Zgłoszone do usunięcia.
1 2016-05-29 08:53:31 Ostatnio edytowany przez tka-kas-1993 (2016-05-29 11:08:29)
katastrofa, facet ma po prostu problemy natury seksualnej. Może mu odmawiasz w sexie czegoś? Może on lubi coś o czym wstydzi się Tobie powiedzieć.
Sex 2 razy w miesiącu to katastrofa, młody facet nie wytrzyma tyle - albo ma kogoś albo sam się zadowala np cyber sex....
Tak jak pisałam, unikałam seksu, bo trwało to krótko. Czasami pare ruchów i koniec. Później zaczęliśmy nad tym pracować i było lepiej. No ale koniec końców rozstaliśmy się.
Btw. on wchodził na czat nawet, gdy było miedzy nami dobrze i w łóżku też. A przynajmniej wydawało mi się, że było dobrze.
4 2016-05-29 09:29:10 Ostatnio edytowany przez tka-kas-1993 (2016-05-29 09:30:07)
Zresztą uciekanie na czat to chyba nie jest rozwiązanie problemu. On nigdy nie mówił o tym co mu przeszkadza. Boli mnie to, że po rozstaniu mówil, że psuło się miedzy nami od jakiegoś czasu. A on co robil? Zamiast starać się to naprawić, zabiegać o mnie to uciekał na czat. To jest żałosne.
I boli mnie to, że ja ciągle zyje nadzieją, że kiedyś ze sobą będziemy, a on ma mnie głęboko gdzieś. Tak łatwo przekreślił 5 lat ze mną...
Więcej w tej historii kłamstw, podejrzeń, frustracji i zaburzeń wszelakich niż normalnych relacji i emocji.
Chłopak ewidentnie ma problem natury seksualnej i chyba powinien poszukać rady specjalisty.
A ty przestań obwiniać siebie za kompleksy cybersexmaniaka.
Miotasz między miłością, a nienawiścią ale to z czasem przejdzie, a im mniej będziesz o nim myśleć, tym lepiej dla ciebie.
Spróbuj skoncentrować się na innych sprawach, zajmij ręce i umysł czymś pożytecznym..... i najdłuższa żmija kiedyś mija!
A mogłabyś powiedzieć ile macie lat?Jak mnie umknęło,to sorry.
23 i 24
Wiem, że powinnam o tym zapomnieć. Tylko jest mi ciężko. Cały czas o tym myślę. Co ze mną było nie tak, czemu on mi to robil. Nigdy nie podniósł na mnie głosu, nigdy nie wszczynał kłótni, robił zawsze to o co go prosiłam. Zabawny, inteligentny, sympatyczny. A jednak kawal drania.
9 2016-05-29 09:42:04 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-05-29 09:42:33)
Dziewczyno! Kisić się w związku 5 lat z mężczyzną, który jest uzależniony od pornografii i który z uzależnieniem nic nie robi. 5 lat z mężczyzną, który ma problemy z seksem i który nic z tym nie robi. 5 lat z mężczyzną, który przez swoje problemy Ciebie nie pociąga i z którym nie chcesz nawet uprawiać seksu! 5 lat paczania w oczka?! To jest miłość według Ciebie...
Nie tylko Twój chłopak był uzależniony.
Chyba byłam naiwna, że zmieni się. Bo tak ogólnie jest naprawdę w porządku. Może byłam za bardzo przywiązana do niego, bałam sie samotności.
Koniec końców zerwał ze mną. Sama nie wiem co czuję, złość, ulgę, tęsknotę.
Najgorsze są wspomnienia. Bo tylko te miłe wracają.
12 2016-05-29 09:53:52 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-05-29 09:54:33)
Taaa zmieni się pomimo, że nawet nie próbuje. Na jakich podstawach wyciągnęłaś optymistyczną prognozę zmiany? Przecież on nic nie robił, żeby cokolwiek zmienić. Już po tym samym widać jak bardzo kurczowo się go trzymałaś, wbrew wszystkiemu, wbrew smutnej rzeczywistości. Pobożne życzenie zmiany tylko usprawiedliwiało Cię w Twoich własnych oczach za Twoje uzależnienie od niego. On Ciebie nie kocha i Ty jego. Ty po prostu nie chcesz być sama. Czemu on miałby dogadzać Twojemu uzależnieniu? Zerwał, bo co to za przyjemność bycie z osobą której nie kocha i która nie kocha jego...
Uuuuu...ja uciekałabym daleko.
Uuuuu...ja uciekałabym daleko.
