Nie wiem od czego zacząć. Taka jestem zła na brata . Sytuacja wygląda tak, że mama nas samotnie wychowywała, przelewała swoje uczucia, często bywała nadopiekuńcza. Mój brat choć ma 26 lat nie garnie się specjalnie do pracy, mieszka z mamą, pozwala by mama robiła mu zakupy, na dodatek jego świat to teraz komputer, gry, nie ma z Niego żadnej pomocy, zaczął mamie pyskować, robi głupie poniżające akcje, zwraca się do mamy tak że aż szok. Dziś mama się żaliła. Ja jestem daleko.Pracuję , sama sobie wynajmuję pokój , od bardzo dawna nie brałam od mamy grosza. Wiadomo czasem rzuci jakimś kotletem na droge , ale zupełnie nie wiem jak rozmawiać z bratem, z czego wynika to wszystko? czy jej złe wychowanie czy taki charakter ma brat? mnie podobnie wychowywała jak Jego,ale różnimy się . Czy jest szansa by On się zmienił? Jest też straszną sknerą.Nie wiem czy ktokolwiek zechce Go jako partnera ale bardziej martwi mnie na tą chwilę że dobija mamę. Jest załamana niedobrym synem
Gorzkie żale nie zmienią sytuacji Twojej mamy. Tylko konsekwentna zmiana tego układu może przynieść jakiś pozytywny skutek.
Najpierw potrzebna jest rozmowa, bez pretensji, wylewania żali, gróźb itp. w której mama spokojnie informuje synka, że od następnego miesiąca oczekuje od niego partycypowania w kosztach utrzymania mieszkania (czynsz, media). W przypadku protestu, prośba o wyprowadzenie się (niech się mamusia tak nad nim nie trzęsie, Ty poradziłaś sobie, on też da radę).
Następnie mama przestaje go żywić i obsługiwać, informując go uprzednio, żeby nie liczył już na mannę z nieba i stanął na własnych nogach. Powinien sam kupować sobie żywność, środki czystości itd, a w niedzielę ewentualnie mama poczęstuje go obiadem.
Twoja mama sama sobie zgotowała ten los rozpieszczając dorosłego chłopa, czas na zmiany.
Dzięki za odp. Mnie też się wydaje, że winę ponosi mama. Z drugiej str nade mną tez się całe życie trzęsła i w ogóle a poszłam inną drogą, nie chciałam być zależna i nie chcę. czułabym się zle, jestem dorosła. Tzn , że jeśli jesteśmy zbyt dobzi zawsze dostaniemy po tyłku? i od każdego ??np od partnera równiez??
Zaczynam się bać. Kurcze Ona tłumaczy że łatwo mi mówić że Ona go rozpuściła ale to syn, więc serce matki inaczej patrzy. Mam chłopaka który jest totalnym przeciwieństwem mojego brata. Pracowity, zaradny, szanuję mamę i rodzinę. w życiu by się tak nie zachowął/z przykrością stwierdzam, że mój brat to nie materiał na męża ;/ ale chyba już za pózno na zmiany...
Tzn że ja np też nie mogę czasem rozpieszczać chłopaka bo np Mu też odbije ?? czy raczej to nie grozi dorosłemu facetowi?
Zauważyłam, że czasem się zachowuję tak jak mama tzn też ugotuję kochanemu coś dobrego, dam drobiazg, ale to działa w dwie strony, On również dba o mnie , jest dobry dla mnie. Ale brat Jego postawa mnie przeraża na maxa.szkoda mi strasznie mamy a nie mogę Jej pomóc
Wcale nie jest przesądzone, że Twój brat zawsze będzie się tak zachowywał, tylko należy dać mu szansę na to, żeby się usamodzielnił.
Nie ma nic złego w tym, że mama dbała o Was, rozpieszczała, ale w tej chwili postępuje nierozsądnie robiąc krzywdę sobie i synowi.
Chłopak się rozbestwił, ponieważ przyzwyczaił się do utrzymywania i obsługiwania przez matkę, do tego jak widać nie grzeszy ambicją, ale myślę, że można to jeszcze naprawić.
