ciaza a kryzys w malzenstwie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » ciaza a kryzys w malzenstwie

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 73 ]

Temat: ciaza a kryzys w malzenstwie

Witam serdecznie,
Od jakiegos czasu czytam posty na tym forum ale dopiero teraz postanowilam napisac na forum.
Jestem obecnie w 6 miesiacu ciazy. Jest to moja druga ciaza ktora byla planowana. Z mezem jestem 8 lat po slubie, mamy juz kilkuletnie dziecko. Oboje pracujemy zawodowo, ja zarabiam wiecej od meza z racji wykonywanego zawodu ale zarobki nigdy nie byly problemem w naszym zwiazku. Chodzi o obowiazki i mianowicie to ze moj maz wogole nie poczuwa sie ostatnio do zadnych i to ja organizuje nasze zycie rodzinne, zajecia dla dziecka, opieke nad psem , zakupy itd. Dawalam rade do tej pory natomiast teraz kiedy jestem w 6 misiacu ciazy sil zaczyna mi brakowac. Moj maz zamiast wiecej pomagac to robi coraz mniej. Oczywiscie prowadzi to do klotni ktore sa coraz czestsze i zastanawiam sie czy nie skoncza sie rozwodem. Probowalam z nim rozmawiac tysiac razy ale jego argumenty sa bardzo egoistyczne. Wychodzi na to ze on oczekuje ode mnie zebym robila wszystko a on stara sie unikac obowiazkow. O dziwo robi to teraz kiedy jestem w drugiej ciazy, poza tym jest opryskliwy i unosi sie gniewem co wczesniej mu sie nie zdarzalo.
Kolejna rzecza ktora mnie boli jest to ze neguje moj wkladl finansowy poprzez deprecjonowanie mojej pracy gdyz pracuje umyslowo a on fizycznie wiec on moze byc zmeczony po pracy a ja nie mam prawa..
Dodam tylko ze po ostatniej klotni nie rozmawiamy od dwoch dni co wczesniej sie nigdy nie zdarzylo. Ja natomiast przestalam sprzatac i w domu jest straszny balagan.

Sama juz nie wiem co mam robic. W krotce na swiat przyjdzie drugie dziecko i cos czuje ze wszystko bedzie na mojej glowie.

Jak wspomnialam ten dzidzius byl planowany i to maz mnie namawial na rodzenstwo dla naszego pierwszego dziecka . Natomiast odkad zaszlam w ciaze bardzo sie zmienil w zakresie obowiazkow.

Sama juz nie wiem co moge zrobic by jakos ten kryzys rozwiazac i czy moge cos zrobic wogole.

Doradzcie...

Zobacz podobne tematy :
Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
anita 32 napisał/a:

Witam serdecznie,
Od jakiegos czasu czytam posty na tym forum ale dopiero teraz postanowilam napisac na forum.
Jestem obecnie w 6 miesiacu ciazy. Jest to moja druga ciaza ktora byla planowana. Z mezem jestem 8 lat po slubie, mamy juz kilkuletnie dziecko. Oboje pracujemy zawodowo, ja zarabiam wiecej od meza z racji wykonywanego zawodu ale zarobki nigdy nie byly problemem w naszym zwiazku. Chodzi o obowiazki i mianowicie to ze moj maz wogole nie poczuwa sie ostatnio do zadnych i to ja organizuje nasze zycie rodzinne, zajecia dla dziecka, opieke nad psem , zakupy itd. Dawalam rade do tej pory natomiast teraz kiedy jestem w 6 misiacu ciazy sil zaczyna mi brakowac. Moj maz zamiast wiecej pomagac to robi coraz mniej. Oczywiscie prowadzi to do klotni ktore sa coraz czestsze i zastanawiam sie czy nie skoncza sie rozwodem. Probowalam z nim rozmawiac tysiac razy ale jego argumenty sa bardzo egoistyczne. Wychodzi na to ze on oczekuje ode mnie zebym robila wszystko a on stara sie unikac obowiazkow. O dziwo robi to teraz kiedy jestem w drugiej ciazy, poza tym jest opryskliwy i unosi sie gniewem co wczesniej mu sie nie zdarzalo.
Kolejna rzecza ktora mnie boli jest to ze neguje moj wkladl finansowy poprzez deprecjonowanie mojej pracy gdyz pracuje umysłowo a on fizycznie wiec on moze byc zmeczony po pracy a ja nie mam prawa..
Dodam tylko ze po ostatniej klotni nie rozmawiamy od dwoch dni co wczesniej sie nigdy nie zdarzylo. Ja natomiast przestalam sprzatac i w domu jest straszny balagan.

Sama juz nie wiem co mam robic. W krotce na swiat przyjdzie drugie dziecko i cos czuje ze wszystko bedzie na mojej glowie.

Jak wspomnialam ten dzidzius byl planowany i to maz mnie namawial na rodzenstwo dla naszego pierwszego dziecka . Natomiast odkad zaszlam w ciaze bardzo sie zmienil w zakresie obowiazkow.

Sama juz nie wiem co moge zrobic by jakos ten kryzys rozwiazac i czy moge cos zrobic wogole.

Doradzcie...

czyli nie potrzebne mu Twoje pieniądze ? chciałby żebyś pracowała fizycznie i za mniejszą kasę - wtedy będziesz tyle warta co on ?
Najprawdopodobniej facet ma problem jednak z ego w związku z niższą pensją.
Co do obowiązków - podzielcie je jakoś - my mamy np. tydzień na tydzień - M sprząta wspólne części i gotuje jeden tydzień, ja kolejny. I w ten sposób każdy ma w jakimś stopniu wolny tydzień smile
Postaraj się spokojnie porozmawiać - Ty tak samo pracujesz jak on, więc powinniście podzielić się obowiązkami domowymi i nad dziećmi.
Jeśli nie pomoże - nie pierz , nie gotuj, i nie sprzątaj po nim. Rób to tylko dla dzieci... podziel opłaty na pół - składajcie się na nie po połowie.. skoro mu Twoja kasa nie pasuje...reszta każdy sobie .. wydatki na dzieci po połowie .. jak nie pasuje to  złóż wniosek o alimenty na dzieci.
Facet ma wyje...ne i myśli że co mi zrobi ??? pojęczy kilka dni i poda obiad, wypierze...
Takie Twoje zachowanie może być konsekwencją jego obecnego .. niech ma świadomość... nie uprzedzaj o wszystkich kolejnych krokach..bo może np. wyprowadzić wasze oszczędności... żeby nie było... mój ex tak zrobił.
Mam nadzieję że zmiana w jego zachowaniu nie jest efektem .. kochanki..

Przyjrzyj się również sobie , możliwe że Twoje zachowanie uległo zmianie ? Zapytaj się go dlaczego tak się ostatnio zachowuje .. spróbuj porozmawiać delikatnie i spokojnie.

3

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
chceuciekacstad napisał/a:
anita 32 napisał/a:

Witam serdecznie,
Od jakiegos czasu czytam posty na tym forum ale dopiero teraz postanowilam napisac na forum.
Jestem obecnie w 6 miesiacu ciazy. Jest to moja druga ciaza ktora byla planowana. Z mezem jestem 8 lat po slubie, mamy juz kilkuletnie dziecko. Oboje pracujemy zawodowo, ja zarabiam wiecej od meza z racji wykonywanego zawodu ale zarobki nigdy nie byly problemem w naszym zwiazku. Chodzi o obowiazki i mianowicie to ze moj maz wogole nie poczuwa sie ostatnio do zadnych i to ja organizuje nasze zycie rodzinne, zajecia dla dziecka, opieke nad psem , zakupy itd. Dawalam rade do tej pory natomiast teraz kiedy jestem w 6 misiacu ciazy sil zaczyna mi brakowac. Moj maz zamiast wiecej pomagac to robi coraz mniej. Oczywiscie prowadzi to do klotni ktore sa coraz czestsze i zastanawiam sie czy nie skoncza sie rozwodem. Probowalam z nim rozmawiac tysiac razy ale jego argumenty sa bardzo egoistyczne. Wychodzi na to ze on oczekuje ode mnie zebym robila wszystko a on stara sie unikac obowiazkow. O dziwo robi to teraz kiedy jestem w drugiej ciazy, poza tym jest opryskliwy i unosi sie gniewem co wczesniej mu sie nie zdarzalo.
Kolejna rzecza ktora mnie boli jest to ze neguje moj wkladl finansowy poprzez deprecjonowanie mojej pracy gdyz pracuje umysłowo a on fizycznie wiec on moze byc zmeczony po pracy a ja nie mam prawa..
Dodam tylko ze po ostatniej klotni nie rozmawiamy od dwoch dni co wczesniej sie nigdy nie zdarzylo. Ja natomiast przestalam sprzatac i w domu jest straszny balagan.

Sama juz nie wiem co mam robic. W krotce na swiat przyjdzie drugie dziecko i cos czuje ze wszystko bedzie na mojej glowie.

Jak wspomnialam ten dzidzius byl planowany i to maz mnie namawial na rodzenstwo dla naszego pierwszego dziecka . Natomiast odkad zaszlam w ciaze bardzo sie zmienil w zakresie obowiazkow.

Sama juz nie wiem co moge zrobic by jakos ten kryzys rozwiazac i czy moge cos zrobic wogole.

Doradzcie...

czyli nie potrzebne mu Twoje pieniądze ? chciałby żebyś pracowała fizycznie i za mniejszą kasę - wtedy będziesz tyle warta co on ?
Najprawdopodobniej facet ma problem jednak z ego w związku z niższą pensją.
Co do obowiązków - podzielcie je jakoś - my mamy np. tydzień na tydzień - M sprząta wspólne części i gotuje jeden tydzień, ja kolejny. I w ten sposób każdy ma w jakimś stopniu wolny tydzień smile
Postaraj się spokojnie porozmawiać - Ty tak samo pracujesz jak on, więc powinniście podzielić się obowiązkami domowymi i nad dziećmi.
Jeśli nie pomoże - nie pierz , nie gotuj, i nie sprzątaj po nim. Rób to tylko dla dzieci... podziel opłaty na pół - składajcie się na nie po połowie.. skoro mu Twoja kasa nie pasuje...reszta każdy sobie .. wydatki na dzieci po połowie .. jak nie pasuje to  złóż wniosek o alimenty na dzieci.
Facet ma wyje...ne i myśli że co mi zrobi ??? pojęczy kilka dni i poda obiad, wypierze...
Takie Twoje zachowanie może być konsekwencją jego obecnego .. niech ma świadomość... nie uprzedzaj o wszystkich kolejnych krokach..bo może np. wyprowadzić wasze oszczędności... żeby nie było... mój ex tak zrobił.
Mam nadzieję że zmiana w jego zachowaniu nie jest efektem .. kochanki..

Przyjrzyj się również sobie , możliwe że Twoje zachowanie uległo zmianie ? Zapytaj się go dlaczego tak się ostatnio zachowuje .. spróbuj porozmawiać delikatnie i spokojnie.


Dziekuje za odpowiedz.

Coz rozmawiam juz od kilku miesiecy i bez resultatow...
Niestety mamy wszystko wspolne, konta w banku , dom samochod itd  i podzial bedzie bardzo bolesny.

Mam dosc klotni i stad ta cisza miedzy nami ktora trwa dwa dni. Pierwszy raz sie zdarza bo zazwyczaj to ja doprowadzam do zgody. Maz umie przyznac sie ze np zle cos zrobil czy powiedzial ale nic z tego nie wynika.

