Drobiazgi, a ja wlasnie zastanowilabym sie nad rozdzialem majatku! Albo przynajmniej nad uregulowaniem sprawy z mieszkaniem po slubie. Mozna z pewnoscia zawrzec umowe notarialna, ktora to reguluje na wypadek rozwodu, zostawiajac jednoczesnie jako stan majatkowy wspolnote majatkowa.
Pisze to z tego powodu, ze ja juz teraz widze drobne klopoty, jesli chodzi o sprawy finansowe.
Z takim bagazem wkraczacie w malzenstwo, a doswiadczenie uczy, ze rzeczy , ktore juz przed slubem co prawda przeszkadzaly, ale ktore dalo sie jeszcze nadrobic i jakos z tym zyc, po kilku latach malzenstwa zaczynaja byc problemami numer 1.
A wiec u Was jest to temat, ktorym powinniscie sie zajac i ktory nalezy wylozyc jawnie na stol PRZED slubem. Albo nie brac slubu i zyc jak dotad.
To, ze chlopak werbalnie juz anektuje TWOJA wlasnosc, deklarujac ja w rozmowach jako wspolna, jest czyms, o czym ja bym w kazdym razie z nim porozmawiala. A nastepnym razem, jesli robilby to nadal, sprostowala od razu w towarzystwie, zamiast taktownie milczec.
Zwiazek nie powinien byc symbioza i to jest z jego strony tez przejawem braku szacunku dla Ciebie i Twoich mozliwosci, do ktorych nalezy tez dobry zarobek i zwiazana z tym mozliwosc finansowania mieszkania.
Poza tym moje doswiadczenie mowi, ze o ile sytuacja, ze facet zarabia lepiej niz kobieta, jest “normalna” i powszechnie akceptowana, to odwrotna sytuacja czesto przysparza klopotow.
Facet ma z tego powodu wiecej klopotow z wlasnym ego. Nie kazdy, ale u twojego chlopaka widac ta tendencje.
To nie jest dobrze i takze o tym powinniscie rozmawiac. Ale to jego problem, a nie Twoj i to on ma go rozwiazac, tyle, ze nie na Twoj koszt, bo inaczej widze czarno jesli chodzi o perspektywy dla tego zwiazku.
Nie chowaj sie ze swoimi mozliwosciami, nie milcz skromnie. Dlaczego masz sie robic mniejsza, po to, zeby on czul sie lepiej i wiekszy? Dlaczego masz mu odstepowac swoje osiagniecia?
To nie jest dobre dla zwiazku. Smialo mow o swoich dobrych zarobkach i osiagnieciach. Nie masz sie z czym chowac!
Nie chodzi o to, zeby inni Cie doceniali, tylko o to, zebys Ty sama sie cenila i nie kulila.
Niech on popracuje nad soba, zeby mogl Ci dorownac, nawet jesli nie zarobkami, to innymi, ale WLASNYMI osiagnieciami i mozliwosciami.
Nie wydawaj sie na patwe pasozyta! Bo na razie to na to zaczyna wygladac, gdy on podpina sie pod to, co ty osiagasz i jak bedziesz na to pozwalac, to nie wyladujesz z tym dobrze.
Jeszcze raz – to on ma Ci dorownac, a nie Ty sie do niego schylac. To ma byc zwiazek rownorzednych partnerow, czego na razie nie ma. I nie chodzi tu w pierwszym rzedzie o obecne czy pozniejsze zarobki, nie o wyscig w tym zakresie, tylko o Wasze postawy i obchodzenie sie z tym problemem, o cenienie partnera i jego osiagniec.
To musicie jeszcze dopracowac.
Ty – stawiajac go przed wyzwaniem, ze musi sie troche wysilic, zeby do Ciebie dorosnac, on, podejmujac to wyzwanie.
Edit: chce podkreslic, jak wazne jest to, zeby mlode kobiety mialy poczucie wlasnej wartosci, zeby przestaly kultywowac te stare modele, gdzie mezczyzna jest kims bardziej wartosciowym i z lepszymi mozliwosciami, zeby wreszcie mozna bylo mowic rzeczywiscie o rownouprawnieniu.
Naucz sie opierac sie na tym, co sama w sobie czujesz i uwazasz za sluszne, a nie na tym, co gadaja ludzie. Wykorzystuj swoj potencjal.
Jak beznadziejni koledzy w pracy usiluja Ci dokopac i Cie pomniejszyc, sugerujac, ze dajesz sie utrzymywac, to smialo sie przeciwstawiaj, nie milcz. Nie musisz umiec gotowac, nie ma niczego takiego, co okresla, czym/kim jest "prawdziwa" kobieta, oprocz jej cech plciowych. Masz pelna wolnosc realizowania w swoim zyciu tego, co chcesz. Rob to i nie przejmuj sie gadaniem i ocenami innych i nie pozwol, zeby partner w jakikolwiek sposob to umniejszal.
Ja tak wychowalam swoja corke, bo i sama tez tak postepuje. Zyjemy obie spelnione zycie i mamy partnerow, ktorzy do kazdej z nas "dorosli", lub dorastaja, jak chlopak corki, ktory zabral sie pod jej wplywem za studia i niedlugo je konczy z perspektywa doskonalych zarobkow.
Moj maz, gdy sie poznalismy, zarabial nie tak malo, byl na kierowniczym stanowisku, ale jednak byla to polowa tego, ile ja zarabialam. Wprowadzil sie do mojego domu. Teraz zarabia dwa razy tyle, co ja, ja zostalam przy swoim. Mnie wystarczy, bo ja lubie miec wolny czas. Nie glodowalismy, wrecz przeciwnie, ale on czul sie zmuszony mi przynajmniej dorownac, pochodzi z takiej patriachalnej rodziny i mu ta nierownosc przeszkadzala. Teraz dom nalezy do nas na spolke, on zaplacil swoja czesc, nie dostal niczego w prezencie. To nie zadne male dziecko. A teraz ja sie ciesze, ze on sie cieszy z przyrostu jego wlasnych mozliwosci i z naszej rownorzednosci.
A wiec da sie i jest to tez szansa dla mezczyzny, wiecej zrobic z wlasnych mozliwosci.