa.
Ty najlepiej wiesz, co jest teraz potrzebne czy niepotrzebne. Ja na podstawie tego, co tu czytam, nie robilabym tego, przynajmniej nie teraz. W zadnym wypadku nie rob tego tak dlugo, jak dlugo byloby to z powodu Twoich wyrzutow sumienia. To niczego nie poprawi, tylko pogorszy.Nie zawsze ta tak zwana prawda jest potrzebna, czasem jest ona czyms duzo gorszym, niz jej zatajenie.
Obstawanie przy mowieniu wszystkiego to zazwyczaj egoizm i fanatyzm, czesto rujnujacy wiele. To moje osobiste zdanie.
Gdyby mąż rzeczywiście ją zdradził, to wyrzutysumienia nie miała by problemów z powiedzeniem prawdy.
Mąż nie miałby odwagi gęby otworzyć, co dopiero formułować zarzuty, mieć pretensje.
Przełknąłby tą wiadomość jak gorzką żabę i tyle.
Ale, autorka nie ma odwagi powiedzieć prawdy o sobie, więc...
4 miesięczny romans, którego zresztą nie zakończyła definitywnie, bo... kochanek znowu się pojawi za kilka dni, za miesiąc i..znowu bedzie dobrze jak jest i znowu "nie bedą sobie niczego komplikować"...
Nawet jeżeli mąż zdradził, to teraz jest w takim samym szambie w którym on był.
Zrównała się z nim.
piszesz, że kochasz męża...a co Ty rozumiesz przez miłość ?
Bo ja tej "miłości" nie dostrzegam...
Widocznie kochanek okazał się kiepski, inaczej nie miałabyś wątpliwości kto jest Twoja miłością.
A to, ze mąż komplementuje, ze przytula jak nastolatek, kocha "prawdziwie", jak piszesz, nie miałoby dla Ciebie żadnego znaczenia.
Zresztą..kochanek znowu się pojawi i znowu "nie będziecie sobie niczego komplikować"
Gdyby mąż rzeczywiście ją zdradził, to wyrzutysumienia nie miała by problemów z powiedzeniem prawdy.
Mąż nie miałby odwagi gęby otworzyć, co dopiero formułować zarzuty, mieć pretensje.
Przełknąłby tą wiadomość jak gorzką żabę i tyle.Ale, autorka nie ma odwagi powiedzieć prawdy o sobie, więc...
4 miesięczny romans, którego zresztą nie zakończyła definitywnie, bo... kochanek znowu się pojawi za kilka dni, za miesiąc i..znowu bedzie dobrze jak jest i znowu "nie bedą sobie niczego komplikować"...
Nawet jeżeli mąż zdradził, to teraz jest w takim samym szambie w którym on był.
Zrównała się z nim.piszesz, że kochasz męża...a co Ty rozumiesz przez miłość ?
Bo ja tej "miłości" nie dostrzegam...
Widocznie kochanek okazał się kiepski, inaczej nie miałabyś wątpliwości kto jest Twoja miłością.
A to, ze mąż komplementuje, ze przytula jak nastolatek, kocha "prawdziwie", jak piszesz, nie miałoby dla Ciebie żadnego znaczenia.Zresztą..kochanek znowu się pojawi i znowu "nie będziecie sobie niczego komplikować"
nie zakończyła i dalej przeżywa, nawet drugi wątek założyła