Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 42 ]

1 Ostatnio edytowany przez akceptacja (2016-06-08 22:30:08)

Temat: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Już nie wiem co robić. Wiem, że jest źle. Wiem, że tak być nie może. Nie ma sensu chyba opisywać całej historii. Chyba wystarczy krótka scenka rodzajowa. A więc do rzeczy. Mój chłopak jest zaproszony na chrzciny i teraz ... uwaga... "jeśli nie spodoba mi się strój, któy wybrałaś, to ze mną nie pójdziesz". O łaskawca.... Ne zwariowałam, prawda, trzeba wiać ?

... czy przesadzam? czy da się czymś ten, jakby nie patrzeć, szantaż, wytłumaczyć?

Aha, żeby oddać sprawiedliowść to on wczesniej zaporponował, że mi coś kupi na  tę okazję ( w domyśle : nie masz nic co mi się podoba i co jest do zaakcpetowania przez mnie...)

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
akceptacja napisał/a:

czy da się czymś ten, jakby nie patrzeć, szantaż, wytłumaczyć?

Masz taki gust, że oczy bolą? tongue

3

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
akceptacja napisał/a:

Już nie wiem co robić. Wiem, że jest źle. Wiem, że tak być nie może. Nie ma sensu chyba opisywać całej historii. Chyba wystarczy krótka scenka rodzajowa. A więc do rzeczy. Mój chłopak jest zaproszony na chrzciny i teraz ... uwaga... "jeśli nie spodoba mi się strój, któy wybrałaś, to ze mną nie pójdziesz". O łaskawca.... Ne zwariowałam, prawda, trzeba wiać ?

... czy przesadzam? czy da się czymś ten, jakby nie patrzeć, szantaż, wytłumaczyć?

Aha, żeby oddać sprawiedliowść to on wczesniej zaporponował, że mi coś kupi na  tę okazję ( w domyśle : nie masz nic co mi się podoba i co jest do zaakcpetowania przez mnie...)

Eeeeeehhhh... Kobieto. Ty to masz problemy. Zwykłe utarczka. Kup se coś takiego i problem z głowy
PunBB bbcode test

4

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Tomek4811 napisał/a:
akceptacja napisał/a:

Już nie wiem co robić. Wiem, że jest źle. Wiem, że tak być nie może. Nie ma sensu chyba opisywać całej historii. Chyba wystarczy krótka scenka rodzajowa. A więc do rzeczy. Mój chłopak jest zaproszony na chrzciny i teraz ... uwaga... "jeśli nie spodoba mi się strój, któy wybrałaś, to ze mną nie pójdziesz". O łaskawca.... Ne zwariowałam, prawda, trzeba wiać ?

... czy przesadzam? czy da się czymś ten, jakby nie patrzeć, szantaż, wytłumaczyć?

Aha, żeby oddać sprawiedliowść to on wczesniej zaporponował, że mi coś kupi na  tę okazję ( w domyśle : nie masz nic co mi się podoba i co jest do zaakcpetowania przez mnie...)

Eeeeeehhhh... Kobieto. Ty to masz problemy. Zwykłe utarczka. Kup se coś takiego i problem z głowy
PunBB bbcode test


Miodzio smile

5

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Tomek4811 napisał/a:
akceptacja napisał/a:

Już nie wiem co robić. Wiem, że jest źle. Wiem, że tak być nie może. Nie ma sensu chyba opisywać całej historii. Chyba wystarczy krótka scenka rodzajowa. A więc do rzeczy. Mój chłopak jest zaproszony na chrzciny i teraz ... uwaga... "jeśli nie spodoba mi się strój, któy wybrałaś, to ze mną nie pójdziesz". O łaskawca.... Ne zwariowałam, prawda, trzeba wiać ?

... czy przesadzam? czy da się czymś ten, jakby nie patrzeć, szantaż, wytłumaczyć?

Aha, żeby oddać sprawiedliowść to on wczesniej zaporponował, że mi coś kupi na  tę okazję ( w domyśle : nie masz nic co mi się podoba i co jest do zaakcpetowania przez mnie...)