Chyba masz racje co do jego postawy. Obowiazki domowe mu ciaza i probuje sie wymigac. Woli ten czas spedzic na telefonie niz robiac cos w domu.

System tydzien na tydzien jest super niestety moj maz nie chce gotowac wogole chociaz umie. Jesli ja nie ugotuje to pojdzie zjesc na miescie i tyle . Oczywiscie beze mnie i dziecka.

Wydaje mi sie ze jest w takim zlym humorze bo cos jednak od niego wymagam. Na pytania skad u niego wybuchy zlosci odpowiada: nie wiem...i tyle.

On moze byc zmeczony, natomiast ja w ciazy i z calym domem na glowie to nie mam takich praw.

Czy cos sie zmienilo w moim zachowaniu? Moze to ze chce ustalic zakres obowiazkow by przygotowac sie na przyjscie drugiego dziecka.
Skompletowac wyprawke itd na co moj maz odpowiada ze mamy duzo czasu jeszcze...

4

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Dlatemu nie wyobrażam sobie mieć "wspólnego konta".

Twój mąż jest od przysłowiowej "łopaty"? Nie chcę obrażać i nie to jest moim zamiarem - często bywa tak, że wg faceta który ora w polu ciężko fizycznie wydaje się że siedzenie w biurze i praca umysłowa to pikuś bo on przecież ora tyle że aż w krzyżu boli. A jak jeszcze więcej od niego zarabiasz za siedzenie w ciepłym biurze to w ogóle masakra jakaś.

Dzielenie po 8 latach obowiązków domowych wywoła wojnę - przestaniesz prac = będzie brudne, nie będziesz gotować = będziesz głodna bo mąż pójdzie na miasto (tak jak z resztą piszesz).

Przyzwyczaił się do tego, że to ty załatwiasz sprawy, opiekujesz się dzieckiem, dbasz o dom - ciężko będzie to zmienić.

Skoro rozmowy nie pomagają, dyplomacja partnerska nie pomaga, to ja bym się skłonił do podstępu (tak wiem, że w związku nie powinno się tego stosować ale zdrowy egoizm jest na prawdę zdrowy) - wygoń go z łóżka małżeńskiego na kanapę. Powiedz że jesteś w ciąży bo sam tego chciałeś i potrzebujesz jego pomocy w obowiązkach bo jest ci ciężko. Będzie złość, będzie foch, będzie uniesienie się, że jesteś ta zła - nie daj się! Jesteście partnerami o równych prawach i nie masz być służącą. Skoro on ma swoje wymagania to ty też ma swoje. Postaw sprawę jasno - albo mi pomożesz albo wypad na kanapę bo sama i tak sobie muszę radzić.

5

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
Harvey napisał/a:

Dlatemu nie wyobrażam sobie mieć "wspólnego konta".

Twój mąż jest od przysłowiowej "łopaty"? Nie chcę obrażać i nie to jest moim zamiarem - często bywa tak, że wg faceta który ora w polu ciężko fizycznie wydaje się że siedzenie w biurze i praca umysłowa to pikuś bo on przecież ora tyle że aż w krzyżu boli. A jak jeszcze więcej od niego zarabiasz za siedzenie w ciepłym biurze to w ogóle masakra jakaś.

Dzielenie po 8 latach obowiązków domowych wywoła wojnę - przestaniesz prac = będzie brudne, nie będziesz gotować = będziesz głodna bo mąż pójdzie na miasto (tak jak z resztą piszesz).

Przyzwyczaił się do tego, że to ty załatwiasz sprawy, opiekujesz się dzieckiem, dbasz o dom - ciężko będzie to zmienić.

Skoro rozmowy nie pomagają, dyplomacja partnerska nie pomaga, to ja bym się skłonił do podstępu (tak wiem, że w związku nie powinno się tego stosować ale zdrowy egoizm jest na prawdę zdrowy) - wygoń go z łóżka małżeńskiego na kanapę. Powiedz że jesteś w ciąży bo sam tego chciałeś i potrzebujesz jego pomocy w obowiązkach bo jest ci ciężko. Będzie złość, będzie foch, będzie uniesienie się, że jesteś ta zła - nie daj się! Jesteście partnerami o równych prawach i nie masz być służącą. Skoro on ma swoje wymagania to ty też ma swoje. Postaw sprawę jasno - albo mi pomożesz albo wypad na kanapę bo sama i tak sobie muszę radzić.

Harvey to dobra rada i dziekuje z gory... Tyle ze on sam przeniosl sie na kanape do salonu dwa dni temu takze nie wiele tu mialam do powiedzenia....

Na razie balagan mnie denerwuje ale maz nie bierze sie za sprzatanie wiec i ja nie zamierzam.

Ja tez nie mam nic przeciwko pracy fizycznej. Wykwalifikowany pracownik fizyczny znajdzie lepsza prace niz osoba po studiach bez doswiadczenia.
To nie chodzi o to ze czuje sie lepsza w jakis sposob tylko o to, ze pracuje i moja praca powinna byc doceniona. Wnosze do domowego budzetu dochody wiec powinnam miec takie same prawa a nie tylko obowiazki.

Jesli chodzi o pomoc czy wsparcie w ciazy to ich nie dostaje wogole.

Staram sie nie marudzic ale np w tamtym tygodniu  po pracy poprosilam go o masaz bo bola mnie plecy. Dzidzia jest bardzo nisko i uciska widocznie na nerwy.
Moj maz na to ze ;'' od czego cie bola od sidzenia przed komputerem? Mnie rece bola... ''
I skonczyl temat. Najbardziej mnie zdenerwowalo to ze byl ze mna na usg i mu lekarz powiedzial ze polozenie dziecka moze wplywac na bole plecow wiec nie jest tak ze sobie cos wymyslam.

Na proby rozmow i tlumaczenia czegokolwiek dostaje odpowiedz : skoro jestem taki zly to znajdz sobie lepszego ktory bedzie ci pomagal...

6

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

No to się zaczyna stary jak świat schemat... smile. Coś się w rodzinie zmienia, u was to rodzina się powiększa, ty też nie stoisz w miejscu, tylko widzisz jak się niektóre sprawy mają, chcesz poczynić nowe ustalenia, bo stare schematy nie wystarczają. I tu zaczynają się kłopoty smile. Szanowny małżonek NIE CHCE tych zmian. On chce starego porządku, z mniejszą ilością obowiązków, mniejszym obciążeniem. To się nazywa fachowo: inercja przyzwyczajeń smile. No cóż, życie i rodzina wymaga elastyczności i dopasowywania się do ról, które przychodzi nam odgrywać. Małżonek staje okoniem i tego nie chce.

Powiem ci jedno, (bo rozmowy na pewno nic nie dają) krzykiem, fochem, żądaniami nic nie zmienisz. Jedyne na co masz wpływ, to na twoją postawę wobec męża i wszystkiego tego, co się dzieje. Musisz myć sprytniejsza niż mąż smile. Męża trzeba tak przyzwyczaić do obowiązków, że jak czegoś nie zrobi, to będzie to miało wpływ na niego i na waszą wieź. Jak wychodzi sam na obiad, to ty szykujesz obiad dla teściowej, mamy, koleżki, dziecka i razem z nimi jesz. Jak nie chce ci zrobić masażu, to jedziesz do masażysty i to on dba o ciebie. Jak nie zajmuje się dzieckiem, to stawiasz go w sytuacjach podbramkowych, tak że dzieckiem będzie musiał się sam zająć i nie ma wtedy wyjścia. Jak ma wywalone na przygotowanie wyprawki, to sama ją sobie kompletujesz. Jak nie chce spać z tobą, to śpisz z kotem, psem i dzieckiem. Poza tym, wychodzisz z domu, z dzieckiem, z rodziną itp. Organizujesz sobie czas poza relacją z tym bucem. I lepiej, żebyś zaczęła odkładać pieniądze na własny rachunek, bo widzisz jak cię nie szanuje w kwestii pracy i wkładu pieniężnego. Aha, jasno też spisujesz na kartce podział obowiązków (tylko pamiętaj o zasadzie, że jak czegoś nie zrobi, to poczuje to na swojej skórze, musisz przewidzieć wszystkie jego wyjścia bezpieczeństwa i furtki) i mu to przedstawiasz. Mówisz, że stary porządek już nie istnieje i niech lepiej przyzwyczai się do nowych wyzwań związanych z powiększeniem rodziny. I konsekwentnie ten plan realizujesz.

Kochanie, tak mi się śmiać chce, ale wiem, że tobie nie do śmiechu, ale jesteś na małżeńskiej wojnie i najważniejsze, żeby mieć dobry plan i umieć przewidzieć ruchy przeciwnika smile. Niestety, ale trafiła ci się (wybrałaś) konserwę i ciężko jest się z takim typem dogadać.

7

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
Garance_30 napisał/a:

No to się zaczyna stary jak świat schemat... smile. Coś się w rodzinie zmienia, u was to rodzina się powiększa, ty też nie stoisz w miejscu, tylko widzisz jak się niektóre sprawy mają, chcesz poczynić nowe ustalenia, bo stare schematy nie wystarczają. I tu zaczynają się kłopoty smile. Szanowny małżonek NIE CHCE tych zmian. On chce starego porządku, z mniejszą ilością obowiązków, mniejszym obciążeniem. To się nazywa fachowo: inercja przyzwyczajeń smile. No cóż, życie i rodzina wymaga elastyczności i dopasowywania się do ról, które przychodzi nam odgrywać. Małżonek staje okoniem i tego nie chce.

Powiem ci jedno, (bo rozmowy na pewno nic nie dają) krzykiem, fochem, żądaniami nic nie zmienisz. Jedyne na co masz wpływ, to na twoją postawę wobec męża i wszystkiego tego, co się dzieje. Musisz myć sprytniejsza niż mąż smile. Męża trzeba tak przyzwyczaić do obowiązków, że jak czegoś nie zrobi, to będzie to miało wpływ na niego i na waszą wieź. Jak wychodzi sam na obiad, to ty szykujesz obiad dla teściowej, mamy, koleżki, dziecka i razem z nimi jesz. Jak nie chce ci zrobić masażu, to jedziesz do masażysty i to on dba o ciebie. Jak nie zajmuje się dzieckiem, to stawiasz go w sytuacjach podbramkowych, tak że dzieckiem będzie musiał się sam zająć i nie ma wtedy wyjścia. Jak ma wywalone na przygotowanie wyprawki, to sama ją sobie kompletujesz. Jak nie chce spać z tobą, to śpisz z kotem, psem i dzieckiem. Poza tym, wychodzisz z domu, z dzieckiem, z rodziną itp. Organizujesz sobie czas poza relacją z tym bucem. I lepiej, żebyś zaczęła odkładać pieniądze na własny rachunek, bo widzisz jak cię nie szanuje w kwestii pracy i wkładu pieniężnego. Aha, jasno też spisujesz na kartce podział obowiązków (tylko pamiętaj o zasadzie, że jak czegoś nie zrobi, to poczuje to na swojej skórze, musisz przewidzieć wszystkie jego wyjścia bezpieczeństwa i furtki) i mu to przedstawiasz. Mówisz, że stary porządek już nie istnieje i niech lepiej przyzwyczai się do nowych wyzwań związanych z powiększeniem rodziny. I konsekwentnie ten plan realizujesz.

