Czy jestem naiwna? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14 ]

Temat: Czy jestem naiwna?

Poznałam chłopaka, miłość od pierwszego wejrzenia. Przez rok spotykaliśmy się bardzo regularnie, minimum raz w tygodniu jeśli nie częściej. We wrześniu partner wyjechał za granicę do pracy jednak mimo wszystko codziennie rozmawialiśmy, starał się nawet przyjeżdżać co jakiś czas na weekend i spędzaliśmy go wspólnie. Pod koniec grudnia wrócił na stałe do Polski i wtedy zaczęły się problemy....
Przez cały styczeń widzieliśmy się raz... Partner ciągle okładał spotkanie, tłumaczył, że ma popsuty samochód, potem słyszałam, że koszty paliwa na dojazd są zbyt wielkie. Bardzo mało rozmawialiśmy i często były kłótnie. 31 stycznia w Naszą pierwszą rocznicę, w którą obiecał mi się spotkać w końcu nie dotrzymał słowa... Za to poświęcił mi cały swój wieczór na rozmowie przez komunikator. Obiecywał, że będziemy się widywać, że obiecuje poprawę, i wie, że nawalił.
W lutym widzieliśmy się dopiero na walentynki, bo dosłownie chyba ubłagałam sobie to spotkanie. Jednak mimo wszystko nadal mało rozmawialiśmy, kłótnie były chociaż nasze kłótnie to krótko chwilowa wymiana zdań i na tym się kończy.
Przez cały marzec chłopak nie znalazł czasu żeby się ze mną zobaczyć. Obiecywał wiele razy spotkanie i w dniu tego spotkania parę godzin przed ustaloną godziną pisał że nie może, bo... i tutaj za każdym razem inny powód. Boli mnie to bo dla znajomych ma czas i wiem, że się spotyka. Był okres nawet kiedy przez tydzień nie odpisywał mi na wiadomości, często się to zdarzało, że kiedy ja piszę On czyta ale nie odpisuje. Albo w trakcie rozmowy po prostu sobie idzie. Tłumaczy mi, że to wszystko jest moją winą bo go męczę ciągle, tym, że chcę się spotkać i On nie rozumiem dlaczego to robię.
Mam wiele osobistych problemów i chodzę do psychologa. Partner mówi, że jak pójdę do psychologa/psychiatry i rozwiąże swoje problemy to znowu będzie normalnie jak kiedyś.
On mnie nadal kocha, nie zerwał ale mam wrażenie, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
Czy ja jestem naiwna? Co mam robić? Czy naprawdę wszystko jest moją winą, bo mam pretensje, że przez miesiąc nie był wstanie mi 4-5h poświęcić?
Nie wiem co mam robić, bo naprawdę go kocham i wcześniej dogadywaliśmy się bez problemu. sad

Zobacz podobne tematy :
Odp: Czy jestem naiwna?

Ile macie lat jesli mozna wiedziec?

3

Odp: Czy jestem naiwna?

Witaj Jaskółko ponownie smile
Popełniłam błąd poprzednim razem nie czytając Twoich pozostałych wątków. Poprzednim razem odniosłam wrażenie, że masz normalnego, wspierającego Cię na swój sposób partnera. Myliłam się grubo.
Ten wątek zresztą jest kontynuacją styczniowego. Otrzymałaś już tam odpowiedź. Odejdź, bo nie zależy mu na Tobie. Ty po swoich przeżyciach pierwszy raz zaufałaś i nie potrafisz przyznać, że osoba której zaufałaś nie była tego warta. Jeszcze znajdziesz wartościowego partnera dla siebie, a tymczasem nie tkwij w tym układzie, bo to nawet związkiem nie jest.
Powodzenia Jaskółko

4

Odp: Czy jestem naiwna?
Klio napisał/a:

Witaj Jaskółko ponownie smile
Popełniłam błąd poprzednim razem nie czytając Twoich pozostałych wątków. Poprzednim razem odniosłam wrażenie, że masz normalnego, wspierającego Cię na swój sposób partnera. Myliłam się grubo.
Ten wątek zresztą jest kontynuacją styczniowego. Otrzymałaś już tam odpowiedź. Odejdź, bo nie zależy mu na Tobie. Ty po swoich przeżyciach pierwszy raz zaufałaś i nie potrafisz przyznać, że osoba której zaufałaś nie była tego warta. Jeszcze znajdziesz wartościowego partnera dla siebie, a tymczasem nie tkwij w tym układzie, bo to nawet związkiem nie jest.
Powodzenia Jaskółko

Witaj Klio smile
Po odpowiedziach na styczniowy post poważnie zastanawiałam się nad rozstaniem jednak nie potrafiłam się na to zdobyć. Teraz? Też o tym myślę, jednak liczę ciągle na to, że może udałoby się jeszcze dogadać, mogłoby wszystko wrócić do poprzedniego stanu lecz jak za każdym razem próbuję porozmawiać, jakoś się porozumieć to mam wrażenie, że mówię do siebie bo na żadne pytanie o to jak On to widzi, co czuje, myśli nie odpowiada mi. Jednak jak spytałam się o to czy jeśli miałoby być dobrze i On musiałby iść ze mną kiedyś na rozmowę do psychologa czy by się zgodził. Powiedział, że na pewno by ze mną poszedł.
Nigdy nie powiedział, że mnie nie kocha, ciągle mi pisze tylko, że chce żeby ktoś mi pomógł bo mam problem, rzeczywiście tak jest. Ciągle liczę, że ten związek ma szansę a nie potrzebnie, prawda?