Eeeeeehhhh... Kobieto. Ty to masz problemy. Zwykłe utarczka. Kup se coś takiego i problem z głowy
PunBB bbcode test

Przykład jak wyglądać seksownie nie świecąc cyckami i dupą big_smile

6

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Podbijam :-)

7

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Ko

RavenKnight napisał/a:
Tomek4811 napisał/a:
akceptacja napisał/a:

Już nie wiem co robić. Wiem, że jest źle. Wiem, że tak być nie może. Nie ma sensu chyba opisywać całej historii. Chyba wystarczy krótka scenka rodzajowa. A więc do rzeczy. Mój chłopak jest zaproszony na chrzciny i teraz ... uwaga... "jeśli nie spodoba mi się strój, któy wybrałaś, to ze mną nie pójdziesz". O łaskawca.... Ne zwariowałam, prawda, trzeba wiać ?

... czy przesadzam? czy da się czymś ten, jakby nie patrzeć, szantaż, wytłumaczyć?

Aha, żeby oddać sprawiedliowść to on wczesniej zaporponował, że mi coś kupi na  tę okazję ( w domyśle : nie masz nic co mi się podoba i co jest do zaakcpetowania przez mnie...)

Eeeeeehhhh... Kobieto. Ty to masz problemy. Zwykłe utarczka. Kup se coś takiego i problem z głowy
PunBB bbcode test

Przykład jak wyglądać seksownie nie świecąc cyckami i dupą big_smile

Teraz podbijam :-P
P.S Troche dziwny text to fakt.

8

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Przecież to nie sukienka ze zdjęcia lecz modelka wzbudziła wasz zachwyt. A autorka może nie ma figury modelki i taki ciuch nie musi jej pasować.

9

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Chrzczciny to uroczystosc rodzinna, a nie spotkanie z kolegami.
Pewnie beda tam ciotki, babki i rozne obgadywaczki.
On moze chce, zebys sie ubrala stosownie do tej uroczystosci i do tych okolicznosci - mam na mysli obgadywaczki wszelkiego rodzaju.
To nie jest narzucanie swojego gustu Tobie, tylko chec uchronienia Ciebie przed zlymi jezykami.
Czy do tej pory on krytykowal Twoj stroj ?
Moja propozycja - wybierz ubrania i daj mu do zaakceptowania.
Zeby nie bylo tak, ze juz wystronona Ciebie on nie zabiera na te chrzczciny.

10

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Po takim tekście to bym z nim nie poszła na chrzciny. Nie wierze ze dziewczyna nie wie jak się ubrać stosownie do okoliczności. Raczej jest tutaj chęć kontroli i rządzenia przez chłopaka. Długo jesteście razem?

11

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Tekst zalatuje chamstwem - a przynajmniej kompletnym brakiem taktu.

Pytanie takie: to jednorazowy wybryk, czy facet regularnie rozstawia cię po kątach i to nie tylko w kwestii ubioru?

12 Ostatnio edytowany przez akceptacja (2016-06-09 10:20:26)

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Dziękuję wam za odpowiedzi smile Uściślając, mam gust całkiem ok, nie poszłabym na pewno w jenasach i addidasach, jasne, że założyłabym sukienkę stosowną do okazji, z tym, że dla niego to nie może być byle jaka sukienka....

Jesteśmy razem dwa lata, rok mieszkamy razem. On jest osobą bardzo dominującą, która lubi mieć ostatnie zdanie. Ale teraz próbujemy "dotrzeć się" na nowo, on trochę spuścić z tonu, ja z resztą też. Już pewien czas było dobrze i tu taki tekst...

No i pytam Was, bo trochę mi szkoda psuć tego, że zaczęło się między nami układać ale wiem też, że nie chce być z kimś kto rzuca mi takie teksty... I co przymknąć oko jeszcze raz ? Ale dla mnie to będzie okazanie brak szacunku do samej siebie...

Na chrzest oczywiście po takim ultimatum się nie wybieram.