Kochanie, tak mi się śmiać chce, ale wiem, że tobie nie do śmiechu, ale jesteś na małżeńskiej wojnie i najważniejsze, żeby mieć dobry plan i umieć przewidzieć ruchy przeciwnika smile. Niestety, ale trafiła ci się (wybrałaś) konserwę i ciężko jest się z takim typem dogadać.

Dzieki i bardzo podoba mi sie twoj punkt widzenia. Napewno masz duzo racji i przemysle twoje rady.
Przyznam ze sama usmialam sie na mysl o wojnie malzenskiej ale chyba tak to wyglada jak proba sil kto wytrwa w tym momencie...

Ja sie uparlam pierwszy raz bo wiem ze jak urodzi sie dziecko bede zbyt zajeta zeby walczyc o swoje prawa i podzial obowiazkow.

Pewne rzeczy juz wprowadzilam w zycie jak wyjscia do kina z dzieckiem czy treningi lub organizowanie wypadow z jego rowiesnikami w ktorych moj maz nie uczestniczy. Powodem bylo bardziej jednal bardziej organizowanie zajec dla dziecka dodatkowych i jego rozwoj.

Jedyne co mnie zaskakuje to zmiana w ta wspomniana konserwe bo wczesniej maz sprzatal robil zakupy czy rozwieszal pranie itd teraz jednak bardzo sie zbiesil ... Teraz kiedy tych obowiazkow bedzie wiecej i ja tez bede bardziej jego potrzebowac.

Na razie Pan ma focha i czeka az sie pogodze a balagan w domu sie posprzata.

Coz poczeka...

8

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Autorko - pierz dla siebie i dziecka, sprzataj swoje i dziecka, gotuj dla siebie i dziecka.
I zaloz osobne konto. I niech tam ida przelewy z Twojego wynagrodzenia za prace.
Ciekawe jak zacznie spiewac wink
Nie wyobrazam sobie zeby mezczyzna mial sie tak zachowywac bo tak to sie zachowuje rozkapryszony gowniarz a nie mezczyzna.

9

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
kammiś napisał/a:

Autorko - pierz dla siebie i dziecka, sprzataj swoje i dziecka, gotuj dla siebie i dziecka.
I zaloz osobne konto. I niech tam ida przelewy z Twojego wynagrodzenia za prace.
Ciekawe jak zacznie spiewac wink
Nie wyobrazam sobie zeby mezczyzna mial sie tak zachowywac bo tak to sie zachowuje rozkapryszony gowniarz a nie mezczyzna.

Kurcze troche wlasnie teraz to tak wyglada wlasnie ze mu matkuje ....  Rachunki place ja, zatwiam wszystko ja wszystkie sprawy urzedowe itd. Moj maz nie za bardzo nawet wie gdzie sa jakie dokumenty. .. Nawet te od jego samochodu.....nawet jego abonament telegoniczny jest na mnie...

Dopoki dzielilismy sie obowiazkami bylo ok a poniewaz ja lubie wszystko dopilnowac to zalatwianie spraw bylo mi ma reke.

Teraz jednak odkad zaszlam w ciaze strasznie mu obowiazki wzgledem domu dziecka czy psa nie na reke i zaczely go parzyc....
Moj maz wprowadzal zmiany stopniowo i na poczatku wcale ich nie zauwazylam.
Natomiast gdy zaczelam zauwazac powstawaly spiecia zwlaszcza ze teraz swoje sily dziele z rosnacym we mnie dzieckiem wiec naturalne wydaje mi sie ze powinnien zwiekszac swoja pomoc a nie ograniczac do minimum.

Zalozenie osobnego konta nie bedzie wiekszym problemem tylko w momencie gdy ze wspolnego placimy rachunki i mamy ustawione wszystkie przelewy nie ma sensu... Ida tam obie pensje i korzystamy z tego konta przy codziennych zakupach wiec jesli chodzi o pieniadze nikt nie musi z nikim sie rozliczac. Szczerze nie chce teraz szarpac sie o pieniadze bo to nie polepszy sytuacji a przysporzy mi stresu ktorego nie potrzebuje.

Konto oszczednosciowe jest na mnie i moj maz nie ma dostepu wiec nie boje sie ze ucieknie w sina dal z naszymi oszczednosciami bo oczywiscie sa to wspolne pieniadze i w razie najczarniejszego scenariusza ida do podzialu podobnie jak reszta wypracowana przez te wszystkie lata.

10

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Male uaktualnienie sytuacji...

Maz nie odzywa sie juz dzien trzeci i wiekszosc czasu przebywa gdzies poza domem.
Ja nie dzwonie i nie pytam gdzie jest.
Zreszta mieszka teraz w salonie a przynajmniej spi tam... Kanapy do spania sie nie nadaja i napewno bola go plecy ale powiem zlosliwie dobrze mu tak....

Dzis rano slyszalam jego rozmowe z kolega ze szuka pokoju do wynajecia.
Chyba nawet cos znalazl ale na razie nie widze zeby sie pakowal wiec sama nie wiem czy nie jest to troche na wyrost na zasadzie na zlosc mamie odmroze sobie uszy...

11 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2016-04-16 13:12:36)

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
anita 32 napisał/a:
Garance_30 napisał/a:

No to się zaczyna stary jak świat schemat... smile. Coś się w rodzinie zmienia, u was to rodzina się powiększa, ty też nie stoisz w miejscu, tylko widzisz jak się niektóre sprawy mają, chcesz poczynić nowe ustalenia, bo stare schematy nie wystarczają. I tu zaczynają się kłopoty smile. Szanowny małżonek NIE CHCE tych zmian. On chce starego porządku, z mniejszą ilością obowiązków, mniejszym obciążeniem. To się nazywa fachowo: inercja przyzwyczajeń smile. No cóż, życie i rodzina wymaga elastyczności i dopasowywania się do ról, które przychodzi nam odgrywać. Małżonek staje okoniem i tego nie chce.

Powiem ci jedno, (bo rozmowy na pewno nic nie dają) krzykiem, fochem, żądaniami nic nie zmienisz. Jedyne na co masz wpływ, to na twoją postawę wobec męża i wszystkiego tego, co się dzieje. Musisz myć sprytniejsza niż mąż smile. Męża trzeba tak przyzwyczaić do obowiązków, że jak czegoś nie zrobi, to będzie to miało wpływ na niego i na waszą wieź. Jak wychodzi sam na obiad, to ty szykujesz obiad dla teściowej, mamy, koleżki, dziecka i razem z nimi jesz. Jak nie chce ci zrobić masażu, to jedziesz do masażysty i to on dba o ciebie. Jak nie zajmuje się dzieckiem, to stawiasz go w sytuacjach podbramkowych, tak że dzieckiem będzie musiał się sam zająć i nie ma wtedy wyjścia. Jak ma wywalone na przygotowanie wyprawki, to sama ją sobie kompletujesz. Jak nie chce spać z tobą, to śpisz z kotem, psem i dzieckiem. Poza tym, wychodzisz z domu, z dzieckiem, z rodziną itp. Organizujesz sobie czas poza relacją z tym bucem. I lepiej, żebyś zaczęła odkładać pieniądze na własny rachunek, bo widzisz jak cię nie szanuje w kwestii pracy i wkładu pieniężnego. Aha, jasno też spisujesz na kartce podział obowiązków (tylko pamiętaj o zasadzie, że jak czegoś nie zrobi, to poczuje to na swojej skórze, musisz przewidzieć wszystkie jego wyjścia bezpieczeństwa i furtki) i mu to przedstawiasz. Mówisz, że stary porządek już nie istnieje i niech lepiej przyzwyczai się do nowych wyzwań związanych z powiększeniem rodziny. I konsekwentnie ten plan realizujesz.

Kochanie, tak mi się śmiać chce, ale wiem, że tobie nie do śmiechu, ale jesteś na małżeńskiej wojnie i najważniejsze, żeby mieć dobry plan i umieć przewidzieć ruchy przeciwnika smile. Niestety, ale trafiła ci się (wybrałaś) konserwę i ciężko jest się z takim typem dogadać.

Dzieki i bardzo podoba mi sie twoj punkt widzenia. Napewno masz duzo racji i przemysle twoje rady.
Przyznam ze sama usmialam sie na mysl o wojnie malzenskiej ale chyba tak to wyglada jak proba sil kto wytrwa w tym momencie...

Ja sie uparlam pierwszy raz bo wiem ze jak urodzi sie dziecko bede zbyt zajeta zeby walczyc o swoje prawa i podzial obowiazkow.

Pewne rzeczy juz wprowadzilam w zycie jak wyjscia do kina z dzieckiem czy treningi lub organizowanie wypadow z jego rowiesnikami w ktorych moj maz nie uczestniczy. Powodem bylo bardziej jednal bardziej organizowanie zajec dla dziecka dodatkowych i jego rozwoj.

Jedyne co mnie zaskakuje to zmiana w ta wspomniana konserwe bo wczesniej maz sprzatal robil zakupy czy rozwieszal pranie itd teraz jednak bardzo sie zbiesil ... Teraz kiedy tych obowiazkow bedzie wiecej i ja tez bede bardziej jego potrzebowac.

Na razie Pan ma focha i czeka az sie pogodze a balagan w domu sie posprzata.

Coz poczeka...

Garance ma rację, w takiej sytuacji najlepiej jest zdać się na siebie,  usamodzielnić, odseparować emocjonalnie. Bez kłótni,  awantur, szarpania sobie nerwów i pogłębiania kryzysu. Jego chyba rzeczywiście to przerosło, może i w spokojnej atmosferze przetrawiłby to i pogodził się ze zmianą. Czasem po prostu to wymaga czasu i rozsądnego podejścia partnerki. Nie głaskania po główce i skakania wokół niego, wiadomo, że żal o pozostawienie Cię samą w trudnej sytuacji łatwo nie minie, tylko z wyrozumiałością i cierpliwością. Pisałaś,  że dawniej był pomocny, czyli nie jest złym człowiekiem. Ma po prostu kiepski okres. Nie on pierwszy,  nie ostatni. Teraz wybór należy do Ciebie: chcesz z nim być i naprawiać sytuację, czy Ci już nie zależy, bo uraza jest głęboka i trwała. Bo podtrzymywanie wojny w domu raczej nie pomaga. Tam, gdzie nie da się rozmową,  nie działa robienie na złość,  demonstracja skutków,  tam  trzeba sposobem.
Doczytałam  że szuka pokoju. Więc widocznie podjął decyzję.  Chyba sobie pozamiataliście tą. "próbą sił".  W dość kiepskim momencie.
A rozważałas możliwość,  że on kogoś poznał? I dlatego tak mu się zmieniły uczucia i podejście? Mam nadzieję,  że nie, ale nic się nie dzieje bez powodu.

12

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Z tym wynajmem pokoju, to naprawdę dziwne i jak pisze Gagatka, nic nie dzieje się bez przyczyny. Powinnaś upewnić się też czy za zmianą zachowania nie idzie zaangażowanie w romans. Upewnij się. A jeśli nie, to niech na spokojnie trawi nową dynamikę relacji między wami. Musisz być silna i cierpliwa. W życiu czasem słońce, czasem deszcz.

13

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

A nie możecie normalnie porozmawiać? Oboje zamiast się normalnie zachować dokuczacie sobie...

