Witam, mam pewą zagwozdkę, może ktoś będzie w stanie mi pomóc. Przędję do rzeczy. Spotykam się z pewnym mężczyzną, od ok miesiąca, jest ode mnie 2 lata młodszy, znamy się już z 4 lata, jednak przez ostatnie 2 nie mieliśmy ze sobą kontaktu, bo zmieniłam miejsce pracy a tam się własnie poznalismy. Wtedy on był w związku, teraz juz nie jest od jakiś 2 miesiecy, ja tez jestem po rozstaniu jakieś 4 mce. Niby od zawsze mu się podobałam, coś tam między nami w pracy było, ale raczej w formie żartów niż na serio. Spoytkamy się już tak od kilku tygodni, nieregularnie bo praca na to nie pozwala, kontakt smsowy, telefoniczny jest codziennie. Jest jedno ale, owy pan mieszka jeszcze ze swoją ex. Mają wspolny kredyt na dom, ona ma sie wyprowadzic w przyszlym tygodniu. Kredyt tez mają rozwiązać, lecz to potrwa jakies 2-3 mce. On chce się ze mną spotykać, jednak nie chce robić mi na nic nadzieji, jednocześnie prosi mnie abym na niego zaczekała aż rozwiąże sprawy, ze swoim poprzednim związkiem i tym całym kredytem. Mowil mi, ze jestem dla niego ważna, ze chce byc wobec mnie fair, ale nie wie co bedzie z tą jego ex i domem, jak i kiedy to się zakonczy. Duzo rozmawiamy i mam nadzieję, że szczerze, jednak ja się boję, że jestem tylko kolem zapasowym albo kimś w formie pocieszenia w trudnym dla niego okresie (chociaz on twierrdzi, ze tak nie jest i mam tak nie myleć). Póki co jesteśmy na stopie koleżeńskiej, do niczego nie doszlo miedzy nami, mimo,że obydwoje mamy na to ochote...Zastanawiam się co zrobić z tym wszystkim? Olać, zaczekać, dac temu szansę i kuć żelazo póki gorące? Mi chyba zależy na nim, chociaż przez to wszystko obawiam się poprostu zranienia i trochę się blokuję, co on wyczuwa i mówi, że chce widziec z mojej strony inicjatywę.... Co robić, ktos doradzi ??
No ogólnie to pewnie zrobisz to co chce ten facet.
Masz już lazurowe wybrzeże przed oczami.
Masz kilka opcji :
a) korzystać z życia i niczego nie oczekiwać
b) żałować czegoś czego się nie zrobiło
c) żałować czegoś co się zrobiło
No ogólnie to pewnie zrobisz to co chce ten facet.
Masz już lazurowe wybrzeże przed oczami.Masz kilka opcji :
a) korzystać z życia i niczego nie oczekiwać
b) żałować czegoś czego się nie zrobiło
c) żałować czegoś co się zrobiło
Oooo nie nie, żadne lazurowe wybrzeze mi przed oczyma się nie pojawia. Opcja "a" jest chyba najlepsza, taką też mu przekazałam przy ostatniej rozmowie. Jednak zastanawiam się, czy to słuszna opcja.
No i właśnie z tym jest problem ze nie jest to punkt a.
Gdyby opcja a była najlepsza - to nie byłoby tematu, korzystałabyś z życia. Muszę się zgodzić z
No i właśnie z tym jest problem ze nie jest to punkt a.
...chociaż w twojej sytuacji jest to najlepsza opcja
Gdyby to był punkt a to byś nie założyła tematu na forum. Jeśli chcesz związku to weź go na jakiś czas na przetrzymanie, żeby sobie to wszystko z ex ogarnął. Wtedy będziesz miała pewność, że nie jesteś pocieszycielką.
7 2016-04-30 19:55:00 Ostatnio edytowany przez fasolka01 (2016-04-30 20:04:02)
Dziekuję za rady. Dzis odbyłam krótką rozmowe z Panem, w zasadzie to mu zakomunikowałam, że lepiej będzie jak przestaniemy się na jakiś czas spotykać i kontaktować się ze sobą, dopóki nie rozwiąże on swoich spraw z ex kobietą - szczególnie tych emocjonalnych. Wyprowadziła się wczoraj, on mowił, że dziwnie mu z tym a mi było conajmniej głupio....Nie chce go stracić jako kolegi to przedewszystkim, a mogłoby się tak stać, bo zaczęło mi na nim zależeć już nie jak na koledze a na komiś więcej, przez chwile nawet uwierzyłam , że mogłoby byc fajnie... a ciągłe wspominanie ex czy jakieś nierozwiązane z nią sprawy tylko psułyby wszystko. Wolę nie stracić dobrego kolegi i nie angażować się bardziej w to , niż z nim być i zeby miało nie wyjść... Nie chce po raz kolejny wpakować się w coś, gdzie dostanę po tyłku, a taki scenariusz był bardzo prawdopodobny ...
Zasługuję na coś więcej niż ochłapy zainteresowania czy uczucia... Nie chce być pocieszycielką a tak się czułam.
