Witam
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że wiem iż jest to forum dla kobiet lecz nie wiem gdzie indziej mógłbym szukać pomocy.
Od ok. pół roku jestem w związku z bardzo ładną (moim zdaniem wręcz piękną) dziewczyną. W wolnych chwilach zajmuje się ona modelingiem. Niby mi to nie przeszkadzało, bo wiem że to lubi. Na początku wszystko było super. Wspólne wypady, jedzenie, spotykanie się w każdej możliwej wolnej chwili. Problem pojawił się ok. miesiąc temu gdy wprowadziła się do mnie. Już przed tym mówiła mi, że pomaga jakiemuś staremu przyjacielowi ze względu na jego problemy psychiczne (depresja). Nic do tego nie miałem, bo wiadomo, nie będę jej zakazywał spotykania się z przyjaciół,i, sam też bym tego nie chciał. Jednak zaczęli spotykać się coraz częściej i częściej ze względu na mój brak czasu spowodowany studiami w tygodniu oraz pracą w weekendy. Od tego właśnie czasu ona non stop siedzi z nosem w telefonie czatując z tym przyjacielem. Gdy tylko mówię jej, że mnie to martwi zaczyna się robić zła i mówić że jestem przesadnie zazdrosny i że nie mam powodu do obaw. (Oboje mamy złe doświadczenia z poprzedniego związku. Ona przyłapała swojego chłopaka na zdradzie) Gdy się spotykają ciężko mi się do niej dodzwonić lub skontaktować przez jakiś czat. Twierdzi, że ma wyłączone dźwięki w telefonie a z drugiej strony, że przecież nie będzie siedzieć z nosem w telefonie cały czas gdy sięspotykają bo to nie kulturalne. Jakiś czas temu, gdy spała zajrzałem w jej czat (niestety na snapczacie nie zapisują się rozmowy) i znalazłem jej zdjęcie topless wysłane właśnie do niego. Wpadłem w histerie i nie wiedziałem co robić. Wyszedłem z mieszkania trzaskając drzwiami. Gdy wróciłem (dalej roztrzęsiony) kazałem jej wyjść żeby nie zrobić nic głupiego. Zryczany w kuchni siedziałem chyba z 2 godziny. Napisała do mnie z pytaniem czy ma sobie szukać noclegu. Odpowiedziałem, że wolałbym żeby wróciła bo się będę martwił tylko dodatkowo. Jej tłumaczenie polegało na tym, że przyjaciel jest fotografem i miał jej robić sesję z nagością zakrytą. Do tego jeszcze bym nic nie miał gdyby nie fakt, że tyle czasu spędzają razem i tyle ze sobą piszą. Na chwilę obecną jesteśmy pogodzeni ale sytuacja się nie zmienia. Dalej korespondują od rana do wieczora, a gdy mówię, że mi się to nie podoba i że smutno mi z tego powodu to jedynie się złości. Ciągle twierdzi, że próbuję ją kontrolować. Zależy mi na niej ale od miesiąca czuję się jak piąte koło u wozu i nie wiem co mam robić... Nie chcę wyjść na osobę która najchętniej zamknęłaby drugą połowę w domu nie pozwalając na spotykanie się z nikim ale całą sytuacja doprowadza mnie na granicę załamania nerwowego...
Mam nadzieję, że ktoś okaże trochę empatii i będzie w stanie mi pomóc...