13

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

W pierwszym poście przedstawiłaś scenkę rodzajową, która nie stawia Twojego partnera w dobrym świetle, ale też na podstawie której ciężko byłoby wyciągać dalekosiężne wnioski na temat relacji i jej przyszłości.
Na podstawie drugiego postu stwierdzić można, że różowo u was ne było, obecnie jest różowiej, a wolałabyś żeby było jeszcze bardziej różowo...
Sama musisz zdecydować czy ten stopień różowości Ci wystarcza i rokuje dobrze na przyszłość. No chyba, że w międzyczasie decydowania dojdzie do kolejnych scenek rodzajowych, które sprawę wyjaśnią za Ciebie...
Co do chrztu, to ja również bym nie poszła po takim tekście, ale też jasno zakomunikowałabym o tym przed dniem chrztu.

14 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-06-09 11:34:37)

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Zanim moje drogie Panie zlinczujecie chłopaka autorki smile to zwróćcie uwagę, ze odrzuciła prezent od swojego chłopaka co jest afrontem. W ten sposób sprawiła mu przykrość. On chciał jej kupić sukienkę a ona powiedziala nie. Z tego co pamietam to w Polsce niegrzecznie jest odmawiać przyjęcia prezentu. Chłopak oczywiście mógł zareagować inaczej ale autorka nie jest absolutnie bez winy. W takich sytuacjach zazwyczaj zostawiam strony skonfliktowane samym sobie. Skoro obie strony nawalily to niech obie strony teraz rozwiążą ten problem.

15 Ostatnio edytowany przez akceptacja (2016-06-09 11:36:00)

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Tomek4811 napisał/a:

Zanim moje drogie Panie zlinczujecie chłopaka autorki smile to zwróćcie uwagę, ze odrzuciła prezent od swojego chłopaka co jest afrontem. W ten sposób sprawiła mu przykrość. On chciał jej kupić sukienkę a ona prowadziła nie. Z tego co pamietam to w Polsce niegrzecznie jest odmawiać przyjęcia prezentu. Chłopak oczywiście mógł zareagować inaczej ale autorka nie jest absolutnie bez winy. W takich sytuacjach zazwyczaj zostawiam strony skonfliktowane samym sobie. Skoro obie strony nawalily to niech obie strony teraz rozwiążą ten problem.

No wiesz, jeśli to byłby prezent( ze szczerego serca, hehe )to na pewno bym przyjęła. Ale to była zagrywka z rodzaju nie podobają mi się Twoje ubrania i wybory:  MASZ iść w tym co JA TOBIE WYBIORĘ.

No faktycznie w tym wszystkim był na tyle uprzejmy, że nie  kazał mi samej tej sukienki kupować...

16

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Klio napisał/a:

W pierwszym poście przedstawiłaś scenkę rodzajową, która nie stawia Twojego partnera w dobrym świetle, ale też na podstawie której ciężko byłoby wyciągać dalekosiężne wnioski na temat relacji i jej przyszłości.
Na podstawie drugiego postu stwierdzić można, że różowo u was ne było, obecnie jest różowiej, a wolałabyś żeby było jeszcze bardziej różowo...
Sama musisz zdecydować czy ten stopień różowości Ci wystarcza i rokuje dobrze na przyszłość. No chyba, że w międzyczasie decydowania dojdzie do kolejnych scenek rodzajowych, które sprawę wyjaśnią za Ciebie...
Co do chrztu, to ja również bym nie poszła po takim tekście, ale też jasno zakomunikowałabym o tym przed dniem chrztu.

Racja, racja.... tylko ja już przyzwyczaiłam się do tych różowych okularów, wygodnie mi w nich było - bo to raczej tylko okulary z tego co widzę teraz, a nie nowa różowa rzeczywistość była....

17

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Tomek4811 napisał/a:

to zwróćcie uwagę, ze odrzuciła prezent od swojego chłopaka co jest afrontem. W ten sposób sprawiła mu przykrość.

  Tiaaa,oczywiscie on jej nie sprawil przykrosci i nie zrobil afrontu.Partnerowi sie doradza, a nie stawia ultimatum. Nic mnie juz w zyciu nie zdziwi ,nawet takie stwierdzenia wlasnie takich wujkow dobra rada.