14

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
gagatka0075 napisał/a:
anita 32 napisał/a:
Garance_30 napisał/a:

No to się zaczyna stary jak świat schemat... smile. Coś się w rodzinie zmienia, u was to rodzina się powiększa, ty też nie stoisz w miejscu, tylko widzisz jak się niektóre sprawy mają, chcesz poczynić nowe ustalenia, bo stare schematy nie wystarczają. I tu zaczynają się kłopoty smile. Szanowny małżonek NIE CHCE tych zmian. On chce starego porządku, z mniejszą ilością obowiązków, mniejszym obciążeniem. To się nazywa fachowo: inercja przyzwyczajeń smile. No cóż, życie i rodzina wymaga elastyczności i dopasowywania się do ról, które przychodzi nam odgrywać. Małżonek staje okoniem i tego nie chce.

Powiem ci jedno, (bo rozmowy na pewno nic nie dają) krzykiem, fochem, żądaniami nic nie zmienisz. Jedyne na co masz wpływ, to na twoją postawę wobec męża i wszystkiego tego, co się dzieje. Musisz myć sprytniejsza niż mąż smile. Męża trzeba tak przyzwyczaić do obowiązków, że jak czegoś nie zrobi, to będzie to miało wpływ na niego i na waszą wieź. Jak wychodzi sam na obiad, to ty szykujesz obiad dla teściowej, mamy, koleżki, dziecka i razem z nimi jesz. Jak nie chce ci zrobić masażu, to jedziesz do masażysty i to on dba o ciebie. Jak nie zajmuje się dzieckiem, to stawiasz go w sytuacjach podbramkowych, tak że dzieckiem będzie musiał się sam zająć i nie ma wtedy wyjścia. Jak ma wywalone na przygotowanie wyprawki, to sama ją sobie kompletujesz. Jak nie chce spać z tobą, to śpisz z kotem, psem i dzieckiem. Poza tym, wychodzisz z domu, z dzieckiem, z rodziną itp. Organizujesz sobie czas poza relacją z tym bucem. I lepiej, żebyś zaczęła odkładać pieniądze na własny rachunek, bo widzisz jak cię nie szanuje w kwestii pracy i wkładu pieniężnego. Aha, jasno też spisujesz na kartce podział obowiązków (tylko pamiętaj o zasadzie, że jak czegoś nie zrobi, to poczuje to na swojej skórze, musisz przewidzieć wszystkie jego wyjścia bezpieczeństwa i furtki) i mu to przedstawiasz. Mówisz, że stary porządek już nie istnieje i niech lepiej przyzwyczai się do nowych wyzwań związanych z powiększeniem rodziny. I konsekwentnie ten plan realizujesz.

Kochanie, tak mi się śmiać chce, ale wiem, że tobie nie do śmiechu, ale jesteś na małżeńskiej wojnie i najważniejsze, żeby mieć dobry plan i umieć przewidzieć ruchy przeciwnika smile. Niestety, ale trafiła ci się (wybrałaś) konserwę i ciężko jest się z takim typem dogadać.

Dzieki i bardzo podoba mi sie twoj punkt widzenia. Napewno masz duzo racji i przemysle twoje rady.
Przyznam ze sama usmialam sie na mysl o wojnie malzenskiej ale chyba tak to wyglada jak proba sil kto wytrwa w tym momencie...

Ja sie uparlam pierwszy raz bo wiem ze jak urodzi sie dziecko bede zbyt zajeta zeby walczyc o swoje prawa i podzial obowiazkow.

Pewne rzeczy juz wprowadzilam w zycie jak wyjscia do kina z dzieckiem czy treningi lub organizowanie wypadow z jego rowiesnikami w ktorych moj maz nie uczestniczy. Powodem bylo bardziej jednal bardziej organizowanie zajec dla dziecka dodatkowych i jego rozwoj.

Jedyne co mnie zaskakuje to zmiana w ta wspomniana konserwe bo wczesniej maz sprzatal robil zakupy czy rozwieszal pranie itd teraz jednak bardzo sie zbiesil ... Teraz kiedy tych obowiazkow bedzie wiecej i ja tez bede bardziej jego potrzebowac.

Na razie Pan ma focha i czeka az sie pogodze a balagan w domu sie posprzata.

Coz poczeka...

Garance ma rację, w takiej sytuacji najlepiej jest zdać się na siebie,  usamodzielnić, odseparować emocjonalnie. Bez kłótni,  awantur, szarpania sobie nerwów i pogłębiania kryzysu. Jego chyba rzeczywiście to przerosło, może i w spokojnej atmosferze przetrawiłby to i pogodził się ze zmianą. Czasem po prostu to wymaga czasu i rozsądnego podejścia partnerki. Nie głaskania po główce i skakania wokół niego, wiadomo, że żal o pozostawienie Cię samą w trudnej sytuacji łatwo nie minie, tylko z wyrozumiałością i cierpliwością. Pisałaś,  że dawniej był pomocny, czyli nie jest złym człowiekiem. Ma po prostu kiepski okres. Nie on pierwszy,  nie ostatni. Teraz wybór należy do Ciebie: chcesz z nim być i naprawiać sytuację, czy Ci już nie zależy, bo uraza jest głęboka i trwała. Bo podtrzymywanie wojny w domu raczej nie pomaga. Tam, gdzie nie da się rozmową,  nie działa robienie na złość,  demonstracja skutków,  tam  trzeba sposobem.
Doczytałam  że szuka pokoju. Więc widocznie podjął decyzję.  Chyba sobie pozamiataliście tą. "próbą sił".  W dość kiepskim momencie.
A rozważałas możliwość,  że on kogoś poznał? I dlatego tak mu się zmieniły uczucia i podejście? Mam nadzieję,  że nie, ale nic się nie dzieje bez powodu.


Nie sadze by kogos poznal ale tez nie bede spradzac mu billingow czy fb. Jesli kogos poznal to wyjdzie to z czasem. Zdziwilabym sie bardzo bo raczej nie jest typem czlowieka co szuka flirtow na boku. Nie mysle ze jest zlym czlowiekiem tylko chce zeby jemu bylo najwygodniej niestety kosztem mnie bo nic nie robi sie samo.
Na razie sie nie wyprowadzil jeszcze... Wzial dziecko do swojego klubu  bo dzis maja jakies rozgrywki.
Nie klocimy sie i raczej schodzimy sobie z drogi. Nikt raczej nie chce zeby sytuacja wplynela na dziecko.
Oczywiscie ze chce z nim byc tylko sytuacja musi sie zmienic na lepsze. Nie wyobrazam sobie ze ja mam zrobic wszystko zwlaszcza teraz z dzieckiem numer dwa w drodze. Po prostu nie zgodze sie na taki uklad.
Kazdy moze miec ciezszy okres w zyciu czy po prostu czuc sie gorzej. Sek w tym zeby nie odgrywac sie na drugiej osobie.
Malzenstwo powinno byc po to zeby ciagnac sie w gore a nie spychac kogos w dol i to dziala w obie strony.
Jesli podjal jakams decyzje to mnie o niej nie poinformowal. Nie wiem na ile chcial zebym uslyszala jego rozmowe telefoniczna ale tez specjalnie sie z nia nie kryl.
Mysle ze jest zaskoczony obrotem sytuacji i ze chyba sam nie wie co z tym zrobic. Oczywiscie moge sie mylic...

15

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
Garance_30 napisał/a:

Z tym wynajmem pokoju, to naprawdę dziwne i jak pisze Gagatka, nic nie dzieje się bez przyczyny. Powinnaś upewnić się też czy za zmianą zachowania nie idzie zaangażowanie w romans. Upewnij się. A jeśli nie, to niech na spokojnie trawi nową dynamikę relacji między wami. Musisz być silna i cierpliwa. W życiu czasem słońce, czasem deszcz.


Tak tez zrobie dam mu po prostu czas niech sobie przemysli wszystko. Moze sam dojdzie do pewnych wnioskow a moze nie...

16

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
GabrielaKlym napisał/a:

A nie możecie normalnie porozmawiać? Oboje zamiast się normalnie zachować dokuczacie sobie...


Rozmawialismy juz tysiac razy i nie przynosilo to resultatow.
Jak na mnie nakrzyczal pod wplywem zlego humoru to przeprosil potem jak juz ochlonal ale nie zmienilo to jego podejscia czy " humorow".
My sobie nie dokuczamy wlasnie czy robimy na zlosc . Po prostu od trzech dni po klotni ze soba nie rozmawiamy. Dla mnie miarka sie przebrala i mu troche wygarnelam a on strzelil focha. Nie powiedzialam jednak mu nic nowego czego bym wczesniej w czasie spokojnych rozmow nie poruszyla.
Jestem zadziwiajaca spokojna teraz i nawe specjalnie sie nie martwie co bedzie dalej. Czas pokaze ...
Chyba pisanie na forum dziala troche terapeutycznie i pozwala poukladac mysli ale tez pozwala dostrzec opinie osob z zewnatrz a to pomaga.
Powiem szczerze nie wiem czy wytrzymalabym bez tego tak dlugo bo jestem typem czlowieka ktory darzy do zgody i umie wyciagnac reke. Pewnie dlatego nawet jak cos mi sie nie podobalo i wprawdzie otwarcie o tym mowilam ale jednak dazenie do zgody doprowadzaly do tego ze ustepowalam i dlatego jestem w momencie w ktorym jestem.
Wolalam sama zrobic niz sie poklocic w momencie kiedy moj maz zaczal narzekac jaki to on zmeczony jest po pracy a ja przeciez w pracy nie robie nic ...

17

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
anita 32 napisał/a:

Male uaktualnienie sytuacji...

Maz nie odzywa sie juz dzien trzeci i wiekszosc czasu przebywa gdzies poza domem.
Ja nie dzwonie i nie pytam gdzie jest.
Zreszta mieszka teraz w salonie a przynajmniej spi tam... Kanapy do spania sie nie nadaja i napewno bola go plecy ale powiem zlosliwie dobrze mu tak....

Dzis rano slyszalam jego rozmowe z kolega ze szuka pokoju do wynajecia.
Chyba nawet cos znalazl ale na razie nie widze zeby sie pakowal wiec sama nie wiem czy nie jest to troche na wyrost na zasadzie na zlosc mamie odmroze sobie uszy...

jesteś pewna ze nie ma romansu?

18 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2016-04-16 20:02:45)

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
anita 32 napisał/a:

Rozmawialismy juz tysiac razy i nie przynosilo to resultatow.
Jak na mnie nakrzyczal pod wplywem zlego humoru to przeprosil potem jak juz ochlonal ale nie zmienilo to jego podejscia czy " humorow".
My sobie nie dokuczamy wlasnie czy robimy na zlosc . Po prostu od trzech dni po klotni ze soba nie rozmawiamy. Dla mnie miarka sie przebrala i mu troche wygarnelam a on strzelil focha. Nie powiedzialam jednak mu nic nowego czego bym wczesniej w czasie spokojnych rozmow nie poruszyla.
Jestem zadziwiajaca spokojna teraz i nawe specjalnie sie nie martwie co bedzie dalej. Czas pokaze ...
Chyba pisanie na forum dziala troche terapeutycznie i pozwala poukladac mysli ale tez pozwala dostrzec opinie osob z zewnatrz a to pomaga.
Powiem szczerze nie wiem czy wytrzymalabym bez tego tak dlugo bo jestem typem czlowieka ktory darzy do zgody i umie wyciagnac reke. Pewnie dlatego nawet jak cos mi sie nie podobalo i wprawdzie otwarcie o tym mowilam ale jednak dazenie do zgody doprowadzaly do tego ze ustepowalam i dlatego jestem w momencie w ktorym jestem.
Wolalam sama zrobic niz sie poklocic w momencie kiedy moj maz zaczal narzekac jaki to on zmeczony jest po pracy a ja przeciez w pracy nie robie nic ..