Powstaje pytanie: przed którym?
Ale przecież ja z nim nie jestem juz od miesiąca. I nie ma szans na powrót. Tylko poprostu cierpię, bo pomimo czasu który upłynął ja nadal go rozpamiętuje i nie potrafię zapomnieć.
Ale przecież ja z nim nie jestem juz od miesiąca. I nie ma szans na powrót. Tylko poprostu cierpię, bo pomimo czasu który upłynął ja nadal go rozpamiętuje i nie potrafię zapomnieć.
Nie jesteś z nim od miesiąca, bo on zerwał. Gdyby nie zerwał kisiłabyś się dalej.
Cierpisz, bo uzależnienie od niego, od bycia w związku po to by nie być samotnym (nie mylić z miłością) nadal trwa. Kiwnąłby palcem i już byś wróciła. Popracuj nad swoim uzależnieniem, ale sama. Nie wskakuj w związek z nim, a nikim innym na razie. Zastanów się nad prawdziwym źródłem Twojego obecnego cierpienia.
Klio, skąd ten wniosek, że ja go nie kochałam? Siedzisz w mojej głowie?
18 2016-05-29 10:06:36 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-05-29 10:07:39)
Więcej w tej historii kłamstw, podejrzeń, frustracji i zaburzeń wszelakich niż normalnych relacji i emocji.
Chłopak ewidentnie ma problem natury seksualnej i chyba powinien poszukać rady specjalisty.
A ty przestań obwiniać siebie za kompleksy cybersexmaniaka.
Miotasz między miłością, a nienawiścią ale to z czasem przejdzie, a im mniej będziesz o nim myśleć, tym lepiej dla ciebie.
Spróbuj skoncentrować się na innych sprawach, zajmij ręce i umysł czymś pożytecznym..... i najdłuższa żmija kiedyś mija!
ONA MA PROBLEMY?
To autorka raczej.
Ani nie chce z nim rozmawiać o seksie, ani zbyt często go uprawiać.
Każdy facet miałby dość.
A ona jeszcze zdziwiona i rozczarowana że jak mu dawała tyłka 2 razy na miesiąc to się szybko spuszczał.
Ta historia nie mogła mieć innego zakończenia. Autorka powinna poszukać jakiegoś zahukanego, wstydliwego faceta z niskim libido.
Klio, skąd ten wniosek, że ja go nie kochałam? Siedzisz w mojej głowie?
5 lat z mężczyzną, który Cie nie pociąga i który tak właściwie mógł robić, bądź nie robić co chciał. A Ty i tak w tym trwałaś, dopóki on nie zerwał. To się miłością nie nazywa pod żadną szerokością geograficzną.
Dawała tyłka? Serio?
Dawała tyłka? Serio?
Serio. Bo to seksem nie było. Łaskawie godziłaś się na zbliżenie, którego nie chciałaś, bo on swoim zachowaniem Cię obrzydzał i nie czerpałaś przyjemności ze zbliżeń. To się fachowo nazywa dawaniem tyłka właśnie.
Przecież on nic nie robił, żeby cokolwiek zmienić..
A ona robiła COKOLWIEK?
Napisała że ma złe wspomnienia, dlatego nie rozmawia ze swoim facetem o seksie. Swoją drogą uważam że to taka tam głupia wymówka, no ale załóżmy przez chwilę że to prawda. Pracowała nad sobą? Była u psychologa? Czy tylko oburzona czekała aż "facet się zmieni"?
Ja nie wyobrażam sobie udanego życia seksualnego bez rozmawiania o seksie.
A facet od porno NIE był uzależniony, sam powiedział że jego to specjalnie nie kręci. Wchodzi na czaty by pogadać o seksie. Jeśli u boku miał zimną kobietę, która na słowo "seks" reagowała drgawkami obrzydzenia, to się jemu nie dziwię.
Tka-kas - czy to był Twój pierwszy facet z którym kochałaś się? czy on Cienie w tej sferze zadowalał? czy potrafił zadbać o Twoje potrzeby?
tka-kas-1993 napisał/a:Dawała tyłka? Serio?
Serio. Bo to seksem nie było. Łaskawie godziłaś się na zbliżenie, którego nie chciałaś, bo on swoim zachowaniem Cię obrzydzał i nie czerpałaś przyjemności ze zbliżeń. To się fachowo nazywa dawaniem tyłka właśnie.
No sorrki,ale taka prawda
25 2016-05-29 10:14:24 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-05-29 10:16:55)
Klio napisał/a:Przecież on nic nie robił, żeby cokolwiek zmienić..