Po prostu odciąć mu to źródełko, ale tutaj potrzebna jest stanowcza i konsekwentna postawa mamy.
Jak wcześniej napisałam; informacja, że skończyły się dobre czasy; "0" zakupów dla pasożyta, pusta lodówka (a w niej tyle co dla mamy), żadne pranie i obsługiwanie, no i obowiązek opłaty za mieszkanie i media.
Niech się Twoja mama nie martwi, on nie umrze z głodu, w końcu będzie musiał ruszyć tyłek od komputera.
Nie martw się o swój związek, ważne, żeby była równowaga.
mam dwa podobne przypadki w rodzinie:
1. kuzyn, jedyne dziecko wiecznie skonfliktowanych rodziców. Całą swoją miłość przelali na jedynaka; po studiach pisał 2 lata pracę magisterską, potem siedział w wujostwa na garnuszku nie robiąc nic. Jego jedyną przygodą z pracą było kilka miesięcy na stażu w jakimś urzędzie, potem siedział z matką, która go obrabiała w 100%, a on żył w trójkącie bermudzkim "komputer-kuchnia-toaleta".... ciotka zmarła w zeszłym roku, facet ma 36 lat, nie pracuje. Obraz nędzy i rozpaczy, siedzą i wegetują z wujem, który jest emerytem i jedynym żywicielem rodziny.
2. mój brat, bon-vivant i wieczny student. Trzeba mu oddać, ukończył 2 kierunki studiów magisterskich i jeszcze jeden licencjat. I tak mógłby studiować sobie do samej śmierci, bo jego potrzeby materialne nie są duże (rodzice kupili mu mieszkanie - jeden pokój podnajmował koledze i miał na czynsz, od czasu do czasu sobie dorabiał plus dostawał kasę od rodziców). Coś tam przebąkiwał o doktoracie i rodzice byli bardzo "za", ale kilka razy w różnych sytuacjach trochę przeholował. Jak już w końcu miał 26 lat, matka powiedziała, że dość życia studenckiego. Zapowiedziała mu, że będzie dostawał kasę do końca roku i ma się brać za robotę (on zaczął przebąkiwać o 4 kierunku studiów!!!!). Przyznam, że trochę dołożyłam swoją łyżkę dziegciu, bo zawsze się śmiałam, że mój brat to taki łysy, bezbronny pisklaczek w gnieździe; siedzi cicho i tylko jak starzy pojawiają się w zasięgu wzroku to on dziób otwiera, żeby mu jakiegoś tłustego robala wcisnęli do gardła. Od kiedy rodzice przesłali mu wysyłać regularnie kasę, facet się usamodzielnił; pracuje na 1,5 etatu i dobrze sobie radzi. Myślę, że jest niezłym gościem i ma dobrze poukładane w głowie
No niestety, czasami rodzice muszą pojąć bardzo stanowcze działania dla dobra dzieci .... Moi wujostwo "zanynali" życiowo kuzyna i teraz jest kaleka, a tak naprawdę to oni bali się o siebie, że jak on wyjedzie to oni totalnie nie mają dla kogo żyć i po co żyć...
"serce matki inaczej patrzy"
To znaczy mniej więcej tyle, że będzie obsługiwać starego konia, bo zaprzestanie tego i konfrontacja z jego reakcją sprawi JEJ zbyt dużą przykrość. Gdyby chciała dobrze dla niego, to by go powoli od źródełka odcięła, bo stanięcie na własnych nogach w życiu jest jak najbardziej w jego interesie. Ale ona tego nie zrobi, bo sprawiłaby tym zbyt dużą przykrość SOBIE. W dodatku potem musiałaby żyć samotnie. Świadomie czy nie, Twoja matka dba najbardziej o swoje własne uczucia, nie o syna.
Niestety, ale w takiej sytuacji trzeba raczej postawić sprawę na ostrzu noża. Brat mojej przyjaciółki tak samo wyobrażał sobie życie, aż jego mama odcięła go od pomocy finansowej. Na początku byli mocno skłóceni, ale teraz wszystko jest w normie - również sytuacja owego chłopaka.
Kurcze, to jest już stary koń...