18

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Tomek4811 napisał/a:

Zanim moje drogie Panie zlinczujecie chłopaka autorki smile to zwróćcie uwagę, ze odrzuciła prezent od swojego chłopaka co jest afrontem. W ten sposób sprawiła mu przykrość. On chciał jej kupić sukienkę a ona powiedziala nie. Z tego co pamietam to w Polsce niegrzecznie jest odmawiać przyjęcia prezentu. Chłopak oczywiście mógł zareagować inaczej ale autorka nie jest absolutnie bez winy. W takich sytuacjach zazwyczaj zostawiam strony skonfliktowane samym sobie. Skoro obie strony nawalily to niech obie strony teraz rozwiążą ten problem.

Prezentem kiecka by była, gdyby nie był z nią zespawany podtekst "masz nosić to, co mi się podoba - a jak nie, to zostajesz w domu". To nie prezent, tylko bardzo nietaktowna zagrywka. Czyżby dziewczyna sama się ubrać nie umiała? Facet uważa, że brakuje jej gustu? A może ona ma być jego life-size barbie, którą będzie przebierał według własnego widzimisię?

Jasne, że to nie jest najgorsza zbrodnia, jaką facet może popełnić i na lincz nie zasługuje. Ale to nie tak, że "nic się nie stało". W najlepszym wypadku facet bladego pojęcia nie ma, czym jest takt i osobista kultura. Przecież to samo mógłby powiedzieć w sposób, który niczyjego oburzenia nie budzi. "Wybieramy się na chrzciny, pewnie potrzebujesz nowej sukienki - chodź, zabiorę cię na zakupy". Wtedy to byłby prezent.

Co do bardziej ogólnego tematu - wciąż piszesz bardzo skąpo, Autorko. Trudno coś na tej podstawie wywnioskować. Księciem z bajki twój luby nie jest, ale czarnym charakterem też nie. Pytanie, jakie są twoje granice? Czy tego typu nawracające sytuacje cię nie wzruszą, czy będziesz się z nimi czuła źle?

19 Ostatnio edytowany przez akceptacja (2016-06-09 12:04:04)

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Dzięki za Wasze opinie, pomagają mi trochę rozjaśnić w głowie i nie dać się zwariować smile

Co do ogólniejszego obrazu : właściwie problemy zaczęły się od mojego wprowadzenia się do jego mieszkania.  Większość rzeczy musiała być zrobiona tak jak on chce, a gdy doszło do większej kłótni, na przykład o to jak ma wyglądać biurko czyli moje codzienne miejsce pracy (pracuję w domu) to jego standardową odpowiedzią było : " jak Ci się nie podoba, to się wyprowadź".

Z bardziej kuriozalnych sytuacji przypominam sobie "kłótnię o piłkę" -  niemalże kazał mi ją wynieść z jego domu i trzymać w moim rodzinnym domu, bo jego zdaniem skoro NA RAZIE z niej nie korzystałam to tylko zajmuje miejsce w JEGO domu. Ej hello ja nie chciałam tam trzymać słonia tylko piłkę do siatkówki ( trenuję pół amatorsko ten sport)...

20

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Ja bym wiała. Zwłaszcza, ze to nie pierwsza taka zagrywka.

21 Ostatnio edytowany przez Pampallini (2016-06-09 12:21:12)

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Ja bym wiała.
Nie wyobrażam sobie, żebym ja miała mówić mojemu partnerowi, co może trzymać w mieszkaniu (które formalnie do mnie należy), a co nie. Przecież zależy mi, żeby czuł się w nim u siebie, bo to przecież jest "nasze" mieszkanie, skoro razem w nim mieszkamy. Ma prawo w nim urządzać jak chce i trzymać co chce. Nie wyobrażam sobie, że gdyby to było jego mieszkanie, ja miałabym jakieś zakazy tego typu. No nie wyobrażam sobie.
Jeśli uważasz, że w relacji partnerskiej, w której ludzi łączy miłość, jedna strona nie troszczy się o stan psychiczny drugiej (np. spowodowany brakiem poczucia bezpieczeństwa "mieszkaniowego", czy brakiem akceptacji dla swojego wyglądu), to to nie jest to, co ja nazywam związkiem. Wiałabym i szukała partnera, z którym stworzyłabym relację opartą na miłości, empatii i wzajemnej trosce.

