Witajcie Kochani!
Otóż moją historię opisałam w zupełnie innym dziale, ale krótko opowiem też tutaj. Mój mąż zmarł trochę ponad 2 miesiące temu, po 8 miesiącach wspólnego, bardzo szczęśliwego pożycia małżeńskiego.
Na początku nie było nic. Żadnych uczuć prócz wściekłości że mnie zostawił. Ale po jakimś czasie pojawiły się w najmniej odpowiednich momentach obrazy związane z naszym wspólnym życiem, np. jadę drogą i przypomina mi się jak idziemy razem przytuleni wzdłuż morza, jak spędzamy romantyczny wieczór w noc spadających gwiazd, jak jedziemy po nasze meble, jak wybieramy kolor farby do pokoju. Na początku nie przejmowałam się tym, ale teraz czuję że jest to coraz częściej. Nie panuję nad tym. W pracy, gdy jestem mega zajęta - nagle mam przed oczami nas w podróży poślubnej.
Prócz tego mam czasem dość dziwne sny.. czasem bardzo realistyczne. I taki właśnie dzisiaj też miałam..
Otóż zasypiając uwielbiam mocno wtulać się w kołdrę - może podświadomie wtulam się w męża?
I gdy tylko zasnęłam to śniło mi się że właśnie ta kołdra bardzo mocno mnie ściska, że coś/ktoś mnie mocno przytula. W tym śnie otworzyłam oczy ale nic prócz kołdry nie było. Jak tylko się obudziłam nie czułam strachu. Nie czułam w sumie żadnego zaniepokojenia. Czułam się wręcz bardzo spokojna z tego powodu że wmówiłam sobie że przytulał mnie we śnie "duch" mojego męża.
I pytanie dla was:
jak sobie z tym wszystkim poradzić?
Dodam że chodzę do psychologa, który stara mi się pomóc. Jednak mimo wszystko nie potrafię się pozbyć i tych dziwnych snów i tych obrazów przed oczami