Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 54 ]

Temat: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Jestem ze swoim partnerem od ponad roku, na początku wszystko było dobrze, jednak po jakimś miesiącu przestało nam się zupełnie układać, on nie traktował mnie poważnie, a ja ciągle za nim biegałam i byłam na każde jego skinienie. Dowiedziałam się po jakimś czasie, że flirtował także z innymi kobietami, ale powiedziałam sobie, że to tylko flirt... W skrócie rozstaliśmy się po 3 miesiącach, ale nadal spotykaliśmy się po przyjacielsku, ja nadal coś do niego czułam i tęskniłam za nim ciągle, chciałam, byśmy wrócili do siebie.

Po kilku przejściach i spotkaniach, a także wielu rozmowach z nim, udało nam się znów wrócić do siebie po 4 miesiącach. Byłam szczęśliwa, że tak się stało. On uznał, że wiele czasu i sytuacji utwierdziło go w przekonaniu jaka jestem dla niego ważna, że chce być mi oddany w stu procentach. I jest - teraz on jest na każde moje skinienie palcem, obsypuje mnie kwiatami, spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę codziennie.

Jednak stała się sytuacja bardzo kryzysowa. Ponieważ on ma dość obfitującą w przygody seksualne przeszłość i nie mówię tutaj o byłych związkach, ale spraszaniu sobie dziewczyn skąd się da, tak kolokwialnie mówiąc "jednorazówek" (przy ostatniej rozmowie wyznał mi, że nie pamięta z iloma dziewczynami spał, więc wnioskuję, że na pewno liczba jego byłych partnerek seksualnych nie jest jednocyfrowa). Ale do rzeczy - miał profile na kilku portalach randkowych, ale je wykasował odkąd zaczęliśmy się spotykać. Jednak kilka dni temu znalazłam na jakimś portalu randkowym jego profil z zeszłego roku (mieliśmy przerwę w związku), na którym napisał, że interesuje go tylko seks bez zobowiązań. To mi o wszystkim przypomniało jaki kiedyś był, że bawił się kobietami, prawdopodobnie bawił się również mną na początku naszej relacji... Nie potrafię zaakceptować tego, jaki był. Brzydzę się z nim kochać, jeżeli pomyślę z iloma kobietami on to robił i jakie to musiały być "szmaty", że zgadzały się na przypadkowy seks. No i nie mogę zapomnieć jak mnie krzywdził bawiąc się także mną.

Nie wiem co robić ze swoim związkiem. Jesteśmy po poważnej rozmowie, podczas której on wpadł w histerię, zaczął płakać i mnie błagać, żebym nie odchodziła, że nie chce tracić mnie przez to, jakim kiedyś był tępym gówniarzem. Powiedział, że dojrzał i już wie na czym życie polega, jest mi oddany w stu procentach i chce być taki do końca życia. On mnie naprawdę kocha, pokazuje to całym sobą. Jednak ja nie potrafię uwierzyć, że on przeszedł tak głęboką metamorfozę i kolokwialnie mówiąc z "kurwiarza" przeistoczył się w dosłownie "aniołka". Poza tym brzydzę się myśleć z kim i jak on to robił, i przede wszystkim z jaką ilością kobiet. Mam ochotę się przebadać, powiedziałam mu prosto w oczy, że chce mi się wymiotować jak pomyślę o jego przeszłości.

Nie potrafię pogodzić uczuć teraz, bo czuję, że go kocham, ale człowieka trzeba akceptować i mu ufać, aby całkowicie go kochać. Nie wiem, czy to jest miłość, czy tylko przywiązanie. On mnie kocha, widzę to po nim. Ale ja mam problem, nie jestem w stanie przejść pewnych rzeczy, po prostu mam swoje granice. Wiem także, że każdy ma przeszłość, ale nie aż taką jak on...

Co Wy o tym myślicie, drogie kobietki? Co powinnam zrobić? Nie rozmawiam z nim już drugi dzień, bo powiedziałam, że muszę sobie to wszystko przemyśleć i pełno myśli kłębi mi się w głowie, już nie jestem niczego pewna.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Przede wszystkim to oboje na badania idźcie. Dziwię się, że do tej pory nie zażądałas od niego, by się przebadal.

3

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Tak, wiem, będziemy musieli iść razem, jeżeli nadal razem będziemy, dziękuję.

Jednak szukam opinii i porady co zrobić z taką sytuacją. Może ktoś był w podobnej albo mi doradzi jak to wszystko pojąć?

4

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Miałam bardzo podobną sytuację. Jeżeli chcesz to kontynuować, to badania to PODSTAWA i nie daj się zbyć tekstami w rodzaju "wiem, że jestem zdrowy" albo "zawsze się zabezpieczałem". Facet, z którym chciałam być opowiedział mi o swojej przeszłości. Dużo w niej było jednorazówek, układzików i ogólnie różnych dziwnych relacji. Do tego od wielu lat miał konto na portalu erotycznym(!). Nie dałam rady. Próbowałam o tym nie myśleć, ale to wracało. Przyłapałam się na tym, że wiedząc co robił oraz jak traktował kobiety i seks straciłam do niego szacunek. I nie umiałam go odzyskać. Z własnego doświadczenia NIE POLECAM takich znajomości, bo jeżeli to co robił w przeszłości stoi w sprzeczności z Twoją wrażliwością, to moim zdaniem, jest to duża przeszkoda. Ja nie dałam rady, ciągle do mnie wracało co i jak wyprawiał. A co do przemian z "kurwiarza" w "aniołka", to nie bardzo w nie wierze.

5 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-07-04 08:59:33)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Bogate życie seksualne jest 'be' a deprecjonowanie osób o innych poglądach 'cacy'? Współczuję.

Co powinnaś zrobić? Nic. "Powinno się" to zwrot ze słownika rozkazujących/nakazujących rodziców, które swe dziecko usiłują (czasem skutecznie) wsadzić w ciasne ramki. Masz do wyboru kilka dróg:
1. nic w swym sposobie myślenia o sobie i innych nie zmieniasz
2. pracujesz nad sobą i znajdujesz przyczyny swej pogardy wobec osób o innych poglądach
Sama oceń, która z nich dla Ciebie lepsza, która gorsza.

6

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Wielokropek, nie rozumiem Twojego postu. Jak to się ma do mojej obecnej sytuacji? Tutaj nie chodzi o jakieś poglądy, z którymi się kłócę. Tutaj chodzi o to gdzie jest/była moralność mojego partnera i jakie są/były jej granice?

7

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Napisałam w skrócie - mój błąd.

Jego sposób pojmowania świata był inny od Twego. Jego sposób życia był inny od Twego. Jego sposób myślenia był inny od Twego. 'Inny' nie znaczy 'gorszy'. Tymczasem Ty nazywasz go (Moderacjo, wybacz smile) kurwiarzem, a jego partnerki seksualne - szmatami. Karcąc go za jego postawę, uważasz swoją (deprecjonowanie innych) za właściwą.

To, co napisałam leży u podstaw Twojej postawy wobec niego. Brzydzisz się nim. Obrzydzenie jest efektem sposobu myślenia i sprzeczne z miłością. Związek bez miłości, za to z brakiem szacunku i pogardą, moim zdaniem, nie ma sensu.