No chyyyba że problemem jest tylko sposób komunikowania swoich odczuć. Dajmy na to, że uważam, że jakiś element garderoby mojego chłopa mi się nie podoba. Mogę powiedzieć: Kochanie, jesteś takim przystojnym facetem, że bardzo chciałabym, żebyśmy kupili Ci taką koszulę/spodnie/marynarkę/nowy garnitur, bo wyglądałbyś w tym fantastycznie. Ale - mając na myśli w sumie to samo i brak umiejętności właściwej komunikacji - mogłabym też powiedzieć: "Wyglądasz jak łachmyta, kupimy nowy garnitur, albo nie idę z Tobą".  Jeśli to jest problemem - można popracować nad komunikacją.
Ale to już Ty wiesz najlepiej.

22

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Nie wyobrażam sobie czuć się jak intruz w mieszkaniu, w którym stale przebywam. I nie wyobrażam sobie, żeby mi facet dyktował, co mogę trzymać na biurku, a co w szafie. Że mam np. wywieźć do domu rodzinnego większość książek, bo ich codziennie nie czytam. To nie jest partnerstwo.

Pytanie, czy on jest burakiem, czy dyktatorem. Buraka można czasem nauczyć kultury osobistej, dyktatora nie przekonasz do demokracji i autonomii w związku.

23

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Pampallini napisał/a:

Ja bym wiała. (..)

A ja bym został. Dopóki tych dwoje rozmawia ze sobą to jest jeszcze przed nimi przyszłość.

Ja czasem mowię mojej kobiecie ze zle w czymś wyglada i czasem ona mi to mówi i wcale sie z tego powodu nie obrażamy na siebie. Czasem ona mi coś kupi a czasem i ja coś jej kupie i nie ma dramatu. Czasem tez chlapniemy coś co wyrwane z kontekstu mogłoby wyglądać bardzo dziwnie na forum. Liczy sie caloksztalt. Trudno ocenić związek tej dwójki po tak krótkim opisie. Mała różnica zdań w spawie sukienki o niczym nie świadczy.

24

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Bo widzicie ja dobrze wiem, że tak nie może być.... stąd też podczas ostatniej poważnej rozmowy wszystko mu to wygarnęłam (wcześniej oczywiście też zwracałam mu na  to uwagę, ale on jakoś nic sobie z tego nie robił)... on się jakby trochę zreflekotwał.  Przyznał, że faktycznie może miałam za mało do powiedzenia w kwestii organizacji życia w mieszkaniu, tłumaczył, że to domena początków mieaszkania razem...

I ok, ja też mam swoje za uszami więc stwierdziłam spróbujmy na nowo... z tym, że jak widać stary on znów wychodzi, tylko, że tym razem na innej płaszczyźnie...

25

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
akceptacja napisał/a:

właściwie problemy zaczęły się od mojego wprowadzenia się do jego mieszkania.  Większość rzeczy musiała być zrobiona tak jak on chce, a gdy doszło do większej kłótni, na przykład o to jak ma wyglądać biurko czyli moje codzienne miejsce pracy (pracuję w domu) to jego standardową odpowiedzią było : " jak Ci się nie podoba, to się wyprowadź".

Właściwie to można przestać nazywać go partnerem, bo koło takiego nawet nie stał...
Czemu nie skorzystałaś z jego szczodrej oferty i nie wyprowadziłaś się, gdy Ci się nie podobało i gdy nadal Ci się nie podoba?

26

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
akceptacja napisał/a:

właściwie problemy zaczęły się od mojego wprowadzenia się do jego mieszkania.  Większość rzeczy musiała być zrobiona tak jak on chce, a gdy doszło do większej kłótni, na przykład o to jak ma wyglądać biurko czyli moje codzienne miejsce pracy (pracuję w domu) to jego standardową odpowiedzią było : " jak Ci się nie podoba, to się wyprowadź".

Przyznam sie ze tego nie doczytałem. Tego typu odzywki to już niestety patologia.