A ona robiła COKOLWIEK?
Napisała że ma złe wspomnienia, dlatego nie rozmawia ze swoim facetem o seksie. Swoją drogą uważam że to taka tam głupia wymówka, no ale załóżmy przez chwilę że to prawda. Pracowała nad sobą? Była u psychologa? Czy tylko oburzona czekała aż "facet się zmieni"?
Ja nie wyobrażam sobie udanego życia seksualnego bez rozmawiania o seksie.A facet od porno NIE był uzależniony, sam powiedział że jego to specjalnie nie kręci. Wchodzi na czaty by pogadać o seksie. Jeśli u boku miał zimną kobietę, która na słowo "seks" reagowała drgawkami obrzydzenia, to się jemu nie dziwię.
Przeca o to mi właśnie chodzi...
Edycja: Oprócz nieuzależniony.
Sory, ale on codziennie oglądał porno. Spotykaliśmy sie raz dwa w tygodniu. To jak miałam mu częściej "dawać tylka"? Przecież to nie bylo tak, ze przez 5 lat tak było. On miał problem ze stulejką to bylo w tamtym okresie, miał operację i potem był obolały. Tak, to wysylalam mi zdjęcia, sama inicjowałam seks. Tylko po pewnym czasie miałam dość tego, ze tak krótko to trwa, zaczęliśmy pracować nad tym i było lepiej. Czasami to on mi odmawial seksu.
I sprostowanie,często rozmawialismy o seksie. O tym co kto lubi, o fantazjach.
W pierwszym poście miałam na myśli to, ze on lubil rozmawiać o seksie w stylu wymiany smsowej "chciałbym zdjąć ci majtki" "jestem taki napalony". Tego unikałam, a nie normalnej rozmowy o seksie.
Jesteście ze sobą od 5 lat, ale nawet nie zamieszkaliście ze sobą. Spotykaliście się raz, bądź dwa w tygodniu. On by przedtem, w czasie i po związku z Tobą uzależniony od pornografii. Relacja z Tobą, prawdziwy seks w żaden sposób nie wpłynęły na zmianę jego zachowań w tym zakresie. Nie pojawił się nawet impuls by to leczyć.
Tymczasem Ty trwałaś w tym wszystkim, mając coraz mniejszą ochotę na seks z nim (co nie dziwi). Sama też nie starałaś się stawić czoła swoim problemom w zakresie seksu (ale to też nie dziwi, bo wsparcia z jego strony nie było).
Mieliście zatem problemy ale osobno, nie rozwiązywaliście ich wspólnie.
Pomimo rozkładu związku (i nie mówię tu o samym zerwaniu) Ty wpadasz w histerię, gdy on wreszcie kończy układ.
To nie jest opis zdrowej relacji. Nie chodzi o zwalenie winy na Ciebie, ale zastanowienie się nad pobudkami: dlaczego tkwiłaś w tym tak długo, pomimo, że związek Cię unieszczęśliwiał, dlaczego nie byłaś zdolna do zerwania, dlaczego w istocie tak teraz cierpisz (i odrzućmy na chwilę argument, że go tak bardzo, ale to bardzo kochałaś).
A tu wychodzi, że to problem we mnie. Bo widocznie zamiast pójścia na spacer, obejrzenia filmu powinnam"dawać tylka" 24h na dobę. Bo potem nie mam co sie dziwić, ze wchodzi na czat i wysyła swoje zdjęcia innym dziewczynom.
Nie jesteś żałosna :-)
31 2016-05-29 10:30:22 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-05-29 10:30:48)
Sory, ale on codziennie oglądał porno. Spotykaliśmy sie raz dwa w tygodniu. To jak miałam mu częściej "dawać tylka"? Przecież to nie bylo tak, ze przez 5 lat tak było. On miał problem ze stulejką to bylo w tamtym okresie, miał operację i potem był obolały. Tak, to wysylalam mi zdjęcia, sama inicjowałam seks. Tylko po pewnym czasie miałam dość tego, ze tak krótko to trwa, zaczęliśmy pracować nad tym i było lepiej. Czasami to on mi odmawial seksu.
Po pierwsze - straszyłaś go rozstaniem, ale gdy w końcu się na nie zgodził, wpadłaś w rozpacz? Byc może wcale by nie dążył do rozstania, gdybyś go tym nie straszyła:
"Mówiłam o rozstaniu (nie chciałam tego) (...) Aż on w pewnym momencie powiedział, żebyśmy się rozstali, że mnie kocha, ale to nie ma sensu, że nie chce, żebym płakała przez niego. Wpadłam w histerie, prosiłam, żebyśmy dali sobie szanse."