(...)Mysle ze jest zaskoczony obrotem sytuacji i ze chyba sam nie wie co z tym zrobic. Oczywiscie moge sie mylic....

Chyba się nie mylisz. Być może jest zaskoczony. Pewnie on  wie, że masz rację,  ale wybrałaś kiepską metodę. Zamiast małych kroczków wywołałaś rewolucję - usiłowałaś zmusić go do wykonywania obowiązków domowych, do tej pory raczej Twojej domeny. Jak świat światem przymus w takich sytuacjach nie działa. To musi być jego dobra wola i chęci. A ponieważ oboje jesteście dumni i uparci,  prędzej się rozstaniecie niż poszukacie kompromisu.
Mam wrażenie, że tak jak on neguje Twoje prawo do zmęczenia, tak  Ty i jemu tego prawa nie przyznajesz. A praca fizyczna to też nie zabawa. Dajcie sobie luz oboje. Po pracy trzeba odpocząć. Posiłkujcie się półproduktami lub gotowcami,  odpuśćcie dokładne porządki, w ostateczności weźcie jakąś pomoc do ogarnięcia chaty raz na jakiś czas. Tylko dziecka nie zaniedbujcie. Może po takim "urlopie" nabierzecie nowych sił. Spinanie się niedalekim powiększeniem rodziny plus Twój stan i hormony chyba wywołało w Was obojgu stan, przy którym drobiazg urasta do mega kryzysu. Zamiast się cieszyć dzieciaczkiem zabrnęliście w spory. A jak mówi przysłowie: zgoda buduje, niezgoda rujnuje.
Chyba że rzeczywiście nie jesteście dopasowani i w tej  sytuacji wyszło to, co i tak było nieuniknione. Może po jego ewentualnej wyprowadzce nabierzecie dystansu, a on mimo wszystko pomoże Ci w opiece nad dzieckiem/ niedługo dziećmi.

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Zastanawiam się po co teraz jeszcze dokladasz sobie i chodzisz do pracy?
Chyba, że czegoś nie zrozumiałam.

L4 kod B i 100% płatne

20

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Chyba się nie mylisz. Być może jest zaskoczony. Pewnie on  wie, że masz rację,  ale wybrałaś kiepską metodę. Zamiast małych kroczków wywołałaś rewolucję - usiłowałaś zmusić go do wykonywania obowiązków domowych, do tej pory raczej Twojej domeny.


Rzecz w tym ze male kroczki byly i nie dzialaly.
Szalenstwem jest robienie ciagle tego samego i oczekiwanie innych resultatow.


Mam wrażenie, że tak jak on neguje Twoje prawo do zmęczenia, tak  Ty i jemu tego prawa nie przyznajesz.

Przyznaje i przyznawalam kosztem siebie i tak pan lezal czy ogadal film a ja odwalalam cala prace od jakiegos czasu a raczej od momentu kiedy dowiedzielismy sie o dziecku.


Spinanie się niedalekim powiększeniem rodziny plus Twój stan i hormony chyba wywołało w Was obojgu stan, przy którym drobiazg urasta do mega kryzysu. Zamiast się cieszyć dzieciaczkiem zabrnęliście w spory.

Dzidzius jest oczekiwany i bardzo sie ciesze na jego przyjscie na swiat. Nie kazda kobieta w ciazy musi miec rozchwiane hormony. Sytuacja nie jest rozowa teraz ale tez nie placze czy nie zloszcze sie i wydaje mi sie ze raczej radze sobie w miare dobrze.
Jesli juz to bardziej o ciazowe hormony i ich wplyw podejrzewalabym mojego meza .


Chyba że rzeczywiście nie jesteście dopasowani i w tej  sytuacji wyszło to, co i tak było nieuniknione.

Jestesmy razem jedenascie lat . Dla jednych to krotko a dla mnie to dlugi czas. Razem dorastalismy ze soba . W zwiazku z tak dlugim stazem zdarzaja sie kryzysy ktory to ma miejsce teraz wlasnie. Co z tego wyniknie trudno powiedziec.
Gdyby moj maz rzeczywiscie chcial sie wyprowadzic to weekend jest do tego najlepszym czasem bo ma wolne od pracy. Widocznie cos go trzyma skoro tego nie zrobil.

Jest dorosly i sam wie co dla niego dobre. Jesli on woli odejsc niz byc partnerem w zwiazku i wziasc odpowiedzialnosc za czesc obowiazkow to jego wybor.
Sam zdecydowal sie 8 lat temu na zalozenie rodziny. Do tanga trzeba dwojga i do malzenstwa rowniez.
Nie znam zadnej pary ktora bylaby na 100 procent dopasowana ale chodzi o to zeby chciec wypracowac kompromis a tutaj zabraklo dobrej woli.
Skoro wczesniej jakos dzielilismy sie obowiazkami i mozna bylo to dlaczego teraz nie mozna?

Zgodzilabys sie w takiej sytuacji ustapic i wziasc na siebie wszystkie obowiazki?

21

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
Ogniu krocz ze mną napisał/a:

Zastanawiam się po co teraz jeszcze dokladasz sobie i chodzisz do pracy?
Chyba, że czegoś nie zrozumiałam.

L4 kod B i 100% płatne

Mieszkam za granica Polski i troche tu inaczej wszystko wyglada .

22

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Hej,

To ja mam takie kilka pytań

1. Piszesz "rozmawiamy wiele razy i do niczego nie prowadzi." Nasuwa mi się powiedzenie "Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów". Zmień sposób, w jaki rozmawiacie, skoro obecny prowadzi wyłącznie do kłótni. (Wybacz, że zwalam to na ciebie, ale do niego nie przemówię przecież). Popatrz na to jak rozmawiacie i to zmień. Czyli co? Nie gadajcie jak jesteś tak zmęczona i wkurzona, że do szewskiej pasji doprowadza cię brzęcząca pszczoła. Usiądź, odpocznij moment, olej niepozmywane naczynia, powiedz sobie "teraz czas na mnie i moje potrzeby". Pooddychaj. Planuj rozmowę - czyli konkretnie co cię złości, jakie emocje są w tobie, "ja jestem zmęczona" "czuję się opuszczona" "czuję się smutna" "nie mam siły" "jestem na skraju wyczerpania" "czuję się pozostawiona sama sobie".  Powiedz, czego potrzebujesz - w końcu jesteście w małżeństwie po to, by się nawzajem wspierać. Mąż nie może ignorować twoich potrzeb, kiedy mu je jasno wypowiesz. "Potrzebuję codziennie mieć 15 minut dla siebie, ty w tym czasie zajmij się domem" "potrzebuję mieć poczucie, że jestem tu doceniana" "potrzebuję wiedzieć, że planujesz zostawić mnie z wszystkimi obowiązkami samej" "potrzebuje jasnego podziału obowiązków". Mów o sobie, nie o jego przewinieniach.
Mów o tym, co jest TU I TERAZ. Za nic w świecie nie wracaj do zeszłego tygodnia czy zeszłego roku.

2. pytaj go o jego oczekiwania względem ciebie. zapytaj go, jak wyobraża sobie pierwszy tydzień po narodzinach waszego dziecka. Jak wygląda plan dnia? Rozpisz wszystkie obowiązki domowe i zapytaj, którymi chce się zająć. Pokaż mu na kartce tyle, ile ich jest i powiedz, że ty nie jesteś w stanie ich wszystkich zrobić.

Wchodzicie w okres zmian - nowe dziecko oznacza nowe życie. Musicie się do niego przestawić. Potraktuj to jako kryzys. Stare zasady nie działają, ponieważ nie ma już starego - zamiast 3 osób są 4, więc muszą do tego pojawić się nowe zasady. Musicie razem wypracować te nowe zasady.

23 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2016-04-16 21:52:39)

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
anita 32 napisał/a:

Skoro wczesniej jakos dzielilismy sie obowiazkami i mozna bylo to dlaczego teraz nie mozna?

Zgodzilabys sie w takiej sytuacji ustapic i wziasc na siebie wszystkie obowiazki?

No właśnie, pomyśl, co sprawiło, że on teraz nie chce, a wcześniej chciał? Bo ja, przyznam,  nie wiem. Ale wątpię w totalnie złą wolę czy złośliwość.
Wszystkie?  Nie. Ale u mnie nigdy nie było podziału stricte 50/50. Zawsze sprzątalam ja, bo jestem pedantką, on bałaganiarzem. Żeby on uznał, że jest brudno i ruszył do boju,  trzeba by dom zapuścić dużo ponad moją wytrzymałość.
Pranie też z reguły należało do mnie. Wiadomo, faceci mają problem z kolorami wink
Spaceru z dziećmi sam na sam też nigdy nie wykonał. Zajmował się na miejscu chętnie, ale przechadzki tylko w moim  towarzystwie.
Za to gotuje, dobrze i chętnie,  więc mu wybaczam.
U nas w domu jak się leży,  to razem, solidarnie,  jak się robi,  również. Żeby nie było problemów. Choć raczej ich nie ma, ogarniamy bez ustalania i wytykania sobie,  co kto zrobił. A że mamy dom, jest co robić. Nigdy nie robiłam czegoś dla kogoś, by potem robić  wyrzuty o poświęcenie. Zawsze było z chęci. Albo odpuszczalam.
Przyznaję,  że moim zdaniem przesadzasz. Fundowanie dzieciom  i sobie rozwodu z powodu niemożności dogadania się co do prac domowych jest dla mnie bzdurą. Ja bym jednak troszkę zmieniła taktykę i spróbowała dojść do porozumienia. Ale to jest w pewnym sensie zasługa wieku i doświadczenia. Pewnie w młodości też miałam mniej wyrozumiałosci i cierpliwości. Każdy ma swoje priorytety i takie Twoje prawo: zaciąć się jak on i nie ustąpić. Żyć po swojemu.
Mówisz, że hormony nie zawsze rządzą?  A czym jest żądanie masażu plecków jak nie kaprysem ciężarnej? smile

24

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Nie wydaje mi się, żebyście potrafili normalnie rozmawiać.

I tak dziecko musi być szczęśliwe jak rodzice udają, że się nie znają. -.-

25

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

1. Piszesz "rozmawiamy wiele razy i do niczego nie prowadzi." Nasuwa mi się powiedzenie "Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów". Zmień sposób, w jaki rozmawiacie, skoro obecny prowadzi wyłącznie do kłótni. (Wybacz, że zwalam to na ciebie, ale do niego nie przemówię przecież). Popatrz na to jak rozmawiacie i to zmień. Czyli co? Nie gadajcie jak jesteś tak zmęczona i wkurzona, że do szewskiej pasji doprowadza cię brzęcząca pszczoła.

Sadze ze nastapi taki moment ze spokojnie siadziemy i porozmawiamy.  Moj maz jest bardzo wyczulony na krytyke nawet ta konstruktywna i twoja rada jest bardzo trafiona.