27 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-06-09 13:05:29)

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Tomek4811 napisał/a:
Pampallini napisał/a:

Ja bym wiała. (..)

A ja bym został. Dopóki tych dwoje rozmawia ze sobą to jest jeszcze przed nimi przyszłość.

Ja czasem mowię mojej kobiecie ze zle w czymś wyglada

On jej dyktuje, co ona ma ubrać, a jak nie, to zostanie w domu. Przecież to chore.

I decyduje o tym, co ona ma trzymać w ich wspólnym mieszkaniu, a jak, cytuję, Ci to nie pasuje, to się wyprowadź. Uważasz, że to partnerstwo? Ja to nazywam dyktaturą.

28 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-06-09 13:41:13)

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Cyngli napisał/a:

(...)
On jej dyktuje, co ona ma ubrać, a jak nie, to zostanie w domu. Przecież to chore.

I decyduje o tym, co ona ma trzymać w ich wspólnym mieszkaniu, a jak, cytuję, Ci to nie pasuje, to się wyprowadź. Uważasz, że to partnerstwo? Ja to nazywam dyktaturą.

Zgadzam sie. Dyskusja o ubraniach, meblach, wakacjach, kolorach farb na ścianie jest dla mnie OK. Ale stwierdzenie "jak Ci nie pasuje, to sie wyprowadź" totalnie dyskwalifikuje tego gościa w moich oczach. Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem kobiecie ani nigdy nie usłyszałem. (A mam już swoje lata 40+ smile ) To jest niestety 100% chamówa, której nie można akceptować. Ale zanim sie rozstaną powinni próbować to zmienić. Ja jestem zwolennikiem dialogu w związkach dopoki jeszcze jest szansa ze to coś przyniesie.

29

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Tomek4811 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

(...)
On jej dyktuje, co ona ma ubrać, a jak nie, to zostanie w domu. Przecież to chore.

I decyduje o tym, co ona ma trzymać w ich wspólnym mieszkaniu, a jak, cytuję, Ci to nie pasuje, to się wyprowadź. Uważasz, że to partnerstwo? Ja to nazywam dyktaturą.

Zgadzam sie. Dyskusja o ubraniach, meblach, wakacjach, kolorach farb na ścianie jest dla mnie OK. Ale stwierdzenie "jak Ci nie pasuje, to sie wyprowadź" totalnie dyskwalifikuje tego gościa w moich oczach. Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem kobiecie ani nigdy nie usłyszałem. (A mam już swoje lata 40+ ) :)To jest niestety 100% chamówa, której nie można akceptować. Ale zanim sie rozstaną powinni próbować to zmienić. Ja jestem zwolennikiem dialogu w związkach dopoki jeszcze jest szansa ze to coś przyniesie.

Ja też wolę naprawiać. Ale tam, gdzie jest taka możliwość.

Myślę, że Autorka juz nieraz ten temat przeglądała...

30

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Niby takie nic a nie daje mi funkcjonować....Stresuję się tą całą sytuacją... unikam z nim kontaktu od tamtej rozmowy, bo gdzieś tam podświadomie wiem, że on nawet usłyszawszy jaką mi zrobił przykrość swoim tekstem, nie przeprosi.

Ale chyba trzeba stanąć oko w oko z prawdą, co?

Najgorzej, że ogónie jest kiepsko - z pracą kiepsko, stres nie poprawia sytuacji - pracuję coraz gorzej. Jak się wali to wszystko, eh sad

31

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
akceptacja napisał/a:

Już nie wiem co robić. Wiem, że jest źle. Wiem, że tak być nie może. Nie ma sensu chyba opisywać całej historii. Chyba wystarczy krótka scenka rodzajowa. A więc do rzeczy. Mój chłopak jest zaproszony na chrzciny i teraz ... uwaga... "jeśli nie spodoba mi się strój, któy wybrałaś, to ze mną nie pójdziesz". O łaskawca.... Ne zwariowałam, prawda, trzeba wiać ?

... czy przesadzam? czy da się czymś ten, jakby nie patrzeć, szantaż, wytłumaczyć?