8

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Spodobał Ci się, uganiałaś się za nim, ale on początkowo nie był zaangażowany. To jeszcze nie była pora, aby wywoływać w nim poczucie winy za przeszłość. Pora na to przyszła, gdy „stała się sytuacja bardzo kryzysowa”, tzn., kiedy jemu zaczęło zależeć, a Ty uzyskałaś pole do robienia wyrzutów i manipulacji. Brzydzisz się nim? To go zostaw i dooopy mu nie zawracaj.

9 Ostatnio edytowany przez Angelia (2016-07-04 09:38:30)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Wielokropek, rozumiem Twoje myślenie, ale ono jest całkowicie sprzeczne z moim tokiem rozumowania. Nie mam zamiaru zmieniać siebie i poszerzać granic swojej tolerancji, bo dla mnie to by było w tym przypadku równoważne z cofnięciem granicy mojej moralności. Taki mam już system, jestem trochę surowa co do spraw uczuciowych i seksu, bo uważam, że powinien on być dopełnieniem miłości ludzi, a nie obrzydliwą zabawą.

Mimo wszystko dziękuję Ci za radę, mam nadzieję, że nie odbierzesz mnie źle - starałam się być asertywna w tej wypowiedzi.

10

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

To decyzję już podjęłaś.

11

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Angela
Więcej tolerancji!!!
Jeżeli facet zwróci Twoja uwagę, a kiedy w końcu on zacznie się Tobą jakoś tam, interesować to Ty będziesz go szykanowala za to, że okaże się ma inne podejścia d życia niż Ty??


A kim ty jesteś żeby nakazywania innym ja mają żyć?
Jeżeli jakiś facet okaże się kleptomanem, to nie za akceptujesz go takim jakim jest bo nie przystaje do Twojego prowincjonalnego stylu myślenia??
Tak samo z alkoholikiem czy narkomanem.
To ich styl życia i nie możesz ich z tego powodu szykanowac i wyrzucać że swojego życia, lozka.
Więcej tolerancji dla innych.

Tak samo z facetem który nauczył się traktować przedmiotowo seks i kobiety.
Skoro nie wiedziałaś przedtem, że taki jest to teraz buzia na kłódkę i nie stawiaj swoich granic, nie bądź konsekwentna, odrzuc swoje poglądy na moralność, traktowanie kobiet i płyń z polityczna poprawnościa której brak zarzuca  Ci Wielokropek.

12

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Secondo1, wybacz, chyba się nie rozumiemy. Nie nakazuję nikomu jak ma żyć, choć dla mnie także alkoholizm i narkomania to poważne problemy, a nie tylko styl życia. Tutaj chodzi o partnerstwo i akceptowanie oraz zaufanie wobec partnera. Przeszłość ma poniekąd wpływ na to, kim w danej chwili jesteśmy. Tutaj chodzi o to, czy mój facet rzeczywiście przeszedł zmianę, czy może to jego chwilowe uniesienie i jak połączyć fakty z jego przeszłości z teraźniejszością; czy taki ktoś jest w stanie być w stałym związku, czy jest w stanie dochować mi wierności i mnie szczerze kochać na całe życie, a nie tylko pożądać?

13

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Tu nie chodzi o to, że/czy Twój partner przeszedł zmianę. Tu chodzi o to, że ma taką przeszłość, a nie inną. Nie potrafisz jej zaakceptować i brzydzisz się nim. Co z tego, że nawet mógłby być inny z Tobą, skoro przeszłości nie zmieni, a Ty swojego myślenia o jego przeszłości również zmienić nie zamierzasz. Jest kurwiarzem i był z jednorazówkami... To się dla Ciebie nigdy nie zmieni.

14

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Secondo1 napisał/a:

(...) Skoro nie wiedziałaś przedtem, że taki jest to teraz buzia na kłódkę i nie stawiaj swoich granic, nie bądź konsekwentna, odrzuc swoje poglądy na moralność, traktowanie kobiet i płyń z polityczna poprawnościa której brak zarzuca  Ci Wielokropek.

Poprawność polityczna? Dobry żart, tynfa wart. smile

Moim celem, zgodnie z prośbą autorki, była pomoc w podjęciu decyzji co do przyszłości opisanego związku. Środkiem do tego było pokazanie rozkroku, w którym żyła/żyje autorka (inne wymagania wobec siebie, inne wobec innych). Autorka cel osiągnęła, ja także.



Między stawianiem granic a pogardą jest różnica, której nie ukryją nawet założone białe rękawiczki.

15

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Nie rozumiem tego zafiksowania na temat przeszłości partnera. Moim zdaniem zawsze wynika to z własnych kompleksów.
Robić fochy i awantury pewnie ze łzami i rykiem za coś, co ktoś robił dawno temu. Niepojęte.
Daj mu spokój autorko, niech sobie poszukaj kogoś normalniejszego.

16 Ostatnio edytowany przez Kareena (2016-07-04 10:48:09)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Moim zdaniem powinnaś zerwać, bo skoro tak Cię sprawa męczy, nawet jak postanowisz zostać z partnerem mimo to, i tak będzie to do Was wracać.
Zgadzam się z tym, co napisała wyżej Klio. Powinnaś sobie we własnej głowie poukładać, co akceptujesz u mężczyzny a czego nie. Na początku grał świętego? Chyba nie, skoro "teraz jest kryzysowa sytuacja, bo zauważyłaś dawno temu założony profil i sobie wszystko przypomniałaś". Po co w ogóle umawiasz się z facetem, którego przeszłość do tego stopnia Cię mierzi? Zawracanie mu głowy i strata czasu, plus dramaty na końcu.  Widać, że go nie szanujesz, deprecjonujesz jego wybory, które ani Ciebie ani nikogo innego nie krzywdziły (bo zdaje się, że kobiety wiedziały, że są "jednorazówkami"). Ma prawo Ci nie odpowiadać jego przeszłość, mnie prawdopodobnie tez by nie odpowiadała. Po co jednak spotykac się z bawidamkiem jeśli Ci nie pasuje? Ani on nie jest obrzydliwy, ani Ty nienormalna, po prostu źle się dobraliście.

17

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Wiem co czujesz, mój poprzedni chłopak też miał wiele partnerek i chociaż nie były one przypadkowe to i tak jakoś mnie to obrzydzało jak pomyślałam, co z nimi robił... Mi po jakimś czasie to przeszło, po prostu odpychałam te myśli jak najdalej i powtarzałam sobie "ale teraz jestem ja". Nie było to takie łatwe bo jak przyszło co do czego, okazało się że on faktycznie nosił tam jakąś infekcję, którą potem mnie zaraził bo o niej nie wiedziałam... To było w sumie głównym powodem naszego rozstania. W każdym bądź razie musicie oboje się zbadać bo to jest najważniejsze! Wiadomo, każdy ma jakąś przeszłość która jest częścią nas i trzeba ją zaakceptować. Tym bardziej jak się kogoś kocha. Tylko czasem to nie jest takie łatwe jak się wydaje. Po pierwsze zróbcie badania, potem spróbuj to przeczekać i wyrzucić z głowy, bo najważniejsze jest tu i teraz smile

18

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Angelia napisał/a:

Secondo1, wybacz, chyba się nie rozumiemy. Nie nakazuję nikomu jak ma żyć, choć dla mnie także alkoholizm i narkomania to poważne problemy, a nie tylko styl życia. Tutaj chodzi o partnerstwo i akceptowanie oraz zaufanie wobec partnera. Przeszłość ma poniekąd wpływ na to, kim w danej chwili jesteśmy. Tutaj chodzi o to, czy mój facet rzeczywiście przeszedł zmianę, czy może to jego chwilowe uniesienie i jak połączyć fakty z jego przeszłości z teraźniejszością; czy taki ktoś jest w stanie być w stałym związku, czy jest w stanie dochować mi wierności i mnie szczerze kochać na całe życie, a nie tylko pożądać?