5 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-04-03 20:54:25)

Odp: Czy jestem naiwna?

Prawda, że niepotrzebnie.
Wydaje mi się, że Twoja terapia stanowi dla niego wygodną wymówkę. Nie tak powinno wyglądać wsparcie osoby, której zależy, która kocha. Uzależnia swoje zachowanie wobec Ciebie od sukcesu terapii, która wiadomo, że będzie trwała. Tymczasem traktuje ją jako swoją wymówkę i formę tresury Ciebie.
Jest emocjonalnie niezaangażowany i uwierz, że osoba, która jest zakochana nie będzie szukała wymówek i powodów, dla których nie może Cię widzieć, ale będzie szukała sposobów, aby Cię spotkać. I to również w dzień, nie tylko w nocy...

Edycja: Czy w czasie terapii poruszałaś problem swojego obecnego "związku"? Czy terapeuta wie z czym się borykasz?

6

Odp: Czy jestem naiwna?
Klio napisał/a:

Prawda, że niepotrzebnie.
Wydaje mi się, że Twoja terapia stanowi dla niego wygodną wymówkę. Nie tak powinno wyglądać wsparcie osoby, której zależy, która kocha. Uzależnia swoje zachowanie wobec Ciebie od sukcesu terapii, która wiadomo, że będzie trwała. Tymczasem traktuje ją jako swoją wymówkę i formę tresury Ciebie.
Jest emocjonalnie niezaangażowany i uwierz, że osoba, która jest zakochana nie będzie szukała wymówek i powodów, dla których nie może Cię widzieć, ale będzie szukała sposobów, aby Cię spotkać. I to również w dzień, nie tylko w nocy...

Edycja: Czy w czasie terapii poruszałaś problem swojego obecnego "związku"? Czy terapeuta wie z czym się borykasz?

Jednak mimo wszystko podbudowuje mnie na duchu świadomość, że mam tego chłopaka, bo jednak jak miałam jakiś problem to zazwyczaj ze mną rozmawiał. A myśl, że bym miała się rozstać i zostać całkowicie sama jest przerażająca, chociaż wiem, że to nie jest powód żeby z kimś być.

7

Odp: Czy jestem naiwna?
~Jaskółka~ napisał/a:

Jednak mimo wszystko podbudowuje mnie na duchu świadomość, że mam tego chłopaka, bo jednak jak miałam jakiś problem to zazwyczaj ze mną rozmawiał. A myśl, że bym miała się rozstać i zostać całkowicie sama jest przerażająca, chociaż wiem, że to nie jest powód żeby z kimś być.

Nawzajem się wykorzystujecie, ale wygląda na to, że on jest gotowy zrezygnować z Ciebie. Odpycha Cię od siebie, a Ty nie chcesz zrozumieć jego wyraźnych sygnałów. Ucierpisz tylko na tym. Porozmawiaj z terapeutą. Zerwij kontakt z chłopakiem. Pozwól najpierw na to, abyś mogła zacząć żyć sama. Dopiero gdy będziesz w stanie żyć sama, związek stanie się wyborem, a nie przygnębiającą koniecznością.

8

Odp: Czy jestem naiwna?
~Jaskółka~ napisał/a:

On mnie nadal kocha, nie zerwał ale mam wrażenie, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.

Przykro mi Jaskółko, ale to nie jest miłość z jego strony. "Kocha", a jednocześnie "nie chce mieć z Tobą nic wspólnego" wykluczają się nawzajem.
On próbuje wymiksować się ze znajomości z Tobą, musisz się z tym pogodzić, to bolesne, ale nie kontaktuj się już z nim, to nie ma sensu.
Koniecznie poszukaj wsparcia u terapeuty.

9

Odp: Czy jestem naiwna?

Pani Doktor wie i od samego początku mówiła, że mam go naciskać żeby przyjechał do mnie do domu, poznał mamę i zmierzył się w bardziej dosłownym znaczeniu mojej codzienności niż moje opowieści. Na ostatnim spotkaniu mówiłam, że nasz kontakt się pogorszył jednak nie było tak źle. Nie chodzę często na terapię z powodu dostępności Pani Doktor jednak od tego miesiąca to się zmieni, mam w planach być chociaż raz w tygodniu. Teraz w tym tygodniu będę miała wizytę i na pewno opowiem dokładnie co się dzieje.

10 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-04-03 21:11:53)

Odp: Czy jestem naiwna?
~Jaskółka~ napisał/a:

Pani Doktor wie i od samego początku mówiła, że mam go naciskać żeby przyjechał do mnie do domu, poznał mamę i zmierzył się w bardziej dosłownym znaczeniu mojej codzienności niż moje opowieści.