Aha, żeby oddać sprawiedliowść to on wczesniej zaporponował, że mi coś kupi na  tę okazję ( w domyśle : nie masz nic co mi się podoba i co jest do zaakcpetowania przez mnie...)


Moja szczera rada - Wiać i to jak najdalej od niego,chyba,że chcesz mieć w domu Pana i Władcę jak i Wszechwładnego Dominatora, bo już taki jest.

32

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Ja bym powiedziała:" ok, pozwalam ci kupić coś dla mnie ale jak JA to zaakceptuję"..he, he.. sponsoring kontrolowany.. a tak na poważnie - trochę luzu w to wpuśćcie..to są bzdury jeśli okazjonalnie oczywiście , można rozwiązać np żartobliwie jak zaproponowałam , lecz jeśli tyczy się to każdej sfery życia to już nie jest zabawa tylko tyrania. Dajesz sobie z tym radę, jesteś asertywna i silna jak on- będzie dobrze; jesteś uległa i zawsze ustępujesz dla świętego spokoju- dupka z tego będzie, kiedyś twoje rozżalenie weźmie górę i rozpoczniesz temat w stylu" On rządzi moim światem- co teraz ?"

33

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Kretyn.
Ja też bym wiala!

34 Ostatnio edytowany przez Screwdriver (2016-06-11 02:08:21)

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Droga Akceptacjo, autorko w rozterce...nie zwracaj uwagi na forumowych samcow sliniacych sie do fotki modelki w ladnym ciuchu, Ty pewnie tez potrafisz wygladac ekstra smile i ja w to wierze... Ale zaprawde powiadam Ci...wiej, wiej stamtad, poki jeszcze nie zniewolil do konca...to na 100% typ psychopaty, ktory na bank byl super czuly, kochany na poczatku, teraz rozpoczyna proces zamykania Cie w klatce i zakladania kajdanek, a Ty pomna tego jaki byl fajny, kochany i czuly, przymykasz na to oko, potem przymkniesz drugie, a na koniec bedziesz slepa i bezradna jak dziecko we mgle...zwiewaj bo zginiesz marnie!

35 Ostatnio edytowany przez Screwdriver (2016-06-11 02:10:45)

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

.

36

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Zaraz zaraz.... a czy autorka przypadkiem nie mieszka u swojego chłopaka.  Jeśli on wyłącznie opłaca to mieszkanie to także ma poczucie ze może nim rządzić.

37

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Zwariowałaś, bo jeszcze jesteś z tym człowiekiem.

38

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Dzięki jeszcze raz za Wasze opinie.  W krytycznym momencie pomogły smile Co do sytuacji, to jakoś tam została zażegnana...Chłopak niby przeprosił...Niby, bo, jednocześnie przepraszając nie omieszkał zrobić mi awantury o to, że nie odbierałam od niego telefonów, czynm wyrządziłam mu okropną przykrość.

A gdy już doszło do wyjazdu na ślub, to rzecz jasna sukienka moje mu się nie spodobała, i na początku faktycznie prosił, żebym założyła inną ( co może i bym zrobiła, ale jemu chodziło o sukienkę, która jest w domu moich rodziców więc trzeba by specjalnie po nią jechać...) Ostatecznie poszłam w wybranej przez siebie sukience, on gdy zobaczył, że prośba nic nie daję zaczął na mnie krzyczeć, potem się obraził...

Ostatecznie na samych chrzcinach już bawiliśmy się razem, ale jak widać walka o swoje prawa to ciężka orka na ugorze.

39

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
akceptacja napisał/a:

Dzięki jeszcze raz za Wasze opinie.  W krytycznym momencie pomogły smile Co do sytuacji, to jakoś tam została zażegnana...Chłopak niby przeprosił...Niby, bo, jednocześnie przepraszając nie omieszkał zrobić mi awantury o to, że nie odbierałam od niego telefonów, czynm wyrządziłam mu okropną przykrość.