Angelia,
napisałam post z pewnym ...przekąsem.

Na pytanie, czy taki facet potrafi dochować wierności, czy potrafi istniec w prawdziwym związku, kochac itd...
cóż, moze tak.

Jednak z jego dotychczasowego życia wynika, ze traktuje kobiety przedmiotowo, rownież seks traktuje przedmiotowo.
potrafi "uprawiać" seks mechaniczny, dla zaspokojenia swoich potrzeb nie uruchamiając w to swojego uczucia.
Tego sie już nauczył, to już potrafi.

Czy potrafi odrzucic potrzebę zaspokajania swoich potrzeb na rzecz poszanowania partnerki, kochać i łączyć seks wyłacznie z miłościa ?
Może tak.

Na razie nie masz tego dowodów.
Alkoholicy też obiecuję zerwanie z nałogiem pod wpływem miłości, kobiety.
Co z tego wynika, pewnie zauwazyłaś, doczytałaś historie kobiet które w to uwierzyły.

Dopóki jego zachowania nie bedą odległa przeszłościa sprzed dobrych kilku lat, szansa na zerwanie z takim stylem zycia jest bardzo mała.
Wzrasta z czasem ale zawsze będzie to facet "wyższego ryzyka".

Z tego co pisałaś, nawet na początku Waszej znajomości potrafił umawiac się na seks.
Czyli poznanie Ciebie, nie spowodowało w nim jakiejś metamorfozy, dopiero teraz coś obiecuje.
Za parę lat przekonasz się, czy naprawdę potrafił zmienić sposób myślenia, popracował nad soba czy też jego obietnice były nic warte.

Nie po słowach ale po czynach poznaje się ludzi.
Na wykazanie się czynami potrzeba znacznie wiecej czasu, niz na obiecanki.

Masz czas, zdrowie i siły to idź w tą znajomość.
Czas pokaże czy warto było zaufać w zmianę jego zwichrowanego spojrzenia na kobiety i seks czy nie.

BTW.
niedawno było podobna dyskusja, w której dziewczyna żaliła się, że jej chłopak nie potrafi zaakceptwac jej przeszłości z mechanicznym seksem.
W trakcie burzliwej przeszłości, zaczęła się oburzac przeciwko złemu traktowaniu prostytutucji...
Niestety, sposób traktowania seks, wpływa na sposób pojmowania moralności, tego co dobre lub złe.

19

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

To ja z własnego doświadczenia coś dodam. Oczywiście, że przeszłość się liczy. Ja byłam w związku z takim właśnie gościem. Jednorazówki na porządku dziennym, poznawane na portalach randkowych. No bo przecież jak dorosły facet ma żyć bez seksu? Zaakceptowałam tą przeszłość i przeszłam do życia bieżącego. Tylko potem okazało się, ze niestety wyrobione przyzwyczajenia i potrzeba nowych cycków co jakiś czas nie przeminęły z wiatrem. Człowiek jest jaki jest i nie zmienia się na pstryk. On miał takie wzorce i potrzeba co jakiś czas nowych dupek nie minęła, czasem pozwalał sobie dalej na zaliczenie jednorazówki za moimi plecami. Nie mówię, że ten twój taki jest, ale wg mnie niesie za sobą podwyższone ryzyko.

20

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Angelia napisał/a:

Brzydzę się z nim kochać, jeżeli pomyślę z iloma kobietami on to robił i jakie to musiały być "szmaty", że zgadzały się na przypadkowy seks.


Made my day big_smile

21 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-07-04 11:32:03)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Skoro przeszłość jest ważniejsza od tego, co tu i teraz i w przyszłości, nie wiem, czy warto to kontynuować.
Ja, przez kilka lat byłem takim kurwiarzem. Dwa romanse jednocześnie i kilka, - kilkanaście przygodnych kontaktów seksualnych.
Inne okoliczności, ale wnioski takie same.
Skoro świadomość obojga z bycia w związku nie wystarcza, by  zrodzić zaufanie jednej strony wobec  tej lekko prowadzącej się kiedyś, nie ma sensu dalsze życie w ten sposób.
Moja partnerka zaufała mi, że to, co było kiedyś, miało swoje powody. Które jednak zamknąłem, zanim się z nią związałem.
Może jednak, warto poważnie porozmawiać i zaufać?

22 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-07-04 13:06:42)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Excop,
Ty zamknales ten rozdział swojego życia zanim zwiazales się z partnerka.
Chłopak Angelii prowadził ten tryb życia na początku ich znajomości.
Nie "zamknął " go jeszcze.
Teraz obiecuje chociaż trudno powiedzieć że to jego przeszłość.


BTW.
Na ile przed "zamknąłeś" ten rozdział swojego życia?
Na 1 dzień, 1 miesiąc, 1 rok, czy 10 lat przed wejściem w związek.
Co jest bliższe prawdy?


Inny aspekt....wybacz ale z wiekiem "potrzeby" maleją.
Również u facetów.
Zmienia się również postrzeganie oczekiwań wobec związku.

Inaczej postrzega związki facet w wieku 20 lat, inaczej w wieku 50 lat.:(
Inne priorytety ma facet 20 letni który może "czerpać całymi garscmi" chętne na seks, inne 50 latek....
Mam nadzieję że się nie obrazisz za tą chwilę szczerości smile

23 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-07-04 13:37:13)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
secondo1 napisał/a:

Na ile przed "zamknąłeś" ten rozdział swojego życia?
Na 1 dzień, 1 miesiąc, 1 rok, czy 10 lat przed wejściem w związek.
Co jest bliższe prawdy?

Inny aspekt....wybacz ale z wiekiem "potrzeby" maleją.
Również u facetów.
Zmienia się również postrzeganie oczekiwań wobec związku.