Po drugie - to on zerwał z Tobą, a nie Ty z nim, czy tak?
Czyli to on miał już czegoś strasznie dość.
Coś go na tyle zmęczyło, że aż zrezygnował z długiego związku z Tobą.
Po trzecie - skąd wiesz że codziennie oglądał porno, skoro widziałaś go tylko 2 razy w tygodniu?
Po czwarte - tak na serio, to prawdopodobnie każdy 20-latek (czy nawet nastolatek, bo wtedy był także jeszcze nastolatkiem) ogląda codziennie porno, zwłaszcza gdy rzadko widuje się ze swoją kobietą. Dla mnie to żaden powód do złości.
Moim zdaniem nie można obwiniać tylko jego, bo też masz swoją winę. Nie zdradzał Cię, nie robił Ci fizycznej krzywdy, uczciwie zakończył związek zamiast latać na boki. Myślę że opowieść z jego ust wyglądałaby trochę inaczej niż z Twoich. Twój pierwszy post był o tym że ani nie rozmawiałaś o seksie, ani zbyt często go nie uprawiałaś, a potem z każdym postem zmieniasz trochę wersję wydarzeń na swoją korzyść.
A tu wychodzi, że to problem we mnie. Bo widocznie zamiast pójścia na spacer, obejrzenia filmu powinnam"dawać tylka" 24h na dobę. Bo potem nie mam co sie dziwić, ze wchodzi na czat i wysyła swoje zdjęcia innym dziewczynom.
Nie, nie o to chodzi. Chodzi o to, że zjawisko dawania tyłka nie powinno występować. A jeśli już to sporadycznie
Nie akceptowałaś jego uzależnienia i to jest jak najbardziej normalne. Nie akceptowałaś jego ciągłych flirtów i seks czatów i to też normalne. Pomimo braku akceptacji tkwiłaś w związku z nim i to nie jest normalne.
Pytanie: czemu tak długo tkwiłaś w związku który unieszczęśliwiał? Czemu teraz nie potrafisz się pogodzić z tym?
Klio, masz racje. Bałam się przyszlosci bez niego i samotności. I liczyłam na to, ze się zmieni. On generalnie byl dobry dla mnie, rozbawiał mnie, razem uprawialiśmy sport, wspólne zainteresowania, takie samo poczucie humoru, kiedy ja płakałam on mnie ppcieszal. Kręcił mnie jego optymizm.
Mowil otwarcie o tym, że ogląda porno. Ja nie miałam z tym problemu. Oby tylko nie wchodził na czat.
35 2016-05-29 10:42:09 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-05-29 10:42:33)
Klio, masz racje. Bałam się przyszlosci bez niego i samotności. I liczyłam na to, ze się zmieni. On generalnie byl dobry dla mnie, rozbawiał mnie, razem uprawialiśmy sport, wspólne zainteresowania, takie samo poczucie humoru, kiedy ja płakałam on mnie ppcieszal. Kręcił mnie jego optymizm.
Bałaś się przyszłości bez niego? Zastanów się sama co to by była za przyszłość. On dalej ze swoim uzależnieniem, seks do dupy i Ty sfrustrowana, obrzydzałby Cię i proces dawania dupy dwa razy na miesiąc, a z czasem na rok trwałby...
Oczywiście on optymistycznie by z Tobą zagadał, pobiegalibyście, czy co tam, żart by rzucił i to tyle... Taką świetlana przyszłość dla siebie chcesz? Naprawdę?
Bo jak dla mnie pogadać, uprawiać sport, żartować, optymistycznie się uśmiechać można z każdym, ze znajomymi, przyjaciółmi. Budować przyszłość, tworzyć intymność już nie.
Po rozstaniu powiedzial, ze nie myślał, ze tak to się skończy. Ale,
juz nie chce żebym cierpiała, żebym płakała przez niego, bo on nie potrafil mi obiecać ze juz nigdy nie wejdzie na czat.
Tak wpadłam w histerie bo bałam sie przyszlosci.
uważam, że coś nie gra, masz 23 lata młoda dziewczyna i on zamiast z Tobą cuda wianki robić to wolał sam się zadowalać to chore...