2. pytaj go o jego oczekiwania względem ciebie. zapytaj go, jak wyobraża sobie pierwszy tydzień po narodzinach waszego dziecka. Jak wygląda plan dnia? Rozpisz wszystkie obowiązki domowe i zapytaj, którymi chce się zająć. Pokaż mu na kartce tyle, ile ich jest i powiedz, że ty nie jesteś w stanie ich wszystkich zrobić.

To tez mi sie bardzo podoba zwlaszcza ze ja bardzo lubie planowac z wyprzedzeniem.

Wchodzicie w okres zmian - nowe dziecko oznacza nowe życie. Musicie się do niego przestawić. Potraktuj to jako kryzys. Stare zasady nie działają, ponieważ nie ma już starego - zamiast 3 osób są 4, więc muszą do tego pojawić się nowe zasady. Musicie razem wypracować te nowe zasady.

Dokladnie ujelas to o co mi chodzi.

26

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Wszystkie?  Nie. Ale u mnie nigdy nie było podziału stricte 50/50. Zawsze sprzątalam ja, bo jestem pedantką, on bałaganiarzem. Żeby on uznał, że jest brudno i ruszył do boju,  trzeba by dom zapuścić dużo ponad moją wytrzymałość.
Pranie też z reguły należało do mnie. Wiadomo, faceci mają problem z kolorami wink
Spaceru z dziećmi sam na sam też nigdy nie wykonał.

Rzecz w tym ze to co pasuje Wam nie koniecznie sprawdzi sie u nas. Lubie miec porzadek w domu ale tez nie jestem pedantka.
Uwazam ze moj maz swietnie radzi sobie ze sprzataniem i praniem i wczesniej te zajecia go specjalnie nie parzyly.
Nie wyobrazam sobie natomiast tego zebym miala robic wszystko. W rodzinie jest mama i tata i oboje maja obowiazki.
To ze maz bierze psa i dziecko na spacer jest dla mnie oczywiste tak samo jak i ja to robie.


Fundowanie dzieciom  i sobie rozwodu z powodu niemożności dogadania się co do prac domowych jest dla mnie bzdurą.

Ja wcale nie chce sie rozwodzic..

Mówisz, że hormony nie zawsze rządzą?  A czym jest żądanie masażu plecków jak nie kaprysem ciężarnej? smile

Nigdy w ciazy nie bolaly cie plecy? Prosba o masaz raz na 6mcy nie jest jakims kaprysem spowodowanym hormonami.
Ja nie mam nic przeciwko masowaniu mezowi reki czy nogi jesli nadciagnie sobie sciegno na treningu.

27

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

kolo znalazł pannę, tudzież inny sort, który obiecuje mu świetlaną przyszłośc bez cienia obowiązków. Teraz albo wejdziesz " w konkury" albo spadaj

28

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
GabrielaKlym napisał/a:

Nie wydaje mi się, żebyście potrafili normalnie rozmawiać.

I tak dziecko musi być szczęśliwe jak rodzice udają, że się nie znają. -.-

Ja znam mojego meza nawet dobrze tylko ze juz powiedzialam co mialam do powiedzenia i daje mu czas zeby zastanowil sie czego On chce.

Rodzice niestety nie sa idealni i mierza sie ze swoimi problemami tak jak umieja.
Tak jak wspomnialam jest to pierwsza tego typu sytuacja bo ja zawsze darzylam do zgody miedzy innymi ze wzgledu na dziecko.
Oczywiscie nie jest to najlepsze wyjscie aczkolwiek nie chce znow robic tego samego bo nie osiagne w ten sposob nic i nie jest dobre zeby dziecko uczylo sie ze jedno z rodzicow moze robic wszystko a drugie nic .
Pozniej przeniesie taki wzor na swoja rodzine.

Jakos specjalnie dziecko nic nie zauwazylo na razie. Jako ze jest bardzo wygadane i bezposrednie spytaloby gdyby cos zauwazylo co je zmartwi.

Dzien spedzilo z tata w jego klubie tak jak bylo wczesniej zaplanowane i wrocilo szczesliwe i bardzo zmeczone.
Dziecko wie ze oboje rodzice bardzo je kochaja.

Kto nigdy w zyciu nie mial kryzysu w zwiazku malzenskim czy sie nie poklocil niech pierwszy rzuci kamieniem.

29

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
Bulka napisał/a:

kolo znalazł pannę, tudzież inny sort, który obiecuje mu świetlaną przyszłośc bez cienia obowiązków. Teraz albo wejdziesz " w konkury" albo spadaj

Lol nie mam szans z taka konkurencja

30

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

tak. To cięzkie sporzeć prawdzie w oczy. A trzymanie się razem "dla dziecka które nic nie widzi" też ciężkie.

31

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
anita 32 napisał/a:
Bulka napisał/a:

kolo znalazł pannę, tudzież inny sort, który obiecuje mu świetlaną przyszłośc bez cienia obowiązków. Teraz albo wejdziesz " w konkury" albo spadaj

Lol nie mam szans z taka konkurencja

pycha idzie przed upadkiem wink

32

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
Bulka napisał/a:
anita 32 napisał/a:
Bulka napisał/a:

kolo znalazł pannę, tudzież inny sort, który obiecuje mu świetlaną przyszłośc bez cienia obowiązków. Teraz albo wejdziesz " w konkury" albo spadaj

Lol nie mam szans z taka konkurencja

pycha idzie przed upadkiem wink

Ale mowie calkiem powaznie. Jesli masz racje a nadzieje mam ze nie masz to z dwojka dzieci i psem nie dam rady konkurowac z kims kto moze zaproponowac tylko ze tak powiem przyjemnosci przy braku obowiazkow.

33

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
Bulka napisał/a:

tak. To cięzkie sporzeć prawdzie w oczy. A trzymanie się razem "dla dziecka które nic nie widzi" też ciężkie.

Ja jestem z mezem z milosci jednak choc zadne z nas nie jest idealne. Mialam nadzieje ze tworzymy rodzine itd.  Dzieci sa wazne tak samo dla matki jak i dla ojca ale nie sa powodem dla ktorych ludzie sa razem. Gdyby byly nie byloby rozwodow...

34 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-04-17 00:38:45)

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
anita 32 napisał/a:
Bulka napisał/a:
anita 32 napisał/a:

Lol nie mam szans z taka konkurencja

pycha idzie przed upadkiem wink

Ale mowie calkiem powaznie. Jesli masz racje a nadzieje mam ze nie masz to z dwojka dzieci i psem nie dam rady konkurowac z kims kto moze zaproponowac tylko ze tak powiem przyjemnosci przy braku obowiazkow.

grubo po północy a ty zamiast z twoim mężem cieszyć się przyszłym życiem i "owocem miłości" siedzisz na forum dla frustratów z bolącymi plecami dzięki temu owocowi o które nie możesz się doprosić... czas spojrzeć prawdzie w oczy. a nojgorsze jest t, że jestem zawodowym obserwatorem. wlewaj sobie co chcesz, ale czas dorosnąć. Powodzenia. Życie jest okrutne. Wiecej niż pewne że w tym klubie była "Pani" i też się dobrze bawiła, zadowolona że z nią czas spędzał, bo inaczej musiałaby kolejną sobotę w samotności spędzać. Lepszy rydz, niż nic.

35 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-04-17 00:37:22)

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
anita 32 napisał/a:
Bulka napisał/a:

tak. To cięzkie sporzeć prawdzie w oczy. A trzymanie się razem "dla dziecka które nic nie widzi" też ciężkie.

Ja jestem z mezem z milosci jednak choc zadne z nas nie jest idealne. Mialam nadzieje ze tworzymy rodzine itd.  Dzieci sa wazne tak samo dla matki jak i dla ojca ale nie sa powodem dla ktorych ludzie sa razem. Gdyby byly nie byloby rozwodow...

to że są tak samo ważne dla obu rodziców to TYLKO woja opinia. Nie mierz ludzi swoją miarą. Dla kolesi ważny jest komfort i BRAK MARUDZENIA. Teraz albo będziesz niewolnicą uziemioną z dwojgiem dzieci alboi inna miła, wolna pani się nim zajmie bez wymagań. Sorry.

36 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-04-17 00:52:40)

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

"pan" " operuje łopatą" wiec łopatologiczne argumenty do niego przemawiają, nie jakiejś paniusi co przy biurku "się poci". zwykła sklepoiwa z dobrym zarciem i ciupcianiem tu masę zdziała. seks i zarcie rozrywka dla mas. przyrządzi mu schabszczaka w kazdym momencie, " kiedy idzie zjeść na miasto" taki steropotyp męski haha sad da tyłka, czego chceć wiecej z perspektywy takiego prymitywa??? sorka. chroń dzieci przed nim.

37 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-04-17 01:00:04)

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Sam zdecydowal sie 8 lat temu na zalozenie rodziny. Do tanga trzeba dwojga i do malzenstwa rowniez.
Nie znam zadnej pary ktora bylaby na 100 procent dopasowana ale chodzi o to zeby chciec wypracowac kompromis a tutaj zabraklo dobrej woli.
Skoro wczesniej jakos dzielilismy sie obowiazkami i mozna bylo to dlaczego teraz nie mozna?

Teraz nie można, bo to było 8 lat temu. Jeszcze nie znał "pani" która bez wymagań, marudzenia, zawsze bedzie miała świerzego schaboszczaka, ktyóra do schaboszczaka wyjmie najlepsze nylony z internetu, da deser i sie uśmiechnie i będzie czekała.

38

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

sorka, ale mam zdolnośc do rozpieralani... konwersacji. Sojrz prawdzie w oczy, odzyskaj wolnośc i a przede wszystkim godność i spieprzaj od dziada. Albo bądz matką polką i wychowuj kolejne pokolenie w kłamstwie, a siebie niszcz. Powodzenia

39

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Co niektóre panie w tym wątku, to chyba próbują robić projekcję swoich frustracji na autorkę. Ale dobra, niech im będzie.Przyznajmy im rację wink.

Anita, będzie dobrze. To tylko kryzys w małżeństwie spowodowany ciążą i nowym członkiem rodziny. Pośmiej się trochę z tego męża-dzieciaka, bo ewidentnie nie radzi sobie z nową sytuacją, a techniki obronne które stosuje... - no takie są, jakich nauczył się w domu rodzinnym. Być może tam też się nie rozmawiało, tłumiło emocje, nie siadało się do stołu i nie obgadywało problemów. Ale też przyjrzyj się sobie, jak ty do tego wszystkiego podchodzisz. Może za bardzo wszystko chcesz skontrolować, a w mężu budzi to totalny opór, bo jego granice są przekraczane. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Z drugiej strony... smile. Nie ty jedna, i nie tylko twoje małżeństwo przechodziło przez podobne zawirowania. Nich mąż trawi nowości, a ty nie wymuszaj, nie krzycz, nie susz mu głowy, jeśli to nie działa. Sposobem jest spokojne nastawienie (choć też jesteś człowiekiem i nerwy puszczają, szczególnie jeśli się o coś prosi i mówi, a tu zero reakcji), świadomość tego, że docieranie się to proces, a w małżeństwie są górki i dołki. Czasami jest też żal, ale trzeba wybaczyć, bo nie każdy z nas miał możliwość nauczenia się radzenia ze stresem, z problemami od razu w dojrzały sposób. Mąż dziś ucieka, ale jeśli zostawisz mu przestrzeń do refleksji, to coś z tym zrobi. Na pewno zależy mu na tobie i rodzinie smile.