Inaczej postrzega związki facet w wieku 20 lat, inaczej w wieku 50 lat.:(
Inne priorytety ma facet 20 letni który może "czerpać całymi garscmi" chętne na seks, inne 50 latek....
Mam nadzieję że się nie obrazisz za tą chwilę szczerości smile

Nie mam nic do ukrycia, Secondo.
Jak już kiedyś pisałem, związek z obecną partnerką to wspólna decyzja osób poharatanych przez życie i bez większych wzajemnych oczekiwań, że będzie to pasmo szczęśliwości. I znających się do tego od wielu lat. Ale, potrzebowaliśmy siebie nawzajem.
Przyznam, że seks był jednym z powodów, dla których postanowiłem zaprosić ją do mojego życia na stałe.
Wówczas byłem już "wolny i czysty" od około dwóch miesięcy. I nie byłem taki stary, jak teraz. smile
Miałem "dopiero" 38 lat. Ona, ździebko starsza.
Pokochaliśmy się jednak na całego. I tak to biegnie do tej pory.:)

24 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2016-07-05 00:12:16)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Mnie ciekawi, jaką reakcję autorka tematu by otrzymała, gdyby napisała, że nie potrafi zaakceptować niskiego wzrostu partnera smile

Pewnie "szukaj tego właściwego", "nie zmuszaj się do niczego", etc. smile
Wszak za niski wzrost należy gościa olać, ale ze ruchanie przygodnych panienek dziesiątkami - nigdy w życiu wink

Autorko - ewidentnie nie pasuje Ci ten człowiek, ideologicznie. Jest mnóstwo mężczyzn, którzy myślą tak, jak Ty - i mnóstwo kobiet, które myślą tak, jak on. Nie komplikujcie sobie życia docieraniem się, kiedy ewidentnie jesteście z różnych bajek. Lepiej poszukajcie partnerów ze swoich.

25

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
WaltonSimons napisał/a:

Mnie ciekawi, jaką reakcję autorka tematu by otrzymała, gdyby napisała, że nie potrafi zaakceptować niskiego wzrostu partnera smile

Pewnie "szukaj tego właściwego", "nie zmuszaj się do niczego", etc. smile
Wszak za niski wzrost należy gościa olać, ale ze ruchanie przygodnych panienek dziesiątkami - nigdy w życiu wink

Autorko - ewidentnie nie pasuje Ci ten człowiek, ideologicznie. Jest mnóstwo mężczyzn, którzy myślą tak, jak Ty - i mnóstwo kobiet, które myślą tak, jak on. Nie komplikujcie sobie życia docieraniem się, kiedy ewidentnie jesteście z różnych bajek. Lepiej poszukajcie partnerów ze swoich.

Ty naprawdę nie widzisz różnicy? Niski wzrost jest tu i teraz, a ruchanie przygodnych panienek było w przeszłości. Ot taka niewielka różnica.

26

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Jacenty89 napisał/a:

Ty naprawdę nie widzisz różnicy? Niski wzrost jest tu i teraz, a ruchanie przygodnych panienek było w przeszłości. Ot taka niewielka różnica.

Odpowiem niegrzecznie pytaniem : związałbyś się z byłą prostytutką? Czy jednak gdzieś stawiasz granicę akceptowana przeszłości? smile

Autorka stawia ją bliżej. I ma prawo stawiać ją gdzie chce. Tak jak ma prawo nie lubić niskich. smile

27

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
WaltonSimons napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:

Ty naprawdę nie widzisz różnicy? Niski wzrost jest tu i teraz, a ruchanie przygodnych panienek było w przeszłości. Ot taka niewielka różnica.

Odpowiem niegrzecznie pytaniem : związałbyś się z byłą prostytutką? Czy jednak gdzieś stawiasz granicę akceptowana przeszłości? smile

Autorka stawia ją bliżej. I ma prawo stawiać ją gdzie chce. Tak jak ma prawo nie lubić niskich. smile

Jeśli byśmy się kochali i bym wiedział, że to przeszłość dlaczego by nie. Patrzenie niepotrzebnie w przeszłość zniszczyło niejedną świetną relację. Nie mówiąc już o tym, że od zachowania tego człowieka do prostytutki jest dosyć daleka droga.

28 Ostatnio edytowany przez CatLady (2016-07-05 10:59:27)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Wielokropek napisał/a:

Między stawianiem granic a pogardą jest różnica, której nie ukryją nawet założone białe rękawiczki.

Wielokropku, trochę się z Tobą zgadzam, ale tylko w tym, ze taki związek nie ma sensu. Albo jest akceptacja i zaufanie albo ich nie ma. W związku autorki ich nie ma. Nie krytykowałabym jednak jej poglądów. Takie ma i już. Jeśli dla niej jest nie do zaakceptowania fakt, że on sypiał z kim popadnie i to do tego stopnia, że wręcz fizycznie niedobrze jej się robi, to tego się nie zmieni. Związek można zbudować tylko z osobą o podobnych poglądach, moralności. Nie uda się związek "puszczalskiego" z "cnotką". To nie jest też kwestia, czyje poglądy są lepsze, gorsze, właściwe bądź nie, nikt nikogo nie deprecjonuje. One są po prostu diametralnie inne. Ten związek zmierza donikąd. Czas odpuścić.

Dodam jeszcze coś o sobie: poznałam kiedyś faceta, wydawał się ułożony, z dobrą pracą, inteligentny gość. Potem jednak zaczęłam go bliżej poznawać, zaczęły wypływać jego historie z przeszłości: miał problem z narkotykami, depresję, a nawet anoreksję za młodu. I dla mnie to było nie do zaakceptowania. Nie chciałam mieć nic wspólnego z byłym narkomanem. I to nie dlatego, że się kreuję na kogoś lepszego, deprecjonuję i wartościuję, ale dlatego, że to się nie pokrywa z moimi przekonaniami, że u mnie w grupie przyjaciół nigdy czegoś takiego nie było i nie chciałam wchodzić w taką relację.

To nie jest kwestia tego kto lepszy, czy gorszy, to jest kwestia tego, ze inny i ile tej inności jesteśmy w stanie zaakceptować.

29

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
CatLady napisał/a:

Wielokropku, trochę się z Tobą zgadzam, ale tylko w tym, ze taki związek nie ma sensu. Albo jest akceptacja i zaufanie albo ich nie ma. W związku autorki ich nie ma. Nie krytykowałabym jednak jej poglądów. Takie ma i już. Jeśli dla niej jest nie do zaakceptowania fakt, że on sypiał z kim popadnie i to do tego stopnia, że wręcz fizycznie niedobrze jej się robi, to tego się nie zmieni. Związek można zbudować tylko z osobą o podobnych poglądach, moralności. Nie uda się związek "puszczalskiego" z "cnotką". To nie jest też kwestia, czyje poglądy są lepsze, gorsze, właściwe bądź nie, nikt nikogo nie deprecjonuje. One są po prostu diametralnie inne. Ten związek zmierza donikąd. Czas odpuścić.

A ja krytykuję. Krytykuję podwójne standardy, czyli krytykuję nie to, że autorka wątku nie chce wiązać się z opisanym człowiekiem, ale to, że chcąc utwierdzić się w słuszności swych przekonań deprecjonuje innych. Nazywanie mężczyzny kurwiarzem a jego partnerki - szmatami uważam za (delikatnie rzecz nazywając) deprecjonowanie.

30

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Ano, naprawdę można napisać: "miał bardzo wiele partnerek seksualnych, nie odpowiada mi to, mam inne przekonania, nie jestem w stanie tego zaakceptować:.

Nie trzeba od razu wyzywać od kurwiarzy i szmat.
obrzydlistwo hmm

31

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Ja bym do tego dodała, że autorka nie kocha swojego chłopaka, bo wówczas by go nie uważała za osobę gorszą ze względu na to, ile miał w życiu kobiet. Więc trwanie w tym związku jest nieuczciwe i pozbawione sensu.

