Hej, mam 20 lat i nie cale 4 miesiace temu rozstalam ie z chlopakiem z którym co prawda nie bylam az tak dlugo bo ok pol roku , ale bardzo mi na nim zalezalo. Powoli jakos wracam do siebie ale caly czas brakuje mi motywacji. I pomyslalm ze moze zaczne watek i poczytam o podobnych historiach z happy endem cos sie zmieni Ile miałyscie lat kiedy poznałyscie swoich mezów , albo jak to wygladało u ws, tez tak cierpialyście po rozstaniu a potem znalazyscie jednak miłość swojego zycia? uwazacie ze wszystko jeszcze przede mna ? Bo poki co stram sie sobie mowiz ze jestem przeciez mloda i tyle lat przede mna a z drugiej strony zycie ciagle w towarzystwie sparowanych kolezanek i czasem jest ciezko
W szczegolnosci ze nadal tesknie za bylym i ciezko mi uwierzyc ze kiedys jeszcze kogos tak pokocham i bede szczesliwa
Patrykpat9, powiem Ci coś i uwierz abo nie ale po każdym rozstaniu, co najmniej co trzecia dziewczyna, uważa że to był "ten jedyny" i drugiej takiej miłości do końca życia już nie znajdzie.
Jeśli zależało Ci na tym chłopaku, to normalne przecież że nie zapominasz ot tak z dnia na dzień. Nie martw się jednak, minie jeszcze trochę czasu a Ty zaczniesz myśleć o wszystkim, bez takich emocji jak teraz. Zobaczysz.
Jedno jest pewne. Jesteś jeszcze bardzo młoda. 20 lat, to jeszcze co najmniej 5-10 lat na szukanie na spokojnie kogoś "do sparowania" się z nim I co więcej... nadal będziesz jeszcze młoda
Ja miałam 23 lata jak wychodziłam za mąż i twierdzę, że było to dość wcześnie.
Do wszystkiego trzeba czasu żeby wyciszyć emocje, przecież byliście przez te pól roku czasu bardzo blisko ze sobą
Też wierzyłam, że mój były to był ten jedyny. Nie był:) Potrzebujesz czasu i tylko tyle.
Większość zostawionych przez jakiś czas wierzy, że to był ten jedyny/ta jedyna. No, ale ten czas mija i uświadamiamy sobie, że tych jedynych jest dużo więcej niż ten jeden ;-) Daj sobie czas, przebywaj wśród ludzi, a miłość się znajdzie.