Hej !
Piszę na tym forum ponieważ jestem w kropce. Niby kocham swojego faceta z drugiej strony czuje, że ten związek nie ma sensu. Opiszę sytuację w skrócie.
Z moim J. poznaliśmy się przez popularny portal społecznościowy. Obecnie jesteśmy razem półtora roku. Początki słodko-pierdzące do czasu kiedy nie odezwała się do mnie jego była i napisała, że ona się z nim spotyka już od dwóch miesięcy, że raz spali ze sobą nawet, ba podała taką datę, że faktycznie on wtedy nie był ze mną tylko jak twierdził w pracy i odezwał się dopiero po południu dnia następnego. On oczywiście się wtedy wyparł, byliśmy na takim wczesnym etapie znajomości i powiedziałam mu, że jeżeli on coś do niej czuje to żeby wrócili do siebie a ja się usunę. Nie chciał tego oczywiście stwierdził, że on ją odrzucił i ona się mści dlatego i pojechaliśmy na kilka dni w góry razem. Od tego czasu było w miarę ok do czasu kiedy nadeszły święta Wielkiej Nocy i on napisał do niej życzenia podobno i wywiązała się rozmowa. Rozmowa nie zbyt przyjemna dla mnie ponieważ jego eks wysłała mi screena z rozmów i rozmawiali trochę o ich seksie dawnej ( głównie on, ona odpowiadała bardzo lakonicznie i nie była miła dla niego ) i o tym że u niego z stabilnie ale z nią było inaczej lepiej. Dodam, że ona w tym czasie była już zajęta. Oczywiście twierdził, że robił to po to żeby się odegrać na niej i zrobić to samo co ona mi czyli wysłać jej rozmowę nowemu facetowi- mega szczeniackie i słabe ale cóż. Powiedzmy, że mu wybaczyłam ale jest on teraz na warunkowym u mnie jeden głupi wybryk i haj baj . Od czasu tych sytuacji niestety mu nie ufam, jak gdzieś sam wychodzi jestem wkurzona bo zastanawiam się co robi. Cały czas mam to w głowie, że sytuacja może się powtórzyć niestety. Nie wiem czy da się tak normalny związek dalej prowadzić. Po za tym mam to w głowie i czuje trochę, że jest ze mną tylko dlatego, że ona jest zajęta. Jeśli chodzi o inne kwestie to mamy po 25 lat, nie mieszkamy razem bo mój facet nie jest na to gotowy i ma problemy z pracą. Ja bardzo chce z nim zamieszkać ale dopóki jego sytuacja się nie ustabilizuje nawet nie mogę go o to za bardzo cisnąć bo kończy się to kłótnią na ogół. On obecnie nie płaci za swój pokój, mieszka z kumplami i myślę, że mu wygodnie i sytuacja mieszkaniowa się prędko nie zmieni. Jeśli chodzi o finanse on nie umie oszczędzać, wydaje dużo pieniędzy na ciuchy i jakoś nie wyobrażam sobie żeby tak dalej miało być w naszym wspólnym życiu. Po za tym jakieś tam deklaracja z jego ust już padały, że ślub i że wesele może kiedyś być ale czarno to widzę. Plusy które ma to, że mimo wszystko jest dobrym człowiekiem, jest opiekuńczy w chorobie mogłam na niego liczyć, ma poczucie humoru takie samo jak ja, po za tym dogadujemy się świetnie, w łóżku również, lubię z nim spędzać czas, moja rodzina go bardzo lubi, ja znam już jego rodzinę i ogólnie.
Nie wiem czy mam w tym tkwić czy może przesadzam i się go za bardzo czepiam dlatego potrzebuję opinii...
Pozdrawiam