32 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2016-07-05 11:35:56)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Hip

Jacenty89 napisał/a:

Jeśli byśmy się kochali i bym wiedział, że to przeszłość dlaczego by nie. Patrzenie niepotrzebnie w przeszłość zniszczyło niejedną świetną relację. Nie mówiąc już o tym, że od zachowania tego człowieka do prostytutki jest dosyć daleka droga.

Ta droga to kwestia oceny indywidualnej. Nie widzę nic złego w tym, że dziewczynie nie pasuje facet z dużym "przebiegiem", lub były więzień, lub były narkoman, lub była męska prostytutka, etc. Zawsze jest ryzyko pewnych komplikacji z takimi ludźmi i poszerzanie horyzontów nie ma nic do tego. Jeśli nie czuje się na siłach z takim bagażem - nie wchodzi w relacje smile

33 Ostatnio edytowany przez darek2285 (2016-07-05 11:57:39)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Daj sobie spokój, sama to zakończ, zapomnij.
To będzie Ci ciążyło i jemu też, aż w końcu ta przeszłość stanie się wymówką do wszystkiego dla Ciebie i narzędziem do wzbudzania poczucia winy. Jak dalej ze sobą będziecie i założycie kiedyś rodzine mała szansa że to przetrwa. Jestem w troche podobnej sytuacji, nie mam aż tak bujnej przeszłości ale mam i pomimo starań i zmiany, pomimo tego że mamy dzieci, to do mnie wraca i jest wykorzystywane kiedy sie tylko da. Jestem chwile przred rozwodem. Nie zmarnuj sobie i Jemu życia.

34

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
WaltonSimons napisał/a:

Hip

Jacenty89 napisał/a:

Jeśli byśmy się kochali i bym wiedział, że to przeszłość dlaczego by nie. Patrzenie niepotrzebnie w przeszłość zniszczyło niejedną świetną relację. Nie mówiąc już o tym, że od zachowania tego człowieka do prostytutki jest dosyć daleka droga.

Ta droga to kwestia oceny indywidualnej. Nie widzę nic złego w tym, że dziewczynie nie pasuje facet z dużym "przebiegiem", lub były więzień, lub były narkoman, lub była męska prostytutka, etc. Zawsze jest ryzyko pewnych komplikacji z takimi ludźmi i poszerzanie horyzontów nie ma nic do tego. Jeśli nie czuje się na siłach z takim bagażem - nie wchodzi w relacje smile

Oddzielmy dwie rzeczy "Nie pasuje" od " Jest gorszy". U autorki ewidentnie widać dla "partnera" to drugie.
Każdy ma ze sobą coś co jest bagażem. Jeden jest byłym więźniem, drugi byłym narkomanem, trzeci był męską prostytutką, czwarty jest prawiczkiem, piąty był alkoholikiem i tak można by w nieskończoność...

35

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Decyzja należy do Ciebie gdyż nikt z nas Ci nie doradzi i nie zdecyduje . Jednak wydaje mi się ze skoro długo się z tym męczysz to znaczy żE to nie Twoja bajka

36 Ostatnio edytowany przez Angelia (2016-07-05 13:00:23)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Kochane kobietki, widzę tutaj, że wiele osób źle odebrało część krytyczną mojego postu - mogłam się z tym liczyć. Dla sprostowania napiszę, że CatLady ma rację - to są po prostu moje poglądy oraz staram się być w nich asertywna, nie oceniam nikogo więcej, lecz moją sytuację w związku; nie "deprecjonuję" jak tutaj stwierdzono. Przepraszam, że tak dla niektórych z Was zabrzmiał mój post, jednak jestem osobą wrażliwą, a konto założyłam specjalnie, by tutaj o tym napisać, ponieważ jest to w pewnym sensie akt mojej rozpaczy i potrzebowałam szybko obiektywnej opinii. Pisałam jak popadnie, byłam świeżo w doznanym szoku po sytuacji opisanej przeze mnie, więc mój post tytułowy jest ogromnie nacechowany emocjami. Wybaczcie, że niektórzy odebrali to tak źle i być może sami zostali urażeni. Nie miałam tego na celu.

37 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-07-05 13:11:50)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Angelia napisał/a:

Brzydzę się z nim kochać, jeżeli pomyślę z iloma kobietami on to robił i jakie to musiały być "szmaty", że zgadzały się na przypadkowy seks.

A przepraszam, czym Ty się różnisz od tych ''szmat''?
Też z nim sypiasz, nie jesteście małżeństwem, ani zaręczeni.

Usprawiedliwia Cię to, że jesteś z nim w ''związku''? Bo co, bo za rączki chodzicie?


------

Teraz porada. Brzydzisz się nim = nie kochasz go. Po co być z kimś, kogo się nie kocha? Odejdź, poszukaj sobie prawiczka, albo aseksualnego faceta.

38

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Ponieważ to ja napisałam o deprecjonowaniu, odpowiem. Nie uraziłaś mnie, nie czuję się urażona. To nie o urazę chodzi. I nie chodzi o tytuł wątku, który dla mnie jest czytelny i nie pozostawia żadnych wątpliwości. To, co przykuło mą uwagę to podwójne standardy, które zastosowałaś: używając wobec osób o odmiennych poglądach słów powszechnie uważanych za obelżywe, krytykujesz je za "nie takie' zachowanie.

Moim celem, oprócz pomocy w podjęciu decyzji, było uświadomienie Ci tego, czego sama w swym postępowaniu nie zauważyłaś. Weźmiesz mą opinię pod uwagę - dobrze. Nie weźmiesz - też dobrze.

39 Ostatnio edytowany przez horses (2016-07-05 13:20:17)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Dobieramy sobie ludzi, którzy nam pasują i w najważniejszych kwestiach podzielają nasze poglądy.
Nie musisz z nim być. Poszukaj kogoś kto będzie Ci bardziej odpowiadał, kogo przeszłość nie będzie Ciebie szokować,
kogo zachowanie jest dla Ciebie akceptowalne- teraz i w przeszłości.
To ważne, bo przeszłość ma dla Ciebie ogromne znaczenie i będzie wpływała na jakość związku- teraz i w przyszłości.
Chyba, że potrafisz to zaakceptować, uznać i uwierzyć, że ludzie się zmieniają i on już także patrzy inaczej na życie.
Patrzy w sposób, który i Tobie odpowiada.

Edit. Są ludzie, którzy żyją w ten sposób. Umawiał się na numerki z chętnymi. Pewnie nikogo nie przymuszał.
Wolna wola obu stron. Nikt nikogo nie krzywdził.
Mi też by to nie pasowało, bałabym się związku z kimś takim, dlatego szukałabym innego partnera, a tamten niech żyje , jak chce.

40

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Cyngli napisał/a:
Angelia napisał/a:

Brzydzę się z nim kochać, jeżeli pomyślę z iloma kobietami on to robił i jakie to musiały być "szmaty", że zgadzały się na przypadkowy seks.

A przepraszam, czym Ty się różnisz od tych ''szmat''?
Też z nim sypiasz, nie jesteście małżeństwem, ani zaręczeni.

