Dodam ze jesteśmy razem juz ponad 10 lat mamy dziecko. Nie chce go do siebie zrazic ciagłym naleganiem na ślub. W mojej rodzinie każda para brała ślub kiedy sprawa dotyczyła dziecka, mnie nie jest on w sumie do niczego potrzebny tylko głupio tak przed znajomymi :(Mam wrażenie że partner boi się odpowiedzialności a ma już ponad 30lat:)
Skoro Tobie nie bardzo zależy na ślubie, to co Toba kieruje?
Wstyd przed znajomymi?
Jesli Twoj partner sie domysla pobudek. ...nie dziw się jemu
To nie jest żaden powód do slubu...
"Co ludzie powiedzą"
Może zanim zaczniesz mówić (jak rozumiem Twój post, po raz kolejny) o ślubie, zakończ oszukiwanie siebie samej. Skoro kilkakrotnie o waszym ślubie wspominałaś/nalegałaś na niego, skoro głupio Ci przed znajomymi, bo nie jesteście w świetle prawa małżeństwem, to znaczy, że na ślubie bardzo Ci zależy.
Co powiedzieć? Prawdę. Tylko, czy sytuacja między wami na tyle uległa poprawie, że pomysł z małżeństwem jest rozsądnym?
:(Mam wrażenie że partner boi się odpowiedzialności a ma już ponad 30lat:)
Branie ślubu w celu sprawienia satysfakcji znajomym jest oczywiście beż sensu. Podobnie jak Wielokropek, myślę że jednak Tobie zależy na sformalizowaniu Waszego związku.
Problem widziałabym w postawie partnera; boi się odpowiedzialności?
Tzn. że teraz nie czuje się odpowiedzialny za rodzinę, czy może uważa, że w przyszłości gdy znudzi mu się rodzinne życie, lub pojawi się inna, on odejdzie bez problemu?
...bo chyba o to chodzi, nie chce się wiązać, chociaż już jest związany, ale brak ślubu daje mu mentalną wolność.
Może on należy do tych ludzi, którzy nie wierzą w miłość do grobowej deski i brakiem ślubu próbuje zabezpieczyć się na przyszłość.
W przypadku rozstania zaoszczędziłby na kosztach rozwodu, nie płaciłby Ci też alimentów (na Ciebie, nie na dziecko). W razie jego śmierci Ty nic nie dziedziczysz, chociaż przez lata wnosiłaś wkład we wspólny majątek itd.
Dla niego wygodna opcja, dla Ciebie, jako matki, partnerki - średnia.
Moim zdaniem życie z takim "wolnym ptakiem", to jak siedzenie na beczce z prochem.
Ślub, oczywiście też nie gwarantuje wiecznej miłości, wierności itp. ale kobieta jako ciągle jeszcze słabsza społecznie (choćby z powodu rodzenia dzieci, a w związku z tym wykluczona na jakiś czas z życia zawodowego), ponosi większe koszty po rozstaniu, dlatego ślub daje niewielką, ale jednak jakąś gwarancję zabezpieczenia po rozstaniu.
Zamiast naciskać na ślub, jeśli on tak się przed tym broni, skoncentruj się na formalnych zabezpieczeniach, żeby w przyszłości, gdy mu się znudzi, nie zostać z ręką w nocniku.
Zastanowiło mnie jeszcze jedno: wrażenie autorki dotyczące braku odpowiedzialności jej partnera. Skoro ma takie wrażenie, czemu zdecydowała się mieć dziecko z człowiekiem, w którego odpowiedzialność wątpi?
żenada.