Smutno mi i to bardzo nie wiem czy podjęłam słuszną decyzję, czy nie, czy użyłam odpowiednich słów, czy przekazałam wszystko tak by było jasne...jednak odwrotu już nie ma, z gęby cholewy robić nie będę
Tak piszę bo chciałam sie wygadać, a, że nie mam komu to piszę tu
Dziekuję za rady. Dzis odbyłam krótką rozmowe z Panem, w zasadzie to mu zakomunikowałam, że lepiej będzie jak przestaniemy się na jakiś czas spotykać i kontaktować się ze sobą, dopóki nie rozwiąże on swoich spraw z ex kobietą - szczególnie tych emocjonalnych. Wyprowadziła się wczoraj, on mowił, że dziwnie mu z tym a mi było conajmniej głupio....Nie chce go stracić jako kolegi to przedewszystkim, a mogłoby się tak stać, bo zaczęło mi na nim zależeć już nie jak na koledze a na komiś więcej, przez chwile nawet uwierzyłam , że mogłoby byc fajnie... a ciągłe wspominanie ex czy jakieś nierozwiązane z nią sprawy tylko psułyby wszystko. Wolę nie stracić dobrego kolegi i nie angażować się bardziej w to , niż z nim być i zeby miało nie wyjść...
Nie chce po raz kolejny wpakować się w coś, gdzie dostanę po tyłku, a taki scenariusz był bardzo prawdopodobny ...
Zasługuję na coś więcej niż ochłapy zainteresowania czy uczucia... Nie chce być pocieszycielką a tak się czułam.
Smutno mi i to bardzonie wiem czy podjęłam słuszną decyzję, czy nie, czy użyłam odpowiednich słów, czy przekazałam wszystko tak by było jasne...jednak odwrotu już nie ma, z gęby cholewy robić nie będę
Przecież wiesz, że z tego gościa żadnego "kolegi" być już nie może. W tym zakresie niczego więc nie tracisz.
Zaangażowałaś się, ale i dałaś do zrozumienia, że plastrem, a tym bardziej "przeczekaniem" być nie chcesz i nie będziesz.
Zdrowe podejście.
Dzięki Excop.
A właśnie, że przy koleżeństwie zostaliśmy, może nie dziś, jutro, czy za miesiąc, ale chce wiedzieć, że gdzieś tam mam spoko kumpla z ktorym mogę się spotkać raz na ruski rok na piwo i pogadać o pierdołach. Poprosiłam o cofnięcie tej relacji do tego jak było wcześniej - czyli czystego koleżeństwa bez codziennego kontaktu i spotkań. Mam nadzieję, że uszanuje moją decyzję. To związku z tego nie byłoby żadnego, bo przyjaźń już jest, a nie chce jej niszczyć.
10 2016-05-01 17:44:40 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-05-01 19:42:31)
Dzięki Excop.
A właśnie, że przy koleżeństwie zostaliśmy, może nie dziś, jutro, czy za miesiąc, ale chce wiedzieć, że gdzieś tam mam spoko kumpla z ktorym mogę się spotkać raz na ruski rok na piwo i pogadać o pierdołach. Poprosiłam o cofnięcie tej relacji do tego jak było wcześniej - czyli czystego koleżeństwa bez codziennego kontaktu i spotkań. Mam nadzieję, że uszanuje moją decyzję. To związku z tego nie byłoby żadnego, bo przyjaźń już jest, a nie chce jej niszczyć.
To się nazywa "dobre życzenie", Fasolko.
Życzę Ci jak najlepiej, ale trochę na tym świecie żyję już.
Coś takiego, czyli koleżeństwo w takiej sytuacji, to jak przekonanie, że złapany w kurniku lis, któremu przetrzepie się skórę i wypuści, nie wróci już po kokoszkę z tej samej zagrody.
fasolka01 napisał/a:Dzięki Excop.
A właśnie, że przy koleżeństwie zostaliśmy, może nie dziś, jutro, czy za miesiąc, ale chce wiedzieć, że gdzieś tam mam spoko kumpla z ktorym mogę się spotkać raz na ruski rok na piwo i pogadać o pierdołach. Poprosiłam o cofnięcie tej relacji do tego jak było wcześniej - czyli czystego koleżeństwa bez codziennego kontaktu i spotkań. Mam nadzieję, że uszanuje moją decyzję. To związku z tego nie byłoby żadnego, bo przyjaźń już jest, a nie chce jej niszczyć.To się nazywa "dobre życzenie", Fasolko.
Życzę Ci jak najlepiej, ale trochę na tym świecie żyję już.
Coś takiego, czyli koleżeństwo w takiej sytuacji, to jak przekonanie, że złapany w kurniku lis, któremu przetrzepie się skórę i wypuści, nie wróci już po kokoszkę z tej samej zagrody.
Muszę przyznać Ci rację Excop, jaśniepan wczoraj się upił, nie wytrzymał i zadzwonił. Czyli jednak lisek do kurnika wrócił. A dziś nic z rozmowy nie pamięta. Ja durna sama dziś dniego dzwoniłam a to przez to, że potrzebowalam dziś wsparcia, a skoro się deklarował, że mu zależy.... No tak mam jednak czarno na białym po dzisiejszym, że on tylko gada ale nic nie robi. Chciałabym się zdystansować do tego wszystkiego, nie wiem jednak jak się za to zabrać... już wczoraj wymiękłam i odebrałam od niego telefon, robiać chyba tym samym z siebie idiotkę. Mam mętlik w głowie.