Usprawiedliwia Cię to, że jesteś z nim w ''związku''? Bo co, bo za rączki chodzicie?


------

Teraz porada. Brzydzisz się nim = nie kochasz go. Po co być z kimś, kogo się nie kocha? Odejdź, poszukaj sobie prawiczka, albo aseksualnego faceta.

Różni się pewnie tym ze nie sypia z przypadkowymi facetami i obce jej sa one night stand.

Rada by sobie poszukala prawiczka by kogoś aseksualnego? Sądzę żE jest wielu mężczyzn z seksualną przeszłością ale którzy mają podobny pogląd do Autorki - czyliseks owszem ale w związku. "Jednorazówki" - nigdy. Sama takich znam. Sądzę ze Autorce nie chodzi o prawiczka ale o kogoś kto ma podobne wartości. I jest sporo opcji między prawiczkiem lub osobą aseksualna a kimś kto nie pamięta z iloma osobami spał....

Autorko,  powinnaś znaleźć kogoś kto ma podobne podejście do życia. Z tym człowiekiem będziesz się meczyla. Taka jesteś po prostu.  Ja to rozumiem. Serce nie sługa,  jednak pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. I to nie kwestia niedojrzalosci w tym przypadku. A co do niego to cóż... mógł robić co chciał ale takie są konsekwencje , ze nie każda dziewczynabędzie go chciała po czymś takim. Każdy ma prawo do własnych wyborów.

41

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Ja tam rozumiem twoje wyrzucenie emocji. Nie tyle obrażałaś jakieś kobiety tylko musiałaś spuścić parę. Tak samo jak zdradzona żona czasem musi bo się udusi powyzywać kochankę od franc (co zdarza się na tym forum i jest nawet częściowo rozumiane). To jej pomaga i już. Potem może jej nawet dziękować za zabranie dziada. Ale na początku to jej psychiczny wentyl. Jak się w palec młotkiem stukniesz to soczyste k...a też umniejsza ból.
A tak w ogóle Autorko to masz już jakieś przemyślenia co dalej z twoim związkiem?

42 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-07-05 14:30:40)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Toja24 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Angelia napisał/a:

Brzydzę się z nim kochać, jeżeli pomyślę z iloma kobietami on to robił i jakie to musiały być "szmaty", że zgadzały się na przypadkowy seks.

A przepraszam, czym Ty się różnisz od tych ''szmat''?
Też z nim sypiasz, nie jesteście małżeństwem, ani zaręczeni.

Usprawiedliwia Cię to, że jesteś z nim w ''związku''? Bo co, bo za rączki chodzicie?


------

Teraz porada. Brzydzisz się nim = nie kochasz go. Po co być z kimś, kogo się nie kocha? Odejdź, poszukaj sobie prawiczka, albo aseksualnego faceta.

Różni się pewnie tym ze nie sypia z przypadkowymi facetami i obce jej sa one night stand.

A skąd wiesz, że byłe partnerki jej chłopaka nie liczyły na długi, szczęśliwy z nim związek? Tak samo jak Autorka? ;-)
Może marzyły, że to się będzie dalej rozwijać i nie zakończy się na seksie?
Nie można nazwać drugiej kobiety szmatą tylko dlatego, że kiedyś tam spała/była z moim facetem. To obrzydliwe.

Co do reszty, to się zgadzam. Nie pasują do siebie i tyle. Inaczej widzą związek, seks. Taka relacja nie ma przyszłości.

43

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Cyngli napisał/a:
Toja24 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

A przepraszam, czym Ty się różnisz od tych ''szmat''?
Też z nim sypiasz, nie jesteście małżeństwem, ani zaręczeni.

Usprawiedliwia Cię to, że jesteś z nim w ''związku''? Bo co, bo za rączki chodzicie?


------

Teraz porada. Brzydzisz się nim = nie kochasz go. Po co być z kimś, kogo się nie kocha? Odejdź, poszukaj sobie prawiczka, albo aseksualnego faceta.

Różni się pewnie tym ze nie sypia z przypadkowymi facetami i obce jej sa one night stand.

A skąd wiesz, że byłe partnerki jej chłopaka nie liczyły na długi, szczęśliwy z nim związek? Tak samo jak Autorka? ;-)
Może marzyły, że to się będzie dalej rozwijać i nie zakończy się na seksie?
Nie można nazwać drugiej kobiety szmatą tylko dlatego, że kiedyś tam spała/była z moim facetem. To obrzydliwe.

Co do reszty, to się zgadzam. Nie pasują do siebie i tyle. Inaczej widzą związek, seks. Taka relacja nie ma przyszłości.

Myślę ze.to ja odróżniaod nich właśnie dlatego że tego nie robi - gdyby miała.na koncie ONS to jej by nie brzydzily takie historie bo uznawalaby coś takiego.:)

44 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-07-05 15:04:19)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Toja24 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Toja24 napisał/a:

Różni się pewnie tym ze nie sypia z przypadkowymi facetami i obce jej sa one night stand.

A skąd wiesz, że byłe partnerki jej chłopaka nie liczyły na długi, szczęśliwy z nim związek? Tak samo jak Autorka? ;-)
Może marzyły, że to się będzie dalej rozwijać i nie zakończy się na seksie?
Nie można nazwać drugiej kobiety szmatą tylko dlatego, że kiedyś tam spała/była z moim facetem. To obrzydliwe.

Co do reszty, to się zgadzam. Nie pasują do siebie i tyle. Inaczej widzą związek, seks. Taka relacja nie ma przyszłości.

Myślę ze.to ja odróżniaod nich właśnie dlatego że tego nie robi - gdyby miała.na koncie ONS to jej by nie brzydzily takie historie bo uznawalaby coś takiego.:)

Ja Ci próbuję udowodnić, że nie ma żadnej różnicy. Sypia z nim, tak samo, jak tamte.
Są w nieformalnym związku, który się może zakończyć w każdej chwili. Skąd wiesz, może tamte też były

KAŻDA ex była kiedyś całowana, kochana, wychwalana, przytulana, prowadzana za rękę i przedstawiana jako ta ''jedyna''.
I seks też był, identyczny.

45

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Ja nie krytykuję ani Autorki ani tamtych dziewczyn które idą  Z.facetem którego jedynie imię znają ... albo i nie... stwierdzam tylko żE ja rozumiem. Dla.mnie jest różnica w takim seksie. Mimo że akt podobny to dla mnie co innego z kimś przypadkowym.A.Co.innego z.osoba z.która jesteś. Nawet nieformalnie. Kwestia swiatopogladowa. W innym wątku się zgadzamy - tutaj nie musimy smile

46

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Toja24 napisał/a:

W innym wątku się zgadzamy - tutaj nie musimy smile

Racja!

