Kilka osób zwróciło tu słusznie - moim zdaniem - uwagę, że jeśli byli partnerzy się przyjaźnią, to albo nigdy się nie kochali, albo kochają się nadal.
Jeśli nadal kocha tylko jedno - przyjaźń jest absolutnie niemożliwa. Mówimy tu przecież o szczerej przyjaźni, a w tym przypadku szczera przecież nie jest, bo jedno chciałoby więcej.
Po kilku, kilkunastoletnim małżeństwie nie wyobrażam sobie usiąść przy kawie z eks - mężem i zwierzać mu się z np. problemów w aktualnym związku. Nie chciałabym również wysłuchiwać, jakie on ma problemy z kolejnymi kobietami - jedną czy wieloma, zwłaszcza jeśli mnie porzucił. Ogólnie myslę, że w małżeństwie bardzo rzadko się zdarza, żeby ludzie rozstawali się, bo oboje uznali, że tak będzie lepiej. Zazwyczaj jednak któreś cierpi. A nawet jeśli nie cierpi, to i tak żal, wyrzuty sumienia są zbyt silne, by można było na tej podstawie zbudować przyjaźń.
Znam ciekawy przypadek.
Małżeństwo z 20 - letnim stażem rozwiodło się z powodu nadużywania alkoholu przez żonę (żadna patologia, żadnych zdrad, bardzo na pozór porządna rodzina, oboje na wysokich stanowiskach). Facet stracił cierpliwość, dla niej rozwód okazał sie na tyle mocnym kopem, że wzięła się za siebie i definitywnie zakończyła pijacki okres w swoim życiu. Za późno, bo jednak mąż sie odkochał równie definitywnie.
Dziś jest już ponad dziesięć lat od rozwodu. Eks - małżonkowie przyjaźnią się - wydawałoby - się prawdziwie. On po kilku latach poznał kobietę, ożenił się. Ona nawet polubiła nową żonę swojego byłego męża. Nowa polubiła starą, bo choć na początku próbowała zwlaczać tę ich przyjaźń, to jednak później pogodziła się z tym, że stara żona była i będzie obecna w ich życiu i - jak wspomniałam już - szczerze się obie polubiły. W efekcie: na imprezach rodzinnych bywają razem - w trójkę.. na nierodzinnych też. Nie jest to żadna przyjaźń z podtekstem, byłych małżonków nie łączy żadne łóżko. Rzec by można - prawdziwa przyjaźń między eks - małżonkami.
Tyle że stara żona nadal kocha swojego męża i twierdzi, że woli mieć w nim przyjaciela, niż nie mieć nic. Woli taki kontakt od żadnego.
Szkoda mi jej. Nie ułozyła sobie życia po rozwodzie z nikim innym i - jak widzę - nie ułoży. Mąż jest naprawdę uczciwym człowiekiem, dobrym i - co zadziwiające - nie zostawił jej, mimo że się rozwiódł. Wspierał ją w walce z alkoholizmem cały czas. Wspiera teraz. Ale być z nia już nie chce.
Ckliwa historyjka, ale prawdziwa.
Dlatego, chroń mnie, Boże, przed przyjaźnią z byłym mężem...