40

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
Garance_30 napisał/a:

Co niektóre panie w tym wątku, to chyba próbują robić projekcję swoich frustracji na autorkę. Ale dobra, niech im będzie.Przyznajmy im rację wink.

Anita, będzie dobrze. To tylko kryzys w małżeństwie spowodowany ciążą i nowym członkiem rodziny. Pośmiej się trochę z tego męża-dzieciaka, bo ewidentnie nie radzi sobie z nową sytuacją, a techniki obronne które stosuje... - no takie są, jakich nauczył się w domu rodzinnym. Być może tam też się nie rozmawiało, tłumiło emocje, nie siadało się do stołu i nie obgadywało problemów. Ale też przyjrzyj się sobie, jak ty do tego wszystkiego podchodzisz. Może za bardzo wszystko chcesz skontrolować, a w mężu budzi to totalny opór, bo jego granice są przekraczane. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Z drugiej strony... smile. Nie ty jedna, i nie tylko twoje małżeństwo przechodziło przez podobne zawirowania. Nich mąż trawi nowości, a ty nie wymuszaj, nie krzycz, nie susz mu głowy, jeśli to nie działa. Sposobem jest spokojne nastawienie (choć też jesteś człowiekiem i nerwy puszczają, szczególnie jeśli się o coś prosi i mówi, a tu zero reakcji), świadomość tego, że docieranie się to proces, a w małżeństwie są górki i dołki. Czasami jest też żal, ale trzeba wybaczyć, bo nie każdy z nas miał możliwość nauczenia się radzenia ze stresem, z problemami od razu w dojrzały sposób. Mąż dziś ucieka, ale jeśli zostawisz mu przestrzeń do refleksji, to coś z tym zrobi. Na pewno zależy mu na tobie i rodzinie smile.

Wszystko co napisalas powyzej wydaje mi sie trafione w sedno. Kochamy ludzi nie idealnych i stad tez te kryzysy jaki przechodzimy obecnie. Ja tez wierze ze bedzie dobrze i moj maz potrzebuje czasu na poukladanie sobie pewnych spraw.
Nie jest zlym czlowiekiem bo gdyby byl nie bylibysmy jedenascie lat razem. .. Nie spakowal sie wiec raczej sie nie wyprowadza. Dzieckiem sie zajmuje wiec nie jest tak zle. ..
Nie rozmawiamy dalej ale np zakupy zrobil co bylo jednym z moich obowiazkow wiec cos go tam jednak ruszylo.
Tak jak mowisz dam mu czas i przestrzen bo tego teraz potrzebuje.

Dziekuje ci za to co napisalas ze zalezy mu na mnie i rodzinie. Wbrew opinii innych tez tak mysle ;-)

41

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Taki maly update. Otoz od czasu mojego postu wiele rzeczy wyszlo na jaw. Miedzy innymi przyczyna zaniedbania obowiazkow domowych przez meza. Otoz byl on zbyt zajety swoja kochanka zeby pomagac w domu. ...
Maz zostawil otwarty Facebook i choc szanuje prywatnosc jego i nie sprawdzam wiadomosci akurat uzywalam wspolnego laptopa kiedy jego nowa dziewczyna wyslala mu erotyczna wiadomosc ze zdjeciem na potwierdzenie swoich obietnic...

42

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

O kurcze i co teraz? Ty jesteś w ciąży,a on zabawia się z kochanką? Co za człowiek:/

43

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
dowa.90 napisał/a:

O kurcze i co teraz? Ty jesteś w ciąży,a on zabawia się z kochanką? Co za człowiek:/

No policzylam bazujac na wiadomosciach na fb  ze zaczal sie z nia spotykac kiedy bylam okolo 10 tygodni w ciazy i wtedy wlasnie zaczal migac sie od domowych obowiazkow i zaczal byc opryskliwy i caly ten kryzys sie zaczal wlasnie.....

44 Ostatnio edytowany przez agness131 (2016-04-28 22:56:08)

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

To co zaszło jest bardzo przykre.Czytając twøj wątek, też podejrzewałam romans, zwlaszacza gdy napisałaś,  że mąż przeniósł się na kanapę. Kochana faceci mogą byc obrażeni na swoja kobietę,  ale nie na sex z nią czy inne pieszczoty nie. Bardzo ci współczuję. Myśl o maluszku i staraj się powstrzymać nerwy. Jutro szybciutko do banku wypłacaj wszystkie oszczędności bo upadły mąż nie będzie miał skrupułów cię ograbić.

45

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Jak czytam twoją historię to krew mnie zalewa.. Kobieta w ciąży, a ten się zabawia:/ Straciłaś czas na człowieka , który nie był tego wart;/ Nie ma szacunku ani do Ciebie, ani do waszego przyszłego dziecka, bo nerwy udzielają się również maleństwu. Twój mąż to zwykła szuja...

46

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
agness131 napisał/a:

To co zaszło jest bardzo przykre.Czytając twøj wątek, też podejrzewałam romans, zwlaszacza gdy napisałaś,  że mąż przeniósł się na kanapę. Kochana faceci mogą byc obrażeni na swoja kobietę,  ale nie na sex z nią czy inne pieszczoty nie. Bardzo ci współczuję. Myśl o maluszku i staraj się powstrzymać nerwy. Jutro szybciutko do banku wypłacaj wszystkie oszczędności bo upadły mąż nie będzie miał skrupułów cię ograbić.

Jeszcze nie jestem na etapie nerwow raczej szoku i niedowierzania... Oszczednosci sa na moje nazwisko wiec sie nie martwie. Gorzej z bierzacym kontem bo to jest wspolne. .. Musze otworzyc nowe tylko na mnie.

47

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
dowa.90 napisał/a:

Jak czytam twoją historię to krew mnie zalewa.. Kobieta w ciąży, a ten się zabawia:/ Straciłaś czas na człowieka , który nie był tego wart;/ Nie ma szacunku ani do Ciebie, ani do waszego przyszłego dziecka, bo nerwy udzielają się również maleństwu. Twój mąż to zwykła szuja...

Dzieki... tez jestem w szoku ze tak mozna i nadal trudno mi uwierzyc ze spotkalo to mnie. Zwlaszcza ze przeciez to on namawial mnie na drugie dziecko. Co jest glupie bo bedzie teraz na dwojke placil....Duzo sie zmienilo w ciagu ostatnich miesiecy dla niego....

48

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

anita 32, przede wszystkim współczuję Ci sytuacji w jakiej się znalazłaś. Czy Twój mąż już wie, że Ty wiesz?
Jesteś teraz w szoku, ale postaraj się działać racjonalnie, zabezpiecz dowody w postaci ich korespondencji, mogą Ci się przydać, bez względu na to co zdecydujesz.

49

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
josz napisał/a:

anita 32, przede wszystkim współczuję Ci sytuacji w jakiej się znalazłaś. Czy Twój mąż już wie, że Ty wiesz?
Jesteś teraz w szoku, ale postaraj się działać racjonalnie, zabezpiecz dowody w postaci ich korespondencji, mogą Ci się przydać, bez względu na to co zdecydujesz.


Tak wie i wyprowadzil sie z domu o co go poprosilam. Zrobilam tez screenshot z ich calej korespondencji ale nie jestem pewna na ile moge to wykorzystac w sadzie bo przeciez jest to jego prywatna korespondencja z jego konta na fb. Chyba powinnam poszukac sobie prawnika ale nie mam na to sily teraz jeszcze.

50

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Myślę, że będziesz mogła to wykorzystać. Tymczasem dbaj o siebie, wiem że to trudne zwłaszcza w Twoim stanie, ale podziwiam Cię za charakter, krótka piłka to chyba najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji. Nie śpiesz się z rozwodem, poczekaj do rozwiązania, w ostateczności zaproponuj mu, żeby on złożył pozew, skoro taki zakochany.

51

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Wyprowadził się bez słowa? Usiedliście i porozmawialiście co dalej?

52

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
josz napisał/a:

Myślę, że będziesz mogła to wykorzystać. Tymczasem dbaj o siebie, wiem że to trudne zwłaszcza w Twoim stanie, ale podziwiam Cię za charakter, krótka piłka to chyba najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji. Nie śpiesz się z rozwodem, poczekaj do rozwiązania, w ostateczności zaproponuj mu, żeby on złożył pozew, skoro taki zakochany.

Niestety nie masz za co mnie podziwiac... Poprosilam zeby sie wyprowadzil bo jego obecnosc ciagle przypominala mi o tym co zrobil i tylko mnie stresowala. Nie moge przestac myslec o tym co zrobil o tym co pisala ta dziewczyna. .. A jednoczesnie ciagle nie moge w to uwierzyc tak jakby mial przyjsc ktos i powiedziec ze to tylko taki kiepski zart i wszystko bedzie jeszcze ok.
Napewno chce zeby to sad podzielil nasz wspolnie wypracowany majatek i zeby dzieci mieszkaly ze mna.
Nie wiem gdzie maz mieszka (moge sie tylko donyslac) ale kilka lat temu kupilismy mieszkanie ktore wynajmujemy i mysle ze kiedy umowa najmu sie skonczy moglby tam sie przeprowadzic.  Oczywiscie nie moge do niczego go zmusic ani oczekiwac ze bedzie mial na tyle przyzwoitosci ze dom zostawi mnie i dziecia.

53

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Tak, podziwiam Cię za to, że w pierwszym porywie rozpaczy, nie leżałaś przed nim plackiem i nie błagałaś o ratowanie rodziny za wszelką cenę.
Tyle jest tutaj podobnych tragicznych historii (tragicznych, bo oczywiste jest, że życie wywraca się do góry nogami), gdzie mimo zdrady zrozpaczone kobiety błagają o pozostanie, dają szansę. Potem okazuje się, że nawet gdy zdrajca żałuje (często tylko udaje), to i tak najczęściej nie jest dobrze. Zdrada nieodwracalnie niszczy zaufanie.
Twój mąż, jak widać wyprowadził się bez większych oporów. Dupek, wybacz. Masz jakieś wsparcie u rodziny, przyjaciół, na pewno przyda Ci się.

54 Ostatnio edytowany przez anita 32 (2016-04-29 21:09:04)

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
dowa.90 napisał/a:

Wyprowadził się bez słowa? Usiedliście i porozmawialiście co dalej?

To bylo tak ze przed tym gdy wpadlam na te wiadomosc na facebook pogodzilismy sie i maz mowil ze mial stresy w pracy i tak reagowal i byl zmeczony i dlatego nie pomagal. Wtedy uwierzylam bo nie mialam powodow nie uwierzyc. Nie wiele ta rozmowa dala bo dalej nie pomagal za wiele ale atmosfera w domu sie poprawila przynajmniej.
Kilka dni po tym pogodzeniu zupelnie przypadkiem odkrylam jego romans. Nie specjalnie go ukrywal bo wiedzial ze ja nie sprawdzam go wogole.
Akurat wrocil z treningu kiedy mu powiedzialam ze wiem wszystko bo nie zamknal facebook a jego dziewczyna akurat wyslala mu fotki erotyczne czy pornigraficzne i ze czytalam ich korespondencje. Przepraszal i mowil ze to nic nie znaczy i ze sam nie wie czemu to zrobil itd.
Powiedzialam zeby sie nie kompromitowal i ze nie moge na niego patrzec i zeby sie zabieral z domu i nie wracal. I tak wlasnie zrobil...