47 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-07-05 16:13:10)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Poczytaj sobie sąsiednich post "zszokowany postępowaniem swojej kobiety "
http://www.netkobiety.pl/t96862.html
Kilka historii kiedy była w związku z nim a potem wyjaśnienie :

"Usiadły z nim pogadać. Moja kobieta nie wiem czy aż tak pijana by nie zdawać sobie z tego sprawy czy po prostu głupia do tego stopnia, opowiadała mojemu przyjacielowi, że uwielbia przygodny seks, jest dla niej czymś ważnym, że bardzo mnie kocha, ale zawsze uwielbiała trójkąty, przygodny ostry seks nie ważne z kim, że miala wielu partnerów, nawet ich nie zliczy, że mnóstwo kolegów z którymi się kochała wychodząc od jednego szła do następnego, że poznawała na imprezach, jeździła do hotelu, że raz w tygodniu zmieniała partnera na seks. Robiła tak przede mną, gdy nie byliśmy w związku i powtarzała że mnie kocha i będzie kochała zawsze. Kumpel mi to powtórzył. Dzień po zapytałem ją o to. Odpowiedziała, że nie mam pytać o jej przeszłość. Dziś jest dziś a to co było minęło. Dodała, że mój kumpel fajny gość i gdyby nie była ze mną to by się nim zainteresowała. Masakra jakaś. Nie znałem swojej kobiety. "
Wilka ciągnie lasu....

48 Ostatnio edytowany przez Czarnaczarna (2016-07-05 21:33:29)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Ja bym nie demonizowała, że partner autorki ma coś z powyższym wiele wspolnego, bo tamta babeczka praktykowala takie rzeczy podczas związku. Tutaj nie ma takich doniesień właściwie.

Zadałabym sobie kilka pytań.
Po pierwsze, czy sądzisz, że możesz przestac czuć obrzydzenie do niego?
Jesli nie, to skończ związek. Serio. Jesli nie jesteś w stanie tego przepracować, to im szybciej to skończysz tym lepiej.

Jeśli sądzisz, że tak, to zlokalizowałabym własne obawy. Czy boisz się, że Cię zdradzi w takim razie, bo nie umie inaczej? Czy sądzisz, że zacznie go ciągnąć z powrotem do tego żywota? Czy sądzisz, że w takim razie będzie Cię porównywał?

Nastepnie zastanowiłabym się jaki jest powód jego przemiany. Najlepiej rozmowa bez histerii i tylko szczerość. "Na zimno". Dlaczego tak się zachowywał i dlaczego teraz się zmienił. Bez podejrzliwości, skoncentorwać się na zrozumieniu dlaczego.
Po satysfakcjonującej odpowiedzi dobrze by było się zastanowić, czy jesteś w stanie to tolerować. Nie być może zachwyconą, ale stwierdzić, że nie zmieni się tego i wolałabyś go bez takiej przeszłości, ale jego całokształt to wynagradza.  Jak by nie patrzeć te doświadczenia go ukształtowały, więc może były potrzebne do czegoś.

I po tych przemysleniach bym się zajęła podejmowaniem decyzji co z tym fantem zrobić. I raczej wte albo wewte. Albo powiedziec panu do "widzenia" choćby histeryzował, albo się ostro wziąć za poprawę Twojego spojrzenia na niego i całą sytuację.

Powiem szczerze, że chciałabym kiedyś natrafić na wątek panów z "bujnym życiorysem", którzy by opowiedzieli o tym dlaczego się zdecydowali ustatkować i jak im to idzie.

49 Ostatnio edytowany przez Angelia (2016-07-06 00:21:42)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Araquelle napisał/a:

A tak w ogóle Autorko to masz już jakieś przemyślenia co dalej z twoim związkiem?

Rozmawiałam z nim ponownie. Zapytałam go, czy jego przeszłość wraca do niego, czy ma jakiś wpływ na teraźniejszość - on odpowiedział, że nie ma; że liczę się dla niego tylko ja i chce spędzić ze mną całe swoje życie, zrobiło mu się nawet przykro, że jeszcze tego nie wiem, pomimo jego starań i ciągłych wyznań. Zapytałam go także o to, czy zawsze uprzedmiotawiał sobie seks i kobiety, czy kiedykolwiek czuł już tak silne uczucia do jakiejś kobiety (miał kiedyś narzeczoną, która go zdradziła). Odpowiedział mi, że nie zawsze tak było i owszem, wybrane kobiety kochał nad życie i angażował się całym sobą, jednak dostawał za to po tyłku. Powiedział mi, że to dlatego zaczął bawić się w takie rzeczy, bo zobaczył, że kobiety potrafią być milutkie i obiecywać, a tak naprawdę robią z niego pantoflarza, a plecami walą po rogach...
On ma za sobą kilka nieudanych związków, dwa razy został zdradzony, resztę razy porzucony (bo ona wraca do swojego ex itp.). Wiedziałam kilka z tych rzeczy wcześniej, ale teraz po części rozumiem, co nim kierowało. Chciał uchronić swoje uczucia, odbudować się, odegrać na kobietach... Mówi mi, że ciągle żałuje tego czasu, bo były w nim też dziewczyny, które po prostu uwiódł, pobawił się i porzucił.

Powiedziałam mu też o badaniach. Zgodził się na nie od razu, bez żadnego zwodzenia; że jak tego chcę, to tak będzie.

To naprawdę nie jest tak, że go nie kocham (jak niektóre tutaj uznały). Zrozumcie, ja musiałam spuścić parę (tak jak Araquelle napisała), ja byłam w szoku i rozpaczy; nie wiedziałam co zrobić, kiedy sielanka zamieniła się w zgrozę. Jestem osobą bardzo wrażliwą, a moje uczucia to delikatna sprawa.

Czarnaczarna, po pierwsze jestem w stanie przestać czuć obrzydzenie (rozmowa z nim wyjaśniła mi trochę to, czym się kierował). Boję się jednak, że kiedyś wspomni to i powie, że tak mu było fajnie albo że będzie chciał znów to robić, by podwyższyć sobie ego (sprawdzić, czy nadal potrafi uwieść). Jednak to już jest loteria, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nie i pamiętać, że jednak jest ryzyko.
Co do tego, co nim kierowało - rozmawiałam z nim o tym i napisałam o tym wyżej.

Kobietki, nadal gryzie mnie to, co robił... Jednak teraz pojmuję po części co nim kierowało. Myślicie, że możliwe są tutaj szczere uczucia z jego strony? Że można przyjąć takie wyjaśnienie sytuacji i usprawiedliwienie?

50 Ostatnio edytowany przez Czarnaczarna (2016-07-06 08:22:09)

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Ja gościa nie znam, ale generalnie jest możliwe (co nie znaczy, że musi być), że jego uczucia są szczere. Wyjaśnienie tez można przyjąć, ale też nie jest to konieczne. Mnie by zastanowiło niepoważne podejście na początku z tego co piszesz i równoległe flirty, kiedy już się spotykaliście, ale tutaj potrzeba własnej oceny i przemyśleń na temat jego zachowania.

Gwoli ścisłości ja uważam, że ciężko jest się brzydzić (/nienawidzić/ inne negatywne ekstrema) kogoś, kogo się rozumie, stąd moja sugestia o wypytanie go dlaczego to robił i dlaczego tego nie chce robić. Wtedy ułatwiłoby to odcięcie się od Twoich uprzedzeń. Nie po to, by się przed Tobą usprawiedliwiał, bo właściwie nie zrobił Ci krzywdy.