38 2016-05-29 10:44:29 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-05-29 11:01:33)
Naucz się żyć sama ze sobą, bo inaczej będziesz wpadać w takie współuzależniające relacje. Naucz się radzić z byciem samą. Przyszłość nie jest taka straszna, o ile nie budujesz jej na siłę i wbrew wszystkiemu z osobą która nie kocha Ciebie i której Ty też raczej nie...
Edycja:
Pobądź sama i na spokojnie zastanów się czego chcesz od życia, jakiego mężczyzny u swojego boku, jakie masz potrzeby. Kiedy już będziesz miała ogląd swojej własnej sytuacji, potrzeb materialnych, emocjonalnych itd. i kiedy już z czystym sumieniem będziesz mogła stwierdzić, że nie pchasz się w byle jaki związek tylko po to, żeby nie być samą, wtedy będziesz mogła tworzyć zdrowe relacje. Swoich potrzeb nie będziesz już spychać na dalszy plan i nie będziesz godziła się na marazm w kwestiach dla Ciebie problematycznych. Będziesz wiedziała, że nie musisz się godzić z czymś z czym się w istocie nie godzisz. Szukaj związku nie tylko na płaszczyźnie porozumienie uczuciowego, intelektualnego, ale również seksualnego. Seks jest ważny w związku. Miałaś okazję się o tym sama przekonać.
Powodzenia.
Klio, masz racje. Taka jest prawda. Ja wiem, ze dobrze się stało. Bo nic by się nie zmieniło miedzy nami. Tylko chodzi mi o to, ze po tym wszystkim, nie potrafię normalnie funkcjonować, caly czas go wspominam. Chciałabym wymazac z pamięci to wszystko, ale nie potrafię.
Zakładając tego posta oczekiwałam czegoś innego. A teraz czuje się okropnie. Że to wszystko moja wina, ze to przeze mnie on wchodził na czat i sama sobie jestem temu winna.
A ja naprawdę starałam sie mu pomóc, zakładałam seksowną bieliznę, kupiłam karty z pozycjami do gry. Wyslalam mu seksowne zdjęcie jak do mnie jechał, myślałam ze on się rzuci na mnie, a on? Jakby nie dostal smsa, przyjechal i poszedł sprzatac w samochodzie. Wszystko na nic.
Zakładając tego posta oczekiwałam czegoś innego. A teraz czuje się okropnie. Że to wszystko moja wina, ze to przeze mnie on wchodził na czat i sama sobie jestem temu winna.
A ja naprawdę starałam sie mu pomóc. Rozmawialam z nim o tym, zakładałam seksowną bieliznę, kupiłam karty z pozycjami do gry. Wyslalam mu seksowne zdjęcie jak do mnie jechał, myślałam ze on się rzuci na mnie, a on? Jakby nie dostal smsa, przyjechal i poszedł sprzatac w samochodzie. Wszystko na nic.
Edycja up
Plus: poczytaj inne wątki na forum osób w podobnej sytuacji. Poszukaj wśród nich odpowiedzi i sposobu dla siebie. Jedni potrzebują spokoju i wyciszenia, inni wyszalenia itd. Najważniejsze to gruntownie przemyśleć ten związek nie pod kątem sentymentalnych wspominków, ale w poszukiwaniu odpowiedzi: dlaczego tak długo w tym tkwiłaś? Dlaczego godziłaś się z czymś co Ci nie odpowiadało? Dlaczego postępowałaś wbrew sobie? Dlaczego po macoszemu traktujesz swoje potrzeby (również w zakresie seksu)? Itd. Pytań bez liku.
Zakładając tego posta oczekiwałam czegoś innego. A teraz czuje się okropnie. Że to wszystko moja wina, ze to przeze mnie on wchodził na czat i sama sobie jestem temu winna.
A ja naprawdę starałam sie mu pomóc. Rozmawialam z nim o tym, zakładałam seksowną bieliznę, kupiłam karty z pozycjami do gry. Wyslalam mu seksowne zdjęcie jak do mnie jechał, myślałam ze on się rzuci na mnie, a on? Jakby nie dostal smsa, przyjechal i poszedł sprzatac w samochodzie. Wszystko na nic.
Nie jesteś winna rozpadowi związku. Winą za to trzeba się podzielić.
Jesteś winna przed sobą za trwanie w tym i nie szanowanie siebie. Po tym jak Cię zbywał oczywiście, że się czułaś źle, oczywiście że poczucie własnej wartości było na dnie, a jednak trwałaś. W tym tkwi wina i do tego nie powinnaś więcej dopuścić przed samą sobą.
W związku z usunięciem pierwszego posta, istnienie wątku nie ma sensu, dlatego zostaje on zamknięty.