Bo na tym opiera się prawdziwe zaangażowanie i uczucie. W idealnym wypadku partner jest zainteresowany Twoim otoczeniem, rodziną, znajomymi. Chce być częścią Twojego życia i chce w nie wniknąć. Ale jest to potrzeba wewnętrzna, dążenie samego partnera. Do czegoś takiego nie powinno się zmuszać, ani przekonywać. Właśnie gdy widać, że partner nie jest zainteresowany wejściem w Twoje życie, świadczy o to o tym, że nie jest zainteresowany poważnym związkiem. Nie zmuszaj więc go do odwiedzin, a pożegnaj.

11

Odp: Czy jestem naiwna?
josz napisał/a:
~Jaskółka~ napisał/a:

On mnie nadal kocha, nie zerwał ale mam wrażenie, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.

Przykro mi Jaskółko, ale to nie jest miłość z jego strony. "Kocha", a jednocześnie "nie chce mieć z Tobą nic wspólnego" wykluczają się nawzajem.
On próbuje wymiksować się ze znajomości z Tobą, musisz się z tym pogodzić, to bolesne, ale nie kontaktuj się już z nim, to nie ma sensu.
Koniecznie poszukaj wsparcia u terapeuty.

Jednak na pytanie czy chce być nadal razem, opowiada chcę. Wszędzie jest tak pokazane jakbyśmy nadal byli parą. Jednak jeśli by chyba nie chciał powiedziałby mi to, jest bardzo szczery i bezpośredni i myślę, że nie miałby z tym problemu. Mam wrażenie że może jest z litości chociaż teraz to nawet już litości nie przypomina.
w sumie od czwartku nie rozmawiamy a ja postanowiłam sobie, że pierwsza nie napiszę i dzień w dzień mam nadzieję, że odezwie się do mnie ale słabnie coraz bardziej...

12

Odp: Czy jestem naiwna?
~Jaskółka~ napisał/a:

Mam wrażenie że może jest z litości chociaż teraz to nawet już litości nie przypomina.

Bo litość ma swoje granice. Będzie z Tobą, ale będzie Cię trzymał na dystans. Nie chce być z Tobą, ale się zmusi. Z jednej strony lituje się, ale z drugie strony odczuwa niechęć, bo czuje się zmuszony. Pozwól mu odejść.

13

Odp: Czy jestem naiwna?
Klio napisał/a:
~Jaskółka~ napisał/a:

Mam wrażenie że może jest z litości chociaż teraz to nawet już litości nie przypomina.

Bo litość ma swoje granice. Będzie z Tobą, ale będzie Cię trzymał na dystans. Nie chce być z Tobą, ale się zmusi. Z jednej strony lituje się, ale z drugie strony odczuwa niechęć, bo czuje się zmuszony. Pozwól mu odejść.

Tylko ja bez Niego sobie nie radzę. Byliśmy razem to układało mi się dobrze byłam szczęśliwa a teraz jak tylko Go tracę mam wrażenie, że jestem coraz bliżej dna, zaczynają mi się najgorsze myśli.
Zrobiłam naprawdę dużo żeby mnie kochał jak ja jego, żeby po prostu mnie nie zostawił.
Jednak myślę, że to rzeczywiście moja wina, takie osoby jak ja nie powinno nikomu innemu niszczyć życia.

14

Odp: Czy jestem naiwna?
~Jaskółka~ napisał/a:

Tylko ja bez Niego sobie nie radzę. Byliśmy razem to układało mi się dobrze byłam szczęśliwa a teraz jak tylko Go tracę mam wrażenie, że jestem coraz bliżej dna, zaczynają mi się najgorsze myśli.
Zrobiłam naprawdę dużo żeby mnie kochał jak ja jego, żeby po prostu mnie nie zostawił.
Jednak myślę, że to rzeczywiście moja wina, takie osoby jak ja nie powinno nikomu innemu niszczyć życia.

Spokojnie, nie niszczysz mu życia, ani nikomu innemu. Po prostu czasem zauroczenie i bliska znajomość przeradzają się w długotrwały związek, a czasem nie. Rozpad relacji zdarza się większości, nie jesteś odosobnionym przypadkiem, ani jedyną przyczyną. Odpowiedzialność za rozpad nie leży tylko w Tobie.
Znalazłaś w nim oparcie i to zrozumiałe, że czujesz że tracisz grunt pod nogami, gdy on chce odejść. Zrozum jednak, że złożyłaś na jego barkach wielki ciężar, którego okazało się, że nie jest w stanie udźwignąć. Nikt tak naprawdę nie będzie w stanie go udźwignąć oprócz Ciebie. Z czasem dzięki terapii i samej sobie staniesz się oparciem dla siebie i będziesz mogła stworzyć związek oparty na miłości i zaufaniu, a nie litości, poczuciu winy i desperacji. Niestety chwytasz się teraz chłopaka jak ostatniej deski ratunku (on pewnie to widzi), a w rzeczywistości ratunek i oparcie dla siebie znajdziesz właśnie w sobie. Daj sobie czas na to, aby to wykształcić. Daj czas terapii.

Posty [ 14 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024