Rozumiem Twoje lęki, ale jeśli chodzi o cześć z nich, to tak naprawdę medal ma dwie strony. To, że ktoś miał taką fazę w życiu nie znaczy, że będzie miał znowu. I w drugą stronę: to, że ktoś nie miał takich zachowań nie znaczy, że się nagle nie obudzi i stwierdzi, że nigdy się nie wyszalał. Generalnie wszystko jest loterią. Nie wiem jakie są statystyki, ale nawet jesli by było, że 98% facetów, którzy byli "cnotliwi"(jakiekolwiek są kryteria tego) zachowuje się wzorowo do końca życia, to jak Ci się trafi te 2%, to i tak nic nie zrobisz. Ludzie zawodzą, niestety. Niektórzy mniej, niektórzy bardziej. Jeśli zdecydujesz się mu zaufać, to prawdopodobnie masz jakieś powody dla ktorych się na to zdecydowałaś. Co druga strona z tym zrobi, to już inna sprawa.
http://img0.joyreactor.com/pics/post/auto-9gag-1203810.jpeg

51

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Cyngli napisał/a:
Angelia napisał/a:

Brzydzę się z nim kochać, jeżeli pomyślę z iloma kobietami on to robił i jakie to musiały być "szmaty", że zgadzały się na przypadkowy seks.

A przepraszam, czym Ty się różnisz od tych ''szmat''?
Też z nim sypiasz, nie jesteście małżeństwem, ani zaręczeni.

Usprawiedliwia Cię to, że jesteś z nim w ''związku''? Bo co, bo za rączki chodzicie?


------

Teraz porada. Brzydzisz się nim = nie kochasz go. Po co być z kimś, kogo się nie kocha? Odejdź, poszukaj sobie prawiczka, albo aseksualnego faceta.


Dokładnie! Wyzywasz te kobiety od szmat, a za kogo Ty się uważasz?

52

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
aannaa napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Angelia napisał/a:

Brzydzę się z nim kochać, jeżeli pomyślę z iloma kobietami on to robił i jakie to musiały być "szmaty", że zgadzały się na przypadkowy seks.

A przepraszam, czym Ty się różnisz od tych ''szmat''?
Też z nim sypiasz, nie jesteście małżeństwem, ani zaręczeni.

Usprawiedliwia Cię to, że jesteś z nim w ''związku''? Bo co, bo za rączki chodzicie?


------

Teraz porada. Brzydzisz się nim = nie kochasz go. Po co być z kimś, kogo się nie kocha? Odejdź, poszukaj sobie prawiczka, albo aseksualnego faceta.


Dokładnie! Wyzywasz te kobiety od szmat, a za kogo Ty się uważasz?

Oczywiście za nieszmatę, bo ona jest w związku i ma same czyste myśli. W przypadku wszystkich przeszłych szmat zakłada, że były szmatami i związku nie chciały. Wie to, bo takie rzeczy się czuje i oczywiście nikogo nie ocenia i nie chciała nikogo obrazić... tongue

53

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...
Angelia napisał/a:
Araquelle napisał/a:

A tak w ogóle Autorko to masz już jakieś przemyślenia co dalej z twoim związkiem?

Rozmawiałam z nim ponownie. Zapytałam go, czy jego przeszłość wraca do niego, czy ma jakiś wpływ na teraźniejszość - on odpowiedział, że nie ma; że liczę się dla niego tylko ja i chce spędzić ze mną całe swoje życie, zrobiło mu się nawet przykro, że jeszcze tego nie wiem, pomimo jego starań i ciągłych wyznań. Zapytałam go także o to, czy zawsze uprzedmiotawiał sobie seks i kobiety, czy kiedykolwiek czuł już tak silne uczucia do jakiejś kobiety (miał kiedyś narzeczoną, która go zdradziła). Odpowiedział mi, że nie zawsze tak było i owszem, wybrane kobiety kochał nad życie i angażował się całym sobą, jednak dostawał za to po tyłku. Powiedział mi, że to dlatego zaczął bawić się w takie rzeczy, bo zobaczył, że kobiety potrafią być milutkie i obiecywać, a tak naprawdę robią z niego pantoflarza, a plecami walą po rogach...
On ma za sobą kilka nieudanych związków, dwa razy został zdradzony, resztę razy porzucony (bo ona wraca do swojego ex itp.). Wiedziałam kilka z tych rzeczy wcześniej, ale teraz po części rozumiem, co nim kierowało. Chciał uchronić swoje uczucia, odbudować się, odegrać na kobietach... Mówi mi, że ciągle żałuje tego czasu, bo były w nim też dziewczyny, które po prostu uwiódł, pobawił się i porzucił.

Powiedziałam mu też o badaniach. Zgodził się na nie od razu, bez żadnego zwodzenia; że jak tego chcę, to tak będzie.

To naprawdę nie jest tak, że go nie kocham (jak niektóre tutaj uznały). Zrozumcie, ja musiałam spuścić parę (tak jak Araquelle napisała), ja byłam w szoku i rozpaczy; nie wiedziałam co zrobić, kiedy sielanka zamieniła się w zgrozę. Jestem osobą bardzo wrażliwą, a moje uczucia to delikatna sprawa.

Czarnaczarna, po pierwsze jestem w stanie przestać czuć obrzydzenie (rozmowa z nim wyjaśniła mi trochę to, czym się kierował). Boję się jednak, że kiedyś wspomni to i powie, że tak mu było fajnie albo że będzie chciał znów to robić, by podwyższyć sobie ego (sprawdzić, czy nadal potrafi uwieść). Jednak to już jest loteria, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nie i pamiętać, że jednak jest ryzyko.
Co do tego, co nim kierowało - rozmawiałam z nim o tym i napisałam o tym wyżej.

Kobietki, nadal gryzie mnie to, co robił... Jednak teraz pojmuję po części co nim kierowało. Myślicie, że możliwe są tutaj szczere uczucia z jego strony? Że można przyjąć takie wyjaśnienie sytuacji i usprawiedliwienie?

Boże, aleś Ty naiwna... I właśnie tymi słowami zapraszał kobiety do łóżka. Postaraj sobie wyobrazić te sytuacje, zanim zdecprecjonujesz swoje poprzedniczki. Jestem pewna, że większość z nich nawet nie wiedziała, że będzie jednonocna przygoda. Naprawdę nie masz powodu by się wywyzszac (pierwszy post).

Posłużę się swoim przykładem, także proszę skorzystaj z doświadczenia starszej koleżanki, a unikniesz niepotrzebnych rozczarowań.
Spotykałam się z takim. Nie dość, że przeszłość bogata to i zwiazek ze mną mu nie zawadzal. Myslisz, że swiadomie na taką łajze poleciałam? Skąd! On mi podobnie tłumaczył, że tamte to błąd, to przeszłość, że go pierwsze dziewczyna skrzywdziła, że on się tak bronil przed odrzuceniem, że ja jestem tą jedyną.

Przez okres roku zdradził mnie z czterema różnymi kobietami, niezliczoną ilość razy. To dane oficjalnie, gdyż tylko o tylu się dowiedzialam. Każda z tych kobiet była oczywiście "szmata";-) Wyciągnij wnioski.

54

Odp: Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

To brzydzisz się go czy go kochasz, bo to raczej sprzeczne uczucia i to bardzo big_smile

Posty [ 54 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie potrafię zaakceptować jego przeszłości...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024