55

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
josz napisał/a:

Twój mąż, jak widać wyprowadził się bez większych oporów. Dupek, wybacz. Masz jakieś wsparcie u rodziny, przyjaciół, na pewno przyda Ci się.

Nie powiedzialam nikomu bo sie wstydze. Jest to irracjonalne ale wstydze sie i czuje upokorzona.

56

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
anita 32 napisał/a:
josz napisał/a:

Twój mąż, jak widać wyprowadził się bez większych oporów. Dupek, wybacz. Masz jakieś wsparcie u rodziny, przyjaciół, na pewno przyda Ci się.

Nie powiedzialam nikomu bo sie wstydze. Jest to irracjonalne ale wstydze sie i czuje upokorzona.

Nie twierdzę, żebyś powiadomiła wszystkich krewnych i znajomych królika, ale powiedz najbliższym. Przyda Ci się wsparcie i pomoc.

57

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Nie twierdzę, żebyś powiadomiła wszystkich krewnych i znajomych królika, ale powiedz najbliższym. Przyda Ci się wsparcie i pomoc

Jedyne czego sie boje to to ze ta najblizsza rodzina bedzie namawiala mnie na tzw druga szanse ze wzgledu na dzieci itd poniewaz sa z nim bardzo zzyci. Nie mowie im na razie bo mnie jeszcze moga zmiekczyc i przekonac do swoich racji.
Moja najblizsza przyjaciolka jest na urlopie i wraca w polowie przyszlego tygodnia. Innym kolezanka nie ufam na tyle by miec pewnosc ze nie bede tematem numer jeden w calej okolicy. Zbyt goracy news zeby trzymac go dla siebie...

58

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Musisz się przygotować na to , że wiele w Twoim życiu się zmieni. Ja bym mu nie wybaczyła czegoś takiego:/ Ciekawe czy ta jego kochanka wie , że jesteś w ciąży, bo jeżeli wie to wraz z twoim mężem nie ma żadnego sumienia:/

59

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
dowa.90 napisał/a:

Musisz się przygotować na to , że wiele w Twoim życiu się zmieni. Ja bym mu nie wybaczyła czegoś takiego:/ Ciekawe czy ta jego kochanka wie , że jesteś w ciąży, bo jeżeli wie to wraz z twoim mężem nie ma żadnego sumienia:/

Wie napewno ze jestem w ciazy i ze mamy juz dziecko bo widac to wyraznie na jego profilu na fb. Sa na nim nasze zdjecia z moim wyraznym brzuszkiem i zdjecie z ostatniego usg ktore dodal rowniez.  Jest tez mnostwo zdjec naszego dziecka poniewaz on lubi dzielic sie takimi rzeczami na fb.
Mielismy nawet na ten temat rozmowe bo ja uwazam ze jest to malo rozsadne. Z takich zdjec ktos obcy moze wyciagnac sporo informacji takich jak to gdzie dziecko chodzi do szkoly, ale to zupelnie inna historia.

Nawet nie chce wyobrazac sobie ze moglabym mieszkac z nim pod jednym dachem po tym wszystkim.
On oczywiscie wszystko probuje bagatelizowac a nawet przezucac odpowiedzialnosc na mnie, na stres w pracy i temu podobne. Raz przeprasza raz probuje szantazowac dziecmi. Wszystko przez smsy jak na razie.
Nie pomaga mi to wogole bo coraz bardziej do mnie dociera co sie stalo...

60

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

anita 32, wyrzuciłaś go z domu, bo nie mogłaś na niego patrzeć, rozumiem, ale intensywna korespondencja z nim też nie działa na Ciebie pozytywnie. "Odłącz się" tymczasem, zażądaj kontaktów tylko w sprawie dziecka i ewentualnie spraw formalnych. Sama nie inicjuj kontaktu, chyba, że potrzebujesz nagłej pomocy.
Odizoluj się, dając sobie czas na przemyślenia. Myślę jednak, że powinnaś powiedzieć chociażby rodzicom, rodzeństwu, po to, żebyś nie była z tym wszystkim sama.
Nie daj się też wpędzić w poczucie winy, wybacz, ale prymitywny ten Twój mąż.

61

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Anita, strasznie Ci współczuję całej tej sytuacji. Na początku myślałam tak, jak inni, że to może tylko gorsze dni, ale ostatnie wpisy mnie zatkały.. Co za świnia.. Podziwiam Cię, że znosisz to wszystko z takim spokojem, co bardzo ważne, ze względu na maleństwo w brzuszku. Jesteś twardą kobietą i mam nadzieję, że poradzisz sobie z tym draniem. Tylko nie pozwól sobie wmówić, że to wszystko jest przez Ciebie. Najłatwiej obarczyć winą innych. Dobro dzieci jest ważne, ale nie kosztem samej siebie. Jeśli wiesz, że nie dasz rady go oglądać, to nie daj sobą manipulować. A on chce wrócić? Rozumiem, że uważa że nic się nie stało i to nieporozumienie? Czy chce rozwodu?

62

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
josz napisał/a:

anita 32, wyrzuciłaś go z domu, bo nie mogłaś na niego patrzeć, rozumiem, ale intensywna korespondencja z nim też nie działa na Ciebie pozytywnie. "Odłącz się" tymczasem, zażądaj kontaktów tylko w sprawie dziecka i ewentualnie spraw formalnych. Sama nie inicjuj kontaktu, chyba, że potrzebujesz nagłej pomocy.
Odizoluj się, dając sobie czas na przemyślenia. Myślę jednak, że powinnaś powiedzieć chociażby rodzicom, rodzeństwu, po to, żebyś nie była z tym wszystkim sama.
Nie daj się też wpędzić w poczucie winy, wybacz, ale prymitywny ten Twój mąż.

Widisz Josz ja wcale mu nie odpisywalam na te smsy i nie odbieralam od niego telefonow, bo sama nie wiem co mialabym mu powiedziec teraz. Moj maz stwierdzil ze skoro w ten sposob za duzo nie ugra to sprobuje z innej strony.
Dzis rano mialam telefon od moich rodzicow co ja wogole odwalam, wyrzucilam meza z domu, rozwalam rodzine itd.. Moj maz zadzwonil do nich i przedstawil sprawy wlasnie z tej perspektywy ze odbieram dzieciom ojca i on wprawdzie popelnil blad ale przeciez kazdy popelnia bledy a on nas kocha bardzo i wszystko naprawi a ja rozbijam rodzine itd.
Szczerze rece mi opadly ze moja mama probuje mnie przekonac na danie mu drugiej szansy ale jakos nie jestem specjalnie zaskoczona i wrecz sie spodziewalam ze stana po jego stronie i dlatego tez ich o niczym nie informowalam.

Tak, moja droga rodzino  rozwlam rodzine Ja, poniewaz to ja przez 4 miesiace za pleacami ciezarnej zony obracalam kelnerke z pobliskiej restauracji!!! Teraz to jestem naprawde wsciekla.

63

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
koni napisał/a:

Anita, strasznie Ci współczuję całej tej sytuacji. Na początku myślałam tak, jak inni, że to może tylko gorsze dni, ale ostatnie wpisy mnie zatkały.. Co za świnia.. Podziwiam Cię, że znosisz to wszystko z takim spokojem, co bardzo ważne, ze względu na maleństwo w brzuszku. Jesteś twardą kobietą i mam nadzieję, że poradzisz sobie z tym draniem. Tylko nie pozwól sobie wmówić, że to wszystko jest przez Ciebie. Najłatwiej obarczyć winą innych. Dobro dzieci jest ważne, ale nie kosztem samej siebie. Jeśli wiesz, że nie dasz rady go oglądać, to nie daj sobą manipulować. A on chce wrócić? Rozumiem, że uważa że nic się nie stało i to nieporozumienie? Czy chce rozwodu?


Tak maz chce wrocic i tak probuje manipulowac mna i wykreca kota ogonem ze przeciez wina zawsze lezy po srodku i ze gdyby wszystko bylo miedzy nami ok to nie szukalby pocieszenie w ramionach innej.
Nawet dobrze mu idzie bo przekonal moich rodzicow i teraz ja jestem ta zla, ktora przez swoj upor skonczy.... jako samotna matka dwojki dzieci.

64

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie

Domyślam się, że Twoi rodzice mieszkają w innym mieście. Pewnie są tak samo zszokowani jak Ty i pierwsze co przyszło im na myśl to perspektywa Twojego samotnego macierzyństwa. Sądzą zapewne, że to najgorsze co może spotkać kobietę, samotne macierzyństwo właśnie i tak objawia się ich troska o Ciebie.
Nie dyskutuj z nimi tymczasem, bardzo prawdopodobne jest, że wkrótce Cię odwiedzą i będą namawiać na przyjęcie męża z powrotem. Swoją drogą Twój mąż ma tupet.
Ty rozwalasz rodzinę?
Przede wszystkim nie daj wpędzić się w poczucie winy, ani jemu, ani rodzicom. Może rodzice w końcu spojrzą na problem z Twojego punktu widzenia i zamiast wyrzutów zrozumieją sytuację w jakiej się znalazłaś.
Uświadom im, jak żałośnie brzmią jego zapewnienia o miłości do Ciebie, w obliczu tego co zrobił. Czy faktycznie chcą szczęścia dla Ciebie, czy nędznego życia z oszustem, który za jakiś czas (być może) zrobi to samo.
Uważam jednak, że jest Ci potrzebna jakaś osoba w realu, która wysłucha, przytuli, pocieszy, a przede wszystkim zrozumie (może rodzeństwo, przyjaciółka, gdy wróci?), w ostateczności psycholog.
Jesteś ciągle w szoku, daj sobie czas na dojście do względnej równowagi, poukładanie pewnych spraw i podjęcie decyzji, a jego trzymaj na dystans, podobnie jak rodziców, jeśli będą na Ciebie naciskać i nękać Cię.

65

Odp: ciaza a kryzys w malzenstwie
anita 32 napisał/a:

Tak maz chce wrocic i tak probuje manipulowac mna i wykreca kota ogonem ze przeciez wina zawsze lezy po srodku i ze gdyby wszystko bylo miedzy nami ok to nie szukalby pocieszenie w ramionach innej.
Nawet dobrze mu idzie bo przekonal moich rodzicow i teraz ja jestem ta zla, ktora przez swoj upor skonczy.... jako samotna matka dwojki dzieci.

Taką postawą Twój mąż praktycznie dyskredytuje się całkowicie. Nie ukrywa, że tak naprawdę nie żałuje tego co zrobił (żałuje co najwyżej tego, że się wydało), bo przecież "gdyby wszystko bylo miedzy nami ok to nie szukalby pocieszenie w ramionach innej.". Czyli Twoja wina...a gdyby się nie wydało, dogadzałby sobie nadal z kelnerką, cały czas oczywiście "kochając Ciebie" i dbając o rodzinę - żałosne.
Szkoda, że Twoi rodzice nie dostrzegają braku logiki i podłej manipulacji zięciunia.
On tak naprawdę nie przeprasza, nie żałuje, żąda wręcz powrotu i Status quo ante.
Dobrze, gdyby Twoi rodzice zrozumieli, że jeśli "skończysz jako samotna matka" to tylko i wyłącznie z winy tego żałosnego typa.

Posty [ 1 do 65 z 73 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » ciaza a kryzys w malzenstwie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024