Piszę do was z problemem który od dawna nie daje mi spokoju. Proszę o rady które pozwoliły by mi spojrzeć na to trzeźwo.
Zacznę od tego że byłam w pierwszym związku rok. Wszystko się skończyło na tym że mimo początkowego kontaktu w końcu zakończyliśmy znajomość dość ostrą wymianą zdań( spowodowane to było tym że oskarżył mnie o coś czego nie zrobiłam i w pewnym momencie rozmowy nie spodobał mi się ton w jakim się do mnie zwracał, więc mimo początkowej spokojnej rozmowy z mojej strony, że ja tego nie zrobiłam w końcu też wybuchłam, bo ile można dawać po sobie jeździć). Kontakt się urwał. W międzyczasie poznałam obecnego męza ( jesteśmy po cywilnym). Wiadomo jak to w zwiazku były wzloty i upadki ale mimo to nie maiłam na co narzekać. Problem zaczął się po roku od naszej znajomości. Ja nie wiem czemu zaczęłam wracać myślami do poprzedniego zwiazku ( tylko myślami). Z mężem zaczęły się problemy z hazardem i piciem. Jeśli chodzi o hazard to obstawianie meczy online. Dwa razy zawiódł moje zaufanie mówiąc że nie gra, a przyłapałam go jak to robił nawet przy mnie. Za trzecim razem wyprowadziłam się na 3 dni. Błagał, kajał się w końcu odpusciłam. Obiecał ze nie bedzie grać. Usunął konta jednak po jakimś czasie wysępił żebym mu dała raz na miesiac wpłacić jakąś sumę żeby sobie mógł pograć. Zgodziłam się na to ale ostatnio zaczyna to moje pozwolenie naginać.
Drugi problem to alkohol. Nigdy do tej pory nie był pod wpływem alkoholu wobec mnie agresywny. Zawsze się upija na ciepłego klucha ( wobec mnie) ale nie tyczy się to obcych osób które mu podpadną. Startuje wtedy do bójki. a każdym razem obiecuje że to się zmieni i do tej pory nie zmieniło ( że jak się pojawią dzieci to też to zmieni, zaczynam mieć co do tego duze wątpliwosci)). Na popijawie ze znajomymi ja jak by znikam i istnieją tylko oni. Ma wtedy za nic to że np. jestem zmęczona, cos mnie boli i chcę wracac. Koledzy go namawiają zeby zostac i zostaje mają gdzieś moje prośby, a ja odpuszczam bo nie chce się przy ludziach kłócić. Małe problemy też się zaczeły w łóżku. Coraz rzadziej się kochamy a jak już to z jego strony gra wstępna 5 min i do roboty. Coraz mniej mnie to podnieca.To wszystko powoduje ze mam okropny mętlik w głowie. Za niedługo ślub kościelny a ja nie wiem czy mimo tego ze naprawdę jest dobrym człowiekiem choć możecie mi nie wierzyć te rzeczy sprawiają że mam duze watpliwości czy aby na pewno dobrze robie.
Prosze pomóżcie...