A gdy już doszło do wyjazdu na ślub, to rzecz jasna sukienka moje mu się nie spodobała, i na początku faktycznie prosił, żebym założyła inną ( co może i bym zrobiła, ale jemu chodziło o sukienkę, która jest w domu moich rodziców więc trzeba by specjalnie po nią jechać...) Ostatecznie poszłam w wybranej przez siebie sukience, on gdy zobaczył, że prośba nic nie daję zaczął na mnie krzyczeć, potem się obraził...

Ostatecznie na samych chrzcinach już bawiliśmy się razem, ale jak widać walka o swoje prawa to ciężka orka na ugorze.

To w końcu ślub, chrzciny, czy trolling?

40

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Klio napisał/a:
akceptacja napisał/a:

Dzięki jeszcze raz za Wasze opinie.  W krytycznym momencie pomogły smile Co do sytuacji, to jakoś tam została zażegnana...Chłopak niby przeprosił...Niby, bo, jednocześnie przepraszając nie omieszkał zrobić mi awantury o to, że nie odbierałam od niego telefonów, czynm wyrządziłam mu okropną przykrość.

A gdy już doszło do wyjazdu na ślub, to rzecz jasna sukienka moje mu się nie spodobała, i na początku faktycznie prosił, żebym założyła inną ( co może i bym zrobiła, ale jemu chodziło o sukienkę, która jest w domu moich rodziców więc trzeba by specjalnie po nią jechać...) Ostatecznie poszłam w wybranej przez siebie sukience, on gdy zobaczył, że prośba nic nie daję zaczął na mnie krzyczeć, potem się obraził...

Ostatecznie na samych chrzcinach już bawiliśmy się razem, ale jak widać walka o swoje praw ta to ciężka orka na ugorze.

To w końcu ślub, chrzciny, czy trolling?

A może by tak grzeczniej? Tobie nie zdarzyło się nigdy przejęzyczyć? Oczywiście cały czas chodzi o chrzciny.

41

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
akceptacja napisał/a:
Klio napisał/a:
akceptacja napisał/a:

Dzięki jeszcze raz za Wasze opinie.  W krytycznym momencie pomogły smile Co do sytuacji, to jakoś tam została zażegnana...Chłopak niby przeprosił...Niby, bo, jednocześnie przepraszając nie omieszkał zrobić mi awantury o to, że nie odbierałam od niego telefonów, czynm wyrządziłam mu okropną przykrość.

A gdy już doszło do wyjazdu na ślub, to rzecz jasna sukienka moje mu się nie spodobała, i na początku faktycznie prosił, żebym założyła inną ( co może i bym zrobiła, ale jemu chodziło o sukienkę, która jest w domu moich rodziców więc trzeba by specjalnie po nią jechać...) Ostatecznie poszłam w wybranej przez siebie sukience, on gdy zobaczył, że prośba nic nie daję zaczął na mnie krzyczeć, potem się obraził...

Ostatecznie na samych chrzcinach już bawiliśmy się razem, ale jak widać walka o swoje praw ta to ciężka orka na ugorze.

To w końcu ślub, chrzciny, czy trolling?

A może by tak grzeczniej? Tobie nie zdarzyło się nigdy przejęzyczyć? Oczywiście cały czas chodzi o chrzciny.

A może nie. Jest zasadnicza różnica pomiędzy słowem ślub a chrzciny. Mowy o przejęzyczeniu być nie może. Jeżeli nie stać Cię na szczerość w tak trywialnej kwestii, to co dopiero w innych. Nic tu po mnie.

42

Odp: Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...
Klio napisał/a:
akceptacja napisał/a:
Klio napisał/a:

To w końcu ślub, chrzciny, czy trolling?

A może by tak grzeczniej? Tobie nie zdarzyło się nigdy przejęzyczyć? Oczywiście cały czas chodzi o chrzciny.

A może nie. Jest zasadnicza różnica pomiędzy słowem ślub a chrzciny. Mowy o przejęzyczeniu być nie może. Jeżeli nie stać Cię na szczerość w tak trywialnej kwestii, to co dopiero w innych. Nic tu po mnie.


Bardzo się cieszę. Żegnam. Idź wiedzieć lepiej, gdzie indziej.

Posty [ 42 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Proszę, potwierdzcie, że nie zwariowałam...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024